Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ashlee

zajadanie emocji - wyrwijmy się z tego błędnego koła!!

Polecane posty

To już ostatni raz ja .... Przeczytałam wszystko... Super że jesteście, będę wpadać na ten topick... Chciałabym, żebyśmy spróbowały jakiegoś rozwiązania, może Irmina - jesteś psycholożką? by nam cos podpowiedziała? Moze te cele...moze dieta...żeby zacząć coś krystalizować, bo narazie są tylko chęci... Ja też chce się zmienić, chce wybaczyć rodzicom, chce zapomnieć, chce się zmienic...ale nie wiem jak i stoje w miejscu... dobranoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam coś dla Was 🌻 \"Z jakichś powodów, my Kompulsywni Żarłocy zaczęliśmy używać jedzenia nie tak, jak Bóg zamierzał, nie w celu odżywienia naszego fizycznego ciała, ale jako znieczulacza wszelkiego dyskomfortu emocjonalnego, ucieczki w chwilach samotności albo, gdy czuliśmy się nieszczęśliwi, jako leku uspakajającego, kiedy byliśmy zaniepokojeni albo zdenerwowani, schronienia, kiedy chcieliśmy uciec przed rzeczywistością; kryjówki, kiedy chcieliśmy ukryć się przed życiem. Wszyscy wiemy, że objadanie nie rozwiąże naszych problemów. Ono jedynie powiększa je. Ale my kontynuujemy objadanie się, ponieważ chwilowo uśmierza ono ból życia! To jest jak branie aspiryny na ból głowy - uśmierza ona ból tylko na chwilę.\" \"Musimy nauczyć się nie sięgać po jedzenie jako rozwiązanie naszych problemów. To jest niedojrzała, dziecinna reakcja: tak jak małe dziecko biegnie do mamy po ciastko albo cukierka, aby uśmierzyć ból zdartej skóry na kolanie. Jeżeli masz niezaspokojony emocjonalny głód życia, przestań próbować zaspokoić go jedzeniem. Nigdy Ci się to nie uda, nawet jeżeli będziesz jadł przez tysiąc lat. Jeżeli będziesz nieszczęśliwy albo zdenerwowany, a życie będzie naciskać na Ciebie, kiedy czujesz tę presję, tę potrzebę jedzenia, powiedz sobie tak: \"Jedzenie, którego moje ciało nie potrzebuje, nie rozwiąże tego problemu; ono jedynie pogorszy sytuację. Nie mam zamiaru uciekać, ale muszę stanąć z tym twarzą w twarz jak człowiek dorosły, z odwagą i godnością.\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pocałójta wójta, właśnie o to chodzi, ja też nie umiem raz na zawsze pożegnać się z dzieciństwem, zamknąć wreszcie ten rozdział i iść dalej, nie umiem wybaczyć i zapomnieć. Wciąż czuję się przez to jak zagubione dziecko. Wydaje mi się, że nie mam prawa myśleć i nawet ubierać się! jak dorosła kobieta. Bo psychicznie wciąż tkwię w przeszłości.. Cieszę się, że powoli się otwierasz, czasami wypisanie tego, co gromadzi się w nas przez lata też daje ulgę. zakochana w życiu, piękny masz nick :) Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła powiedzieć, że też zakochałam się w życiu! W moim przypadku mama zawsze była moją rywalką, tak mnie traktowała sama. Teraz myślę, że widocznie musiała sama mieć niskie poczucie własnej wartości skoro chciała poprawić swoje samopoczucie moim kosztem. Nigdy nie umiała ze mną rozmawiać, to dobre określenie, które już padło na tym topicu - ona nie wychowała mnie tylko \"wyhodowała\", karmiła, ubierała, ale nie dała mi miłości, zrozumienia, akceptacji. Może tak to boli, bo zawsze tak bardzo