Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lemonkowa

JAK SKONCZYC Z NAPADAMI, KOMPULSAMI I WRESZCIE SCHUDNAC???

Polecane posty

Gość identyczna
wczoraj napad. a miało być tak pięknie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
Witam. Mama mnie zapisała dziś na poniedziałek na wizyte u psychologa.Mówi,że jeszcze gdzieś poszuka i podzwoni. Teraz ona całkowicie kontroluje mi odżywianie a ja sie na to zgadzam , może tak uniknę napadów. Np. dzis na kolacje dała mi banana, kromke chleba ciemnego i jednego sledzika w occie, a i 1kawalek gorzkiej czekolady. Same widzicie ze menu nie za dietowo, ale sie zgodzilam, co tam, ze przeliczylam z 10razy ilosc kcal, ale akos wyrzutow nie mam. Niedługo pojdziemy do dietetyka i ułoży mi menu. Wiecie co , moja mama tak się mną przejęła, ze jestem w szoku. Tak sie o mnie troszczy że aż mi głupio. To pewnie chwilowe ale teraz wiem ,że bardzo mnie kocha. Wiecie co, mimo wszystko czuje sie szczesliwa. Dzieki mamie ;* Trzymajcie sie i piszcie !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm.... Wiesz życze CI powodzenia słońce naprawde :* i jestem z Toba całym sercem. Powiem jak to wyglądało u mnie, gdy powiedziałam o tym, że sobie nie zardze z żaciem mamie. Nie było ciekawie. Było źle. Kontrolowała mnie, ale nie w sposób jaki chciałam, \"znowu jesz?\" \" co zwnou wpierdzielasz?\" \"zostaw to żarcie\" \"przecież ponoc sie odchudzasz\" jak zwykle nikt nie zrozumiał..... :// Nienawidziłam siebie za to, ze im powiedziała,m. Gdy usyłyszała coś o anorekcji albo bulimi zaraz mi o tym gadała, mówiła jakie to \"puszyste\" jest super itd. Boze!!! Chciałam ja wtedy .... :/ Albo chciałam zdechnąc zdechnąc na miejscu. Teraz tez chce zdechnąc. Biore lide, tyje jest zaj** :/ Nie wiem jak skaczyc z kompulsami nie daje nikomu rad bo na mnie nic nie działa. Ostatnio coraz bardziej doskwiera mi samotnosc.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
Schizofremia-> to smutne co piszesz....Wlasnie ja sie tego obawialam ze mama nie zrozumie, zacznie sie smiac itp, sama sie dziwie ze przyjela to tak po ludzku.prawda taka ze nikt nie zrozumie tego co przezywamy, bo łatwo powiedziec; nie jedz tyle, bo bedziesz gruba.orzestan jedz, wiecej sie ruszaj itp. a przeciez my to wiemy wszystko. trzymaj sie! , kiedys napewno znajdziesz kogos kto ci pomoze. :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lemonkowa >> moglabys dokladnie przedstawic, jak powiedzialas o tym mamie??ja sie zastanawiam, czy nie powiedziec mojej mamie..ale nie chce zeby mnie zle zrozumiala :\'( Schizofremia >> bardzo Ci wspolczuje.. Ja tez aktualnie czuje sie strasznie samotna..jestem sama z siostra B :( chociaz mam rodzine, mnostwo znajomych, kumpelek no i przyjaciolki.. dzisiaj jeden zestaw (obzarstwo + rzyganie)Chociaz wypilam kubek wody z sola to i tak nie wymiotowalam. Musialam zastosowac moja jedyna i niezawodna metode > paluch do gardla. Hmm moze za malo soli.. Musze o tym powiedziec mamie, bo inaczej nigdy z tym nie skoncze.. jest ciezko :( 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak tu pusto :( szkoda, ze nikt sie nie odzywa :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
