Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zainteresowana tematem

mieszkanie z rodzicami/tesciami - wypowiadajcie sie

Polecane posty

Gość Milka80
Przeczytałam cały temat i jestem zdziwiona aż taką ilością negatywnych doświadczeń wspólnego mieszkania z teściami. Ja mieszkałam z rodzicami męża przez 12 lat. Nie była to może sielanka,zdarzały się drobne nieporozumienia. My mieszkaliśmy u góry( dwa pokoje,kuchnia,łazienka-my plus dwoje dzieci). Na parterze teściowie(podobny do naszego rozkład pomieszczeń). W wyremontowanej piwnicy szwagier z żoną i jednym dzieckiem(jeden pokój,kuchnia,toaleta,a łazienka z teściami). Zdarzało mi się denerwować na kogoś z rodziny,ale otwarcie nigdy się nie pokłóciliśmy. Wspominam te lata jako fajny okres naszego życia. Obecnie od czterech lat mamy swój dom, wybudowany dzięki wielu wyrzeczeniom. Nie przyszło nam to łatwo i bardzo go doceniamy. Przyznam,że na swoim żyje się jeszcze lepiej. Decyzję o budowie podjęliśmy,kiedy ożenił się szwagier. Nie był to po prostu na dłuższą metę, dom na trzy rodziny. Poza tym zależało nam na tym, żeby dzieci miały swoje pokoje, kiedy trochę podrosną. Nie wróciłabym już co prawda do poprzedniego układu po tym, jak posmakowaliśmy samodzielności,ale też nie demonizowałabym teściów. Jeżeli to spokojni ludzie,którzy nie wtrącają się w życie swoich dzieci,to wszystko można poukładać. Życzę powodzenia i dużo cierpliwości wszystkim mieszkającym w liczniejszej rodzinie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie sytuacja (wpadka) zmusiła do tego żeby mieszkać z rodzicami, dodatkowo początkowo samotnie wychowywałam dziecko. Jednak zeszliśmy się. Mamy póki co dwa duże pokoje,niedługo ślub,a po ślubie będziemy szukać czegoś swojego. Rodzice do niczego się nie wtrącają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przerazaja mnie wpisy typu "mieszkanie osobno ale blisko bo rodzice beda potrzebni do opieki nad dzieckiem" czyli tylko brac, nic dawac od siebie. bierzecie pod uwage to, ze Ci rodzice/tesciowie maja jakies uczucia? wiem, odcinanie pepowiny itd, ale ja np bylam w takiej sytuacji ze: jestem jedynaczka, rodzice mieli maly domek z lat 50-tych, ktory wymagal remontu. rodzicow nie bylo stac na remont. ja z mezem zastanawialismy sie gdzie mieszkac po slubie. moglisly kupic jakies male mieszkanie w bloku, ale i tak praca "kolo domu" rodzicow spoczela by na nas, niestety rodzice sa coraz starsi a pracy przy swoim domu jest zawsze duzo. wiec wzielismy kredyt i rozbudowalismy dom rodzicow. oni maja 2 pokoje, kuchnie, lazienke i wiatrolap na dole, a my mamy dol i gore z osobnym wejsciem. oczywiscie czasem mam juz dosc takiej sytuacji, choc rodzice za bardzo sie nie wtracaja, ale wiadomo, sa jakies wspolne sprawy a rodzice to inne pokolenie i maja inne zdanie na niektore tematy. czasem naprawde bardzo bardzo chcialabym mieszkac osobno, ale z drugiej strony czy nalezy myslec tylko o sobie i swojej wygodzie, zapominajac o uczuciach rodzicow/tesciow? zastanowmy sie, my młodzi, przeciez tez kiedys bedziemy starsi, bedziemy potrzebowac pomocy. moze faktycznie troszke poswiecilam swoj idealny spokoj i marzenia o mieszkaniu calkiem osobno, ale nie mam serca calkiem zostawic ich samych. czy tylko ja tak mysle??