wierzyłam, że któregoś dnia po prostu mnie przytuli, za wszelką cenę chciałam zdobyć jej miłość. Tak za nią tęskniłam, wąchałam apaszki przesiąknięte jej zapachem i marzyłam, że kiedyś poczuję ten zapach wtulając się w jej włosy. Teraz chce mi się płakać. A z mamą nie rozmawiam już prawie rok, mimo że mieszkamy wciąż pod jednym dachem. Niestety marzenia nie pokrywają się z rzeczywistością. Też jadłam olbrzymie ilości jedzenia, u mnie kryzys nigdy nie trwał przez 1 dzień, jak już się zaczęlo to trwało tygodniami. Dzień w dzień szłam do sklepu i wracałam z siatami jedzenia, jakiś rok temu zaczęłam czuć wstyd stojąc w kolejce do kasy i wyobrażając sobie, że wszyscy wkoło wiedzą o moim problemie. A potem wracałam do domu i jadłam wszystko, na zmianę ostre i słodkie i tak w kółko - w ukryciu przed domownikami, wstydziłam się i jednocześnie brzydziłam siebie. Czasami potafiłam cały dzień jeść normalnie, bez słodyczy, a jak tylko wieczorem wszyscy z domu gdzieś wychodzili, coś mnie napadało i tak jak Ty, zakochana, rzucałam się na lodówkę. Pytasz o rozwiązanie, co dalej? Wydaje mi się, że zasadniczą rolę ogrywa tu rozprawienie się raz na zawsze z przeszłością. Zmierzam do tego, ale wciąż nie jestem jeszcze gotowa. Nie da rady tak z dnia na dzień, ale myślę, że ten dzień niebawem nadejdzie. Druga sprawa to konieczność zadbania o poczucie własnej wartości, nabranie pewności siebie, otwarcie się na ludzi - to też stopniowo. Co do diety, to od długiego czasu myślałam o tym, ale potrzebowałam czegoś, co oczyści nie tylko moje ciało, ale również moją duszę. Od 6 dni piję tylko wodę, dużo myślę, medytuję, staram się szukać w sobie czegoś, czym mogłabym podzielić się z innymi ludzmi, otwieram się na świat i próbuję obłaskawić lęk, który we mnie mieszka, a przynajmniej trochę go uspokoić i jakoś nauczyć się z nim żyć. Uzmysłowiłam sobie, że trzeba zrobić pierwszy krok, bo nic nie przychodzi samo, jeśli wyciągnę rękę do świata, który istnieje poza moim pancerzem, on mi odpowie. Trzeba być jednak gotowym, że nie zawsze będzie to przyjazna odpowiedź, w życie wpisane są też porażki, na które dotąd nie umiałam wyrazić swej wewnętrznej zgody i które hamowały mnie na każdym kroku. Ale chyba lepiej podjąć ryzyko niż tkwić w nicości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość golden
tak sobie czytam cytat, ktory tutaj wkleilas, ashlee, takie niby to wszystko proste i oczywiste. ale co z tym zrobic? Wiemy wlasciwie to wszystko, ale ta wiedza nie rozwiazuje naszych problemow. Mozemy sobie jeszcze miesiacami opowiadac o tym, co sie z nami dzieje, ale dokad to prowadzi? Uwierzcie, nie jest latwo poradzic sobie samej z tym calym bolem, ktory nagromadzil sie od lat. Czytalam placzac twoje wspomnienia o braku milosci ze strony Twojej matki. Ja pamietam zapach apaszki mojej mamy, mimo, ze ona nie zyje od 12 lat. Ale nie pamietam jej przytulenia. W zeszlym miesiacu widzialam tylko raz mojego terapeute i z wielka niecierpliwoscia czekam na dzisiejsze spotkanie. Potrzebowalam wiele czasu, aby nabrac do niego zaufania, wiele razy chcialam to przerwac, ale z drugiej strony moje samopoczucie bylo tak fatalne, ze wiedzialam, ze sama nie dam sobie rady. Siegnelam