Gość alle20 Napisano Kwiecień 7, 2009 Ja też teraz przechodzę etap raka jelita grubego-miałam już większość raków,hiva,zawał serca,stwardnienie rozsiane,naczytałam się jeszcze w internecie o wszystkich objawach raka jelit,szukam ich u siebie i oczywiście znajduję jak to zwykle bywa :((( Panicznie boję się teraz badania na krew utajoną,że wyjdzie mi coś,pójdę na kolonoskopię i dowiem się,że umrę... Te myśli są tak obsesyjne,że potrafię w ciągu dnia po prostu wybuchnąć płaczem ze strachu i nikt i nic nie może mnie uspokoić,to jakiś koszmar!!! Jeśli wszystkie badania wyjdą mi dobrze,to chyba też wybiorę się do psychiatry,jestem tym wszystkim już wykończona. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość facet z tym samym Napisano Kwiecień 7, 2009 ale szopka.ja mam tak samo.pamietam jak kiedys wymyslile ze mam krwiaka w mozgu wiec zrobilem niezla panike wzialem samolot do polski i dawaj cala seria badan lacznie z tomografia - oczywiscie nic. nie pamietam jaki choroby juz mialem.najnowsza to stwardnienie rozsiane i bolerioza. mialem juz raka watroby trzustki jelita grubego...hmmm.mialem bialaczke... teraz jak przeczytam o jakiejs chorobie od kopa mam 90 procent objawow.za dwa tyg mam wizyte u neurologa i bede prosil o rezonans.normalnie szopka a przy tym mam tak ze nienawidze lekow.normalnie przelkniecie aspiryny dla mnie to problem o co dopiero cos powazniejszego mam fatalna prace - ciagle na noce.wiecznie chodze niewyspany i podenerwowany.zamiast tym to tlumaczyc i zmienic tryb zycia to ja szukam jakichs skrajnych przypadkow. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jedyna rada Napisano Kwiecień 7, 2009 zacząć prowadzić zdrowy tryb życia wg poniższych danych wzi ętych ze Szpitala Psychiatrycznego: Cokolwiek przydarzy ci się nieprzyjemnego, zbagatelizuj to, zamiast wyolbrzymiać. Wiele zdarzeń ma tylko takie znaczenie, jakie im przypisujemy. Podchodź do wszystkiego z dystansem. Zdarzy ci się kłótnia, upomnienie w pracy, powiedz sobie, że minie tydzień, a nie będzie się o tym mówić. Nic nie jest tak stare jak wczorajsza gazeta. Porażka nic bardziej stresującego. Ale podejdź do tego z filozoficznym spokojem. Powiedz sobie, że to nie porażka, tylko przypadkowe nieporozumienie. Staraj się kompensować stresy czymś przyjemnym. Idź do kina, kosmetyczki lub fryzjera, albo po prostu zafunduj sobie trochę wieczornego spokoju w miłym towarzystwie. W pracy zaczynaj dzień od tego, co najtrudniejsze. W ten sposób nie będzie się to za tobą wlokło. Nigdy nie odkładaj na jutro tego, co możesz zrobić dzisiaj, bo będziesz miał(a) wyrzuty sumienia. Ten stres uczyni cię mniej wydajnym. Nie daj się unieść pośpiechowi innych. Rób tyko to, co konieczne i zrezygnuj z niepotrzebnych działań. Lepiej dobrze wykonać jedno lub dwa zadania, aniżeli wiele i nie skończyć żadnego. Do swego codziennego rozkładu wpisz kilka przerw do wykorzystania w dowolny sposób, nie wymagający od ciebie przystosowania się do środowiska, np. zadzwoń do swojego najlepszego przyjaciela, przyjaciółki. Naucz się wyrażać swoje uczucia. Większość ludzi cierpiących na typowe schorzenia stresopodobne nie ma zwyczaju płakać i uważa łzy za oznakę słabości. Profilaktycznie wspomagaj swój organizm magnezem wiedząc, że 1 minuta stresu niszczy 1/2 dziennego zapotrzebowania na magnez, a który jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania systemu nerwowego w tym mózgu, siedliska pamięci i inteligencji. Najlepiej tolerowanym preparatem zawierającym magnez są tabletki musujące