Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

absolutnie

Początkujący kierowcy - dobre rady

Polecane posty

Aniu, nie przejmuj się. Teraz to standart zaczynac kurs od razu na ulicy. Powiem Ci, że jest to bardzo dobry sposób nauki. Ale dodam,że mówie to z perspektywy już kierowcy. Na pierwszej godzinach miałam podobne odczucia jak Ty. Pierwsze spotkanie z autem na placyku wyglądała tak, że instruktor pokazał mi jak ustawić lusterka, pokazał w którym miejscu jest który bieg, pokazał gdzie włącza się światła i wycieraczki ( akurat lało) i jazda. Kurs robiłam w Warszawie. Dla znających miasto powiem, że jechałam z Ochoty na Ursynów i spowrotem pod Centralny. Jak wysiadłam koszulkę miałam mokrą, a zakwasy w rękach ujawniły się następnego dnia. Nie martw się tym, że na początku mylą ci się pedały, nie widzisz znaków, czy wpuszczających ci ę na inny pas. Gwarantuję ci, że instruktor widzi to wszystko, a kilka godzin za kółkiem sprawi, że i Ty zaczniesz to widzieć. Ad 1. Jeśli jedziesz 30 -40 to nie jeździsz zbyt szybko. Sprzęgła używasz podczas hamowania, ale dopiero w ostatnim momencie, po to żeby auto nie zgasło. Nie jest żadnym kołem ratunkowym. Za takowe można uznać raczej hamulec. Ad 2. Początkowo ja też nie wiedziałam czy samochód, który widzę w lusterku jest na pasie obok, cza dwa pasy dalej. Ale nie martw się, na 100% nauczysz się tego. Ad 3. Mi wytłumaczono, że martwy punkt, to takie miejsce obok samochodu, którego nie widać w lusterku. Łatwo mi teraz mówić, ale nie stresuj się. Ty się dopiero uczysz, jeśli umiałabyś jeździć nie musiałabyś chodzić na kurs. Zadawaj mnóstwo pytań instruktorowi. Ćwicz to, co sprawia ci trudność. Ja np. jeździłam 2 godziny non stop po rondzie, bo wiedziałam jak wjechać, tylko nie bardzo rozumiałam jak zjechać :-) Ja też mam listek :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za odzew absulutnie :D 🖐️ Wiem wiem, wszystkiego trzeba sie nauczyc, ale ja to już taka jestem, że nie lubię czegoś nie umieć i od razu bym chciała być najlepsza we wszystkim ;) Pływac też nie chcę się uczyć bo mi głupio że nie umiem, z tańcem tak samo, a na rolki mój chłopak wsadził mnie ostatnio siłą jednocześnie wrzeszcząc jaka jestem nieznośna z tym marudzeniem :D Mam już swój topik i będę wpadać z pytaniami jeśli pozwolicie :) Zawsze to lepiej, jak można się kogos poradzić :) A z tym jeżdżeniem \"wolno\" to chodziło mi o takie spacerowe tempo, na przykład przy włączaniu się do ruchu z jakiejś bocznej ulicy, żeby jechać wolno ale się nie zatrzymać. No nie umiem tego :o Będę molestować instruktora ;) A te bicepsy to bardzo dobra wiadomośc, przyda mi się trochę siły w rękach na kurs pływania :D 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba Cię rozumiem, też chcę od razu umieć, a nie się uczyć. Powolne ruszanie to norma, spróbuj dodawać troche gazu i jednocześnie puszczeć sprzęgło. Tylko nie piszcz oponami ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co mogło spowodować, że ni cholery nie mogłam odpalić? Benzynę miałam, silnik kręcił, ale nie odpalał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ładna żona przystojnego męża
