Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość elene

Śmieszne , wstydliwe , ale nie tragicznne wpadki na porodówce .

Polecane posty

Gość trtbtbytyuj
:D ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:)czytałam ten temat jak byłam w ciąży i uśmiałam się do łez,myślałam że coś dopiszę zabawnego ale nic takiego mi się nie przydarzyło poza tym że postanowilam jak najdłużej się da być w swojej koszuli i bieliźnie,miałam planowaną cc i jak po mnie przyjechali to już nie było rady-położna pomoga mi się przebrać,i zakłąda niestety cewnik a tam-majtki i w dodatku czerwone :):)polożna zdegustowana-dziecko to nie matura a ja-ale tak samo się boję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi_zielone
Mialam zaplanowana cesarke. Tydzien wczesniej jednak nagle zaczely odchodzic mi wody, wiec pedem do szpitala. Lekarz mnie zbadal, pod fotelem kaluza, pozniej w sali porodowej mnie przygotowywali do operacji, pod lozkiem jezioro, pecherz pekl na dobre. Prowadzila mnie swietne polozna, duzo bylo smiechu i zero stresu, miala do pomocy przerazona studentke, widac, ze pierwszy dzien na praktyce czy tam stazu. Przyszedl moment cewnikowania, zacisnelam zeby, bo podobno mialo to byc nieprzyjemne, zadanie dostala studentka, wiec zeby zacisnelam jeszcze bardziej- niepotrzebnie, bo zaczela mi ten cewnik zakladac na .... lechtaczke :) Na nic byly moje wymowne miny ( nie chcialam jej wrabiac, ze nie doczytala budowy zewnetrznych narzadow rodnych u kobiety ) , byla tak skupiona na pracy i pewnie spocona ze strachu. To bylo calkiem mile, aczkolwiek musialam ja poinformowac, ze nie tedy droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wspomnienie wyzej jest swietne poprostu heheh,Ok to i ja opowiem o swoim:).lezac na porodowce zasnelam bo nie spalam juz 48 h wiec bylam strasznie wykonczona,polozna zaczela mnie wybudzac do porodu hehe a mnie w tym momencie na wymioty wzielo i obrzygalam wszystko wokol siebie:P.Siostra byla jeszcze lepsza na porodowce lewatywa zaczela dzialac i corka prawie jej w kupe wpadla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mi zielone
REEETy to jakaś porażka . Jak w ogóle mogła to robić bez nadzoru personelu ????????? A tak w ogóle to jak dziewczyna nie wie którędy wydala mocz ? Czy u tej praktykantki wydalanie moczu następowało nosem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi_zielone
Ale kto napisal, ze bez nadzoru ? Polozna byla, odwrocona bokiem bo przygotowywala wszysktie wlewy dla mnie czy jakies tam leki do kroplowki, natomiast praktykantka- nie mam pojecia o czym ona wtedy myslala:) Sama sie zastanawiam, czy bym umiala taki cewnik zalozyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupupupupup
W góre bo szkoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anteta, a mnie bardzo podobał się Twój opis, uśmiałam się do łez. Twój mąż to pewnie niezły luzak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurde fantastyczne :)
podnoszę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja znajoma zdecydowała się na poród rodzinny Poszła z mężem W momencie gdy akcja porodowa się rozkręciła ten zemdlał i padając uderzył głową w stojak od kroplówki Położna wpadła w panikę bo nie wiedziała co robić Odbierać poród czy ratować mężulka:POt i taka pomoc przy porodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja kuzynka rodziła 2 miesiace temu. mąż aby wejść na salę musiał mieć takie ubranko ochronne do kupienia w automacie, ale nie miał drobnych, godzina 4 rano więc i sklepik szpitalny zamknięty. czas naglił a pielęgniarki nie miały jak mu rozmienić i Rafał w akcie desperacji biegnac do ochrony po drobne przeskoczył przez płotek rozrywając spodnie w kroku. drobne dostał i dotarł na porodówkę w ostatniej chwili. a portki potem piguły mu na agrafki spinali:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurde fantastyczne :)
