Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Smutna_siostra

WYBORY ŻYCIOWE- Świadek Jechowy

Polecane posty

Poświęciłam swojej siostrze wiele. Mam 29 lat Ona 20. Mieszkałyśmy razem z Mamą i Babcią. Moja mama wyszła drugi raz za mąż. Wyprowadziła się wraz z siostrą na wieś (kupili sobie dom na wsi, nie chcieli mieszkać w Poznaniu). Siostra nie chciała być na wsi! Wzięłam ją do siebie (miała wtedy 15 lat). Zmieniałyśmy mieszkania - szukałyśmy własnego konta i tego wymarzonego mieszkanka. Kończyłam studia, siostra się uczyła - było raz lepiej a raz gorzej - finanse :-( (ale jakoś dawałyśmy radę). Skończyłam studia. Siostra dostała się do klasy maturalnej. Wkońcu zdarzył się cud! Znalazłam za tanie pieniądze mieszkanie: cztery pokoje, na parterze, dwa balkony i kominek! Wprowadziłyśmy się tam. Robiłyśmy razem remont. Ona była szczęśliwa. Ja też. Opowiadała o planach na przyszłość: studiach (tego dla niej chciałam), dobrej pracy... Tuż przed Świętami Wielkanocnymi dowiedziałam się, że bierze chrzest (Świadkowie Jehowy)! W Święta Wielkanocne. Pojechałam tam... Zobaczyłam, byłam, przeżyłam. Cieszyłam się, że jednak uczy się do matury. Na trzy dni przed maturą siostra stwierdziła, że się WYPROWADZA, że ma mieszkanie (wynajęte, na ostatnim piętrze w ruderze), że nie idzie na studia! Stwierdziła, że po maturze zaczyna pracę oraz wychodzi za mąż za Świadka Jehowy! Co mnie boli? Razem tyle lat! Nie powiedziała mi o tym, że się wyprowadza! (dowiedziałam się na trzy dni przed… - zostawiła mi klucze i powiedziała: „kiedyś się zdzwonimy”. Nie po to tyle walczyłam (tyle lat) o mieszkania, stabilizację o jej szczęście, aby teraz nie poszła na studia a jej marzeniem jest praca w sklepie. Boli mnie forma odejścia (nic nie wiedziałam), boli mnie to, że jest Świadkiem Jehowy, boli mnie to, że pomimo tego, iż mieszkałyśmy razem 19 lat (w tym 5 lat razem bez Rodziny) siostra uważa mnie teraz za obcą… Boli mnie, że ja uważałam, ze jesteśmy przyjaciółkami a siostra zwyczajnie mnie okłamywała (mówiła to, co chcę usłyszeć). Nie odzywa się, nie przyjeżdża. A ja ciągle tylko: Natalia, co zrobić aby Natalia była szczęśliwa ze mną, co jej dać, co jej kupić, jakie mieszkanie mieć aby zrealizowała się… Nie potrafię się z tym pogodzić! A najbardziej po tylu latach opieki mam w uszach jej słowa: „zdzwonimy się” A może źle myślę…, Co Wy na ten temat sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak typowa sekta, uwiedli dziewczyne i tak jak mowi poprzedniczka, dorosnie, moze zmądrzeje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tzw. \"przebudzenie religijne\" na ogół wiąże się z dość radykalną zmianą stylu życia. Świadkowie w zasadzie są spoko, Twojej siostrze grozi co najwyżej spokojne i ustabilizowane życie w kochającej i szanującej się rodzinie :-) Za pewien czas odnowicie kontakty, ale może minąć parę latek. Nic na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja juz sie nauczylam
Jest takie przykazanie - kochaj blizniego jak siebie samego. NIE BARDZIEJ. Czas, zebys zadbala o siebie. Na brak czyjejs wdziecznosci (a pewnie i rozsadku) nic poradzic nie mozna niestety... Dlatego skup sie na sobie, rozwijaj swoje pasje, miej w koncu czas dla siebie, wez sie za jakies hobby, poszerz krag zanjomych i przyjaciol. A ona? Jesli zmadrzeje, to zmieni swoje podejscie. A jesli nie - coz, jej strata. Ja bym doceniala taka siostre jak Ty :) Swoja wlasna tez doceniam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem ale...
