Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pinezkaaa

Zdradziłam...

Polecane posty

Gość sammako
Ja zdradzam męża, który jest w Afganistanie... wiem że to okropne i że jestem beznadziejną żoną no bo jak można zdradzać żołnierza który z narażeniem życia zarabia pieniądze. tylko że w naszym małżeństwie nie było dobrze juz od jakiegoś czasu niestety. przez ostatnie lata więcej sie nie widzieliśmy niż widzieliśmy a problemy narastały no bo nie było czasu ich rozwiązywać. i tak sie jakoś poskładało że znalazł sie ktoś kto chce mnie słuchac i ze mną rozmawiać. na początku to miał być tylko jeden raz, tak po przyjacielsku, żeby się wzajemnie pocieszyć, ale trwa juz to kilka miesięcy. mój mąż niedługo wraca... nie wiem co będzie. wyrzutów sumienia nie mam bo w końcu jest mi dobrze. egoistyczne ale prawdziwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, moja historia: Kiedyś: szaleńczo zakochana nastolatka wychodzi za mąż za mężczyznę, różnica wieku 7 lat). On dojrzały,zdrowo myślący, poważny facet. Ona spontaniczna, ale uległa młoda kobieta, której całym światem jest On. Jego zdanie jest najważniejsze, najmądrzejsze....to co On powie jest święte i nikt nie może tego podważać. Amen. Teraz: Ona: młoda mężatka.... mówi o sobie "pusta skorupka", czuje, że coś ją ominęło, że gdzieś podjęła złą decyzję, że nie tak miało być....szuka czegoś, kogoś....nie wie sama czego... nie chce nikogo krzywdzić, ale wie, że i tak kogoś skrzywdzi...albo siebie zostając i grając szczęśliwą, albo Jego odchodząc... ON: kocha ją do szaleństwa, gwiazdkę z nieba by jej dał żeby tylko widzieć uśmiech na jej twarzy i czuć, tak naprawdę czuć, że Ona jest szczęśliwa...niestety coraz rzadziej widzi uśmiech, coraz częściej widzi swoją ukochaną żonę smutną, zamyśloną..... Tak, zdradziłam Go....zdradzam....nie chcę tego, chcę mieć w końcu święty spokój, ale jak go osiągnąć?? Ile kosztuje święty spokój?? Ile wysiłku, ile wyrzeczeń, ile krzywdy?? Co mam zrobić żeby znowu zacząć żyć?? To są oczywiście pytania retoryczne....zadane w sumie samej sobie.... Pierwszy raz pozwoliłam sobie na pisanie tego co czuje.... Nie musicie odpisywać...myślę, że to jest rodzaj terapii, dla mnie samej....a zresztą czy to ważne?? Nie ważne.... Do Zapomniałem: Płakałam jak czytałam Twoje wpisy.... teraz wiem co może przeżywać mój mąż,(chociaż nie wiem czy to może coś zmienić..:(..)..jesteście bardzo podobni.....dziękuję za uświadomienie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shoegal
zdradziłam...wczoraj...czuje się ...w zasadzie sama nie wiewm jak się czuję. Czuję się źle, brudno i parszywie...nie wiem co dalej i nie wiem jak sobie poradzic z tym uczuciem. Poza tym chyba straciłam do siebie cały szacunek....co najlepsze zawsze byłam osobą która zarzekała sie że zdradzić by nie potrafiła oraz zdrady by nie wybaczyła....