Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość lu-lu

kącik kobiet zgwałconych

Polecane posty

Kropka- świetnie Cię rozumiem ale nie poddawaj się! Kiedyś w życiu będziesz jeszcze bardziej tego żałowała. Też czasami nie mam wsparcia w rodzinie i brak mi sił, mam wtedy wrażenie, że nie dam sobie rady. Zwyczajnie się załamuję. Ale nie robisz tego dla innych tylko dla siebie. Znajdź w swoim mieście jakiegoś darmowego psychologa i odwiedzaj go regularnie jeśli nie masz pieniędzy. Na pewno masz jakiś przyjaciół więc zwróć się do nich o pomoc. Nie możesz się poddać! NIE WARTO!!! Przełam się. Nie pozwól by to jeszcze bardziej niszczyło Ci życie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a z czym mam sie nie poddawac? z tym ze mam złamany nos, zniszczone lata, psychike i zyje pod presja co jeszcze mi zrobi?niestety nie ufam psychologom, juz kilka razy w zyciu zostala zlamana tajemnica lekarska w moim przypadku, w zwiazku z czym nie zwierze sie zadnemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja Cię rozumiem, że się boisz ale czy tak czy inaczej będzie dalej chciał Cię krzywdzić i musisz coś z tym zrobić. Mi też groził.... Bałam się, nawet cholernie, wiedziałam, że chce mnie zabić nawet- bo już mu nie zależało ale... jakoś dałam radę. Ale obawiam się co będzie jak wyjdzie. Nie możesz się poddać dziewczyno! Nie daj sobą pomiatać, już za dużo przeszłam, za dużo krzywdy Ci wyrządzono.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@kropkas1 Masz komorkę? Ustaw sobie pod jakiś skrótem nagrywanie (nawet dźwieku, najlepiej film). Jeśli Cię bije, straszy. Musisz tylko zdążyć włączyć nagrywanie. Potem idziesz na policję - tam zgłaszasz sprawę. To jest jedno wyjście - zgłaszać i mieć dowody. Pogadaj z kimś znajomy żeby te nagrania zgrywać gdzieś do komputera (jakby komórką zaginęła). Drugie wyjście to ucieczka. Tylko wtedy może Cię śledzić i musiałabyś uciec daleko, gdzieś gdzie Cię nie znajdzie (inne miasto).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest tragicznie, właśnie się dowiedziałam, że użalam się nad sobą a przecież nie jestem "pępkiem świata"- sama na świecie. Choć za wszelką cenę kiedy wychodzę z domu jestem zupełnie inną osobą, staram się nie pokazywać po sobie jak bardzo mi ciężko. Co mam do przeżycia odreagowuje w domu. Na dodatek pierdole farmazony... a to wszystko powiedział mi mój były przyjaciel- chłopak. Spotykałam się z nim nie dawno, miał mi pomagać, wspierać. Mówił, że mnie rozumie i nie zostawi samej. A kiedy zaczęło się psuć fajnie się zabawił z inną. Na dodatek z dziewczyną z którą się znam. A teraz się wypiera i twierdzi, że idiotkę z siebie robię.... Ostatni raz potraktował mnie mój tak oprawca... Czuję się strasznie, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Żyć mi się nie chcę. Chciałabym odejść stąd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miły_m
Jako facet nie potrafię zrozumieć tego skąd się biorą takie popaprańce... Nie ma słów, które opiszą krzywdę wyrządzoną wam, kobiety. Ale chciałbym wam tylko napisać, że mimo wszystko, mimo tego co się stało, wciąż jesteście pełnowartościowymi, zasługującymi na szczęście kobietami... to co się stało nie odbiera wam kobiecości, godności... wciąż jesteście kobietami dla wszystkich normalnych facetów i kobiet... wiem, że łatwo jest pisać, gorzej z rzeczywistością. I na pewno nie jest to waszą winą, że trafiły się w waszym życiu jakieś gnidy!!! Nie wolno