Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość markwro

placz, niewyobrazalny bol..., pustka, stracilem sens zycia...

Polecane posty

Gość andrew123456789
wiesz najlepsze jest to ze ja caly czas z nia jestem i zachowuje sie tak wlasnie jakbym mial ja stracic... caly czas sie o nia staram... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc kochani powstanowiłam dzis równiez tutaj napisać,poniewaz nie radze juz sobie z e swoimi uczuciami,wszystko zaczyna mi sie wymykac z pod kontroli:( Niewiem czy powinnam sie zaprzec i walczyc o miłosc..czy cieszyc się i zyc z tym co mam nieszczęsliwą...:(juz nie mam siły i niewiem jak postapić,,uczucia mam rozdarte..i niechce misie nawet żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
andrew.. pozwól jej się trochę pozdobywać :-) Choćby przez krótki czas, tak na próbę..? marku 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andrew123456789
zielona... tu mozesz wszystko pisac... co cie boli i przez co cierpisz... dolujemy sie nawzajem a nie liczni staraja sie nam pomoc z jakim skutkiem??? nie bede ukrywac ze z nijakim ale zawsze jest jakos lzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok no wiec wklejam swoja głupią historie z innego topiku niewiem co robic, co mysleć...nie mam juz siły..nie radzę sobie... Cześć..czuje że Tutaj z wami znalazłam swoją przystań...dziękuje wam kochane , kurcze odrazu czlowiekowi sie lepiej na sercu robi...tymbardziej ,że wszyscy na tym forum negują, nie rozumieją, wyzywają bo.........po prostu nie znaleźli sie w takiej sytuacji... zakręcona ja nie mam dzieci..staralismy sie z meżem przez ostatnie lata ale niestety nie wyszło..i chyba teraz dziekuję za to Bogu..bo znając siebie całe swoje uczucia pewnie przelałabym na własne dziecko...zreszta niewiem co by było gdyby bo nie znalazłam sie w takiej sytuacji...jestesmy 4 lata po ślubie...Szwagra poznałam w tym samym dniu co poznałam męża,w tym samym domu...i owszem juz wtedy pamietam bylismy dla siebie bardzo mili,usmiechalismy się ,żartowalismy..jednak nie sądziłam ,jeszcze wtedy nie wiedziałam , że ten facet tak zawładnie moim życiem...bylismy z mężem ledwo po ślubie..wtedy znalazłam sie w sytuacji której długo nie mogłam zrozumieć..Spotakłam sie ze szagrem przypadkowo, na siebie wpadlismy..i to był szok.Oboje stalismy jak wryci..tzn.On siedział ja stałam..i jakby świat sie zatrzymał....mimo że obok siedziała jego żona, moja tesciowa i mój mąż...na szczęście nikt tego nie zauwazył..od tej chwili nie mogłam wymazac tego obrazu z mojej pamieci...czułam do tego człowieka sympatię ,i na kazde jego spotkanie ,(przypadkowe,bo tylko tak sie wyidywalśmy) normalnie miałam zimne recej a serce waliło jak oszalałe..próbowałam wiele razy o nim zapomnieć,nie widywalismy sie nawet parę miesięcy...i gdy myslałam ze przeszło..przy kolejnych spotkaniach TO co czułam wracało...Tymbardziej że On zachwywał sie takkk,za kazdym razem dawał mi odczuć jak bardzo sie cieszy ,że mnie widzi...Wspólne imprezy rodzinne..Oczywiscie z jego żoną, później uniki...Później znów sie trochę zblizylismy...imprezowalismy bardzo duzo w swoim towarzystwie(taka rodzina) I tak zleciało 3 lata.Przez 3 lata zastanawiałam się co to jest.Co sie dzieje???? Iskrzyło,czasem bardziej czasem mniej...I pewnego dnia zrozumiałam że jest najwazniejszym człowiekiem w moim zyciu..że go pokochałam..Potrzebowałam 3 lat aby to zrozumieć.I kocham go z całych sił. Dzisiaj zbliżylismy się jeszcze bardziej a to za sprawą tego ze jego żona wyjechała do pracy..odkąd jej nie ma Nasze życie zmieniło sie jeszcze bardziej. pewnego dnia spotkalism sie b porozmawiać, sam na sam.O mały włos nie poszlismy do łózka...tzn całowalismy sie i w sumie takie były tego prognozy...Ale w miare szybko sie opamietał..i w sumie do końca nie doszło. Mówił że popelił błąd..