Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mądralka

Pytania dotyczące Biblii

Polecane posty

Gość pomaranczkaaa
widze ze niektórym skonczyły sie argumenty , a moze wcale ich nie mają ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haloooooooooooooo
jest tu kto??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
dopiero znalazłam ten temat więc zanim przeczytam i odpowiem zajmie mi to trochę czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W roku 1909 w Tennessee powstał Kościół Boga z Widocznymi Znakami. Założył go George Went Hensley. Pewnego razu ten były przemytnik wygłaszał płomienne kazanie przed zgromadzeniem zielonoświątkowców w Grasshopper Valley. Nagle ktoś z zebranych rzucił mu pod nogi pudło z grzechotnikami – nie wiadomo: ze złości czy ze znudzenia. Nie przerywając kazania Hensley schylił się, podniósł metrowego węża i uniósł go nad głowę. Nietknięty przez gada, nakazał zebranym iść za jego przykładem. Przytoczył słowa Chrystusa: „Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą... w imię moje... węże brać będą do rąk". Wieść o kazaniu Hensleya rozeszła się po Grasshopper Valley. Liczba poskramiaczy węży rosła. Od tamtej pory od ukąszeń zmarło 120 wyznawców Kościoła Boga z Widocznymi Znakami. Większość z nich odmawiała pomocy medycznej, zdając się na działanie sił boskich. Hensley również zmarł od ukąszenia węża w 1955 roku. Poskramiaczy węży nadal spotkać można zwłaszcza wśród małych społeczności Tennessee i Kentucky. Wyznawcy tego Kościoła wierzą, że kiedy otwierają pudła z wężami, zstępuje na nich „duch Boga”. Zdarza się, że biorą w ręce naraz trzy, cztery gady. Pozwalają im wić się wokół ramion i tułowia, a sami w ekstazie wychwalają Pana. Dla wielu z nas – wierzących i niewierzących – zachowanie takie graniczy z obłędem. Rzeczywiście, religia i choroby psychiczne od dawna bywają ze sobą łączone. Szaleniec, który uważa się za Chrystusa lub twierdzi, że dostaje wiadomości od Boga, nie jest niczym nowym. Już w czasach Zygmunta Freuda łączono religię z nerwicą i niedomaganiem psychicznym. Wiele lat temu naukowcy z wydziału antropologii Uniwersytetu Minnesoty postanowili zbadać te związki. Po lupę wzięli skrajne grupy religijne, takie jak fundamentalni baptyści, zielonoświątkowcy czy poskramiacze węży z Zachodniej Wirginii. Chcieli sprawdzić, czy badani wykażą typowe cechy psychopatologiczne związane zwykle z chorobą psychiczną. Dla porównania badano także wyznawców głównych Kościołów protestanckich, wywodzących się z podobnych środowisk. Niektórzy z najgorliwszych fundamentalistów modlili się w sposób, który można nazwać ekstazą transcendentalną. U większości badanych nie było jednak oznak jakiegokolwiek schorzenia psychicznego. Po dalszej analizie naukowcy zauważyli w jednej z grup skłonność do niestabilności psychicznej. Ponieważ eksperyment został utajniony, większość ankieterów robiących wywiady z wiernymi nie miała dostępu do końcowych wyników. Jednak gdy pytano ich, która grupa wydała im się najbardziej zaburzona psychicznie, wszyscy wskazali na poskramiaczy węży. Później dane ujawniono i okazało się, że więcej przypadków chorób psychicznych zanotowano wśród przeciętnych protestantów niż wśród osób żarliwie wierzących. Psycholog z Harvardu Gordon Allport prowadził w latach 50. ubiegłego wieku badania na temat różnego rodzaju uprzedzeń i stworzył obowiązującą do dziś definicję religijności. Według Allporta są dwa typy religijności: zewnętrzna i wewnętrzna. Pierwsza definiowana jest jako religijny egocentryzm. Wierni traktują chodzenie do kościołów i synagog jako środek do celu – chcą w ten sposób coś uzyskać. W ich środowisku bywanie w świątyni jest normą, budzi szacunek, sprzyja awansowi, a więc staje się społeczną konwencją. Dla osób o religijności wewnętrznej celem jest sama religia. Ludzie ci są zwykle dużo bardziej zaangażowani. Religia staje się ich nadrzędną zasadą życiową, ważnym doświadczeniem osobistym. Badania pokazały, że tendencje do uprzedzeń częściej mają ludzie, których cechuje religijność zewnętrzna. Religijność wewnętrzna wiąże się z niższym poziomem niepokoju i stresu, brakiem poczucia winy, lepszym dostosowaniem społecznym i mniejszymi skłonnościami do depresji. Wówczas, gdy religia służy odnalezieniu się w obrębie grupy, poczucie winy i lęk są większe. Możliwe, że silna wiara w Boga, bożków, duchy i istoty nadnaturalne dawała naszym przodkom istotne korzyści. Wielu antropologów i socjologów podziela pogląd, że religia powstała z poczucia niepewności i zagubienia. Stanowiła wyjaśnienie nieszczęść i chorób – jako konsekwencji gniewu Boga. Zapewniała też, że po śmierci istnieje życie. Wszelkie rytuały dawały kojące, choć złudne poczucie, że można kontrolować to, co tak naprawdę jest całkiem poza kontrolą człowieka: pogodę, choroby, ataki drapieżników czy innych ludzi. Z drugiej strony możliwe, że koncepcja boskości nie miała zbyt wielkiego zastosowania w twardych i niespokojnych czasach prehistorycznych. Życie na sawannie to nie był piknik. Pierwsi ludzie musieli cały czas chronić się przed drapieżnikami, zdobywać pożywienie i walczyć między sobą o względy płci przeciwnej bądź pozycję w grupie. Do czego w tej codziennej gonitwie potrzebna by im była religia? Richard Dawkins, najsłynniejszy darwinista i żarliwy krytyk zorganizowanej religii zauważa, że niesie ona ze sobą więcej kosztów niż korzyści: „Zachowania religijne wśród małp dwunożnych zajmują mnóstwo czasu, pochłaniają olbrzymie środki. Do zbudowania średniowiecznej katedry potrzeba było setek ludzi i długich lat pracy. Sztuka sakralna w znacznym stopniu zmonopolizowała talenty średniowiecza i renesansu. Tysiące, może nawet miliony ludzi zmarło, często poddanych wcześniej torturom, w imię lojalności wobec danej religii. Od stuleci ludzie pobożni umierają za swych bogów, zabijają dla nich, godzą się na post, chłostę, celibat, albo milczenie w odosobnieniu”. Na pierwszy rzut oka wydaje się więc, że z punktu widzenia ewolucji religia to strefa klęski. Można by sądzić, że sama wiara nie byłaby w stanie prześlizgnąć się przez sieć naturalnej selekcji. Chociaż możliwe też, że taka interpretacja słów Dawkinsa nie bierze pod uwagę korzyści, które w swej walce o przetrwanie człowiek ma dzięki religii. W książce „Katedra Darwina” David Sloan Wilson, profesor biologii i antropologii w Binghamton University mówi, że religijność powstała jako użyteczna cecha genetyczna. Sprzyjała ona scalaniu zbiorowości. Ta prospołeczna natura religii z pewnością dawała grupom myśliwsko-zbieraczym poczucie wspólnoty. W efekcie powstawała sprawniejsza maszyna przetrwania: grupa mogła skuteczniej chronić dostępu do wody, zabić antylopę czy pojmać dziewczęta z wrogich plemion. Im lepszą organizację i dyscyplinę osiągano dzięki religii, tym większe były szanse na przetrwanie, a zarazem przekazanie genów następnym pokoleniom. Tak właśnie rozumiemy selekcję naturalną. Oznacza