wam się obwiniać za to co się stało, po prostu nie wolno. Przytrafiła się wam ogromna krzywda, to nie ulega żadnej wątpliwości... utrata wiary w mężczyzn... trafiłyście na gnidy, nie mężczyzn... jest wielu facetów, którzy oddadzą wam całego siebie, swoje ciepło, wrażliwość, zrozumienie, cierpliwość, bliskość... mimo tego co was spotkało... bo to was spotkało nie odbiera wam tego co w was najcenniejsze... nie odbiera wam wartości jako kobiety, jako człowieka, to jest w was nadal, po prostu jesteście bardziej zamknięte w sobie, jest mnóstwo strachu w was... to oczywiście jest zrozumiałe i naturalne dziewczyny, nikt was z tego powodu nie skreśla!!! Wiem, że to nie jest proste, ale spróbujcie się przełamać, zacząć od rozmowy z bliską osobą lub od anonimowego wyznania tutaj... tłumienie w sobie tego wszystkiego nic nie da, znacie takie powiedzonko "kamień z serca spadł", postarajcie się podzielić kimś z tym "kamieniem" a wtedy stanie się on lżejszy... Jeśli trudno jest wam komuś o tym powiedzieć, spróbujcie napisać do tej osoby list, na pewno zrozumie i nie zostawi was z tym samych... Nadal jesteście kobietami, macie swoją godność, honor... macie!!! Jest mnóstwo facetów, którzy to potwierdzą... Pozdrowienia dla wszystkich kobiet!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miły_m
Nie macie mi kobietki za co dziękować... za prawdę? tak, to jest prawda, której Wy do siebie nie dopuszczacie!!! Kobiecość, honor, czystość itp. to nie kończy się z gwałtem! Przecież nie jesteście gorsze od kobiet, których to nie spotkało! Samobójstwo? co to za wyjście? żadne! Bo jakie macie gwarancje że tam dokąd traficie, gdy same sobie odbierzecie życie, będzie wam lepiej? No jakie? Jest wstyd, poczucie osamotnienia, sponiewierania... ale przecież to się stało wbrew waszej woli! Jesteście czyściutkie jak te łezki, które wam napływają do oczek... również macie w sobie trochę soli, która piecze, boli, wżera się w was od środka... trzeba ją wypłukać! wyrzucić z siebie z całych sił... przecież nadal jesteście piękne, kobiece, zmysłowe, cieple, czułe... tylko pozwólcie, spróbujcie się tym z kimś podzielić, potrzebujecie pomocy i nikt wam jej nie odmówi... zrozumcie to proszę... to będzie najpiękniejsze podziękowanie... Małymi kroczkami, osiągniecie szczęście... musicie sobie dać tylko szansę... skoro uważacie że straciłyście wszystko, to przecież teraz możecie tylko zyskać! Warto... bo dlaczego jakaś ciota ma wygrać z wami... na przekór nim walczcie o siebie i swoje życie... Bo jesteście 100% kobietami!!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Młoda Dusza***
...a mnie się to przytrafiło jak miałam 11 lat;( ..i później kolejne 10 lat było koszmarem.Teraz on już dobrych parę lat siedzi ale ja nadal się z tym mecze,mówili mi ze rozmowa pomoże...pomaga na chwile a to znowu wraca.Ja już nie wierze że będzie lepiej:( przepraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Młoda dusza- kto to był? Wygadaj się tutaj. Wszyscy doskonale wiemy co czujesz. To prawda, że rozmowa pomaga tylko na chwilę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurkanagrilu
ofiara, kropka - bardzo Wam współczuję, zresztą wszystkim w tym wątku, ale do Was dwóch mam główne pytanie - czy macie jakąkolwiek szansę, czy możliwość, żeby spakowac się i wyjechać? Uciać to dotychczasowe zycie, kontakty z rodzinami, które nic Wam prócz bólu nie dają? I zacząć organizować sobie coś nowego i własnego? Nie twierdze, że przeszłość nie będzie wracać, bo pewnie będzie, ale to tak jak wyjście na świeze powietrze po długiej chorobie... a przede wszystkim oddalicie się od swoich prześladowców - to naprawdę bezcenne! Oparcie możecie znaleść jedynie w sobie, czasem jakieś dobre słowo innego człowieka pomoże, choć czesto ten kto najlepiej rozumie mówi najmniej...ale musicie się oprzeć na sobie, żeby z tego wyjść!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, moja sytuacja a kropki dużo się różni jeśli chodzi o rodzinę bo ona w ogóle nie ma u nich wsparcia, nawet nie może z nimi porozmawiać. Ja natomiast mam u nich jakieś wsparcie ale wiem, że winią mnie za to co się stało, usłyszałam już tyle nie przyjemnych rzeczy od nich, że bolały praktycznie tak samo jak zdarzenie z tamtego pamiętnego dnia. Nie raz słyszałam jak rozmawiają między sobą, a ja z drugiego pokoju tylko zaciskałam zęby i starałam się jeszcze bardziej nie załamywać, nie płakać. Niby są ale nie mogę z nimi szczerze o tym porozmawiać bo mam wrażenie, że omijają mnie szerokim łukiem. Nie chcą widzieć tego co się ze mną dzieje. Być może nie wiedzą jak, nie potrafią mi pomóc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej... nie gniewajcie sie na mnie. Długo nad tym myślałam... pół roku... zaczynam się mścić... NIKT mnie nie pochwala za to, ale ja tak to czuje! Postaram się aby oni mieli tak samo zjebane zycie jak ja przez nich... Stanąć twarzą w twarz... już niedługo.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety nie mam mozliwosci wyjazdu, zadnej. W rodzinie nie mam zadnego wsparcia temat był unikany i zawsze bedzie. Nie reaguja na moj płacz, nie wyrazaja zadnego wspolczucia. Nigdy nie wyrazali i nie beda. Nawet jak dzwoniłam z karetki usłyszałam od mamy ze mam sobie nie nabijac na telefon i sie rozlaczyla. Przezyłam wtedy podwójny szok. To strasznie boli. zero reakcji na moj bol. kiedys chciałam juz odpuscic oprawcy, ale postanowiłam zgłosic reszte rzeczy na policji. Tylko mała czesc ale zgłosiłam. Długo sie na to przygotowywałam psychicznie. Nawet jesli umorzą sledztwo zawsze wiem ze choc troche zrobiłam w tym kierunku. Dodatkowo spłacam nie swoje długi bo stosował wobec mnie przemoc finansowa. Nie zgłosiłam gw. i innych rzeczy bo nie byłabym w stanie opisac szczegółów. Głównie ze wzgledu na to kim jest ten człowiek.ogolnie załuje ze zgłosiłam i zastanawiam sie czy nie wycofac, po prostu nie mam siły walczyc z tym człowiekiem.Policja mu wierzyła i wierzy. ma pieniadze, znajomosci i mnie zastrasza. Wiec szanse zerowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie poszłam na policje, bo też mi grożono, zastraszano, bałam się wychodzić, bałam się wszystkiego... I wiece co żałuje, że tego nie zgłosiłam bo ilu dziewczynom ONI to jeszcze zrobili??? Ale jak to mówią, przyszedł czas rozliczeń... Czas wyrównać rachunki... Tak to czuję, muszę uchronić inne dziewczyny! Nie mogę być egoistką... Stanąć twarzą w twarz - o niczym innym nie marze... Spojrzeć w te puste spojrzenie i ujrzeć w nim strach... (Chyba dostałam do głowy...) Wy też czujecie taki ogromny ból, gniew, nienawiść ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nieobliczalna- niestety tak. Ale ja jestem po części z jednej rzeczy dumna. Że zgłosiłam, mimo tych wszystkich gróźb i to była moja decyzja. Miałam ogromną radość kiedy prosił bym odwołała zeznania. Jednak dalej bałam siebie i bliskich bo miałam powody. Można powiedzieć, że