hej. a więc zrobiłam to tak: siedziałam sobie w kuchni, bardzo smutna no i to mama mi ułatwiła, bo zapytała mnie czy mam jakiś problem.Sama bym się nie odważyła chyba. Ja na początku nie chcialam jej powiedzieć, no a potem to się rozryczałam, i nie zaczynałam od tematu jedzenia, tylko tak stopniowo. mówiłam,że mi tak żle, nic w życiu nie osiągne, poźniej powiedziałam ze jestem gruba itd. no i potem w końcu powiedziałam,że mam takie problemy z jedzeniem, że przez nie wszystko tracę , nie mam na nic siły ani ochoty, że tylko odchudzanie i jedzenie dla mnie się liczy i że nie moge sie na niczym skupić. mówiłam jej jaka sie czuje samotna i jak się z tym męcze. I ze to już trwa tak długo. powiedziałam o tym że probuje wymiotować itp. dużo powiedziałam. Ale i tak mama nie zdaje sobie sprawy ile mogę zjęśc. ona myśli ze ja w napadach jem po 5kanapek i koniec. a 10kanapek ja zjem,w trakcie przygotowywania jakiegos kaloryczengo posiłku.... idrill, musisz się odważyć. uwierz,że będzie ci lżej i naprawdę masz szansę. nie wiem skąd jestes. w kazdym razie w warszawie ale pewnie w innych miastach tez, jest mnostwo takich darmowych osrodkow gdzie moga nam pomoc. a twoja sytuacje naprawde ejst powazna jesli wymiotujesz. nie warto się meczyć samemu. jak coś chcesz jeszcze wiedzieć to pytaj śmiało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość identyczna
niedziela - napad wczoraj wieczoem - napad dziś od rana - napad.... trzydnówka czy pociągnę dalej jeszcze? nie zwróciłam. z jednej strony cieszę się , ale z drugiej .. cóż prawda jest taka , że gdyby moje zęby nie były w takim koszmarnym stanie rzygałabym bez oporów i na okrągło. jeszcze jedną chcę mieć szansę. niech jutro sobie poradzę. niech zacznę od nowa. niech dam radę. niech będzie dobrze. niech wreszcie będzie na moim. yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy jak ja tego nienawidzę i siebie i życia i jedzenia i tego że tego nie rozumieją i swoich nóg i brzucha a najbardziej swojej głowy i tego że jestem głupia... i mysli że to się nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lethargy
Smutno się zrobiło:( Też się obżeram od tygodnia. Zaczęło się od ciasta we wtorek skończyło na litrze bardzo słodkiego kakao wczoraj. Najgorzej jest, kiedy jem słodycze. Dlatego dzisiaj się hamuję. I cały szień roznosiłam ulotki, więc nie miałam kiedy żreć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
:( wiem jak ci ciężko identyczna. ja od dwoch dni czysta, ale od piatku do poniedziałku miałam taka 3dniowke ..... i przeciez nie bede pisac,żebyś się wzięła w garść itd itp. wiadomo jak to jest... ale po co my tak jemy, ... wy jak macie napady to macie tak ze np, zjecie naraz np. w 1h strasznie dużo, czy jak już zjecie w tej 1h tak dużo to już dalej do końca dnia musicie jeść, choćbyscie pękały, do aż do pojscia spac trzeba jeśc, choćby napad był o 10rano. może to takie głupawe pytanie, ale mnie to zastanawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość identyczna
napad mam dokąd nie zasnę. bez wzgledu na to czy wymiotuję czy nie. jeśli zacznę jeść to juz jem , wydaje mi się , że skoro zjadłam już coś to wszystko stracone , i tak już jestem brudna i nie robi mi różnicy 2 czy 12 ciatek. na tyle jestem głupia , że nie dociera do mnie , że dla mojego organizmu , przeciwnie - jest to duża róznica. potem cz uję się tak jak dziś - paskudnie , ohydny posmak w ustach, opuchniete stopy , dłonie , twarz. i poczucie bezsilności. dodatkpwo jeszcze pokłóciłam się z narzeczonym - pokłóciłam (!) po prostu przestałam się do niego wczoraj odzywać. miałam napad od rana - nie chciałam wymiotować , czułam się paskudnie. dziś ciągle milczałam , powiedział , że jesli się xle czuję to nie muszę iść do pracy (pomagam mu w firmie). nie poszłam . i w zasadzie nie wiem co chcę napisać. czuję się tak okropnie i źle. żeby minął ten dzien , żeby minął ten dzień , zeby minął ten dzień..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
