Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

dwójki są jak heroina... :) trzymać się dziewczyny! po roku zaczyna być dobrze 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ana123
Witajcie, Może tutaj znajdę jakieś wsparcie, radę - cokolwiek.Moje małżeństwo póki co jest formalnością, nie sypiamy ze sobą, nie spędzamy zbyt dużo czasu razem, mieszkamy w jednym mieszkaniu ponieważ jest ono wspólne a żadnego z nas nie stać na wynajem drugiego mieszkania. Powoli, powoli dojrzewamy do decyzji o rozwodzie (nie będę tutaj się rozpisywać nad powodami rozpadu tego związku). Problem w tym, że poznałam kogoś, kto jest dla mnie ważny, może to chemia, może przyciąganie, może przeznaczenie - znamy się już kilka lat i podświadomie coś tam czułam, ale dopóki moje małżeństwo jeszcze rokowało wypierałam te myśli z głowy. Z powodu różnych zdarzeń moja miłość do męża umarła i on o tym wie. Wtedy tamte uczucia zaatakowały podwójnie. Chciałam z nim być, on chciał być ze mną. Ale nie chciałam po prostu zdradzić jakby nie było męża i nie dopuszczałam do seksu mimo że bardzo się do siebie zbliżyliśmy. A teraz? nie wiem już co robić... powoli ogarnia mnie depresja, widzę też jak mój niedoszły kochanek jest coraz bardziej sfrustrowany (po prostu nie poznaję człowieka, stał się zamknięty w sobie, nerwowy, cyniczny i często nieprzyjemny dla otoczenia). Nie wiem już co robić. Nie mogę się skupić na rozwiązywaniu spraw z mężem bo ta sytuacja zaprząta moje myśli i wiem, że podejmowałabym decyzję pod wpływem chwili i frustracji.Tego nie chce. Nigdy nie chciałam być zdradzającą żoną, postępować "jak większość" Teraz widzę że to chyba błąd - bo to niszczy wszystkich. Oboje czujemy jakby wzbierała w nas kula złych emocji - prawie się nienawidzimy a jednocześnie nie jesteśmy w stanie zupełnie zerwać kontaktu. Może po prostu olać zasady i iść z nim do łóżka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magiczne słowa
kuleczka szczęścia, dziękuję, To miłe, że znalazłaś czas i ochotę, żeby do mnie napisać. Czytałam już wcześniej Twoje wypowiedzi i wydawały mi się bardzo rozsądne. 90 dni ... łatwo powiedzieć. Dziś mi się wydaje to absolutnie niemożliwe. Na razie ... odniosłam pierwszy wielki sukces. Po południu nie odpowiedziałam na jego sms. Spędziłam też dobry wieczór bez myśli o nim. Czuję pewną ulgę, ale boję się, że jak przyjdzie słabszy nastrój, nie będę już tak silna. I jakaś część mojej duszy wciąż się rwie do niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magiczne słowa
Jest lepiej, trzymam się już czwarty dzień. Wydaje mi się, ze nie mam już tej klamry, która ściskała mi serce. Kiedy mam chwilę zwątpienia wchodzę na ten topic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłamjednazwas
Aniu123 Nie rozumiem,jezeli ten drugi Cie kocha to powinien zrozumiec Twoja sytuację.Z tego co napisałas to rozwód jest kwestia czasu,a jestes tego pewna na 100%??? Pamietaj ze nie ma ideałów,a zycie nie jest bajką,cudowne chwile trwaja tak krótko a po nich przychodzi codzienność nie koniecznie piękna i ciekawa. Jestes wartosciowa kobietą,chcesz postapic uczciwie,czyli zakonczyc oficjalnie ten związek aby móc rozpocząc nowy etap z tym drugim. Napisałas ze nie masz na razie mozliwosci wynajmu mieszkania,a Twój ukochany nie moze przygarnac Cie do siebie? a w ogóle to on jest kawalerem? Ciezko mi sensownie doradzic,bo za mało znam szczegółów. Napisz coś wiecej pozdrawiam i trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lat 32 i pół