moża za dużo gazu dodałaś i zalałaś świece? z resztą może być milion przyczyn.... za mało informacji....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O tak, jak jeździć to bez faceta! Ja nie wiem co z tymi dziadami jest. Mój mi powiedział, że NA PEWNO jak zrobie prawko to będę chciała pojeździć sobie jego autem (którego, co najlepsze, nie ma jeszcze, a już się martwi :D ). Obserwuje różne pary z otoczenia i wniosek nasuwa sie jeden: chcesz pojeździć, musisz mieć SWÓJ, TYLKO I WYŁĄCZNIE SWÓJ samochód :o Nie znam faceta, który pozwala spokojnie prowadzić kobiecie, jeżeli on rónież tym samochodem jedzie. Sama owszem, z nim NIGDY bo to ON jako mężczyzna będzie prowadził :o Moja kuzynka ma jeszcze \"lepiej\", mają 2 samochody, każde swój, ale nawet jak jada razem jej autem to on prowadzi, bo niby lepiej jeździ i w ogóle... Zreszta opowiadała, że jak kupiła samochód po dłuższej przerwie od zrobienia prawka, to on, siedząc obok, co chwilę się denerwował, że robi źle to czy tamto... Faceci są przewrazliwieni jacys na punkcie samochodów i swoich umiejętności :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samochodzik juz odpala :-) Na szczęście mam swój ukochany wozik. Z tym jeżdżeniem razem, to chodzi o to, że jedziemy np. na obiad do teściów. Przecież nie będziemy jechac dwoma samochodami ;-) A po drodze dziamie, jak szalony, a jak dojedziemy to nie pochwali mnie, tylko publicznie wytyka mi błędy. Aniu, a jak kurs?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadal niewiele umiem, hamowanie wziął na siebie instruktor :D Jutro kolejna wycieczka po mieście, dobrze że o 7 rano to przynajmniej potencjalnych \"wrogów\" w postaci samochodów i pieszych mniej :D Jak po kolejnych 2 razach nie będzie lepiej to zacznę się martwić ;) A w weekend będzie okazja sobie poćwiczyć na osobistym samochodzie rodziców mojego chłopaka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie radzę ci ćwiczyć na samochodzie chłopaka. Kazdym samochodem trochę inaczej się jeździ. Poza tym długoletni kierowcy mają wiele nawyków, które będa chcieli ci przekazać. N a etapie kursu i egzaminu jest to niewskazane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój instruktor twierdzi, że teraz WSZYSTKIEGO uczymy się na miescie, tylko jazde po łuku mam poćwiczyć kiedyśtam na placu... A cała reszta w mieście, nawet jazda pod górkę :o A jak ćwiczyć w mieście, kiedy człowiek jest zdenerwowany bo jak mu coś nie wychodzi to wstrzymuje ruch :o Na placu przewrócę słupek jedynie :o Jak mi cos nie wyjdzie, to mogę sie poprawić... Chodzi mi głównie o ten komfort psychiczny, że mogę SPOKOJNIE powtórzyc dany element ile razy muszę. W mieście muszę jechać dalej bo mnie inni przeklną :o Nie podoba mi sie to jakoś :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po raz kolejny powtórzę Ci, że to nawet lepiej uczyć się manewrów w ruchu ulicznym. A co się denerwujesz, że wstrzymujesz ruch? Niech klną, trąbią i machaja łapkami. Samochód po to jest oznaczony, żeby wszyscy wiedzieli , że się uczysz. Każdy się kiedyś uczył i każdemu kiedyś np. zgasło auto na skrzyżowaniu. Ja jazdy pod górkę z hamulca roboczego uczyłam się w cenrtum Warszawy. A tak w ogóle to ćwiczenia na placu mnie strasznie nudziły, wolałam jeździć. Głowa do góry. Abox, gratuluję. Ja na wewnętrznym zrobiłam 2 błędy, na państwowym 0. A jak idą Ci jazdy? TYLKO SPOKÓJ NAS URATUJE. Właśnie wróciłam z przejażdżki, nie wiem czemu, ale strasznie się spociłam ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przed egzaminem też czułam się niedouczona, ale zawsze wymagam