Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Gość 30 stka
jeszcze coś...cofnełam się we wspomnieniach do bardzo odległuch czasów......;) zanim poznałam 1..był ktoś kogo bardzo kochałam,a ten zespół nieodwracalnie kojarzy mi sie z nim-to były czasy-choc odległe-ale bardzo pięknehttp://www.youtube.com/watch?v=ESjyB8EMw4w ok już Was nie zamęczam :) miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny nie zadreczac mi sie przeszloscia ! myslcie o tym co jest teraz i co zrobic, zeby przyszlosc byla dla nas laskawsza :) Ja dzis rano rozmawialam z koleznaka przes skypa i tak sobie ponazekalysmy na naszych mezow, jacy sa nieczuli, jak sie nieodpowiednio zachowuja, jak nie mysla o nas... ze robilo mi sie cudownie lekko na sercu i dzien od razu lepszy:) 🌼 dla Was, a ja ide zrobic sobie kawusie. malgorzatka gratuluje opanowania :) jestem pod wrazeniem, tez kiedys u mnie przez moment pojawila sie 3, ale kurde nie dalam rady, od razu poprawilas mi humor jak Cie poczytalam. Milego dzionka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kobietki A ja sobie troszkę popłakałam z rana, i teraz jest mi już lepiej:) 1 ma mnie dość, cała rodzina przeciwko mnie 2 ciągle pisze nie daje spokoju. wczoraj znowu uległam,.Jedyny wniosek nachodzi mi na myśł to to ze dopuki 2 bedzie w moim zycou nie naprawie nic z 1, tylko strasznie ciezko mi zrezygnowac z 2,ale nie chce tez mu robic nadzieji bo moze z tego nic nie wyjsc Teraz zrobie obiadek i pojde sobie na spacer. Buziaczki ,milego dnia dla Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego jest mi smutno?Dlaczego nie potrafie przestac kochac,myslec?Dlaczego wciaz tak mi zle ,choc minelo juz tyle czasu?Kocham Go wciaz tak samo mocno jak mam postapic,skoro wiem ze on zostanie z dziecmi????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nel191
XYZV-trzymaj się.U mnie też nie najlepiej,ale daję sobie radę.Myślę,że najgorsze minęło.Dzisiaj sobie popłakałam i troszkę lżej.Dobrze,że trafiłam tutaj,bo jestem sama.1wciąż wyjeżdża za granicę,moi rodzice nie żyją,jedna siostra daleko,druga za granicą.Ja ciągle sama z dziećmi.Pojebane życie.Po 18-tu latach małżeństwa spotkało mnie coś pięknego i tak szybko się skończyło.Nie wierzę,że zaświeci dla mnie. słoneczko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałabym wyłączyć serce, choć na chwilę by odpoczęło, uwolnić duszę i głowę od nadmiaru myśli, od bólu......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nieporawna---obudz się, z tego snu...dla siebie samej.. idz na aerobik, pobiegaj , zmecz sie fizycznie ..to i mysli zaczną..płynac wolniej..i spokojniej A przde wszyskim..duza dawka relizmu, rzeczywistosci..najlepszym lekarstwem.. Pozdrawim ..i nie katuj sie...nie warto ..🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakreconaa, bajka sie skończyła wiem, w końcu dotarło to do mnie, piękny sen ale skończony, jeszcze żal i pusta ale już tak nie boli, bardzie dołuje mnie to co zostało, nie wiem ja to poskładać , czy jeszcze chce to składać... właśnie ta docierająca dawka rzeczywistości.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i ona najbardziej boli..ta dawka rzeczywistosci..to tak jak szok po urazowy..ale na szczscie..wszystko kiedys przemija..wiec głowa do góry i nie trac niepotrzebnie energii na złudzenia.. ja odkąd przyznałm sama przed sobą, ze jestem uzalezniona od 2 ,ze to jak choroba..powoli wszystko zaczeło do mnie ocierac..teraz juz nie boli, choc czasami sciska... mam oczy czeroko otwarte..i widze naprawde duzo..i wiem, ze to nieprzejdzie odrazu, ale zgadzam sie z jednym..jezeli chcesz sie pozbyc sie złudzenia,nie uciekaj od niego, ale przypatrz mu sie, ale tak naprawde i co dostrzegasz...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudna rzeczywistość, w niczym nie przypomina bajki, czy snu.... szukam chociaż małych promyczków szczęścia wokół sieibie... jest ich trochę... one dają siłe by wogóle wstać i żyć.... ale trudno żyć bez miłości, jestem typem który jeśli kocha to na maksa, każdą cząstką siebie, a taka miłość trafiła mi się tylko dwa razy.... pierwszą zabiła we mnie 1, a druga od początku była bez szans... wiesz co widzę gdy patrzę na NIEGO.... widzę wady widzę zalety i tysiące drobnostek, iskierek, które sprawiały że poczułam TO COŚ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nel191