up up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dopiszę moje doświadczenia. Nie wiem czy to było zabawne, ale mąż do dziś się ze mnie śmieje. Po pierwsze dostałam bóli gdzieś około 3 nad ranem. Męża nie budziłam, bo stwierdziłam, że to penie fałszywy alarm. Mierzyłam skurcze. Były nieregularne, co 10, 15, 5 a czasem nawet 3 minuty. Stwierdziłam, że jak do 8 nie przejdą do jedziemy do szpitala. O 8 nie przeszły, ale zamiast do szpitala to pojechaliśmy do sklepu na zakupy, bo nic w lodówce do jedzenia nie było. Stwierdziliśmy zatem, że jak do 12 nie przejdą to już na pewno jedziemy do szpitala. Ale o godz. 12.30 doszłam do wniosku, że to nie mogą być bóle porodowe, bo boli mnie tak samo jak przy okresie. Ale mąż stwierdził, że jak do godz. 16 nadal będę mieć bóle to już na pewno jedziemy, Jednak przyszła godzina 16 a ja robię sobie coś do jedzenia. O godz. 17 przyszła moja siostra, więc mąż na ostudzenie nerwów włączył film o zombie i zamówili sobie pizze. O godz. 18.45 leżałam na porodówce. Po drugie w trakcie porodu (wszystko trwało niecałe 1,5 godziny) podobno (mój mąż mi to wypomina tarzając się ze śmiechu) podczas jakiegoś skurczu powiedziałam (ja nie przeklinam) "o k***wa!", po czym z wielką skruchą (aż się położna śmiała) "przepraszam, chciałam powiedzieć, że coś mi prze na kręgosłup". Ja tego momentu nie pamiętam :) A po trzecie, jak już się mały urodził i położyli mi go na brzuchu mąż spojrzawszy na niego stwierdził: "Szymek ma taki sam wielki nos jak ty!" A położna do męża: "A stopy tak wielkie jak pan". Zamiast zachować powagę przy szyciu to mnie rozśmieszali. Kilka dni później położna zemściła, że chyba ktoś się uczył szyć na mnie, bo tak ciasno założonych szwów to już dawno nie widziała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do anteta myślałam że pękne z mężem ze śmiechu jak czytałam twój post, powiem ci tak oboje jesteście artyści :) ( pozytywni)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łał....:)
przeczytałam wszystko...:) super temat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miraculum5
Do tej pory czytałam, teraz czas na mnie:D Nie wiem czy to śmieszne, ale personel rozbawiło:) 8 dni po terminie przyjęli mnie na patologię, przeczekali 2 dni i decyzja, że cc, bo duże dziecko:) OK. Miałam mieć koło południa, ale o 3 w nocy odeszły mi wody, zaczęły się skurcze co minutę więc pędem na porodówkę. Lekarz próbowal mi wmówić, młody stażysta chyba, że to czop nie wody, a ja do niego " to SE WEZ SPRAWDZ PAPIERKIEM LAKMUSOWYM" :D tak go wcielo, ze poslusznie to zrobil ;d Dostałam zzo, lezę, kotarka przede mną i myślę sobie, że mi niedobrze:D Mówię to położnej, pediatrze i anastezjolog, a one: - Nieeeee, oddychaj głęboko, nie zwymiotujesz Ja: Ale jak oddycham glęboko to mi gorzej. Będę rzygać! - Nie będziesz. Ja: Ok, rzygam :D I chlust chlust. We 3 mnie ratowały :D Przyszło 2 ginekologów, dotykają brzucha, biorą skalpel, a ja czuję! :D Zaczęlam się drzeć "ALE STOP JAKIE TNIEMY JAK JA CZUJĘ?!!?!??!!??!" Wszyscy w śmiech, że taaak czuć będę, ale bez bólu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgffrfvvbgtt
upp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grysikowapanienka
fajnt temacik, cos bym dopisala ale mój poród byl straszny wiec Wam wole nie opowiadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magrog
