Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość specjalisci od kuracji Huldy C

Kuracja oczyszczenia wątroby metodą Huldy Clark

Polecane posty

Alusia ja dodaje dwie łyzki ostrożenia i garsć ziela owsa:) nie chciałabym zapeszać ale widze małą poprawę po kapielach z dodatkiem odwaru z ziół. jesli chodzi o smarowanie sie olejami, to nigdy nie rób tego na suchą skórę. najpierw albo zwilż ją albo wylej na rękę odrobinę oleju i wody. stosowanie oleju na suchą skóre jeszcze bardziej ją wysuszy. Ja smaruję się lnianym i na razie nie narzekam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Makler ma rację że postawił sobie cel życia 140 lat. Jeśli teraz dba o swoje zdrowie to bardzo długo nie będzie miał odznak starości. W/g moich obserwacji ludzi starszych, wiedzy z książek i ogólnoświatowego internetu przyczyną wszelkich dolegliwości jest brak wiedzy. Mając wiedzę co nam szkodzi a co nie możemy wyeliminować z naszego życia czynniki szkodliwe a zwiększyć wpływ czynników dobroczynnych dla naszych organizmów. Trzeba szukać, próbować i wreszcie robić to co nam sprzyja w naszym subiektywnym odczuciu. Np. ja nie myślę dlaczego jeden mój posiłek w ciągu dnia to surowe warzywa z olejami lub tarte warzywa z żelatyną. Tak już jest od lat. Człowiek nabywa pewnych nawyków czy one mu służą czy nie. Nawyki można i trzeba zmieniać. Ale najważniejsze jest to że mamy wolną wolę i możemy decydować o naszym losie, czy tym czym będziemy w przyszłości. Wybór jest między zchorowanym zgorzkniałym staruchem a radosnym pełnym władz umysłowych staruszkiem, ja chcę być tym drugim :) czego i Wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KLUBIK AA
A WÓDECZKĘ popijasz ZIBI. Winko, papieroski, wódeczka, bimberek, denaturacik? To popijacie. A żyć 140 lat? KLUBIK AA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makler001
zgadzam sie z toba jaroslaw w 100% najwazniejsze aby miec wiedze ( a teraz ...internet...wszystko mamy w zasiegu reki - tylko trzeba wziasc odpowiedzialnosc za swoje cialo zdrowie we wlasne rece....oderwac sie od magicznej skrzynki pochlaniajacej caly wolny czas - TV i kazdy zobaczy ile to ma nagle wolnego czasu! :) i ile mozna w tym wolnym czasie zrobic :) ) i byc swiadomym i to co zle...niewlasciwe...powolutku...po troszeczku...niwelowac , wyrzucac jak swiadomosc rosnie...powoli sami...podswiadomie przestawiamy sie na to co dobre nasze cialo, organizm jest madrzejsze od nas dwa dni jak nie jadlem moich surowek ... to juz spragniony ich bylem :) i psychicznie i fizycznie :) i caly dzien tylko one i troche ryzu hiehie az sie nasycilem :) tez chce byc tym drugim :) i miec 80 lat i wygladac na 50 :) czy to realne czy nie... czas pokaze :) mi :) owszem ...nakrecilem sie na to...oczyszczanie...dbanie ale juz nie patrzac na to... nasze cialo potrzebuje ruchu...przebywania na swiezym powietrzu.....slonca a im bardziej jestesmy chorzy starzy...tym bardziej potrzebujemy ruchu cwiczen widzialem 60 latkow...regularnie cwiczacych z obciazeniem z cialami lepiej wygladajacymi niz u wiekszosci 30 latkow :) silni sprawni usmiechnieci pelni zycia optymizmu wigoru gdzie tylko siwe wlosy zdradzaly wiek i troche zmarszczek budzili moj podziw ze jednak mozna jesli sie chce mi sie chce :) ps dziewczyny... eeeeh wy...ze alep dobre...moze i dobre... ja nie mam cery...nadwrazliwej ;) :) bajerow nie potrzebuje a ze bialy jelen fuj? podobno naturalne podobno hipoalergiczne... podobno sam tluszcz zwierzecy...chyba :) ...neutralny mam do tego stosunek podobno najdrozsze i najlepsze mydla sa z tluszczu ludzkiego :) ja az tak w sklad nie wnikam - skora dobrze reaguje i wyglada :) po szarym bialym :) jeleniu po "drogich" bajeranckich plynach do kapieli w super kolorach i zapachach... mialem skore....troche za sucha sciagnieta...czasem sklonna do podraznien przy bialym jeleniu tego nie mam 200 gr mydla za 2 zl ? hehe prawie na miesiac mi starcza jak za darmo predzej i wiecej zlego czyni "zla" woda ktora leci z prysznica moja mala byla na dosc ciekawym szkoleniu babka 74 lata prowadzila...szkolil ja znajomy dalajlamy, duzo w indiach bywala...obcykana w ajurwedzie raz w tygodniu smaruje cale cialo olejem sezamowym i to jej starcza ...kremow nie uzywa w srode bedziemy miec :) czekam na swieza dostawe :) pani tez mowila ze na wilgotna skore po kapieli :) ps coriander :) jakie zlo ;) bede mial dom otoczony 2 metrowymi tujami...na skraju lasu kontakt ze zlym swiatem tylko...przez internet bezprzewodowy no i prad....przez siec :) (tak planuje ...jak najbardziej samowystarczalny dom) telewizora nie mam i nie bede mial i bede w srodku sobie medytowal i zajadal ryz z warzywkami i owockami :) ksiazki poczytam muzyki poslucham winko posmakuje ...czasem jakis dobry film sie sciagnie i ogladnie w weekend :) no i na wakacje co pol roku ,latem morze a zima gory - nawet nasze mi starcza nie musze jezdzic po swiecie zeby innym sie chwalic i robic wrazenie - a jakos mnie tam...nie ciagnie nic mi wiecej do szczescia nie potrzeba ja prosty skromny chlopak :) wiem co chce pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bianka333
Oto wynik: Kamień żółciowy - skład chemiczny - wykryto cholesterol. Tyle. Jakie są Wasze komentarze? Tak ma być? Tyle wystarczy? To mnie trochę rozczarowało, tym bardziej, że czekałam 5 tygodni i zapłaciłam 90 zł.... No, ale może tyle ma być. Co do 140 lat - ja się zgadzam na tyle, dla mnie może być :) chyba jakoś sobie poradzę, nie będę się męczyć ani nudzić.... :) Na poważnie - dla mnie całe to "dbanie o siebie" to nie jest aż taki duży wysiłek i czasu też wystarcza. Pracuję co prawda 6 godzin (3/4 etatu), ale mam dzieciaki w wieku szkolno-przedszkolnym. Mimo wszystko daję radę - mam tą samą refleksję co Makler - wystarczy sprawdzić badania, ile czasu przeciętny człowiek spędza przed telewizorem... A może dzieci uczą lepszej organizacji, zagospodarowania czasu, planowania... Tak czy inaczej, mi 2 x dzienne przygotowanie 1 - 1,5 litra soku, surówki, twarogu z olejem, ugotowanie warzyw i zaparzenie ziół jakoś idzie. Pozdrawiam, buziaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bianka333