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich.Czytam wasze opowiadania,przezycia z wielka ciekawoscia,podziw za rowno dla was kobietek i dla was facetow.Sama nie jestem swieta,mam poczucie winy,dokuczaja mi wyrzuty sumienia.Jestem w 8 letnim zwiazku,to byl moj pierwszy facet,ktoego bardzo kochalam ,bylam slepa,mloda i glupia i do tego sama jak palec na tym swiecie,hmmm zastapil mi wszystkich wlacznie z rodzina ktorej od malego pragnelam,dlatego jego wystepki agresywnosci od czasu do czasu nie przeszkadzaly mi myslalam ze tak ma byc.Mamy wspolne dziecko ktore oboje bardzo mocno kochamy.Kilka lat temu zaczelo sie wszystko psuc kiedy ja tesknilam za nim ,kiedy ja go mocno kochalam,walczylam o nasz zwiazek on mial mnie daleko gdzies,wazniejsi byli dla niego koledzy i wspolne weekendy z nimi. Zaczely sie awantury na temat dziecka ,nie interesowal sie nim,nawet nie potrafil sie z nim pobawic,mial wszystko gdzies,mial gdzies nas.Pewnego wieczoru ze lzami w oczach wykrzyczalam mu ze bedzie zle jesli to sie nie poprawi,ze bedzie pozniej tego zalowal...Z dnia na dzien oddalalam sie od niego,co raz mniej go potrzebowalam,nie czekalam juz na wspolny weekend kiedy to konczyl prace,zaczelam sie oddalac od niego.Poznalam kogos,pisalam z nim ,powoli zaprzyjaznilam,nie bylo szans na poznanie poniewaz byl wtedy na misji w afganistanie,kazdy moj dzien byl wielkim oczekiwaniem na niego ,bo wtedy moglismy popisac.Rozumial mnie doskonale,wspieral,poprawial humor a cala noc spedzona na pisaniu z nim wydawala sie krotka chwila,i stalo sie zakochalam sie,wrocil do kraju po kilku miesiacach.Spotkalam sie znim,wiedzialam ze to nie jest glupie zauroczenie ,wiedzialam ze to moja milosc na ktora czekalam cale zycie,to moje drugie ja.Podjelam decyzje chcialam ulozyc sobie zycie z tym ktory mi pokazal co to znaczy miec kogos kto cie doskonale rozumie,wspiera,zywi cie wielkim uczuciem,ktory potrafi wziasc autka i pobawic sie z moim synkiem,powariowac i byc prawdziwym kochankiem w lozku.Podjelam decyzje ,chcialam z nim byc.Pewnego wieczoru siedzac oznajmilam mojemu partnerowi ze odchodze,ze nie moge tak zyc,ze mam go dosyc,na co on zrobil to czego nigdy bym sie po nim nie spodziewala,chcial popelnic samobojstwo,w domu,nasz synek go uratowal,zaczal plakac i pukac do drzwi ,ja krzyczalam obiecujac ze nigdy go nie zostawie,ze zawsze z nim bede,ze wszystko sie ulozy.Jestem z nim do dzis ,wszystko sie zmienilo,on kocha mnie ponad zycie,zmienil sie,chociaz powoli wraca do starych czasow,ale ja NADAL GO NIE KOCHAM,MOJE UCZUCIE WYGASLO DO NIEGO JUZ DAWNO TEMU I NIE WROCILO.TKWIE W ZWIAZKU Z PRZYMUSU Z KTOREGO NIE MOGE ODEJSC,PONIEWAZ BOJE SIE TEGO ,ZE NASTEPNYM RAZEM JUZ NIKT GO NIE ZATRZYMA.Moja milosc jest obok mnie,ale stoi na uboczu,przyglada sie wszystkiemu,czasami sa momenty kiedy nie dajemy sobie rady z tym wszystkim i uwazamy,ze lepiej bylo by mu powiedziec,ale moj strach jest wiekszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała mi 12345
Pinezkaaa a co u Ciebie? Czytając Twoją historię czułam jakbym czytała swoją:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smiac mi sie chce
czytam te posty i czytam... i smiac mi sie chce z tych biednych kobitek, ktore rzucaja tu dziw..mi itd :) biedne, niczego nieswiadome kochane zony.. siedzicie sobie tutaj i piszecie jak to brzydko jest zdradzac, jakie to zle, straszne wrecz odrazajace.. usiadlyscie przed komputerami bo maz dostal nadgodziny? a wy zdazylyscie juz ugotowac obiadek i wyprasowac im koszule? te same koszule, ktore sporadycznie lub regularnie zrywane sa z cial waszych cudzownych, wiernych mezow przez inne kobiety.. :) taaak, taaak... moj