chyba dna. Tak jak tu ktos napisal, czulam sie niewidzialna, zbedna, znienawidzona. Ale przy pierwszym spotkaniu moj terapeuta powiedzial:" uporzadkujemy ten chaos". Nie wiecie, ile mi to dodalo sil!Jest duzo lepiej, ale to ciezka praca, regresja psychiczna i przezywanie bolu od nowa. Ale to rozpamietywanie w atmosferze wsparcia i zaufania, przy czlowieku, ktory duzo wie o ludzkim nieszczesciu jest naprawcze. On jest po mojej stronie, on wciela sie w postac dobrej matki, on tu jest dla mnie, by mi "obetrzec lzy", jest opoka, przy ktorej moge wkoncu dorosnac i nabrac sil do dojrzalego, pelnego zycia. Jestem z siebie dumna, ze sie na to zdecydowalam i ze trwam. Tak bylo mi tego potrzeba, teraz juz o tym wiem, przekonalam sie. Dziewczyny, dziele z Wami bol tego ograniczonego, zahamowanego istniena, poczucia uwiezionej duszy i zycze Wam wyzwolenia: "Stan sie tym, kim jestes" (Nietzsche) PS Jak bedzie chcialo Wam sie rzucic na lodowke, to pomyslcie, ze Was kocham! Pewnie moglabym byc matka niejednej z Was. Nie zwlekajcie tak dlugo, szkoda zycia! Buziaczki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakochana w życiu--------------> już o tym pisalam, ale powtarzam: psycholodzy przyjmują też za darmo, na ubezpieczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elifa nie wiem gdzie ale u mnie psycholog przyjmuje za darmo tylko ANONIMOWYCH ALKOHOLIKÓW przykre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
EATERKA TO NIE WYJSCIE TO BŁEDNE KOŁO NAPIJ SIE WODY ODRZUC MYSLI BEZ 3 GŁEBOKIE ODDECHY wez sie za sprzatnie wszystko rób by tylko mysli odrzucisz dasz rade to tylko twoja psychika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piszecie tyle o tej terapii lekach, ale przeciez kazdy lek szkodzi. ashlee, pisalas, ze musialas zwiekszyc dawki a i tak bylo to bez efektu. wedlug mnie leki to nie wyjscie, bo jak dlugo mozna zwiekszac dawki? pozatym chyba prawie wszystkie leki szkodza albo na watrobe albo na nerki, jesli nie na oba jednoczesnie, no i oczywiscie maja mase innych skutkow ubocznych. zgadzam sie, ze bardzo czesto przyczyna glodu (nie tylko fizycznego ale tez i tego psychicznego) jest cukier - kiedy jemu cos co zawiera duzo cukru, np. owoce czy slodycze to podnosi sie nam poziom cukru we krwi, a co za tym idzie zwieksza sie produkcja insuliny, ktora obniza poziom cukru i w rezultacie poziom cukru we krwi jest niski, ale znowu czujemy potrzebe jedzenia. znowu siegamy po jedzenie (najczesciej znowu cos z duza zawartoscia cukru) i wpadamy w bledne kolo. ja tez mam duze problemy z napadami glodu i najczesciej nie mysle w danej chwili co jem, a potem przychodza wyrzuty sumienia. ale przy sieganiu do lodowki warto przez chwile sie zastanowic i jesli juz nie da sie wytrzymac to lepiej siegnac np. po kawalek tlustego sera czy jakis pasztecik, byle bez chleba bo to kolejna dawka cukru! jak udaje mi sie czasem opanowac i pomyslec to czesto pomaga. a wbrew pozorom kawalek tlustego sera, czy jakies inne jedzenie o wysokiej zawartosci tluszczu ma mniej kalorii niz tabliczka czekolady czy ciasto z kremem. a wy macie jakies sposoby by powstrzymac sie od obzarstwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniewolona.
