Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kaska107

macie jakis sposob na prusaki!!

Polecane posty

Obiecałam sobie kiedyś, że jeśli mi się uda, podzielę się moim sposobem z innymi. Zacznę od początku. Mieszkam w 40-letnim bloku, z różnego rodzaju lokatorami, kilka mieszkań jest wynajmowanych, w kilku mieszkają samotne, schorowane osoby, w dwóch zwykli pijacy a jedno stoi nieużywane od śmierci właścicielki, tj. od blisko roku. Sporo psów, kotów i innych zwierzątek. Mój problem zaczął się pod koniec grudnia ubiegłego roku. Co prawda była to 1 sztuka, do tego ubita pantoflem, więc nie przejęłam się bardzo uważając, że przyniosłam ze sklepu. Na wszelki wypadek więcej do niego nie poszłam. Jednak po kilku dniach sprawa się powtórzyła i to już dało mi do myślenia, a na pewno do roboty. Nastąpiła pełna mobilizacja sił. Cała rodzina została zapędzona do wielkiego sprzątania mojej kuchni. Muszę zaznaczyć, że mam już dość stare meble i 2 koty, co jest o tyle istotne, że resztki ich karmy wpadały pod lodówkę. Dlatego, wszystko zostało wyszorowane, każda półka i każdy skrawek dostępnej podłogi. Kratki i kominy uszczelnione. W między czasie obleciałam wszelkie fora i artykuły, żeby nabyć teoretycznej wiedzy do walki wręcz. Zaczęłam od zakupu na allegro 0,5 kg kwasu borowego w proszku, wydatek średni, ale jak się później okazało niezbędny. Oprócz tego płytki Globol i Bros, które rozkładam po 1 sztuce co 3 miesiące, już tylko asekuracyjnie. Wracając do sedna, czyli do kwasu borowego. Gotowałam po kilka ziemniaków, ok. pół kilograma, miksowałam je na papkę z 2 jajkami, cukrem i ½ szklanki kwasu borowego, pamiętając o tym, by unikać z nim kontaktu! Taką papkę nakładałam na tekturki i rozkładałam, gdzie tylko się dało, pamiętając o doraźnym wsparciu pantofla, jako równie skutecznej metody. Powtarzałam kilka razy co 2 tygodnie. Walka trwała 2 miesiące. Minęło prawie 2 lata i mam spokój. Podsumowując: 1. kwas borowy 2. gruntowne sprzątanie 3. płytki, pasta etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obiecałam sobie kiedyś, że jeśli mi się uda, podzielę się moim sposobem z innymi. Zacznę od początku. Mieszkam w 40-letnim bloku, z różnego rodzaju lokatorami, kilka mieszkań jest wynajmowanych, w kilku mieszkają samotne, schorowane osoby, w dwóch zwykli pijacy a jedno stoi nieużywane od śmierci właścicielki, tj. od blisko roku. Sporo psów, kotów i innych zwierzątek. Mój problem zaczął się pod koniec grudnia ubiegłego roku. Co prawda była to 1 sztuka, do tego ubita pantoflem, więc nie przejęłam się bardzo uważając, że przyniosłam ze sklepu. Na wszelki wypadek więcej do niego nie poszłam. Jednak po kilku dniach sprawa się powtórzyła i to już dało mi do myślenia, a na pewno do roboty. Nastąpiła pełna mobilizacja sił. Cała rodzina została zapędzona do wielkiego sprzątania mojej kuchni. Muszę zaznaczyć, że mam już dość stare meble i 2 koty, co jest o tyle istotne, że resztki ich karmy wpadały pod lodówkę. Dlatego, wszystko zostało wyszorowane, każda półka i każdy skrawek dostępnej podłogi. Kratki i kominy uszczelnione. W między czasie obleciałam wszelkie fora i artykuły, żeby nabyć teoretycznej wiedzy do walki wręcz. Zaczęłam od zakupu na allegro 0,5 kg kwasu borowego w proszku, wydatek średni, ale jak się później okazało niezbędny. Oprócz tego płytki Globol i Bros, które rozkładam po 1 sztuce co 