nie możesz oceniać wyboru swojej siostry. skoro najważniejsze dla ciebie jest jej szczęście nie możesz jej zatrzymywać na siłę. nie może cię boleć ,że jest świadkiem jehowy- mogłoby cię boleć gdyby okazała się złodziejką, prostytutką, narkomanką. skoro marzy o pracy w sklepie- jej sprawa. sama musi spróbować różnych zajęć zanim dojdzie do wniosku co jest dla niej najlepsze. może nie odzywa się do ciebie bo boi się twojej reakcji, bo domyśla się twojego negatywnego stosunku do jej wiary. stałaś się dla niej mamą, a dzieci się buntują niestety:) będzie dobrze, tylko trochę cierpliwości i zrozumienia. daj jej trochę czasu! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwazam, ze swiadkowie moze i faktycznie sa spoko sami w sobie, ale manipulacja, jaka sa karmieni nie pozwala im i jest to wiadome, na zbyt zarzyle kontakty z rodziną czy innymi osobami spoza zboru. A pierwszym efektem tej manipulacji jest rezygnacja ze studiów na rezcz nowego zycia, które skupic ma sie na głoszeniu, a nie na sobie [czyli zdobywaniu dla siebie chociazby wyksztalcenia]. Dlatego ja tez nie cieszylabym sie z takiego obrotu sprawy i tez mialabym obawy przed tak podjeta decyzją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do: asia_2, monitorek, ja już się nauczyłam - DZIĘKUJĘ! Czy myślicie, że Ona pójdzie na studia jeszcze? Chodzi mi o Jej szczęście a nie o głoszenie wiary 20 godzin w tygodniu i chodzenie po domach. Chcę by \"pożyła\", zobaczyła coś, przeżyła i aby wtedy dokonała wyborów.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale faktycznie, przeciez nie schodzi na jakas zla droge, krzywda chyba jej sie tam nie stanie. A zawsze kiedys przychodzi czas na usamodzielnienie i najczesciej to usamodzielnienie powoduje lek u bliskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem ale...
może właśnie ta nowa wiara jest jednym z etapów zdobywania doświadczenia życiowego. może to ją o coś wzbogaci. przecież zawsze może odejść i znów zmienić swoje życie. może dla niej wyrażenie "poiżyć" oznacza coś innego niż dla ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja juz sie nauczylam
Nie martw sie o jej studia. Teraz studiuja ludzie w roznym wieku - jak robilam poprzednie studia, byli ludzie kolo 50go roku zycia - i byla to niewatpliwie elita kierunku. Teraz ide na nowy fakultet, cale5 lat przede mna - mam 32 latka :) Wiec jesli Twoja siostra zmieni zdanie w tej kwestii i bedzie miec motywacje, nic nie stanie jej na przeszkodzie. To jej zycie, nie kazdy musi skoncyzc studia, a studia nie sa tez gwarancja dobrej pracy - moje do niczego jak dotad w robocie mi sie nie przydaly i nie z powodu posiadania licencjatu mam dobra prace :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do: rozumiem ale... Masz rację! Ja się poprostu boję, że jak \"zmądrzeje\" będzie za późno. i boli mnie forma rozstania - ale masz rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie nie bylam, ale przez jakies 2 lata mialam bliska przyjaciolke, sąsiadke, ktora byla i przyjażń nasz asie skonczyla wtedy, kiedy zdolalam, bardzo zdolna dziewczyne na mowic na studia. Poszla, ale rodzina i zbor zabronili jej kontaktow z kazdym spoza zboru, bo maja na nia zly wplyw. I w tej chwili nie mamy kontaktu w ogole. To samo z rodziną, brat z zona odeszli ze zboru, wiec zostali wykluczeni z rodziny. Nie wiem zbyt wiele, ale to co wiem, wynika z moich bezposrednich obserwacji tudzież przezyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do: ja juz sie nauczylam Ja też rozpoczęłam naukę z opóżnieniem :-) Ale to nieszkodzi tak naprawdę to mnie chodzi o to aby poznała nowych ludzi, inne otoczenie, srodowisko - aby pojechała na wakacje (Jej nie wolno ze swoim mężczyzną bez ślubu), aby zobaczyła Świat - przecież jest tak młoda .... Nawet jak zmądrzeje z 3 dzieci na karku - to co wtedy? O to się boję ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem ale...
smutna siostro- musisz wierzyć w jej zdrowy rozsądek. na studia rzeczywiście nigdy nie jest za późno. ale czy dają one szcęście? właśnie obroniłam magistra, dobry kierunek, pracę mam- wszyscy mówią że świetną, a ja marzę skrycie o spokojnej pracy w jakieś małej kawiarence:) a co do ŚJ- z pewnością nie są sektą, ale i tam zdarzają się "dewoci". oby twoja siostra nie stała się dewotką:) a może sama, pierwsza do niej zadzwoń? umów się na kawę, zakupy? tak przyjaźniew, bez schodzenia na drażliwe tematy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do: asia_2 - też to zauważyłam! Siostra teraz nie może byc nawet na świętach (Wielkanoc, Gwiazdka, imieniny, urodziny itd.) Totalna separacja! Mnie jak na Jej chrzest wpuszczali to musieli najpierw otworzyc bramę i sprawdzić na liście gości czy mogę wejść ... Jeden Świadek nie podał mi ręki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studiujacaaaaa
:) A myslisz, ze ci 40-50letni znajomi ze studiow nie mieli dzieci? Jedna babeczka, lat 3x, w trakcie urodzila drugie dziecko, przy czym pierwsze bylo jeszcze male, a maz byl w morzu (marynarz). To sie daje wszystko pogodzic, jesli sie chce. Wiem, ze jest ciezej, ale to jej wybor - kazdy musi sie nauczyc na swoich bledach (co wiem po sobie :P ). A o ile wiem, Jehowi nie daja swoim zginac i na pomoc otoczenia na pewno bedzie mogla liczyc. Przykre tylko, ze tak do Ciebie podeszla i generalnie w tym chyba lezy problem. Jest dorosla, wiec musi sobie z reszta poradzic - nie da sie jej wiecznie pilnowac, a rodzice czy starsze rozenstwo nie sa wieczni, zeby zawsze malolata z klopotow wyciagac. Im szybciej bedzie samodzielna, tym szybciej zacznie sie uczyc zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem ale...