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość dziś Nie podzielam Twojej opini, dzieci maja prawo, a moze nawet obowiazek;) ukladac zycie po swojemu, wyprowadzac sie z rodzinnych domow, decydowac o sobie, zarabiac na swoje potrzeby. Owszem rodzicom nalezy pomagac, dzwonic do nich, ale niekoniecznie zyc z nimi po jednym dachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" dzieci maja prawo, a moze nawet obowiazekoczko.gif ukladac zycie po swojemu, wyprowadzac sie z rodzinnych domow, decydowac o sobie, zarabiac na swoje potrzeby. Owszem rodzicom nalezy pomagac, dzwonic do nich, ale niekoniecznie zyc z nimi po jednym dachem." Popieram :) My mieszkaliśmy z moimi rodzicami 2 lata, kłótni nie było, problemów również, mieliśmy swój pokój i łazienkę na piętrze, kuchnia wspólna na parterze, nie było najgorzej, ale to nie to samo, co mieszkanie osobno. Na plus to, że mogłam sprawdzić, jaki mój facet jest na co dzień bez wyprowadzania się ;) On też dobrze dogaduje się z moimi rodzicami, więc dlatego było dobrze. Ja z jego rodzicami mieszkać bym nie mogła absolutnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a moze to zalezy tez od wieku tych rodzicow i mozliwosci radzenia sobie z codziennoscia? wiem ze macie racje ale mysle sobie ze te wybory nie sa takie proste, kazdy przypadek jest inny, nie zawsze wybor jest taki oczywisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kupiłam mieszkanie i w końcu wyprowadziłam się od teściów. Nie chodzi o to, że było ciasno, niewygodnie, bo dom mają ogromny, ale mimo tego i tego, że to wspaniali ludzie, to jednak zawsze jest to mieszkanie u kogoś - nie możesz zrobić wszystkiego, co zrobiłbyś u siebie prawda? Dlatego ja do tego długo dążyłam i namawiałam męża na swoje. Ostatecznie przekonałam go, kiedy zakwalifikowano nas do programu MDM: http://mieszkaniedlamlodych.com/ Dzięki niemałemu dofinansowaniu przyspieszyliśmy cały proces kupna i w końcu jesteśmy na swoim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Unhappy ja miałam taką sytuację ale jak dziecko-nastolatka. Babcia dokładnie taka jak Twoja mama, a moja mama - nieszczęśliwa. NIGDY nie mogła normalnie prowadzić własnego domu, choć mieliśmy osobną kuchnię i łazienkę to babcia przychodziła codziennie, zmywała naczynia, wstawiała pranie choć nikt jej nie prosił, nie raz coś przy tym zniszczyła, rozmowy nie pomagały bo kończyły się powtarzaniem jak zacięta płyta, że ona chce dobrze a my nie doceniamy. I nie docierało, że my nie chcemy jej pomocy, że mamy ręce i potrafimy zrobić pranie, obiad etc. Jak grochem o ścianę. Chora sytuacja i nie do przeskoczenia... Jesteś młoda, pomyśl co będzie jak pojawią się dzieci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unhappy_m
No, właśnie tak jest. Najgorsze jest to, że to już trwa któryś rok i mam świadomość, że przez to ja stałam się mniej cierpliwa i gorzknieję. Staję się chłodna wobec rodziców, męża i siebie samej w ogóle. Już wdrukowałam sobie powielane dzień w dzień schematy: mąż jedzie gdzieś z domu - od razu mama trupta po schodach i pyta "a gdzie on teraz pojechał?" Bo oczywiście musi wszystko wiedzieć. Gdy sprzątam, przychodzi i pyta czy ktoś przyjeżdża do nas? - ZAWSZE! Jeśli nie gotuję obiadu, bo mąż uprzedza, że zje w swoim domu rodzinnym, to od razu są podejrzenia, że się pokłóciliśmy, bo JAK TO MOŻLIWE, ŻEBYM NIE UGOTOWAŁA CHŁOPU? Gdy jeszcze w zeszłym roku odwiedzał mnie czasem nasz wspólny kolega, lub jacyś inni znajomi płci męskiej, byłam wzywana na dywanik z pytaniami czy mąż wie, że obcy mężczyźni do mnie przyjeżdżają kiedy on jest w pracy? jak to wygląda w oczach sąsiadów? że jak będę dalej tak robić, to mnie mąż zostawi... Aż w końcu on sam musiał zainterweniować u rodziców, bo była to dla mnie sytuacja nie do zniesienia. Po prostu opad szczeny i brak sił... Rozumiem, że starsi ludzie mają swoją mentalność i pewnych rzeczy nie da się im przegadać, ale pytanie co w takiej sytuacji zmienić i jak? Jestem im wdzięczna za to, co mam i chciałabym móc bardziej to okazywać, ale już chyba nie potrafię. Straciłam całkowicie