ja dzisiaj mam lepszy humor,czego i wam życzę.nienawidzę zimy!!!ale nie popsuje mi dobrego nastroju.trzymajcie się.idę do pracy.pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie kobietki Odzyskzelam chyba wlasne ja.weszlam w gleboko w siebie i zaczelam rozwazania na temat wlasnego ja i tego co we mnie siedzi.(za pomoca zakreconej 😘 ) Stwierdzilam,ze to ja powinnam wladac wlasnymi ucuciami i emocjami,tymi zlymi dobrymi, a nie one mna.Powiedzialam sobie...KONIEC!i udalo sie,mam nadzieje,ze nie wroci desperacja i zalamanie i bede na tyle silna by mi sie to udalo. Sa sytuacje,ktore powalaja na ziemie,ale trzeba wstac i isc dalej,otrzepac sie i isc w kierunku zamierzonego celu. Przeciez nie jestesmy slabe,tylko czasem zagubione w tych wszystkich marzeniach.Ale to nie one moga miec nad nami wladze. Niestety marzenie o ktorym wam pisalam(za ktore trzymalyscie kciuki) pryslo jak banka mydlana,ale nie zalamalam sie,ide dalej przed siebie,nie czekam juz na cud. Trzymajcie sie dziewczynki i zycze wam tego samego co sobie samej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona_w_sobie
Pisałam niedawno... Sprawa od wczoraj wygląda zupełnie inaczej. Do mojego M napisała żona 2 - parę słów na temat tego, że my, to znaczy ja i 2 się często kontaktujemy, wysyłamy sobie SMSy, zdjęcia, maile itp. M poruszył sprawę wieczorem - a ja powiedziałam mu całą prawdę. Od A do Z. Muszę powiedzieć, że M wykazał się niesłychaną klasą, bo powiedział mi, że mnie kocha nad życie, ale że chce, abym była szczęśliwa, nawet jeżeli bez niego. I żebym wybrała, że nawet jeżeli nie będziemy już razem, on zapewni mi wszystko, czego potrzebuję, nawet, jeżeli nie będę chciała; że zostawi mi wszystko i zabezpieczy nam - dziecku i mi - przyszłość. Zaimponował mi, nie powiem... Chociaż chyba łatwiej by mi było, gdyby trzasnął drzwiami i mnie zostawił :( Zadzwonił poza tym do 2, żeby powalczyć o mnie... Powiedział mi o tym. Potem powiedział mi o tym też i 2. Nie rozmawiałam jeszcze z 2, czekam, aż wyjdzie z pracy, ale z tego, co wiem, to ustalili, że jednak 2 nie jest dla mnie, że to my z 1 jesteśmy sobie przeznaczeni. Kurczę, wtedy to się wściekłam; czuję się jak za czasów średniowiecza, moją przyszłość chcą ustalać za moimi plecami...? Dzisiaj mam podjąć decyzję... Szczerze mówiąc, nie czuję się gotowa do jej podjęcia :( 2 kocham bardzo - ale to jest wszystko tak świeże, takie nowe, do tego nie znamy się za dobrze... chociaż rozumiemy jak z nikim innym... to spadło jak grom z nieba; nigdy nie przypuszczałabym, że akurat mnie może to spotkać. No i on musiałby zostawić żonę - a ja nie wiem, czy jestem gotowa, aby przyjąć na siebie odpowiedzialność za ten fakt. I nie wiem, czy on jest gotów... Wiem jedno - że jeżeli z tego zrezygnuję jakaś część mnie zostanie wraz z nim... 1 chyba kocham - ale nie wiem, czy to naprawdę miłość, czy to tylko przyzwyczajenie; jesteśmy ze sobą tyle lat... Poza tym nie wiem, czy w razie odejścia będę w stanie znieść ból, jaki mu zadam; to, że w pewien sposób straci dziecko, które kocha nas wszystko, a ono go uwielbia; będzie się musiał wyprowadzić.... Chyba nie mam na to sił... Jest mi cholernie ciężko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie Panie ;) Trochę mnie nie było, bo wypadł mi wyjazd słuzbowy. Miałam troche czasu na kolejne przemyślenia. Tak sobie cały czas rozmyślam nad celem zaistnienia 2 w moim życiu. Najpierw sie przeraziłam, że moja uległosć w stosunku do niego to efekt mojej słabości. A potem sobie pomyślałam, że moze Bóg postawił 2 na mojej drodze, zeby mnie uratować przed przyszłym cierpieniem... Żeby mi pokazać, ze 1 to nie to. Żeby sie w to nie pakować, bo potem bedzie jeszcze gorzej... Żebym nie cierpiała kiedys tak, jak Wy teraz.... Moze... a moze i nie...? Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze ejdno... jak mam z klasą i szacunkiem zakończyć zwiazek z 1? Im dłużej go nie widzę, tym większego dystansu nabieram i może przyjdzie mi to łatwiej...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddddd
koniec swiata kurwienie sie tlumaczyc wola Najwyzszego Boze widzisz i nie grzmisz co sie na tym swiecie wyrabia, ja nie moge

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30 stka
