Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Marta Fantasia

Szukam chętnych do wspólnego dietowania i dzielenia się radościami w chudnięciu!

Polecane posty

Hej:) Ja jakos nie umiem sięzmobilizować.. jem niedużo a nie chudne..ale może jaoś mi się uda.... brak mobilizacji...najgorsze w odchudzaniu..brak radości zycia. jakos tak przygnębiająco:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Cię Guniu, ja też jem mało i nic z tego. Już sobie wytłumaczyłam, że więcej nie można bo będzie jo-jo i co wtedy. Tyle wysiłku, wyrzeczeń i miałoby wrócić ..... o nie! Skakałam na skakance i przez to nie zjadłam kawałka tortu, który zrobiłam dla rodziny. Nie mam żadnej uroczystości ale miałam krem czekoladowy i ajerkoniakowy. Mój synek Krzyś czasami lubi coś słodkiego podjeść. Na dworze pada i pada .... więc szybko biszkopt i jest. Mi pozostały brzuszki i skakanka. Nie jest mi z tym żle ...... tylko żeby były jeszcze efekty ..... chociaż -1kg. Jutro dopiero się ważę. Jak tam kochane Dziewczyny ..... wagę Waszą niższą wpisuję do tabelki. Czekam na wielkie MISTRZYNIE w odchudzaniu. My wiemy najlepiej jaki to maraton .............!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Po to jesteśmy razem, żeby się wspierać. Sama już padłabym w przedbiegach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie waga bez zmian. Mam dość. Ile sie można głodzic bez rezultatów? A skoro kilogramy nie spadają, to chcąc utrzymać taka wagę, będę musiała tyle jeść. :( Już nie wiem, co robić. ostatnio sie przemogłam i zaczęłam jeździć na rolkach. Może to coś da? Njagorzej mnie wkurza jak czytam roamsne, a tam żadna nie ćwiczy ani nie dba o diete, a wszystkie mają super figury. Tymczasem z moich obserwacji wynika, że nie ma osób zgrabnych i jezących bez ograniczeń. Owszem, są kobiety z dobrą przemiana materii, ale one są chude a nie szczupłe. Bleeee, dlaczego ten świat jes tak źle urządzony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, U mnie waga bez zmian, narobiłam się w sobotę przez ten remont, wczoraj rodzice przyjechali do domu po 3 miesięcznej nieobecności i jestem zawalona robotą w pracy, wszystko się nawarstwiło i nawet nie mam czasu by tu zaglądnąć. Niestety moja waga stoi i stoi choć chciałabym żeby w końcu ruszyła, ale może..... się uda za tydzień, jestem dobrej myśli.... Pozdrawiam wszystkich cieplutko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiatajcie:) u mnie waga tez bez zmian.. więc od jutra stosuje sie do tej dietki:P Dzięki tej diecie można schudnąć 10 kg w 2 tygodnie. Opracowali ją lekarze i fizjolodzy ze szpitala uniwersyteckiego w Oslo. W organiźmie nastąpią prrzy jej stosowaniu chemiczne zmiany przemiany materii, czyli jej przyspieszenie. Po zakończeniu kuracji z pewnością zmniejszy się łaknienie. Po miesiącu można ponownie zacząć kurację, jeśli twierdzimy, iż ważymy wciaż za dużo. Na śniadanie: codziennie 1-2 jaja, herbata( z wyjątkiem pierwszego dnia, kiedy zjadamy 3 jaja zawsze gotowane) Dzień I: Na II śniadanie 3jaja, grapefruit, herbata lub kawa/ na obiad 3 jaja i surówka wrzywna bez sosów, kawa lub herbata i 1 kromka chleba/ UWAGA - nie jemy kolacji! Dzień II: II śniadanie - zmniejszamy jedynie ilość spożywanych jaj do 1-2, reszta tak samo/ obiad - mięso wołowe, pomidor, seler naciowy, ogórki i inne warzywa + kawa lub herbata. Dzień III: II śniadanie: tak jak w II dniu, tylko grapefruita zastępujemy gotowanym szpinakiem/ obiad - zastępujemy tylko mięso wołowe 2 kotletami z kurczaka lub jagnięciną Dzień IV: II śniadanie - surówka z warzyw, grapefruit + kawa lub herbata/ obiad - 1-2 jaja, ser biały, gotowany szpinak, kromka chleba. Dzień V: II śniadanie - jaja, szpinak + kawa lub herbata/ obiad ryba, surówka, kromka chleba, kawa lub herbata Dzień VI: II śniadanie - sałatka z owoców/ obiad wołowina, seler naciowy, ponidor, ogórki kiszone, kawa lub herbata Dzień VII: II śniadanie - zimne mięso z kurczaka lub indyka, pomidor, grapefruit/ obiad: zupa jarzynowa, mięso drobiowe, pomidor, gotowana kapusta, seler naciowy, grapefruit, kawa lub herbata. Ważne jest by do potraw nie dodawać dressingów, śmietany, cukru, można spożywać minimalne ilości soli, nie używamy tłuszczu - nawet do smażenia - wówczas danie przyrządzamy w opiekaczu lub na grillu. Dieta ta jest zbliżona do białkowej, jednak sałatki na śniadanie wykluczają ją z tej klasyfikacji. Mimo to należy zauważyć, że poza nadmiarem tłuszczu i cukru oraz soli nie wyrzekamy się niczego - ani witamin, ani białek, ani nawet węglowodanów, które znajdują się w każdym produkcie w odpowiednich ilościach. Do tego muszę dodać, że należy wypijać ponadto conajmniej, podkreślam CONAJMNIEJ 3 litry wody mineralnej. Gwarantuję, że nie zagłodzicie się na tej diecie (dużo pożywnych jaj), a pomoże Wam zrzucić zbędne kilogramy, a codzienne ćwiczenia - choćby lekkie aerobowe - pomogą w ukształtowaniu mięśni. Nie podałam tu proporcji, jakie należy spożywać, bo dieta nie na tym polega - jednak dla własnego bezpieczeństwa powinnyście zamykać się w 150-200 g danej potrawy - chyba, że są to warzywa czy owoce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albo tą? co myslicie?? bo ja już nie wiem.. musze jakas dietką ułozoną to wszystko z miejsca ruszyć:( DIETA NORWESKA (po tygodniu dietę powtarza się jeszcze raz) DZIEŃ I Śniadanie: grapefruit, 3 jajka, herbata Lunch: 3 jajka, grapefruit, herbata Obiad: Surówka: seler naciowy, ogórek, itd. pomidor, herbata, sucharek lub kawałeczek chleba DZIEŃ II: Śniadanie: grapefriut, 2 jajka, herbata Lunch: 2 jajka, grapefruit, herbata Obiad: wołowina, pomidor, seler naciowy, herbata DZIEŃ III: Śniadanie: 2 jajka, grapefruit, herbata Lunch: 2 jajka, szpinak, herbata Obiad: 2 kotlety z kurczaka (GOTOWANE!!!), seler naciowy, pomidor, itd., herbata DZIEŃ IV: Śniadanie: 2 jajka, herbata, grapefruit Lunch: surówka z warzyw, grapefruit, herbata Obiad: 2 jajka, twaróg, gotowany szpinak, kawałeczek chleba DZIEŃ V: Śniadanie: 2 jajka, grapefruit, herbata Lunch: 2 jajka, szpinak, herbata Obiad: Ryba gotowana, surówka z warzyw, kawałek chleba, herbata DZIEŃ VI: Śniadanie: 2 jajka, grapefruit, herbata Lunch: Surowka owocowa Obiad: Wołowina, seler naciowy, pomidor, ogórki korniszony, herbata DZIEŃ VII: Śniadanie: 2 jajka, grapefruit, herbata Lunch: zimne mięso z kurczaka, pomidor, grapefruit Obiad: zupa jarzynowa, kurczak, pomidor, gotowana kapusta, seler naciowy, grapefruit, herbata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Guniu te wszystkie diety norweskie, kopenhaskie itd są strasznie niezdrowe. Zajrzyj sobie na te topiki. Niektóre dziewczyny wytrzymują, ale większość się poddaje często przez problemy zdrowotne. ja cie rozumiem, bo sama jestem zniechęcona, ale takie diety mnie odrzucaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj byłam nad wodą i zjawiły się tam 4 strasznie grube koło trzydziestki z niewiele mniej grubymi dziećmi. Uwaliły sie na koce i zaczęły jeść: frytki, wafelki, piwo. Do tego co chwila pytały dzieci czy czegos nie zjedzą. Koszmar! Jak dzieci chciały wejść do wody, to im nie pozwalały. Po godzinie sie pozbierały i poszły do baru. Z opisu wyszło, że zjadły frytki i zapiekanki. Pewnie sama są nieszczęśliwe przez te wagę i tuczą jeszcze swoje dzieci. Czy takie nie mają mózgu i oczu? Nie mowię tu o fałdkach tłuszczu tylko o wadze lekko 90+