to ja się dołączę, może mi coś rozjaśnicie ... nie potrafię zrozumieć jego zachowania, ale chyba musze streścić. Ja 33 lata, on 49. Silna chemia, właściwie od pierwszego wejrzenia. Oczywiście - banalnie, ja mam stały związek, on żonę, od 20 lat. Po dwóch latach chemia nas przerosła, całowalismy sie jak szaleni, ale nie poszliśmy ze sobą do łóżka - sumienie nie pozwoliło i mnie i jemu. Potem przez miesiac widywaliśmy się w pracy, stosunki koleżeńskie, po miesiącu zaprosił mnie na kawę, bo powinniśmy porozmawiać. Powiedział, ze jestem dla niego ważna, nie chce tego stracić, ze coś pięknego się zaczęło, że chciałby się ze mną spotykać, ale pewna granica nigdy nie może być przekroczona, bo jego żona na to nie zasługuje, bo jest wierzący i traktuje zobowiazania małzeńskie poważnie. Ja czuję podobnie, wiara nie ma dla mnie takiego znaczenia, ale szacunek dla męża tak. Jednocześnie to coś co czuję do tego mężczyzny strasznie mnie zaskoczyło, jest bardzo silne. Dlatego zgodziłam się, spotykamy się co jakis czas (co tydzień-dwa), czasem na kawie, czasem idziemy na spacer, czasem siedzimy w jego biurze (ma swoją kancelarię ) i ... gadamy o wszystkim, sprawach ważnych i nieważnych. Czasem mnie przytuli, obejmie, pocałuje we włosy i tyle ... A ja czekam na te spotkania, brakuje mi go, przy nim się uspokajam, silniejsze emocje (namiętność) mocno trzymam na wodzy. Z męzem jest ok i niby nie zdradziłam go, ale czuję się źle. Nie wiem do czego to wszystko prowadzi ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdradzasz go
jak najbardziej go zdradzasz i to emocjonalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ana123
byłamjednazwas - tak on jest kawalerem, mieszka sam, ale nie chciałabym żeby mnie "przygarniał". Mąż w żaden sposób nie chce współpracować. Tzn. chce - mówiąc że mogę sobie układać życie na nowo a jak kogoś znajdę, kogo będę pewna to on się usunie (może liczy właśnie na to że wtedy ja bym się wyprowadziła) A problem w tym że tego drugiego nie jestem wcale tak bardzo pewna (choć ostatnio zaproponował mi żebyśmy zaryzykowali i postarali się o dziecko!). A ja tak nie chcę. Chcę czuć się bezpiecznie i pewnie, chcę kochać i być kochana. Najgorsze jest to, że coś mnie cały czas do niego ciągnie, że nie potrafię o nim zapomnieć, ale wiecznie "rozmijamy się" - coś po prostu w tym wszystkim nie gra. Kiedyś wyczuwałam wszystko bezbłędnie - teraz już nic nie wiem. Na razie czekam - w końcu ta sytuacja musi się jakoś rozwinąć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bylamjednązwas
Ana 123 Napisałas w swoim pierwszym poscie,ze dojrzewacie z męzem do rozwodu,a teraz napisałas że on chce miec dziecko???? Cos mi tu nie pasuje,on tzn maz wie że go nie kochasz?? Skoro wspomniałas o rozwodzie to zapewne miały miejsce przykre sytuacje,czy on Ciebie czasami wczesniej nie zdradził?? Tamtego znasz juz pare lat,to naprawde długo i nie dziw mu się że jego zachowanie tak bardzo sie zmieniło,wczuj sie tylko przez chwile w to co on /biorac pod uwagę ze darzy Cie uczuciem/przezywa mając swiadomosc ze mieszkasz nadal z mężem,że prawdopodobnie z nim sypiasz.Zapewniasz go ze tak nie jest,ale skąd wiesz czy on Ci wierzy??? jakby nie patrzył masz mężą i sama taka świadomosc moze go pomału zabijać.. przepraszam za te słowa,ale ja tak to widzę. Nie mozna kogos zwodzic w nieskonczoność,bo to do niczego dobrego nie doprowadzi,sama widzisz co sie dzieje.. Musisz BYĆ SILNA I ZASTANOWIC SIE CZEGO TAK NAPRAWDE CHCESZ,wiem że to trudne i to bardzo... Zakładam ze Twoj mąz nie wie ze masz te swoją miłość,dlatego pewnie sądzi ze relacje miedzy wami sie ułożą, czy jestes pewna ze go naprawde nie kochasz? co takiego zrobił,ze myslałas o rozwodzie??? Trzymaj sie kobietko,postaram sie jeszcze napisac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ana123