pod nazwą "Magnez Plusz", zresztą optymalną dawkę magnezu zawiera proponowana w "Zasadach dietetycznych" tabletka falvitu lub multivitaminy. Z produktów spożywczych duże ilości magnezu zawiera kakao i czekolada. Pamiętaj! Magnez jest niszczony nie tylko przez stres ale również przez kawę i alkohol. Często stosuj relaksację wg zasady: oddychaj równomiernie i spokojnie, następnie stopniowo wydłużaj oddech. Wciągnij powietrze, licząc do czterech, i także licząc do czterech, wstrzymaj oddech - zauważ, jak ogarnia cię spokój. Wypuść powietrze, licząc do czterech i, licząc do czterech wstrzymaj oddech. Wykonaj w ten sposób 10 oddechów, po czym zacznij oddychać normalnie- stwierdzisz, że twój oddech jest spokojny i odprężony. Oprócz tego pamiętać o : 1.prawidłowym odżywianiu 2.wysiłku fizycznym na poziomie potu 3.higienie w pełnym tego słowa znaczeniu 4.pozytywnym nastawieniu psychicznym Szczegóły w odpowiednich tematach na: www.vademecum.zdrowia.prv.pl Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość alle20 Napisano Kwiecień 7, 2009 Najgorsze jest to,że czasem już nie wiadomo czy ma się te problemy z jelitami z nerwów,czy to naprawdę jakieś schorzenie :/ Jutro badanie na krew utajoną - zwariuję zanim usłyszę wynik,a jak będzie dodatni to chyba umrę z rozpaczy ;((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mari_30 Napisano Kwiecień 7, 2009 do alle 20 mam nadzieję, że badania wyjdą dobrze! Ja też robiłam badania dwa lata temu i było ok. Teraz znowu przez to przechodzę, widać nic mnie to nie uczy. Innym ludziom trudno nas zrozumieć. trudno zrozumieć kogoś kto się wciąż czegoś boi, a przecież nie wymyślamy choroby na siłę, bo nie mamy co robić. To samo przychodzi i nie idzie tego powstrzymać ;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dwudziestolatkaa Napisano Kwiecień 8, 2009 Witam Czytam te wasze komentarze, i musze stwierdzic ze mam tak samo. Juz nie radze sobie z tym wszystkim. Ja sobie wymyslam glownie choroby ktore sa ciezkie do wykrycia i oczywiscie calkowicie smiertelne. W chwili obecnej wydaje mi sie ze mam zakrzepice i ze w kazdej chwili moze mi sie cos stac - naczytalam sie o smierci tej sportsmenki ktorej dostal sie zakrzep do tetnicy plucnej... Mam straszne klucia w nogach, kostka mnie boli. Serce kluja co chwila w innym miejscu. Kilka dni wczesniej stwierdzilam ze mam migotanie komor i jak sie uspie to juz sie nie obudze.. Ostatnio mam czesto kolatanie serca- nie do zniesienia. Tak jak by mi podskakiwalo do gardla, glownie wieczorem przed snem. Ekg nic nie wykazalo. Oprocz tego w ostatnich kilku miesiacach mialam raka kosci, tetniaka aorty, czerniaka, wrzody (zaawansowanego stopnia oczywiscie wydawalo mi sie ze zaraz zrobi mi sie dziura w zoladku i umre), sepse-moje ulubione mam ja bardzo czesto, zapalenie opon mozgowych, wylew. Naprawde sobie z tym przestaje radzic.. Co chwile mierze sobie cisnienie, i mam za wysokie tetno, lekarz juz krzywo na mnie patrzy- powiedzial ze te klucia ktore mam w kazdej czesci ciala to moga byc od kregoslupa ale jakos mu niewieze... Ostatnio juz nawet nie rozmawiam z chlopakiem co bedziemy robic w wakacji bo boje sie ze nie dozyje, boje sie nawet mowic o tym co bede robic jutro.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość alle 20 Napisano Kwiecień 9, 2009 No i badania super - żadnej krwi utajonej,czyściutko... Co z tego,jak ja dalej nie dowierzam i się zamartwiam jak tylko jest lekkie zaparcie? To naprawdę chore :( Trzymajcie się mocno! Jakoś lżej człowiekowi jak wie,że nie jest z tymi problemami całkiem sam :/ Wesołych Świąt bez trosk życzę Kochani! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Spokojna1 Napisano Kwiecień 9, 2009 Przestancie sobie wmawiac choroby i to ze jestescie chore na chorobe... totalny swir. Zbadajcie sie dobrze, nie jakies USG itp bzdety tylko np. ANALIZA PIERWIASTKOWA, tam jednoczesnie sa wskazniki poziomu metali ciezkich. Do tego jest cos takiego jak drozdzyca jelit, roznego rodzaju inne podobne zaburzenia ukladu pokarmowwego ktore moga dawac takie objawy, dlatego w takich przypadlociach wazna jest odpowiednia dieeta, w zasadzie zawsze tak jest, jak mowi stare przyslowie W zdrowym ciele zdrowy Duch. I to jest prawda. N Niestety dane sa od dawna zatrwazajace w tzw. krajach rozwinietych tylko 15% jest odpowiednio ODZYWIONYCH. Odzywionych a ni NAJEDZONYCH. Czy to jasne? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Harpinka Napisano Kwiecień 15, 2009 Witam! Ja zawsze byłam zdrowa i nie przejmowałam się żadnymi dolegliwościami... do czasu. Miałam mały kamień w nerce, nie było łatwo ale wszystko dobrze się skończyło. Od tej pory nie mogę dojść do siebie, wszystko kompletnie się zmieniło. Cały czas podejrzewam jakąś chorobę, szukam w internecie, objawy się zgadzają... mam napady paniki. Najmniejszy ból, czy gorsze samopoczucie powoduje panikę , czytam o objawach a za chwilę wszystkie się pojawiają ... Już wydaje mi się, że to minęło a za parę dni znowu... Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Miśka91 Napisano Kwiecień 17, 2009 Ja też tak mam, chociaż mam 17 lat...przechodzę teraz etap nadczynności tarczycy, hipoglikemii, astmy powysiłkowej... Za dużo jak na raz...a i wcześniej był rak krtani z powodu maęłj chrypki ;( To jest okropne Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnowana/ Napisano Kwiecień 19, 2009 Jak ja was wszystkich rozumiem:(..niestety... Mam niestety to samo ..:/ Od 4 mies nie mam pracy, szukam ciągle bez skutku...przez ten cały czas siedze w domu i od tego czasu przeszłąm ( oczywiscie w głowie) masy różnych chorób...Jestem teraz na etapie zatoru tętnicy płucnej , który nie daje mi spokoju...Wszystko się zaczęło po tym , jak usłyszałam o zgonie Kamili Skolimowskiej...Oczywiscie non stop myślę,że czeka mnie to samo...Pewnie jak usłyszę o jakims następnym głośnym zgonie, to bede wmawiała sobie to samo...Najgorsze jest to, że mieszkam na wsi, nie mam gdzie pojsc, czym sie zając, zaczac jakis kurs ,szkolenie albo po prostu prace lub chociaz pospedzac czas z przyjaciółmi , poznac kogos, zebym nie była z tym sama..:(..ciagle mysle , ze umre, nie obudze sie jutro albo dostane nagłego zawału serca i nikt mi nie zdąży pomóc..istna paranoja..Kupiłąm sobie persen, biorę go co jakiś czas żeby choc na chwile uspokoic ciało a raczej chyba umysł od tych chorych mysli... Wszystko jest ok jak cos robię, jestem zabiegana, mam przy sobie najblizsze osoby tj, siostrę i mamę ..wtedy nic mi nie dolega...Jak tylko zostaję sama i nie mam co z sobą zrobić , to nagle dopada mnie lęk przed smiercia, drzy całe moje ciało i jest mi niedobrze...Dlaczego to wszystko jest takie trudneeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee;((((((((((((((( Boje sie zwiazac z jakims chłopakiem , bo nie wiem czy zaakceptuje we mnie ten hipochondryzm, czy nie wiem u diabła sama co to jest.... Niedawno robiłam sobie badania cholesterol, morfologie , cukier, usg mocz itp...lekarz powiedział ,że tak idealnych wyników dawno nie widział....oczywiscie to mnie nie