Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

martaanna

Świeżo Upieczone Mężatki

Polecane posty

Martoanno - dzięki za zrozumienie 🌼 Kiedyśku - dzięki za refleksję i radę 🌼 Ja ogólnie nie mogę narzekać, tylko dzisiaj mam kiepski dzień, bo wczoraj mała sprzeczka przerodziła się w ostrą wyminanę zdań. No i w efekcie dzisaj jestem w takim zmiennym nastroju - raz smutna, raz bojowa.... A do tego sama w domu cały dzień, więc różne myśli sie kłębią w głowie. A co znaków zodiaku.... lew do najbardziej ugodowych nie należy, to fakt.Ale w zestawieniu z upartym koziorożcem to wygląda tak, że w przypadku jakiejkolwiek różnicy zdań czy sprzeczki ja jako lew chciałabym z siebie wyrzucić wszystko i natychmist, po czym zapomnieć, obrócić się na pięcie i żyć dalej. Natomiast mój koziorożec jak sie zaprze, to będzie 2 dni chodził struty i rozpamiętywał każdą drobnostkę....:( No i wtedy ja jestem doprowadzona do szału!!! Uczę się nad tym panować, uczę sie z tym żyć... i to jest chyba docieranie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ tu dzisiaj się dzieje ! :) Paryska 🌻 na powitanie w gronie młodych zonek! eh....dicieranie się....moglabym dużo pisać, ponieważ zamieszkałam z moim mężem dopiero miesiąc przed ślubem, a wcześniej żyliśmy oddzielnie w różnych, oddalonych miastach, no i widywaliśmy się praktycznie tylko w weekendy. Musimy stale docierać się we wszystkim, ale chyba właśnie to też jest takie radosne, że któregoś dnia odkrywasz, ze mąż herbatę z cukrem słodzi dwiema łyżeczkami, a bez tylko jedną ;) My musimy nawet przyzwyczajać się do tego, jaki jedno i drugie ma zwyczaj spędzania wieczoru. Wszystko jest nowe. Dom jest niby na mojej głowie, bo moj mąż jest z konieczności pracoholikiem, choć ja bym polemizowała, czy z konieczności;) Wraca do domu późno, najczęsciej jeszcze z jakąś pracą. Dużo też czasu poświęca na naukę, więc ja sama podtykam mu kanapeczki na kolacuyjkę. A gdy już weźmie się za porządki, to po odkurzeniu muszę go jeszcze przez tydzień chwalić, jak to pięknie zrobił ;) W tym czasie oczywiście już dwa razy sama odkurzę. Ostatnio mam zakaz robienia czegokolwiek i w tym myślę moj mąż jest kochany, gdy wie, ze musi, tojest w stanie zrobić wszystko :) Ważne jest, aby niektóre rzeczy robić wspólnie np. przygotować obiad czy kolację. Chyba do tej pory nic mnie jeszcze bardzo nie zirytowało, jeśli cośnie pasuje, to trzeba o tym porozmawiać i wspolnie dojść, jak to ma być. A ja jestem rodzinnym i opiekuńczym raczkiem, mój mąż pomyslowym wodnikiem. podobno związek burzliwy...no oby jak najdłuzej świeciło sloneczko :) Miki, jak to mawia moj mąż, gdy jestem zla - pokaż ząbki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana miki w życiu nie spodziwełam się że nauki przedmałżeńskie kiedyś mi się przydadzą :p ;) a tu proszę. Tak pisałaś o wypominaniu najmniejszej drobnostki przez 2 dni :o To smutne. Przypomniało mi się małżeństwo które opowiadało o swoim życiu. To była co prawda chora sytuacja ale Twój opis trochę ich przypomina (na nieszczęście). A dla porównania przpomniała mi się moja historia już z życia małżeńskiego. Ale po kolei. Ta para potrafiła sobie wypominać dosłownie wszystko. Wiem, że to nie tyczy się was ale tak pomyśl Posprzeczać się i chodzić strutym non stop i przy najmniejszej wpadce mieć wypomniane coś co już dawno nie aktualnę. To małżeństwo (na naukach) nie miało dla mnie prawo bytu. To chory związek i gdzieś p drodze oni też poginęli w tym całym matłoku. Twierdzą, że jest im dobrze ze sobą ale czy aby na pewno? Ja jestem osobą która uwielbia spokój i charmonię. Najmniejszy konflikt jest dla mnie jak trucizna. Dlatego więc nie bardzo mi się wydaje aby tak toksyczny związek był udany. U mnie była taka sytuacja, że niestety chodziłam struta 3 dni. Nie tyle z kłutni co ze złego samopoczycia. Wyrządził mi okropną przykrość choć w sumie nie świadomie. Nie wypominałam mu tego nie miałam zamiaru pogłębiać tego stanu. Ważne było to, że