Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Accu81

Klinika NOVUM

Polecane posty

Cześć dziewczyny ! A ja lecę na betę.Już i tak nic nie zmienimy ! Co ma być, to będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Igrek od rana myślę tylko o tobie. Trzymaj się i wracaj z dobrymi wieściami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwa mama a przypomnij mi ile wam jeszcze zostało kruszynek? Jeśli możesz to napisz czemu nie możecie jeszcze wrócić po maleństwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Igrek- trzymam mocno &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&& Julcia - po zabiegu już dobrze się czuję , dostałam @ i od poniedziałku biorę orgametrli-wizyta 03.10.12 A ty jak się czujesz ? Lato - czy ty już czekasz na kd ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mena - zostało mi jeszcze 6 komóreczek. A jeśli chodzi o to dlaczego nie mogę na razie pozwolić sobie na zabranie moich dzieciaczków to po prostu musiałam wrócić do pracy:(. Ponad 3 lata byłam najpierw na zwolnieniu potem na urlopie wychowawczym ( bo jakoś nie mogłam się przełamać i oddać małej do żłobka albo zostawić z nianią). I teraz koniecznie musiałam wrócić bo już nie mogą na mnie dłużej czekać. Ja pracuję w dużej firmie na dość poważnym stanowisku i po prostu postawiono mi warunek że albo już wracam albo będą szukać kogoś na stałe na moje miejsce :( .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
janko - barzo se cieszę ze sie dobrze czujesz:) to czekam na Twoja wizyte i dalsze ustalenia. Ja sie czuje bardzo dobrze, mam nadzieje ze wizyta w czawartek potwierdzi ze nic tam sie z dzidzia i ze mna nic niepokojacego nie dzieje:) igrek - kciuki zaciśniete na makasa&& szczesliwa mama - ja tez wróciłam do pracy po 2,5 roku siedzenia z synkiem w domu i powiem Ci ze to była super decyzja. Po pierwsze miałam juz rzesyt siedzenia w domu i krecenia sie mojego zycia wokół domu i dziecka tylko i wyłacznie. Po drugie zaliczyłam dwa awanse w ciagu 2 lat wiec podbudowałam sie zawodowo i po trzecie teraz znowu po tych 5 latach od pierwszej ciazy steskniłam sie za zapachem niemowlaka, pieluchami, karmieniem piersia i czekam na to wszystko z utesknieniem bo mam juz prawdziwego przedszkolaka w domu z którym moge ogicznie porozmawiac ale brakuje mi kogos kogo bede mogła nosic na raczkach. Takze mam nadzieje ze za jakis czas podejdziesz do krio i odkryjesz od nowa uroki wczesnego macierzyństwa no i ciązy oczywiscie ;) Dziewczyny (mena, szczesliwa mama) a zastanawiałyscie sie co zrobicie jak urodzicie wymarzona ilosc dzieci i zostana wam jeszcze jakies mrozaczki? my juz zdecydowalismy ze podejmiemy za kilka lat jeszcze próbe urodzenia jedneg dziecka a jak zostana nam jakies mrozaczki po 3 dziecku to oddamy je do adopcji jak najszybciej zeby dac im szanse na jakąs czekającą na nich rodzinę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już wróciłam.;p Wynik dzisiaj między godziną 14.00 a 15.00;D Miałam dziś takie dziwne zdarzenie, zanim wyjechałam z domu.Tak zwana kobieca intuicja.Gdyby się nic nie stało,no to bym może sobie pomyślała,że to wytwór mojej wyobraźni.Jednak na niektóre sprawy nie mamy wpływu, no bo one nie zależą od nas i siłą woli ich przecież nie sprawimy.Otóż czułam,że coś się stanie po drodze.W najczarniejszych moich snach była