Przeczytałam w internecie, że oliwa z oliwek nie zawiera cholesterolu... Więc to jest gwarancja, że "nasze" kamienie, to na pewno nie "zemulgowana" oliwa :) A tego się najbardziej obawialiśmy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydałaś sporo kasy, to fakt. Ale wynik nas bardzo zadowala, bo zielony kolor oznacza cholesterol właśnie. Tak piszą w książkach! Buźka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko cholesterol? uee myslałam, ze będą też jakieś toksyczne substancje. Może badanie nie było dokładne. Ja jestem troche rozczarowana :O Mi się wydaję, ze ten kamień zawiera jeszcze jakieś dodatki, gdyby był sam cholesterol, to ci wszyscy specjaliści od czysczenia wątroby nie pisaliby, ze po "utknięciu" w jelicie podtruwa organizm :O ja bym tam nie chciała zyć ponad 14 lat. coraz gorzej sie robi na świecie, nie mam ochoty na to wszystko patrzeć :( ale taki dom otoczony tujami chciałabym mieć :) gdzieś na uboczu z wielkim ogrodem, własnym zielnikiem, zwierzętami :) ach i och :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chociaż w sumie to i dobry ten cholesterol. ja przed oczyszczaniem robiłam badanie i wynik cholesterolu 210, a po kilku oczyszczaniach 178 :) u mnie ten cholesterol mogl tez byż zaburzony, przez wysoki poziom TSH w pierwszym badaniu byl ponad 5, a pozniej 3 coś tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makler001
bianka :) dobrze ze sprawdzilas :) tez sie troche obawialem, tak jak niektorzy przeciwnicy tych metod oczyszczania pluja saczac jadem naokolo....ze sami sobie te kamyszki produkujemy przy oczyszczaniu a wydalamy przeca kamyszki watrobowo - zolciowo- cholesterolowe :) wiec... sklad...cholesterol :) ...no taki byl oczekiwany w napieciu i taki jest jak dla mnie git :) tylko to badanie... hm...zdziebko drogie... a pewnie... jakas pani w labolatorium...pewnie popatrzyla...w dloń wziela...spojrzala okiem fachowca wysokiej klasy ... zgniotla w paluszkach z pelnym przekonania tonem profesjonalisty rzekla cholesterol jak nic ;) :) wpisala gdzie trzeba 90 zl skasowali i heja :) albo kapnela kropelka Cif'a...kamyszek sie rozpuscil...znaczy tluszcz...znaczy cholesterol :) ps wybaczcie zarty ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bianka333
Poczytałam - kamień może składać się wyłącznie z cholesterolu. Właśnie te w wątrobie (a nie w pęcherzyku żółciowym) są cholesterolowe. I tych chcemy się z wątroby pozbyć... Te z woreczka mogą już być zwapniałe. Ja nie mam kamieni w woreczku, więc ten mógł być tylko z wątroby. Toksyny - chyba są głównie w żółci, jej warto się szybko pozbyć. Sam kamień też je pewnie ma... Najważniejsze, że to cholesterol, a nie oliwa :) Tyle. Słuchajcie: piszcie, co jest zdrowe i co warto jeść. Np. kasze - niby zdrowe, a mocno zakwaszają organizm. Wyjątkiem jest gryczana. Jakie dania sobie gotujecie/przyrządzacie? Idzie zima, coraz trudniej coś wymyślić, żeby było różnorodnie, smacznie i zdrowo. W kółko to samo musi obrzydnąć. Dawajcie swoje pomysły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makler001
bianka po zrobieniu pasty dr budwig zostalo mi troche bialego serka... rozgniotlem go... troche zmielonego siemienia lnianego , troche oleju slonecznikowego, troche miodu, garsc suszonej zurawiny... wszystko dobierac pod swoj smak :) pyszna przekaska na malego gloda hehe troche rodzynek... czy migdalow orzechow slonecznika... mozna kombinowac do woli a ja ze kupuje bialy ser na targowisku...robiony... to sa takie sporawe kawalki co najmniej polowa mi zostaje a ze zostawiony tak serek w lodowce w naczyniu szybko....obrasta "mchem" i srednio sie nadaje do spozycia od razu po kupnie dziele na 2 kawalki, pakuje oddzielnie i do zamrazalnika jak potrzebuje wyjmuje odmrazam... i mam zapas :) ze swiezymi pstragami robie tak samo tylko przed pakowaniem oddzielnie i zaladowaniem do zamrazalnika, solidnie umyje wyplucze, delikatnie skropie cytryna... i moge po jednym wyciagac i konsumowac :) moje dziewcze kasze jaglana lubi...podgotuje....pozniej w piekarniku troszke podprazy... pyszna pozniej :) troszke miodziku czy oliwki, rodzynek czy co tam jeszcze sie ma...suszonych owockow oczywiste i proste.....ale praktyczne :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepis na smaczną kaszę jaglaną z selerem i śliwkami suszonymi Garnek z grubym dnem 2 l, -2/3 szklanki kaszy jaglanej, -2 szklanki wody, -łyżka masła, -średniej wielkości seler korzeniowy(ja daję mniej), -1-2 pokrojonych śliwek( opłukać, osączyć), -mała szczypta pieprzu. Wodę zagotować, powoli wsypywać kaszę mieszając. Osoby, którym przeszkadza goryczka, niech odleją tę wodę i zaleją kaszę świeżym wrzątkiem(ja tak robię).Kaszę pogotować ok. 10 minut, dodać śliwki i masło, przykryć garnek i gotować na wolnym ogniu. Seler utrzeć na grubej tarce lub w malaxerze, wsypać do gotującej się kaszy, zamieszać, popieprzyć i posolić. Gotować ok.15 minut(ogółem 30-35 minut). pokropić sokiem z cytryny, zawinąć garnuszek(jeśli zepter to nie trzeba), żeby kasza doszła. Zamiast suszonych owoców i selera można zastosować brokuł podzielony na cząstki, pokrojoną cebulę i trochę czosnku. Ten przepis