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehh.. to jest straszne:/ jedni ludzie sie czymś przejmują a po innych to spływa i jescze wciagają w to innych.. aj ajuznie wiem.. jak jem normalnie tylko że mało to przynajmniej przemiane materii mam lepsza:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc, ja tylko na chwile, mam nawal pracy i mnostwo stresów... melduje , ze na wadze wybilo 60kg!! pozdarwiam Was gorco...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pucuś
ja mam 176 wzrostu i waże 67 kilo,żle sie czuje z tą wagą co robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pucuś
chciałabym ważyć 62 bo z tą wagą czuje się świetnie-macie jakieś rady jak to zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pucuś - my same szukamy sposobu na schudnięcie, raz idzie lepiej raz gorzej. Część skacze z jednej diety na drugą, część ogranicza jedzenie. Wymyśliłam niskokalorycznego drinka. Troche wina półsłodkiego, do tego cola light, cytrynka i lód. Rewelacja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdzies nam sie Treniewa zgubia, dlatego ja zrobiłam tabelke. Jeżeli są błędy, to proszę o uwagi LIDERKA Ewapiano.....164cm.....S-76kg....T-65kg....K-55kg........W-11kg Coccinella ... 177cm.....S-75kg....T-65kg....K-62kg........W-10kg 111222...... 158cm......S-70kg....T-60kg....K-53-55kg....W-10 kg Gunia113.....160cm.....S-68kg....T-60kg....K-52kg........W -8kg Teniewa.....159cm......S-66kg....T-59kg....K- 55kg........W- 7kg Aisak26........66cm.....S-61kg....T-57kg....K-49kg........W- 4kg Marta F........178cm....S-78kg....T-75kg....K-68kg........W-3kg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zjadłam 2 kostki czekolady i 5 krakersów:| o nie!!!!!!!!!!! jestem okropna:/ całaś moją dietke zaprzepaściłam:( ehh od jutra dam z siebie wszystko!! nie będą mi chude laski śmigać przed oczami:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Coccinnello, że zrobiłaś tabelkę. Wczoraj podpierałam się ze zmeczenia a dzisiaj to dopiero teraz usiadłam do komputera. Przepraszam Was Wszystkie. Coccinello proszę rób następne tabelki. Dziękuję U mnie bez zmian jeśli chodzi o kilogramy. Przed chwilą zjadłam całą miseczkę musli. Jadłam i jadłam ...... Waga stoi jak zaklęta ale teraz to powinnam się cieszyć, że nic nie wzrosło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coccinello a gdzie napisałaś, że jesteś mistrzynią odchudzania!!!!!!!!!!! Proszę zdradz tajemnicę jak Ci tak pięknie odchodzą kilogramy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Guniu jak też zle się czuję po objedzeniu musli. Trzeba się trochę poruszać. A moze kilka podskoków na skakance.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tretniewa
Przepraszam Coccinnello napisz 111222 NASZA TYGODNIOWA MISTRZYNI, przecież Ona schudła a schudła. Gdzieś chowała się i proszę efekty są i to rozumiem. 