Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Tylko jeszcze recepty brak na to, zeby jakos w tym trwac i nie zwarjowac..pinezka moze Ty dasz rade taką opracowac..bo mi nijak wychodzi ..a sposobów juz próbowałam wiele:):)//teraz naprawde ide juz w obiecia morfeusza..tylko on mi dzisiaj pozostał:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pinezka... Skłaniasz mnie do zeznań ;) Ja wiem, jak wygląda (raczej wyglądała) proza życia z nim... Bo to mój były... Jednak wtedy nie wytrzymałam i się poddałam... Wiele spraw sie na to złożyło... Każde z nas zawiniło, a on tylko postawił kropkę nad \"i\" wtedy... A wiecie jak jest z czasem... Leczy rany, ale też wymazuje to, co było złe i zostawia tylko dobre wspomnienia. A złe nawet jak są, to są jak przez mgłę... nie mają znaczenia. Zwiaze kz nim bardzo dużo mnie kosztował... znajomych, uczuć, emocji, kłótni z rodziną, zmagania ze światem... Bo on jest obcokrajowcem... Cały świat był przeciwko mnie (poza kilkoma osobami)... Nie mogłam wtedy tego udźwignąć, d otego on, który był bardzo prostym człowiekiem i tylko proste spraw yrozumiał. Nie rozumiał mojego rozdarcia między nim, a rodziną... Wtedy rodzina wygrała... A ja tak bardzo chciałam mieć z nim dzieci (pierwszy raz sie do tego przyznaję), dzielić z nim życie, choć wiedziałam, ze nie bedzie łatwo... A jednak wygrała rodzina (mama, siostra...). Mówiły, że żadna przyszłość mnie z nim nie czeka, że będą mnie na ulicy ludzie wytykać palcami, że zawsze będę gorsza... że dzieci będą nękane, że to że chciałabym mieć z nim dzieci to czysty mój własny egoizm... bo ja bym chciała, a nie myślę, jak one by cierpiały... Ale też nie myślałam, jak bardzo bym je kochała... No i ja taka rozdarta, zaczęłam się odsuwać od niego, on zaczął słuchać znajomych, którzy namawiali go, żeby poszukał innej, spróbował, bo przecież ja nie jestem jedyna na świecie... No i posłuchał, poszedł, znalazł... Dla mnie to był definitywny koniec. Przez 1,5 roku nie słyszałam o nim, nie widziałam go.... O przepraszam raz widziałam go z tą inną dziewczyną... Nagadał jej głupot, że to ja go zostawiłam... Okazało sie, że jest normalną fajną dziewczyną... Jego kłamstwa wyszły na jaw... (jak teraz to piszę, to przynajmniej coś złego mi się o nim przypomina)... Spotkałam go po roku (od tego incydentu z jego laską), w maju... w klubie (bo to taka klubowa znajomość ;)) gdzie ja siepojawiłam, to on za mną.... W końcu odważył się ze mną porozmawiać, a ja byłam wcięta, wiec pogadałam... Wzięłam jego nr telefonu, po to, żeby nie odbierać jak będzie dzwonil.... (takie przynajmniej było wytłumaczenie dla nr 1)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Potem były znowu spotkania w klubach... (ja jestem od nich uzależniona ;)) Wspólne tańczenie, zabawa, śmeichy, chichy... Aż zaczęłam odbierać jego telefony... Aż sie z nim spotkałam... Potem znowu przestałam odbierać... Potem znowu spotkałam w klubie i byłam wstawiona i nawet go pocałowałam. Po tym to już musiał ze mna porozmawiać poważnie. I rozmawiał... u naszych wspólnych znajomych podczas nic nie znaczącej mojej wizyty (wersja dla nr1)... Powiedział, ze mnei kocha, że tylko mnie tutaj (w Polsce) chce, że chce mieć ze mna dzieci... A do mnie wróciło wszystko, co kiedyś miałam poukładane w głowie, jak byłam pogodzona z tym, że to właśnie z nim spedze życie, że z nim będę miała dzieci... Powiedział, żebym mu powiedziała prosto w twarz, że nie będzie mnie bolało, jak będzie z inną, że nie chcę żeby dzwonił, że zostaję z nr1 na zawsze... Wszystko powiedziałam tak, jak trzeba... Szkoda tylko, że moje serce przy tym płakało... Chciał, żebym go pocałowała... nie zrobiłam tego, a po powrocie do domu.... ŻAŁOWAŁAM!!! Ale spędziłam kilka dni z moim nr 1 i było lepiej... A nr2 nadal dzwoni, choć obiecał, że już nie bedzie... A ja odbieram zawsze, choć obiecałam, że nie będę... Ostatnio byłam chora... nadal jestem... kupił mi ciepłą bluzę, żebym mogła się ogrzać.... O nr1 opowiem jutro, bo dziś nie mam juz siły... całe moje myśli zaprząta nr 2... Dobranoc Dobre Duszyczki (choć bardzo cierpiące)!!! Dziękuję Wam za to, że jesteście! Tylko