że tak nie może być..że ma rodzine ,ze to jego brat itp itd..Unikał mnie mówi że nie może mnie widzieć.Że powinnismy sie unikać..cierpiałam ,cierpię nadal..Powiedziałam mu swoich uczuciach(niewiem czy dobrze zdrobiłam ale czułam że muszę)On o nich wiedział..jak sie okazało..I teraz to spotanie...zaprzeczenie..czułam i widziałam jak walło mu serducho...i ten wzrok,nie wskazywał na to że niechce na mnie patrzeć. Takze kochana tak to u nas wygladało od samego poczatku...Juz od dawna walczymy z tym uczuciem a teraz to juz sama niewiem co jest.On jest żonaty 13 lat ma 15 letniego syna ...I teraz nasówa mi sie pytanie.Czy jaby był szczęsliwy w swoim zwiazku z zoną to czy zwróciłby na mnie uwagę??? czy doszłoby to tego do czego doszło?? Nie umiem odpowiedzieć sobie na to pytanie...ponieważ on nie mówi o swoich uczuciach...tylko sie broni...przed nimi.. no wiec tak to po krótce wyglada:( przykre..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siedze w samotnosci zdołowana i myśle, myślę, napisac tego smsesa czy nie napisać, dołuje sie sama i wykańczam tym psychicznie, bo chcę go zobaczyc sie z nim spotkać, mimio iz WIEM że mi niewolno...nie wolno???prosił mnie bym nie pisała bo go to równiez dołuje..ale ja czasem nie moge wytrzymać!Pisze ,że tęsknię...chociaz nie powinnam.On nadal prosi mnie bym nie pisała.Ciężko mi z tym A potem gdy stajemy oczy w oczy nawet wśród ludzi...pierw udaje że mnie unika a potem niemo ze oderwac wzroku.I tak patrzymy sobie w oczy milcząc,i widzę widzę że to nie jest tak...no bo to chyba idzie wyczyc ,zobaczyc co facet kryje w sercu,z oczu mozna chyba wiele wyczytać..A jego oczy mówią mi tak wiele mimo iż słowa czasem temu zapszeczają. A ja czuje że cos przedemną ukrywa...i broni się.. To niby czemu czekał specjalnie az reszta rodziny pójdzie spać? przeciez wiedział ze moze cos sie wydarzyc ale nie...siedział tak długo abysmy zostali sami,aby popatrzec mi w oczy, a moze cos wiecej?? niewiem .Do niczego nie doszło. Patrzał mi w oczy , mierzył wzorkiem i podpalił w swoich ustach mi papierosa...a rano..gdy lezałam w łózku znów poczułam na sobie jego wzrok....(spał na łózku obok,ale byli jeszcze inni ludzie w pokoju.) jeśli chodzi o mojego męża..cuż...nie jestem z nim szczesliwa, wiele rzeczy sie do tego przyczyniło..wiem że gdyby było inaczej nie zwróciłabym uwagi na kogos innego.. Wiem ,że grzeszę..ale do cholery jestem tylko człowiekiem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andrew123456789
faktycznie twoj problem jest bardzo powazny :( sam nie wiem co ci powiedziec mam bo ja jeszcze młokos jestem, a ty juz małzenstwo i fatalna milosc do szwagra... fakt duzy problem, tylko wiesz u ciebie jest tylko jedno rozsadne rozwiazanie... moj poglad jest na ta sprawe taki: malzenstwo jest dla mnie rzecza swieta i zoobowiazuje jednak do wiernosci i wytrwalosci do konca... teraz patrze na to tak ze jak sie juz ozenie to na zawsze... nawet jesli milosc przejdzie i znajdzie sie ktos inny to nie bede wywracac swojego zycia do gory nogami, moja rada jest taka zebys postarala sie zapomniec, wiem ze to trudne sam w to nie wierze, ale nie mozesz niszczcy zycia sobie, swojemu mezowi, szwagrowi jego zonie i ich synkowi... pozdrawiam w bolu, wewnetrznej pustce i cierpieniu :( (ech mowie ostatnio jak jakis Werter) :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