no to ja też tak mam. dla organizmu jest roznica czy zjesz 3000kcal czy 9000,ale dla mnie nie ma żadnej. identyczna a twój facet wie co ci jest?probowalas mu powiedziec.czytałam że zaburzenia odzywiania czesto niszcza zwiazki, wiec bierz sie do roboty, bo przeciez nie chcesz go stracic. nie wiem co dalej napisac. buziaki ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie poddawajcie sie dziewczyny...prosze. mi sie jak na razie udaje. Jestem na south beach i bardzo z siebie dumna jestem bo mniej na wadze sie robi i 0 kompulsow; uwielbiam budzic sie rano i bys z siebie dumna. Ten stan jest bardzo latwy do osiagniecia... WIEZYC W SIEBIE!!!! Sek w tym zeby sie interesowac czyms innym niz jedzeniem; To jest jak obsesja ktora narasta a do tego chec bycia szczupla pogorsza sprawe! Nie stawajie na wadze codziennie bo to nic nie da, nie chudnie sie z dnia na dzien! dajcie sobie tydzien, znajdzcie diete sympatyczna jak np moja! ja jem ile chce ale tylko produkty dozwolone i musze wam powiedziec ze to mi na dobre wychodzi bo po pol kilogranie cukini pieczonej w piekarniku czuje sie nasycona i wiem ze nie utyje! zapytajci sie siebie samej \"co dzis bede robic co sprawi mi przyjemnosc i oderwie od problemu? Ja odnalazlam \"siebie\" w tym calym bagnie, mam nadzieje ze wszystko sie niedlugo skonczy i nikt, poza wami, nie dowie sie o mojej \"chorobie\". a co do spraw milych...czeka mnie dlugi weekend zaczynajac od teraz( koniec pracy, upiii) az do poniedzilku!!! wkoncu pujde poplywac na basen, pogotuje moje potrawy rezimowe, moze jakis shopping. niestety mam tez tone prasowania...zawsze jest cos do roboty i to wlasnie mi pomaga; Czasem nawet sprzatam na blysk zeby sie czyms innym zajac! papapapa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
camomille -bardzo się cieszę i trzymam kciuki abyś dalej diete trzymała, z takim pozytywnym nastawieniem napewno jest ławiej :) wiecie co, zaraz wykituje.po prostu. żałuje,że powiedziałam mamie.że ona teraz wie.że pójdę w poniedziałek do tego psychologa. coraz bardziej ogarnia mnie uczucie ze nie mam zadnego zaburzenia odżywiania i tylko robie z siebie ofiare. :( . ja chyba po prostu za bardzo lubie jesc i to wina mojej słabej woli. kurde.mam taki mętlik w głowie jak poscłucham rozmow moich kolezanek w klasie to wyjdzie na to ze wszystkie maja ed...... to to moze cos normalnego i powinnam z tym zyc a nie szukac pomocy ja juz watpie ze cos mi dolega. po prostu lubie jesc i dlatego to robie...... do tego psycholga pojde w poniedzialek ale boje sie ze mnie wysmieja i powiedza ze po prostu to moja wina ze nie umiem sie powstryzmac.Ze nie mam zaburzen odzywianie bo nie rzygam.co ja im powiem. pewnie wszystkie kobiety na świecie mają tak problem a ja po prostu ulegałam apetytowi i dlatego mam teraz taki problem ;( zazraz zwariuje. po co mi to wszystko było. chyba uzależniłam się od forum pro-ana. musze wejsc tam codzien ,bo nie wytrzymuje. i to całe głodzenie i rzyganie i liczenie kcal wydaje mi się takie naturalne........... kurde no. żaluje ze prawda sie wydała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość identyczna
dopisuję dzień 4 - wczorajszy. więcej nic nie piszę. napiszę jak się trochę pozbieram. czyli nie wiem kiedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