Wam mogę sie zwierzyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie jestem w nim zakochana... bo nie myślę obsesyjnie, co robi, gdy nie jest ze mną... Nie wzrusza mnie nawet, gdy myślę, że moze być teraz z inną... Wiem tylko, że nie zniosłabym widoku jego z inną, zniszczyłoby to moje serce... A jeszcze jak myślę, że to mogłoby być tak na zawsze... Że miałby żonę i dzieci... :( Co mi jest... Jutro wyjeżdżają moi domownicy... Mój nr1 ma się do mnie przenieść na kilka dni... A ja nie wiem, czy tego chcę... Wolałabym zostać sama i popić z Wami ;) zapić smutki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a po rozwodach co
"zakochanaismutna a po rozwodach co??mieszkac pod mostem?Ludzie ktorzy nie maja sie czym dzielic po rozwodzie wracaja do swoich rodzicow mieszkac lub tulaja sie tu i tam.A co z dziecmi??Mam wrazenie ze tak pisali ludzie mocno nadziani ,ktorym kasa załatwia wszelkie problemy" A po rozwodach zaczynać od początku. Już raz zaczynałaś, to masz doświadczenie. Skoro chce ci się nowego życia to niech wszystko będzie nowe. A dzieci? Co cię one obchodzą, masz kochanka to sobie zrobicie nowe. No nie wmówisz mi że kochasz dzieci, gdybyś kochała, nie szukałabyś sobie nowego faceta tylko razem z mężem byś je wychowywała w zdrowej rodzinie. Chcesz kochanka to go bierz w tym co ma na grzbiecie i sama też idź w jednej koszuli. Miłość was nakarmi i ogrzeje. Dziećmi się taka .... zasłania, śmieszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie... A mój nr1... Poznałam go po kilku miesiącach od rozstania z nr2 wtedy... Miał być moim powrotem do normalności, do spokojnego życia... I jest... za spokojnie, za normalnie, bez emocji... Nudno... Albo tak sobie wmawiam... Jest bardzo dobrym człowiekiem, kocha mnie ponad życie, wiem to... Żyjemy sobie razem spokojnie, bez kłótni, awantur, emocji... Tak po prostu... Niedlugo wyjeżdżamy razem na wakacje... Może to mi pomoże... Powiedział mi wczoraj, że chce isć ze mna do klubu... \"mojego klubu\"... ale ja nie chcę iść z nim tam... Co mam zrobić, co mu powiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna11
moja 2 właśnie wróciła z tygodniowego urlopu z rodzinką. W trakcie jego nieobecności nie mogłam dzwonić ani pisać do niego bo przypadkiem żonka by zauważyła, a on raz zadzwonił i dwa razy pojawił się na gg. Ufam mu ale to co siedziało w mojej główce przez te wszystkie dni to masakra!! Co robi, czy bawi się z żonką, dotyka ją, całuje-męka. Wczoraj się spotkaliśmy, jak tylko znalazłam się w Jego ramionkach złe myśli minęły, to on mówił jak bardzo tęsknił, jak się męczył bo niemógł zadzwonić. Powiedział, że było w miarę bez słodkich chwil i dodał, że to tylko ze mną mógł prawie całą noc (do 5.30 rano) przechodzić po plaży tuląc, dotykając calusi czas- wrócić do pokoiku i wtulając się w siebie przespać pół dnia. A za tydzień czeka nas kolejne rozstanie tym razem na 5 tygodni-teraz ja wyjeżdżam z rodzinką (daleko-nawet zadzwonić raczej nie dam rady-bilingi). Powiedzcie jak to wytrzymać? przez prawie trzy latka widywaliśmy się co drugi, trzeci dzień, prawie co dziennie dzwonimy do siebie a tu nagle tyle dni bez kontaktu. Jak dajecie radę to znosić, rozłąkę z najsłodszą osóbką na świecie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna_ona witaj w klubie... jak moja jedynka chciala isc ze mna gdzies, gdzie ja bylam umowiona z dwojka wymyslalam tysiace idiotycznych klamstw, prowokowalam chore klotnie, bylo mi wszystko jedno czy mnie zostawi w danym momencie czy nie... wszystko zeby tylko moc wyjsc z domu i spotkac sie z nim... ranilam go wtedy strasznie, wbijalam kolejne szpile, wsciekalam sie... teraz zaluje nie tego, ze byla dwojka nie, mimo wszystko ciesze sie ze byl ale tego, ze wyrzadzilam jedynce tyle krzywdy i on to wszystko zniosl z milosci czy ja bylabym gotowa poswiecic sie tak z milosci? zalezy dla kogo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybka i kawka