uspokoiło...rozumiecie..."lekarz na pewno się myli"..."i tak mi cos dolega" , " przeciez jest masa innych badan , których nie zrobiłam , a które moga wykazac ewentualna chorobę", "tak czy siak pewnie za parę mies. sie to zmieni , i i tak zachoruje"...i tak w kółko...Na pawdę mam tego tak dosyc ,że po prostu czasami ręce mi opadają...;(((...Pare razy płakałam z tego powodu,z tej bezsilności, że tak kocham życie, ludzi, że tyle chciałąbym osiągąc, przezyc , zobaczyc swiat, wyrwac sie z tej małej wioski - zamieszkac w duzym miescie zaczaś zyc pełnią zycia - a nie zamartwiac sie jakimiś cholernymi wyimaginowanymi choróbskami , które zatruwają mi psychikę...Ciągle siedze w tym domu , non stop sprzatam ,żeby nie przychodziły mi do głowy jakies chore myslli...ale ile mozna sprzatac? Mysle juz nawet nad tym , zeby od pazdzienika zaczc drugie studia -dzienne- ( obecnie jestem na 2 roku zaocznych), żeby zaczac spotykac sie z rówiesnikami , wiecie - taka swego rodzaju terapia na te moje schorzenie..:/...może to pomogłoby mi zapomniec...ale nie wiem czy podołam finansowo i w ogóle... Nie będe sie juz wiecej rozpisywać...chociaz mogłabym tak pisac i pisac...:((((((((..w sumie jest tego tyle,że nie wiem czy starczyłoby mi czasu do rana...:/...Także moi drodzy kochani..rozumiem was w 100%...:/..musimy to jakos przetrwac, no bo co..? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość malnka Napisano Kwiecień 21, 2009 ja to już miałam zmyslone: astgmatyzm, dalekowzroczność, nerwicę serca, powiększenie tarczycy, włosień, parkinsona, odtwardzenie siatkówki (okazało sie alergicznym zapaleniem spojówek), astmę, reumatyzm, tasiemca, glistę ludzką, wrzód zołądka, niezyt zolądka,arytmię, coś z kręgosłupem i nerkami (nawet nie wiem dokładnie co). wlasciwie to nie bylo czesci ciala, ukladu zeby nie podejrzewala jakies choroby Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mari_30 Napisano Kwiecień 22, 2009 Od kilku dni czuję sie fatalnie. Brzuch boli mnie dosłownie cały czas. Mam takie zaparcia, że najgorszemu wrogowi tego nie życzę, do tego jak idę do toalety to oddaję stolec z krwią. Jestem przerażona. Zawsze miałam jakieś tam urojone problemy zdrowotne, które ostatecznie same mijały i tylko niepotrzebny był mój stres. Teraz jest jakoś inaczej. Teraz boje sie iśc do lekarza w obawie przed diagnozą. Oczywiście wmówiłam sobie juz raka jelita grubego, ewentualnie rak trzustki. Jestem coraz słabsza i coraz bardziej się boję. Nie mam już siły. JESTEM PRZERAŻONA!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość awena Napisano Kwiecień 22, 2009 Ja też przez to przechodze. Wszystko zaczęło się od złych wyników cytologii - dostałam skierowanie na biopsje i mimo że jej wyniki były bardzo dobre- lęk przed poważną chorobą pozostał we mnie do dzis. To jakiś koszmar~! Hipochondria/ natręctwo? Nie wiem jak to nazwać. Potrafie obsesyjnie macać swoje ciało w poszukiwaniu guzków, czy innych podejzanych zmian. W przeciągu 10 miesięcy miałam już " powiększone węzły chłonne", białaczkę, raka szyjki macicy, raka okrężnicy, raka piersi...a ostatnio doszukuje się zmian nowotworowych w moich 3 pieprzykach (bo więcej nie posiadam). Wiem że tak naprawde mój problem leży w głowie, ale kiedy dopada mnie lęk - nie potrafie racjonalnie myśleć. Wpadam w histerie, chodzę od lekarza do lekarza... Nienawidzę przez to siebie. Zupełnie nie wiem jak sobie z tym poradzić. Lekarz przepisał mi jakiś czas temu leki antydepresyjne...myślałam że pomogą, ale lęki pozostały. Co będzie dalej? CO jeszcze sobie wmówie>? Moi bliscy już patrzą na mnie jak na debila. A co najgorsze, panicznie boje się także o zdrowie moich najbliższych. Nie wiem co mam robić. Zżera mnie lęk... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość hipcia23 Napisano Kwiecień 27, 2009 hm mam to samo:/ rak mozgu, piersi, jajnika, pluc, skory.. wada serca toczen, tudziez inna reumatyczna choroba ostatnio na etapie chloniaka jestem a najgorsze ze nie pojde do lekarza bo boje sie diagnozy!! bledne kolo!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jak z wami żyć Napisano Maj 7, 2009 mam w rodzinie osobę która zadręcza wszystkich swoimi chorobami ,było wszystko,1000 wyroków śmierci ,1000 chorób,niszczy moje małżeństwo trzymając syna w szponach swej obsesji.Dziś, jutro, najpóżniej po jutrze umrze tak trwa to 28 lat .Nie mam siły walczyć,ani z nią,ani z nim,nic do niej nie dociera,nic i nikt ją nie obchodzi jest ona i jej choroba .Panie ,panowie czy wiecie co robicie tym co są obok was ,tym co was kiedyś kochali i nadal kochają ,jak ciężko jest z wami żyć jak owijacie nas swą obsesją jak trujące bluszcze zabieracie radość życia ,trujecie każdy oddech dusicie jak trujący gaz .wszyscy jesteśmy przy was potrzebujemy was jesteście dla nas ważni ale tak nie można żyjcie i dajcie żyć .jesteśmy z wami ,jesteśmy przy was, jesteśmy dla was, i bez was nie ma po co żyć, ale dajcie i nam żyć .jak zaczynasz ten dzień,od narzekania biadolenia jęczenia a jak ja mam na to reagować jeśli to trwa tyle czasu myślisz że ile można ci współczuć unikam jak mogę twej obecności uciekam po czasie widzisz że jesteś sam i co dalej pamiętaj zostaniesz naprawdę sam nie kocha się tych co nie lubią życia a ty go nie lubisz Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kat666 Napisano Maj 14, 2009 Boże, przez miesiąc czy tam dwa miałam spokój teraz znowu... Oczywiście rak, tym razem krtani, bo boli mnie gardło a, bo nie mogę krzyczeć. Panicznie się boje, jestem przerazona, płacze. Mam dosyć... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
jess14 0 Napisano Maj 15, 2009 boję się. nawet teraz trzęsą mi się ręce ze zdenerwowania. każdy nawet najmniejszy ból zdaje się być nie do zniesienia, prawie mnie zabija. miałam już wszystkie choroby, teraz podejrzewam u siebie : raka płuc, raka mózgu, raka węzłów chłonnych, raka wątroby, raka skóry, problemy z oddychaniem, problemy z sercem. ostatnio byłam u lekarza na szczepieniu, osłuchał mnie, a ja mu nie wierzę, wiem że coś przeoczył, że nie zauważył że coś złego dzieje się z moim sercem i płucami. czasem nie mogę już wytrzymać, błagam więc mamę aby zawiozła mnie do szpitala ale ona mówi że histeryzuję. boję się, że nie dożyję np. studiów, końca szkoły. ciągle chodzę przerażona, czasem płaczę nad sobą ze strachu . tak samo było gdy miałam od 4 do 8 lat. do dziś pamiętam te modlitwy, bez których nie mogłam zasnąć. bałam się że gdy się nie pomodlę to umrę. a gdy już się pomodliłam, to zapominałam o tym i szłam znowu. i tak w kółko. a potem to minęło. a teraz znów powróciło, ze zdwojoną siłą. a teraz w kółko wsłuchuję się w swoje ciało, i szukam objawów CHOROBY. chyba oszaleję. : ( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość rwerewre Napisano Maj 17, 2009 jesli nie chcesz ciązy to sie z nikim nie pieprz Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kat666 Napisano Maj 17, 2009 Jess, mam to samo, gdy zaczynam zastanawiac sie co bedzie za pare lat pierwsza mysl jaka przychodzi mi to głowy to to, że pewnie nie do zyje do