stłuczka, potrącenie pieszego, a może to, że nie zdążę na badanie, bo nie mogłam się wyjajić ( nie wiem, jak to się pisze.Domniemywam,że nie ma jednak takiego słowa w słowniku) z domu.Nie mogłam się zwlec,by tam na 7 rano jechać i spałam,jak najdłużej się da,bo do 9 zdążę raczej.Bo nie wiedziałam,czy pobierają do 8.30 czy 9.Miałam zadzwonić, ale nie zrobiłam tego.I pomyślałam sobie,że jak nie zdążę, no to będę musiała sikańca zrobić ). Weszłam,wszystko ok ( myślę sobie...2 osoby siedzą, no to jest dobrze ), podchodzę do okienka, a Pani mi się pyta, czy dodatni lub ujemny ma być ten wynik czy inny.Ja Jej na to, że liczby muszą być, a Ona mi na to,że nie robią.Ja Jej na to,że jak to skoro już robiłam kiedyś.Powiedziała,że od 3 tygodni nie robią, bo się sprzęt popsuł za 500 czy 1000 zł. i musiała wyrzucić, e mają mało takich badań i że Im się nie opłaca.I skierowała mnie na szpital-tam do 9, to zdążyłam. A szpital mam rzut beretem od domu, a musiałam jechać do tego lab na 2 koniec miasta. No to taką miałam historię.Dziwne są te nasze przeczucia czasem--no nie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mogłam spać w nocy dzisiaj już z tego stresu i z tym nerwów zapewne.:/Jak o godzinie 04.00 przebudziłam się na tabletkę, no to już koniec prawie mojego spania było.:-/Cały czas nawet przez sen jak nie myślałam, no to mi się głupoty jakieś śniły, brzuch tego wszystkiego jak na @ mnie chyba rozbolał, a teraz jeszcze biegunki dostałam ( zazwyczaj tam mam w sytuacjach stresowych ). Wiem, że co ma być, to będzie i już nic tego nie zmieni.Dzisiaj sądny dzień i wszystkiego się dowiemy.Nic nie czuję, nic mnie nie boli, więc i żadnych przeczuć nie mam.:-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dziewczyny musiałam wrócić do pracy bo sytuacja mnie do tego poniekąd zmusiła. Gdyby mąż na tamtym etapie nie miał problemu z pracą zostałabym w domu na wychowawczym.Stało przed nami widmo utraty pracy więc ktoś musiał zarabiać. Czasem jest mi żal bo czas tak szybko ucieka. Już tęsknię za tym co było a teraz najfajniejszy moment w życiu mojej córki a ja jestem w pracy.No ale cóż. Życie czasem wybiera za nas. Kiedyś planowaliśmy, że wrócimy po maluchy jak mała skończy 2 lata. W dużej mierze było to podyktowane tym, że straszna z niej łobuziara i nie wyobrażałam sobie jak dam radę z dwójką dzieci. Odkąd śpi w nocy zaczęłam myśleć inaczej:)Poza tym stwierdziłam, że co ma być to będzie i już. Kiedyś ja myślałam o zmianie pracy ale jak zaczeliśmy starania i leczenie to zrezygnowałam ze swoich planów bo przecież zaraz będę w ciąży. Teraz trochę tego żałuje bo kilka fajnych propozycji przeszło koło nosa. Teraz mam inne podejście. Za dwa tygodnie podchodzę do ważnego egzaminu. Jak wyjdzie to zostaje w swojej pracy i ruszam po dzieci. Jak nie wyjdzie szukam nowej pracy i też ruszam po dzieci.Reszta się sama ułoży. Jeśli chodzi o oddanie zarodków do adopcji to niestety nie dorosłam do tej myśli. Wiem, że to dziwne tym bardziej że chciałam kiedyś oddać komórki. Nie wiem dlaczego tak jest. Mam poczucie, że muszę po nie wrócić sama. Może kiedyś to się zmieni. Nie mówię kategorycznie, że nigdy przenigdy ich nie oddam.Jeśli teoretyzując następny transfer byłby udany i to np podwójnie to i tak za jakieś kilka lat podejdę jeszcze raz.Wiem natomiast, że czas działa na naszą niekorzyść i