maz nigdy by mnie nie zdradzil... oczywiscie :) czego oczy nie widza tego sercu nie zal... :) jestem typem kobiety, ktore takie jak wy omijaja szerokim lukiem i zakrywajac oczy swoim partnerom szepczac im (tak zebym nie uslyszala i nie urosla) "nie patrz na nia, podoba ci sie?" oj tak nie cierpicie mnie.. :) i nie przeszkadza mi to :) kazdy facet zdradza. a jesli tego nie robi... to dajcie mu troche czasu :) spotykam sie z waszymi mezami... a wam sie wydaje, ze swiat jest piekny.. maz taki kochany... kwiaty przynosi, na kolacje wraca... a jak nie wraca to ciezko zapie..dala zeby wam sie lepiej zylo :) a dlaczego tak jest? bo to czego potrzebuje dostal juz ode mnie.. jest mu dobrze i czuje sie zrelaksowany... taaak :) i to nie dzieki wam. owszem, dajecie im cieplo, rodzine.. i czasem nawet seks... kochaja was. ale to ze mna rozmawiaja o wszystkim (jesli ludzisz sie, ze twoj maz mowi ci wszystko to pie..lnij sie w glowe, jak nie pomoze to zrob to jeszcze raz, do skutku).. mi zala sie na wasze za duze gacie, na spuchniete oczy co rano, na to, ze wiecznie jestescie zmeczone i boli was glowa. na to, ze tesciowa znow przychodzi na obiad, na narzekanie, ze za malo zarabiaja, jest masa rzeczy ktore wku..wiaja ich niesamowicie w waszych cudownych osobach.. :) i co najlepsze.. seks.. to co po slubie stalo sie rytualem raz w miesiacu, ewentualnie raz w tygodniu jak wam sie zachce.. teraz te panie ktore daja codziennie odetchnely z ulga? heh nie macie powodu do radosci.. was tez zdradzaja :) skoro facet jest w stanie posuwac cie codziennie to wierz mi... moze tez kilka razy dziennie... i niekoniecznie musi wchodzic w ten sam otwor.. bo ile mozna? juz widze jak wam gul skacze i jak ukladacie w glowie wiazanke do mnie.. alez prosze piszcie :) zasypiaja obok was i ciesza sie tym faktem.. bo maja dom, rodzine, cieply obiad.. dzieci, ktore kochaja... nie maja w planach was zostawic, nie, nie , nie bojcie sie :) a zasypiajac mysla tez o mnie.. o tym, ze jestem dla nich idealna.. zawsze dopracowany makijaz, seksowna bielizna.. o tym jak ich slucham i nie marudze, nie komentuje i nie pouczam.. o tym, ze moga wyczyscic glowe od problemow nie rodzac przy tym nowych, ktore tak lubicie im tworzyc.. o tym jak robie z nimi rzeczy o ktorych wy mowicie tylko "to jest obrzydliwe"... moglabym tak pisac bez konca :) nienawidzicie mnie jeszcze bardziej? nie bzykamy sie na okraglo, wychodzimy do restauracji, kina, teatru... dostaje kwiaty i czekoladki czesciej niz wy, i dostaje je szczerze :) nie dlatego zeby mogli wyczyscic swoje sumienie...:) to tak krotko do tych laleczek, ktorym sie wydaje, ze swiat to bajka:) a teraz te moje ulubione... :) cichodajki :)))))))) o tak "ja nigdy bym tego nie zrobila", gowno prawda.. albo udajecie, bo boicie sie, ze maz po IP dojdzie do tego, ze nie jestescie swiete, albo wmawiacie sobie, ze u was to jednak cos innego... albo zwyczajnie myslicie o zdradzie ale JESZCZE nie mialyscie odwagi tego zrobic.. bo do ch.ja jakos sie tu znalazlyscie ;) i jakos nie chce mi sie wierzyc, ze przypadkiem... mezczyzni zdradzaja... ale kobiety sa w tym lepsze..;) mowcie co chcecie... facet zdradzajac czesto gesto chodzi z "ch...m na wierzchu"... mecza go wyrzuty sumienia a