tego czasu. Lekarzy i wszelkich badan wrecz panicznie się boje tak samo jak i śmierci swojej/bliskich.Mimo iż jestem bardzo towarzyską osobą nikomu nie opowiadam o tym co przezywam, w dzien jest wszystko okej, ataki miewam zazwyczaj wieczorem gdy siedze sama. Raz powiedzialam mamie o tym, że boli mnie serce, byłam blisko tego, żeby powiedziec jej zeby zawiozła mnie do szpitala, naszczescie tego nie zrobiłam ze wzledu na nią, bo by sie przeraziła, nie chca ją obciążac tymi moimi urojeniami i tak ma mase innych problemów. Eh, jeszcze najgorsze jest, że ataki (bo jak to inaczej nazwać) odrywają mnie od pracy, nie moge sie na niczym skupić, płacze. Jedyne co przynosi mi ulge to myśl o tym, że, choć to bardzo głupie, moge zażyć jakieś narkotyki, które mnie z tego wyciągną, że moge przestać jeść. Nie wiem dlaczego ale myśl o tym, że moge nie jeść i miec anoreksje mnie uspokaja. Podsumowjąc chory psychiczne są straszne. PS Przepraszam za fatalną składnie i gramatykę tejże wspaniałej wypowedzi. Hm, przynajmniej po napisaniu tego od razu mi lepiej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ateda Napisano Maj 20, 2009 Witam Was wszystkich i gorąco pozdrawiam. Gdy czytam Wasze posty, to jakbym czytał o sobie. U mnie zaczęło się jakieś 4-5 lat temu - zaczęło się podobnie jak u Harpinki, mały kamień nerkowy. Częściowo 'zawdzięczam' też hipochondrię mojej matce, która trochę choruje i niestety jest też wyjątkową hipochondryczką - od dzieciństwa raczyła mnie opowieściami o swoich wyimaginowanych chorobach - niestety przeszło na mnie. Choroby przechodziłem już chyba wszystkie możliwe z tych ogólnie poważanych, czyli HIV, nowotwory, co tylko chcecie. Dodatkowo specjalizuję się w niezwykle rzadkich, aczkowliek wyjątkowo zjadliwych przypadłościach - jakich nie będę pisał, żeby Was nie nakręcać (wiem jak czasami potrafi pobudzić dowiedzenie się o jakiejś nowje jednostce chorobowej - na 99% ją się u siebie znajdzie). Udaje mi się czasami mieć okresy spokoju, trwające nawet miesiąc i dłużej - hipochondria jednak zawsze powraca - to uzależnia jak narkotyk, najpierw jest jedna 'choroba', gdy tylko ta się kończy nadchodzi druga itd. Generalnie wygrywam z tym paskudztwem walcząc na wielu frontach: przestaję surfować po necie, jeżeli coś czytam to tylko wiadomości, przestaję przyglądać się nałogowo swojemu ciału i wsłuchiwać się w jego dogłosy. I najważniejsze - za wszelką cenę staram się zająć czymś innym - nuda jest najgorsza - bardzo polecam też uprawianie jakichś sportów - najlepiej w dużych ilościach, regularnie, i bardzo męczących, endorfiny + zmęczenie powodują u mnie, że nie mam siły, ani ochoty myśleć o chorobach. Życzę Wam wszystkim sukcesów w walce z tym obrzydliwym, odbierającym chęć do życia lękiem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość moje dziecko... Napisano Maj 26, 2009 Bardzo zalezy mi,zeby ktos poradzil,jak z tym walczyc.Moje dziecko boi sie chorob!Codziennie placze,bo boi sie zachorowac...Nie chce za bardzo rozdmuchiwac tematu,ale nie wiem,czy bez psychologa sie obejdzie.Moze jednak?Moze macie jakies doswiadczenia,recepte na zwalczenie nozofobii? Ma dopiero siedem lat i wie niewiele,ale przeciez kiedy sie dowie,jakie choroby sa na swiecie,nie przezyjemy tego... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kat666 Napisano Maj 26, 2009 Skoro codziennie płacze i się boi myślę, że nie ma na co czekać i trzeba udać się do jakiegoś kompetentnego lekarza. Z własnego doświadczenie wiem, że samemu się z tym człowiek nie upora. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość psik psik Napisano Maj 27, 2009 Ja tez to mam i strasznie się z tym męcze.Najgorzej jast kiedy mam obiawy hipohondrji w miejscach publicznyh,wymyślam sobie że mam mdłości i wtedy jest strasznie. Ostatnio wymyśliłam sobie że mam raka żoładka. Myślę by udać się do psychologa.Jest do tego sens bo sama jóż sobie nie radzę.Nie umiem jóż żyć jak normalny człowiek. PS:Jak wjecie jak z nia wlczyc no błagam napiszcie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość psik psik Napisano Maj 27, 2009 Opowiem wam na co jóż chorowałam to: -depresja -zapalenie płuc -rak mózgu -zakażenie pasożytami -gronkowiec -rak jelit -teraz horuję na raka żoładka PS:To wszystko sa pewnie moje objawy hipohondrji. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość psik psik Napisano Maj 27, 2009 A zapomniałam o raku skury. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość carp3_di3m Napisano Maj 27, 2009 Witam Mam 20 lat , jestem mężczyzn i przechodzilem ta sama chorobe co wiekszosc z was . Chce sie wypowiedziec poniewaz znalazlem lekarstwo , przynajmniej tak mi sie wydaje. Co wiecej w moim przypadku sprawdza sie naprawde niezle. Poniewaz wiem jak hipohondria moze uprzykrzyc zycie postanowilem wam pomoc a przynajmniej sprobowac. Wiem ze wielu z was moze pomyslec ze chlopak , 20 lat, za mlody coz on moze wiedziec, ale i tak pozwole sobie przedstawic wam moja historie. Wszystko zaczelo sie dokladnie rok temu kiedy przez przypadek zrobilem badania krwi i cos wyszlo nie tak(cos malo istotneg). Dalej juz bylo tylko gorzej . Na poczatku bylem nosicielem wirusa HIV, nastepnie przechodzilem sepse, kolejno pokonywalem raka krtani, wezlow chlonnych i mozgu. W miedzyczasie mialem stwardnienie rozsiane , alergie, astme, roznego rodzaju zatory a ostatnimi czasy nawet gruzlice=) Szczerze mowiac moglbym wymieniac jeszcze ale po co jak kazdy "prawdziwy" hipochondryk wie o co chodzi. Zasypialem w obawie ze rana moge nie doczekac (sam nie wiem na jakiej podstawie ) . Caly dzien chodzilem przybity, zmeczony , senny i szukajacy nowych chorob pomimo ze wczesniej bylem dusza towarzystwa i super mega aktywnym chlopakiem. Dzisiaj czuje sie juz lepiej , czerpie przyjemnosc z zycia i brzydko mowiac staram sie olac wszystko co wczesniej uznalbym za objaw smiertelny. Zapytacie jak do tego doszedlem. Hmm chyba nie ma reguly ale powiem co mi pomoglo. Pewnego durnego dnia wszedlem w przegladarke i juz z przyzwyczajenia zaczalem szukac o nowych chorobach , objawach , rokowaniach itp. W koncu trafilem na przelicznik statystyczn zgonow w Polsce ( Dzisaj smieje sie z tego, a raczej z siebie razem z bliskimi) Co lepsze od tego momentu zmienilo sie moje nastawienie . (Nie wspomnialem ze bylem tak zdesperowany ze zaczalem obliczac matematycznie jaki % szansy jest ze to wlasnie mi przytrafi sie ta choroba i jaki % mam na to ze poprostu zakonczy sie dla mnie zgonem ) I wlasciwie w tym momencie uswiadomilem sobie co ja mam w glowie. Pomijajac % szanse ( po moich wyliczeniach wyszlo ze prawdopodobienstwo ze zachoruje na glejaka wynosi 0,002% ) stwierdzilem(a nawet obliczylem) ze bardziej prawdopodobne jest ze w koncu zwariuje i popelnie samobójstwo. Problem polegal na tym ze w jednej chwili musialem przestac o tym myslec i wziasc sie w garsc. Wiedzialem ze musze byc silny , bo nic innego mi nie pozostalo. Musialem przelamac stereotypy ktorymi wczesniej budowalem swoje zycie i zaczac wzsystko od nowa. I tak sie stalo . W jednej chwili