gdyby nie dwóch znajomych którzy są w to wmieszani dziś bym tu nie pisała. Nigdy byście mnie nie poznali, nie usłyszeli o mnie. Nadal się boję... jego, sprawy- co będzie kiedy go zobaczę, co będzie myślał wtedy. Co będzie miał w oczach- czy strach czy pogardę i nienawiść. Ale wiem, że musiałam. Jest mi ciężko bo jego rodzina próbuje zrujnować mi życie, robią wszystko by mi zaszkodzić, bym nie miała przy sobie nikogo nawet znajomych. Ale wiem, że czy tak czy inaczej bym cierpiała. Muszę dać radę ale nie wiem jak długo jeszcze pociągnę z tym wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie tez szantazował zebym odwołała 1 sprawę, do ostatniej chwili. na poczatku nie wierzył, pozniej sklamałam ze nie mozna odwołac, pozniej szantaze ze mnie osmieszy i zrobi ze mnie wariatkę. tez straszył ze sobie np połamie rękę i powie ze ja mu to zrobiłam!!! teraz nie wiem czy dojdzie do 2 rozprawy załozyłam ale nie wiem czy nie odwołac. Nie zgłosiłam 70% rzeczy tak samo jak do 1 rozprawy. Powinnam go jeszcze oskarzyc z kilku innych art kk. Rozmawiałam z prawnikiem i nalezy mi sie odszkodowanie, ale nie mam siły. gdybym zgłosiła wszystko zniszczyłabym go całkowicie. Niestety pod wpływem szantazy i tego ile razy dostałam" wiem do czego jest zdolny. On i jego koledzy". tez krzywdził innych i jeszcze za to mnie bił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jest oskarżony tylko o gwałt. Nie odwołuj. Nie warto. Ze mnie też chciał zrobić wariatkę, nadal próbuje ale zza krat ciężko tak. Więc jego rodzina i znajomi to robią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurkanagrilu
to kiepsko:( ale może coś Wam powiem z własnego doświadczenia - moja mama przeszła (razem z nami, ale to inna historia) coś takiego jak Wy - została ofiarą, która nie potrafiła się wyrwać przemocy, która nie widziała wyjścia. W skrócie było tak, że w pewnym momencie mąż i ojciec zaczął zamieniać się w potwora, latami trwały bijatyki, szantaże, przepychanki, bywała policja, były sprawy sądowe, pamiętam jedną Wielkanoc, kiedy po gospodarstwie chodziliśmy parami, bo jak ojciec kogoś przyuważył, że jest sam to leciał go bić, pamiętam jak na korytarzu pod sala sądową, gdzie sędziowie debatowali nad wyrokiem krzyczał, że nas wszystkich zabije (wyrok był uniewinniony). Pamiętam tą niemoc. Ale to się zaczęło zmieniać kiedy podrosłam i nabrałam sił - pewnego razu po prostu opanowała mnie taka wściekłość, że go fizycznie sprowadziłam do parteru, kiedy się rzucił do mnie z łapami i zaczełam dusić, a był wtedy dwa razy cięższy ode mnie. Od tego czasu trzy razy się zastanowił - nawet jak miał napady to myślał, czy nie oberwie, a ja przestałam się bać i pokazywałam to - że się nie boje, że jesteśmy razem, że nic mnie nie zaboli - taka gra, ale skuteczna, bo nie wiedział jak uderzyć, czy kogo skrzywdzić, żeby zabolało... W końcu matka poszła po rozum do głowy, nie wytrzymała i zwróciła się o pomoc do proboszcza. W ciągu dwóch tygodni ten znalazł jej lokal na drugim końcu powiatu i pracę i wyprowadziła się. Czasami jeszcze ojciec się odgrażał, czasami nachodził, ale zdał sobie sprawę, że już nic nie może. Dlatego nawet jeśli się boicie - nie pokazujcie tego, tak długo będą Was oprawcy trzymać w szachu jak długo będą widzieć, że mogą Was nastraszyć. Akcje odwetowe to śliski temat, ale niektórym mogłaby pomóc - ci ludzie to tchórze i nie podskoczą nikomu, kto im pokaże, że jest silniejszy. Udawajcie przed nimi