111222 prosze podziel się swoim szczęściem. Jak to się robi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ano, właśnie, Treniewo, ja tylko na początku chudłam. Potem waga stanęła, po 3 tygodniach -1 kg w dól i teraz znów stoi. Chyba będę musiała więcej ruchu wprowadzic do mojego odchudzania. Ale skąd brac na to czas? Dziś mam kryzysowy dzień. Jestem tak głodna, że zjadłabym całe jedzenie świata. Trochę sobie pozwoliłam :( Na dodatek strasznie boli mnie kark i nie mogę ćwiczyć. natrafiłam dzis na pare blogów anorektyczek. Jak można nic nie jeść? Ja nigdy w życiu nie dałabym rady. Niemniej była to wstrząsająca lektura. Blog jednej z dziewczyn skończyła jej przyjaciółka. Anorektyczka zmarła z głodu. W chwili śmierci ważyła 27 kg. Dlaczego nasz świat jest taki okrutny? Rozumiem - rak, ale takie samobójstwo na własne życzenie w dążeniu do doskonałości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja od jutra jade tak: Na śniadanie jajko i pomidor na obiad pół grejpfruta na kolacje ogórki zielone.. nie wiem czyto zdrowo czy nie ae ja już mam dosyć tego że nie ma efektów:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powoli dostaje szajby z tym odchudzaniem, żadnych efektów nie widać poza tymi 11 kg zgubionymi, w ciągu 1 miesiąca tyko 1 kg, do tego coraz mniej chce mi się stosować dietę, a nie mogę zaprzepaścić tego co już osiągnełam. Szlag by to wszystko trafił.... trzeba się wziąść w garść!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Guniu będę jadła tak jak Ty. Dzisiaj znam jadłospis i .... ROZPOCZYNAMY Ewapiano 11 kg to dużo, chwilę poczekaj i bedzie efekt na pewno. Im mamy więcej lat tym nam trudniej ... ja o sobie..... tak chciałabym jeszcze 4 kg SKAKANKA ....... Kontrolujcie mnie troche dziewczyny ... może wspólnie wytrzymamy. A może jak nam się bardzo chce jeść ( gdy jesteśmy w domu)... napiszmy to najpierw a później zobaczymy czy nie zjemy mniej. Jak myslićie dobry pomysł? Pomyślicie, że już różnych rzeczy próbuję ale tak jest jak nie umiemy sobie powiedzieć definitywnie ................ NIE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszą być efekty:) to są dobre składniki diety i mało kalorii:) schudłam jużtyle to i reszta zejdzie może \"troche\" wolniej ale zejdzie:) Jesteśmy coraz bliżej celu:) Najtrudniej jest zacząć i przyznać się przed sobą do swoich słabości.. ja mam to juz za sobą i teraz do boju:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sentencja o drzewie..... wspaniała Za wszystko Ci dziękuję. To buduje. Jak do tej pory jest OK!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewapiano - właśnie trzeba się wziąć w garsć. DOBRZE to napisałaś Efekty muszą przyjść tylko my jesteśmy mało cierpliwe. 11kg to ogromny sukces naprawdę WIELKI. Ja schudłam 7 kg a uważam, że osiągnełam wiele. Chciałabym jeszcze 4-5. To już byłby mój ideał ale tak jak jest nie jest żle Czuję się lżejsza, to dla mnie duży sukces, wchodzę w niektóre ubrania a niektóre trochę wiszą co ogromnie cieszy. Trudno mi tylko opanować napady głodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehh.. a ja jestem chora tzn mam gorączke i kaszzel katar.. głowa mi pęka.. brzuch mnie boli:( i mam okres.. świetne połączenie jednym słowem.. musze troche przystopować z dietą jeśli nie chce znaleźć się w szpitalu...:( mam bardzo sołabiony organizm i nawet nie mam siły siedzieć przy kompie.. ale chciałam do Was napisać dziewczyny:) Trzymajcie się dzielnie:) ja też się postram..:) ale teraz musze jeść.. ale i takbęde się starała jak najmniejjeść):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Guniu, kochana, ty sie wykończysz tymi dietami. Myślę, że w tej chwili zwolnił ci metabolizm (widzę to po sobie). Dalsze ograniczanie kalorii nic nie da, trzeba trochę więcej ruchu. na dodatek od dwóch dni mam napady głodu. Wczoraj sobie trochę pozwoliłam, ale dziś zabiam głód cola light. Jak to przyjemnie pic coś bez wyrzutów