podała jakaś internautka, ponoć jest z kuchni makrobiotycznej. Ale kaszka smaczna, gotowałam często, gdy intensywnie oczyszczałam jelito grube. Można ten przepis dowolnie modyfikować, ja sparzam kaszę wrzącą wodą z czajnika, odlewam, a reszta, jak wyżej. Smacznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam że najgorsze są kamienie z woreczka żółciowego. Nie dość że są twarde i może być ich dużo, to najgorsze chyba jest to że zatykając woreczek powodują że żółć nie ma gdzie się gromadzić, czy jak się przedostać do dwunastnicy. Zawsze intrygował mnie fakt że Edgar na dolegliwości wątroby i woreczka żółciowego zalecał okłady z rycyny pod poduszką elekryczną i wypijanie oliwy z oliwek. Sam tak robiłem i jakoś nie widziałem kamieni wątrobowych w takiej postaci jak po oczyszczeniu wątroby w/g Tombaka czy Clark. Może rycyna powoduje że kamienie cholesterelowe rozmiękały i wychodziły jako "nie kamienie" tylko nie wiadomo co? Teraz, czyli na jesień nie płukałem wątroby w/g Moritza czy Clark, robiłem dietę jabłkową (dzięki celulozie będącej w jabłkach pozbywamy się cholesterolu z organizmu) i pijam sam wrotycz 3 dni picia, 4 dni przerwy, tak profilaktycznie. Oczywiście zasady żywienia w/g Edgara i jak na razie żadne katary czy kaszle mnie nie chwytają. W sumie ostatnią chorobę (grypę czy coś tam) miałem ze 3 lata temu. Pięć dni w łóżku nie wychodząc z niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makler001
jaroslaw... no ja wlasnie tez w trakcie tygodnia przygotowawczego do oczyszczania watroby... wygrzewalem ja poduszka elektryczna, przy okazji robiac wlasnie oklady rycynowe bo jak taki "cudowny" ten olej... to moze pomoze.... zaszkodzic nie zaszkodzil, w jakim stopniu pomogl bladego pojecia nie mam - ale sam proces oczyszczania w obu moich przypadkach przebiegal... idealnie tez w czasie stosowania okladow nie zauwazylem nic szczegolnego pewnie rycyna wnika przez rozgrzane cialo i wyplukuje w jakims tam stopniu czesc toksyn czy tez lagodzi stany zapalne ulatwiajac prace organowi moze troche rozpuszcza... rozmiekcza twory zalegajace... w polaczeniu z sokiem jablkowym...troche szlamu zapewne wyplywa, udrazniajac i zmniejszajac wielkosc obecnych kamieni, co ulatwia sam proces przyszlego oczyszczania ja tak to odbieram bo kamyszkow troche mialem, kilka nawet kolo 1 cm, a doslownie nic nie czulem, tak jakbym nie mial watroby :) choc solidnie sie napracowala i solidnie mnie to energetycznie wyczerpalo w moim wypadku same pozytywy odnosnie....przeziebien :) dwa tygodnie juz biore nalewke tybetanska :) i pomimo... ze wokolo mnie 4 osoby kichaly smarkaly ikaszlaly z roznym natezeniem... nawet katarka :) choc jak sie po dworze pokrecilem kolo domu ( takie wylatywanie w bluzie na chwile - najgorsze to to ) bo zajec troche bylo...i jakas niby chrypka sie zblizala....to plukalem gardlo uryna zapobiegawczo przed spaniem :) i.... wokolo mnie...dalej kichaja smarkaja i tabletki biora....i dalej kichaja i smarkaja....a ja nic :) byle tak dalej :) za 2-3 tygodnie 3 oczyszczanko watroby :) moritzem tak mysle zeby sobie zrobic ocet jablkowy... tez podobno :) dobry srodek na wiele...."zlego" :) (zamiast diety jablkowej :) - jablek to ja zawsze sporo jadlem )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, tylko dlaczego Jelisejewa pisze, że trzeba- ostrożnie z owocami: nie przejadać się. Zjadać nie więcej niż dwa jabłka dziennie. Ja też chyba wkrótce przeczyszczę wątrobę, bo jakoś się tak już chce(!). Moja autorka sugeruje, aby Pod koniec każdego miesiąca stosować dwudniową głodówkę, lub zabieg Szankh Prakszalana(zaleca się pacjentom zregenerowanym). I w związku z tym, mam pytanie- Czy ktoś z Was stosował ten tzw. Gest muszli? Jeśli tak, to jakie ma wrażenia? Wszyscy, których czytała, gorąco go zalecają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alusia78
Alusia78, przyznam się że nawet spróbowałam uryny wewn. kilka łyków, smaczne toto nie było. Ale myślę że za wcześnie na to. Popróbuje zewnętrznie najpierw. Zajrzałam do Tombaka i on właśnie. mocno ostrzega, żeby najpierw oczyścić jelita i wątrobę. Pisze wręcz, że stosowanie np u pacjentów chorych na raka urynoterapii przed oczyszczeniem to samobójstwo. Stwierdziłam, że co za dużo to nie zdrowo. A ja po dwóch czyszczeniach wątroby jestem , ale tych kamieni to nie wyszło ze mnie bardzo dużo, razem jak zliczyć te maciupeńkie to było może że 100, a Clark i inni mówią, że koło 2000 powinno się wydalić, żeby zdrowie naprawić. Choć wyszło kilka takich 3 cm. Ale u mnie to z candidą problem chyba, jak nie jadłam 2 tyg nic słodkiego to było lepiej. Co prawda język biały prawie tak samo, ale mniej odczuwałam przelewanie w żołądku itd. No i była impreza i mnie an ciastko namówili to jak zmierzyłam swój obwód dwa dni później 5 cm więcej. Nie wierzyłam własnym oczom. Tzn oczywiście nie sądzę, że kaloryczność ciastka mnie dobiła, chodzi mi raczej o wzdęcia itp. Tak więc podejrzewam, że to Candida bo z tych objawów, o których pisał Janus to mam baaardzo dużo. I dla mnie najtrudniejsza ta walka z rodziną. Moi rodzice to nawet nie chcą słyszeć o piciu ziółek na pasożyty, a na stówę je mają. O innych rzeczach nie wspomnę, co gorsza w rodzinie lekarz medycyny konwencjonalnej więc wiecie. To jak z Kopernikiem trochę, jakby nie znalazło się paru innych szaleńców co mu uwierzyło, to byśmy nadal myśleli że Słońce obraca się wokół Ziemi. Sama się więc zastanawiam, czy to nie walka z wiatrakami, jak ja tu sobie w domciu ziółka popijam i inne, a potem jadę do rodziców , czy możliwe się nie zarazić będąc tam kilka dni. Wczoraj mój tata mnie rozwalił tekstem, że mężczyźni to nie mają pasożytów. Uzasadnienie...bo jak sobie od czasu do czasu setkę wypiją przy święcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makler001