ja nie mam.znwou to zrobilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lekarz jest po to jak człowiek sam sobie juz z tym ie daje rady kiedy jedzenie traktuje nie jak energie do pracy ale jako lek na stres nie kazdy z problemem objadania musi isc do lekarza ale ten który sam sobie z tym nie daje rady.Czy to wstyd? nie rozumiem ,czy to zle?...ze ktos chce sie leczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam 🌼 Cieszę się, że topick żyje i ma sie dobrze :) Jeśli chodziłabym do psychologa nie wstydziłabym się tego, ale też nie ogłaszała całemu światu \"wybaczcie moje bledy i niedoskonalosci ale jestem skrzywiona psychicznie\". Zdrowie psychiczne jest moim zdaniem ważniejsze od zdrowia fizycznego. To umysł steruje ciałem, a w umyśle jeśli są takie pozostałości z dzieciecych lat, niezaspokojone potrzeby emocjonalne, blokady które utrudniają nam życie - nasze ciała również ponoszą tego skutki. Weźmy banalny przykład jeśli jesteś osobą o niskim poczuciu własnej wartości i masz wystąpić publicznie - ogrania cie panika, pocisz się, drżą ci ręce, słabo ci sie robi, oblewasz sie rumieńcem, jąkasz się itd... ja przynajmniej tak mam. Poza tym wydaje mi się, że osoby pogodzone z własnym ja są szczęśliwsze zarówno duchowo jak i fizycznie. Więc wizyty u psychologa są tak samo ważne jak wizyty u stomatologa. Kiedyś po prostu było inne życie i gabinety psychologiczne nie były tak dostępne jak dzisiaj. Sama pasjonuje się psychologią ale jak tu jedna dziewczyna wspomniała - my już wszystko wiemy. Przewerowałam stosy ksiązek psychologicznych i co? I świetnie się znam na rzeczy, ale co z tego jak zawarte w nich rady, rozwiązania problemu nie znajdują zastosowania w życiu... nie wiem na co ja czekam ... :( Ashlee ja dopiero niedawno myśląc o moich rodzicach zdałam sobie sprawe ze oni byli tak samo skrzywdzeni jak ja. Słuchając opowieści mojej mamy kiedy z łzami w oczach opowiadała o swojej matce która nie była idealna, dopiero do mnie dotarło, że ona miała jeszcze gorzej niż ja, bo nie miała niczego, z psychologiem włącznie. Kiedys wszystko było inne. I teraz na nia narzekam, że jest taka i taka, widzę w niej tylko wady a nie dostrzegam jej krzywdy i ona też czula się zaniedbywana, tez nigdy sie nie przytulila do matki (ja tez nie) tez czula sie niepotrzebna i niekochana...czuje ze nie powinnam mieć do nich zadnych pretensji bo przecież wychowywali mnie tak jak potrafili najlepiej, chcieli dla mnie dobrze (do tej pory mamy rozne z ojcem wizje mojego dobra i najczesciej sie o to klocilismy) dali mi wszystko co było potrzebne - jedzenie, dach nad glowa, opieke...a to ze nie dali mi odczuc ze jestem kochana...ze nie przytulili, nie pochwalili za nic, ze wybrali system motywowania mnie przez mowienie mi jaka jestem bezndziejna, i ze mi sie nie uda...kurcze, taka jest prawda, przeciez chcieli dobrze. Ale nie wyszło. Powinnam zapomniec o tym, wybaczyc im, zanim bedzie za pozno...niektorzy marza o tym by miec takich rodziców bo nigdy ich nie mieli... Na topicku było kilka cennych rad ktore postaram sie wcielic w zycie, typu nie myslec o tym, co powiedza inni (to juz u mnie schiza, dzis sie na tym przylapalam, pale sobie papierosa przed praca na osiedlu i idzie starszy pan i sie patrzy normalnie a ja juz sobie mysle\" pewnie klnie na mnie w myslach, mloda dziewczyna a taka glupia i pali, albo zaraz podejdzie i cos powie o paleniu\" albo idzie facet spojrzy sie na mnie i sobie mysle \" pewnie pomyslal