Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pinezkaaa

Zdradziłam...

Polecane posty

Gość tomi76 - przykro się to czyta
Jestem w tej samej sytuacji co Ty i postapiłem identycznie. Kurwie się z dobrobytu we łbie przewracało i znalazła sobie ruchacza na boku. Gdy tylko się dowiedziałem, natychmiast wypierdoliłem szmatę za drzwi. Gdybym był jej niewierny, to bym się może i nad tym zastanawiał ale przez 19 lat naszego związku nawet nie spojrzałem na inną kobietę. Gówno mnie obchodzi gdzie ta kurwa teraz jest, pod którym mostem i z kim się pierdoli za paczkę fajek. To już nie jest moja żona. Nie chcę jej znać. Nazajutrz po wypierdoleniu kurwy z domu wywaliłem na ulicę wszystkie jej rzeczy. Dom jest czysty, moje życie jest czyste. Zaczynam od nowa. Co i Tobie radzę. Mi było o tyle łatwiej, że nie mieliśmy dzieci. Wystąpiłem o rozwód z jej winy, nie dostanie ode mnie ani grosza. Konta bankowe oczyszczone a dom wciąż jest na mojego ojca - teraz się cieszę, że zwlekaliśmy z formalnościami. W sumie nie ma tego złego... :) Pociesz się że ból przeminie, pozostanie tylko pytanie: DLACZEGO??? Przecież suce nic nie brakowało... :( Ale widocznie życie nie zawsze musi być sprawiedliwe. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jesli żaluje?jesli strasznie żaluje?jesli bardzo chce udowodnić, że ten jeden beznadziejny raz nic dla niej nie znaczyL?że sama nie rozumie dlaczego sie stał, jeśli żalowała tak naprawde znaim zdała sobie sprawe z tego co sie stalo??? nie zasluguje na szanse na próbe? Dwa lata z tym żyje, zjada mnie to od srodka...mój robak..na zawsze....nie-mówienie bylo nieudolna próba uchronienenia najblizszych-to mój ból, mój grzech...mója wina, moje cierpienie, dlaczego mialam sobie ulzyć i powiedzieć, podzielić sie bólem??? każdego dnia to do mnie wraca...nie mogę patrzeć w lustro, nieudolnie próbowałam sobie wmówić że nie żaluje, że przecież jestem cool, że nic sie nia stalo, wszyscy tak robia...proba zagłuszenie wyrzutów sumienie....i łzy każdego dnia...i częste myslenie, że najlepiej byłoby...ale trzeba z tym żyć...patrzec na najbliższych samej zadawać sobie pytanie co im zrobiłam, Kurwa...jak piszecie...suka...dziwka.... dlaczego...nie rozumiem....sama nie rozumiem....stalo się...musze z tym życ...załuje i postaram się zasluzyc na kolejna szansę...blagam o nia i wierzę, że sie uda....odbudować, zaczac od nowa...udowodnic mojemu cudownemu meżowi, że popełniłam błąd którego żałuję i jeslli tylko da mi szansę, bedzie najszczesliwszy na swiecie...bo kocham a miłosc daje mi siłę...i danej szansy nie zmarnuję...biore was na świadków...przysiegam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tych facetów powyżej
współczuje wam , ze trafiliście na taka ... kobietę , raczej ona sie nie zmieni , chocby nawet przysiegała itp. nie wierzcie jej , tu nie ma sie nad czym zastanawiać , trzeba ja zostawić... i mówie to jako kobieta , wiem , ze każdemu może się coś takiego przydarzyć , bo nikt nie jest doskonały , ale dla pewnych zachowań ( o których pisał facet wyżej ) NIE MA USPRAWIEDLIWIENIA!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renat..............
błagasz o szanse po 3 akcjach o których wie mąż cięzko by było tobie zaufać.............facet jak cie zostawi to wcale sie nie zdziwie ale to zalezy od niego.............chociarz wcale nie musi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chce jej bronić:-( Wiem że możecie mieć racje w waszych wypowiedziach:-( Trudno mi nie jem,mało sypiam,papieros za papierosem,i odżywką jest piwo:-( Wiem że nie jestem ideałem ale wiem że jestem super facetem z którym można konie kraść,jako przyjaciel,mąż i ojciec:-( Przerasta mnie ten trzeci raz by to przełknąć,jestem psychicznie rozjebany:-( Pół miesiaca temu strciłem prace,nawet mnie to nie ruszyło bo wiedziałem że razem wszystko się uda,w środe miałem mieć rozmowe o prace i nie poszedłem ,dzwoniłem by przełożyć niby sie zgodzili na przyszły tydzień że sie odezwią,ale czy tak będzie?Po prostu nie maiłem siły by ich przekonać że na prawde jestem dobrym pracownikiem i nie będą żałować:-( Można powiedzieć że chodzi prawie po kolanach i żałuje:-( Chciałbym tylko wiedzieć całą prawde co było przez tyle lat co jetsesmy razem ,by podjąć decyzje czy odeść czy zostać bo ja kocham obydwie kobiety ponad życie:-( Ale psychicznie jestem rozjebany,załamany i nie wiem jaki krok pierwszy mam postawić w tej sytuacji:-) Wiem że to wszystko brzmi głupio,nieposkładanie:-( Mam około 30 lat,ostatnio bardzo się starałem by wziąć kredyt na dom(walczyłem) dać córce własny dom,nie wynajem:-(to wszystko tak boli:-( Nie mam komu się wyżalic,nie mam przyjaciela:-( Ta bezradność,nie wiara czy do końca mówi prade dobija,a w męczy czasie stawaja obrazy że na prawde by dużo szczęsia,siły,jeszcze ponad dwa lata temu:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renat...................
wiesz tylko o 3 razach...........może lepiej więcej nie wiedzieć,trzymaj sie i obyś nie żałował decyzji które podejmiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co? PO dokładnym wysłuchaniu jej to stwierdziłem że chciałbym spotkać taka kobiete do tego. Dlaczego gościu sobie ją upatrzył na wyjeżdzie zakładowym (niby był taki pewien siebie że jest piękny),w pierwszej piosence jej propozycje składał do pokoju a jak mu odmówiła i i poszła na dwór by zadzwonić do mnie(bo dzwoniła przed faktem i po godzinie po fakcie)wlali wódki do szklanki i trochę soku by zabarwić.Skończyła rozmawiać i poszła napić się soku dolała z dzbanka do pełna soku i za jednym razem to wypiła.To od razu podszedł drugi parę słów że ma piękne oczy,delikatne włosy i ładnie pachną(choć typowo grubsze włosy i szorstkie)pare minut całowania i macania i poszła bez problemu do pokoju. jeśli faceci to czytaja to wiedzą że to pierwsze kroki podrywu,że kobiety chcą zawsze to usłyszeć i to jest pół sukcesu.Ale żeby tak szybko mu poszło po paru słowach? Totalny wstyd :-( Przeważnie to trochę trzeba się pomęczyć(a tym bardziej jesli jest niezbyt ciekawy facet)A wiedzieć to wiedziała gdzie idzie i po co,była świadoma:-( Totalna żenada:-) Jakby były wszystkie takie kobiety to zawód k...wa by znikł:-) Podstawowa zagrywka facetów którą się stosuje jak się już ma( załóżmy 18 lat):-( By dostać co się chce i zeszmacić:-( Normalnie mówie wam totalna żenada,chciało bysie spotkać taka w takich sytułacjach:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renat..