cierpliwość do matki, gra mi na nerwach praktycznie wszystkim, co mówi i swoją obecnością. Nie chciałam, żeby tak było i mam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia. Naprawdę nie wiem co mam w tej sytuacji zrobić... Przecież nie mogę zostawić rodziców samych na starość. Jest, jak jest, ale dla nich byłoby to straszne. Wiem, że mama żyje w przeświadczeniu, że robi dobrze i dlatego też cierpi, gdy spotyka się z takim odzewem wobec niej, ale naprawdę ŻADNE metody nie pomagają - spokój z mojej/naszej strony utwierdza ją w tym, że ma słuszność w tym, co robi, a złość utwierdza w tym, że to ona jest męczęnnicą, a wszyscy są źli. A co do wspomnianej kwestii dzieci... Nie chciałabym, żeby moja mama miała wpływ na ich wychowanie. Zresztą mój mąż też nie. Jest nadopiekuńcza, nie pozwala dzieciom na samodzielność (widzę to po jej stosunku do dzieci mojej siostry). Najlepiej, żeby dzieci siedziały w domu, na nic się nie narażały i jadły tyle, że aż będą ważyć 200 kg. Każde inne metody wychowawcze są dla niej rygorystyczne i nie do przyjęcia. Ja też tak byłam wychowywana i teraz się to mocno odbija na moim życiu - boję się wyzwań, nowych sytuacji, podejmowania decyzji, bo mama zawsze chciała trzymać mnie pod spódnicą - zamiast jechać na wycieczkę z klasą, wolałam zachować pieniądze, żeby sobie coś kupić w sklepiku - jak mi to radziła mama ("po co będziesz jechać, nic z tego nie będziesz miała, a tak, to sobie coś kupisz"). Kiedy zaczęłam żyć i myśleć samodzielnie, dostrzegłam jak takie przywiązanie mocno się na mnie odcisnęło i to też jest powodem mojego żalu, a nawet i pewnego rodzaju buntu. Wiem, że wiele zależy od nas samych, ale uważam, że wychowanie ma ogromny wpływ na życie człowieka - co widzę po mojej siostrze, która jest taka sama jak mama i podobnie wychowuje dzieci. Patrząc na ten obrazek odechciewa mi się mieć własnych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania Mistar
Ja mieszkałam z rodzicami 7 lat po ślubie i mimo dobrych, wręcz bardzo dobrych stosunków, uważam że lepiej mieszkać osobno. Nam się udało kupić dom z dofinansowaniem z programu MDM i od jakiegoś czasu jesteśmy już na swoim. Czuć różnicę, uwierzcie. O programie polecam wam poczytać tutaj: http://mieszkaniedlamlodych.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bulkaość
ja to mam starych dość ciągła kontrola ,powroty o dziesiątej ,o chłopaka o sprzątanie, gotowanie,no i wydzielanie kaski jak się nie pracuje, tylko uczy.Lepiej na swoim, choćby i rodzice spoko .Sylwuś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poradźcie coś proszę, bo też mam ten problem jeśli chodzi o mieszkanie z teściami i nie za bardzo wiem jak co z tym zrobić, bo każde kolejne rozwiązanie wydaje się być gorsze od poprzedniego smutas.gif Zacznę od początku... Z moim narzeczonym mieszkamy razem już 4 rok, od miesiąca w domu jego rodziców. Przedtem wynajmowaliśmy samodzielnie kawalerkę i układało nam się świetnie. Rzadko kiedy się kłóciliśmy, a jeśli już to jakoś zawsze dochodziliśmy do porozumienia. W końcu zdecydowaliśmy się wziąć kredyt i kupić jakieś lokum... Stąd pomysł żeby wprowadzić sie do jego rodzicow, ktorzy mieszkają praktycznie w okolicy, natomiast moja rodzina mieszka 100km dalej. Niby mialo byc to rozwiazanie tymczasowe dopoki nie wykonczymy własnego domu. Sprawa jednak sporo sie przeciąga i konca mieszkania z tesciami nie widac ;( Na poczatku niby wszystko wydawalo sie byc ok... generalnie jego rodzice nie są jacyś źli itp, choc czasami mama zdaje sie byc nadgorliwa... Probuje sobie to tlumaczyc tym, ze chce nam pomoc, ale na dluza mete to nie wystarcza... Kilka razy tez przylapalam mojego