to nie jest tak, że wydumałam sobie, że za jakieś kilka lat zarodki nie będą się do niczego nadawały więc ciąży nie będzie. Na razie mam takie przeświadczenie, że mam wobec nich jakiś obowiązek, bo są moje.Nie wierzę zresztą, że mogłabym mieć jeszcze kilkoro dzieci. Straciłam już 13 zarodków więc jakim cudem te 6 miałoby dać kolejnych 6 ciąż. To w ogóle bardzo trudny temat. Mój mąż nie chce o tym rozmawiać nawet. Ja myślę często ale na razie nie podejmuje decyzji. Czas pokaże co zrobimy.Wiem, że moje sumienie byłoby spokojne gdybym wykorzystała sama to co mam. Igrek normalnie stresuje się za ciebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
igrek trochę zakręcona historia masz rację no i to Twoje przeczucie...może to taki wstęp do wyniku pozytywnej bety, napewno pamiętasz były tu przypadki dziwnych zdarzeń,a potem ciąża! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mena - ja też tak kiedyś myślałam, że nie będę zmieniać pracy, bo chcę zajść w ciążę, a wtedy bym miała spokojną głowę, a tu d...p i 11 lat mi w niej zleciało.:-( Napisałaś:"Nie wierzę zresztą, że mogłabym mieć jeszcze kilkoro dzieci. Straciłam już 13 zarodków więc jakim cudem te 6 miałoby dać kolejnych 6 ciąż."To tak podobnie jak i ja, trudno mi uwierzyć jest w to, że mi się w ogóle uda zajść w tą ciążę, skoro przez 10 lat nic się w tym kierunku nie stało.:-(Ech... Ewuś - ja wiem, że były tutaj takie przypadki, ale jednak nie wszystkie dały wysoką betę.;-//A może ja podświadomie sobie po prostu to zdarzenie wmówiłam ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mena27 po moich dwóch poronieniach,mąż już nie bardzo chciał żeby podchodzić jeszcze, chyba wiedział ile mnie to kosztowało,ale ja powiedziałam że nie odpuszcze i nie zostawie w novum być może swojego dziecka,a zostały nam ostatnie dwie komóreczki które były już rozmrażane i po obserwacji jeszcze raz zamrożone, nie rokowało to dobrze bo mogły już nie przeżyć zozmnażania i jak to lekarz powiedział już trochę stare.Tak jak napisałaś chciałam mieć spokojne sumienie i nie bić się potem z myślami co by było gdyby...a jednak moja córcia tam na mnie czekała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty igrek nie możesz tak myśleć. Zdiagnozowałaś problem i to jest twoja 2 próba. Jeszcze duże się może wydarzyć. Ja po prostu szybko zaczęłam działać i szybciej niż ty zdiagnozowałam problem naszej bezpłodności a i tak tyle prób musiałam przejść. Z zarodkami jest troszkę inaczej.Cały czas uważam, że narodziny mojej córki to jakiś cud bo gdybym miała być w ciąży to byłabym dużo wcześniej. Pisałam ci zresztą, że już wyczerpałam swój pakiet szczęścia. Drugie dziecko to już chyba za dużo jak na moją rodzinę. Choć marzę o tym nie będe ukrywać. Wydaje mi się, że u osób takich jak Julcia szanse na kolejne ciąże są duże.A u mnie to taki "szczęśliwy przypadek" i na tym koniec. Obym się myliła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mena - ja też mam zdiagnozowany problem już od 1994 roku, jak mi moje schorzenia wykryli, tylko wcześniej nie natrafiłam na lekarza, który by mnie może potraktował poważnie i mój problem.:/Zmarnowałąm wiele lat.;-( Jak macie czas i chęci, no to zapraszam do lektury.Nie jest ona przyjemna--ja się po niej popłakałam, bo to mnie dotyczy w dużej mierze, bo ja mam właśnie to schorzenie i dlatego aż tak bardzo się boję, że jednak mi się nie uda.:-(A ciąża dla mnie byłaby cudem wręcz !!! http://mojsynwojtus.bloog.pl/id,3672564,title,I-ZNOWU-STRACH,index.html?ticaid=6f30b