no to ja moge sie dopisac. czwartek dzien pierwszy. jestem idiotka. mama tak sie martwi a ja wperdalam jak wychodzi z kuchni :( lekarka mi dała do zrozumienia ze jestem gruba. powiedziała tez, ze ja to moge spokojnie nie jesc kolacji. wiecie co. mam dosc siebie. nawet na diecie byc nie umiem. mam juz dosc zycia. a jeszcze kilka dni temu było tak pieknie. nikt mi nie jest w stanie pomóc. bo ja chce jeśc. i to umiem ukrywać. ale ja przeciez nie chce jesc. to jak chce czy nie? :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lemonkowa! Nie martw się, że psycholog cię wyśmieje, ja miałam to samo, też jestem gruba, nie wymiotuję, ale to nie znaczy że sobie to wymyśliłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lemonkowa! Nie martw się, że psycholog cię wyśmieje, ja miałam to samo, też jestem gruba, nie wymiotuję, ale to nie znaczy że sobie to wymyśliłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juz 25 maja.. przeciez ja musze schudnac do lata!! Nie chce kolejny raz marnowac wakacji.chce korzystac z zycia!! Dzisiaj rano maly napad, skonczylo sie na rzyganiu. Pomijajac ta wpadke jest super. Tylko troche przeziebiona jestem.. ale apetyt oczywiscie mam :/ Biore sie za siebie. Ostatnio i tak jest coraz lepiej. Potrafie sie kontrolowac :) Czuje jakas sile, jakas moc :):) znowu zaczynam na nowo. Wierze, ze mi sie uda !! Zawsze bylam silna, tylko cos kiedys sie we mnie zlamalo .. no i zaczal sie koszmar mojego zycia Dziewczyny, zaczynamy?? Walke na nowo? KOCHAM WAS 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość identyczna
dziś nie miałam napadu , godzina aerobicu... nie nie było idealnie , jeszcze nie ... idealnie będzie jak wytrwam jeszcze dwa dni. zejdzie ze mnie opuchlizna i ociężałość. i wytrwam. i dam sobie radę. przerabiałam to milion razy ... to tylko raz kolejny. idrill - musiy zacząć. lemonkowa - a ty to juz nie masz wyjścia , ledwo co powiedziałaś mamie. zawalcz o siebie. pamiętacie taką grę planszową : monopol(?) tam wyrzucając niefortunnie pewną liczbę na kostce , moża było stanac na polu z napisem "wracasz na start". czasem się tak czuję jak w tej grze , ciągle wyrzucam kiepska ilośc oczek i marnuję drogę którą przeszłam - notorycznie wracam na start. ale jak boga kocham w ta grę mozna było też wygrać. jeszcze dobrze będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chorera
Witam, A historia zaczyna się jak tysiace innych.... Byłam nadambitnym dzieciakiem, w ostatniej klasie gimnazjum chec dazenia do perfekcji nasiliła się jeszcze bardziej , żeby sie wykazać... żeby im pokazać... ale komu ? Przestałam jeśc, bo mój brzuch nie był wklęśnięty, choć i tak należałam do chudzielców, po trzech miesiacach byłam idelanie chuda, zawdowolona z siebie itp.. zreszta.. o tym co dzieje się w głowie takiej napisano dziesiątki artykułów... Wakacje się skonczyły, ja się sobą przeraziłąm, nie chciałam juz tego dalej ciagnąć... mamy nie było, wyjechała do ,pożal się!, dobrze płatnej pracy (ma się rozumieć uwłaczająca praca na zachodzie... a i podobno i tak jej sie poszczesciło..ech..) Nie chciałam pomocy z zwenątrz, chociaz pielegniarka z sasiedniej szkoły mi to oferowała, o nie! wierzyłam w samouleczenie, zbawienna moc autosugestii i wizualnzacji.. Niestety! przeliczyłam się... jak to zwykle w takich przypadkach bywa... oczywiscie przybrałam na wadze, zzaczełam wygladac jak czllowiek, chociaz ... Początek liceum, nowi ludzie, wyzszy poziom.... Nie spełniałam juz swoich