ze jestem glupia bo pale i wogole jestem do bani, brzydka i niezgrabna\" przeciez to choroba! ile ja czasu marnuje na takie myslenie \"co inni powiedza, pomysla\") trzeba czesciej pytac sie siebie \"czego ja chce, czego pragne\", i zaczac wlasnie otwierac sie na ludzi, powolutku wkraczac w zycie codzienne, w rozmowy ze sprzedawczynia w sklepie, z usmiechem podchodzic do zycia bo czlowiek czuje sie hmm jak u swoich, kiedy tak ponarzekam z kim na prace, na brak pieniedzy, zamienie klika zdan, czuje sie o wiele lepiej... koncze i juz nie przynudzam trzymam za nas wszystkie kciuki mam nadzieje ze z wiosna znajdziemy spokoj ducha :) ps. nie chodzilam do kosciola przez kilka lat, z braku czasu i ochoty, ale teraz cos mnie ciagnie, mam nadzieje ze wiara troche mnie umocni w moich postanowieniach. pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć Dziewczyny :) :) Wczoraj miałam twórczy dzień, dużo myślałam, o tym, czego chcę, o moich planach, marzeniach. Trzeba się czymś zająć, znaleźć jakiś sens, powód, dla którego warto zmienić nasze podejście do jedzenia. szukałam w swoim mieście organizacji Anonimowych żarłoków, ale niestety nie organizują tu spotkań. Trochę mnie to dziwi, bo miasto duże. kibi, nigdzie nie pisałam, że biorę jakiekolwiek leki, nie leczę się farmakologicznie na zaburzenia jedzenia. Odnośnie cukru, postanowiłam zupełnie go odrzucić, gubiła mnie czekolada, batony, dróżdżówki(!), rogale. Teraz cukier tylko w owocach. Mam to szczęście, że herbaty nie słodzę od 10 lat. Mój sposób na napad, to nie poddawać się ślepo tej panice, która rodzi się wtedy w człowieku i krzyczy \"musisz jeść, teraz, już, natychamiast!!!!\". Mówię sobie \"nie, poczekaj\", staję w miejscu i daję sobie czas, by ochłonąć, poukładać myśli. Pytam sama siebie co mi to da, jak się będę potem czuła. Psychicznie wciąż mam ochotę jeść, ale rozumiem, że to nic mi nie da, że nie warto. Potem trzeba się czymś zająć i spróbować się uspkoić. Jak dotąd, to mój najskuteczniejszy sposób i bardzo mi pomaga. zakochana w życiu, są chwile kiedy rozumiem moją mamę, a wręcz żal mi jej, bo wydaje się zagubiona i nieszczęśliwa. Czasami mam wrażenie, że jesteśmy tak podobne z charakteru, że nikt by mnie nie zrozumiał tak jak ona i nadziwić się nie mogę, że naprawdę nigdy nie potrafiłyśmy ze sobą rozmawiać. Wiesz, ja też ostatnio myślę o Bogu, o tym, że zesłał mi Anioła, który zawsze jest przy mnie... i czuję się spokojna... i uśmiecham się do nieba :) hungerka, witaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ashle uzmysłowiłam sobie ze jest cos ze mna nie tak dzis byłam po raz pierwszy u lekarza za tyd do kontroli jutro czekam mnie drugi lekarz ratuje sie wiem ze warto 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) U mnie świeci słonce,cos drgnelo i w mojej duszy zaswiecilo tez :) Nie chcę chwalic dnia............... ale póki co walcze z sobą i JaA wygrywam ,nie zarcie. Boję sie ,zeby nie wróciło ,bo jak pewnie wiecie roznie bywa. Papatki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ashle wczoraj byłam u psychiatry nio cóz na moje jedzenie nie potrafiła mi pomóc bo kobiecina tez ma problem gdyz wazy z 150 kg,poleciła mi psychologa i dzis własnie mam wizyte oczywiscie odpłatnie juz troszke sie obawiam ale człowiek boi sie tego co nieznane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie też lepiej, kontroluję jedzenie. Zrobiłam listę produktów, od zjedzenia których zaczynają się moje napady i mam