faceta jak obgadywal mnie ze swoja mamusia i w ogole zaczal sie dziwnie zachowywac. Przestal miec dla mnie czas, w obecnosci swojej rodziny nie powiedzial o mnie dobrego slowa... ciagle wytyka mi wady. Malo tego, mam wrazenie, ze jego mama caly czas patrzy mi na rece, bez wzgledu na to gdzie sie rusze.. Ledwo wstane i wyjde do łazienki, słyszę jak ona też wstaje i zaczyna buszować po domu. Dziwne to biorac pod uwagę że kobieta juz nie pracuje, a wstaje nieraz skoro swit, jesli tylko ja sie rusze... Ledwo zejdę do kuchni, stoi za mna, pójdę do salonu, idzie za mna. Czy to normlane? Przecież nie wyniosę jej połowy domu smutas.gif Czasem slyszalam jak wypytuje mojego faceta o rozne rzeczy na moj temat. Co do wyżywienia ustalaliśmy że żywimy się sami. Robimy swoje zakupy, gotujemy swój obiad itp. Z tym że juz w pierwszym tygodniu mamusia zaczeła stroic fochy, ze nie chcemy jesc tego co ona ugotuje tylko jemy jakies śmieci (dla niej śmieci to chyba wszystko, co nie ma mięsa). Pózniej było jeszcze gorzej, bo zaczela skarżyć się swojemu synkowi jak to jej przykro, że nie chcemy jeśc jej obiadków. W końcu nawet narzeczony zaczał mi docinać w obecności wszytskich, że nie będzie jadł tego czego nie kupił za swoje pieniądze smutas.gif Poza tym oczywiscie prawie że zero prywatności (jego rodzice mają pretensję, że siedzimy u siebie w pokoju zamiast Z NIMI), zero intymności, bliskości (ich sypialnia tuż za ścianą i oczywście wszystko słychać), zero życia towarzyskiego. Studiuję jeszcze i czasami potrzebuje tez warunkow, żeby skupic się na nauce w ciszy, ale o to tez trudno, bo po domu zawsze ktoś się kręci, zawsze ktoś przyjdzie na kawę, a to, że zamknę drzwi od pokoju nic nie daje bo wszystko się niesie... smutas.gif Z moim facetem kłóce sie codziennie od miesiaca, praktycznie o kazdą p*****le... Między nami wszystko sie zepsuło... Nie ma rozmów, bliskości, czułości. Po prostu żyjemy obok siebie. Jest mi ogromnie przykro z tego powodu, bo już nie wiem co mam robić a strasznie mi na nim zależy ;( Nie moge się wyprowadzic, bo nie stać mnie żeby samodzielnie coś wynająć...Nie mogę raczej tez wrócic do domu rodzinnego, bo pokonywanie 200km dziennie przy studiowaniu dwóch kierunków wypada srednio i zabiera ogrom czasu... Razem tez nie mozemy niczego wynając bo ciągle slyszę gadkę że nie ma pieniędzy skoro będzie trzeba spłacać kredyt... Nie wiem już co robić, jestem wykończona psychicznie tą sytuacją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jednym z rozwiązań jest udział w programie dofinansowania MDM, czyli Mieszkanie dla Młodych. Można otrzymać dofinansowanie nawet w wysokości 100.000 pln. Myślę, że warto się zdecydować, bo każde pieniądze przy tak dużym wydatku jak kupno domu czy mieszkania mają ogromne znaczenie. Zwłaszcza przy późniejszej spłacie kredytu. Warto zajrzeć na stronę programu i poznać warunki: http://mieszkaniedlamlodych.com/czy-bedzie-wiecej-srodkow-na-program-mieszkanie-dla-mlodych/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam świetnych teściów.Mieszkamy w jednym domu, ale mamy dwa osobne wejścia- dwa różne mieszkania. Mimo tego zdecydowaliśmy się na udział w programie MDM- Mieszkanie dla Młodych i będziemy się wyprowadzać do własnego domku :) http://mieszkaniedlamlodych.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam świetnych teściów.Mieszkamy w jednym domu, ale mamy dwa osobne wejścia- dwa różne mieszkania. Mimo tego zdecydowaliśmy się na udział w programie MDM- Mieszkanie dla Młodych i będziemy się wyprowadzać do własnego domku :) http://mieszkaniedlamlodych.