ale powiedz czy dalej mieszkacie razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co? Jesteśmy razem,brzydzę się nią,nie wierzę jej,nie ufam i nie wiem czy to minie ale wiem że otwarła mi furtke i tez spróbuje z inna żeby zobaczyć jak to jest, by sie odpłacić. Na pewno trzyma mnie córka którą bardzo kocham i ją też mimo woli. Boli jak cholera,wiem że opowiedziała mi wszystko ze szczegółami i stwierdzam że był on żałosny (mało powiedziane)bo poniżył ją(może był taki cel tego)tylko całujac i trzymając za twarz a gdy ją rozebrał tylko tak spojrzał,położył(nie dotykając ją by trochę rozbudzić) i na chama wszedł to po 3 ruchach mu spierniczyła z płaczem(chyba każda kobieta wie dlaczego i jaki to ból). Że żal mi jego,choć też śmiechu jest wart taki facet i że kobiety powinny bokiem go mijać i to dużym bo kasy to on też nie miał żeby jakaś była z nim i się męczyła. Dlatego potrafił tylko upić. Wiem że była jaj wina że poszła,człowiek jeśli ktoś upije kogoś nie jest wpełni świadom co robi a chamy to wykorzystują i to jest chore i chorzy ludzie. Każdy ma prawo od czasu do czasu sobie pobalować ale jak sie odejdzie od stolika to nigdy nie wiadomo co ci wleją a wiem że moja ma umiar i nigdy by tyle nie wypiła a jak nieświadomie się pije większe ilości to wiecie jak jest. Żałuje,wszystko powiedziała (bo miała przez ten czas blokadę i czułem to-dlatego to wykryłem że jest coś nie tak-obwiniała sie za to,że jaj wina a wina jaj była w 50%, był koszmar bo odbijało się na rodzinie i to szło czuć. Prawie wróciła do tej osoby jaka była przedtem jak to wszystko wyrzuciła z siebie bo ja to zdżerało od środka> Fakt jest faktem i nikt tego nie zmieni,odpłacę się tym samym(otworzyła mi furtke),liczy sie z tym choć ja to boli i próbuje mnie odwlec od tego(ale trzeba ponieść karę). Ma powiedziane że sama to musi odbudować i jak się jej nie uda to PAPA!! I nawet córka nie będzie już nas trzymać. Sex? mam jakieś to obrzydzenie,ale jeśli po fakcie nie wiedząc wszystko robiłem,czemu nie mam teraz robić (choć nie powiem,po zdjeciu tej blokady jej znów odżyła i jest teraz taka jak przed,czuć jak sie obwiniała ale czas pokaże,bo długa droga przed nami i ona jaszcze musi przeżyć też tą kare. Nie wybaczę jej,choć by tego że zaryzykowała rodzine która na prawde się kocha(a miłość chyba istnieje-może) Ja nie odpuszczę jej kary a sobie też spróbowania z inną:-) Każdy facet chyba to powinien to zrozumieć tą karę. Zobaczymy najwyżej PAPA,jak nie wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość były
tomi - to tak nie działa, jeżeli chcesz mimo wszystko pozostać w tym związku to odbudowywać musicie go RAZEM, w pojedynkę tylko samogwałt dobrze wychodzi... razeem i bez wypominania- dasz radę? jeśli naprawdę jeszcze kochasz... próbuj- powodzenia{serio} Piszesz o rewanżu- daruj sobie, nie sprowadzaj się do takiego poziomu, poza tym to nie przynosi ulgi, przerabiałem-co prawda w czasie separacji ale pozostał mi tylko niesmak-nie polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renat........
były ma racje nie rób tego,to nie ma sensu jak chcesz z nią żyć to żyj tak żebyś nikogo nie krzywdził i możesz spokojnie każdemu w oczy spojrzeć.To dla ciebie bedzie satysfakcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renat........
były ma racje nie rób tego,to nie ma sensu jak chcesz z nią żyć to żyj tak żebyś nikogo nie krzywdził i możesz spokojnie każdemu w oczy spojrzeć.To dla ciebie bedzie satysfakcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxxxonaxxxxxxx
powiem Ci ze skoro nie zalujesz to jestem prawie pewna ze nie kochasz go.a mowie tak bo sama wiem.bylam z chlopakiem prawie 3 lata myslalam ze kocham go najbardziej na swiecie i co? zdradzilam go z innym,,bylo wspaniales i nie zalowalam nigdy. nie dowiedzial sie i nadal z nim bylam ale zerwalam bo po prostu nie chcialam z nim byc a teraz jestem z tamtym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czeszl
Tomi. Twój problem polega na tym ,ze jesteś " za dobry". Część kobiet postrzega to jako słabość. Chcesz dać więcej innym niż sobie. Zacznij głownie dbać o siebie a inni nabiorą do Ciebie szacunku. Z kobietą można zrobić wszystko. Twoją ciągną chamy bo taki nigdy nie byłeś do niej. Przystopuj skoncentruj się na własnych przyjemnościach , żądaj by inni zaspokajali Twoje potrzeby ! To tak na początek.. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heniek3434
Tomi nierozumiem dlaczego niekopniesz jej w d.... ona ci enie kocha koles i nigdy nie kochala. Zgadzams ie zpoprzednikiem ja ciagnie do chamow i prostakow a ty zaslugujesz na porzadna kobiete. wcale niemusisz sie zmieniac dla nikogo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czeszl
nie kopnie jej w du.pe bo kocha córkę i jest z nią bardzo związany. sąd na 100 % przyzna opiekę matce. boi się że pozostawienie dziecka pod opieką tak niedojrzałej osobie tak rozwalonej emocjonalnie może się odbić na rozwoju psychicznym dziecka tych konsekwencji jako kochający ojciec chce uniknąć. aby z tym wszystkim się uporać musi skupić się na sobie - a nie się zmieniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heniek3434
Co za bzdury to lepiej sie meczyc z idiotka i dokazywac sobie jak dzieci. zal mi go ze rujnuje se facet zycie Z dzieckiem tez mozna widywac sie po rozwodzie.One zrozumie kiedys

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zapomniałam///////
siedem :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od dwóch dni coś ją dziwnie nosiło, wieczorem, w drugi dzień świąt usłyszałem co. Po tym jak widziałem jak ją coś meczy, swoimi sposobami doprowadziłem do rozmowy. Najpierw było zasłanianie się, że rozmowa owszem, ale później, może po Nowym Roku - a to tym mocniej mnie intrygowało. Wróciliśmy z dziewczynkami od teściów, dwie cudowne córeczki poszły spać... a ja usłyszałem, że ona chce się rozstać. Pytam - czy ma kogoś - słyszę, że nie, a i tak nogi się podemną ugieły. Ponoć za mało dostawała czułości i miłości. Nie wierzę. Rozmowa. Przed oczyma kalejdoskop. Znamy się od studiów, byłem jej pierwszym facetem, zakochani do bólu. Potem parę zgrzytów - udało przetrwać się burzę (żadnych zdrad), przyszły dzieci - i wyprostowało się wszystko jakby wyjśc na prostą. Zero awantur, zwykłe sprzeczki. Życie, Kupowałem ładną bieliznę, ubranka. Cieszyłem się gdy dała się namówić do wychodzenia ze mną w kusych ubrankach, cieszyliśmy się z tego, że liczymy facetów, którzy się za nią nie obejrzą - niewielu ich bywało. Ona wciąż się pyta, czy ma coś nie tak z fryzurą, albo makijaż się jej rozmazał - śmiech, a ja czuję, że mam skarb - pozwalam na to co inne dostają jak się rozwiodą i ich nowi partnerzy mają mniej do gadania. Ostatnio, wspaniałe wakacje - chyba najlepszy seks na świecie - po 10 latach łamiemy możliwe, że ostatnie przyzwoite bariery oddania się sobie samym. Normalny przynosi jej co najmniej tyle samo radości, co ten przed, którym wzbrania się część kobiet, a mrok w naszym łóżku jest niemile widziany. Delikatnością wypracowaliśmy coś takiego. Ona - wysokaaa laska, blondyna z niebieskim oczam, dba o siebie, od paru lat fitness, figrura jak marzenie. Powód rozstania nie czuje sie przy mnie dość kobieco. Długa rozmowa. Sięgam prawdy - ona, od trzech