zamiar na stałe je wyeliminować, bo to właśnie one rozpoczynają lawinę. Chcę zacząć jeść zdrowo, nie tylko w trosce o moją figurę, ale również o moje zdrowie. Bo jakich witamin mogły mi dostarczać posiłki złożone ze słodyczy, drozdzowek, pizzy i chipsów i nic poza tym. Pewne rzeczy zaczynają do mnie docierać, trzeba umieć zadbać o siebie. Gorzej z psychiczną blokadą, bo chociaż chciałabym, to nie potrafię się otworzyć. Nie potrafię rozmawiać, tłumię w sobie uczucia, zamykam się na nie. Dzisiaj się dowiedziałam jak to może krzywdzić innych, bliska mi osoba powiedziała, że w ogóle mnie nie obchodzi co się z nią dzieje, że jest mi wszystko obojętne, a to nie obojętność, tylko maska, żeby móc się jakoś odnaleźć w codzienności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Ja też jestem z siebie zadowolona po dzisiejszym dniu.Złapałam moment kiedy puszcza blokada i zaczynam jesc. Jestem osoba bardzo wrazliwą i tak łatwo mnie zranic i dzis gdy mój slubny ,/który jest niestety cholerykiem / powiedzial coś niemiłewgo pod moim adresem,to w ogóle byl epizodzik ,naprawdę mało istotny........ ja złapałam się na tym,ze juz nabrałam lyzeczke dzemu i zatrzymałam ją w połowie odleglości do ust/ale opisuję dokładnie hihihihi/.Tak to ten moment,ale NIE ,pomyslalam sobie :czy ten dzem cos ci pomoze,a moze pogorszy,jestes WSPANIALA,a on nie ma racji. UFF i udalo sie .Tak sie ciesze. Jestem wspaniala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu się obżeram

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiulekwrrrr
właśnie czyszczę zawartość lodówki i szafek a to dlatego że po prostu wariuje ze strachu!!!! mam jutro potworny egzamin--ustny!! od którego zależy czy wogóle zostanę w "kochanej szkółce" czy zmarnują sie prawie 2 latka poświęcenia czasu i kasy. Usiłuję coś w końcu wkuć a w praktyce wykańczam się nerwowo i wpycham w siebie co popadnie, zeby tylko robić cokolwiek!! tak wogóle to przeciez nie powinnam siedziec przy kompie tylko przy notatkach ale za nic!! nie potrafię sie skupic...mam potworne problemy z koncentracją, to chyba nerwicowe jest!!?? nie wiem co robić tak strasznie potwornie się boję!!! przepraszam ze nudze ale tylko tak anonimowo potrafię się wygadać, zawsze ukrywam swoje problemy przed otoczeniem, nie potrafię się przed nikim otworzyć:(:(:( chociaż często jest mi baaardzo ciężko samej:( właśnie wżeram moją ulubioną Nutellę--wiem ze to całkiem bez sensu bo tylko przez krótką chwilę poczuje się lepiej, i tak nic mi to nie pomoże a będe czuła dodatkowo do siebie obrzydzenie że znów nie potrafiłam się powstrzymać. Ale nie potrafię przestać, bo jestem cholernym kompulsywnym żarłokiem, a bulimi nie mam chyba tylko dlatego że niecierpię wymiotować..chociaż po atakach obżarstwa potem się intensywnie odchudzam przez ileś dni...nie wiem czy to też bulimia??? chyba tak prawda?? mój biedny brzuszek przypomina już balon i zaczyna boleć! zjadłam już chyba porcję na tydzień a wciąż wcinam. Chciałabym żeby ktoś wszedł do pokoju, wyrwał mi to wszystko i wywalił za okno:) sama nie potrafie:( zaraz umrę ze strachu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze do tego pokłóciłam się z mamą, zresztą i tak prawie nie gadamy ze sobą chyba od miesiąca już! czy to nie chore że zamiast porozmawiać z mamą jeszcze się na nią wydzieram?? przeczytałam cały topik i teraz siedze i ryczę jak bóbr nad tym żarciem całym a raczej resztkami i wylizanym słoikiem po nutelli:)... myślałam ze tylko ja