3 miesiące, już tylko asekuracyjnie. Wracając do sedna, czyli do kwasu borowego. Gotowałam po kilka ziemniaków, ok. pół kilograma, miksowałam je na papkę z 2 jajkami, cukrem i ½ szklanki kwasu borowego, pamiętając o tym, by unikać z nim kontaktu! Taką papkę nakładałam na tekturki i rozkładałam, gdzie tylko się dało, pamiętając o doraźnym wsparciu pantofla, jako równie skutecznej metody. Powtarzałam kilka razy co 2 tygodnie. Walka trwała 2 miesiące. Minęło prawie 2 lata i mam spokój. Podsumowując: 1. kwas borowy 2. gruntowne sprzątanie 3. płytki, pasta etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za rady. Kwasu borowego jeszcze nie stosowałam, tylko jak na razie wszystko inne co mogłam znaleźć. Mam problem z prusakami od kilku lat i po zastosowaniu jakiegokolwiek środka jest niewielka poprawa na parę dni, czasem dwa tygodnie. Też zaczęłam w którymś momencie myśleć o wyprowadzce, ale po pierwsze trzeba mieć gdzie, a po drugie : a jak się przeniosą razem ze mną. Czemu to świństwo jest tak trudne do wyplenienia?! Znalazłam na Youtubie filmik z wylęgania prusaków, który napawa odrazą jak się go ogląda. Nie wiem czy można adres podawać więc tylko podaję tytuł prusaki-wylęganie larw Strasznie są szybkie te małe, no i wiadomo teraz dlaczego jest ich tak dużo w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć. Ja rowniez mam ten sam problem;/ Mieszkam od ponad roku w mieszkaniu,w ktorym pojawiały sie robale. Wczesniej uzywałam zielonych płytek i musze przyznac ze były skuteczne. Jednak od czasu kiedy znikneły ze sklepow nie moge znalezc nic co dawałoby porządany efekt. Niedawno kupiłam pulapki na owady biegajace firmy expel, ale nie widze znaczacej poprawy...nie wiem moze mineło za malo czasu (mam je raptem ok. tygodnia) albo faktycznie nie sa na tyle skuteczne. Czy ktos z Was uzywa/uzywał tego produktu i moze sie wypowiedziec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
blattanex żel i po problemie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mialam kiedys duze czarne robale, lazily po podlodze i za cholere nie moglam ich wybic zadnymi srodkami. co wydawalo mi sie, ze wreszcie dziadostwo pozdychalo, zas pojawily sie nowe. az sie wkur... i wzielam sie na domowy sposob. jak na razie pomoglo, bo juz prawie pol roku ich nie widze. oto on: jak myjecie mopa podloge, to na pol wiadra wody dodajcie pol kilo, tak - pol kilo soli. ja dodaje jeszcze ciut domestosu. ale to co wytepilo do piorunstwo to woda z sola w bardzo duzych ilosciach. tanio i prosto a skutecznie :) jeszcze przez jakis czas mam zamiar ta wode z sola uzywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc ktory pozbyl sie karaluch
Kupilem mieszkanie w bloku nie było nic widać dopiero po kilku dniach w nocy się pojawily prubowalem spreje jakies preparaty z marketow poczytałem o kapkanie ze jest szkodliwy ale jaki nie jest skoro ma zabic te robactwo kupiłem kapkan namowilem sasiadow bo u nich tez były i po klopocie do dziś a walczyłem wcześniej około 3 tygodni wiec każdy produkt jest dobry mi kapkan pomogl\