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może post juz nieaktualny ale odpowiem mimo to, być może przyda się to jakiejś parze w przyszłości... Wspólnie z mężem (wtedy jeszcze chłopakiem /narzeczonym) mieszkaliśmy w Polsce rok na "wynajmie" szybko udało nam się załatwić prace za granicą i tam mieszkaliśmy przez następne 4 lata nigdy nie planowaliśmy zostać za granicą na stałe bardzo tesknilismy za rodzinami i krajem stąd nasze częste przyjazdy do Polski. Niecały rok temu wróciliśmy na dobre i pobralismy się. Z racji tego że moi rodzice mieszkają w dużym domu z ogrodem postanowiliśmy na początek zaczepic się u nich póki nie kupimy mieszkania lub nie wybudujemy własnego domu... Od samego początku wiedziałam że będzie mnie to kosztowało wiele nerwów, kocham rodziców ale prawda jest ze należą do typu ludzi którzy kompletnie nie potrafią iść na ustępstwa ani kompromisy jak coś ustala tak ma być. Mają swój sposób na życie swoje poglądy, swoje przyzwyczajenia i zachowania i MY jako ze mieszkamy z nimi mamy być zupełnie tacy sami! Nie podoba im się styl w jakim gotujemy, to co oglądamy w tv, to co robimy w wolne dni (mąż lubi jak jest ładna pogoda wypić piwo na tarasie po skończonej pracy, bo mimo iż jest aktywnym zawodowo zawsze znajduje sobie pracę w domu lub kolo domu) generalnie zawsze znajdzie się powód aby ukasliwie skomentować nasze życie. Ja obecnie nie pracuje dlatego moim rodzicom wydaje się że moim obowiązkiem jest robienie w domu wszystkiego. Tata pracuje i czasem robi drobne roboty w domu, mąż jak juz wspominałam należy do osób bardzo aktywnych : pracuje, robi kolo domu, gotuje nam i nawet wstawi czasem pranie lub pomoże mi w jakiś inny sposób. Mama pracuje i na tym koniec. Kompletnie nie czuje obowiązku ani ugotować ani posprzątać. Owszem robi to nieraz ale wówczas w domu panuje wojna bo Ja nie sprzątam bo MY balaganimy do tego jak wogole można tak przyjść z pracy i piwo pić i tak w koło... Generalnie kompletna porażka. Płacimy za wszystko ma pół jedzenie rachunki dlatego nie uważam ze tak to powinno wyglądać skoro płacimy razem to i żyjemy razem i sprztanyyrazem a nie ze my jesteśmy dla nich jako służący a mimo to mogą po nas jeździć jak im się podoba. Tyle łez wylanych tyle awantur i kłótni z mężem tylko dlatego ze znaleźliśmy się w tak głupim układzie ... Dość mam już wysłuchiwać wiecznej krytyki ze strony rodziców na temat innych ludzi i nas, odnoszę wrażenie ze in starsi są tym bardziej gorzknieja co wcale a wcale nie mobilizuje młodego małżeństwa do lepszego życia. Mam nadzieje ze to juz ostatni rok mieszkania z nimi pod wspólnym dachem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
... Dodam że mama jest typem matki rodzicielki :urodziłam to wystarczy! Nigdy nie była opiekuńcza, zdolna do poświęceń gotowała wtedy gdy miała na to ochotę a ze często nie miała jadlysmy z siostra kanapki. Dlatego tez z góry skreslilam układ w którym to każde gotuje i jada osobno, bo jak by to było znając mamę obiad mieliby może dwa razy w tygodniu, my codzień i co tata by się przyglądał jak jemy? A on z kolei wyjadalby nam życzy z lodówki bo i teraz, to robi jak np kupie coś dla każdego, on zje swoje i łapie za kolejne a potem twierdzi ze u niego w lodówce wiec jest jego... Mleko do kawy Boże ile razy zsliczylismy o nie głupie awantury! Wiem ze je lubi dlatego zawsze kupuje go więcej na wypadek gdyby po raz, nie wiem ktory okazało się ze z lenistwa zamiast zrobić sobie coś do picia sięga właśnie po nie i wypija do dna nie pomyslac ze oprócz niego w domu mieszkają jeszcze 3 osoby które nie wypija kawy bez mleka... Dziś jak zwykle to zrobił mąż kupił dwie butelki na weekend a on nie wiem kiedy zdążył kę juz opróżnić nie zostawiając mi ani kropelki owszem mogę iść do