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki ja też na razie mam taki plan że wrócę po wszystkie moje śnieżynki. Ale na razie muszę trochę popracować. Po za tym to w sunie dodatkowa kasa nam się przyda, bo nie dawno zmieniliśmy mieszkanie na większe i mamy dość spory kredyt do spłaty :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym ja kiedykolwiek zaszła w ciąże i np tak jak ty ewuś miała problem z jej donoszeniem może myślałabym inaczej. Mi podano w sumie 15 zarodków i dopiero jeden jakoś zatrybił.Poprzednie były lepsze, ładniejsze, w ogóle po pierwszej punkcji miałam i lepsze komórki i lepsze zarodki i co? I nic.Moja córcia to mój mały cud i nikt mi nie powie, że jest inaczej. Wzruszyłaś mnie tym co napisałaś. Ja myślę dokładnie tak jak ty. Skoro mrożenie dało szansę na życie mojemu dziecku to być może i na mnie jeszcze ktoś czeka.Chcę wierzyć, że tak jest i mimo, że szanse są marne to muszę to zrobić, żeby sie przekonać i żeby wiedzieć. Cholera i ryczę znowu jak dzieciak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mena - pięknie to napisałaś.:D Wzruszyłam się.:-))Ja nie mam ku temu żadnych wręcz wątpliwości, że Twoja Mała jest cudem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widzisz igrek skoro ja się doczekałam to i ty się doczekasz. W cuda trzeba wierzyć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mena - myślę,że na to nie ma reguły.Przecież nie wiesz dlaczego wcześniejsze transfery nie zakończyły się ciążą.Tak samo, jak nie wiesz dlaczego ten ostatni zakończył się narodzinami twojej córeczki.Ja myślę dziewczyny, że to po prostu przeznaczenie czy Bóg - co kto woli.Ja tego moim rozumem nie pojmuję bo to nie podlega żadnym regułom.Dla mnie to wygląda tak, jakby każda komórka miała trafić na swój plemnik i mam wrażenie,że to wszystko jest już postanowione.My możemy to po prostu z pokorą przyjąć.Dlatego mena możesz urodzić jeszcze 6 dzieci jeśli taki ma być twój los :) Podziwiam cię Julcia,że już podjęłaś decyzję o oddaniu zarodków.Ja bym chyba nie mogła żyć ze świadomością,że być może gdzieś tam w świecie żyją moje dzieci.Mam wrażenie,że wtedy w każdym spotkanym dziecku doszukiwałabym się siebie i to by mnie gryzło do końca życia. Ja też na początku wszystko starałam się podstosować pod ciąże.Mieszkanie kupowaliśmy z myślą o drugim dziecku,przedszkole dla synka wybierałam kierując się tym,żeby łatwo było mi go odbierać z wózkiem, wakacje planowałam zawsze mając na uwadze to,że przecież mogę być wtedy ciąży etc. - milion było takich rzeczy. Teraz mam zupełnie inne podejście - niczego nie uzależniam od ciąży.Wychodzę z założenia,że wszystko się ułoży, a od takiego planowania to tylko głowa może rozboleć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny ja myślę że dla każdej z nas zajście w ciąże to był lub będzie jej osobisty cud !!! Dla mnie to że nasza niunia jest teraz z nami to tez jest cud bo ja już przestałam wierzyć że mi się uda i gdyby nie mój M i jego namowy ( a na prawdę długie godziny a raczej dni mnie namawiał na kolejna próbę) to pewnie bym do tej 4 próby nie podeszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×