albo szcerze z nią pogadaj- że się boisz czy dobrze wybrała. ale nie przekonuj jej do niczego, bo się dziewczyna zamknie na amen:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studiujacaaaaa
= ja juz sie nauczylam; sorki niki mi sie pomylily miedzy tematami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do: rozumiem ale... Właśnie dziś do niej dzwoniłam i stąd ten temat bo we mnie aż się zagotowało ... !!! Nie chce się spotkać, jest szczęśliwa bo pracuje w \"Chacie Polskiej\" to nasza cała rozmowa. Tak jak pisałam wcześniej: mnie chodzi o to aby poznała nowych ludzi, inne otoczenie, środowisko - aby pojechała na wakacje (Jej nie wolno ze swoim mężczyzną bez ślubu), aby zobaczyła Świat - przecież jest tak młoda .... Nawet jak zmądrzeje z trójką dzieci na karku - to co wtedy? O to się boję ... Będzie nieszczęśliwa i nic już z tym nie zrobi…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja juz sie nauczylam
A mowila, czemu nie chce Cie widziec? Moze powiedz jej wprost, ze Cie to boli - tyle czasu bylyscie sobie tak bliskie i nagle nastepuje zerwanie kontaktu. Zapytaj wprost DLACZEGO. Zastanawia mnie, czy bedie umiala to wyjasnic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja juz sie nauczylam
Jeszcze jedno NIE ZBAWISZ SWIATA. Nie Ty decydujesz o tym i nie Ty jestes odpowiedzialna za to, czy twoja siostra bedzie szczesliwa. Odpowiadasz wylacznie za wlasne szczescie. Pamietaj o tym - nie jestes winna jej wyborom. To jej zycie. A Ty masz swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do studiujacaaaaa i ja juz się nauczyłam ;-) tak boli mnie potraktowanie (takie za plecami, to dla mnie fałsz!) i boję się tego, że zrozumie ZA PÓŹNO! (nie chodzi mi o wiek ale o zobowiązania wobec Świadków - tam tak ładwo odejść nie można, a jak odejdzie to pozbędzie się męża) no i poza tym: brakuje mi mojej dawnej Tali (w takiej kolejności jak napisałam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem ale...
atwo powiedzieć- to nie twoje zycie . mnie boli nawet jak dobra przyjacółka zmienia się po paru latach nie do poznania, że już nie ma o czym nawet pogadać, a co dopiero siostra. współczuję ci, smutna siostro. a może jak jej pokażesz że NIE jest całym twoim życiem to zrozumie,że jej na tobie zależy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem ale...
kurzce, zawsze zdawało mi się ,że w życiu trzeba stawiać na szczerość. może powiedz jej że zależy ci na kontakcie z nią, że ją kochasz:), że nie zamierzasz jej do niczego zmuszać ani do niczego zniechęcać ale chcesz mieć normakny kontakt. przynajmniej wiedziałabyś co się i niej dzieja i czy naprawde jest szczesliwa. mogłabyś w razie czego jakos zainterweniować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ja juz sie nauczylam i& do rozumiem ale ... Po tym wszystkim nie rozmawiałam z Nią szczerze. Była u mnie raz - ale jakaś inna ... ugrzeczniona, w długiej spódnicy (im nie wolno nosić spodni), z dziwnym uśmiechem i wciąż powtarzała: jestem szczęśliwa ale jakoś tak dziwnie, inaczej bez entuzjazmu, bez \"ikry\", bez wewnętrznego blasku. Znam ją na wylot! To nie jest ta sama dziewczyna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja juz sie nauczylam
Ja wiem, ze latwo powiedziec - ale tak po prostu jest. I mozna albo sie z tym pogodzic, ze siostra jest osobna jednostka z wlasnymi decyzjami, albo nie - ale to niczego nie zmienia, a tylko generuje stres i zal. Tez przechodzilam tego typu sytuacje (bardzo bliksa osoba robi cos bardzo glupiego) - mnostwo nerwow, zero efektow. Nie da sie uratowac kogos wbrew jego woli. Zreszta kto dal mi patent na ocenianie co jest dobre dla kogos innego niz ja sama? Moim zdaniem niewiele jest sytuacji zyciowych, w ktorych naprawde jest za pozno na zaczynanie od nowa. Poza brakiem dzieci w pewnym wieku naprawde niewiele... Czy Wy jak mialyscie 20 lat, to chcialyscie, zeby Wam rodzina dyktowala jak zyc, albo uwazalyscie, ze jestescie za mlode/za glupie na podejmowanie decyzji? Watpie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do: ja juz sie nauczylam masz rację, nie zbawię Świata. Moje życie to moja sprawa - ale staram się nie ranić bliskich! Jesteś mądrą kobietą! Wiem, że tak jest ale co zrobić jak boli? Czekać ... prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×