normalnie, przed wyjazdem pierdolnij sie w glowke i dasz rade zniesc wszystko ty naiwniaro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ja wracałam po rocznej przerwie (bo była zascynacja nr1) do imprez (bo siostra mnei ciągnęła), to chciałam, zeby nr1 poszedł ze mną... Ale zaczęłam chodzić sama i się wkręciłam... i nie chcę isć z nr1 tam, gdzie na pewno bedzie nr 2 - nawet, jeżeli sie z nim nie umówię. Nr2 powiedział mi, że nie chce mnie widzieć z nr1, bo będzie go to bolało. I mnie też, że on będzie na to patrzył... Klub to jedyne tylko moje miejsce, do którego nie chcę wpuscić póki co nr1, ale jak mu wytlumaczyć??? Zresztą nie da się tego wytłumaczyć, bo przecież ja coś ukrywam... Wiec nie da sie wytłumaczyć, ze nie jestem na to przygotowana... nie jestem, bo chce tam być z nr2....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś wieczorem... będę popijać piwko, czytając Wasze przeżycia sprzed roku... jestem na 29 stronie... Włączę głośno muzykę... nawet nie wiecie, jak sie cieszę, ze ten wieczór sama spędzę z Wami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna -ona--nie zamykaj sie w swoim swiecie, gdzie jest tylko On..to nie jest dobre dla Ciebie...nie chowaj sie przed ludzmi przed realnym zyciem..ja tez tak robiłam..nagle zrobiłam sie wielka domatorka..nie wychodziłam nigdzie..zeby mi nikt nie przeswzkadzał zyc w swoim swiecie, a nóz On bedzie na gg..a lbo smsm bedzie wysyłał..to było straszne..odsunełam sie od wszystkich..potem juz nie potrafiłam zyc swoim zyciem...a jego nie było tylko w moim.on był jeszcze gdzie indziej...bolało..niszczyło..az w koncu..zaczełam uciekac z \'\'mojego\'\' swiata..tereaz organizuje sobie czas..jak tylko mogę..na poczatku było ciezko,,nudziło mnie wszytko..nie mogłam sie wczuc w atmosfere..byłam gdzies..bo byłam ale bez emocji..teraz juz jest dobrze..potrafie sie cieszyc kazdym towarzystwem..potrafie sama organizowac sobie czas,lubie jak cos sie dzieje..wtedy nie mam czasu na myslenie..lubie ruch w okól mnie.. Nie warto zamykac sie na ludzi..zyj swoim zyciem ,a co bedzie dalej czas pokarze.. pozdrawiam wszystkich..👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez sie odsunelam od przyjaciol nie chodzilam na imprezy, bo gadalismy na gg wychodzilam z imprez zeby pogadac z nim na gg na imprezach nieobecna, wiecznie pisalam smsy albo siedzialam z tel przyklejonym do ucha byl najwazniejszy... nie wiem czy to bylo dobre wyjscie, ale wtedy bylo mi dobrze z tym wolalam siedziec z nim na gg niz spedzac czas z moimi przyjaciolmi wiecznie sie spoznialam, bo malowalam sie i gadalam na gg itp chore, a jednak tak bylo... inna_ona zycze milej lektury, mysle ze nie bedziesz sie nudzic :) piekny pamietnik zakochanych kobiet...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdrówko Wasz kobietki piję!!! Pinezkaaa... Tak mniej wiecej dochodzę do wniosku, że zrezygnowałaś z nr2... a co się stało z nr1??? Bo umrę z ciekawości zanim doczytam... Ja tylko dziś jestem sama i cieszę sie z tego, bo daaaaawno nie było takiej okazji, abym była całkiem sama w domu... i to jeszcze na noc! Nie odebrałam dziś telefonu od nr2 choć dzwonił z 10 razy... a z nr1 byłam na zakupach!!!! Ale gdyby teraz nr2 zadzwonił, to bym odebrałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadzwonił... I chce do mnie przyjechać, jak się dowiedział, że jestem sama.... Oj działoby się... ale nie pozwolę mu na to..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna_ona czytaj... ponoc jesli ksiazka jest dobra nie mozna sie doczekac zakonczenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie zdążę \"Was\" przeczytać... Od poniedziałku na urlop, a ja jestem na 46 stronie... Widzę, że teraz to tylko ja jestem ze swoim problemem, bo Wy to przeżyłyście rok temu.