Ja napisze jak tylko znajde wolna chwile bo dzisiaj to juz pozno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam2serca
mój poród trwał 19 godzin. byłam wykonczona, bez znieczulenia... urodziłam córke... w szoku ze to juz ze to koniec... a tu mi lekarz kaze znó przec...a ja do niego..ze nie chcce ze zmeczona jestem... i miałam tylko jedno dziecko w brzuchu... a on do mnie...łozysko rodzimy...przeż...i mi pięść wbił w brzuch i dusi... to ja mu tą rekę szerpie.... i krzycze pusc pusc...zmeczona jestem...póżniej to urodze.... no jakos urodziłam... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magrog
No to teraz ja chociaz moje porody nie były aż tak wesołe jak Wasze. Pierwszy poród rok 2004r. Do szpitala pojechałam z regularnymi skurczami co 3 min. Lekarz zbadał i mówi, ze mam 3cm rozwarcia / ja mu na to, ze tyle to ja przez całą ciąże miałam i w ryk, ze pewnie całą noc bede sie męczyc. Przyszła siostra i mowi do mnie, ze lewatywka i golenie na koszt szpitala :), że niby takie małe spa hehe. Po "Spa" poszłam sie umyc a tam z kranu brązowa woda leci. Stoje i patrze na tą wode i nagle pukanie do drzwi - czy u mnie wszystko ok? Mowie, ze ok ale z woda cos nie tak - na to mi siostra, ze ona własnie w tej sprawie bo awarie rur mają i ona mi przenosny prysznic przyniosła - butelka wody i husteczki dla dzieci :) Okazało sie ze musze miec cc, przyszedł lekarz i dał mi do podpisania zgode na zabieg. Upierałam sie przy porodzie sn, a póżniej jak zobaczyłam co mam podpisać to stwierdziłam, że podpisze ale dopiero jak mi lekarz obieca, ze mi wszystkiego nie powycina bo ja chce miec jeszcze dzieci. Wiecie, tam jest taka regułka odnośnie możliwych komplikacji i działań z tym związanych. Lekarz obiecał, że jak nie bedzie musiał to nie powycina bo to za długo by trwało a on sie na kolacje do domu spieszy :) Leze już na stole i nagle słysze zza drzwi mojego męża (jak sie później okazało rozmawiał z położna): -Ależ ja jestem bardzo spokojny, przeciez tylko zone mi kroją to jak mogłbym sie denerwowac (mowił to dosc podniesionym głosem) Na to lekarz do mnie: to co w plasterki czy kosteczki mam kroić? Cały zabieg sie z tego smiali na sali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja rok temu w sylwestra
godz. 19 ogladamy kabaret o dwoch przyszlych tatusiach.Zaczelam sie smiac,a tu wody chlup po nogach!do szpitala 50km,zaspy jak dojechalam,byla 21,rozwarcie na 4.Pan doktor poszedl ze mna na usg przedporodowe,czy nie okrecone dziecko pepowina,ja ciekawa,bo maluch zawsze sie tak obracal,ze nie wiadomo bylo,jaka plec,a lekarz widze,ale nie powiem,bo i tak do 3 pani urodzi..Zaprowadzil mnie na porodowke,polozna podpiela ktg,bardzo mila,chodzilam sobie w kolko z kroplowka,potem pogadalam z mamuska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja rok temu w sylwestra
posluchalam muzyki na komorce..ok polnocy juz mialam praktycznie pelne rozwarcie,polozna chciala czekac na parte,a ja mowie -to poskladaja panie zyczenia rodzinie,ja jak cos,to bd wolac.wiec poszly,podzwonily,ja ogladalam fajerwerki przez okno,jak poczulam parcie,to je zawolalam i patrze,a polozna dezynfekuje nozyce!mowie -tylko mnie prosze nie nacinac!a ona -spokojnie,to do przeciecia pepowiny :-)40 po polnocy urodzilam syna:-)bez krzyku,w milej atmosferze,bez naciecia,o 3 poszlam sie umyc i do dyzurki po maluszka:-)bylo wyjatkowo naprawde kazdej z was zycze tak fajnego porodu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość połączenie cukru i cytryny
upp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×