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Płytka Globol :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja również zetknęłam się z tym problemem w moim bloku z zsypem. Ale problem pojawił się jak weszła nowa ustawa śmieciowa!!! Zmniejszyła się częstotliwość wywożenia śmieci , a ludzie dłużej przetrzymują śmieci w domach z powodu "SEGREGACJI" To jest nabijanie kabzy firmom "SMIECIARSKIM" ,a nie żadna ekologia !!!!!!! Odkryłam , że zwykły ocet paraliżuje system oddechowy robali - spryskane giną natychmiast ! Kupiłam specjalnie mopa parowego i wyczyściłam najdokładniej jak tylko można wszystkie zakamarki i powierzchnie ,sprzęty AGD (zwłaszcza wewnątrz) i pryskam cały czas octem (nierozcieńczonym) ,oprócz tego myję domestosem co tylko można.Teraz założyłam kulki z kwasem borowym a jutro jeszcze zaaplikuję żel i zobaczę co się zmieni. Nie mam ich dużo ,ale to i tak żyć mi nie daje. I teraz najważniejsze!!! Koniecznie trzeba je odciąć od WODY!!! ŻARCIA!!! Jeżeli się da ,to wyziębić maksymalnie , żeby się nie mogły rozmnażać!!! Zostawić światło w pomieszczeniu ,gdzie przebywają! Ja zanim pójdę spać czyszczę całą kuchnię i wszystkie naczynia wysuszone, chowam do szafek ,otwieram okno w kuchni na oścież i zaświecam światło nad meblami (najlepiej kupić żarówki LED-będzie taniooo) ,zawsze mam przygotowany pryskacz z octem!!! Działa błyskawicznie !!! Potem można dotłuc na wszelki wypadek.Widzę,że robactwo jest zniechęcone!Może się uda!!!Napiszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Muszę jeszcze dodać, że mam w domu psa i kota, i nie użyję substancji które nie są do końca bezpieczne, a i o ludziach nie należy zapominać, bo na nich to też działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam ten sam problem walczylam z tym paskodztwem od kilku lat, probowalam wszystkiego, wydalam mnostwo pieniedzy na rozne chemikalja byle sie tego pozbyc az wkoncu zatkalam kratke z komina ponczocha i wyprobowalam KWAS BOROWY (dostepny nawet w aptekach) wysypalam cale mieszkanie, doslownie wszedzie gdzie sie dalo ( gdyz nie jest to szkodliwe dla ludzi i zwierzat domowych) i wkoncu po ok 3 tygodniach wyginely i od listopada niema po nich sladu ale slyszalam ze trzeba te czynnosc powtarzac co 3 miesiace. Zycze powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pio85
również polecam żel kapkan sam stosowałem u siebie i kilku innych osób karaluchy i mrówki poznikały na dobre a zamówiłem tu: www.gumtree.pl/cp-sprzedam-inne/bialystok/rosyjski-zel-kapkan-do-zwalczania-karaluchow-554599095

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wystarczy zamówić firme która zajmuje sie czyszczeniem i dezynfekcja zsypów np. centrus w lublinie http://www.hruzewicz.pl/ i powinno byc po problemie. U mnie w firmie zajmowali sie tepieniem karaluchow i sprawnie im to poszlo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kot, całkiem serio, już gdzieś o tym pisałam, robactwo /kilka gatunków/ wyprowadziło się, bądź zostało zjedzone, trudno mi stwierdzić :) mam spokój i fajnego kociaka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żadne płytki- żadne spreje- żadne proszki-żadne dezynsekcje-TYLKO -BLATTANEX GEL-a pozbędzesz sie na zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wyłuda pieniędzy na proszki i inne spreje to może zabić tylko człowieka a nie prusaka mnie o mało nie zabiło tylko blattanex gel kupisz w warszawie na al. solidarniśći 113d suuuuuuuuuuuuuuuuper pozbędziesz się na zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
suuuuuuuuuper blattanex gel super bezpiecznyco tu duzo pisać suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grazynka78