wiedział co zrobił. Jak pierwsze emocje minęły i wreszcie mogłam się odezwać powiedziałm jedno \"nie kocham cię dzisiaj\". Chodził za mną jak cień i przepraszał ;) Wiem brutalnie postąpiłam ale opłacało się. Wiem, że o wie że bardzo go kocham i nie pozwoli dopuścić do takiej sytuacji abym powiedziała znów to samo. Moje zdanie to docieranie do siebie to nie tolerowanie wszystkiego i przyzwyczajanie sie do tych złych cech partnera ale kompromis. Nie możesz pozwolić na to aby było tak, że ty przyzwyczajasz się tylko obowiązkowo z nim porozmawiaj i spróbój zmienić w nim niektóre złe cechy. Wiem, że to wymaga czasu i cierpliwości ale wiem to po sobie. Mój michu tak działał ze mną ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ach wiem co mnie na początku irytowalo, aż chwilami chcialo się plakać...jak wspomnialam moj mąż dużo się uczy, właściwie kiedy tylko ma wolną chwilę. na początku bylo mi z tym bardzo źle, myślalam sobie, że nie jestem dla niego wystarczająco ważna, że to mną powinien sięzajmować, mi poświęcać ten czas. Poźniej wszystko zrozumialam i on też się nauczył, że gdy musi coś poczytać, to przychodzi, całuje i mówi \" Skarbie, nawet jak czytam to Cię widzę i w każdym zapamiętanym słowie jestes ty \" A zle się tak czulam, bo niestety jestem zazdrośnicą i czasami bywam zaborcza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj szkatułko! No niezłe z tym \"pokaż ząbki\". Ale mój mąż cały dzień w ząbki zagląda, więc jak już wraca z pracy, to najwyżej mówi : \"schowaj te kły jadowe\", hihihi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkatułak to tak jak mój kuzyn do swojej żonki ;) Ale wtedy śmiją się wszyscy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a_guu ja właśnie dzisiaj jestem struta i popadam w takie chwiejne nastroje, ale już sie zamykam, nie narzekam :) i z ciekawością Was czytam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba jesienna depresja mnie dopada. Najgorsze jest to, że nie mam tu jeszcze żadnych znajomych, prezyjaciółki i rodzina tak daleko.... Szkatułka wie coś na ten temat 🌼 A tam, zamykam się, nie będę wam truć, jak mi przejdzie to sie odezwę.... Bo jestem nieznośna dzisiaj nawet sama dla siebie, brrrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miki weź kąpiel, zapal sobie świeczki, wlącz muzykę i nastaw jakąś fajną muzykę. Mi pomaga :) A ja idę kończyć obiad, bo poki co jestem kurą domową ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miki jak nie masz przyjaciółki a my???!!!!!!! Możesz się żalić polepszy ci się przynajmniej a wiesz, że tu można wszystko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Choć nie masz oczu bardziej błękitnych niż tamta miała, Tamta co kiedyś dla żartu niebo w strzępy porwała Choć nie masz oczu chmurnych jak burza Pod koniec lata Ty każdym latem i każdą burzą Mojego świata Pytam się gwiazdy co drogę wskazać błądzącym miała czemu ze wszytkich pragnień na świecie to ty mnie wybrałaś gwiazda co w rzece wciąż się przegląda też tego nie wie czemu ze wszytkich pragnień na świecie wybrałem ciebie. Hehe Rubik wie co pisze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę niestety Cię opuścić bo muszę trochę popracować. Niestety staż coraz bliżej końca ale pracować trzeba i nie mogę za bardzo pościemniać :o 😘 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś zapytała co nas zaskakuje in plus i wzrusza - porusza u naszych partnerów...mnie w moim wiele, ale póki co powiem o jednej, unikatowej: mój mąż ma cudowny dar rozmawinia z pluszowymi misiami:):) tak !!!:D on, intelektualista, ścisły umysł, prowadzący szkolenia dla mas i niedoszły pracownik radiowej trójki ( nie chciał rzucić grodu Kraka dla stolicy ) łapie wspaniały kontakt z pluszakami:) ma niesamowitą wrażliwość i poczucie humoru.....:)......jest wyjątkowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny:) Widzę, że dziś panuje tutaj spore ożywienie:). Czytam Was z ogromnym zainteresowaniem i może i ja podzielę