sumienia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Guniu - to dla ciebie fragment bloga. Czytaam go, ale nie potrafię znaleść. Nie gniewaj się, zę ci to wkleiam, ale jestes na dobrej drodze. fragment z bloga Thalii pisany przez jej przyjaciółkę (www.518.blog.onet.pl) \"Wchodzę do sali, w której leży Thalia. Bladość jej skory poraża moje pełne łez i nadziei oczy. Czuje chłód, pustkę i słyszę ciszę zakłócaną dźwiękami wydawanymi przez sprzęt medyczny. Chwile stoję i patrzę na nią. Nie mogę w tym widoku odszukać mojej przyjaciółki... Gdzie jesteś Thalio?? Powolnym, pełnym obaw krokiem ruszam dalej. Spoglądam na kartę chorego, szukam jakiegoś pocieszenia, jakiejś odpowiedzi na to czy wyzdrowieje... Moja uwagę przykuwa napis: waga: 28,7 kg. w tym momencie wypuszczam z rak kartę chorego, która odbija się o szpitalne łóżko wydając przeraźliwy dźwięk. Znowu spoglądam na to, co pozostało z mojej przyjaciółki. Tak. Na „to”. Bo to nie ona, nie człowiek. To nie jest ta Thalia, która znam. Już dawno zniknęła. To nie jest ta Thalia, za która tęsknie. To nie ta pełna energii dziewczyna o która bil się mój brał z kolega jak mieli 8 lat. To jakiś zasuszony trup. Z obrzydliwie przezroczysta skora, zapadniętymi oczami, suchymi ustami,... tej obrzydliwości nie da się opisać... Mam ochotę się na nią rzucić i zażądać żeby ja zostawiła, na zawsze zniknęła z jej życia. Mam na myśli „Ankę” – tak Thalia mówi na anoreksje. Mam ochotę jej zrobić to samo, co ona Thalii: poniżać, gnębić, rozkazywać, zniewolić... Ale wiem ze to nic nie da... Thalia z bardzo ja kocha... To niesamowite. Ostatnio, kiedy ja odwiedziłam miałam wrażenie ze gdzieś pośród tych chorych anorektycznych myśli przebija się moja kochana Thalia... Teraz wiem ze to tylko pozory, kolejne kłamstwo Anki... Serce Thalii dziś w nocy się zatrzymało.. Na ok. 2 minuty... Teraz leniwie bije nie dając za wielkich nadziei.... Ale bije... Kontrolowane przez lekarzy i aparaturę... Obok łóżka stoi stojak a na nim kroplówki... Tak bardzo znienawidzone przez Thalię „bomby kaloryczne”. Jest ich dwie.. Obie robią wszystko by ja uratować... W końcu siadam obok jej łóżka.. Jest prawie puste. Ile miejsca może zając ciało Thali?? Leży na nim nieruchomo... Ma tak płytki oddech ze prawie niewyczuwalny... Tylko maszyny sygnalizują ze on jest. Zamykam oczy i wsłuchuję się w te maszyny. Razem z moja przyjaciółką „oddycham”... „Oddychaj kochana, oddychaj...” – W myślach wołam do niej. Otwieram oczy i mam nadzieje ze ona tez otworzy swoje. Jednak tak i tym razem dowiaduje się, jaka jestem naiwna... Spuszczam wzrok, który mimowolnie zatrzymuje się na jej ręku.. Mam ochotę jej dotknąć, pogłaskać, uściskać, dać poczuć ze jestem przy niej...Jest tak obrzydliwa ze aż mi ciarki przechodzą. Po chwili już nie chce nawet na nią patrzeć... I jest mi przykro, bo bardzo ja kocham... Jest tak chuda ze kołdra leży prawie płasko... Po jej biuście 75B zostały tylko brodawki, lekko odsłonięte przez otulającą ja pościel... I mnóstwo przyssawek, które wiernie czuwają nad jej serduszkiem... Wszyscy chcą jej pomoc, ale ona jest zbyt silna... Teraz najsilniejsza... Anoreksja... Siedzę milcząc. Moje oczy są tak pochłonięte tym widokiem, że nie pamiętają o łzach... Które jeszcze kilka minut temu obficie się rodziły i wylewały na zewnątrz.... Idealna cisza zaklocana „tylko” sprzetem medycznym jest potwornie meczaca... jeszcze raz zamykam oczy i oddycham z moja przyjaciolką... 1... 2 ... 