od siebie bycia idealną. Mimo zapewnień instruktora, że umiem wszystko i zdam, i tak wzięłam 6 godzin dodatkowo. Myślę, że powinieneś przemyśleć, co idzie ci najgorzej i wykorzystać te 5 godziny na ćwiczenia. Obejrzałam sugestię Stica i będę musiała się poskarżyć na instruktora. NIE NAUCZYŁ MNIE TEGO!! A nerwy to normalka. Na kursie sie stresowałam i teraz też. Pewnie już pisałam, że mam przejechane już ok. 250 - 300 km, a nadal wysiadam z samochodu mokra. WARIATOM NA DRODZĘ MÓWIĘ - NIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przed egzaminem też czułam się niedouczona, ale zawsze wymagam od siebie bycia idealną. Mimo zapewnień instruktora, że umiem wszystko i zdam, i tak wzięłam 6 godzin dodatkowo. Myślę, że powinieneś przemyśleć, co idzie ci najgorzej i wykorzystać te 5 godziny na ćwiczenia. Obejrzałam sugestię Stica i będę musiała się poskarżyć na instruktora. NIE NAUCZYŁ MNIE TEGO!! A nerwy to normalka. Na kursie sie stresowałam i teraz też. Pewnie już pisałam, że mam przejechane już ok. 250 - 300 km, a nadal wysiadam z samochodu mokra. WARIATOM NA DRODZĘ MÓWIĘ - NIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przed egzaminem też czułam się niedouczona, ale zawsze wymagam od siebie bycia idealną. Mimo zapewnień instruktora, że umiem wszystko i zdam, i tak wzięłam 6 godzin dodatkowo. Myślę, że powinieneś przemyśleć, co idzie ci najgorzej i wykorzystać te 5 godziny na ćwiczenia. Obejrzałam sugestię Stica i będę musiała się poskarżyć na instruktora. NIE NAUCZYŁ MNIE TEGO!! A nerwy to normalka. Na kursie sie stresowałam i teraz też. Pewnie już pisałam, że mam przejechane już ok. 250 - 300 km, a nadal wysiadam z samochodu mokra. WARIATOM NA DRODZĘ MÓWIĘ - NIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przed egzaminem też czułam się niedouczona, ale zawsze wymagam od siebie bycia idealną. Mimo zapewnień instruktora, że umiem wszystko i zdam, i tak wzięłam 6 godzin dodatkowo. Myślę, że powinieneś przemyśleć, co idzie ci najgorzej i wykorzystać te 5 godziny na ćwiczenia. Obejrzałam sugestię Stica i będę musiała się poskarżyć na instruktora. NIE NAUCZYŁ MNIE TEGO!! A nerwy to normalka. Na kursie sie stresowałam i teraz też. Pewnie już pisałam, że mam przejechane już ok. 250 - 300 km, a nadal wysiadam z samochodu mokra. WARIATOM NA DRODZĘ MÓWIĘ - NIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przed egzaminem też czułam się niedouczona, ale zawsze wymagam od siebie bycia idealną. Mimo zapewnień instruktora, że umiem wszystko i zdam, i tak wzięłam 6 godzin dodatkowo. Myślę, że powinieneś przemyśleć, co idzie ci najgorzej i wykorzystać te 5 godziny na ćwiczenia. Obejrzałam sugestię Stica i będę musiała się poskarżyć na instruktora. NIE NAUCZYŁ MNIE TEGO!! A nerwy to normalka. Na kursie sie stresowałam i teraz też. Pewnie już pisałam, że mam przejechane już ok. 250 - 300 km, a nadal wysiadam z samochodu mokra. WARIATOM NA DRODZĘ MÓWIĘ - NIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jak wasze postępy w jazdach? Mnie największym przerażeniem napawają parkingi w supermarketach. Ostatnio miałam zabawną sytucję. Podjeżdżam pod sklep. Parking był tak trochę pod górkę. Zaciągam ręczny i samochód zjeżdża. Próbuję kolejny raz i znów zjeżdża. Zerknęłam, że nikogo w okolicy nie ma i zaparkowałam na drodze wzdłuż parkingu. Szybko zrobiłam zakupy, wychodzę, a tam \"ludziów jak mrówków\". No i zgadnijcie co usłyszałam...Aaaaaaaaa, baba za kierownicą ;-) Było to powiedziane tak miłym tonem, że aż mi się przyjemnie zrobiło. Przeprosiłam i pojechałam do domku, ale z uśmiechen na ustach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Równo rok temu byłam w depresji i rozpaczy (depresji z wielu powodów). Miałam samochód, miałam prawo jazdy i nie mogłam się przełamać, żeby zacząć jeździć. Moim problemem był poziom paniki generowany na drodze. Moja metoda była następująca: jedżdzić na poczatku tylko po 1-2 trasach, takich, ktore znam na wylot (bo się najeżdziłam z instruktorem albo z kimś). Nie stawiać sobie wyzwań, techniką jazdy w ogóle się nie martwić, byle byś odpalała na zielonym. Pakowanie się w nowe trasy - po wielu tygodniach i bardzo ostrożnie. A i tu nic na żyiwoł, zawsze miałam sprawę opracowaną koncepcyjnę na którym pasie się ustawić, zeby najmniej się go nazmieniać i w ogóle jak nałatwiej dojechać i z których skrzyżowań korzystać. Po prostu nie ma sensu aplikować sobie stresu i rzucać się na głęboką wodę. A jak się trochę objeździsz - pójdzie i nowe trasy nie będą przerażać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasami chodziłam piechotą (albo tramwajem) oglądać skrzyżowania albo na całkowicie nową trasę brałam taksówkę i rozmawiałam z taksówkarzem obserwując pasy i skrzyżowania. Może niektórzy potrafią jeździć intuicyjnie, ja potrzebowałam rozpoznania, planowania i myślenia strategicznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę Abox, ze powinieneś pojeźdzć też na tych trasach, po których później będziesz jeździł. Może jakieś trudne skrzyżowania są u ciebie w mieście? Ja na jazdach pojechałam na rondo Wiatraczna, które wcale nie jest rondem. Nie starczyło mi tylko odwagi na skrzyżowanie Jana Pawła II i alei Solidarności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pipa grochowa
witam! Bardzo fajnie się czytało pierwsze stronki -ciekawe porady. ja niestety mam problem taki, ze boję się, jak inni zareagują na moją jazdę: chodzi np. o to, że jak mi zgaśnie auto przed wjazdem do garażu (pod górkę) to co sobie o mnie -fajtłapie-pomyślą sąsiadki przesiadujące non stop na ławkach pod blokiem. poza tym popełniam typowe błedy, których każecie się wystrzegać: jeżdżę TYLKO z tatą, który się na mnie drze i ciągle wtrąca swoje 3 grosze. po drugie ESTEM STRASZNIE NIEZDECYDOWANA -boję sie panicznie wyprzedzania -Tata zawsze mówi -teraz!no jedź ! bierz go teraz! gazu! gdyby nie takie Jego uwagi, to wlokłabym się za kazdym razem za jakimś autkiem (tata nie znosi żółwii, sam jeździ jak wariat -bardzo szybko, acz zdecydowanie. tym mi imponuje.) ja się chyba nie przełamię i zawsze będę liczyła na tatę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiesz, jakbym patrzyła na to jak oceniają mnie inni, to nie wsiadałabym do auta. A jak ci zgaśnie to co? Odpalisz i pojedziesz, a babom pokaz język ;-) Polecam ci wysadzić tatusia z auta. Dopiero samodzielne podejmowanie decyzji nauczy cię jazdy. Przecież jako początkująca nie musisz jeździć jak Hołowczyc. Przyjdzie czas, oswoisz się z samochodem, to i nauczysz się wyprzedzać. Mi to wisi, że ktoś się patrzy jak wlokę się za rowerzystą. Wolę mieć miejsce, niż urwać lusterko, bądź nie daj bóg potrącić rowerzystę. Pamiętaj, ćwiczenie czyni mistrza. Mój mąż po tygodniowym wyjeździe jest pod wrażeniem mojej jazdy. Powiedział, że zrobiłam niesamowite postępy. Jestem z siebie dumna :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pipa grochowa