miesięcy sypia z "przyjacielem". GOść od niej z pracy od wielu miesięcy o nim słyszałem, nawet lat coś dawno temu próbował, ale była moją narzeczoną - zatem zawsze traktowałem to jako przelotną plotkę - zresztą wiadomości na ten temat parę lat temu się urwały. Choć słyszałem od niej, że u niego coś się znów krzaczy. Niedawno się rozwiódł, ponoć cierpi, jego żona nie zezwala mu na widzenia z dzieckiem - ciekawe dlaczego? Ale to wcale nie przeszkkodziło mu uwieść matkę dwójki innych dzieci - moją żonę, rozbija drugą rodzinę - moją! Eh. Odkryła, że on ma swoje ma wewnętrzne piękno, a ja tylko dobrze wyglądam. W pracy się spotykali, a sypiali po. Gdy ja zabierałem na wycieczki dzieci, albo z nimi spedzałem czas. Były wyjśćia planowane albo i nie. On w końcu sam mieszka - żaden problem. Płaczę, błagam, proszę tłumaczę. Teraz wiem że pociągała ją "inność". Rozmowa, właściwie monolog. Coś chyba zrozumiała, coś dotarło do niej, że spotykając się z kimś przez chwilę, w pracy, nawet na pogawędki, choćby to trwało lata to nie to samo co życie. W czasie krótkich spotkań, można się nieźle sprzedać - czarować - bo przecież czeka się na tę chwilę i myśli o niej --- a nie patrzy co dzień na bliską osobę. W domu przecież to constans rodzina, codziennością znacznie trudniej czymś zaskakiwać, odkrywać coś nowego. Ale taki stan i musi nadejśc, nie zyjemy w bajce, nie przemierzamy wciąż nowych krain, ale liczymy dni na kalendarzu. Zakupy sprzątanie, pranie, pomaganie sobie, problemy i zgrzyty do rozwiązania, wspólne radości, wspólne podejmowanie decyzji - to zycie, a nie ulotne chwile którymi się zyje od - do. Gdyby do niego odeszła to właśnie z takim życiem przyjdzie się i tak wkrótce zmierzyć. Upomni się o siebie codzienność przetrze swój szlak, Nie da się pozbyć balastów i obowiązków, są dzieci, którym trzeba poświćeić czas, rzeczy, które zostawiała za sobą gdy się z nim spotykała. Sięgam po rzeczy usłyszane od niej tłumaczę, że opowieści o jego relacjach z żoną zna tylko z jednej strony - jego punktu widzenia. No tak, ale ona czuła mu sie potrzebna, bo doradzała gdy on stał na rozstaju - przy sprawach życiowych, czyż to taka niby zupełna odmienność? Za to codzienne zycie -miała ze mną w domu. W końcu dotarło, że skoro jego exżona woli poddawać się sankcją sądu, niż pozwolić spotykać się z własnym dzieckiem, to coś musi być na rzeczy to wcale nie musi być takie kolorowe - wydaje mi się że walczę z wiatrakami - z zauroczeniem, albo czymś więcej. Nie wiem co bym zrobił gdyby okazało się, że odeszał do niego zabierając dzieci. Chyba bym zwariował.Mija dzień. Słyszę obietnice, że jednak z nim zerwie. Kolejny kalejdoskop, teraz wiem dlaczego tak ostatnio często oglądaliśmy nowe ubrania, czemu szukaliśmy nowego futra, przy jego zakupie chętnie wysłuchiwała rad - Chciała się przec nim pochwalić, zaimponować, zabłysnąć czymś nowym. Czemu ostatnio kupiła, niby złoszcząc się na mnie, perfumy za 500 zł. Czemu te wizyty u fryzjerki, wcześniej nie były tak częste. Wtedy to się tak ładnie nie układała - bo ufałem, nie próbowałem niczego się doszukiwać. Ale coś się wkradło do naszego życia - trzeci. Mijają trzy tygodnie. Choć wciąż mnie okłamywała i buduję zaufanie na powietrzu, chcę wierzyć że tamto się skończyło. Ze to był tylko seks. Dla niej coś nowego - byłem pierwszy. A przecież mówiłem, że jeśli chce czegoś większego spróbować, dobrze - ale ze mną, wzbogaćmy nasze życie intymne ale razem. Ja głupi myślałem, że droczy się ze mną mówiąc, że tak owszem kolejny jakiś krok i może, ale ona musi najpierw sama - wtedy wydawało mi sie że zbija mnie z tropu. Teraz mówi, że wybiera naszą rodzinę, że mnie obserwuje, czy moja miłość rzeczywiście jest tak wielka jak ją okazuję. Nie wiem czy wytrzymam , czy nie zmęczy mnie to ciągłe noszenie jej na rękach. Z bilingu wiem, żę w ciągu ostatnich 100 dni on dostał od niej więcej sms, niz ja przez cały ostatni rok - choć urywa się jego numer na wykazach po tym jak w końcu się przyznała. Płaciłem za komórkę, ostatnie miesiące , jakoś ona to robiła... ALe ponoć to skończone, choć zastanawia się, czy nie czuje do tamtego czegoś... czego sama nie wie, ona się waha, czy dobrze zrobiła... Jemu wystarczyło by ją ... że jest inny - ta inność to jedyna rzecz, której nie potrafię jej dać, bo znamy się przecież kilkanaście lat. A jemu wystarczy że jest inny, nie tak przystojny, choć potrafi rozmaiać o pierdołach ciesząc się tym jak ja z nią kiedyś poznając nowe punkty spojrzenia - gdy się poznawaliśmy. Dziś znając się, to trudno w takich rozmowach wiele zmienić, myślałem że czasami rozumiemy się bez słów. Według niej jestem przystojniejszy, on niższy od niej o blisko głowę i nie ma nawet takich fajych pośladków jak ja, ale... on jest inny i tym przegrywam. Obiecałem że dam z siebie wszystko by ratować rodzinę, ona chce spróbować , zaznacza że chce zrobić to dla dzieci. Ciągle ją kocham. postanowiłem że wyrwę rodzinę jak najszybciej na wczasy, gdzieś daleko. Pewnie się oszukuję, że odległość i to że będziemy sami, pozwoli mi w końcu spokojnie zasnąć. Prochy na sen słabo pomagają, na nerwy dają jedynie chwilę wytchnienia, ale na ból wewnętrzny nie ma lekarstwa. Poszliśmy na basen, sami na basen potem do sauny, na zakupy - łapię mały oddech, gdy odda mi uścisk w czasie snu, albo gdy ją obejmę - nabieram sił - walczę z myślami co robili. Zaskakuję ją kwiatami. Poszliśmy do łóżka - nie mogłem jej głęboko pocałować. Inne jakoś wychodzi - choć się okazuje że nienajlepiej. Sypiając ze mną mówi że czegoś brakuje. Mówię skoro coś nie pasuje pokaż, powiedz zrobię wszystko ,,, ale jak można dać inność. Słyszę, że mi "daje", bo ja tego potrzebuje. Staję na głowie Świece, muzyka masaże olejkami, nowa bielizna, pełne skupienie na niej. Słyszę że ją przytłacza moja obecność moja natarczywa potrzeba pokazania jej tego że wciąż ją kocham i dalej chcę budować rodzinę. Teraz słyszę , pokazałem jej w wakacje jazdę na maksa, w łóżku. Ale to nie wystarcza teraz. To do czego dochodziliśmy wieloletnim poznawaniem się otwieraniem na sprawy, na które cierpliwie czekałem tyle czasu, oddała mu bez chwili wahania. Wyciągnąłem to od niej, choć bolało jak cholera.Zaczynam się zastanawiać, czy moje szaleństwo, te wszystkie rzeczy które zrobiłem by ją zatrzymać przy sobie i ratować, czy to wszystko co zostało podyktowana miłością wystarczy, by ona znów otworzyła na mnie swoje piękne oczy? To wszystko przeniknięte jest strachem przed rozstania. Strachem przed tym, że gdybyśmy sie rozstali nie mógłbym patrzeć na jej uśmiech, tulić jej pewnie też musiałbym zrezygnować z mojego ulubionego zajęcia spędzania wolnego czasu z dziećmi - na rzecz sporadycznego ich widywania? Tym że nie będziemy razem, że ona powędruje w ramiona innego. Cholera. Dwa dni temu powiedziała że mnie kocha, nie wiem czy potrafię uwierzyć, choć bardzo chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fnfgnf