Wszystko co pisałam dotyczyło tego drugiego. To on zaproponował że może byśmy po prostu zdecydowali się na dziecku - wtedy wszyscy stanęliby przed faktem dokonanym... Mąż mnie nie zdradził, ale zrobił mi takie rzeczy, których nie potrafię zapomnieć. Ja mu nawet wybaczyłam, ale nie chcę mieć z nim dzieci, boję się wspólnej przyszłości. Nie ufam mu po prostu. Zbliżam się do 30-tki i bardzo chcę mieć dzieci i szczęśliwą rodzinę. Boję się jej tworzyć z mężem :( Dlatego powiedziałam mu że nie widzę nas razem i że nie ma już we mnie uczuć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłamjednazwas
Ana123 Rozumiem,że nie kochasz swojego męża..jezeli nie zdradził,to pewnie w jakis inny okrutny sposób Cie zranił,czasami takie sytuacje juz definitywnie przekreslaja związek. Nie mam pojęcia co Ci doradzić,musisz sie wyciszyć i spokojnie raz jeszcze wszystko przeanalizować,pamietaj tylko że nie ma IDEAŁÓW!!!ja mam za soba 12 lat małzenstwa ,jedna zdrade na swoim sumieniu,gdybym mogla tylko cofnac czas,ale niestety to niemozliwe. Ana,nie masz pewnosci czy biorac rozwód i wiaząc sie z tamtym mezczyzna zapewnisz sobie szczescie ,czy za 2 lub 5 lat nie bedziesz załowała podjetej decyzji?? Musisz byc pewna na 200% ze chcesz odejść,ja sądzę że ten cynizm i nerwowoasc u Twojego ukochanego spowodowany jest własnie tym ciągłym zwodzeniem.,no ilez mozna??? PRZemysl wszystko raz jeszcze,nie podejmuje decyzji z dnia na dzien,ale i nie odwlekaj jej w nieskonczonosc bo wykonczysz jego i siebie psychicznie -szkoda zdrowia,szkoda marnowanego czasu. Jeżeli podejmiejsz decyzje o rozstaniu,to zrealizuj ją!!!! Jezeli mimo wszystko dasz szanse swojemu małzenstwu to definitywnie zerwij wszelkie kontakty z ukochanym!! Wiem jakie to trudne,bo sama jak ta koza zaanagazowalam sie uczuciowo pare lat temu,zrywalam 2 razy bo nie bylam w stanie od razu,ale udalo mi sie,choc przyplacilam to zdrowiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bylamjednazwas
napisalam przed chwila post i go wcielo...co za masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ana123
bylamjednazwas - wiesz gdybym była pewna tego nowego związku, to nie wahałabym się ani chwili - niestety na razie takiej pewności mi brak. To nie jest do końca tak, że go zwodzę itd. Wiem że mu zależało na tym żebyśmy poszli do łóżka i w pewnym momencie tylko to było ważne. Cała reszta się nie liczyła. A ja nie szukam kochanka, który pocieszy mnie w trudnych chwilach. Chcę kogoś z kim będę mogła tworzyć szczęśliwą rodzinę i zdrowy związek oparty na miłości i zaufaniu. Z mężem będzie to bardzo trudne. A jeśli chodzi o tego drugiego... cóż.. Niewątpliwie coś miedzy nami jest i jest to bardzo silne. Nie pozwala mu ze mnie zrezygnować, mimo że nie daję mu tego na czym najbardziej mu zależy... No ale jeśli nie zrozumie, że ja tak nie mogę, nie potrafię, nie chcę, to cóż, trudno :( A wyprowadzka od męża do wynajętego mieszkania i wyrzucanie pieniędzy w błoto w chwili takiego zawieszenia, niepewności co do tej drugiej osoby, nie jest chyba najlepszym pomysłem. Nie chcę robić nic pod wpływem emocji a te teraz są bardzo, bardzo silne. Czuję tak jakby ten drugi cały czas "kombinował" jak mnie złamać, jak do mnie dotrzeć, a jednocześnie walczył z własnymi uczuciami. Chyba po prostu on musi się określić. Przestać grać, udawać i być po prostu sobą. Dopiero wtedy, mając wszystkie dane, będę mogła podjąć jakąś decyzję. Na razie wydaje mi się, że wiem, że nic nie wiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdzie jakieś zasady się pytam