papaja :) jelisejewej to ja jeszcze nie czytal... wiec na jej temat to z toba nie podyskutuje akurat z tym zeby wiecej niz 2 jablek dziennie nie...to raczej mocno dyskusyjne kwestia raczej taka...ze owoce maja duzo cukrow prostych... duzo weglowodanow... nadmiar po prostu moze przeczyscic :) jak za duzo weglowodanow na raz to toaleta :) druga sprawa ze jak kto ma sporo drozdzakow grzybow jakichs tam pasozytow no to cukry proste sprzyjaja ich...namnazaniu odzywianiu - i tu bym pewnie glownej niecheci jelisewej szukal co do gestu muszli hehe czytalem...czytalem... ale... zniecheca mnie picie tak duzych ilosci slonej wody po przeczyszczeniu jakie funduje sobie przy okazji oczyszczania watroby za sprawa soli gorzkiej... powiem ci ze to chyba prawie na jedno wychodzi przeplukuje caly system pokarmowy (przynajmniej u mnie prawie czysta woda pod koniec leci :D ) wyzszosc soli gorzkiej widzialbym jeszcze w tym...ze jak to jakis madry rosyjskojezyczny autor napisal....dziala na toksyny jak magnes na opilki metalu :) co dodatkowo mnie zmobilizowalo do spokojnego picia tego "swinstwa " bleeee ;) :) alusia co do tej ilosci kamieni... tez na mnie to ogromne wrazenie robilo jak ludzie pisali czy tez autorzy dedykowanych publikacji pisali o ilosci dochodzacej do 1000-2000 jedno wielkie....zalezy! zalezy jak kto zasyfiony...i tyle a czynnikow na to wplywajacych....od groma pasozyty i inne dziadostwa obecne w ciele organach jelitach tez maja swoj udzial w utrudnionym czyszczeniu ciala mi na bialy nalot pomoglo ssanie oleju :) jezyk czysciutki teraz ta nalewka tybetanska....mam nadzieje ze dokumentnie mnie doczysci i odswiezy imieniki mialem ...i sporo jadlem w weekend slodkiego...za duzo...przejadlem sie objadlem :) przejadlem nawet celowo...zeby sie gorzej poczuc i zniechecic juz nie tkne! tak jak i alkoholu to sa szkodliwe nalogi i na marne czyszczenie zasmiecaja nasze ciala przynajmniej mam dobra wymowke na slodkie i picie alkoholu :) na pol roku...oczyszczam watrobe :):):):) a po przeczytaniu siemionowej...szkoly zdrowia... tak jak i np huldy clark kuracja zycia z pasozytami drozdzakami chemia wokol nas nie wygrasz nie masz najmniejszych szans i to trzeba sobie uswiadomic bo musialabys oczyscic cala swoja rodzine caly dom mieszkanie dom wszystko a tego nie jestes w stanie zrobic! mozna wpasc w obled po prostu im bardziej jestesmy silni sprawni czysci odporni tym nasz organizm sam! poradzi sobie z tymi...drobiazgami bo majac czyste jelito watrobe nerki stawy kosci krew.... takie drobnostki jak chwilowe zakazenia wirusowo bakteryjno pasozytnicze i lekkie zatrucia pokarmowo chemiczne....sprawne czyste organy zneutralizuja a system immunologiczny pokona wiec w tym nasza rola czyszczenie oczyszczanie maksymalne! przy okazji... moja mala dostala dwie dynie...pestki sie susza...kompociku sie opilem w weekend porobiony do sloikow... siemionowa poczytalem....znakomite lekarstwo na pasozyty :) mi to pasi :) i orzechy tez :) mam w sloikach troche zalane miodem i nalewka tybetanska...i moja mikstura jesienna...z miodu czosnku i cytryny same dobroci :) nawet olej z pestek winogron sobiem zakupil i juz pije przed nynaniem :) olej lniany wiadomo...pasta dr budwig... kapuchy z grochem sobie narobilem tez w weekend i zajadam i sie czyszcze :) ehhhh....zdrowie :) ..... lubie to :) przyjemnosci panie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alusia moj ojciec tez tak kozakował jak mu mówiłam, ze ma pasozyty. Oczywiscie on twierdził, ze jest OK blablabla...ale taki bez sił był i ten jego zapach .....brrr wrecz zmusiłam go, zeby poszedł na badania aparatem mora....wydałam rozkaz i koniec. w koncu sie ugiąl i poszedł no i wyszło to i owo. teraz grzecznie pije ziólka, pił vernicadis, zmienił diete i jest jak nowo narodzony, a skonczył juz 60 lat :) biega wiecej niz ja, codziennie rano sie gimanstykuje, jest energiczny, a ten okropny zapach znikł :) jakby mnie duzo wczesniej posluchał, to na pewno oszczedziłby jeszcze bardziej trzustke. ludzie sobie nawet nei zdają sprawy z tego jakie robactwo w nich siedzi. ja od czasu do czasu chodze na sprawdzanie tym aparate mora i widze ludzi jacy tam przychodzą, niektorzy na pozor wyglądają bardzo zdrowo ale jakie robactwo mają w sobie...o zesz o niektorych pasozytach nawet wcześniej nie slyszałam. teraz tak sie troche przymierzam do tego aby namówić ojca na czyszczenie wątroby ;) może się uda...oby! ja w trakcie mojego ostatniego oczyszczania wątroby zrobiłam sobie ciepły okład na brzuch z oleju rycynowego. na drugi dzien wyleciało ze mnei sporo dośc duzych kamieni, takich około 1 cm i wiekszych oraz ogromna ilośc brzydko pachnącej żółci. tym razem tez sprobuje z okładem. Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alusia jescze mi sie cos przypomnialo kiedys moj ojciec opowiadal mi jak jego znajomy trafil do norweskiego szpitala. wszyscy oniemieli, kiedy zobaczyli lekarza, ktory przyszedl go badać. był maxymalnei zabunkrowany, maska na buzi, dlugasne rekawice, fartuch jakis plastikowy, itd. na pytanie dlaczego sie tak ubral odpowiedział, ze Polacy sa okropnie zagrzybieni, zarobaczeni i mają ogromną ilośc roznych wirusów, a on sie brzydzi i boi zarazic :( troche przykro sie robi jak się slyszy takie opinie o naszych rodakach ale w sumie to sie nie dziwie temu lekarzowi, bez powodu by takich rzeczy nie mówił. Bianka ja jadam głownie zupy albo kasze z warzywami+sałatki. nudna ta moja dieta ale jakos daję rade ;) ostatnio znalazłam przepis na kotlety z grochu, nawet niezłe były :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Piszę po raz pierwszy choć od jakiegoś czasu odwiedzam ten wątek i starałam się przeczytać wszystko od a do z. Temat oczyszczania organizmu nie jest mi obcy ale mam na swoim koncie pewne przejścia, które dopiero teraz zaczynam rozumieć. Chciałabym się z wami tymi doświadczeniami podzielić. Około 6 lat przeżyłam falę bardzo nieszczęśliwych wypadków: śmierci ważnych dla mnie osób, utrata pracy, choroba mamy, potem taty i inne smutne przeżycia aż po chorobę i zejście mojego psa - a to wszystko w ciągu trzech tygodni, takie ciągłe „młotkowanie, które nie pozwoliło mi się podnieść. Mój stan zdrowia w skutek ciągłego stresu znacznie się pogorszył stany depresyjne. Trafiłam do osoby, która zajmowała się refleksologią i mimo skuteczności tej osoby w leczeniu innych osób, z którymi tam się zetknęłam (wyleczyła różne choroby aż po nowotwór trzustki, co jest nie lada osiągnięciem) wobec mojego organizmu była bezradna. Jedno co powiedziała to to, że moja wątroba to jakiś dramat i nie chce nawet drgnąć. Zaleciła mi czyszczenie wątroby (chyba wg Tombaka). I teraz dopiero, czytając ten wątek, wiem jakie błędy popełniłam. Otóż tak: przeszłam 8-tygodniową dietę na samych warzywach, lewatywy z uryny i z kawy (chociaż po kawie miałam takie odloty że szkoda gadać, chyba dla mnie były za mocne) itp. Aż w końcu pierwsze oczyszczanie. Było nawet ok. i w pierwszych dniach czułam się znacznie lepiej. Planowałam oczywiście kolejne ale. No właśnie ale nagle zaczęły się za mną dziać dziwne rzeczy. Zaczęło mi puchnąć nosogardło, tak, że prawie nie mogłam oddychać (wtedy powinnam była kontynuować oczyszczanie!!! ale tego nie zrobiłam), puchła też lewa część podniebienia a potem zaczął się jeszcze gorszy dramat takie obrzęki krtani, że odcinało mnie od tlenu całkowicie. Pogotowie zbierało mnie z ulic, krawężników, trawników itp. średnio dwa razy w tygodniu. Organizm wskutek tego obrzęku był tak niedotleniony, że traciłam czucie w rękach i w nogach. Oczywiście zaczęło się: alergolodzy i inni „specjaliści nie muszę mówić, że żaden z nich mi nie pomógł. Pewnego dnia obudziłam się z podniebieniem całym w krwawych bąblach, doszło do tego, że nie mogłam napić się nawet wody bo krtań puchła mi nawet od tego. W ciągu dwóch dni straciłam 6 kg. A lekarze byli bezradni wg nich, po wykonaniu dziesiątków różnych wymyślnych badań byłam zdrowa jak byk, badania super! W tym czasie nabawiłam się strasznych lęków, bałam się tego duszenia jak cholera, przy wychodzeniu męża do pracy żegnałam się z nim tak jak bym miała się już z nim nie spotkać, osiwiałam całkowicie a i to wychodziło całymi garściami, ciało stało się nadwrażliwe, byle zadrapanie nabrzmiewało jak nigdy dotąd. Dentysta mi powiedział wtedy, że mam jamę ustną jak u alkoholika (chyba strasznie zżartą), zęby zaczęły mi się sypać, że aż strach. Czytając teraz ten wątek nabieram przeświadczenia, że był to albo Herxheimer albo amalgamat, który mi powypadał po pierwszym oczyszczaniu i strułam się rtęcią. Jestem przekonana, że moim błędem były braki w wiedzy na temat samego przygotowania jak i niekontynuowanie oczyszczania. Wtedy po prostu nie miałam na to siły i zakończyłam na tym jednym. Zatkałam się całkowicie toksynami! Teraz dopiero układa mi się to w całość. Miałam zbyt małą wiedzę i wszystko co robiłam nie było poprowadzone tak jak być powinno. Energoterapeuta, do którego trafiłam powiedział mi coś, co wtedy mnie całkowicie zaskoczyło: „u pani WOGÓLE nie pracują nerki a wątroba ledwo, ledwo. I faktycznie zaczęłam kojarzyć, że mój mocz to pierwszej klasy kryształ, prawie bezbarwny. Po TRZECH latach drastycznej diety doszłam do siebie. Może nie całkowicie ale nie mam tych obrzęków. Natomiast powoli pogarsza mi się wzrok (niezbyt drastycznie na szczęście), koncentracja, pamięć, kobiece sprawy w rozsypce, nadal nadwrażliwość na zapachy (TYLKO chemiczne: proszki do prania, perfumy, pochodne ropy naftowej, a najgorsze to wszystkie zapachowe odświeżacze powietrza) i nadwrażliwość smaku. Schudłam wtedy 25 kg a brzuch jak w ciąży. Aż strach pomyśleć co tam się w środku dzieje . Ruszyłam to wszystko ale nie doprowadziłam do końca. I teraz wielka do was prośba. Powiedzcie mi, co wg was powinnam zrobić najpierw, bo mam takie wątpliwości: jak wytłukę najpierw robale to boję się, że mnie zatka znowu. Jak te robalowe zwłoki szybko wydalić? Jestem w stanie wyobrazić sobie jak się pozbyć tych w przewodzie pokarmowym ale najgorzej z tymi w innych zakątkach organizmu. Jak pisze Clark depresja oznacza robczyska w mózgu Rozumiem, że najpierw powinno się z nimi zrobić porządek, potem nerki a na końcu wątroba, no a potem dalej wg wskazań Clark. Czy można jakoś wspomóc organizm aby te objawy Herxheimera? złagodzić? Wspomóżcie mnie proszę swoim doświadczeniem. Jaką kolejność przyjąć? Aha, zaznaczam, że nie robiłam badań aparatem Mora. Serdeczne uściski! P.S. Jesteście naprawdę dzielni!!! I jestem wam wdzięczna, że propagujecie tę jakże ważną wiedzę i dzielicie się swoimi doświadczeniami z innymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gorąco Ci polecam Jelisejewą. Ona opisuje różne inne sposoby oczyszczania, bardziej ,,miękkie", dostosowane do istniejących w organizmie chorób. Wstrząsajace....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość memii
Jarosław mógłbyś przybliżyć zasady odżywiania Edgara? na co kładzie największy nacisk itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makler001