jak zapytany o to czy zdradza nie dostaje zawalu serca to co najmniej nabiera kolorow i nagle jaka sie jak w szkole przy tablicy.. kobieta potrafi zrobic z faceta idiote, ktory zacznie ja przepraszac kwiatami lub nowym samochodem za sam fakt, ze przeszlo mu przez mysl, ze moglaby zrobic cos tak strasznego :) jedne mnie teraz wyzwa, inne przemilcza bo wlasnie zobaczyly w sobie mnie, a inne pogratuluja.. odwagi ;) oj kochane moje jak nie zdradzilyscie to zdradzicie jak nie zostalyscie zdradzone to zostaniecie.. niestety taka ludzka natura... ktos nadal schemat, ze w zyciu trzeba sie wiazac z jedna osoba.. bo to dobry interes.. i nie ma zamieszania w papierach ;) ale wam musialam teraz namieszac w glowie :) zaprzeczajcie mi i mowcie "mnie to nie dotyczy..." ale wierzcie mi, zycie w stresie "czy jestem ta jedyna" jest mniej przyjemne i interesujace niz pogodzenie sie z tym jaki jest swiat i.... ludzie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smiac mi sie chce
Krejzolka.. choc pewnie tez bedziesz mnie tepic za moj wczesniejszy post, posluchaj mnie uwaznie.. :) pakuj swoje manatki i uciekaj do swojej milosci.. matka teresa to Ty nie musisz byc.. wolnosc i szczescie zaczyna sie tam gdzie konczy sie strach.. nie chcesz zranic czlowieka, ktorego niekochasz, a ranisz tego, ktory zawladnal Twoim sercem.. i przyjdzie taki monent, ze tamtem facet nie bedzie juz chcial dluzej czekac, zobaczysz go z inna i bedziesz sobie pluc w twarz, ze przegapilas swoje szczescie. wyciagaj walizke z szafy i pakuj siebie i malenstwo.. dodalas, ze stary czasy wracaja.. maz zaczyna zachowywac sie jak wczesniej? pamietaj, on sie nie zmienil.. on przyjal chwilowa postawe, ktora otworzyla mu droge do zycia z Toba.. ale ile mozna udawac? bedziesz zalowac, ze przez swoj strach stracilas szanse na szczesliwe zycie... bo takie mimo tego, iz swiat i ludzie sa beznadziejni- jest mozliwe ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kryś
Ja zdradziłam i bardz żałuję. Nie potrafie wytrzymać sama ze sobą. Boję sie, że mogłam się czymś zarazić. Rozważam wyznanie prawdy, ale boję się go stracić.. Z drugiej strony co bedzie jesli i jego czyms zaraze? Nie wiem co robić. Badania na wszystkie te choroby ponoć są drogie.. I troche trwają. ;( Powinnam chyba też odwiedzić psychologa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smiac mi sie chce
a czemu uwazasz, ze sie czyms zarazilas? nie sa drogie.. mozesz isc po skierowanie do swojego ginekologa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smiac mi sie chce
i co bylo powodem Twojej zdrady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska nalewka
Ja też zraziłam,odeszłam.Miałam wrzuty sumienia.Teraz ich nie mam.Jestem z tym który był moim kochankiem,jesteśm szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwierciadełko
Śmiać mi się chce - dobrze gadasz, dużo prawdy i brutalnego życia! Ale... myślę, że tobie też czegoś brakuje, też ci czegoś żal... może tego, co tak tu obśmiewasz... Może to jednak tęsknota za czymś trwałym, swoim, za... związkiem, miłością?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam tak Was i wkoncu sama postanowilam napisac. Tkwie w podobnej sytuacji. Ja jestem mezatka od trzech lat a moj kochanek jest wolny. Kochamy sie,planujemy wspolne zycie. Czy myslicie ze powinnam zostawic meza do ktorego juz nic nie czuje? Czy ten nowy zwiazek ma jakies szanse?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smiac mi sie chce
