Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lemonkowa

JAK SKONCZYC Z NAPADAMI, KOMPULSAMI I WRESZCIE SCHUDNAC???

Polecane posty

Gość lethargy
Mam ten sam problem- kilka dni na diecie i kompulsy po 7-9 tysięcy kalorii. Tyję kilogram w ciągu doby. Po napadach głodu czuję do siebie niepohamowany wstręt, nie mogę spać, mam często myśli samobójcze, czuję się brudna "od środka". Już nie wymiotuję, ból poranionego gardła był nie do zniesienia. Piję herbatki przeczyszczające, kiedy już nie daję rady. Potem znowu zaczynam dietę, zarzynam się ćwiczeniami, powtarzam sobie, że jestem grubą szmatą i straszę ludzi- to mi daje siłę do wytrzymywania drakońskich diet. Mam rozregulowaną przemianę materii. Wypadają mi włosy, rozdwajają się paznokcie, skóra dłoni wygląda jak tarka. Podczas przebłysków zdrowego rozsądku tłumaczę sobie, że nie wolno mi stosować głodówek i kopenhaskiej- i tak od 3 miesięcy nie mam okresu... To wszystko trwa od ponad roku. Ostatnio jestem na 1000 kcal, ale kompulsy mam nadal. Chciałabym o tym z kimś szczerze porozmawiać... Już nie mam siły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juz pisałam swoje zdanie, ale powtórze !!! Dziewczyny skończcie z dietami 1000kcal to bez sensu!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lethargy
Nie umie jeść normalnie. Nie czuję sytości- więc albo się obżeram, albo jestem na diecie. Nie potrafię tego wypośrodkować. Naprawdę. Próbowałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lethargy
*umiem. Zjadłam literkę przez tę dietę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wela
Zamiast diet i liczenia kalorii, łatwiej jest po prostu ograniczać porcje. Jeśli np na śniadanie zazwyczaj jesz 3 kromki chleba, jedz np tylko 2 i analogicznie z resztą posiłków. By mieć dobrą przemianę materii trzeba jeść co najmniej 5 posiłków dziennie, najlepiej co 3 godziny. Najłatwiej jest zapomnieć o jedzenieu wtedy gdy jest się zajętym, czyli zamaist siedzieć bezczynnie w domu, wyjść gdzieś, połazić choćby po sklepach, parku, spotkać się ze znajomymi. Trudne to, ale gdy nie siedzi się cały dzień w zasięgu lodówki, jest o wiele łatwiej zapomnieć na chwilę o jedzeniu.Dziewczyny ni epijcie herbatek przeczyszczających, wyjaławiają one organizm z witamin i mikroelementów i człowiek czuje się potem jeszcze gorzej. Spróbujcie zielonej herbaty, może nie jest najsmaczniejsza, ale rzyspiesza przemiane materii, zawiera witaminy i związki mineralne, ja piję ją od 9 lat. Też mam wahania wagi bo święta nie jestem, ale przynajmniej jak mnie ssie w żołądku to robię sobie taką aromatyczną herbatkę by oszukać głód. Trzymam kciuki dziewczyny i nie zadręczajcie się negatywnymi myślami, załóżcie jakiś szalony kolorowy ciuch na wiosnę i nie myślcie o tym, że może gdzieś macie trochę wiecej centymetrów niż inne dziewczyny. Od dużej smutnej dziewczyny jest na pewno lepsza i piękniejsza ta duża z poczuciem humoru i własnym stylem. Poza tym kto powiedział, że wszyscy faceci lubią szkielety po 49 kilo ? Jest wielu panów którzy właśnie lubią takie kobiece kobietki ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
dzieki za rady ;* . niby ja to wiem , ale zastosowac nie umiem. np. dzis, miała byc dieta ostateczna. na sniadanie byl twarozek ze szczypiorkiem i rzodkiewka, zjadlam go z kromka chleba, ale wzielo mnie poczucie ze i tak od tego przytyje ,wiec zjadlam 5tych kanape, i jeszcze troche rzeczy...... nie umiem wyjsc z tego będnego koła. np. dzis obudziłam sie i poczułam taki smutek i pustkę, wiedzialam ze musze to zagłuszyc jedzeniem.... a najgorsze ze jakis czas temu przestałam odczuwać sytość. teraz chociaz zjem 2obiady i 3desery , nadal jestem głodna..... pewnie ktos kto nie ma takich problemow , mysli że łatwo z tym skończyć i że chodzi o silną wole. w sumie sie nie dziwie, jak bym tego nie przeżywała, też bym nie wiedziała o co w tym chodzi.... a jak chodzilo o silną wolę to nie jadłam słodyczy przez 4miesiące i schudłam 12kg.... teraz nie umiem.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalia17 n