andrew 🖐️ Zgadzam się z Tobą w opinii na temat małżeństwa. Jest to rzecz święta, zwłaszcza, jeśli chodzi o cudze i uszanowanie go..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fakt to swięta rzecz ale ja uważam ze jeżeli pomiędzy małzeństwem nie ma miłości to lepiej zakonczyc taki zwiazek bo co to za malzenstwo skoro slubowalo sie MIŁOŚĆ a tej milosci nie ma. To moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natasho - tak, wtedy utrzymywanie tego małżeństwa dla pozoru jest złe. Tu problem sięga dalej - moim zdaniem tu należy uszanować świętość małżeństwa szwagra..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andrew123456789
wiecie ale pozniej zostaje wzajemne szanowanie sie, przywiazanie, dzielenie razem zycia, milosc przeistacza sie w inne stadium, wspina sie o szczebel wyzej... a milosc zielonej do szwagra to jest ten pierwszy poziom wtedy kiedy wszystko sie zaczyna i wszystko jest piekne, ale czy warto znowu schodzic po tej drabince na dol skoro zaszlo sie juz tak daleko??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambrozja333
Natasha, powiedz jej, właśnie to, że jesteście dwie! mój też był z nami 2 przez ostatnie miesiące. zerwał ze mną gdy wiedział, że jestem o krok od poznania prawdy. zerwanie ze mną w tej sytuacji pozalało mu zachować tajemnicę przynajmniej przed tamtą... tamta dowiedziała się po 3 miesiącach ale on ją przez te 3 miesiące urobił tak, że nawet gdy się dowiedziała, że grał na 2 frony, uznała, że nie ważne, bo wybrał ją a mnie tylko zbywał tak długo. powiem Ci, że zawsze facet zostawał z tą, która o niczym nie wiedziała. łatwo to wytłumaczyć. będąc z tą, która wie, ciąży nad piętno zdrady. przed tą, która nic nie wie, może jeszcze długo grać niewiniątko zawsze fair... któremu ona bezgranicznie wierzy... jeśli nie powiez jej teraz, on na zasadzie zostawania z tą, która nic nie wie, zostawi Ciebie i będzie z nią. kiedy jej powiesz, macie równe szanse, no, prawie równe, bo zawsze jej może ściemnić, że z Tobą się rozstawał tylko łagodnie bo nie chciał Cie zranić, i zrobi w jej oczach z siebie, zdrajcy, bohatera o miękkim sercu, który nie potrafił Cię zranić odchodząc z dnia na dzień. zrób to póki czas!!!!!!!!!!!!!!!!!11

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andrew123456789
pomozcie... wczoraj znowu ze mna zerwala :( chodzilem cala noc po lesie... a pisze mi smsy ze zaluje, nie umie sobie wyobrazic ze nie czekaja na nia zaden sms, a ni ja :( co mam robic do tej pory sie nie odezwalem... ja ja tak kocham :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
andrzeju...wiesz z jakiej ja bylem sytuacji wiec please wysluchaj mnie... musisz o Niej zapomniec, musisz sobie poradzic teraz, chodz to bedzie bardzo trudne...bedziesz strasznie cierpial i nie mogl zapomniec ale musisz przytrzymac.. widocznie potwierdzilo sie to iz nie jestscie sobie pisani, to nie ta kobieta z ktora spedzisz reszte zycia.... a wasz zwiazek byl rodzajem nauki, zdobycia kolejnego doswiadczenia itd..do tego co bedzie w przyszlosci..kiedys.. doskonale wiem ze sie latwo pisze, ale wydaje mi sie ze dobrze radze.. w koncu przezywalem to samo... pamietaj ze my zawsze tutaj gdzies jestesmy i ze zawsze wspieramy :) kici kici witka krwawa orlica ;) zielona panienkaa.. widzisz milosc czasem jest slepa i nie wybiera..ale trzeba sie zastanowic czy dla tej \"waszej\" milosci jesli mozna to tak nazwac (i oboje jestescie jej pewni) warto rujnowac wasze malzenstwa i stworzyc konflikty? moze to jest tylko chec zdobycia, chwili zapomnienia? pozdrawiam wszystkich zyczac pogody ducha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie..jestem tak zabiegana ze nawet nie mam czasu tu zajrzec..Myslalam ze jak maksymalnie wypelnie sobie czas roznymi zajeciami to na pewno pomoze,nie bede miala czasu myslec i sprawa zejdzie na dalszy plan..Nic podobnego. Czasu mam malo, ciagle jestem zajeta (i niewyspana :P), ledwo moge pogodzic wszystkie obowiazki....i jeszcze bardziej o Nim mysle..Zyje od spotkania do spotkania, zyje tym ze go zobacze, ze znow pogadamy, ze on znow popatrzy mi w oczy, znow pociagnie za wlosy i sie usmiechnie..Kazde takie spotkanie to doladowanie akumulatorow, by moc jakos zyc dalej. Nic sie nie polepsza, ale tez nie pogorsza sie, co mnie cieszy.Ale ten zwiazek jest bez sensu. Nie ma przyszlosci. Nie wiem co on do mnie czuje, nie wiem za kogo on mnie uwaza, nie wiem czemu on nadal chce miec ze mna kontakt. Bez sensu to wszystko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andrew123456789
ja nie potrafie bez niej zyc... kolejny dzien, caly czas pustka caly czas mam mokra twarz, nie potrafie sie uczyc kolokwia sie zaczynaja, a ja wszystko oblewam :( juz mam dosc tego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry wszystkim! 🌻 Chciałam już wczoraj odpowiedzieć, niestety za dużo zajęć domagało się najpierw uwagi, dlatego nadrabiam zaległości teraz. Natasho 🖐️ Teraz znowu się popsuło, widzę, humor minął.. Ale moim zdaniem najważniejsze tutaj jest to, że umiałaś już na nowo się cieszyć, myśleć pozytywnie o życiu. Spróbuj jakoś wrócić do tamtych myśli, choć na chwilkę. Bo to ogromny postęp w odzyskiwaniu siebie. Na pewno przed tą całą historią byłaś szalenie wesołą, radosną dziewczyną. Niech ona wróci, niech znowu się uśmiecha do świata i ludzi, a wtedy wszystko nabierze innych barw. :-) andrew 🌻 Widzisz, historia się lubi powtarzać niestety.. Nie chciała zapomnieć o kimś innym, może tam bardziej się zaczęło układać, więc stałeś się zbędny 😭 To nie jest dobra miłość - w sensie miłości w dobrym kierunku. To rzeczywiście werterowsko.. Ale czy pamiętasz, jak on skończył? Tobie nie wolno do tego dopuścić. NIGDY. Bo naprawdę - chociaż zabrzmi to teraz bardzo nieromantycznie z mojej strony - nie warto umierać z miłości. A ten związek, który ponownie ona zakończyła - niech z czasem stanie się doświadczeniem, z którego można wyciągnać wnioski. Posłuchaj Marka, to naprawdę mądry facet, wie, co mówi. Postaraj się przetrwać. Masz u oparcie, zawsze możesz wszystko napisać, a my postaramy się w miarę możliwości pomóc. Bądź dzielny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bystralola
Markwro!!!! przestań się mazgaic i weź sie w garśc całe życie przed tobą!! ciesz się zdrowiem i miej wszystko w dupie jestes jeszcze dzieciakiem korzystaj z życia ..... pozdrwaiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do rzyci to wszystko!!! że tak powiem, żeby nie przeklinać......... Pozdrawiam wszystkich.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kici-Kici Kurde ja byłam taka szczęśliwa że nawet sobie tego nie wyobrażasz i wszyscy byli tez happy ze ja sie w koncu usmiecham.Sama siebie nie poznawalam buzia ciagle mi sie cieszyla chcialo mi sie zyc a teraz? szkoda slow. Probuje sie nie poddac. Kiepsko mi to wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andrew123456789
a jak tobie kiciu powiem ze wrocilismy znowu do siebie... powiedziala ze nie moze uwierzyc ze na nia juz nie czekam, ze nie czeka nic, ze nie moze pojac, ze juz nie bedzie mogla sie przytulic i spedzac czasu... i znowu kolko sie zamyka :( powinienem byc szczesliwy ale jest inaczej strasznie duzo zlych rzeczy sie stalo, ja wiem o tym ze nie bedzie dobrze, ale chce wierzyc ze jednak bedzie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andrew123456789
wiem to wszystko mnie niszczy i jest coraz gorzej, bol coraz wiekszy, ale ja nie potrafie inaczej nie umiem :( tak bardzo mi zalezy zeby z nia byc ze jestem w stanie caly czas krazyc w tym kole :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×