Mialam duzy problem zeby to wytepic probowalam sama cos z tym zrobic, wydalam kupe kasy na srodki i nic . Wykonano wkoncu usluge takim zelem pasta i wytlumaczono mi wszystko po kolei i okazalo sie ze bylo to takie bezpieczne i bezwonne, ze moje male dziecko, piesek i chomik mogl byc w domu bo to byl żel taka pasta Do dzis mam spokoj jakis rok juz 733 78 82 82

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w bloku co jakis czas wynikał problem z "rusami", administracja na każde zgłoszenie przyjeżdżała, i BEZPŁATNIE robili 3 opryski u każdego. Najgorsze że nie każdy wyrażał zgodę na opryska bo upierał się ze u niego nie ma prusaków, a inni po jednym oprysku też rezygnowali uważając że jak jeden nie pomógł to nic nie pomoże i kuźwa wolą żyć z robakami i skazywać na takie życie sąsiadów;/ Ja mam ogromny wstręt do takich robaków, cierpnę na widok takiego... przed świętami były 2 opryski, choć u nas nic nie bylo akurat wtedy widać, to jak zawsze chętnie wpuściliśmy na oprysk :) Przy porządkach świąecznych znalazłam w kuchni w kartonie gniazdo, jeden duży i z 20 małych. Całe pudło, ze wszystkim co tam było wrzuciłam do wanny z woda i chlorem:D Wszystkie mendy się utopiły... potem był ostatni oprysk i spokój, nic nie było widać. Aż do wczoraj :( Siedzę sobie w nocy przy kompie, a tu nagle przez klawiaturę mi biegnie wstrętny prusak! :(( Pokój najbardziej oddalony od kuchni, moja sypialnia... nie wiem co on tu robił, całą noc nie mogłam spać, szukałam gnojka... odsunęłam wszystko co się dało odsunąć, wymyłam środkiem odtłuszczającym - choć nie ma prawa być w sypialni tłuszczu za mebami, ale robala nie znalzłam. Płakać mi się chce jak pomyślę że on teraz gdzieś w zakamarku może kopulować i że pewnej nocy się obudzę i zobaczę prusaczą rodzinkę wędrującą szlakiem przez pokój;/ Jutro idę kupić jakiś środek, co mi możecie polecić z tych dostępnych w sklepach? no i powiadamiam administrację, prosząc o oprysk... z tym że nie wiem czy będą chcieli, bo dopiero co opryskiwali, a facet mówił że np u mojego sąsiada jest prawdziwa plaga, bo z czystością u nich nie najlepiej (rodzina 4 osoby, lubią zjeść, 2 dzieci, rodzice zapracowani od świtu do zmierzchu... to brud się odkada) ale wpuścili go tylko na jeden oprysk, bo nigdy ich nie ma kiedy on chodzi;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truther
Jakiś czas temu postanowiłem wypróbować MMS (dwutlenek chloru) do pozbycia się karaluchów i prusaków. Ciężko z nimi było, właściciele mieszkania wiele lat się z nimi zmagali, a mieszkanie było naprawdę zadbane. Insekty swoje siedliska miały w łazience i w kuchni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna g
2 sztuki ale zdechłe. Dalej pocieszałam się że to po poprzednich lokatorach. Niestety... zaczęły się pojawiać po jednej sztuce co parę dni to w łazience to w kuchni oczywiście w nocy więc zroWitam wszystkich pogromców robali i z przykrością dołączam do Was:( We wrześniu kupiliśmy wymarzone mieszkanie ( z drugiej ręki ) oczywiście musieliśmy zrobić remont bo wymagało tego to mieszkanie ale i tak szczęśliwi do czasu... Kiedy trwał remont poznałam sąsiadkę dziwiła się że kupiliśmy tu mieszkanie, mówiła że są tu karaluch, zrobiłam wielkie oczy ale potem pomyślałam starsza pani no wiecie może były kiedyś bo przecież nie widziałam żadnego. W trakcie remontu znaleźliśmy biłam kulki z kwasu bornego żółtka i ziemniaków