się jakimś doświadczeniem. Mieszkamy z moim mężem pod jednym dachem już od ponad roku. Jako, że pochodzimy z odległych miast, a mieliśmy już dość odległości, mój wówczas chłopak podjął decyzję o zmianie miasta. Z resztą dobrze się stało, bo dzięki temu nie znaleźliśmy się w sytuacji, że nagle w okolicach ślubu bylibyśmy na etapie szukania pracy dla nas obojga. Ale do rzeczy. Chciałam się podzielić pewnym doświadczeniem z mężatkami \"zazdrośnicami\" o czas męża. W tym roku kończyłam studia dość specyficzne. Koniec na nich podzielony jest na kilka etapów, z czego do dwu trzeba się przygotowywać miesiącami, ćwicząc po kilka godzin dziennie. Dziedzina ta jest bardzo zaborcza, więc w weekendy również nie ma możliwości niećwiczenia. Wiadomo, że weekendy, które mój mąż miał wolne, a ja zajęte na ćwiczenia z nich około 4-5 godzin z przerwami, nie są łatwe dla obu stron, ale szczególnie dla tej nieco mniej zajętej. Patrzyłam na Niego jaki potrafił być cudowny. Przychodził do pokoju, w którym ćwiczyłam i np. robił coś przy komputerze, czasami siedział i słuchał, a niejednokrotnie poprostu spał przy mnie w pokoju. Pomagał mi, kiedy potrzebowałam \"publiczności\", pocieszyciela, odstresowywacza:). Podziwiam Go za to. Nauka jaką uprawiałam jest szczególnie dokuczliwa, bo na dodatek głośna.... Wiem, że czasem jest ciężko jak chce się do kogoś poprzytulać, a on jest zajęty czymś innym. Zdarza się, że mój mąż robi coś, a ja chodzę ciągle, uśmiecham się, głaszczę:), a On w końcu mówi, no chodź, chodź mój słodki kleju:) Mam jednak taką propozycję:), jeśli panowie się dokształcają i pracują, to może też warto rozwijać swoją pasję, albo wziąć się za pogłebianie wiedzy z jakiegoś języka obcego?? Najlepiej chyba jest wówczas, gdy oboje partnerów jest w miarę możliwości \"podobnie\" zajętych różnymi sprawami, wówczas jedno nie musi się starać zrobić czegoś za wszelką cenę jak najszybciej, a drugie nie jest w sytuacji, że nieustannie czeka...:) Buziaki dziewczynki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaaaaa własnie, Martoanno:), pluszaki przecież żyją, czują i myślą, dlaczego z nimi nie rozmawiać:) A tak serio, to wspaniałe, co napisałaś, nie tak łatwo znaleźć wrażliwego mężczyznę, dla którego miś nie jest jedynie kawałkiem materiału:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie ! \" miłość zaczyna się od nauczenia się cierpliwości i wybaczania, zaufania i stałości, odwagi i dzielenia się. To nici, z których tkane jest małżeństwo \" ( C. Gray ). ❤️ skoro wczoraj było o trudach docierania się, różnicach zdań, to dziś słówko o przebaczaniu:) Ważna umiejętność umieć \"odpuścić\", puścić w niepamięć...:) i na nowo dostrzec przede wszystkim to, co nas połączyło i łączy... spokojnego i dobrego dnia Wam życzę🌻 ps. mój na spokojny bynajmniej się nie zapowiada;) ale przewiduję, że skutki tych zawirowań będą pozytywne...:) pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość validos23
Witajcie drogie mężatki!!ale się tu działo wczoraj-tematy robią się poważne i bardzo osobiste. Kozystaja z chwili jak szefa nie ma opisze jak to było z nami. Przyjechalismy do Krakowa w wieku 19 lat -bez kasy -koniecznie chcąc studiować(jak wiecie chceć to móc). szukajac pracy od 6 rano do późnego popołudnia z mapą w rece biegaliśmy po biurach i firmach. Mi udało sie szybko juz po 2 tyg. pracowałam , a mój wtedy chłopak dopiero po 2 miesiacach-było cięzko 2 widelce i 2 talerze to był nasz dobytek. Mieszkanie z dwoma piecami które pożerały taką ilość pradu, że wyć sie chciało przy rachunkach.....itd. Nie było lekko-wszystko to spowodował, że mój mąż zaczoł organizowac sobie wieczory z kolegami- a ja czekałam z kolacją i śniadamkiem -nie wytrzymałam po 3 miesiacach i wyprowadziłam się. On wrócił do rodziców ale przyjeżdzał na studia, oczywiście bez pracy, dziewczyny i mieszkania nie było mu lekko. Widywalismy sie w weekendy bo tak sie złozyło zemieszkałam z naszym wspólnym kolegom u którego mój