ona nie kocha ani ciebie ani dzieci............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej -ZAPOMNIAŁEM-? Masz przechlapane!! Jak może widziałem u góry moje wypowiedzi to wierz mi,to ci NIE MINIE !!!!!!!! Cały czas bedzie ci to chodzić po głowie a najbardziej w łóżku(sex)! Bedziesz sie zawsze zastanawiał jak jej było z nim,co robili,jak ty masz sie zachowywać by było dobrze ale przez to będziesz gorszy w łóżku!! Mi minęły trzy miesiące i wierz mi,musiałem nabrać innego podejścia teraz do życia i dużo myślałem nad wypowiedziami tutaj które dostałem. Kocham ją i nie chce rozstania ale już nie pozwole sie skrzywdzić. Przedtem bałem sie rostania a teraz,chcesz to idź zobaczymy czy tez go porobisz jak przyjdzie codzienność.Dużo jest kobiet na świecie i jeśli jest się w pełni atrakcyjnym i zewnątrz i wewnątrz,kurcze wszystko przed Tobą. Wiem jedno ,że nie od puszcze mojej i zgotuje jej to co ona mi. Wytrzymie to co ja będziemy razem,nie-to droga wolna. Ktoś mi tu napisał-że może nie na co dzień będę widywać dziecko ale będę i ono ja później oceni. Najgorsze jest się bać.Ja już się nie boję ale za to ona zaczyna się bać,oto co przed nia. Tym bardziej,że widzi jak kręcą i uśmiechają sie kobiety do mnie(troche wpada w furie)ale jeśli ona mogła i nie zważała na kosekwencje ja też mogę. Trzymaj sie i pamietaj by walczyć o siebie nie o nią,nie dać się. Ułóż swoje co ty chcesz ico ty oczekujesz,to też jest ważne,nie tylko ona by skakać i chuchać na nia. Bo zje cię od środka a tego chyba nie chcesz,bo tobie też coś się należy. Ja puszczam hamulec na jakiś czas by też na trzy(te co ja wiem) razy sobie poszaleć i zobaczę czy się ułoży po tym.Jeśli tak to będę się cieszył,jeśli nie to płakać nie będę. Trzymaj się:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trochę historii: na ten wątek trafiłem zupełnie przez przypadek, ponad rok temu. Z wypiekami śledziłem wypowiedzi pinezki, kici, zdziwionej i innych. Zaskoczony byłem tak frywolnie i prostymi w słowach ich opowieściami. Interesowało ich podejście do spraw tak mocno zyciowych a tak żadko uwidacznianych przez kobiety. Chciałem poznać ich sposób rozumowania, czytałem całość jak ciekawą powieść, pomijając wulgarne komentarze osób pojaiwających się tam jak duchy. Jak się okazało na końcu prawie wszystkie ich związki nie miały happyendu. A na pewno nie było takiego w którym ktoś nie cierpiał. To: fnfgnf - czemu twierdzisz, że nie kocha również dzieci (do pierwszej części nie potrafię się odnieść)? Czemu akurat z tego co napisałem tak twierdzisz? Właściwie to gdy przeczytałem ten Twój króciótki tekst, to musiałem odejść od kompa, bo serducho o mało co mi nie wyskoczyło. Teraz mogę powiedzieć, że nasze jedyne, a przynajmniej z mojej strony - sprzeczki, i nie można ich nazwać kłótniami, sprowadzały sie właśnie do dzieci. Gdy na nie warczała, albo wrzeszczała, albo powyrzucała im zabawki bo nie chciały czegoś zrobić nie potrafiłem się powstrzymać i reagowałem. Słyszałem potem,albo w złym momencie to mówię, bo przy dzieciach, albo że sobie coś wymyślam, albo że nie takim tonem,,,, zawsze odchodząc od tematu, od sedna sprawy. Co prawda to tylko mnie bardziej denerwowało, ale dla dobra dzieci nie rozdmuchiwałem sprawy ustępowałem, próbując pogadać kiedy indziej. Przeważnie sprowadzało się to do wytykania , że jej ciężko, że nie pomagam,,,w tym miejscu przytoczę pewien aforyzm, który choć niedosłownie brzmi mniejwięcej tak: kobieta chęteniej rozlicza mężczyznę z tego czego nie uczynił, niż ztego czego dokonał. Choć jednych i drugich dziadkach umie się powstrzymać. To jednak nie mogę jej zarzucić bo nie pamiętała o dziciach, jedzeniu, lekarzach , sprzątaniu, dbaniu o czystość, przytulaniu, zabawach, czytaniu bajek itp. To: tomi79_30 mam przechlapane, oj tak. I czytałem Twoje wcześniejsze wypowiedzi. Co do łóżka, masz 100% rację. Zagryzam się tym, bo ponoć miała lepiej - choć w to wątpię, co najwyżej było trochę inaczej. Tsak sobie myślę, że facet który, uwodzi kobietę i chce ją dosiadać dłużej, po prostu jest bardzo ostrożny, może nawet przez to wydawać się czułym kochankiem. Ale taki baran o którym wcześniej czytałem co nawet nie rozgrzał.... sorki, to po prostu liczył na jeden szybki numerek, spust i tyle. Za to mając tą świadomość teraz łowię każdy jej ruch w łózku, każde słowo nt. seksu anlizuję, przychodzi samo, czasem jak grom z jasnego nieba i wtedy nawet zwijam się w jakimś kącie , bo to tak boli. Ona poszła z nim niby w sposób spontaniczny, nie wierzę. Przy jej dbaniu o higienę, musiało to być poprzedzone kąpielą. Inczej nie doszło by do tego, co mi opowiedziała - a do czego ją zmusiłem. Zarzynam się. Ale masz rację, na pewno przez to tracę, człowiek zaczyna skupiać się na rzeczach które wcześniej były czymś normalnym, zwraca uwagę na drobiazgi, jest spięty, nie potrafi się wyłączyć i dawać tyle by samemu czerpać z tego przyjemność. Ciągle myśli jak zrobić coś dobrze,zapominając przy okazji o sobie. Masz rację, że trzeba nabrać dystansu do całej sprawy. Ale obawiam się, że gdy przedłożę umysł ponad serce i to on będzie mną kierował, filtrując wszystko zanim dojdzie do empatycznego odniesienia się do kolejnych wydażeń, to stanę się zimny, zbyt zimny. Może to i prawda, że kobiety bardziej interesują mężczyźni, którzy nie zwracają na nie uwagi, niż Ci co się za nimi uganiają (o ile same nie czują czegoś do goniących ich mężczyzn). I nadskawkiwanie jej teraz może ją nawet uzmysłowić, że to co Was spotkało, to wyszło na dobre. I to się staje takim zwariowanym kołem. Daję jej kwiaty, ale gdy je wręczam zastanawiam się czy ona nie odbiera tego jako nagrodę za to wszystko co zrobiła. Daję jej kolejny prezent i zastanawiam się, czy kiedyś w tej bieliźnie nie będzie się kiedyś pokazwyała innemu. TO zaczyna być obsesją. Gdybyśmy się kiedykolwiek rozstali, spalę te wszystkie rzeczy niech idzie do innego z gołą dupą, przynajmniej będę miał satysfakcję, że to mniej będzie podniecająec, niż gdyby miała być opatulona w piękne fistaszki. Co innego gdy wybieram te rzeczy. Wtedy ciągle myślę , że w ten sposób pokażę jej jak bardzo mi na niej zależy, jak ją kocham i chcę zatrzymać przy sobie. Chcę widzieć jej uśmiech na twarzy. Za ten uśmiech...dałbym wiele. Ciągle się do niej przytualam, a ona wciąż powtarza, że przecież nigdzie mi nie ucieknie, nie ma nikogo (jego) ani w łazience, ani pod prysznicem, ani w całym domu, cóż z tego skoro to jedyne prawdziwe lekarstwo dla mnie - jej bliskość. Najgorsza to chwila, gdy zamykają się za nią drzwi gdy idzie do pracy, czyli miejsca gdzie potencjalnie może mieć z nim kontakt, choć zarzeka się, że tamto to juz koniec. Ale ja wciąż sprawdzam bilingi, choć na szczęście dla mnie nic nie znajduję. Dla mnie tak - bo bym wtedy pewnie mocniej cierpiał - no cóż egoistycznie podchodzę. Kocham jąi tyle i choć wiem że jest wiele innych kobiet na świecie nie umiem o nich myśleć. Tomi, nie rób sowjej tego co Ciebie spotkało. Popatrz na siebie. Co z Tobą to zrobiło to wydarzenie, co ze mną i z innymi czyni. Weź pod uwagę, że faceci są zazdrośni o byłych kochanków swoich kobiet, jak sam przyznałeś przychodzi chwila gdy się człowiek zastanawia nad tym , jak jej było z tym drugim. Natomiast kobiety nie myslą o byłych Twoich kochankach, za to obawiają się o przyszłe. Wykorzystaj to raczej, że kobieta chętniej słuchają tego co mówisz do innej , niż gdy mówisz do niej samej. Wzbudź zazdrość, ale jeżeli ją kochasz nie odwzajemniej jej pięknym za nadobne. Albo przynajmniej nie tak by się o tym dowiedziała. Miej satysfakcję. Ale nie zamieniaj się