siłę, nawet jesli jej nie macie - to są proste rzeczy - wyprostowana sylwetka, głowa wysoko podniesiona, patrzenie prosto w oczy bez spuszczania wzroku, mam nadzieję, że z czasem też ja poczujecie... i wiem, że się boicie o siebie, ale miejcie świadomość, że nawet jak odpuścicie rozprawy i zeznania to nie macie gwarancji spokoju:( kropko pogadaj z prawnikiem, moze on zna kogoś kto mógłby pomóc Ci się schować na rok? tragedią jest, że właśnie ciężko jest prosić o pomoc obcych ludzi, bo nawet rodzina się odwróciła, ale czasem trzeba, czasem ten obcy bardziej pomoże... moja rodzina mieszka teraz w kujawsko-pomorskiem - jeśli mieszkacie gdzieś w pobliżu napiszcie - może coś wymyślimy - lynnie@interia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurkanagrilu
ofiara - też myślę, że Twoja rodzina nie wie jak Ci pomóc i myśli, ze z czasem przejdzie, zapomni się, wszystko się wygładzi...może i tak będzie, ale Twój żal raczej nie zniknie...nie wiem, co Ci powiedzieć, żeby CIę podnieść na duchu:( czasem spokojna rozmowa pomaga - jeśli wiesz, czego od nich oczekujesz - jakiej postawy, jakich działań to im to powiedz - może oni tego nie wiedzą, wiec próbują Cię odepchnąć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już rozmawiałam o tym z mamą, nawet w złości wytknęłam co mnie boli z ich postawy. Chce mnie zabrać do lekarza... w sumie ja też chce bo do nie dawna myślałam, że sobie poradzę ale jest coraz gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oby jak najszyciek przyszła wiosna, jesień jest dołująca. Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwazacie ze powinnam wszystko zgłosić? najgorsze jak słysze -"i pani wierzyła w te szantaze, dlaczego pani tak długo w tym trwała"...to najbardziej boli, bo jak mozna cos komus powiedziec jak nie rozumie bolu i strachu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam i mam dokładnie to samo, do tego trzeba zwyczajnie przywyknąć. Zawsze ludzie będą się dziwić bo nie są w stanie zrozumieć naszego postępowania, psychiki. Tak myślę- powinnaś wszystko zgłosić, nie możesz tego odpuścić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najgorsze ze nie mam pomocy prawnej, a przede wszystkim wsparcia psychicznego. jestem zupełnie sama tak jak ciagle byłam sama z nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli założysz sprawę, możesz wysłać odpowiednie pismo do prokuratury o przyznanie Ci adwokata z urzędu. Przynajmniej nie będziesz sama a to już zawsze coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pajeczyna bolu
witam niestety dopisuje sie do wiekszej grupy zgwalconych i ponizonych moja walka trwa rok z czego ponad pol roku biore leki szkoda ze dopiero dzis przez przypadek tutaj trafilam bo widze ze moj bol to mala kropla w morzu. tylko nie umiem przezyc ze oni mi taka krzywde zrobili pytania nasuwaja sie z kazdym momentem przypomnienia sobie chwili gwaltu-chwila ta zmienila moje zycie jestem slaba psychicznie boje sie ...niestety na skutek gwaltu stracilam mala malusienka fasolke Pamietam tylko przemoc krew i lzy dzisiaj czas nie uleczyl ran dzisiaj- moja psychika nie potrafi uporac sobie w pewnych sytuacjach jak mam uciec od wlasnego poczucia winy: to sie da zwarowac zyc i nienawidzac swoje cialo...wlasnie sie zaplatalam w taka pajeczyne-nie zyje tylko wegetuje nie czuje tylko odrzucam nie walcze-bo stracilam najwiekszy skarb przepraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×