Rozgryzlas mnie :) mam takie podejscie, a nie inne.. bo sie zakochalam :) kiedys. w kims kto nie raczyl poinformowac mnie o tym, ze ma rodzine.. powiedzial mi wtedy, kiedy ja juz ukladalam sobie z nim przyszlosc.. pozniej kolejna nie trafiona milosc. i taki jakis wstret mi sie zrobil.. do tego otoczenie.. eh.. brakuje mi.. pewnie , ze mi brakuje.. milosci.. poczucia bezpieczenstwa.. ale niestety.. chyba moj brak wiary w to, ze cos takiego istnieje postawil mur, ktory ciezko przebic. ale coz.. trzeba zyc dalej :) moze i pojawi sie ktos kto ten mur zburzy :) Co do kolezanki wyzej.. rob tak jak mowi Ci serce. zycie masz jedno.. i nie mow sobie "trzy lata, glupio to zmarnowac" bo co to jest trzy lata w porownaniu do calego zycia! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smiac mi sie chce nie mysle o tych trzech latach,bo one tak jak piszesz sa mala czastka mojego zycia. Nie bede z kims tylko dlatego ze mam slub. Licza sie uczucia. Meza nie kocham wiec dla mnie to prosta sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrózka Anna Aniela
ZAPRASZAM NA DOKŁADNE WRÓŻBY W FORMIE PYTAŃ ODPŁATNE 5ZŁ. W FORMIE OGÓLNEJ CO CIĘ CZEKA W PRZYSZŁOŚCI ODPŁATNIE 7ZŁ-OBSZERNIE anna_anielaa65@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smiac mi sie chce
a kochasz meza? szczerze? i jak dlugo to trwa? romans?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smiac mi sie chce
zle przeczytalam. robisz juz jakies kroki zeby meza zostawic? czy narazie tak w ukryciu? pewnie nie jest Ci lekko.. a ukochany co na to wszystko ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smiac mi sie chce romans trwa okolo pol roku. Meza nie kocham i mowie mu wprost ze nie bedziemy razem. Ale on nie chce o tym slyszec. Mowi ze jestem tylko jego. Kochanek cierpliwe czeka. Nie dlugo mnie zabiera do siebie. Wtedy bede mogla zlozyc pozew o rozwod. Kochanek tez ma za soba niezly bagaz. Ale mysle ze przez to wszystko co przezylismy nas zwiazek jest jeszcze silniejszy. wiem ze niektorzy uznaja mnie za jakas dziwke ale mam to gdzies. Nie zmarnuje sobie zycia tylko ze wzgledu na ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smiac mi sie chce
Bardzo dobrze robisz :) rob tak abyscie byli szczesliwi.. czasem tak jest, ze ludzie sie wiaza i pozniej im nie wychodzi.. a malzenstwo nie powinno byc traktowane jak cyrograf z diablem.. nie wyszlo i juz. wazne, ze wiesz czego chcesz.. i robisz tak jak serce Ci podpowiada :) trzymam za Was kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inka76
Pinezka, Kicia, dziewczyny pomocy! Ja też zdradzilam. Możecie nazywać mnie szmatą i życzyć smażenia w piekle, z góry dzięki, nie bardzo mnie to obchodzi (to do tych, co się czepiają:). Kumpel z pracy, super, przystojny, wesoły, zawsze był gdy go potrzebowałam, parę razem spędzonych firmowych imprez, zawsze grzecznie i bez ekscesów, ale od początku coś iskrzyło. Przez trzy lata walczyłam z sobą, wybijałam sobie z głowy, tłumaczyłam, że to tylko głupie fantazje i po co mi to...Szlag wszystko