moja sytuacja jest praktycznie identyczna.. rok temu schudłam 13 kg .. a teraz.. przytyłam 11.. żre żre żre.. ale żeby to było tylko to? najgorsze jest to że nie potrafie juz rozmawiac z ludzmi.. w ogóle zycie kreci sie tylko w kolo tego jak bardzo jestem beznadziejna.. rzygałam.. ale doszłam do wniosku ze nawet to niema sensu bo skoro pozarlam tyle to niech kara bedzie dla mnie zostawienie tego gowna (bo to nie jest jedzenie.. czyszczenie lodowki tak jak u Ciebie) w zoladku.. ja nie wytrzymalam i wygadalam sie mamie- i to dosc wczesnie bo wtedy jak schudlam te 13 kg mialam niedowage a widzialam w lustrze tez tlustom swinie.. teraz dalej ja widze ale to juz realia.. w kazdym razie nie polecam chyba otwierania sie puki to mozliwe (chyba ze masz bardzo wspanialych rodzicow tzw delikatnych pedagogow) bo nie zrozumieja.. a tu chyba to jest potrzebne.. ale to moje zdanie.. moze sprobuj znalesc internetowe znajomosci ktore podadza Ci reke ? Mi to czasem pomaga. Sama chetnie pogadam jakbys chciala. caluje mocno! :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my jemy nie dlatego, ze jestesmy glodne. My jemy po to aby stlumic zle emocje, stres.. Nie wierzymy w siebie, nie wierzymy, ze kiedykolwiek schudniemy ,dlatego tez po paru dniach diety konczymy ja i sie obzeramy (bo wtedy wszystko jest nam obojetne..) i wlasnie trzeba wyrwac sie z tego blednego kola!!! uwierzmy w siebie! ja nawet jak nie jestem na diecie to siee obzeram :( powoli wpadam w bulimie, przeprawszam wpadalam , bo juz od 2 dni nie zwracalam :)i nie obzeram sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lethargy
Właśnie. Podobnie jak Wy, nie czuję sytości. Kilka razy, chcąc się wyrwać z tego błędnego koła, postanowiłam nie liczyć kalorii. Przez tydzień codziennie jadłam bez opamiętania- przytyłam i... znowu dieta. Ograniczanie ilości jedzenia też nie zdaje egzaminu- nawet przy 1500 kcal na dobę po kilku dniach mam kompulsy. Na przykład wczorajszy zaczął się, kiedy się zmierzyłam i okazało się, że nie ubyło mi nawet pół centymetra po kilku dniach diety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem dlaczego tak się dzieje. Identycznie, jestem po schudnieciu 6kg prawie rok temu. Wrócilo mi 7. Teraz znowu schudłam 3kg, ale wszystko wrociło podczas jednego wekendu ! i to samo, gdy zobaczę, ze np nic mi nie ubywa, albo się zdenerwuję jem wszystko co popadnie. A to chyba choroba :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lethargy
Dzieczyny, jak się macie?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne, że znam to wszystko :( ale przeciez musi byc jakiś sposób. Kiedys sobie tlumaczyłam , ze musze się czyms zająć, wyjsć z domu, zapalić, ale to zupełnie nie to. Najgorsze jest to ze juz myslę ze sobie z tym dałam rade, a to ciągle wraca, czy po kilku dniach, czy miesiący ale wraca. Tez nikomu o tym nie powiedziałam bo się wstydzę. dziwię się tylko ze w domu nikt nic nie mowi ze znikają takie ilosci jedzenia. Nie mowi albo nie chce mowic ... lethargy, naprawdę musi byc jakiś sposob :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lethargy