zrób sobie dziecko z tym 2-im i pokaż wszystkim jak z cioebie szmata która gra na dwa fronty dopuki nie jest czegoś pewna może i stary cię skrzywdził ale na zdradę nikt nie zasługuje, nikt. jakiś niepewny ten kochaś który chce mieć dzidzie żeby cię zatrzymać. to by cię rzuciło na głęboką wodę, z miłych czarujących randek i spotkań dla jebanka w pieluchy i brudne gacie i skarpetki. spróbuj a czar pryśnie. a może dziecko od kochanego do wychowania przez mężusia ? kawał suki z ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a gdzie jakieś zasady pytam
zrób sobie dziecko z tym 2-im i pokaż wszystkim jak z cioebie szmata która gra na dwa fronty dopuki nie jest czegoś pewna może i stary cię skrzywdził ale na zdradę nikt nie zasługuje, nikt. jakiś niepewny ten kochaś który chce mieć dzidzie żeby cię zatrzymać. to by cię rzuciło na głęboką wodę, z miłych czarujących randek i spotkań dla jebanka w pieluchy i brudne gacie i skarpetki. spróbuj a czar pryśnie. a może dziecko od kochanego do wychowania przez mężusia ? kawał suki z ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdzie jakieś zasady
zrób sobie dziecko z tym 2-im i pokaż wszystkim jak z cioebie szmata która gra na dwa fronty dopuki nie jest czegoś pewna może i stary cię skrzywdził ale na zdradę nikt nie zasługuje, nikt. jakiś niepewny ten kochaś który chce mieć dzidzie żeby cię zatrzymać. to by cię rzuciło na głęboką wodę, z miłych czarujących randek i spotkań dla jebanka w pieluchy i brudne gacie i skarpetki. spróbuj a czar pryśnie. a może dziecko od kochanego do wychowania przez mężusia ? wiesz że zabierasz mężowi czas , możliwość ułożenia sobie życia ? kawał suki z ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ana123
Człowieku nie histeryzuj i nie wyładowuj na mnie swoich kompleksów. Jeszcze nikt nikogo nie zdradził

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bylamjednazwas
takie komentarze jakie przeczytalas powyzej swiadcza tylko o "wielkim " zrozumieniu problemu,jakby wszystko było takie oczywiste czarne lub białe-nie ma sie co przejmować. Sądzisz że ukochany chce Ciebie w jakis sposb złamać??? w sumie gdyby chodziło mu tylko o sex to poszukałby sobie innej,ja mysle ze mimo wszystko na pewno mu zależy. Jestes pewna że do meza nic ale to absolutnie nic nie czujesz??? wyszłas za maz z miłości? Napisałas,ze wybaczyłas mu te krzywdy które Ci wyrządził,nie mam pojęcia co to było i czy rzeczywiscie zasłuzył sobie przez ten "uczynek" na kompletny brak miłosci z TWOJEJ strony? Wybaczyłas ale coś na zawsze w Tobie umarło...boisz się że moze Cie ponownie skrzywdzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pinezka :D ja juz nie widziałam Go 2 lata, więc moge powiedziec, ze sie zgadzam z Tobą:), chociaz od czasu do czasu mam z nim \'\'szarpane \'\'relacje ale juz coraz łagodniejsze( czsami co pólroku:)) i mi wystraczy. Zaszwsze tymi relacjami udawdnia mi ,ze miałam rację, wycofujac się:) Nigdy nie zaufam...jak Ci idzie \'\'odwyk\'\'.? Włanie trochę sie \'\'dokształacm\'\' i zatrzymałm sie nad pewnymi słowami.. \"Ktoś, kto akceptuje siebie , w większej mierze odbiera świat jako miejsce odpowiednie dla siebie i bezpieczne, niż ten , który obniża swoja wartość . Taki człowiek najczęściej jest nieszczęśliwy i nie jest wstanie stworzyć i utrzymać z nikim dobrych stosunków .