wiesz, absolutnie, ja zgadzam się z tym, co mówisz (co mówicie), ale ta obezwładniająca niemoc (nie wiem, może za mocne słowo) siedzi tak głębowo we mnie, że nawet sobie nie wyobrażasz. ja jak przytyję (a tyję i chudne na zmianę, bo mam bulimię), to sie wstydzę pokazać ludziom, żeby mnie nie wysmiali....a co dopiero kierując autem!! tu to ja dopiero czuję szydzacy wzrok innych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aristos
Bardzo miło się czyta ten temat, mnóstwo rad, chociaz dla siebie nic nie znalazłem, chyba prawko już za długo mam, a co za tym idzie za dużo nawyków uznawanych za jedyne właściwe :) Moja dobra rada, nie słuchać za dużo rad, jeździć i tak się nikt chyba nie nauczy na kursie. Naprawdę się człowiek uczy jak już siedzi sam w aucie, bez drugiej pary pedałów i/lub nerwowego pasażera. Wszystko samo przyjdzie z czasem, a jak nie... to snaleźć sobie szofera ;-). Dobranoc ( a hamowanie silnikiem jest dobre, szczególnie jeśli się jeździ na klockach bez okładzin - nie polecam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jak egzaminy? :) Ja zdaje jutro, część praktyczną, dzisiaj miałam ostatnie jazdy :o Nie zdam tego, nawet sie nie łudzę zwłaszcza, że po prostu nie umiem jeździć :( Wykładam sie na manewrach, nie umiem ocenić, kto ma pierwszeństwo na skrzyżowaniach równorzędnych (a na teście to wydawało się takie proste) 😭 Powiedzcie mi, czy to normalne, że instruktor żąda zwrotu materiałów do nauki? Kurde, nie dość że zapłaciłam 1300 zł plus egzaminy, to jeszcze materiały nie są w to wliczone? :o W ogóle złodziejstwo, nie odbyły się ani jedne zajęcia teoretyczne (bo przecież to takie proste że można się nauczyć w jedno popołudnie), samochody stare graty (no przecież nie będą mi odliczać czasu tylko dlatego że mi samochód się zepsuł i stałam pół godziny zamiast jeździć), instruktor nerwowy a ja przez to jeszcze bardziej i nerwów mnie to cholernie duzo kosztowało, i jeszcze mnie wkurzyli tymi materiałami, które oni tylko pożyczają 😠 Mogą zapomnieć, że wezmę u nich dodatkowe godziny, jedna za 40zł (to dużo?). A najlepsze jest, że to wszystko \"po znajomości\" :D :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość office84
sorki za bledy.moje rady to takie. jak sie jedzie i rozmawia z innymi nigdy nie zerkac na osobe z ktora sie jezdzi.oduczyle sie tego gdy koleina skierowala mnie przy ponad 100km/h na busa jadacego z naprzeciwka trwalo ulamek sekundy siwych wlosow przybylo. w nocy zwalniac i nie uciekac na pobocze zwlaszcza poza miastem gdy samochody z naprzeciwka oslepiaja mam takie szczescie ze zazwyczaj wtedy po pobocz ida ubrani na czarno ludzi :/ chore o rowerach juz nie wspomne. w miescie zachowac bezpieczna odleglosc w korkach taka by mozna bylo zjechac np. karetce na zatloczonych uliczkach, osiedlowych najpierw kierunkowskaz potem hamowanie i zakret. na stres jest najlepsza zabawa:-) pusty mokry plac zablocone pole trawa piasek zwir i wio :] niema to jak baczki czlowiek odrazu zaczyna czuc czym jezdzi:] polecam.tani samochod wskazany:-) przynajmnije nie szkoda :-P warto samochod troche postawic bokim wyjsc z poslizgu to jest to ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×