trafił w sierpniu, gdy wpadł do mnie po prawie 2 miesięcznym urlopie, jakby mi ktoś w łeb dał...Wystarczył miesiąc podchodów, żeby skończyło się w łóżku. Odbiło mnie idiotce, szmacie, itp. bo gdy tak zbliżaliśmy się do siebie przez ten miesiąc, piliśmy na imprezkach, zaczęło wychodzić szydło z worka, opowiadał mi o swoich panienkach na boku, o ekscesach na wyjazdach. Potrafił dziad jeden przyprowadzić do mnie do domu na imprezkę babkę poznaną dzień wcześniej w knajpie, no i wykorzystać pusty pokój, a potem wychodząc, całować mnie, bo wydawało mu się, że spię i nie poczuję...Nigdy nie było lepszego sposobu ,żeby facet zniechęcił mnie do siebie, nienawidzilam męskich dziwek (bo w jego przypadku to chyba najlepsze określenie), gardzilam takimi typami, ale nie tym razem, odwaliło mi totalnie. No i teraz mam to swoje piekło, którego nam "szmatom" tak tu życzą. te cholerne 3 lata znajomości sprawiły, że zaangażowałam się emocjonalnie. Dzwoni, oczywiście, czasami, wysyła smsy jak sobie przypomni hahaha, w pracy czaruje. Czasami tylko mam dziwną świadomość, że akurat ten wieczór spędza z panienką z imprezy. Jutro idziemy na parapetówę do kumpla, dziś po spotkaniu firmowym, mieliśmy skoczyć na piwo, dogadać się co do szczegółów tego wyjścia. Na spotkaniu widze sms za smsem, ale nie do mnie, do żony? Raczej nie, przechodzą kryzys i skaczą sobie do oczu o wszystko (a może żona rozgryzła mężusia?), a potem biegiem do auta i już go nie ma. Dzwoni pare godzin później, co z jutrem? Mówi że żona go podrzuci, "żona " w tle przytakuje, ale poznaję glos laski z imprezy u mnie w domu...Wiem, wiem, olać chama, tylko że to cholera tak boli, że siedze tu i wyję. Nie wiem, co zrobię jutro, obiecuję sobie, że nie pójdę, że oleję, ale wiem że pewnie zabraknie mi siły. Może kupię sobie paczkę fajek i wódę, zamknę się w domu (mąż wyjeżdża do mamusi:() i przewyję 2 dni to się wyleczę? Trzymajcie za mnie kciuki. Należało mi się:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smiac mi sie chce
Sa mezczyzni, ktorych sie nie chce zdradzac.. nie ze strachu i nie dla zasady. Z milosci.. Sa ludzie, ktorzy sa dla nas wszystkim, a jesli ma sie wszystko to po co nam wiecej? Zdradzamy bo nam czegos brakuje, bo jest zle, nie tak jak powinno byc.. Wystarczy sie zakochac, do granic mozliwosci.. na zaboj.. zycie staje sie piekniejsze i nagle wszystko ma sens..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bialymotyl
wszyscy chcieli by spróbować jak zdrada smakuje ale boją się kaca moralnego ja też

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może jestem inny
Wszystkie zdrady są rozpatrywane z punktu widzenia partnera-ki osoby zdradzającej lub samej osoby która zdradza. Ja przyjmę pozycję dziecka lub nawet wnuka osoby która zdradziła bez znaczenia czy to kobieta czy mężczyzna. Jeśli ojciec lub matka zdradziła-li dla mnie osobiście nie miała by znaczenia geneza (jest rozwód jest separacja terapia małżeńska itd ). Znaczenie miało by czy bym wybaczył, ale nie wiem czy chciałbym widzieć takiego rodzica na własnym ślubie. Zgnilizny lepiej do własnego domu nie wpuszczać. Dalej jeśli syn czy córka ci wybaczą pozostaje kwestia wnuków. Wybaczenie zdrady niekoniecznie musi być dziedziczone. Co zrobisz jak twój