sklepu kupić ale tu chodzi o sam fakt i jak grochem o ścianę można mówić a on swoje.... Ech straszne jest takie mieszkanie z rodzicami nie można się odezwać bo zaraz, wybucha awantura bo przecież są u siebie a przypadków błahych jak spór o mleko można by wymieniać bez końca,! Jeśli macie tylko możliwość nie pchajcie się na to (juz wiem dlaczego moja starsza siostra z mężem uciekła na wynajem po pół roku mieszkania z nimi a uwierzcie mi nie mogłam się wtedy nadziwić dlaczego to zrobili heh)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MET BUD Konstrukcje Stalowe
Propozycja idealna na piękny ślub w plenerze! Zachęcamy do zapoznania się z nasza ofertą. MET-BUD Konstrukcje Stalowe jest młodą, prężnie rozwijającą się firmą z siedzibą w Siedlcach. Dysponujemy własną halą produkcyjną wyposażoną w najwyższej klasy maszyny i sprzęt do obróbki metali. Nasz zespół to wykwalifikowani i doświadczeni specjaliści, którzy elastycznie podchodzą do każdego Klienta. Dzięki temu jesteśmy w stanie sprostać każdym wymaganiom w zakresie wykonania hal namiotowych, konstrukcji stalowych i magazynów. Stale wprowadzamy nowe technologie i nowinki rynkowe, co przekłada się na wysoką jakość naszych produktów i usług. Zakres naszej działalności obejmuje: konstrukcje halowe, sprzedaż hal namiotowych, wynajem hal namiotowych, wynajem podnośników koszowych. Obsługujemy Klientów z całej Polski oraz Unii Europejskiej. Idealne do wynajęcia na piękny ślub w plenerze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zanim kupi się mieszkanie lub dom, warto pomyśleć o dofinansowaniu MDM, dzięki któremu można otrzymać nawet 100.000 dofinansowania. To są spore pieniądze, zwłaszcza przy tak dużym wydatku, kredycie związanym z kupnem domu. Warto zapoznać się z wszystkimi benefitami, jakie oferuje program: mieszkaniedlamlodych.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z teściami ani z rodzicami nie chciałabym się mieszać. Widzę jak wtrącają się przed ślubem, a gdybyśmy mieli razem mieszkać to już była by katastrofa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NIGDY jako mlode małżeństwo nie dajcie się wmanewrowac we wspólne mieszkanie z rodzicami. Niech moja historyjka służy ku przestrodze...schemat standardowy- ja, najmłodsza, bracia ulozyli sobie juz sprawy mieszkaniowe wiec piekny dom z ogrodem na wsi oraz opiekę nad rodzicami miałam przejąć ja. Wiec ślub i wspólnie z mężem zamieszkalismy "u mnie". Wygospodarowano nam dwa duze pokoje lazienke bo kochnia przecież wspólna a zreszta gdzie my ja zrobimy w domu pietrowym, po co, mama będzie gotowała bo my i tak w pracy...może pól roku bylo znosnie...potem sie zaczęło..."on nic nie robi, gdzie on znowu pojechał, czemu tak długo siedzicie w nocy, za głośno, nie mozemy spac, ciagle do lazienki chodzicie, jak on sie wyciera tymi recznikami ze ciagle brudne, ciagle rozmawia przez telefon, kto to widzial zeby piwo w tygodniu wypic, do mamy jezdzi ciagle, nic nie pomaga, za dlugo jedzie z pracy, zadnych gosci nie chce widziec w moim domu..." moznaby wymieniac w nieskończoność...i w tym ja...probujaca zalagodzic to wszystko... W końcu zaczęliśmy kłamać...nawet siebie nawzajem żeby nie było awantur i zgrzytow. ..stres non stop...obawa jaka sytuacja gdy wracalismy z pracy...doszlo do tego ze poronilam pierwsze dziecko...pewnie nerwy...lecze sie na tarczyce i tachykardie...i miesiac temu mąż wyprowadził sie do swoich rodziców. ..poklocilismy sie...szukamy mieszkania ktore cholernie jest nam ciężko znaleźć na obszarach wiejskich a oboje mamy tu pracę...także zmarnowalismy 3 lata małżeństwa zamiast cieszyc sie soba to zaspokajalismy zachcianki mojej mamy, wpakowalismy