3 ... czy będzie 4 oddech?? Czy jeszcze straczy jej sil?? Czy jeszcze się zmusi?? Tak. Tym razem tak. Będzie żyć dalej... Walcząc o nią... O ta, która ja zabija... O jej „przyjaciółkę”... Boże, jakie to smutne... W końcu do sali wchodzi pielęgniarka i informuje mnie ze musze wyjść. Wstaje i odruchowo tykam jej ręki... To zimno mnie paraliżuje... Jestem w szoku... Jakbym zatopiła ja w lodzie... Choć nie... Gorzej... Straszne uczucie... Wychodzę na korytarz. Jestem bardzo zamyślona. Na krześle siedzą rodzie Thalii... Jej mama strasznie to przezywa... Do teraz pamiętam jej glos, kiedy zadzwoniła do mnie rano z wiadomością: „ Moja córka umiera...”. Strasznie płakała.... Wyła... Nie mogła mówić... Jej córka umiera... Tak twierdzi lekarz... że już nie ma nadziei... chciał ja wypisać do domu, ale rodzice się nie zgodzili... kazali jej walczyć i żyć w znienawidzonym świecie... Thalia nienawidzi tego świata przez Ankę... to jej wina!! Oboje czuwają nad Thalia. Oboje są załamani i tacy przejęci... teraz nic nie jest ważne... teraz jest Thalia – ich świat. Bez niej nie ma świata... Szkoda ze tak późno to zrozumieli.... Jest tez tam jej babcia. Wychowała ja... Prosi na wszystkie możliwe sposoby o życie i zdrowie dla wnuczki... Prosi Boga żeby ta ja zabrał a nie Thalię... Ociera łzy przemokłą chusteczką... Jest załamana... Jadąc do domu autobusem nie mogłam przestać myśleć nad jednym: jaka jest cena doskonałości?? Śmierć z głodu?? Pozbawienie świadomości?? Dlaczego to tak wiele kosztuje.... boje się... ze lekarz miał rację... boje się... tli się we mnie nadzieja ale przyznaje szczerze ze ostro tłumią ja słowa lekarza: „Myślę że to koniec...” koniec czego?? Bo na pewno nie życia Thalii.... Ostatnio jak u niej byłam poprosiła mnie żeby prowadziła za nią bloga.. nie zgodziłam się. Bo to by oznaczało ze się poddała. Powiedziałam ze pomogę jej go prowadzić i ze razem będziemy to robić dopóki nie wróci... ta myśl strasznie mnie boli... ona bardzo chciała żeby ten blog był kontynuowany... bo tylu miłych ludzi spotkała... Czekam. Na co?? Na cud. Ze się obudzi, uśmiechnie ze nadal będzie krzyczeć na mnie. Czekam na to. Ostatnio wydawała się taka silna... lekarz powiedział ze to pozory... udawanie z jej strony. Cala sile jaka posiadała przeznaczała na walkę z jedzeniem.. broniła się jak tylko mogła... a kiedy nie musiała kumulowała sile do następnej walki o swoja chudość... poza tym nic się nie liczyło... Dlaczego umiera?? Jestem w takim szoku ze nawet nie pamiętam, co mówił lekarz... że serce za wolno bije, ze ciśnienie za niskie... ze jest za chuda... ze to koniec... ze nie da nic zrobić... nie wiem nawet, co dokładnie się dzieje... nie, Ona nie umrze!! wróci i jeszcze będzie życ, śmiać sie, pisać o swoich sukcesach, zakocha się... na nowo i tym razem sie uda. BEDZIE ŻYĆ!! I co... byłaś jej przyjaciółką... naobiecywałaś tyle żeby ja teraz zabijać?? Żeby teraz myślała ze dobrze robi głodząc się?? Tak nie robią przyjaciele anoreksjo.. nie umiem określić twojej fałszywości... Nienawidzę cię z całego serca... \" (napisane 30 kwietnia, godzina 18:21) dwa dni potem pojawiła się kolejna notka jej przyjaciółki. od wielu wycisnęła kilka łez... bo choć jej nie znali to byli świadkami jej śmierci... tak bezmyślnej i okrutnej... Thalia zmarła ważąc 27,9 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coccinella przeczytałam i się zatrwożyłam. Dziękuję za tą pouczającą lekturę. Guniu życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia. Nie zawsze jest tak jak sobie wymarzyłyśmy. ZDROWIE NAJWAŻNIEJSZE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×