z nią miejscami, nie skazuj jej na to czego Ty doświadczasz. Może bowiem się okazać, że owszem na początku nawet zrozumie to że byłeś z inną, ale ona również będzie musiała się zmierzyć z konsekwencjami tego - bólem, który jej zadasz. A wiesz że jest on wciąż trudnym do zniesienia. Będzie musiała sobie z tym poradzić tak jak Ty teraz - co wcale nie oznacza że będzie sobie radziła w taki sam sposób jak Ty. Wiesz że jej obecność - jeśli ją kochałeś- pomaga, ale tak naprawdę musiałeś sobiesam z wszystkim poradzić - nikt nie jest Ci w stanie pomóc. A poradziłeś sobie z tym odsuwając uczucia i serce za zasłonę zimnego spojrzenia na sytuację, analizy. Twoim sukcesem jest pomysł do którego dojrzewasz - wymyśliłeś że lekarstwem jest Twoja zdrada. A na końcu wyobrażasz sobie że spokojnie zasiądziesz gdzieś w fotelu i będziesz obserwował co z tego wszystkiego wyniknie. Ale pamiętaj, że jako obserwator stracisz nad kontrolę. A ona będzie musiała sobie poradzić z takimi sprawami jak Ty dzisiaj, też będzie skazana na samą siebie. Będzie musiała odsunąć od siebie uczucia, bo inaczej zwariuje. Chcesz tego? Pewnie teraz pomyślisz - no jasne że tak. A czy pomyślałeś, że jeśli ją kochasz, a ona po przemysleniu sprawy stwierdzi, że nie macie szans choć też Cię kocha, i że pomimo tego że zrozumie tówj czyn - jako zemstę, to może stwierdzić że nie widzi dla Was szans, i dla dobra Twojego i sowjego postanowi odejść? Wiedz, że kobiety gdy przyjdzie im kalkulować jak i gdzie zainwestować swoje uczucia, staranniej zważą wszystkie "za" i "przeciw". niz mężczyzna. Kobieta pragnie szczęścia przez całe życie, szczęście dla nich - to cały świat - facetowi wystarczy do szczęścia chwila z kobietą, a całą resztę czasu poświęca dla "świata". Wtedy może się okazać, że wybierze inną przyszłość, może nawet niepewną zamiast Ciebie. A to już wyjdzie poza wymyślony przez Ciebie scenariusz. Wtedy będziesz przegrany, z kubłem zimnej wody na głowie. Dzisiaj Ty rozdajesz karty, jezeli jest tak jak pisałeś wcześniej, zanim odpisałeś na mojego posta, możesz z nią teraz zrobić co chcesz - ale nie przeginaj. Najważniejsze - nie zmarnuj tego, chyba że zależy Ci jedynie na tym by się odegrać. Zemsta jest słodka - to wiedzą wszyscy, ale mało kto głośno mówi o tym, że gdy już nastanie, to jej owoce wcale nie są tak słodkie jak się zakładało. TO wcale Ci nie da ukojenia. A możesz stracić więcej niż Ci się zdaje. Możesz stracić - ją na zawsze. Wiem łatwo mówić trudniej zrobić. Łatwiej dziś zrobić skok w bok, potem wykrzyczeć jej to prosto w twarz, ale po wyszystkim, może nie być do czego wracać Ja też się boję. Wręcz panicznie. Ale ten strach przed tym, że ona złamie dane słowo, jest mniejszy niż ten, ze jednak mógłbym ją stracić. Jeżeli Twoja zaczyna się bać, to wykorzystaj to, by ukoił Twój strach. Ale nie każ jej żyć w ciągłym strachu, bo ona też tego nie zniesie. Wyciągnij do niej rękę , choćby dla eksperymentu - myślę że się odwdzięczy ze zdwojoną siłą. Gdy Ty znów jej oddasz tyle ile ona Ci da, może otrzymasz więcej niż się spodziewasz. A wtedy z czasem może może nadejdzie zaufanie, a ukojenie szybciej nadejdzie, czego Tobi sobie i ninym życzę. Przynajmniej w tej chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Zapomniałem
Przeczytałam Twój wpis kilka dni temu i ciągle brzmiał w mojej głowie. To jest niesamowity wpis, jest spowiedzią zdradzonego... Bardzo Ci współczuję tej sytuacji, podziwiam ogrom szczerych uczuć wobec żony, wiedzę jaką posiadasz o kobiecej psychice. Twoja miłość, a jednocześnie wielki racjonalizm jest ponad Twoimi emocjami. Niewiele osób stać by było na takie zachowanie. Taki wpis powinna powinna przeczytać każda osoba, która ma w zamiarze zdradzić bliską osobę. Bo zdrada zaczyna się w umyśle. Pierwsza jest myśl, dopiero potem są emocje. Tą myśl może zabić właśnie ta szczera spowiedź z myśli i uczuć. Jest przestrogą! Dziękuję ci ze Twoje słowa bo upewniłeś mnie w tym jak bardzo kocham własnego męża. Mam nadzieję, że los nie zagoni nas w takie koleje życia, czego bardzo bym sobie życzyła... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kicia 27
Zapomnialem ...masz racje PRAWIE wszystkie związki nie zakończyły sie happy endem.Bo moja historia zakończyła się szcześliwie :)Rozwiodłam się uwolniłam się od męża tyrana,obecnie jestem w szczęśliwym związku.Niczego nie żałuje do tej pory co wtedy zrobiłam co przeżyłam to moje :P Jedynie czego jestem teraz pewna to tego ze obecnego partnera nie zdradze napewno ponieważ daje mi miłość,czułość,poczucie bezpieczeństwa ....Wy faceci czasem nie zdajecie sobie sprawy z tego jak prosto uszczęśliwic kobietę,czasem zwykłe "dzień dobry kochanie" po przebudzeniu może zdziałać cuda ;) Pozdrawiam Pinezzzzka ciekawe co tam u Ciebie ale chyba już tu nie zaglądasz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wciąż smutna
Zapomniałem - nigdy nie zapomnisz. Będziesz go zabierał na wakacje, na siłownię, na saune. Wszedzie bedzie z tobą. Przez bardzo długi czas. Ja K mojego męża - o którym myśle, że umarł, zabieram ze soba od 2.5 roku. Przykro mi, nie mogę sie jej pozbyc. Więc niech zostanie w moim zyciu. Na zawsze. Póki się nie zdobędę na pozostawienie jej i jego. Może to nie on umarł, tylko ja? Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wciąż smutna
Zapomniałem - masz lekkie pióro, nie masz problemu z wyrażaniem uczuć, jesteś młody. Jesteś otwarty, pewno dobry i kontaktowy. Zazdroszczę Twojej żonie, że ma takiego męża jak Ty. P.S. Usuń adres e-mailowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wciąż smutna
Dodam jeszcze, że niepotrzebne są Ci te demony, które zawsze będą obecne w Twojej głowie. Znajomy jest 3.5 roku po. Demony wciąż balują.Ty możesz zmienić wszystko. Masz na to czas. Ja już nie. Gdyby można było cofnąć wskazówki zegara... Zostawiłabym go wtedy. Mogłam to zrobić. Nawet zrobiłam, na kilka nocy. Ale przyszedł po nas. Potem go zdradzałam, bo nie byłam szczęśliwa, a tak bardzo chciałam być...Potrzebowałam kogoś, kto coś do mnie powie, coś ważnego. Mówili, ale nie chcieli być tylko dla mnie. Mówili nieszczerze. Szukałam. Nie znalazłam. Zostałam przy nim. Myślałam, że kocham. Nie mogłam wybaczyć sobie tych zdrad. Terapie pomogły. Byłam znów całym sercem z nim. Zdradził perfidnie. Zdradzał długo i okrutnie. Był podły, jak ostatni sukinsyn. Ona była samotna. Szukała miłości. Znalazła. Wyrzuciłam z domu. Żałowałam. Nie wiem dlaczego wrócił. Kochał? Kogo? Dziecko? Mnie? Ją? Wszystkich. Może... Miłości nie ma. Jest czułość - ja jej już nie mam. Jest przyzwyczajenie - można zmienić. Jest obciążenie majątkowe - można sprzedać. To co jest? Nic. Niczego już nie ma. Zapomniałem - Ty nie zapomniałeś - Ty nie zapomnisz. Nigdy. Bądź mądry! Uciekaj! Bądź dobry dla siebie... Nikogo nie masz i mieć nie będziesz. Jesteś sam. Każdy umiera w samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie wiążą się ze sobą w związki małżeński i partnerskie z różnych powodów, nawet tak obcych dla mnie jak sprawy materialne. Kiedyś zastanawiałem się czy trafię na swoją prawdziwą miłość. Owszem bywały takie, które starałem się pielęgnować i wydawały się tymi wyjątkowymi, ale przychodził potem czas gdy wpadałem w wir kolejnych. W końcu zobaczyłem dwa