odnowilem swoje kontakty ze znajomymi , zaniedbalem wszystkie swoje obowiazki i urzadzilem sobie wraz z nimi kilkudniowy wypad(wszystko dzialo sie na przelomie 1 dnia ;). Uwierzcie mi na slowo wygladalo to jak scena z filmu , ognisko ,spiew taniec ,(tu jeden wyjatek bo wodka zamiast wina ) i piekne kobiety. Nastepnego dnia czulem sie tak fatalnie jak nigdy dotad ale nawet nie przeszlo mi przez mysl ze dolega mi cos powazniejszego. Poprostu bawilem sie tak wspaniale ze zapomnialem o wszystkich zmartwieniach. Mozecie sobie pomyslec ze to dosc banalne rozwiazanie i dobre na krotka mete ale nic bardziej mylnego. Od tamtej pory po powrocie zaczalem korzystac z zycia na wszelkie sposoby . (zapisalem sie na treningi pilki noznej, na basen, nie dawalem zyc znajomym i spotykalem sie z nimi codziennie) Poprostu dawno nie czulem sie tak wspaniale. Dzis robie tak durne , niebiezpieczne , nieodpowiedzialne i kretynskie rzeczy ze wole nawet o nich nie pisac, ale musze przyznac ze mam sile na wszystko i dla wszystkich. Dopiero teraz doszedlem do wniosku jakim bylem egoistom. Dbalem tylko o siebie i swoj wlasny interes nie zwracajac uwagi na problemy bliskich bez ktorych jak dzisaj juz wiem nie mogl bym zyc. Na dzien dzisiejszy czuje sie jak mlody bog i wiem ze moge naprawde duzo . Pomimo ze nie znalazlem jeszcze swojej drugiej polowki wiem ze zyje i wiem ze to co robie ma sens. Nie sugeruje ze musicie zrobic to co ja ale przemyslcie sprawe , zastanowcie sie , wezcie sie w kupe , zrobcie cos zwarianego i zacznijcie zyc na prawde czego zycze kazdemu kto jeszcze nie wie co to znaczy.TO CHOROBA DUSZY i tylko Ty mozesz znalezc na nia lekarstwo. Dziekuje za uwage. Pozdrawiam serdecznie i trzymam za wszystkich kciuki. CARPE DIEM Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość hippo24 Napisano Maj 29, 2009 Niestety też należę do tego grona:/ Mam 24 lata w ostatnim roku \"przechodzilam\" już torbiele na jajniku, cukrzycę, odklejenie siatkówki a teraz mam podejrzenie tocznia:(((((((((((((((((((((((( boje się ze nawet psychiatra mi nie pomoże help!!!!!!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość alle 20 Napisano Maj 29, 2009 Mari_30 - mam nadzieję,że Twoje samopoczucie już się poprawiło i nie znalazłaś następnej choroby. Ja niestety znalazłam - zaczęłam mieć nadciśnienie z nerwów,kołatania serca,teraz mam bóle w klatce piersiowej i boję się codziennie,że umrę na jakiś zawał albo chorobę serca,jestem bezsilna i chce mi się płakać :((( Najgorsze jest to,że mój chłopak zaczyna się ode mnie odsuwać,ma mnie po prostu dosyć,a ja płaczę i nie mogę sobie z tym poradzić,teraz umieram na serce,miesiąc temu na raka jelita,to jest chore... ;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość brit Napisano Maj 30, 2009 witam .. mam 17 lat czytam wasze wypowiedzi i prawdopodobnie też zmagam się z hipochondrią . zaczeło sie rok temu kiedy byłam chora zwykłe przeziębienie ..przeczytałam artykuł o sepsie i wszystko wskazywało na to, że ją mam . oczywiście jej nie miałam. później rozbolała mnie głowa i od razu RAK MÓZGu . ile ja nerwów zjadłam. 4 miesiące dzień w dzień mnie bolałą tak że nie mogłam spac.. po rezonansie który oczywiście wyszedł idealnie bóle o dziwo ustąpiły później był jeszcze rak żołądka wrzody .. teraz mam chyba raka jelita grubego .. poczytałam o tym sporo i wszystkie objawy sie zgadzają .. we wtorej ide do lekarza. jeżeli się okaże że to kolejny wymysł chyba zaczne się leczyc pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach