Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Rodzina, czyli rodzice bez kontaktu emocjonalnego (i nie tylko)? :O I najważniejsze jest dobro dziecka? No proszę was...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XYZV
No i dolaczam do was,dlaczego masz dola?dziewczyno dziecko jest wazne ale ono kiedys odejdzie,a ty zostaniesz z kim?Z mezem w martwym zwiazku,czy zakochana z 2.Dzieci sa wazne,ale trzeba tez myslec o sobie.Ja juz wybralam,balam sie strasznie,ale moje dziecko zaakceptowlo moja 2.I teraz jest dobrze.Trzymajcie sie cieplutko dziewczynki,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i dołączam do Was
XYZV ale jak dziecko znioslo rozlake z jednym z rodzicow? moj maz jest szalenczo zakochany w naszej corce i nie podda sie tak latwo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XYZV
Moje dziecko ma 10 lat,boli go,ze ojca nie ma juz przy nas,ale spotyka sie z nim kiedy chce,ja mu tego nie utrudniam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i dołączam do Was
nasza coreczka ma 2 latka i tez bardzo ja ciagnie do ojca. Ja nigdy nie utrudnialabym mu kontaktow z dzieckiem bo jest naprawde cudownym ojcem, boje sie tylko ze on bedzie chcial zatrzymac dziecko przy sobie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WhatShouldIDo
witam... jestem z powrotem.. wlasnie wrocilam od spotkania z Nim.. Maz nadal o niczym nie wie... wyrzuty sumienia zaczynaja sie pojawiac.. niewiem co mam zrobic zeby sie ich pozbyc,. On daje mi poczucie bezpieczenstwa, jest romantyczny i spontaniczny,. czego tak bardzo brakuje mi w moim mezu.. 2jka na mnie nie wydziera sie z byle powodu, jak moj maz ma to w zwyczaju robic.. Oj dziewczyny... co powinnam zrobic? Nie chce nikogo zranic... ale tak jak czytam rozne topiki wiem ze trzeba w zyciu walczyc zeby byc szczesliwa.. nie wiem jak odejsc.. chce ale nie wiem jak.. goraco Was pozdrawiam :) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ze cie nie opuszcze-------- Napisales-az spotkam tego ktorego naprawde pokocham................... hmmmm......... mocne slowa Pytasz gdzie milosc na ktorej buduje sie malzenstwo? Byla skoro przezylismy ze soba tyle lat (16 dokladnie). Jest nadal, ale inna. Masz racje w kazdym malzenstwie przychodza kryzysy, i wllasnie ta milosc potrafi je przezwyciezyc. Uwiez przez te 16 lat borykalam sie z roznymi sytuacjami, takimi prozaicznymi jaki i takimi mniej wymiernymi. Az nadszedl czas kiedy przestalam sie starac, byc ta opoka, stabilnoscia, osoba ktora zawsze mowi ze bedzie dobrze. 15lat minelo i zdalam sobie sprawe, ze to Ja bylam ta szyja ktora kreci glowa.Ze wlasciwie wszystkie klopoty, problemy nie urosly do rangi wielkiego kryzysu, bo potrafilam zrozumiec, patrzyc ufnie w przyszlosc. Jedyne co mi w takich kryzysowych sytuacjach przychodzilo do glowy to to ze mamy siebie i to jest najwazniejsze. Ze ta nasza milosc przezwyciezy wszystko. Taka dewiza kierowalam sie cale nasze wspolne zycie. I dlatego bylo ono takie a nie inne, takie, ze wszyscy stawiali nas na wzor, ze mowili ze takiej pary jak nasza ze swieczka szukac. Wszystkie problemy, klopoty byly pomiedzy nami. Na zewnatrz nie wychodzilo nic. Potrafilam wczuc sie w sytuacje mojego meza, zrozumiec jego tok myslenia, zrozumiec, ze niektore jego decyzje mimo tego ze bledne, byly podejmowane z mysla o nas, o rodzinie. A ze nie wychodzily to tylko i wylacznie zla kolej losu. I zebyscie mnie dobrze zrozumialy dziewczyny, nie zaluje ani dnia ani godziny, ani tego ze postepowalam tak a nie inaczej. Zawsze staralam sie wytlumaczyc wszystko tak, zeby bylo dobrze dla nas, zeby nie bylo nieporozumien. Bralam pod uwage te prozaiczne elementy jak i te mniej przyziemne, czyli charakter, doswiadczenia lat mlodoscitemperament. Udawalo sie dlugo. Ale w momencie kiedy przyszedl kryzys w rodzinie spowodowany moja osoba, moim samopoczuciem, moim zachowaniem, nie znalazlam oparcia. Czulam sie winna takiego stanu rzeczy. I nawet nie mialam do kogo przyslowiowej geby otworzyc, zeby sie wygadac. Dzieciaki nalegaly na internet, wiec zalozylismy. Pierwszy wieczor jak sobie tak na spokojnie usiadlam i pomyslalam- a poklikam troche. Pierwsza osoba ktora mnie zaczepila na czacie. Gadalismy chyba ze 2-3 godziny. Pod koniec, nie wiem jak to sie stalo, dalam mu nr tel. Nigdy tego nie robilam. Bylo to w marcu. Od tej pory sporadycznie rozmawialismy.1-2 razy w miesiacu. przez internet ani razu. Chyba tak okolo pazdziernika znowu zaczelismy sobie troche klikac.W grudniu, dokladnie czwartego, spotkalismy sie. Od tego momentu juz napisalam wszystko. Mozna sobie poczytac na tym topiku. Potrzebowalam sie wygadac?Odstresowac? zapomniec na chwile o prozie zycia? Nie myslec, ze skoro najblizsza mi osoba mnie nie rozumie, to chyba ze mna jest cos nie tak? Bo skoro ja ja rozumiem bez slow, ona mnie tez powinna? A moze przez te wszystkie lata nauczylam najblizszych, ze to ja jestem ta osoba, ktora zrozumie, wytlumaczy i przytuli w zlych chwilach? Tak nauczylam, ze nie zauwazyli, ze ja czasami tez potrzebuje odrobiny zrozumienia. Zaluje ze nie nauczylam mojego meza sluchac MNIE. Nauczylam sie sluchac jego, a moje JA zawsze bylo na dalszym planie. Gdy moje JA potrzebowalo empatii zostalo, przez te kilka miesiecy, troche zdeptane. Nie pisze tego zeby siebie tlumaczyc, ale po to zeby......hmmmmm.... wyrzucic to z siebie? Jak pisze to lepiej rozumiem sama siebie. Milosc warto pielegnowac i rozwijac? Tak warto, ale trzeba do tego dwoje ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bezladnie chyba napisalam to wszystko, ale ........ co tam........ ten co chce-zrozumie pozdrowionka dziewczyny, u mnie bez zmian. motylkow nie ma (czasami), ale jest odstresowywacz dnia codziennego :) odstresowywacz dzisiaj wzroku odemnie nie mogl oderwac, hehehehe zaczynam twierdzic, ze faktycznie kobieta jak wino.......... caluski, pozdrawiam na teraz i na przyszlosc, bo nie wiem kiedy znowu cos napisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gracjanin
złota rybko, jesteś mądrą Kobietą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczesliwa-111
Witam ! Jak czytam historie zlotej rybki to mam wrazenie jakbym wlasnie czytala moje zycie,jest bardzo podobne.Zlota rybko pieknie to wszystko opisalas .Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gracjanin------- jakbym byla madra kobieta nigdybym sie nie wplatala w taki galimatias. Szczesliwa-------pozdrawiam. Cala reszta zakreconego towarzystwa--- :) Lubie 13? Jestes? Pinezka-------zazdroszcze ci spokoju ducha, spokoju emocjonalnego i tego wszystkiego co zwie sie SPOKOJEM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zlota rybko wszystko przed toba :) ja juz zapominam, ze w moim zyciu byla dwojka jestem skoncentrowana na \"tu i teraz\" i choc nic sie nie dzieje to... dobrze mi jest z tym :) pozdrawiam dziewczynki 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I że Cię nie opuszczę aż
spotkam tego, którego naprawdę pokocham. Drogie Panie, Łatwo być ideałem, kilka godzin na tydzień, być wyrozumiałym i czułym POCIESZYCIELEM (Pocieszycielką). "Źle się czułam, smutno mi było, byłam zmęczona i musiałam jeszcze wyprać brudne majtki mojego męża. I wtedy znalazł się on, mój Ideał, Pocieszyciel. Przy nim czuję się piękna, szczęśliwa i spełniona." No naprawdę, drogie Panie, czy to jest usprawiedliwienie. Czy Wy byście takie usprawiedliwienie przyjęły. Mam wrażenie, że postępujecie według zasady: "JAK MÓJ KWIATUSZEK TROCHĘ USCHNIE LUB PRZYBLAKNIE TO SOBIE NOWY SPRAWIĘ" - następnym razem się uda. Jeśli się uda, to zwykle, dlatego, że doświadczenie nauczy Was pokory i zauważycie, że ten ideał od motylków też puszcza bąki i czasem rano mu brzydko pachnie z buzi, tak jak mężowi. Tak budowane związki ugrzęzną, gdy nadejdzie kryzys. MIŁOŚĆ TRZEBA BUDOWAĆ NA SKALE. Z mojego doświadczenia, zwykle przed ślubem można ocenić jaki będzie mąż, jak abędzie żona. Omawianie sytuacji, gdy kobieta bierze sobie za męża kogoś, kto przed ślubem był awanturnikiem lub alkoholikiem, to strata czasu. CO POSIEJESZ TO ZBIERZESZ. Może warto kierować się we współżyciu z bliskimi zasadą "traktuj (kochaj), tak jak chcesz być traktowany (kochany)", albo w wersji minimum: "nie rób drugiemu, co tobie niemiłe", polecam. Fora są pełne zrozpaczonych kobiet zdradzanych przez mężczyzn, CZY WY PANIE RÓŻNICIE SIĘ CHOĆ TROCHĘ OD TYCH ZDRADZAJĄCYCH MĘŻCZYZN. Inaczej byście pisały, gdyby pierwszy zdradził Was mąż. Na koniec, nie uważam, że kobiety są bardziej winne, że muszą starać się bardziej od mężczyzn. Wasi mężowie mocno zapracowali (=zaniedbali) na taką Waszą postawę. Gwarancją miłości jest dopiero obustronna wola. Ale, MĄDROŚCIĄ MOŻNA WIELE UZYSKAĆ. Można ukształtować sobie męża, prawie do ideału. Nie wierzę w zasadę, że nowe rozdanie przyniesie nam wymarzone karty. Nie śmiem Was drogie Panie pouczać, co powinnyście zrobić. Warto pamiętać o tym, że mężczyzna nie jest istotą tak uczuciową jak kobieta (nie zauważa zwykle uczuciowych rozterek), raczej jest praktyczny - tak ma, pokrzywa na przykład parzy i już. Wiele możecie (Wasze babcie to potrafiły), tym bardziej, że mimo wszystko większość z Was pobrała się z miłości, jest z czego zaczynać. Ale jedno, myślę, mogę powiedzieć, rozwiązanie: poszukam szczęścia u Pocieszyciela - mojego ideału, jest najgorszym z możliwych (chyba, że komuś nie o miłość idzie tylko o seks). Ta SŁODYCZ NA ZAWSZE POZOSTAWI W GARDLE GORYCZ NIE DO SPŁUKANIA. Rozterki takie jak "26-latki niedlugo mężatki", czy wyjść za mężczyznę, gdy kocha innego z pierwszych stron są załamujące. Z takiego sposobu myślenia biorą się później nieszczęśliwe małżeństwa. Ciekawe, co by powiedziała po przeczytaniu podobnych rozterek "26-latka niedlugo żonatego" (BTW - ciekawe też, co w końcu zrobiła). R PS Codziennie widzę lub jestem w przemiłym towarzystwie kobiet, o ogromnej urodzie i gracji. Ale ja już wybrałem pszczółki, które mi miód robią, czy miód z innej pasieki będzie słodszy? Czy owoc z dalszej gałęzi będzie smaczniejszy od tego, który już wybrałem? Pozostaję przy podziwianiu urody i gracji oraz czerpię przyjemność z miłego towarzystwa, ale muszą zaraz być te panie obiektem westchnień i pożądań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Problem..