stojące obok siebie zjawiskowe zgrabne postury dziewczyn, które nadawały do siebie odwrócone do mnie plecami, eksponująć te części, za które facet najchętniej ściska całując kobietę. Przez rok z obydwiema mocno, ale kolezeńsko się czubiłem, zaprzyjaźniając się mimochodem - mieszkały ze sobą obok w innym pokoju. Starsze o rok, wydawały się wtedy niedozdobycia. Myliłem się. Gdy spotkaliśmy się po paromiesięcznej przerwie, odważyłem się ... i kolejne trzy lata, studiująć należały do mnie i jednej z nich, najpierw zauroczenie potem była miłość, tak ta prawdziwa. Zaręczyny, ślub dzieci... Wczoraj znów usłyszałem, że mnie kocha. Tak bardzo chciałbym jej wierzyć. Ponoć tego drugiego już nie ma w jej życiu - gdy to usłyszałem bardziej się cieszyłem, niż ze słów o miłości. Może dlatego, że uczucia, o których mówi, jestem w stanie weryfikować patrząc jej prosto w oczy - niestety nie znajduję potwierdzenia jej słów, brak w nich tego blasku. Ponoć z tym drugim już jej nic nie łączy. Oczywiście stara się uciekać przed rozmową na ten temat. Gdy poprosiłem o szczerą rozmowę dokładnie na ten temat, twierdząc, że nie wierzę w to, że skoro on zapewniał, że ją mocno kocha - to odpuścił, a pracują w jednej, choć sporej, firmie nie rozmawiali ze sobą - skapitulowała. Ale, dopieto wtedy gdy powiedziałem, że nie będę zły jeśli mi powie prawdę. Moja złość objawia się tym, że siadam w kącie i zamykam się w sobie próbując znieść kolejną porcję bólu, szkoda mówić o szczegółach. Powiedziała, że kilka razy zamieniła z nim parę zdań, ale nie rozmawiali o nich - jako oni. Twierdzi, że niema już "ich". Ktoś może teraz powiedzieć, że jestem durny wierząc w to. Owszem, wierzę inaczej znów zszedłbym na samo dno, wiem jak tam jest i nie chcę tam wracać. Zatem skupiam się na ważniejszym, na tymże była szczera mówiąc to. Miłości która dawała mi siłę znosić kolejne upokorzenia i ból, dziś przybrała swoje prawdziwe imię. Dzięki temu dziś jest lżej. Ona częściej się do mnie uśmiecha, nawet ze trzy razy dziennie - ale to są te uśmiechy wyjątkowe, te przeznaczone jedynie dla mnie. Teraz mocno się tuli gdy zasypia przy mnie. Poznaję po oddechu kiedy zasypia, a kiedy śpi. Dalej chodze niewyspany, ale za to szczęśliwy. Nauczyłem się też czerpać siłę z uścisków, choć sama ona się do mnie nie przytula, to teraz je oddaje. Przed spaniem biegnę do sypialni i zapalam świece, bo ona uwielbia zasypiać czując zapach wytopionej stearyny. Wierzę, że gdy i ona złapie oddech oprócz słów powróci blask w oku, oprócz słów popłyną gesty. Ale najważniejsze to rozmaiwać, rozmawiać o tym co chcemy, czego nie chcemy, rozmawiać o swoich uczuciach i odczuciach, nawet o tym najgorszym. Odbyliśmy parę rozmów które zakończyły się niedopowiedzeniami, lub wręcz były takie pytania, które pozostały bez odpowiedzi. Potem wracały ze zdwojoną siłą, obrośnięte domysłami, najczarniejszymi scenariuszami, założeniami które dręczyły jak miecze w sercu, od momentu gdy powstawały w umyśle. Nie można w takiej sytuacji ukrwyać tych trudnych rzeczy nawet tych intymnych, których się wstydzimy. Ona się wstydziła mówić o niektórych aspektach ich spotkań, twierdząc, że one są nieważne, "teraz" nieistotne. Ale to nieprawda. Skoro one się pojawiają w umyśle, takim jak moim, wydają się w danej chwili ważne. Nalezy o nich opowiedzieć, szczególnie wtedy jeśli się o nie pyta - bo skoro się o nie pyta to znaczy, że jednak są ważne, a przynajmniej w danej chwili dla pytającego, bo choćby nawet przyniosły ból, wybrzmią i potem utoną w przeszłości, ale niewypowiedziane, obarczone domysłami będą rujnowały. Znając swoją żonę, wiedziałem jakie będą to odpowiedzi, wiedziałem jakie padą w ogólnym zarysie odpowiedzi. Owszem chodziło o tę najintymniejszą część zdrady. Ale to jedyny sposób na to by one odeszły do przeszłości. Wiem że jeszcze długo "on" będzie wciąż z nami, albo właściwe ze mną. To powzólmy trzeciemu zająć najdalsze miejsca naszego umysłu, odegnać go tak daleko by pojawiał się jak najrzadziej. Ja czarpię siłę do walki z jeszcze jednego założenia, z założenia, że kobieta gdy kocha wybaczy wszystkie pomyłki, nawet zbrodnie, ale jeśli nie kocha to nie wybaczy, ani pomyłek, ani nawet cnót. Ja miałem to szczęście, przynajmniej w to wierzę, że ona mnie wciąż kocha, choć mówi że kocha, to jeszcze tego sobie do końca nie uświadamia. Gdy to znów sobie uświadomi i zacznie mówić jak dawniej, że poszłaby za mną w ogień, a ja jej wierzyłem, znów będziemy szczęsliwi. Teraz tak mocno się staram dać jej szczęście nieba jej uchylić, że czasem ona mi mówi, że nie wierzy w to co widzi, że okazuje jej nadmiar moich uczuć, ja inaczej dziś nie potrafię, najchętniej zamknął bym ją w swych ramionach i nie wypuszczał, tęsknię za nią jak przez te pierwsze lata. Jest to podyktowane tym, że z jednej strony kocham niewyobrażalnie mocno, z drugiej strony jestem zazdrosny, ale tak naprawdę wiem że zawsze ją kochałem tak mocno i była to miłość szczera. Te wszystkie nasze wyjścia uśmiech okazały się jednak niewystarczające, czego żałuję, to tego że nie rozmawialiśmy ze sobą tak jak kiedyś. Ona powiedziała mi, że teraz rozumie, że powinno się przed tym jedymym mężczyzną z którym zamierza się spędzić życie przeżyć uniesienia z innymi by poznać i mieć pewnw wyobrażenia na pewien temat. Myślę i trzymam się tego, że właśnie o to w tej jej zdradzie chodziło. Choć na początku wyglądało inaczej. Wiem że seks jest bardzo ważny, ale nie najważniejszy. Najważniejsza jest rozmowa i uczucie. Gyżby ona mnie posłuchała gdy mówiłem jej że jeżeli o tym myśli możemy spróbować z innymi z inną parą, bo przecież nie jestem głupi i wiem , że byłem jej pierwszym i w dobie gdy cały świat nas atakuje nagością , seksem, plakatami, barwnymi filmami, ona może miec takie pragnienia, to dało by się załatwić wspólnie te sprawy - ale to może wstyd z jej strony, jakieś chamulce pognały ją do tego zupełnie inna ścieżką. Cholera to dalej boli. Ale to przypomina mi o tym co obudziło się we mnie powstała trzecia strona - mnie, ciemna strona. Może wydać się ona niemożliwa do współistnienia z tymi dwoma poprzednimi, ale jednak - nie mam do żony zaufania. Gryzie mnie to i przeszkadza jak diabli. Odwoziłem na zajęcia do klubu fitnes, i siedziałem na nią czekając. Trzy razy ją nawet śledziłem. Ona nawet wie prawdopodobnie kiedy to było. Ba , nawet raz z przekonaniem powiedziała mi że mnie widziała, jak ją niby obserwowałem z daleka, choć wcale wtedy tego nie zrobiłem,,, to chyba jedyna rzecz, która prócz jeszcze kilku niedopowiedzianych rzeczy spędza mi sen z oczu. Ale szał emocji negatywnych był wtedy gdy go spotkałem, jadąc po nią do pracy, pech chciał, że akurat "on" jechał z naprzeciwka... Kiedyś też zdażyło się że gdy mi powiedziała, że idzie się przejść przemyśleć pewne sprawy, nie wytrzymałem i warowałem pod jego domem, dopóki nie dowiedziałem się, że wróciła do domu. On mieszka sam i w jednym z pokoi parę razy zapaliło się w jego mieszkaniu światło. Stąd wiedziałem, że gdy mi odpowiadała - nie - na pytanie , czy przez przypadek się z nim nie spotkała, wiedziałem mówi prawdę. Ale to ... Dziś będę wracał do domu, z nadzieją, że wieczór znów spędzimy razem, przytulając się przy lampce wina, oglądając kolejny odcinek ulubionego serialu, a dzieci będą spokojnie spały za ścianą, utulone naszymi pocałunkami na dobranoc. Niech to trwa do końca świata i niech jak najszybciej odejdzie w niepamięć moja trzecia strona. (powyższy post powinien być 3 wpisy wcześniej, ale z uwagi na to, że został nieopatrznie podany email (dziękuję wciąż smutna, za zwrócenie uwagi)poprosiłem moderatorów o usunięcie wpisu za dokonanie czego dziękuję, sam tekst niniejszym umieszczam na powrót , tym razem bez emaila)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wciąż smutna - przykro mi bardzo, ale wiesz co myślę, że nie powinnaś się poddawać. Korzystaj z życia w dobrym słowa tego znaczeniu. Jeżeli rano spojrzysz w lustro i pomyślisz, że dzisiejszy dzień to będzie to kolejna klapa, podobna do wczorajszej - to na pewno tak będzie. Jeżeli się poddasz, to nie masz szan na to żebyś się podniosa. Jedynym sposobem jest na to by cokolwiek zmienić jest podjęcie walki. Nikt Ci nie zagwarantuje tego że wygrasz, może sie okazać że wiele bitew przegrasz. Ale jeżeli nie podejmiesz rękawicy, które Ci pod nogi jak kłody rzuca życie, jesteś na straconej pozycji. Spróbuj się pozytywnie nastawić do życia, tylko wtedy będziesz w stanie dostrzec jego jasne strony. Przypomnij sobie, gdy będziesz widziała mróz na szybach albo trawę na łące jak kiedyś CIę to cieszyło - bo pięknie wyglądało - te rzeczy się nie zmieniły, Ty za to się zmieniłaś. Ale jeżeli kiedyś potrafiłaś się tym Cieszyć, to znaczy że doświadczyłaś już tak błogiegiego uczucia, Twój umysł się z tym spotkał i wystarczy sobie przypomnieć o tym, takie uczucia nie są Ci wcale obce, są jedynie głęboko w Tobie pochowane. Szukając dobra i uśmiechu - zobaczysz że ludzie wokół się śmieją, a ponieważ śmiech bywa zaraźliwy , poczekaj na okazję i śmiej się, śmiej. Myślę że częściowo potwierdziłaś moje założenie, że posługiwanie się narzędziem jakim jest zdrada nie koi, wręcz przeciwnie, pcha do nieszczęścia. Owszem może i bywa lekarstwem. Pamiętasz jak autorki początkowych wątków tego tematu miotały się pomiędzy jednym a drugim. Jeżeli zdradzałaś szukaj ukojenia cielesnego, nic w tym innego nie znajdziesz. Przez łóżko nie można wybudować prawdziwej miłości. Można mieć niezły satysfakcjonujący seks, pełen niesamowitych doznań, można doprowadzić się do zatracenia. Ale on nie ma siły sprowadzania prawdziwej miłości na ludzi. Jeśli kiedyś to powtórzysz korzystaj z tego jako narzędzia a nie celu . Ale lepiej by było dla ludzi którzy poszukują miłości, a zatracili się w codzienności by spróbowali sobie przypomnieć te wszystkie rzeczy z powodu których wiązali się z ukochanymi - to mogą być pierwsze pocałunki, ukradkowe spojrzenia, wycieczki, wspólne wioeczory , rozlane wino na dyskotece, nie wiem, każdy ma jakieś swoje coś, włącznie z ulubionymi piosenkami - i wiecei co to działa, działa jako starter , przypomnienie sobie tych wszystkich rzeczy, ono czasem wymaga nazwania tego po imieniu, by naprawdę wywołały wspomnienia, ale to będą miłe wspomnienia. Mnie najlepiej rozmaia się z droga osobą, gdy ona w moich objęciach siedzi mi na kolana , obejmująć własnymi nogami i patrzy mi prosto w oczy, wtedy wiele gestów i sygnałów wysyłanych sobie zastępuje szereg słów. Bliskość, to jest to czego zazwyczaj nam brakuje w związkach, za rzadko tulimy się do siebie. A wiecie że w Szwecji udowodniono , że długie conjajmniej dwuminutowe głębokie pocałunki w ciągu dnia, potrafią zdziałać cuda i mocno oddziaływać na wieczorne wyczyny .... ja to rozumiem w ten sposób że jest to wyraz bliskości. Przez te dwie minuty w ciągu dnia znów się skupiamy na sobie, może to być pewnie też samo przytulenie, ale przytulenie powoduje że myśli uciekają do codziennych obowiązków, a taki pocałunek,,, no cóż przyciąga uwagę i pozwala się skupic na sobie. Wy, kobiety by zdrowo i normalnie funkcjonować, potrzebujecie ciepła, zainteresowania. Niestety zbyt często stoicie przy tym, że to mężczyzna ma się domyśleć waszych pragnień, życzeń i właściwych słów. Dziś rozmawiałem ze znajomym, starszym odemnie parę lat, który hmmm, narzeka na swoją żonę, że potrafi być zimna. Dziś rano na przykład gdy ją pocałował delikatnie przy okazji budząc chciał okazać ciepło, dostał baty bo - obudził! nawet nałożona została na niego kara - heh spacer z psem. Może to i śmieszne jest z zewnątrz, ale przeanalizujmy sobie jego odczucia. On, założył, że żona dojrzy jego romantyczne podejśćie, będzie miała udany dzień, a wieczór spędzą ... miło. Przecież zbudzenie delikatnym pocałunkiem i pieszczotą jest przykładem zachowania prosto z ... bajki o śpiącej królewnie? Czy może być coś bardziej przyjemnego dla kobiety, niż traktowanie jej jak księżniczki... no przecież nie bez przyczyny akurat motywy księżniczek i rycerzy tak chętnie dziewczynki czytają w swojej młodości. O takich przykładach słyszy zazwyczaj mężczyzna... no zawsze można podpatrywać filmy, popływać na dziobie wielkiego statku, jak Di Caprio, ale niech tak zatonie po drodze :) Słyszałem koleżankę która się śmiała idąc na imprezkę i mówiła żartując... bawimy się jak damy, a jak nie damy to się nie będziemy bawić. Z jednej strony --- faceci domyślcie się, że w danej chwili kobietę ma traktować jak księżniczkę, a z drugiej chcę być lwicą. Ale to wszystko można przecież pogodzić. Mało tego, taka różnorodność może przynieść wiele dobrego. Wiem, trzeba do tego odwagi, czasem nawet sporo, szczególnie jeśli chce się znacznie urozmaicić swoje życie. Ale to wszystko da się osiągnąć - trzeba zaczą od rozmowy. Rozmowy o tym czago się oczekuje od partnera, czego się nie lubi, a co sprawia przyjemność jest źródłem tylko dobrych rzeczy. Nie należy przykuwać się do jegnego sposobu postrzegania rzeczy, przecież nabywając kojejnych doświadczeń, przeżywając kolenjne dni, to co na początku się wydawało szczytem, może okazać się z czasem przeciętne przerodzić się w rutynę. Łatwo mówić o modzie, łatwo mówić o muzyce, o stylu, że się zmieniają.... a czemu tak trudno się przyznać że się samemu zmienia , nawet upodobania .... czy skoro za młodu lubiliśmy jeść kaszkę z mlekiem, to nadal to robimy... Co stoi na przeszkodzie porozmawiać o wczorajszym dniu jako przeszłości. Ona wykorzystała sprawę do tego by wysłać go na spacer, z którym ona codziennie maszeruje z rana. Ale czy on szybko się znów zdecyduje na podobny gest - rano ? Ja bym pewnie wolał udawać że śpię. Choćby po to by mieć szansę, że nie będzie mi wypominać kobieta pobudki wieczorem i postawić to za argument że nie ma siły wieczorem, bo rano została wyrwana ze snu i musi to nadrobić wcześniej idąć do łóżka. Kurcze i jak facet ma tu funkcjonować. Myślę że rozmowa pewnie by pomogła w takiej sytuacji, ale... musi być. Ale jak tu znaleźć złoty środek - no nie da się bez rozmowy. Trzeba też wiedzieć, że rzeczy które miały miejsce wczoraj i były fajne, nie muszą być fajne dzisiaj i nie oznacza to, że trzeba je powtarzać do uzyskania perfekcji - czyli znudzenia. Czasem próba skierowania spraw na nowy tor boli i nie podoba się, ale w efekcie zbliża. Myślę że mówienie nawet o codzienności może doprowadzić do szeregu zmian o ile nie tai się swoich prawdziwych odczuć, ale trzeba mówić o wszystkim i słuchać. Warto w każdej sytuacji spojrzeć nawet na złe emocje jako nowy