oczekiwań, o nie! nie potrafiłam z nikim tak po prostu porozmawiac, przez net- owszem, na zywo - nie , zbyt skupiona byłam nad jedzeniem ,swoimbrzuchem, bo o to tu głownie poszło... Znajomych jak nie miałam tak nie mam , jak wspomniałam wczesniej - gimnazjum - to po czesci przez to wysmiewanie sie ze mnie - siedzieli pod sciana i ryczeli z tego jak sie poruszam, ba! nawet jak dostałam piatke to był powód do zeszmacenia... A głupia podświadomość uwierzyła.. echh... obsesyjna nauka... cieszyłam sie ze potrafie wrocic ze szkoly, wkuwac, leciec tam znowu jak nakrecona.. ale pojakims czasie stwierdzilam ze nie jest to sposob na zycie... Zaczeły sie kompulsywne zachowania... niepowodzenie czy piowodzenie wywoluje atak.. zły humor tez dobry tez i nijaki.. i żaden.. albo po prostu to ze mi zimno... do granic mozliwosci, tyje , brzuch robi sie okropnie , niewyobrazalnie wielki... potem zaczyna sie tydzien roboczy, tydzien glodówki, chudne i tak zatacza się błedne koło... mam w miare dobre oceny po pierwsze półrocze zrobiło swoje.. ale nienawidze siebie takiej.. nienawidze siebie od dawna, od bardzo dawna... wszystko zmierza do hmm.. ''modernizacji' czuję się jak smietnik... czuje do siebie wstret z domu wychod rzadko bo nie znosze oblesnych spojrzen starszy ch panów.. calymi dniami siedze sama w domu pielegnujac te odraze do siebie... M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
droga "cholero" fajnie że napisałaś.Widzisz my tu wszystkie mamy takie podobne problemy, aż mi trudno uwierzyć,że aż tyle osób cierpi na kompulsy. Z tego co napisałaś to już dość długo się z tym męczysz i to jest najgorsze, bo jak czytam,że dziewczyny męczą się po kilkanaśce lat, to bardzo się boje. A ja dalej się obżeram, dziś drugi dzień i już planuje jutrzejszy. Chyba zaczne dietę w poniedziałek. ale ludu kochany, znowu wytrwam 5dni a potem .... Prubuje znalezc jakis sens w zyciu , cel, musze odnalezc jakas pasje, cos co bedzie dawało mi przyjemnosć.Narazie to tylko jedzenie się liczy. Jakie to starszne.Pomyśleć,że najważniejsze w moim zyciu jest jedzenie. Ale wiecie co, żyje jakoś chyba dlatego,że mam złudzenia,że kiedyś będę bardzooo chuda,same kosci.jak narazie mam zwały tłuszczu,narazie walcze o normalny wygląd i odżywianie i wogóle. ale i tak mam zamiar, kiedyś tam, jak będe na swoim, jeśc bardzo mało i być chuda.to właśnie mój jedyny cel. głupie. bo rpzecież moge teraz się tego podjąć. ale narazie chce wygaldac normalnie. i wogole, głupoty pisze, nawet juz sama nie wiem co . .hehe , wybaczcie :). ale ja naprawde chce byc z Wami szczera.wszstko Wam mowię, moze to jakas forma terapi. trzymajcie się kochane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lemonkowa >> przeciez mama miala Ci pomagac!! Nie wystarczy, ze jej powiedzialas i sprawa zalatwiona! Powiedz jej, ze teraz jest Ci bardzo trudno, i zeby nie zostawiala Cie samej w domu, bo wiadomo co bedzie.. A tak w ogole to co Ty za bzdury piszesz :\" Ale wiecie co, żyje jakoś chyba dlatego,że mam złudzenia,że kiedyś będę bardzooo chuda,same kosci.jak narazie mam zwały tłuszczu,narazie walcze o normalny wygląd i odżywianie i wogóle. ale i tak mam zamiar, kiedyś tam, jak będe na swoim, jeśc bardzo mało i być chuda.to właśnie mój jedyny cel.