mam taką psyche zrąbaną:) -- nie obrażając nikogo oczywiście!!! ale troszkę mi ulżyło że jest ktoś podobny do mnie, kto potrafiłby mnie zrozumieć. nie zwierzałam się nikomu bo bałam się ze znajomi mnie nie zrozumieją skoro rodzina uważa że jestem \"dziwna\" --> nienawidzę tego słowa!!!! pewnie dlatego że prawda w oczy kole:):( pójde jutro na ten egzamin nie dość że nienauczona, niewyspana to jeszcze spuchnięta na gębie no i ciekawe czy sie spodnie na mnie zapną bo teraz nawet w piżamie mi sie brzuchol nie mieści... pewnie jak zwykle idiotke z siebie zrobie...boje sie żebym nie stchórzyła i nie zwiała bo ostatnio nabrałam maniery uciekania od problemów raczej ze skutkiem beznadziejnym bo to tylko pogarsza sytuację!! czasem czuję sie jakbym miała rozdwojenie jaźni-- chcę coś zrobić w końcu jak należy a ta druga wariatka we mie wszystko psuje... to okropne nie panować nad sobą!! ciągle planuję ze od jutra wszystko będzie inaczej i oczywiscie nie jest, wciąż jestem taka sama:(:(:( zaraz zacznę się czochrać z tych nerwów...trace życie na żarcie i stres...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość golden
hej Asiulek, nie denerwuj sie tak, tyle juz umiesz, zaraz to wszystko wygladzisz i bedzie dobrze. Skoro juz dwa lata jestes w Twojej kochanej szkolce, to znaczy, ze nie przez przypadek. I cudow nie ma! Uczysz sie pilnie to zdasz! Egazaminatorzy to tez ludzie, sa po to aby nie tylko cie OCENIC ale i docenic!Jasne, "cukier krzepi", ale obciazony uklad trawienny odbiera Ci energie potrzebna do nauki! Obierz sobie kilka marchewek, takie chrupanie sprzyja ukrwieniu mozgu. Pij duzo wody, staraj sie zrobic jakies cwiczenia oddechowe i do roboty. Jestes duza i opowiedzialna za siebie. Staniesz jako osoba dorosla i wartosciowa przed egzaminatorem. Trzymaj sie! (stress czasami jest naszym sprzymierzencem - adrenalina pomoze Ci zmobilizowac wszystkie sily) Zdasz, nawet jesli bedziesz niewyspana :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
golden dziękuję slicznie za słowa otuchy!! myslałam ze siedze sama przy tym topiku użalając się nad sobą:( to baaardzo miło że gdzies siedzi jakis ludzik który ma ochotę mi odpisac:) w tej chwili daję sobie WIELKIEGO KOPA W D... (dosyc sporawą niestety!!:) ) wyłączam kompa, wypiję plusza i siadam do parszywej nauki-bleeee.... tak sobie jeszcze pomyslałam ze jak bedziemy miec po, no dajmy na to, 70 lat to bedziemy gorzko załowac ze same sobie marnujemy zycie. wczesniej któras napisała ze ma wrazenie ze jej zycie przecieka przez palce--dokładnie tak samo się czuję!!!! a tak naprawde to powinno się zyc tak jakby kazdy dzien miał byc tym ostatnim--> zazdroszcze szczerze ludziom ktorzy tak potrafią, i mają gdzieś co tam sobie inni myslą.... juz tylko ostatnią mysl pisze i znikam:) w koncu topik na którym sie odnalazłam, postarajmy się go utrzymac bo wydaje mi się ze to swietna forma psychoterapii!!! jak nie skoczę jutro z mostu do wisły po egzaminacji to postaram sie wpasc tu jutro..jezuuu tak bym chciała byc \"po\" POZDRAWIAM WSZYSTKIE ŻARŁOCZKI-KOMPULSOWICZKI TRZYMAJMY SIE RAZEM!! SIŁA W LICZBIE!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość golden