przylacze sie do zapytania jaroslawa :) duuuzo mam...ale jej...ni widu ni slychu - chociaz moze za slabo na razie szukalem....? kasia 45 dobrze ze napisalas takie przypadki tez musza tu zaistniec... jako nauka i przestroga dla innych i chyba tak jak papaja sugeruje... najpierw delikatniejsze sposoby oczyszczania...jelisejewej nie czytalem... ale warzywno owocowe soki mieszanki ziolowe - tak na czuja masz tak zatruty organizm ze nasze brutalne metody dla ciebie sa zbyt gwaltowne twoj organizm jest bardzo delikatny i czuly jestes na krawedzi... niestety tej ...niekorzystnej jak najbardziej odzywcze wartosciowe soki warzywno owocowe gerson takimi sokami + lewatywy nowotwory leczy lewatywy na razie pomin jesli masz duzo wypelnien amalgamatowych.... niestety musisz je wymieniac na kompozytowe sa strasznie toksyczne...ciagle zatruwaja organizm woda... czysta... jesli nie filtr osmotyczny to chociaz kupna zrodlana - minimum 2-3 litry dziennie lekka gimnastyka dynamiczne spacery... poprawi krazenie dotleni... ale tez w ruchu nasze cialo miesnie stawy wszystko to lepiej sie odżywia i oczyszcza codziennie ssij olej slonecznikowy - rano na czczo - mozesz przed spaniem tez... byle od ostatniego posilku minelo 3-4 godziny - dobrze oczyszcza organizm z toksyn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za odzew! Z pewnością muszę się powoli i systematycznie przygotować. Zakupię lekturę i do roboty. Jestem już po Słoneckim, Tombaku, Clark, Moritzu. Myślę, że u mnie takie reakcje mogły być składową dwóch czynników. Po pierwsze rtęć z wypełnień (myślę, że również dlatego ich wymiana może być tak ważna, bo pod wpływam oczyszczania może się z nich wydobywać szkodliwe świństwo) i po drugie stan psychiczny (rozpoczynałam kurację w bardzo złym stanie psychicznym, może więc znaczenie ma to, co podkreśla Clark, aby nie przeprowadzać kuracji będąc w stanie ciężkiego przebiegu choroby i może to niekoniecznie dotyczyć tylko wspomnianych przez nią przeziębień itp.). A więc złe przygotowanie! Ja przynajmniej tak to interpretuję. Dlatego ważne aby tego nie lekceważyć. Nie mogę też wykluczyć innych zewnętrznych przyczyn takich jak zatrucie jakimś świństwem. To było już dawno temu i nie potrafię sobie przypomnieć wszystkich okoliczności co do dnia. Nikt z moich oczyszczających się znajomych nie miał takich objawów i są oni z efektów oczyszczania zadowoleni. Jest natomiast pewne, że: 1.Lekarze nie byli w stanie mi pomóc, to już chyba wiem nie tylko ja. 2.Chemia to świństwo jakich mało - ja przy tak wrażliwym „podniebieniu czuję dokładnie jak podrażnia i zatruwa nasz organizm. Jak po trzech latach spróbowałam „różowej szyneczki ze sklepu to czułam wyraźnie to chemiczne obrzydlistwo 3.Dieta może sprawić cuda. Będę czytać i śledzić ten wątek i na wiosnę powinnam być w pełnej gotowości:))). Mam jeszcze pytanie czy dodajecie witaminę C wg wskazań Clark do żywności? Gdzie można kupić taką czystą witaminę w proszku? k

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
memii dobrze że poruszyłaś temat zasad odżywiania w/g Edgara. Już wcześniej pisałem że "muszę przysiąść" i się tym zająć. Podaję za Encyklopedią Uzdrawiania napisaną przez Reba Ann Karp. Zalecenia dietetyczne podawane w większości odczytów, złożyły się na obraz diety uniwersalnej, doradzanej przez Cayce'a zarówno dla zachowania zdrowia, jak i przy zwalczaniu chorób. Według Edgara Cayce'a, nieprawidłowe odżywianie jest jednym z podstawowych źródeł dolegliwości zdrowotnych, natomiast prawidłowa, odpowiednio zrównoważona dieta stanowiła główną metodę leczenia wielu omawianych przez niego schorzeń. Z punktu widzenia Cayce'a, ważnym aspektem diety było utrzymanie właściwej równowagi kwasowo-zasadowej organizmu. Uważał że w prawidłowej diecie na 80% produktów alkalicznych powinno przypadać 20% produktów zakwaszających, oraz że wysokoalkaliczna dieta może wzmocnić walkę z chorobą, a także usunąć z organizmu nadmiar toksyn. Utrzymywał że pacjent zachowujący odpowiedni poziom alkaliczny organizmu, nie zazna przeziębień. Za produkty alkaliczne, w skrócie, uważano warzywa i soki warzywne, owoce i soki owocowe, oraz mleko. Z drugiej strony produkty zakwaszające to głównie produkty wysokoskrobiowe i źródła protein, czyli zboża i ich przetwory (kasze, chleb, makaron, ryż itp.), niektóre warzywa strączkowe, jajka, orzechy, mięso, drób, ryby i cukier. To jedynie ogólny zarys, ponieważ część z tych produktów jest bardziej zakwaszająca, bądź bardziej alkaliczna od pozostałych. Niektóre produkty żywnościowe są w rzeczywistości neutralne, ani alkaliczne, ani zakwaszające. Ponadto w każdej z tych kategorii istnieją wyjątki. Codzienne jedzenie porcji świeżej sałatki warzywnej nie tylko zwiększa zasadowość organizmu, lecz również dostarcza mu składników odżywczych i błonnika. Cayce najczęściej zalecał tego rodzaju sałatki jako posiłek południowy, jedzone z zupą, chlebem, lub sucharkami. Na przykład sałata i kapusta wspomagają oczyszczanie krwi, chociaż i inne surowe warzywa, jak marchew, seler i zielony pieprz dostarczają istotnych składników odżywczych. Cayce często zalecał przygotowywanie warzyw w galarecie, traktując żelatynę jako katalizator, który ułatwi przyswajanie składników odżywczych z sałatki. Niekiedy polecał także soki ze świeżych warzyw, na przykład z marchwi czy buraków. Cayce cenił również warzywa gotowane, podawane zwłaszcza w porze kolacji. Za szczególnie odżywcze uważał różnego rodzaju zielone warzywa liściaste (kapusta włoska, szpinak, nać rzepy, nać buraczana) i warzywa o żółtej barwie (marchew, dynia, kukurydza, słodkie ziemniaki). Polecał właściwie wszystkie dostępne warzywa, z których większość, chociaż nie wszystkie, miały właściwości