wnuk - wnuczka powie przy tobie do twojej córki syna nie przyprowadzaj tu tej osoby za to co zrobiła(nawet jeśli twoje dziecko ci wybaczyło). Wtedy będziecie osobami w podeszłym wieku a takie słowa będą bolały podwójnie czy potrójnie. Czy wtedy będzie tak przyjemnie czy humor się poprawi, czy dla chwili przyjemności warto zniszczyć paru a może parunastu osobom życie. W takim kontekście proszę o odpowiedź. Ps. Dziadek zdradził i do teraz chociaż już nie żyje nie potrafię mu wybaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NinaJaNina
Oj kochane a ja jestem w nieco innej sytuacji ... bo jeszcze nie zdradziłam a przed zdrada trzyma mnie tylko zdrowy rozsadek ponieważ wiem ze jestem zbyt cienka psychicznie i mogłabym sobie z tym nie poradzić. i tak z 7 m-c nad sobą pracuje ale ktoś mi siedzi w głowie i nie jest łatwo Historia długa w dużym skrócie : Ten pierwszy - Związek 8 letni wszystko zajebiście ..... oprócz sexu Ten drugi .... znamy się od 14 lat i zawsze jak na siebie wpadliśmy była taka chemia że wszystko paliło się po drodze ale nigdy nie wyladowaliśmy tam gdzie się przy końcu zawsze ląduje czyli w łóżku . po 9 latach (kontakt jedynie internetowy) przez przypadek spotkaliśmy się na mieście od słowa do słowa od kawy do drinka od drinka do muśnięcia od muśnięcia do dzikiego pożądania na środku przepełnionej piątkowej knajpy... i tak o 6 rano resztkami rozsądku zmusiłam się by z niej wyjść i sama wrócić do domu.... i tak od wtedy już prawie 7m-c żałuje nie żałuje roztrząsam etc hormony buzują a on ciągle na linii ciągle podtrzymujący kontakt ciągle proszący o jeszcze jedną "kawe" tym razem ze śmietanką :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm2mmm4mmmm111
hmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NinaJANina, jak sie ciesze!!:) mam taka sama sytuacje!! i nie wiem co zrobic:( juz tak dlugo to trwa... z pierwszym znam sie juz 9 lat, przez ten cxzas bylismy dlugo ze soba, ale sie rozstalismy, teraz jestem z drugim facetem juz o 4 lat, jest ok, ale nie w lozku no i sa jeszcze tam takie male sprawki,ale niewarto opowiadac, natomiast ten drugi...hmmm, mam z nim kontakt, sporadyczyny, ale jest miedzy nami straszna chemia, taka nie do opanowania...ostatnio mialam sytuacje podobna do twojej, od tamtej pory umieram w domu, cay czas o nim mysle, nie moge przestac! co robic?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NinaJaNina
no własnie nie wiem hormony wariują rozsądek je trzyma na wodzy i Tak źle i tak nie dobrze I sobie tłumacze jak krowie na rowie no i co wyjscie 1 Ide na całość budze się rano i .... a)ten jeden raz i koniec bo bylo kiepsko czyli nie warto zostaje z kacem moralnym i probuje odbudowac swoje uczucia do tego pierwszego ? b) ten jeden raz i...i...i.. nastepny i nastepny bo było extra i co wtedy bo raczej przyszlosci sobie z nim nie wiaze (ale schrupac to ja chetnie) i problem bo angazujac sie w cos takiego odcinam kupony od tego pierwszego wyjście 2 nie ide na całość i..... leży przedemną ciasteczko i nie moge nawet lukru polizac - katorga! myśle myśle myśle rozważam i tak w nieskończoność ....aż do kolejnego przypadkowego spotkania lub chwili słabości. i masz babo placek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×