porozkładałam w tych miejscach i spokój. Moje szczęście jednak nie trwało długo. Zatkaliśmy wszystkie szpary, siatki w oknach i na balkonie. Moim wymarzonym na który teraz z obrzydzeniem patrzę o co jakiś dzień widzę to ohydztwo. Kupiliśmy spray 707 kiler na karaluchy jak je pryskam przez siatkę na balkonie to dostają szału i zwiewają prawdopodobnie zdychają potem. No ale skończył się a ja czekam na dostawę, radę więc jak coś działa to dokupcie zanim wam się skończy... Niestety te cholery dalej gdzieś mi siedzą na chacie bo przed wczoraj jeden, wczoraj też - a ten to był w lampie takiej kuli papierowej na przedpokoju rano mąż go znalazł żywy oczywiście. Jak i po co tam wlazł nie mam pojęcia. Mąż znalazł dziurę na kable jak palec na suficie więc może tą dziurą. Zatkaliśmy. Dziś w nocy nie spałam, dwa znalazłam i zabiłam ale ciągle na tym przedpokoju już brakuje mi pomysłu skąd one tam się biorą. zamówiłam dziś ten ruski żel który polecacie, zrobię więcej kulek i zobaczymy. Walczę niestety również ze spółdzielnią bo jak zadzwoniłam i powiedziałam im bo wysypali trutkę w piwnicy to one poszły na górę i teraz nocą spacerują sobie po elewacji widziałam. Zarządca domaga się pism bo jak twierdzi na razie nic więcej nie może zrobić . Ryczeć mi się chce mam dwoje dzieci-5 lat i 4 miesiące. Starszy synek bawi się na podłodze mała niedługo zacznie raczkować brać rączki do buzi a czytałam że to paskudztwo roznosi choroby. Wiec muszę się zabrać do dzieła i walczyć z tym cholerstwem, sąsiedzi nie pomagają w tym chyba im one nie przeszkadzają mi jednak tak. Napiszę za jakiś czas jak mi poszło 3-majcie za mnie. Ja też życzę Wam powodzenia! pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam sposób na prusaki - skorzystanie z usług profesjonalnej firmy. Piszcie co chcecie, ale jak używałem wszystkich metod, jakie są opisane w internecie i żadna nie pomogła. Dopiero kiedy posłużyłem się pomocą panów z ddd usługi udało mi się pozbyć tego dziadostwa. Sam bujałem się z walką ponad pół roku, wszystkie bitwy przegrałem. Prusaki zawsze wracały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cesaro
Rewelacyjny Ruski żel, 100% skuteczności 0% uciążliwości. Kapkan, bo o nim mowa dostępny na OLX lub alegro w cenie 14-15 zł. Dwa lata temu pomógł mi on pozbyć się tych uciążliwych "domowników". Polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pryskam afanisepem, wychodza zdechlaki (pijane sztuki, po czasie lezace na plecach i dogorywajace)... ale zywe tez wychodza... zarowno duze jak i male... jak zdaze to ubijam. Duze tym co mam pod reka, male to juz nawet dlonia bo kurduple przestaly mnie tak brzydzic:/ zostawiam im jedzonko z blattanexu ale nie wiem czy w ogole to cos daje. Borax pozyskalam od znajomego spawacza... w aptece nie sprzedadza... ochrzania tylko ze to trucizna i jak mam czelnosc w ogole pytac... przez net nie kupie bo nie wiem czy mi nie prysla czegeos innego:) plytek nie bede stodowac, po opryskach czuje die wystarczajco zle. Chyba sama sie szybciej wykoncze niz wytruje te robaki. Dziury pozalepialam solikonem... ale w lazience sa panele scienne... chcialabym je zdjac, ale mieszkanie nie moje i nje mam pozwolenia:/ boje sie ze gnojki siedza pod nimi i dobrze sie maja podczas kiedy ja truje sie opryskami:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta, zatrudnić firmę, która przyjedzie i zrobi to samo co możemy zrobić sami w domu i to dużo taniej. Polecę wam jak walczyć, ale nie jest to sprawa do załatwienia w kilka dni. Mi zajęło około 4 tygodni i NIGDY nie macie gwarancji, że za rok, dwa, pięc lat nie wrócą. Po pierwsze wynosicie WSZYSTKO z kuchni, pakujecie w worki, reklamówki, szczelnie zawiązujecie. Zostawiacie sobie na wierzchu tylko "niezbędnik" talerz, kubek, garnek, patelnie itp. Meble w kuchni odsuwacie, myjecie wszystko dokładnie. Mebli nie dosuwacie do końca, zostaewiacie odstęp między nimi a ścianą na około 10 cm. Rozrabiacie Afanisept, robicie dokładny oprysk - nie otwieracie okien, nie wietrzycie, odsuwacie lodówkę, kuchenkę gazową, jeśli macie możliwość zdejmujecie zlew, odkręcacie rurki pod nim i je również czyścicie, montujemy z [owrotem, lodówkę myjemy dokładnie z tyłu, na dole jest taki zbiorniczek z wodą - doskonałe źródło picia da łajz... pozbyć się koktajlu. Spryskujemy też kratki wentylacyjne. Dnia kolejnego, nadal utrzymujemy poprzedni stan rzeczy - odsunięte meble, minimum sprzętów, żadnego żarcia na wierzchu, zakorkowany zlew. Sięgamy po blatanex lub coś podobnego i rozkładamy żarcie - za szafkami (górne i dolne) w rogach, pod zlewem, za lodówką... Przenosimy się do łazienki. Wyjmujemy wszystko spod wanny, sprawdzamy szczelność silikonu sanitarnego na sprzętach, KONIEC Z MYDŁEM w kostce, leżącym na wierzchu -tak, RUSY jedzą mydło. Opryskujemy, kolejnego dnia rozkładamy jedzonko. Czekamy. Powinny zacząć pojawiać się wędrujące francuzy, znacznie wolniejsze niż zazwyczaj bo otumanione opryskami. Dobijamy, zaraz po zabiciu myjemy dokładnie podłogę. Na szybkie sztuki miejcie pod ręką lakier do włosów, jak robal wejdzie w trudno dostępne miejsce to go łatwo w ten sposób unieruchomić. Opryskujemy pokoje. Krok następny to rozmowa z sąsiadami - schować wstyd do kieszeni. Zacząć pytać, na początku każdy się zapiera, potem porażeni otwartością ludzie zaczynają sami mówić:) Poecić sąsiadom sposoby walki, raz na jakiś czas (co 2-3 dni) powtarzac oprysk. Po około 1,5 tygodnia przestaniecie widzieć robaki. Ale lepiej poczekać jeszcze kilka dni i badać czy nie znalzły sobie jakiegoś spokojnego kąta (np w pokoju za łóżkiem, za nocną szafką, szafką na buty w przedpokoju itp) Jeśli po kilku dniach nadal nic nie widać, można wnosić sprzęty z powrotem do kuchni. Macie jakiś tydzień spokoju. Po tym czasie prawdopodobnie zacznie wychodzić to co się wylęgło z pozostawionych kokonów więc kolejny oprysk afaniseptem i zamówienie pryskania wraz z nawróconymi już sąsiadami. Pilnowanie żeby w mieszkaniu nie było za gorąco, oraz za wilgotno - prusaki nienawidzą niskich temperatur, więc przy pierwszych chłodach dobrze jest porządnie wychłodzić mieszkanie kilka razy:) Jakoś przecierpicie, a wasze mieszkanie stanie się dla robaków mało atrakcyjne. No i pilnujcie się, strzeżcie bo nigdy nie wiecie kiedy ONE znowu przyjdą... może nigdy, a może w najmniej spodziewanym momencie po długiej nieobecności jakiś zabłąkany osobnik znów zostawi swój kokon w bezpiecznej, ciepłej kuchni i wtedy walka zacznie się na nowo. Ponieważ nie ma żadnego sposobu, który pozwoli wam odstraszyć te małe stworzenia raz na zawsze - one nas lubią, przy nas mają ciepłe schronienie, dostatek pożywienia i nie cierpią na brak wody, nic dziwnego że wracają:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×