alkaliczne. Jeżeli chodzi o proporcje, najczęściej doradzał jedzenie trzech warzyw rosnących nad ziemią na jedno warzywo bulwiaste. Często zalecał pomidory szklarniowe, karczochy jerozolimskie i dla oczyszczenia krwi gotowane cebule i buraki. Według Cayce'a, warzywa najlepiej było przyrządzać, gotując na parze w papierze Patapar (pergaminie do gotowania warzyw), aby zachować ich soki i składniki odżywcze. Wielokrotnie w odczytach zalecano także picie otrzymywanych w ten sposób wywarów warzywnych. W większości zasadowe są także owoce i soki owocowe, oprócz żurawin, śliwek i śliwek suszonych. Cayce cenił zwłaszcza owoce cytrusowe i ich soki - przede wszystkim sok z pomarańczy. Na śniadanie chętnie polecał wszelkiego rodzaju kompoty z owoców (śliwek, moreli itp.). Niekiedy wspominał także o gruszkach, grejpfrutach (zwłaszcza odmiany Concord), oraz wszelkich owocach o żółtej barwie (brzoskwinie, kantalupa, morele), czy arbuzach. W zasadzie Cayce uważał, że wszystkie owoce korzystnie wpływają na organizm, choć w niektórych przypadkach odradzał jedzenie surowych jabłek (często zalecając jabłka gotowane) oraz bananów, nie wyhodowanych w szklarni. Cayce zachęcał do jedzenia owoców na śniadanie i między posiłkami. Niekiedy zalecał sałatkę owocową w południe, zamiast sałatki warzywnej. Ponadto Cayce mocno podkreślał, że jeśli to tylko możliwe, najlepsze są świeże warzywa i owoce, występujące w okolicy. Świeżo zerwane zawierają więcej składników odżywczych niż te, które tracą świeżość podczas transportu. Według odczytów, świeże, hodowane na miejscu warzywa pomagają przystosować się do „wibracji" danego terenu, głębiej dostrajając człowieka do jego środowiska. Oczywiście świeże, chociaż nie wyhodowane na miejscu warzywa, nadal pozostawały bardziej wartościowe od warzyw w jakikolwiek sposób przechowywanych. Jeśli pacjent miał dostęp jedynie do produktów przechowywanych, Cayce zalecał zachowujące więcej składników odżywczych produkty zamrażane, w miejsce puszkowanych. Cayce często doradzał wypijanie przed snem napojów mlecznych w rodzaju Ovaltiny, mleka słodzonego, grzanego piwa (lub wina) z jajkiem i mlekiem (samo żółtko z odrobiną wódki jabłkowej lub whisky), czy grzanego mleka z miodem. Co ciekawe, parokrotnie stwierdził, że miód posiada właściwości alkaliczne tylko w postaci nie przetworzonej. Pamiętajmy jednak, że dla zachowania zdrowia potrzebne są również produkty zakwaszające, i nie można zlekceważyć ich znaczenia. Ponadto potrzebujemy dużych ilości skrobi i protein podczas chłodów. Potrzebują ich także ludzie wykonujący wytężone ćwiczenia fizyczne. Na śniadanie Cayce zalecał przede wszystkim produkty pełnoziarniste i ich przetwory, w formie tostów, gorącej lub zimnej kaszy i naleśników. Oczywiście chleb i suchary można było jeść przez cały dzień. Ze zbóż Cayce w odczytach najczęściej wymieniał pszenice, owies, kukurydzę, żyto, jęczmień, kaszę gryczaną i ryż, odradzając makaron oraz sugerując umiar w jedzeniu ziemniaków, fasoli i grochu, a jeżeli to możliwe, jedzenie tylko świeżo zerwanych. Jednakże łupinki z ziemniaków i wodę, w której gotowano ziemniaki lub łupinki, uważał jednocześnie za cenne źródła jodu. Cayce zalecał umiar również w jedzeniu mięsa, doradzając je najczęściej w formie „mięs lekkich", takich jak ryby, drób i jagnięcina, w miejsce wieprzowiny i wołowiny. Szczególnie zalecane dla swej zawartości jodu były owoce morza, które Cayce uważał za istotne dla prawidłowego funkcjonowania gruczołów dokrewnych. Dla wzmocnienia krwi niekiedy zalecał w odczytach wątrobę i inne podroby. Wołowinę doradzał rzadko lub wcale, wieprzowiny należało ogólnie unikać, poza chrupiącym boczkiem od czasu do czasu. Z drugiej strony, zrobiony w domu wywar z wołowiny był wartościowym środkiem wzmacniającym krew. Ogólnie, mięso Cayce zalecał jeść raczej na kolację, najwyżej kilka razy w tygodniu, w postaci pieczonej lub duszonej - nigdy zaś smażonej. Utrzymanie równowagi kwasowo-zasadowej często wiązało się z odrzucaniem przez Cayce'a określonych produktów, które uważał za ryzykowne dla zdrowia. Dotyczyło to piwa, napojów gazowanych, wszystkich potraw smażonych, tłuszczów zwierzęcych, octu, oczyszczonej mąki i białego cukru, połączenia cukru i skrobi (ciasto, wyroby cukiernicze itp.), oraz nadmiernych ilości środków pobudzających (w rodzaju kawy czy wina). Cayce uważał, że produkty tego typu zakłócają równowagę fizyczną, a wyeliminowanie ich z diety może uchronić pacjenta przed chorobą, oraz ułatwić usunięcie już istniejących problemów. Jeżeli chodzi o przyprawianie jedzenia, z różnych odmian soli Cayce zalecał przede wszystkim sól morską i jodowaną, z uwagi na wysoką zawartość jodu. Aby uniknąć utraty składników odżywczych, Cayce radził dodawać sól raczej po, niż podczas gotowania. Wówczas można było dodać także nieco masła. Wielokrotnie Cayce odradzał stosowanie czarnego pieprzu, przypraw i bardzo zakwaszającego octu. Ze środków słodzących najchętniej polecał miód, oraz cukier z buraków, grejpfrutów i surowej trzciny cukrowej. Zawsze zalecał umiar w jedzeniu słodyczy. Ponadto Cayce doradzał picie dużej ilości płynów. Generalnie by ułatwić eliminację odpadów toksycznych z nerek, polecał od sześciu do ośmiu szklanek czystej wody dziennie. Dla lepszego oczyszczenia nerek zalecał także wypijanie co rano od pół do trzech czwartych szklanki letniej wody. Ogólnie radził pić duże ilości wody pomiędzy posiłkami, a nie w trakcie. Jedna z reguł dietetycznych często lekceważona przez dietetyków, lecz podkreślana w odczytach, dotyczy korzyści i szkodliwości pewnych połączeń żywieniowych. Jednym z takich połączeń przynoszących korzyści