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale jak widac ten \"problem\" jest tak bardzo upierdliwy, ze ciagnie sie do teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pinezka--chyba tylko my zostałysmy..na pokładzie..Ty juz \'\'obdarta\'\'..z wszelkiej ndzieji i szalenstwa tego uczucia, a ja cóz...jeszcze ciagne ten wózek pod górke..jak długo ..hmmm..tego nikt nie wie... inna-ona---tak rok temu wiele sie działo..ale czsami wole ten stan niz poprzedni..było wnim wiele niepewnosci..choc uczucia bardziej intesywne..powaliły mnie na kolana a wstac znich było trudno..teraz jest inaczej...czsamo spokojnie..czsami mniej spokojnie..aczsami mam chcec rzucic wszystko i isc przed siebie nie odwaracajac sie...moze kiedys..czas pokarze...w koncu kiedys musi nadejsc kres..nic nie trwa wiecznie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakrecona jestesmy twarde po prostu :) uwielbiam to forum i latwo nie bedzie odejsc tym bardziej, ze traktuje je bardzo osobiscie - to jedyne miejsce gdzie jest opisana historia moja i dwojki historia bez happy endu ale bliska sercu chce to zatrzymac nie wiem, skopiowac i gdzies zapisac albo cos... jestem sentymentalna i lubie miec takie rzeczy :) for all 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O Boshe.... serce mi krwawi.... Wczoraj miałam małą sprzeczke z nr1... ale po rozmowie z nr2 przepełniła mnie radość i nadzieja i dobra myśl, że przecież nie jest tak źle... bo ja nie jestem zwiazana ani przysięgą małżeńską, ani dziećmi... A dzisiaj tragicznie się czuję... Nr2 rano do mnie zadzwonił... mówił, że tęskni i chce sie spotkać i co robie dziś wieczorem.... A ja na to, ze mam plany z nr1... cisza w słuchawce... i za chwilę, że on nie rozumie tego, co jest z nami... Że nawet jeżeli znajdzie sobie dziewczynę, to to nie bedzie fair, bo on zawsze bedzie miał mnie w sercu... że tylko mnie kocha... Zdałam sobie sprawę, że w tym całym układzie trzyosobowym cierpią 2 osoby... ja i nr2, a cierpiałaby i trzecia, gdyby wiedziała, co sie ze mna dzieje... To jest okrutna sytuacja... Postawiłam sie w sytuacji mojego nr1.... nawet jeżeli on nic nie wie... to jak bardzo musi go boleć, gdy wychodzę sama, a on zostaje w domu sam... I zrozumiałam też sytuację nr2... który właściwie czeka na to, zebyśmy byli razem... Cierpi, bo czeka na mnie... i łudzi się nadzieją... Chyba muszę ukrócić cierpienie w tym trzyosobowym układzie... Mnie i nr2 bedzie bolało przez trochę (mam nadzieję), a przynajmniej jednej osobie (nr1) zaoszczędzę cierpnień... chyba... Tylko jak wytrwać w tej decyzji... i czy ona jest słuszna??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale przeciez lepiej jak
A jak powiesz 1-ce i sie rozsraniecie to dwie osby bedą szczesliwe : ty i 2ka, a tylko jedna nieszczesliwa -1ka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajedna1222
witam wszystkich serdecznie, dopiero teraz "trafiłam" na wasz topik - nie zdążyłam jeszcze wszystkiego przeczytać,...... ale myslę, jestem w podobnej sytuacji,...... jak z tego wszystkiego wybrnąć?..... Z mężem nie zyjemy od roku, nie mieszkamy, mamy sporadyczny kontakt, ale mamy nie na miedzy nami kłótni, nieporozumien, spięć - nie potrafimy sie jednak ze soba pogadać, nie wiemy czy chcemy byc razem czy, nie........ A ja poznałam teraz KOGOŚ kto mnie zauroczył, z kimchciałabym spedzać więcej czasu, on jest wolny,.... troszkę przeszkadza mu ze mam męża (mimo że tylko na papierku), jesteśmy ze soba dośc blisko, czasem sie spotkamy...... A ja mam dylemat....... zostac z mężem (mamy 2 letnie dziecko), czy odejść..... nie wiedząćc czy z Tamtym coś bedzie więcej...... Kurcze , ech życie...... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takajedna... Cieszę się, że nie zostałam sama tutaj, choć współczuję Ci bardzo... I lepiej byłoby gdybym była tu sama, bo przynajmniej nikt by nie cierpiał tak, jak ja... Ale zawsze razem raźniej, jak juz sie cierpi... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale przeciez lepiej jak
ten bład specjalnie został :P rozstać .....rozsrac Wam przeciez wszystko jedno ... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co... dziś szłam do domu z uśmiechem na twarzy... bo przez cały czas myślałam, jak by to było z 2... Wymyślałam różne sytuacje... Śmiesznie było (stąd uśmiech na twarzy)... 1 tak jakby nie było... Ale jest i zaraz do mnie przyjedzie... W sumie to yreyzgnowaam y wzjđcia jutro w miejsce, w którym będzie 2, bo zrobiło mi się przykro, że 1 zostanie sam... I bądź tu mądrym, dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem... A gdzie szaleństwo???? Eeehhh.. Idę sprzątać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×