kierunek rozwoju. Niektórzy mężczyźni jak założą już rodzinę zakładają też kapcie, siedzą przed TV albo konsolą albo zaszywa się w pracy i obowiązkach ... , ale czy Wy kobiety jesteście tak naprawdę inne? Czy dajecie mu coś na co mogą wciąż polować, czy nie zakłądacie kapci obowiżaków i same zamykacie się w codziennośći oczekująć wciąż trzęsienia ziemi i zastrzyku emocji. Marząc o miłościach o niespełnionych idealnych kochankach uciekacie w swój świat, czy naprawdę utrzymujecie te więzi które tak ciężko budowałyście ... chodzi mi o te... nie wiem jak to wyrazić prawdziwe więzi emocjonalne, no do diaska, nie umiem ich nazwać. W każdym razie popada się w świat stagnacji obudowania się dokonaniami nie widząc możliwości ich rozwoju, a na pewno nie na dotychczasowych warunkach. Może łatwiej będzie mi to wyrazić na przykładzie. Choćby i ten sprzed paru lat. Poznałem zamężną kobietę, z dwójką prawie dorosłych dzieci, która mi powiedziała, oczywiście nie od razu, że ma dwie przyjaciółki w jej wieku, z których jedna mężatka jest nieszczęśliwa i topi swoje zycie w ramionach kochanka, druga po rozwodzie, skacze z jednego kwiatka na drugi, jak to się mówi używa życia. Za to sama, choć żyje poprawnie z mężem i w seksie z nim zawsze jest dobrze, to myśli wciąż by czegoś innego spróbować. Nie były to marzenia o seksie grupowy, były to po prostu dość wyrafinowane zabawy, które można obejrzeć na pierwszym lepszym ubarwionym filmie porno, które z łatwością mogła by zrealizoawć ze swoim mężem. Ale ona mnie opowiada o tym sowjemu mężowi o tych jej fantazjach. Dlaczego? Bo się wstydziła, ustanowiła jakieś reguły, może boi się że wyjdzie na idiotkę, że starej się zachciało...głupot. Czego może ona zatem oczekiwać? Facet pewnie też ma jakieś fantazje, ale o nich nie rozmawiają nie pielęgnują tego co ich wcześniej do siebie pchało, nie pozwalają temu rozkwitać no tak do cholery, uważam że w każdym wieku można rozkwitać. A oni stoją w miejscu, nad przepaścią która się do nich zbliża i kto wie czy to się nie skończyło skokiem w bok. podobnie było z moja żona, kiedy z nią na te tematy rozmawiałem, uciekała od nich... finał jest taki jaki jest. Kobiety mówią, że mężczyźni są tacy sami, powtarzalni, a tu się okazuje, że one tez potrafią być zrobione od stempla - chcą, ale się boją, idą na łatwiznę a potem facetów oskarżają o swoje niepowodzenia, a z tego wynika że boją się rozmawiać o prawdziwie waznych rzeczach ze swoimi mężczyznami, wolą wymiatać o garnkach sprzątaniu i dzieciach, znajomych , sprawach życia, mówią kocham - ale tak naprawdę nie zdradzają sekretu tego co się pod tym kryje. Ależ pojechałem, przepraszam. Pare miesięcy temu spotkałem kobietę, która gdy się wyzwoliła z okowy małżeństwa oznajmiła, że jest w stanie podejść do faceta i zaproponować mu łóżko, na marginesie spotkałem ją w sklepie, gdzie pracuje jako ekspedientka i sama jakoś tak zaczeła mi opowiadać swoje historie. A znamy się stąd, że do tego samego przedszkola odprowadzamy dzieci. Ona - przynajmniej tak twierdziła, zanim za głowę się chwyciła, że wogóle mi takie rzeczy opowiada, powiedziała, że potrafi być do tego stopnia nachalna, że kiedyś usłyszała od faceta by odeszła od niego, bo inaczej da jej po pysku jak się nie odczepi - na to ona odpowiada - dobra daj, ale najpierw mnie przeleć bo mi się podobasz...Potem dowiedziałem się, że wcześniej tak się nie zachowywała brakowało jej tego z mężęm, że tylko robili to w domu, a ona potrzebowała .... przestrzeni... ale nigdy o tym nie rozmawiała. Faceci to też tempole bywają, nie mówią swoim kobietom jakie są piękne, jak je doceniają i że je kochają. Przeciez kobiety ubrane w takie słowa stają się piękniejsze. Jeszcze więcej się starają i w oczach pięknieją. Znajoma fryzjerka, na marginesie są zawsze dwie w zakładzie i opowiadają o relacjach damsko męskich, po rozwodzie odżyła. Znalazła partnera, któremu nie przeszkadza ża chodzi w bardzo krótkich mimi. Ale on nie traktuje ją jak własność. Pozwala się jej rozwijać, a to wcale nie oznacza że mu na niej nie zależy. Pewnie boi się że jeżeli zacznie być nadmiernie zazdrosny może ją nawet stracić. Faceci powinni doceniać swoje kobiety, a jak już zdobędą , ahhh...Kolejny znajomy parę lat temu znalazł na gg wpisy swojej dziewczyny, która korespondowała z obcym facetem, z tego samego osiedla, używając gorących słów, właściwie to dotarł do wpisów gdzie wstępnie były poczynione kroki w stronę spotkania w celach ... wymiany płynów...Kiedyś myślałem, że zdrada to odległa planeta, dziś widzę, że ona jest wszędzie wokół nas. Dotyka ludzi których znamy na codzień, wymieniać by ich mozna wielu. Znajdujemy ich wśród rodziny, tej dalszej jak i dalekiej. Znajomych i tych ze słyszenia. Znam Ciotki i wujków, których rozdarła zdrada, znajomych z pracy, kolegów z podwórka, kolezanki z ulicy. Zdrada jest wszechobecna. Czycha na każdym kroku. Dziś jako jej ofiara wiem, że boli. Potrafi poprowadzić na dno. Tworzy demony. Czasami się zastanawiam, czy samemu nie powinienem zdradzić. Odpycham tę myśl. Wczoraj udało mi się spełnić marzenie mojej żony. Od roku mówiła, że myślała by mieć kolczyk w pępku. Jakiś czas temu czytałem o tym, poprzynosiłem jej materiały, wypowiedzi z forum z doświadczeń kobiet, które to sobie zrobiły. Ale sprawa odeszła w niepamięć. Wczoraj ją podstępem ściągnąłem do zakładu gdzie to robią, powiedziałem, albo teraz albo .... chciała za tydzień... pewnie by przez tydzień przeżywała katusze a na końcu spanikowała, więc nalegałem. Zobaczyłem potem w jej oczach błysk, gdy powiedziała dziękuję - ponoć prawie nie bolało, a nosi się dzięki temu jak paw - w końcu to było jej marzeni. Ja mam radość, że przyczyniłem się do spełnienia JEJ marzenia - właściwie sporwadziłem je do niej, a przy okazji jest prezent walentynkowy. Ona jest za to szczęśliwa, i pewnie to wydarzenie będzie łączyła ze mną, zresztą jak by inaczej. Suma naszego wieku to 71 lat :) Ale potem przyszła nieprzyjemna myśl, czy czasem to ona tego nie chciała zrobić by "jemu się podobać" ah te demony, potrafią popsuć przyjemne chwile. Muszę je odrzucić, i patrzeć na jutro - rozmawiać. Mam dla niej jeszcze jedną niespodziankę, ale tę zostawię na 14 - go. Oddałem do złotnika obrączkę do wyprostowania :), której od dłuższczego czasu nie noszę. W walentynki poprosze by mi ją założyła na palec. Dziś mi powiedziała, że wydaje jej się że to co do mnie czuje to miłość. Może jest dla nas jeszcze szansa. Jednakże zaczynam sobie zdawać sprawę, że jeżeli to tylko słowa i jedynie moja miłość będzie szczera - to nie zaznamy prawdziwego szczęścia. A człowiek rodzi się tylko raz na tym świecie, powinien żyć tak by być szczęśliwy. Siedzenie z nosem w książce, przed TV w garach, u koleżanek - to nie będzie to, o czym tak naprawdę będziemy chcieli myśleć podsumowując nasze życie, wolałbym powspominać chwile szczęścia spędzone z kochającą rodziną. Udane noce, długie wieczory, uśmiechy blaski poranków witanych razem, chwile tęsknoty i ukojenia spotkań, chwile prawdzywych szczerych rozmów, chwile w których zodbywałem wiedzę o mojej ukochanej. A wiecie, marzy mi się taki dzień gdy poczuję że jestem szczęśliwy i że moje szczęście trzymam w garści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×