Tak sobie wlasnie pomyslalam po przeczytaniu wpisow Pocalujta i Asiulka, ze to objadanie sie ma nam pomoc w ukojeniu lęku, moze nie do konca uswiadamianego, takiego irracjonalnego, przed nieznanym zagrozeniem. To tak jak przyssanie sie do cycusia mamusi, oh, teraz jestem bezpieczna, jest mi cieplutko i przytulnie, nikt mi niczego nie zrobi, nikt mi nie wyrzadzi krzywdy, nie ma zlego swiata, jestem tylko ja i dajace przyjemnosc jedzonko. No ale tak nie jest. Trzeba by, kurcze, stawic temu swiatu czolo. Ale jak? Jutro bede na uniwerku i poczytam o tym cos madrego i moze podziele sie z Wami ta wiedza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eleo
witam Ja mam innego rodzju problem. Moge cały dzień być na dietce , woda , mało kaloryczne jedzonko . Za to w nocy tak o 4-5 rano budzę sie i oprózniam pół lodówki . Najgorsze jest to , ze robie to przez sen i rano nic nie pamiętam . Nawet bym o tym nie wiedziała , gdyby nie ślady mojej nocnej ucztu : ketchup , musztarda , kawałki chleba ... Raz zjadłam cały bochenek chleba przez sen ,,,,, bez niczego ,,,, sam chleb I co ja mam zrobić ? POMOCY , czy tylko ja jestem NIENORMALNA !!!! Kiedyś schudłam 18 kg , ale jojo mnire dopadło ... od tamtej pory mam same kłopoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
asiulek, jak ja to dobrze znam! :) Książki leżą i czekają, a mi się zachciewa kolejnej kanapki, a może by tak sobie jeszcze frytki zrobić, a potem jeszcze coś i jeszcze... żeby tylko nie myśleć o tym stresie związanym z nauką, żeby chociaż jeszcze na chwilę to od siebie odsunąć. Tyle tylko, że już po wszystkim jest jeszcze gorzej, czuję się wtedy ociężała i już w ogóle nie mogę się skupić na niczym (golden ma rację! to wina cukru i prostych węglowodanów) Słoneczko, trzymamy tu za Ciebie kciuki bardzo, baaardzo mocno! :) Daj koniecznie znać, jak Ci poszło!!! A odnośnie bulimii, to są różne jej odmiany, można jeść, a potem wymiotować/ przeczyszczać sie różnymi środkami/ głodować/ ćwiczyć do upadłego itd. eleo, wiesz co, według mnie to na 100% jest jakiś błąd w Twojej diecie, który sprawia, że tak się wszystko kończy. Napisz co jadasz, ile posiłków, o której mniej więcej godzinie, spróbuję Ci jakoś doradzić :) i nie martw się, poradzimy coś na Twoje nocne napady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłam wczoraj u psychologa podstawa to nauczyc sie asertywnosci druga sprawa to wszedzie w domu ma stac woda w chwilach napiecia ,nudy ,stresu,czegokolwiek mam pic wode mam zaplanowac sobie date rozpoczecia...duzo madrych rzeczy usłyszałam na pewbo w niczym mi to nie zaszkodziło ale pomogło DZIS MAIŁAM TELEF.DOSTAŁAM PRACE JUCHUUUUUUU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wpadam tylko na sekunde bo normalnie padam na twarz... oczywiscie całą noc nie spałam z nerwów, juz nawet nie kułam tylko nie mogłam zasnąć. przebieg dnia dzisiejszego: na 7.30 do pracy, ledwo zdązyłam bo usnęłam na poł godz nad ranem, w robocie stresik przedegzaminowy średni, zwolniłam sie godzine i lece do faceta na egzamin. Czekaliśmy około 5 godzin bo pan pytał tylko w przerwach miedzy zajeciami, tak wiec od około 15 do 20 adrenalinka na maxa od ryczenia, przez głupawkę do apatii...weszłam na koniec a gosc mowi ze zbyt zmeczony juz jest i mam za 2 tyg przyjsc... ja tam \"wcale \" nie byłam zmeczona, \"lubie\" stresik.... no coż za 2 tyg powtórka z rozrywki:P znikam na dzis bo mi się monitor rozmywa i nie trafiam w literki.... dodam tylko ze wczoraj sie obzarłam a dzis około 17 kit-kat + nesstea, ze skrajnosci w skrajnosc... cała ja:):P a propos rozdwojenia jaźni:P Przychodzi baba do lekarza: - Panie doktorze poprosze cos na wywołanie rozdwojenia jaźni, czuje się taaaka samotna...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×