(..)Niska poczucie własnej wartości to stan, w którym człowiek przypisuje sobie niższe możliwości niż posiada rzeczywiście, a wiec nie docenia w sobie zdolności czy społecznej atrakcyjności , ocenia moralną wartość swoich czynów niżej, niż one na to zasługują, spodziewa się od innych ludzi mniej niż może w istocie uzyskać\" Ja włsnie tak sie oceniam z przed 2 lat, niskie poczucie włsnej wartosci, a świat wydawał mi się jedym wielkim polem bitwy, a ja w roli biednej ofiary\'. Odrazu przypominają mi się słowa piosenki K.Kowalskiej \'\' Masz to na co godzisz się\" Jeszcze jeden cytat \': „Dojrzała miłość to umiejętność takiego dobierania słów i czynów, które pomagają drugiemu człowiekowi stać się najpiękniejszą wersją samego siebie”. Marek Dziewięcki. Ale to juz wymaga nie lada wyczynu , bo nie dość, ze jest to miłosc bezroszczeniowa,to jeszcze trzeba to \'\'robic\'\' umijetnie, zeby nie stracić własnej tozsamości i włanego\'\'Ja\'\', a my kobiety mamy z tym problem, co widac na tym topiku. Co do ostaniej dyskusji, to moge powiedziec z wlasnego doswiadczenia,.Odstawic \'\'narkotyk\'\' na jakis czas( wiem ,ze to trudne, ale jakie korzysci z tego wynikają, wartosc bezcenna), i dac sobie czas na podjecie decyzji. To co teraz przezywa Ania, to jak stać w samym centrum bitwy , jeden wielki chaos.Opuscic pole bitwy, (podobny stan jak po odstawieniu narkotyku, taki sam stopień trudnosci.:)), wybrac zaciszne i wsłuchac sie w siebie..Lepszego doradcy nie ma,Tego Ci zycze Aniu, nie kombinuj za duzo i nie oczekuj , zeby ktos myslał lub zrobił cos za Ciebie.Pozdrawim. Ps:D..znowu troche przydługi post, chyba tego nawyku sie nie pozbęde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zaufam juz nigdy....
co u mnie?nie ma sie czym chwalic...znow jestem z nim...kocham,choc wiem ze to bez przyszlosci:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zaufam nigdy- Pamietam, jak koleznaka w podobnej sytacjo do mojej, powiedziała,żę przyjdzie taki czas, ze nie wytrzymam dłuzej i powiem Stop i bede tego pewna jak nigdy dotąd , nie bedzie żadnych ale..i miała rację.:DA teraz ja powtarzam to Tobie, przyjdzie taki czas... Widocznie jeszcze nie teraz, jeszcze jestes w stanie temu podołać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt.........
nie zasłużył na takie traktowanie. pewne rzeczy jednak są czarno - białe. jak mozna myśleć o swoim szczęściu i takimi kategoriami. jak ktoś napisał powyżej nikt nie zasłużył na zdradę, to najgorsze skórwysyństwo jakie można podarować kiedyś bliskiej osobie. I jeszcze analizować co nam sie kalkuluje a co nie najgorsze jest w zdradzie dla zdradzającej szukanie akceptacji i użalanie się nad swoim losem a dla zdradzanego upokorzenie, smieszki znajomych którzy wiedzą i brak zaufania i możliwości budowania zdrowego związku w przyszłości ale syf podrawiam "biedne" panie i panów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ++++++++++++++
FACET 30+ miła osóbka przy sąsiednim biurku zadała mi to pytanie wie że święty nie jestem nie chcę być chamem ale lepiej byście panie nie wiedziały słyszycie słowa o miłości bo bez otoczki się nie da łakniecie ich jak grzyby deszczu ale to tylko otoczka - najczęściej - atmosfera, emocje, czasem zaplątanie się w słowa bo gdy facet chce odejść od żony to odchodzi nie ma tłumaczeń i szukania wymówek a jeżeli nie odchodzi to po prostu ten układ mu pasuje część z Was nie wymusza na kochankach niczego i czeka ale to właśnie Wasza kobieca podświadomość tym kieruje ta podświadomość doskonale wie że po postawieniu warunków domek z kart runie nie