\" >> nie wpadaj mi tu w anoreksje!!Myslisz, ze anorektyczki sa szczesliwe??nie laduj sie w nastepne bagno!!zreszta kobieta powinna miec jakis ksztalty. Przy zyciu powinny Cie trzymac plany i marzenia, ale nie takie!! Czuje jakis przyplyw sil, drugi dzien bez kompulsow :) Wczoraj zjadlam kolacje o 18 (same warzywka), potem nic. Dzisiaj zakonczylam jedzenie rowno o 16:03 (mialo byc o 16 :P). Wczoraj jeszcze pocwiczylam godzinke, nie mam pojecia skad wzielam taka motywacje. Musialam poprostu rozladowac energie (pozytywna energie!) Jem cos kolo 1700 kcal max do 2000 ale jest to dawka calodniowa :) i czuje sie swietnie :):) Duzo sie ostatnio modle, mysle o calym moim zyciu, mysle co i jak moglabym zminic..to chyba dzieki modlitwie jestem pelna energii i w koncu zaczynam radzic sobie z nalogiem :) trzymajcie sie dziewczyny 😘 PS. Dziewczyny, podajecie swoja aktualna wage, wzrost i waga, ktora chcialybyscie osiagnac! U mnie wyglada to nastepujaco > aktualna waga nieznana (musze zwarzyc sie rano) ale cos kolo 63/64, wzrost 167, wymarzona waga 57

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
wiec ja waze 65kg przy 165cm. dąże do wagi 50kg, a moja wymarzona to 48k(już tyle miałam i naprawdę nie wyglądałam chudo , to zależy od budowy) te 48kg daje sobie czas do stycznia. narazie bogu będę dziękować za 55kg. będe już szczęsliwa , bo to całe 10kg mniej. wiesz idrill, to chore, bo mama wie i ja teraz zaczynam załować, bo ja jakoś czuję tak bardzo tą potrzebe jedzenia, chcę teraz jeśc , jestem aktualnie na tym etapie i mnie to cholerni denerwuje ze mama ciagle mnie kontroluje. wiec ide do kuchni jak jej nie ma... :(( . a jutro ona idzie na cały dzien do pracy i juz sie ciesze, ....... boze, co ja pisze. jak ktos to przeczyta to nie wiem co se pomysli. ale w koncu taka jest prawda. glupia krowa ze mnie co uwielbia wpierdalac.... a tobie Idrill gratuluje . tak trzymaj :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość identyczna
buahhaha. co ja pisałam w swoim ostatnim poście?? ? ? ? ? zresztą mało ważne. bo dziś napad. coraz lepiej ze mną. takich jak ja powinno się zabijać strzałem w tył głowy. mój narzeczony wie o anoreksji-bulimii-kompulsach, ale nie może byc ze mną 24godziny na dobe. napad dziś bo coś mi zginęło, nie mogłam odszukać (do teraz nie wiem gdzie przepadlo) a potem spotkałąm kogoś kto bezpodstawnie ma do mnie żal o "cośtam". tyle starczyło , żeby się najeść i zwymiotować też (tego nie chcę najbardziej) ile ważę nie napiszę , ale chciałabym 53 - tyle ważyłam w zeszłym roku w czerwcu. do jutra. ciekawe co będzie jutro? idrill - daj mi trochę swojej siły. proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niech się ktoś odezwie
ZAraz mi się zacznie skok na lodówkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
no to ja sie odzywam ale pewnie juz za pozno.... moj dzisiejdzy dzien jak sobie założyłam wczroraj to jeden wielki skok na lodowke. boze gdzie ja to mieszcze!! a juz nie jem bo nie ma co, ale jakby było.... ech. od 9rano do teraz .14-30 krzatałam sie cały czas miedzy kuchnia a tv. ale debilka ze mnie. mam tyle rzeczy do zrobienia, ocen do poprawienia, a ja tylko żre.nie wiem czy niedługo wejde w spodnie z konca kwietnia. yh, ale nudze. tyle ludzi jest naprawde chorych, niepelnosprawnych i wogole, a ja młoda dziewczyna sama sobie urzadzam te piekło. nie chce tego. ale czemu wciaz to robie... papapaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja od miesiaca jestem na \"ciągu\". Jak jakiś cholerny narkoman. Biore Bioxetin ale mi za bardzo nie pomaga. Dzis czuje ze znowu kupie zarcie i zakopana w swym pokoju sie nazre. Przeciez to nie zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×