Wyszła jednak za mąż za niego i teraz bardziej pasuje do tematu.....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Problem..
.i..... dalej teskni, marzy i mysli o drugim i zastanawia sie jak by to bylo gdyby tego ne zrobila......Załamka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i ze cie nie opuszcze... masz swieta racje :) tylko mysle, ze w naszym przypadku trzeba byc na zakrecie zeby docenic to co sie ma... ja nie idealizowalam dwojki, jestem kaprysna perfekcjonistka i od razu wylapalam wady i jego niedociagniecia, a mimo to... no wlasnie, a mimo to przez 1,5 roku z nim bylam! nie lubilam np. jego lydek, jego dloni, a mimo to je kochalam. dlaczego? i zaznacze, ze nie jestem biedna, zagubiona kobieta, szukajaca pocieszenia - w zwiazku mysle jak facet :P wiem czego chce, a mimo to on sprawil, ze nie wiedzialam prawie nic - zylam od spotkania do spotkania, od smsa do smsa... ze bylam o krok od rozwalenia poteznej czesci mojego zycia, waznej czesci mojego zycia... NAJWAŻNIEJSZEJ. i nie wszystko akceptuje w mojej jedynce, ale go kocham :) za to, ze zawsze moge na niego liczyc, za to ze nadal potrafi mnie zaskoczyc, ze jest moim oparciem wiem, ze gdyby dwojka postawil mi ultimatum - on albo jedynka, wybralabym jedynke bo znam go na wylot, jestem z nim dlugo w dwojce znalam tylko to, co chcial zebym poznala, choc ja myslalam ze znam go na pamiec... oj, oj... ja glupia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żle mi z tym
miłosc jest piękna-szkoda ze zawsze jedna lub druga strona nawala i juz po pieknej miłosci,i wtedy szuka sie ucieczki by zapomniec-o przykrościach,zdradzie,braku szacunku itd.,itp.i jesli ktoś ma taki charakter potrafi zdradzać na prawo i lewo i nie ma wyrzutów sumienia a te kobiety ktore tutaj pisza i zastanawiaja sie jak dalej życ raczej maja sumienie-i wcale miłosc do innego męzczyzny nie jest ani łatwa ani taka bajeczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek02
Dziewczyny czemu tu tak cicho????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek02
Nie odzywałam się przez kilka dni............... Znów jestem z dwójką... jestem taka szczęśliwa. Wiem że mój miś bardzo mnie kocha. Chcę z nim być, chcę budzić się w jego ramionach. Kocham go całą sobą.... Chcę odejść od męża. Nie wiem od czego zacząć jak to wszystko urządzić ale bardzo tego chcemy. On zostawił tą swoją panienkę teraz moja kolej.... XYZV masz rację dzieci są ważne ale trzeba też patrzeć na własne szczęście. Nie chcę do końca życia żałować że straciłam coś najpiękniejszego. Dzieci kiedyś odejdą.... Ja jeśli stracę dwójkę zostanę sama. Powiedziałam mężowi że nie jadę na wakacje z nim, ale chyba nie dotarło to do niego.... Wiem czego chcę.... Chcę jechać z dwójką.... XYZV wiem że już masz to za sobą. Jesteście już razem.... Jak powiedzieć o tym najbliższym matce, ojcu, przyjaciołom. Jak powiedzieć o tym moim dzieciom żeby zrozumiały? Moi synowie mają 9 i 12 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie żona
przeczytałam tekst "I że Cię nie opuszczę aż" i uważam że to strasznie madry facet napisał. Chciałaby żeby mój małzonek tak myślał. Mam nadzieję ze zdrada której sie dopuścił będzie ostatnią i też tak kiedyś powie. Napewno dam mu to do przeczytania. Święte słowa ja lepiej bym tego nie ujęła...dokładnie tak samo myślę. Pozdrawiam "drogiego pana", kurcze zeby tak wszyscy myśleli nie byłoby tylu zdrad!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XYZV