bawimy się w takie emocjonalne topiki nie zastanawiamy się czy coś ma sens- działamy i staramy się minimalizować zagrożenia każda kobieta może być przez jakiś czas całym naszym światem i gdy to mówimy, to nawet wierzymy że to prawda ale gdy tym światem być przestaje to nie męczy nas sumienie nie rozdrabniamy się nie wracamy do przeszłości nie mogę życzyć Paniom więcej rozsądku, mniej emocjonalności bo właśnie tak ułożony jest ten świat może dlatego kobiety przyzwyczaiły się do "cierpienia" i bez tego nie czują"miłości" a mężczyźni nie potrzebują cierpienia uciekają od niego i nie ma ono dla facetów żadnej wartości nie o to chodzi, że jesteśmy prości jak budowa cepa ale po prostu nie komplikujemy sobie życia - czasami samo się komplikuje ale nie budujemy niczego na kilku słowach które wypada powiedzieć bo wymaga tego chwila lub kobieta która nas zainteresowała wymaga by one padły ona zbuduje na nich przyszłość a my następnego lub po kilku miesiącach możemy już o nich nie pamiętać nie dlatego, że jesteśmy okropni, nie one po prostu padły bo Wy sobie ich życzyłyście miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aktzgonu
+++++++ Facet30+ - bardzo madre przemyslenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahahha:D Rozbwił mnie wpis +++++ faceta 30+, oczywiście pozytywnie. Tak najczęsciej włsnie jest, i my kobiety podświadomie o tym wiemy, po kilu pierwszych sygnałach, ze to nie jest tak jak bysmy chciałay. Ale to jest na tej zasadzie,ze podchodzimy do wierzby i się dziwimy., ze nie ma na niej gruszek:D, bo my chciałabysmy widziec na niej te gruszki, bo je lubimy:D:D. Ja sama na tym się łapie, \'\'podchodze\'\' do mojego \'\'byłego\'\', zeby sprawdzic a nóz moze gruszki się pojawiły..hahhaha, śmieje się potem sama z siebie bo wierzba zawsze bedzie wierzbą, chocbym odstawiła nie wiem jaką magię:D, gruszek na niej nie będzie. Pozdrawiam ciepło i słonecznie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kuleczko jest dobrze :) generalnie było, mineło...nie wiem, czy teraz miałabym o czym z nim rozmawiac... jak on był, byłam na zupełnie innym etapie życia niz teraz jestem. czy to wynikało z obniżonego poczucia własnej wartości? u mnie nie - z natury jestem egoistką i owszem on mile łechtał moje ego, ale nie budowalam na tym związku swojej wartości choć musze przyznac, że nigdy nie czułam się tak seksowna, piękna i nigdy tak mi sie nie chciało wszystkiego jak z dwójką.... narkotyk rozjasnia twoje patrzenie na świat i tak własni ebyło ze mna, odstawiony, bolało jak qrwa mać, nie chiałabym się wpakowac po raz kolejny w tak niszczący związek, tak uzależniający... chciałoby się powiedzieć, że romanse to nie dla mnie ale prawda jest taka, ze nie ma lepszej kuracji pieknosci dla kobiety więc kto wie... :P for all 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Morfeusz -108
Miły ,sympatyczny, dyskretny z poczuciem humoru 35 l.z Chełma. Poznam dziewczynę, kobietę, mężatkę, rozwódkę z Chełma lub okolic, której brakuje odrobiny ciepła rozmowy,dobrej rady, zrozumienia, czułości i dobrego seksu. Nie interesuje mnie jednorazowe spotkanie, tylko dłuższa znajomość. Nie szukam ideału bo takich nie ma, tylko normalnej kobiety z którą można wspólnie miło spędzać czas. Tylko zdecydowane Nie odpisuję na łamach forum Kontakt tylko przez e-maili gg Leo chrysler108@o2.pl gg12381280

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszankaaaa
kolega z pracy jest fajny,a ja mam meza od roku... Maz mnie nie pociaga jak On...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×