ona, że środki przystosowawcze pomagające w przetrwaniu i reprodukcji przekazywane są poprzez geny. Biorąc dodatkowo pod uwagę wyniki badań przeprowadzonych na bliźniętach, z których wynika, że możliwe jest dziedziczenie skłonności do przekonań religijnych, czy można zaryzykować pogląd, że koncepcję boskości mamy zapisaną w genach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja tak na raty Niektórzy z najgorliwszych fundamentalistów modlili się w sposób, który można nazwać ekstazą transcendentalną.--->Anna tez sie tak modlila -->10 Ona zaś smutna na duszy zanosiła do Pana modlitwy i płakała nieutulona. 11 Uczyniła również obietnicę, mówiąc: «Panie Zastępów! Jeżeli łaskawie wejrzysz na poniżenie służebnicy twojej i wspomnisz na mnie, i nie zapomnisz służebnicy twojej, i dasz mi potomka płci męskiej, wtedy oddam go Panu po wszystkie dni jego życia, a brzytwa nie dotknie jego głowy»3. 12 Gdy tak żarliwie się modliła przed obliczem Pana, Heli przyglądał się jej ustom. 13 Anna zaś mówiła tylko w głębi swego serca, poruszała wargami, lecz głosu nie było słychać. Heli sądził, że była pijana4. 14 Heli odezwał się do niej: «Dokąd będziesz pijana? Wytrzeźwiej od wina!» ISam 1;10-14

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj duzo by tu napisac, w wolnych chwilach popisze wiecej teraz musze sie zajac dzieckiem dodam tylko jeszcze komentarz do tego zdania Na pierwszy rzut oka wydaje się więc, że z punktu widzenia ewolucji religia to strefa klęski. --> Dla mnie wiara to zwyciestwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś jedno z moich ulubionych świat-WSZYSTKICH ŚWIETYCH. Nie ma co- chyba kazdy dzis zauważył ze wzgledu na wyznanie, że życie przemija. I kiedyś się kończy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja tego swieta nie lubie. Na szczescie tu na Bawarii nie pali sie tyle swiec i na cmentarzu tak nie smierdzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaaaaaaaaaaaaaaa
ide dziś na cmentarz pomodlic sie za wszystkie dusze w czyśćcu cierpiące. Święty Boże, Święty mocny, Świety a nieśmiertelny miej miłosierdzie dla nas i całego świata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie to tez wazne swięto, zreszta ja zawsze modle soę za dusze w czyśćcu cierpiące :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I nie kłócą się Wam \"dusze w czyśćcu cierpiące\" z kochającym Bogiem? Bo jak dla mnie to mocno sadystyczna wizja. Ja tam lubię wieczorny cmentarz pełen zniczy. Bo lubię ogólnie świece, nastrój który tworzą. Nie dlatego, żeby na cmentarzu było coś więcej poza resztkami ciał i naszymi wspomnieniami (które mogą być wszędzie, ale tam chyba łatwiej przychodzą). Sami zmarli wg mnie są gdzie indziej. I nie sądzę, żeby akurat potrzebowali modlitwy, bo cierpią. Myślę, że wręcz przeciwnie. I że widzą i rozumieją dużo więcej niż ten skrawek, który my, tutaj możemy dojrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dreamer Co prawda pięknie napisałeś, naprawde ..... ale nie do konca sie z tobą zgadzam. Jednak masz prawo inaczej myslec. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem, że się ze mną nie zgadzasz i szanuję to. I cieszę się, że Ty też to szanujesz, że mam inne zdanie 🌼 Ale jak widzisz te \"dusze w czyśćcu cierpiące\"? Dlaczego akurat cierpiące? Bo ja tak sobie myślę, że jeśli by istniało coś takiego jak czyściec, w który zupełnie nie wierzę (a może nasze ziemskie życie jest jakimś tam czyśćcem?), to tak intuicyjnie rzecz biorąc, chyba znalazło by się wiele lepszych określeń. Np. \"dusze dojrzewające\", \"dusze nabywające mądrości\", \"dusze uczące się miłości\", \"dusze doskonalące się\" itp. Ale cierpiące? Przepraszam, za hardcorowe skojarzenie - ale taka wizja owego czyśćca kojarzy mi się z obozem koncentracyjnym, tylko że zamiast \"arbeit macht frei\" z napisem \"pray macht frei\" (nie mam pojęcia, jak będzie \"pray\" po niemiecku, więc nie będę kombinował). Nie bardzo mi się to z Bogiem kojarzy. Takie rzeczy to ludzie potrafią - niestety nad wyraz świetnie nawet :/ A wolałbym jednak, gdyby w tym względzie, ludzie nie byli na podobieństwo Boga, czy odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"...Hagioterapia (leczenie świętością) to pomoc duchowa w usuwaniu problemów duszy, często określana jako uzdrowienie wewnętrzne jest w dzisiejszym świecie coraz bardziej dostrzegalna i doceniana, jako źródło uzdrowienia również fizycznego. Ze względu na to, że hagioterapia nie jest przeznaczona wyłącznie dla wiernych, lecz także dla niechrześcijan i ateistów, można mówić o pracy nie tylko duszpasterskiej, ale i ewangelizacyjnej. Jest ona równocześnie rodzajem dialogu i działalności ekumenicznej w Kościele i w świecie. Jezus jest Zbawicielem każdego człowieka, całej historii ludzkości i wszystkich ludzi. Tak więc również i Kościół posłany został do wszystkich ludzi. Podstawy hagioterapii to zarys najważniejszych założeń metody oraz zapis świadectw jej skuteczności w leczeniu chorób ducha i uzależnień. Mamy nadzieję, że opisany sposób modlitwy, zaczerpnięty z Pisma Świętego i praktyki Kościoła, umożliwi wielu osobom otwarcie się na zbawczą moc Chrystusa. Jednym z rodzajów modlitwy leczącej ludzką duszę jest dziękowanie Bogu za wszystko. Nie jest trudno dziękować Bogu za dobro, które spotyka nas w życiu. Trudniej jest jednak dziękować za to, co złe. Dziękować Bogu za to, co negatywne, oznacza dziękować za ufność, że prowadzi to ku dobremu. Innymi słowy dziękować znaczy nie dać się zwieść siłom złym, lecz z pomocą dobra zwyciężać zło. Pewna rodzina przez trzydzieści lat modliła się o uwolnienie męża i ojca od alkoholizmu. Wówczas pewien ksiądz pouczył ich, że lepiej jest dziękować Bogu, że pozwolił na takie uzależnienie tego człowieka. Nie mogli tego pojąć. Nawet nie chcieli. Ich pierwsze pytanie brzmiało: „Czyż Bóg może czynić zło?” Ksiądz odpowiedział im pytaniem: „A jak wy sądzicie, czy Bóg może czynić zło?” Oni odrzekli: „Nie, tylko dobro”. Wtedy spytał ich: „A czy Bóg sprawuje nad wszystkim kontrolę?” Opowiedzieli: „Tak, Bóg panuje nad wszystkim w naszym życiu i nic nie dzieje się bez Niego”. Ksiądz powiedział wtedy: „A więc Bóg sprawuje kontrolę i pozwala, i daje właśnie to uzależnienie od alkoholu waszemu ojcu. Ale z całą pewnością On to daje dla dobra, a nie dla zła. Więc za to dobro dziękujcie Bogu”. Odparli, że nie rozumieją nadal, ale ponieważ nie pozostaje im nic innego, spróbują. Całe niedzielne popołudnie dziękowali Bogu, że dał im takiego ojca, który pije, który znęca się nad nimi, który ich nie rozumie, który zniszczył rodzinę swoim alkoholizmem, agresją i przemocą. Nie minął nawet tydzień i ojciec zupełnie przestał pić. Czym jest choroba duchowa? Centralnym pojęciem dla zdrowia jest „życie”. Człowiek jest duchowo chory, jeżeli coś zagraża jego życiu duchowemu, lub kiedy chore są jego duchowe organy i zniszczona zostaje któraś z jego cnót. Jest zdrowy, jeśli jest dobry, a chory – jeśli jest zły. Kiedy kocha, jest zdrowy, a kiedy nienawidzi, jest chory. Człowiek lojalny jest zdrowy, zdrajca to chory. Odważny jest człowiekiem zdrowym, chorym jest tchórz. Umiarkowanie to duchowe zdrowie, a nieumiarkowanie to choroba. Stanem zdrowia jest zaufanie, nieufność i strach są chorobami. Zdrowiem ducha jest sprawiedliwość, a niesprawiedliwość jego chorobą. Nałogi, grzechy, uzależnienia, rezygnacja, depresja i skłonności samobójcze to choroby ducha. Gdzie one powstają? Jakie są przyczyny ich schorzeń? Głównie to zło, żądza i urazy...."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyściec (łac. purgatorium) – według Kościoła katolickiego bolesne dochodzenie duszy do absolutnie doskonałej miłości, koniecznej do osiągnięcia szczęścia Nieba. Nauki o czyśćcu rozwijają się dynamicznie począwszy od mniej więcej IX/XI wieku, choć już Ojcowie Kościoła wypowiadali się na ten temat, m.in. Efrem Syryjczyk, czy Cyprian. Tezy zostały ostatecznie zatwierdzone podczas Soboru Florenckiego (1438-1445) i Trydenckiego (1545-1563). Większość nierzymskokatolickich wyznań chrześcijańskich uważa nauczanie o czyśćcu za niebiblijne i je odrzuca Kościół rzymsko-katolicki przypomnę że opiera się na Piśmie Świętym i Tradycji. cyt. Konstytucja, jak łatwo to zauważyć, nie używa terminu \"czyściec\", ani \"ogień\", czy \"kary czyśćcowe\". Do sformułowań tych powróci papież Paweł VI w Konstytucji apostolskiej \"Indulgentiarum doctrina\" z l stycznia 1967, poświęconej odpustom. Czytamy tam: \"Grzechy pociągają za sobą kary nałożone Bożą świętością i sprawiedliwością (z których człowiek uwalnia się) czy to na tym świecie przez cierpienie, dolegliwości i trudy tego życia, a zwłaszcza śmierć, czy to również przez ogień i męki albo kary oczyszczające w przyszłym wieku (...) Nauka o czyśćcu jasno wykazuje, że obowiązek poniesienia kar, lub usunięcia pozostałości grzechowych może pozostać i rzeczywiście pozostaje, chociaż zostanie odpuszczona już wina: tam bowiem dusze zmarłych, które \'prawdziwie pokutując, zeszły w miłości Boga, zanim zadośćuczyniły godnymi owocami pokuty za grzechy popełnione i zaniedbania, oczyszczają się po śmierci przez kary czyśćcowe\". W dalszym tekście Konstytucji, papież mówi o więzi miłości i wymianie dóbr duchowych między wiernymi, \"czy to przebywającymi w niebieskiej ojczyźnie, czy to oczyszczającymi się z błędów w czyśćcu, czy wreszcie pielgrzymującymi na ziemi\". Do sprawy czyśćca wraca także dokument Sekretariatu dla Niewierzących z 1967 roku, w którym czytamy: \"Objawienie mówi o jeszcze jednej sytuacji, w jakiej znajdują się ci, którzy, nie będąc odsunięci od Boga po śmierci, nie będą jeszcze gotowi do pełnego z Nim obcowania. Te warunki, w jakich znajdują się niektórzy zmarli, zwane są \"czyśćcem\" czy też stanem oczyszczenia przed osiągnięciem doskonalej pełni życia z Bogiem. Chrześcijanin modli się i wstawia się za tymi duszami, by były wyzwolone ze swych win\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dreamer to dla ciebie, nie wiem czy cie przekonam ale poczytaj ;) Czyściec jest stanem pogranicza, rozdarcia, chwilowym, ale bolesnym rozdzieleniem dwojga zakochanych osób. Z jednej strony dusze są już błogosławione, zaproszone na niebiańską ucztę Baranka, ale nie mogą jeszcze zająć przygotowanych im przy stole miejsc. "Są szczęśliwe tak niewyobrażalnie, że tylko zbawieni w niebie są od nich szczęśliwsi, a zarazem tak niewyobrażalnie nieszczęśliwe, że tylko potępieni w piekle są od nich bardziej nieszczęśliwi" – pisała piętnastowieczna mistyczka Katarzyna z Genui. Pismo Święte nie wymienia czyśćca z nazwy, jego ślady odnajdujemy jednak w wielu biblijnych fragmentach. "Wsłuchując się w słowa Jezusa o możliwości odpuszczenia grzechów również w przyszłym życiu, Kościół wierzy, że ostatecznego oczyszczenia można dopełnić nawet po śmierci – opowiada o. Salij. – Już po śmierci Mojżesza Izraelici opłakiwali go przez trzydzieści dni. Taką modlitwę praktykowali też Apostołowie, a pierwsi chrześcijanie ofiarowali ich Bogu w czasie Eucharystii. Biblijny Juda Machabeusz prosił lud, by złożył ofiarę, i wzywał go do modlitwy za zmarłych. Lud błagał Pana "by zmarli zostali uwolnieni od grzechu". Katechizm Kościoła odsyła do dokumentów Soboru Lyońskiego z 1274 roku, ale na długo przed nim teologowie pisali o czyśćcu. Efrem Syryjczyk błagał, by bracia pamiętali o nim "jeszcze po trzydziestu dniach" od jego odejścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Księgi Machabejskie są pozakanoniczne, uznaje je tylko Kościół Katolicki. Nie ma to nic wspólnego z prawdą ani z Biblią, powie Ci to każdy protestant :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale katolicy opieraja
sie rownież na swietej Tradycji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja wierze, ze nie ma czyscca. Bog w swoim testamencie o nim nie wspomina. Ja pojde do Nieba. Tu na ziemi mamy czas by sie tam dostac, potem bedzie juz za pozno. Jedyne czego oczekuje od nas Bog w tym celu jest narodzenie na nowo. Reszte zalatwil Jezus na Krzyzu. Mk 16:16 - "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony." J 3:18 - "Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego." Hbr 11:6 - "A bez wiary nie można podobać się Bogu. Kto bowiem pragnie dojść do Boga, musi najpierw uwierzyć, że Bóg istnieje i że nagradza tych, którzy Go szukają."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
belaizo te fragmenty mowią o zbawieniu i sie zgadzam, ale jednak cos pośrdeniego pomiedzy niebem i piekłem istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaplata za grzech jest smierc a nie wieczne meki „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” RZYM. 6,23 Sodoma i Gomora zostały ukarane ogniem wiecznym ale nie pala sie do dnia dzisiejszego. „Tak też Sodoma i Gomora i okoliczne miasta, które w podobny do nich sposób oddały się rozpuście i przeciwnemu naturze pożądaniu cudzego ciała, stanowią przykład kary ognia wiecznego za to.” JUDY 7

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i po co Bog by zakladal czysciec? nie widze sensu istnienia tej instytucji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
belaizo ja opieram się na wiedzy pierwszych chrzescijan, Ojców Kościoła, dlaczego mieliby kłamać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My, żyjący, upraszamy u Boga miłosierdzie naszym drogim zmarłych, a oni wyjednują nam u Boga łaskę świętego życia. Taka „święta wymiana” darów duchowych. To tak, jakbyśmy chcieli naszych zmarłych „podsadzić” na naszych barkach do nieba, a oni próbowali trzymać nas za ręce i ciągnąć ku temu co Boże, niebiańskie, nadprzyrodzone. Najważniejsze, że dusze tych, co odeszli, są w ręku Boga. Warto zatem mieć wszystko spakowane i przygotowane na tę najważniejszą po przyjściu na świat, drugą już, podróż swojego życia, tym razem do życia wiecznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×