nocował. Ja wtedy poznałam kogos ...ale to nie było to. Po 3 miesiacach Arek znalazł prace w Krakowie i wrócił. NIe mieszkaliśmy razem ale wróciło wszystko do normy po pół roku. Zrozumiał, że trzeba dbac o kobiete, pomagać to była prawdziwa nauczka dla niego w jednej chwili starcił wszystko...a teraz jest moim mężem -jestesmy ze sobą 10 lat nie było łatwo ale może dzieki temu wiemy jak jesteśmy dla siebie ważni:) Nie poddawajcie się nikt nie powiedział na że bedzie lekko...ale dzieki temu możemy przekonac sie jak moze być wspaniale! Zyczę Wam wielu wspaniałych chwil u boku waszych mężów......i pamiętajcie życie może byc wspaniałe nawet w zwykły szary dzień Ale sie rozpisałam:):) całuski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczynki:) Ja dziś tonę w papierach, biurokracji i płodnym pisaniu jednego i tego samego na dziesięciu stronach:), ale mniejsza z tym:) NIe o tym chciałam napisać.:) Validos, nie znałam Twojej historii (to znaczy znałam fragmenty) i przyznam, że obecnie wybór Waszej pierwszej piosenki na przyjęciu weselnym wydaje mi się niezwykle przemyślany. Jestem pod wrażeniem i tak naprawdę, to gratuluję, że daliście sobie radę🌻 W ogóle pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie:) Martoanno, napisałaś o przebaczaniu. Często ludzie oszukują sami siebie, niby wybaczają, ale tak naprawdę \"siedzi\" to w nich tak \"tuż pod skórą\"... Istnieją pojęcia wybaczyć i zapomnieć, albo wybaczyć, ale nie zapominać. Przyznam, że wytężając swój umysł ze wszystkich sił nie potrafię przełożyć tego drugiego stwierdzenia na mój grunt prywatny z zachowaniem szczerych kontaktów. Wydaje mi się, że jeśli nie są to sprawy narodowe, a prywatne, rodzinne, poprostu ludzkie, to wybaczanie bez zapomnienia nie istnieje. Sama się łapię na tym, że jeśli coś już mnie faktycznie nie rusza, to ktoś mi musi przypomnieć całą sytuację, po której coś się tam wydarzyło. Niestety nie jest tak łatwo wybaczyć i zapomnieć, nawet drobnostki. Pracuję nad sobą i staram się kontrolować, jednak zdarza mi się czasem w gniewie coś wypomnieć, coś o co niby się nie gniewam. Całe szczęście, że z mężem zdarza mi się to bardzo rzadko (raczej nie kłocimy się tak, żebym straciła kontrolę nad sobą), ale w życiu w różnych sytuacjach zdarzało mi się.... cóż... każdy ma wady, choć przyznam, że chciałabym ją zwalczyć. Przypomniało mi się jeszcze coś. Do całego tego pojęcia należy jeszcze dorzucić słowo WYNAGRODZIĆ. Wielu rzeczy wynagrodzić się da, ale są też takie, które z pozoru nie do wynagrodzenia, wynagrodzone mogę być, o ile damy szanse drugiej osobie;) Pozdrawiam🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość validos23
Kiedyś bardzo piekne słowa o wybaczaniu. Ja próbuje się przekonać do wyciągnięcia reki i przebaczenia bratu i ojcu ale powiem, że cieżko mi po tym co zrobili:( może znajde w sobie kiedyś siłe. Póki co nie mam jej na tyle i boli mnie to bardzo ale cóż to oni zawinili nie ja. Chciałam ale nie da sie czasem wyciagac reki jak ktoś Ci ją "odgryza" za każdym razem. Wiecie co czasem sie zastanawiam jak odnalazłam w sobie tyle siły po tym co w życiu przeszłam .Obecie nie mam domu rozinnego bo ojciec go przewalił tak jak własny interes na który pracowali przez całe życie, mama musiała wyjechac a ja użeam sie z nastolatką....ale mam wspaniałego męza i przyjaciół to chyba dzieki nim mam ta siłe walki....wiec walczmy bo jak widac moża cel osiągnąć-duzym wysiłkiem ale ja nigdy nie lubiłam iśc na łatwizne:):) Miłego dzionka:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) Ja dziś po wizycie u lekarza, bo niestety dopadło mnie przeziębienie i leżę w łożeczku :( Nie wiem, jak to będzie, bo jutro zaczynam zajęcia na studiach podyplomowych, ale przecież dzidzia jest najważniejsza i chyba zostanę w domu. buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość validos23
Szkatułko duzo zdrówka i chyba lepiej jak zostaniesz w domku:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×