Zagubiona _w sobie_.....zastanów się,ja zostałam z 1 a miałam praktycznie identyczna sytuacje jak Ty,okdkurzyłam uczucie które było gdzieś tam na dnie bagazu zwanego zyciem........nie żałuję,naprawdę go kocham....... Przetrzymaj cięzkie chwile,a potem sama zobaczysz,czy nie miałam racji Powodzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem skąd we mnie tyle siły, ale udało sie przetrwałam dzisiejszy dzień, a jutro kolejny... wierze że się uda, sama sobie poradzę, już nie boję się zostać sama.... dziś mogę spokojnie wypić za wiarę w siebie, nie dam jej już nikomu zniszczyć, nikomu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I bardzo dobrze niepoprawna... Wiara w siebie może zdziałać cuda. Ja mam jakis kryzys :( wiary w siebie, w swój wybór, we wszystko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nel191
Niepoprawna-ja mam też taki kryzys.Myślę,że uda mi się go pokonać czego i tobie życzę.Nie jestem taka silna jak sądziłam,ale muszę się podnieść.Nie mam wyrzutów sumienia i niczego nie żałuję.Gdyby moja 2 się tylko odezwała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z 2 porozmawialismy tak szczerze co każdy z nas zamieża i czego zmienić nie możemy. Wiemy, że jest ta druga połówka związana z nami, że są dzieci. Troszeczkę między nami z 2 przez okres trzech latek jak jesteśmy się działo-było cudownie, wesoło ale i czasami ostra wymiana zdań i kłutnie. Przetrwaliśmy, związków naszych nie rozwalimy bo nie chcemy nikogo krzywdzić. On wyjeżdża z żonką na tygodniowe wakacje-i jak tylko może to pisze i dzwoni do mnie, planuje kolejne wyjazdy, ja spędzam czas z rodziną, z mężem jest ok, mamy nawet plany na powiększenie rodzinki w przeciągu 6mc. Dziwne to wszystko i bardzo namieszane ale niestety inaczej się nie da. Wczoraj trzymając się w ramionkach z 2 rozmawialiśmy o tym wszystkim, zapytałam się tylko Jego czy rozumie i szanuje moje plany co do dzidzusia powiedział, że oczywiście, i że jak na razie podczas naszych spotkanek będzie mnie tulił i pieścił, ale jak dowie się, że mała kruszynka się pojawi, to napewno ze spotkanek na kawusi nigdy nie zrezygnuje, bo za dużo nas łączy, za dobrze się znamy i cudownie rozmawiamy. A niestety pozostaną tylko takie spotkanka bo sam powiedział, że inaczej nie da rady, bo wiedząc w jakim jestem stanie chciałby bardzo mocno przytulić i otoczyć mnie swoim ramionkiem i zatroszczyć się tak bardzo za nas. Dodał tylko, że gdyby tylko ten maluszek co ma się kiedyś pojawić mógł być jego to oszalał by ze szczęścia. Słodki jest i wiem, że tak musi być ale to co nas łączy i co do siebie czujemy będzie trwało zawsze. I dodał tylko, że gdzieś tam w gwiazdach jest zapisane, że kiedyś za kilka, kilkanaście latek będziemy razem. Ijak go nie kochać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie moge bez niego zyc i to prawda wprosil sie dzis na sniadanie :) ok, niech bedzie ja w proszku z mokra glowa, w dresach :P przyjechal, zjadl... no i co bylo dalej? dalej sie kochalismy nawet jak teraz o tym mysle to mam dreszcze on na mnie dziala jak nikt nigdy sama mysl o nim jest podniecajaca... chodze dzis nad ziemia :) pytanie jak dlugo... for all 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam was ! troche mnie nie bylo, ale czytalam na biezaco, a nie zawsze mialam warunki by cos dopisac :) nutka ile masz lat? wydaje mi sie sie moze z 18... albo mniej. Spotykasz sie z 2 i planujesz dziecko z 1, a 2 jest z tego zadowolony, to jakis czeski film, slowo daje niezly miszmasz. Kto cierpi najbardziej w tym calym ukladzie? twoj 1 bo jest oklamywany na maksa, chcesz urodzic dziecko i wychowywac je w takim zaklamaniu??? zadna z nas nie jest swieta (dlatego tu jestesmy:) )ale staramy sie zachowac jakies pozory czy zasady i jestesmy swiadome tego ze z 1 nie jestesmy szczesliwe, szukamy odpowiedzi na pytania dlaczego w naszym zyciu pojawila sie 2 i co zrobic zeby wybrac jednego z nich, zeby nikogo juz nie krzywdzic... zdaje sie, ze u ciebie gdzies sie to wszystko pogubilo... zagubiona - to sie porobilo... czasem tak jest, niestety. Dobrze, ze wykazalas odwage cywilna, zdobylas na pewno uznanie u 1, on naprawde musi cie bardzo kochac... jak sie sprawy maja dzisiaj? ochlonelas juz troche? trzymam kciuki, badz silna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×