mnóstwo kasy i teraz mieszkamy osobno po wielu przejściach z rozszarganymi nerwami...także moja próba zamieszkania z rodzicami nie wyszla...i wcale nie chodzilo mi o zadne wygody ze mialam obiadek po powrocie z pracy czy zrobione pranie...wrecz marze zeby robic to sama nie bedac pouczana na każdym kroku...nie wiem co stanie się z tym domem, na pewno będę pomagała rodzicom kiedy będą już tego potrzebowali...mąż chce wybudowac swoj dom, jednak to pewnie kwestia kilku ladnych lat zanim uzbieramy pieniadze...bedzie ciężko...moglismy to zrobic odrazu...ostrzegam was...nie popelniajcie tego bledu co ja...to naprawde odbija sie na malzenstwie i wielu relacjach ktore nie rzadko bardzo trudno pozniej odbudowac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nowa inwestycja GrupoLar położona jest przy ul. Grójeckiej 216. To miejsce łączy w sobie walory dużego miasta z urokliwym otoczeniem kameralnej dzielnicy. Jest to miejsce doskonale skomunikowane z każdą dzielnicą w Warszawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja osobiście nie żałuję decyzji wzięcia kredytu na mieszkanie i wyprowadzenia się z mężem od teściów. W pewnym wieku nie jesteśmy już się w stanie dogadać i wspólnie żyć na tak małej przestrzeni. Radzę zainwestować w coś swojego. My z mężem nie możemy już się doczekać kiedy się przeprowadzimy do Warszawy. Mamy już zarezerwowane mieszkanie w inwestycji Bliski Tarchomin i czekamy na zakończenie prac budowlanych i odbiór kluczy. Dla zainteresowanych wklejam link do ich strony, bo naprawdę mają ciekawą ofertę: http://www.bliskitarchomin.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaraz po slubie postanowilismy sie budowac ,ale plan byl taki ,ze zrobimy to bez kredytu tylko i wyłącznie srodkami wlasnymi ...zatem jako mlode małżeństwo wylądowaliśmy katem u tesciow ,po 3latach ciaglej krytyki,ciaglwj kontroli powiedzialam dosc i zmusilam meza aby przeprowadzic sie do mojej samotnie m u eszkajacej mamy i tu sie dopiero zaczelo...koszmar ...emocjonalny szantarz ,jej ciagla obecnosc w naszym pokoju,doszlo do tego ze wyrzucilismy tv zeby tylko nie przychodzila,nie pomoglo...kontrola nad absolutnie kazda strefa naszwgo zycia ,te wszystkie wykradania sie z domu zeby tylko nie uslyszala ...az mnie trzesie gdy to sobie przypomne ..brrr ...dom stanal po 7latach ,moja mama zaproponowala,ze sprzeda swoje m i zamieszka z nami a pieniazki odda n am na wykonczenie ...bylam stanowcza,efekt ...2rok wykanczamy nasze gniazdko pokoj po pokoju ,do nie dawna siedzielismy w 1pomieszczeniu teraz jyz partet praktycznie skonczony a mama ...mama od tamtej pory sie do.nas nie odzywa... Diabel tkwi w szczegolach,mieszkajac z mama,tesciowa to o p*****ly idzie ,o inaczej postawiony kubek czy inny pomysl na obiad ...nie znam ani jednej pary ,ktora poukladala sie z rodzicami,tesciami i sa szczesliwi mimo wspolnego mieszkania ...moja rada ,mlodzi powinni mieszkac sami koniec ,kropka !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Levy
My mieszkamy 2 lata z rodzicami dom 2 rodzinny wpakowalismy kase w remont mamy jedno dziecko jak dalo by sie cofnac czas ehh myslimy teraz nad budową domu odradzam wszystkim młodym !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Janina Kruczek
Ja mieszkałam z teściami 2 lata, nie było źle, ale wiadomo- najlepiej na swoim. Wzięliśmy udział w programie MDM Mieszkanie dla Młodych i dostaliśmy całkiem spore dofinansowanie, które w sposób oczywisty przyspieszyło i ułatwiło kupno mieszkania. Warto zapoznać się z warunkami programu :) http://mieszkaniedlamlodych.com/program-mieszkanie-dla-mlodych-warunki/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×