Aniolku,nie wiem jak powinnas im o tym powiedziec.Moj syn zrozumial bo widzial jak sie klocilam caly czas z jego ojcem i sam mial tego dosc.Moi rodzice najpierw mnie strasznie zbesztali,ale jak im opowiedzialam jak naprawde wygladalo moje malzenstwo,poparli mnie.Tesciowa do dzisiaj mnie wyzywa i opowiada ludziom niestworzone historie.Bedzie ciezko,bardzo ciezko nie chce cie straszyc,ale tak bedzie.Jednak jesli sie kochacie przejdziecie przez to razem.Zycze wam powodzenia i duzo duzo szczescia.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie żona
Bo jezeli komuś przysiegalismy, jeżeli nie wymiękliśmy po roku czy dwóch to dalczego chcecie ranic drugiego człowieka. Dlaczego daliście mu wierę w te słowa słowa "Przycięgam ci miłość, wierność i uczciwosc małzeńską"? Dlaczego tak wiele z was i wielu z was zupełnie nie przykłada do tego wagi. Przecież w chwili składania tej przysięgi kochaliscie?? Jeżeli nie jezeli były ku temu inne pobudki to dlaczego daliście drugiemu człowiekowi uwierzyć ze to prawda. Dlaczego go oszukaliście!!!!!???? Pewnie nigdy tego nie zrozumiem...ale uważam ze uczciwość jest najważniejsza!!! A moim zdaniem oszukujecie 3 osoby: SIEBIE, 1,2., a moze jeszcze i dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie żona
a to nikczemne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I że Cię nie opuszczę aż
spotkam tego, którego naprawdę pokocham. albo doznam nieziemskiego uniesienia albo w moim brzuszku zaczną latać motylki Drogie Panie, To, o czym piszecie to się nazywa KRYZYS. Do Was należy decyzja, czy pozwolicie się porwać przez wir kryzysu, czy uda się Wam go przezwyciężyć Z kryzysu można wyjść, i warto. Małymi kroczkami. Wówczas budujesz coś dla siebie na całe życie. I to będzie miłość. Jakież można mieć oparcie w kimś , kto już raz zdradził, rozbił małżeństwo, rodzinę. Jaką masz pewność, że w kryzysie nie zrobi tego raz jeszcze. Ale pewnie z 2 nie będzie kryzysów. *** Mąż (Żona) - to codzienność prozy życia to: praca, naprawianie, sprzątanie, pranie i gotowanie. "2": to uniesienia, beztroska, błogość, szczęśliwe chwile z "2" Wam się nie przytrafią problemy budżetowe, cieknący kran i brudne skarpetki. Kto byłby taki głupi i wybrał prozę życia, gdy można wybrać poezję, która uniesie do nieba. Trochę to mi przypomina myślenie panny młodej, która po ślubie będzie szczęśliwa, bo po ślubie będą już razem, na zawsze, a On przestanie pić, na pewno. Jeśli ktoś sam siebie oszukuje, albo nie chce stanąć w prawdzie sam siebie skazuje na nieszczęście. *** " dziecko ... wazne ... odejdzie ... myslec o sobie " " Z mezem w martwym zwiazku, czy zakochana z 2 "? ?!?!?!?! Dziecko niczego tak nie pragnie, jak kochających się rodziców = poczucie bezpieczeństwa. Dziecko do końca kocha oboje rodziców i będzie nieszczęśliwe, gdy rodzice są dla siebie wrogami. Czy takie dziecko ma jakiekolwiek szanse stworzyć w przyszłości szczęśliwą rodzinę? Jego wzorce z dzieciństwa mu podpowiedzą, że nie ma się czym przejmować, zawsze można spróbować jeszcze raz. Ale tym się nie ma co przejmować, przecież odejdzie. " dziecko zakceptowalo moja 2. I teraz jest dobrze " Dobrze? Może raczej przyjęło do wiadomości coś, na co nie miało wpływu. Czy jest szczęśliwe? Czy zadowolenie z tego, że się ma dwa prezenty pod choinkę i na urodziny to szczęście? Czy sądzisz, że to, że nie przeciwstawia się Twojej/i Twojego męża decyzji o rozejściu się to wynik głębokiego przemyślenia i dojrzałej, obiektywnej oceny sytuacji w oparciu o własną wiedzę i doświadczenie. Chomik mojego dziecka też jest szczęśliwy. Ma fajną klatkę z karuzelą, świeżą wodę i smaczne nasionka... *** Nie śmiem Wam, drogie Panie, udzielać rad. Powiem tylko, że ............................................................................ MĄDRZY ludzie podejmują WAŻNE DECYZJE W CISZY i spokoju ............................................................................ Podejmowanie ważnych decyzji w chwilach kryzysowych, wtedy gdy przez głowę przelatują na przemian tysiące czarnych i euforycznych myśli wiąże się z dużym ryzykiem. Dla podjęcia dobrej decyzji przydaje się dobra ocena sytuacji (ktoś zaprzeczy?). Podejmowanie decyzji na wakacjach z kochankiem ???!!! Wtedy nie Ty podejmujesz decyzję, tylko "motylki w brzuszku", tylko obawiam się, że one nie wiedzą, o tym, że cudowny kochanek też brudzi skarpetki - tak jak Twój mąż, ale wtedy nie mów, że nie wiedziałaś. *** Drogie Panie, nie radźcie się na forum, nie szukajcie tu mądrości (choć niektóre Panie piszą tu rady godne największych mędrców i filozofów). Wsłuchajcie się w Siebie, Stańcie obok Siebie, nie ma pośpiechu, SPÓJRZCIE NA SIEBIE Z BOKU i podpowiedzcie osobie, którą zobaczycie co ma robić. *** Ja nie chcę, żeby moje dzieci kiedyś mnie opuściły i wiem, że tego nie zrobią. R P.S. Dbajcie o porcelanę, gdy filiżanka porcelanowa raz pęknie lub się nadtłucze już nigdy nie będzie cała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawe zdanie
Zaczyna się niewinnie, bywa pięknie ale od początku w to wpisany jest koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantomas
Z Wami kobitki to jest tak: Kobiety są jak góry.Im mocniej je kochasz-tym większa pewność ,że kiedyś strącą cię w przepaść. Serce kobiety ma krótką pamięć. Tę amnezję determinuje biologia, a nie można kląć biologii, podobnie, jak nie można kląć cesarstwa za chuć imperialną. Jedyne cesarstwo, które znają kobiety, to cesarstwo, gdzie penis jest berłem. Zawód nie gra roli. Może być makler, żołnierz, chirurg, ekspedient, hydraulik, złodziej, profesor lub taksówkarz, byle umiał wytworzyć ową magię, co wprawia w wibrację hormony i rozbudza głodne futerkowe zwierzątko, które on nakarmi swoim kutasem tak solidnie, iż rano od słodkiego bólu krocza dziewczyna myli krem do golenia z pastą do zębów. Samotnictwo daje tu mężczyźnie wygodę - chroni przed turbilencjami gry w miłość i multiorgazmowość, nie pozbawiając cię rozkosznej użyteczności dam. Czysty zysk."("Kielich") Waldemar Łysiak I nikt tegi nigdy nie zmieni. Fantomas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jggertyyy
i ze cie nie opuszcze - madre, ale....W pewnym wieku i do pewnego momentu....A co powiesz na sytuacje,kiedy dziecko jest dorosle, wszystko w 20 letnim zwiazku wygaslo? Na co mam czekac, co naprawiac, co przeczekiwac? Zycie mam tylko jedno, nie zamierzam umierac jako zgorzknialy babsztyl, ktory nie podjal ryzyka rozpoczecia zycia od nowa. Wiem jak umieraja tacy ludzie, bo z takimi pracuje. Powiedz mi na co mam czekac? Na litosciwa menopauze i wnuki w tle? Z jakiej racji? Mam juz sie pogrzebac jako kobieta? W imie czego? Sorry za brak polskich znakow, pisze z zagranicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jggertyyy
Fantomas, akurat Lysiak nie jest dla mnie w tym momencie autorytetem, on nienawidzi kobiet, bo wlasna go w trabe puscila. Nie umial jej zatrzymac, teraz sie msci w najglupszy mozliwy sposob, poprzez pogarde i nienawisc. To jego problem, problem chorego z nienawisci czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobre dobre dobre
..a czemu wygasło? Trzeba było dbać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jggertyyy
bo do tanga trzeba dwojga. Proste. W moim przypadku to moj maz nie chcial tanczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×