zdrowiu, są niewielkie ilości czerwonego wina w połączeniu z ciemnym chlebem pełnoziarnistym, spożywane po południu, między posiłkami, a zalecane przez Cayce'a jako środek wzmacniający krew. Według Cayce'a wysoko odżywcze jest także grzane piwo (lub wino) z jajkiem, przygotowane z małą ilością whisky z żółtkiem, dodanych do mleka, a wypijane również po południu, między posiłkami. Gotowaną na śniadanie kaszę z figami, daktylami i mąką kukurydzianą, znaną jako „potrawa mamusi", Cayce zalecał jako środek oczyszczający i źródło niezbędnych składników odżywczych. Cayce nie pochwalał jednoczesnego podawania owoców cytrusowych i soków owocowych do kaszy i mleka (lub przetworów mlecznych) podczas tego samego posiłku. Uważał, że owoce cytrusowe są korzystniejsze dla zdrowia łączone z takimi produktami jak jajka i, być może, suchary ryżowe. Oczywiście innego rodzaju owoce i soki owocowe można łączyć z mlekiem i kaszą. Cayce często zalecał jedzenie na zmianę cytrusów i kaszy, oraz mleka i soków cytrusowych, dzień po dniu. Za szczególnie szkodliwe dla organizmu uważał łączenie słodyczy z produktami wysokoskrobiowymi, a w nieco mniejszym stopniu połączenie skrobi z mięsem i innymi potrawami wysokoskrobiowymi. Nie polecał kawy lub herbaty z mlekiem bądź śmietanką. W szczególnych przypadkach Cayce zlecał specjalnego rodzaju diety. Jedna z nich, dieta jabłkowa, zawierała jedzenie surowych jabłek i picie dużych ilości wody przez trzy dni, co miało oczyścić jelita. Przez trzy dni można było dodatkowo pić jedynie małe ilości kawy lub herbaty. Wieczorem ostatniego dnia, dla przyspieszenia usuwania toksyn z organizmu, Cayce zalecał wypicie do pół szklanki oliwy z oliwek. Szczególnie w przypadkach otyłości Cayce doradzał picie małych ilości rozcieńczonego soku grejpfrutowego, na pół godziny przed posiłkami i przed snem Miało to zaspokoić pragnienie słodyczy, nie przyczyniając się jednocześnie do nagromadzenia tłuszczu. W trakcie choroby Cayce podkreślał zalety alkalicznej, lekko strawnej diety płynnej lub półpłynnej. Pacjentom cierpiącym na anemię doradzał sok pomarańczowy, wątrobę (lub wyciąg z wątroby) i wywar z wołowiny. Ważnym aspektem najchętniej zalecanej i w pewnym stopniu już przez nas przybliżonej diety Cayce'a było właściwe przygotowanie potraw. Edgar Cayce nigdy nie zalecał smażenia potraw, zwłaszcza smażenia w głębokim tłuszczu, chociaż takie potrawy jak jajecznicę można było przygotowywać z odrobiną masła, lecz w niezbyt wysokiej temperaturze. Cayce doradzał raczej pieczenie, duszenie i gotowanie (zwłaszcza w papierze Patapar). Odradzał gotowanie w garnkach aluminiowych, zwłaszcza produktów zakwaszających, takich jak pomidory czy kapusta. Cayce uważał, że w normalnej sytuacji dieta dostarcza wszystkich składników odżywczych. Jeżeli konieczne było uzupełnienie diety preparatami witaminowymi należało je stosować z przerwami. Według Cayce'a ułatwiało to organizmowi jak najlepsze wykorzystanie składników odżywczych, nie powodując jednocześnie uzależnienia od witamin i nie doprowadzając do sytuacji, w której organizm przestanie sam je wytwarzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasia45 ja czasem pisze, ze byłam na badaniu aparatem mora ale zeby mnie ktos źle nei zrozumiał. ja nie piszę tego po to, aby kogos namawiac na tego typu badania. ja poszłam z ciekawosci, dowiedziałam się co mam w srodku i teraz to tepie :) mysle, ze na takie pierwsze ogolne badanie warto iśc ale poddawanie sie terapiom w gabienatach mora to dla mnei takie naciąanie kasy. mam do Was dwa pytania 1. nie wiecie od czego moga mnie swędzieć pięty? to jest objaw czegoś niepokojącego? 2. na powiece, zaraz za rzęsami mam takie malutkie cycuszki :( sa małe, mają około 1 mm, nei swędza, nic sie z nimi strasznego nei dzieje ale drażnią mnie. jest jakis sposob, zeby sie tego pozbyć? czym mozna przemywac oczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cd. Za szczególnie szkodliwe dla organizmu uważał łączenie słodyczy z produktami wysokoskrobiowymi, a w nieco mniejszym stopniu połączenie skrobi z mięsem i innymi potrawami wysokoskrobiowymi. Nie polecał kawy lub herbaty z mlekiem bądź śmietanką. W szczególnych przypadkach Cayce zlecał specjalnego rodzaju diety. Jedna z nich, dieta jabłkowa, zawierała jedzenie surowych jabłek i picie dużych ilości wody przez trzy dni, co miało oczyścić jelita. Przez trzy dni można było dodatkowo pić jedynie małe ilości kawy lub herbaty. Wieczorem ostatniego dnia, dla przyspieszenia usuwania toksyn z organizmu, Cayce zalecał wypicie do pół szklanki oliwy z oliwek. Szczególnie w przypadkach otyłości Cayce doradzał picie małych ilości rozcieńczonego soku grejpfrutowego, na pół godziny przed posiłkami i przed snem Miało to zaspokoić pragnienie słodyczy, nie przyczyniając się jednocześnie do nagromadzenia tłuszczu. W trakcie choroby Cayce podkreślał zalety alkalicznej, lekko strawnej diety płynnej lub półpłynnej. Pacjentom cierpiącym na anemię doradzał sok pomarańczowy, wątrobę (lub wyciąg z wątroby) i wywar z wołowiny. Ważnym aspektem najchętniej zalecanej i w pewnym stopniu już przez nas przybliżonej diety Cayce'a było właściwe przygotowanie potraw. Edgar Cayce nigdy nie zalecał smażenia potraw, zwłaszcza smażenia w głębokim tłuszczu, chociaż takie potrawy jak jajecznicę można było przygotowywać z odrobiną masła, lecz w niezbyt wysokiej temperaturze. Cayce doradzał raczej pieczenie, duszenie i gotowanie (zwłaszcza w papierze Patapar). Odradzał gotowanie w garnkach aluminiowych, zwłaszcza produktów zakwaszających, takich jak pomidory czy kapusta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×