W najczarniejszych momentach zdarzało mi się pożerać nawet to, czego normalnie bym nie tknęła... Mam napady co 5-7 dni. Czasem trwają kilka dni. Już nie daję rady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, u mnie zaczeło się to wlasnie rok temu. Ostatnio kiedy staralam się opanowac zabronilam matce kupowania niektórych produktow. Poczatkowo wchłaniałam niesamowite ilości kanapek i tostów – wiec zabroniłam kupowania sera, i serka do kanapek, szynki itd. Kiedy nie było tego jadlam niesamowite ilości głównie jogurtu miodu i płaktów. Zabronilam kupowania miodu i płatków. (nie było problemów, mama sama jest na diecie z tym ze umie się hamować) W zasadzie zabroniłam kupowania niemal wszystkiego. Ale i to nie pomoglo. Tak jak zalozycielka topiku, czepię się czerstwego chleba z maslem. Gdybym potrafiła powodowac wymioty, już zostalabym bulimiczką. I wstydze się siebie strasznie. Jakies pomysły ? przeciez ludzie jakos sobie z tym daja radę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lethargy
Po każdym napadzie stwierdzam, że można było nad tym zapanować i postanawiam następnym razem (bo wiem, że będzie) wyjść na spacer. Ale jak co do czego przychodzi, to siedzę w domu i pochłaniam wszystko... Czasem zapalam papierosa i tłumaczę sobie, że nie wolno mi jeść, bo później nie będę mogła spojrzeć w lustro. Wczoraj pomogło o tyle, że pochłonęłam mniej- ok. 3000 kalorii... Jeśli to może być pocieszeniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lethargy
Wonderful, a może zrobimy sobie "psychoanalizę"? Kiedy najczęściej jesz, o jakiej porze doby jesteś najbardziej głodna, jakie zamienniki jedzenia możesz sobie zapewnić, itp. Hm? A może wprowadzimy jakiś system kar i nagród?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm o jakiej porze ? sądze ze przyzwyczailam się juz do tego, ze mam pusty dom od rana do około 14, wiec wtedy sie obżeram. Czasami dopada mnie wieczorem. A wiedzisz, z zamiennikami jedzenia próbowalam juz wiele razy - warzywa owoce otręby, wszystko dobre ale na krotka mete :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lethargy
Najtrudniej mi się powstrzymać po południu. Wieczorem umiem się opanować. Pochłaniam, kiedy jest mi smutno. Albo kiedy jestem wściekła. A przecież jedzenie służy do zaspokajania głodu... Po co najczęściej sięgasz, kiedy masz napad?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to samo, szczególnie gdy jest mi smutno, przy stresie, czasami gdy przestaję w siebie wierzyc. A sięgam szczególnie po wszelkiego rodzaju węglowodany. Chleb, bułki, ser zółty, jesli tylko są jakies slodycze to od razu je pochłaniam. Ostatnio jadlam nawet 5 bananow za ktorymi nie przepadam, bo nic innego nie bylo :-/ lethargy a jak u ciebie z wagą ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem przerażona
że w Waszych wypowiedziach zobaczyłam siebie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lethargy
174cm, 64kg. Niedawno było 68 i panicznie boję się wrócić do tamtej wagi. Teraz ciągle się waha od 62 do 64. Ponoć lepiej jest mieć stabilną nadwagę niż nieustabilizowaną wagę prawidłową. Bardzo chciałabym schudnąć jeszcze chociaż 4kg. A jeszcze bardziej 8. Do minimalnej prawidłowej 56kg, ale co schudnę, to kompuls...:( A jak u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wela
Oj smutno mi gdy to czytam dziewczyny i zastanawiam sie nad tym, ze to chyba znak naszych czasów, te problemy z jedzeniem. Chyba nie ma już osób które jedzą w sposób nieświdomy , tzn nie oceniając swoich posiłków. Też już nie pamiętam czasów kiedy nie zastanawiałam się nad każdym kęsem i kiedy moje aktualne samopoczucie nie było uzależnione od tego czy jem dużo czy mało. Myślę że to wszystko w jakiś pośredni sposób jest spowodowane cywilizacją, stresem itp. Coraz młodsze dzieciaki wpadają w matnię bulimii i anoreksji. Może by uwolnić się od tego wszystkiego potrzebny byłby psycholog ? A może próbować zagrać samemu ze sobą w taką śmieszną grę odwracania uwagi od jedzenia, np gdy pojawia się impuls by coś zjeść, na przekór zrobić cokolwiek innego zamiast, bez względu na to jak irracjonalne by to było np gdy stoimy już przed lodówką, cofnąć się i np iść na spacer, albo chwycić za telefon i zadzwonić do kumpelki, zrobić cokolwiek innego co nas zajmie i dzięki czemu zapomnimy o jedzeniu. Albo powiesić na drzwiach lodówki swoje zdjęcie lub lusterko i wtedy gdy zobaczymy swoją twarz, da nam to do myślenia, hmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wela
Można też próbować podjadać niskokaloryczne surowe warzywka: marchewki, paprykę, zielony ogórek. Mieć zawsze coś "zielonego" w lodówce by gdy dopadnie nas słabość móc po to sięgnąć zamiast słodyczy czy innych kalorycznych przekąsek. Na pewno wyszło by to nam bardziej na zdrowie. Mimo wszystko nie smućcie się dziewczyny, nie jesteście same z tym problemem, a poza tym jedzenie to tylko część Waszego życia, z cała pewnością są inne sfery Waszego życia, w których sobie świetnie radzicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokadoooo
tez tak mam.. to całkowicie okropne.. wiem.. ale ja reaguje na stres jedząc słodycze i inne rzeczy które znajde.. mam 170wzrostu i waze teraz juz chyba ok 77 czy coś takiego.. wyglądam okropnie, czuje sie okropnie i cały świat jest okropny.. za 2 tyg matura a ja nie mam sie w co ubrać i wszystko jest beznadziejne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lethargy
Właśnie sobie uświadomiłam, że podczas napadów głodu nie mam nad sobą kontroli! Nie wiem, gdzie mam wtedy zdrowy rozsądek, który powiedziałby mi: "Nie jesteś głodna. Jedzenie służy do zaspokajania głodu, więc nie będziesz teraz jeść". Potrzebuję gorącej kąpieli. Do jutra, mam nadzieję. Dobrej nocy, bratnie dusze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokadoooo
jej ma dosyc siebie przez to, że tak robie.. nie chce tego a robie.. chyba nie ma nic gorszego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wela
Oj awokado, wszystko to kwestia subiektywnego odbioru. Ty uważasz że wyglądasz okropnie i tak się czujesz, a ja gdy czytam Twój post zazdroszczę Ci chociażby tego że jesteś o 14 lat ode mnie młodsza ;-) A co ma taka stara baba jak ja powiedzieć ? Hop do piachu ? Jesteś młoda i całe życie przed Tobą, zdasz maturę, dostaniesz się na wymarzone studia, będziesz miała dłuuugie wakacje i może wtedy także uda Ci się uzyskać upragnioną sylwetkę. Może za rok czy dwa w ogóle nie bedziesz pamiętać ze miałas problem z wagą :-) Wszystko przed Tobą, spójrz na życie w jaśniejszych barwach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokadoooo
hehe dzięki wela :) ale to serio bardzo trudny okres w moim zyciu i cały stres rozłądowuje jedząc.. nie wiem jakie studia wybrać i jak dalej bedzie wygladało moje życia.. całe szczescie mam cudownego chłopaka, któy mowi mi ze jestem piękna :) nie wiem co by,m bez niego zrobiła..dzisiaj byłam na zakupach i we wszystkim wyglądałam okropnie..nie mam nawet juz w czym isc na mature.. musiałam przymierzać 42 a nawet 44!!! kiedyś miałam rozmiar 36.. i to nawet nie tak dawno bo 1,5 roku temu.. a ty nadal jestes młoda i tez jeszcze duuuzo przed tobą.. nawet chętnie bym sie z tobą zamieniła.. ta niepewnośc mnie bardzo meczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×