Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jak to jest z miłością

Miłość do dziecka

Polecane posty

Gość jak to jest z miłością

Moje dziecko pojwiło się nagle, ciąża była nieplanowana, partner nie ten, sytuacja nieopowiednia, czas też nienajlepszy... może dlatego czuję, że dziecko przeszkadza mi w życiu. Wiem, ze nie wolno tak myśleć ale jak czasem czytam wypowiedzi niektorych kobiet, zresztą nie tylko kobiet, to zastanwiam się jak można tak mocno kochać? Jak wykrzesać w sobie takie uczucia? Jak zrobić, żeby pokochać swoje dziecko? Instynktownie czuję, ze krzywdzę swoje dziecko, a siebie okradam z najlepszych chwil dlatego chcę wiedzieć! Wiem, że pewnie dla niektórych moje pytania wydają się czymś wynaturzonym, dla innych będą calkiem normalne ale porszę o jedno, o kulturę wypowiedzi. Chesz cos powiedzieć to napisz ale nie atakuj innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emiiilka
no widocznie nie bylas gotowa psychicznie na maciezynstwo ale ja sobie nie wyobrazam jak bym miala nie kochac swojego malenstwa dla mnie narodziny dziecka to cos na co czekam i nie moge wytrzymac kiedy to bedzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to jest z miłością
Czy nic nie czuję? Czuję, ze jest dla mnie ważne, ale nie jest dla mnie całym światem, nie jest dla mnie wsparciem. Nie wiem jak to napisać... niktóre kobiety pisza tak: źle się czuje, wali sie mój świat ale jak patrze na mojego aniołka to wiem co jest w życiu najwazniejsze" albo podobne wypowiedzi. Ja nie czuje nic takiego. Mam nawet wrażenie, ze bez dziecka byłoby mi łatwiej. Wszystko co robie robie z mysla o nim ale nie z miłości tylko raczej z obowiązku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to jest z miłością
no właśnie. nawet wypowiedź Emilki jest pełna takiej miłości a ja co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to jest z miłością
ma ponad dwa lata. A to wazne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ja
Może to tak jak z miością do faceta? Czasami jest miłość od pierwszego wejrzenia, a czasami trzeba do niej długo dojrzewać. Czy jestes z ojcem dziecka czy zajmujesz sie nim sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to jest z miłością
Jesteśmy razem ale nie powim, ze jesteśmy rodziną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutne to, co piszesz i zupełnie dla mnie niezrozumiałe. Kocham swoje dziecko ponad wszystko i nie jestem w stanie zrozumieć tego, co Ty czujesz. Sądzę, że odpowiedzi musisz szukać nie tutaj, ale w swoim sercu. Rozumem już kochasz swoje dziecko :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sprobuj sobie wyobrazic, ale tak bardzo realistycznie, ze cos by mu sie stalo, albo zeby go nie bylo. Tak zeby poczuc emocje z tym zwiazane. I co? Dalej letnio? Bo milosc na codzien to moim zdaniem nie musi byc wieczna euforia...Moze po porstu nie zdajesz sobie spawy z sily swoich uczuc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emiiilka
to moze do tego wszystkiego zmusza cie jakas zla sytuacja...nie mam pojecia ale napewno je kochasz tylko o tym nie wiesz a jezeli naprawde nie kochasz to postaraj sie aby obowiazek przerodzil sie w ogromna milosc:) bo pozniej dziecko moze byc nieszczesliwe.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ja
A czy nie jest tak, że cała opieka nad dzieckiem spadła na ciebie? Może przestałaś się czuć człowiekiem, kobietą, koleżanką i jesteś tylko opiekunką do dziecka? I obwiniasz o to właśnie swoje dziecko, nawet podświadomie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość to w dużej mierze opieka i odpowiedzialność. Dwuletnie dziecko tego najbardziej potrzebuje. Tak mi się wydaje. Poza tym, chyba lubisz to swoje dziecko? Czasem je przytulasz, ładnie do niego mówisz? Jeśli tak, to chyba jest ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to jest z miłością
Wszytskie powyżesz odpowiedzi uświadamiaja mi tylko, że jestem złą matką, że z pełną premedytacją krzywdze własne dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ja
Nie jesteś złą matką. Złą matką byłabyś, gdybyś piła, podrzucała dziecko znajomym i biła je. Ty po prostu nie potrafisz go pokochać, choć się starasz. Myślę, że sytuacja cię przerosła, nie bez znaczenia jest również twój związek. Pewnie gdybyś żyła w szczęśliwym małżeństwie, na wszystko spojrzałabyś inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to jest z miłością
Pewnie, ze przytulam i ładnie mówię, ale na tym nie polega miłość. Mam wrażenie, że dziecko mi we wszytskim przeszkadza. Nie moge iść do lekarza bo nie mam go z kim zostawić, o wizycie u fryzjera czy kosmetyczki w ogóle nie myślę. Mam wrażenie, że ono przeszkadza mi nawet w codziennych czynnościach, bo np. ja chcę iść na zakupy a nie moge bo chyba wiecie jak zachowuje się dwulatek na zakupach, chcę przygotowac obiad a ono ma zły dzień i trzeba ciągle przy nim być... Przykłady moge mnożyć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emiiilka
czyli co nie czula bys sie zle nie bylabys zaklopotana gdyby (odpukac)cos sie stało twojemu dziecku?? nie czcialabys go za wszelka cene ratowac....? odpowiedz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz na niektorych portalach np onet. pl mozna zadać pytanie do psychologa moze takiej pomocy powinnaś poszukać, bo nawet jak ci jakaś kobieta da podobna do twojej odpowiedzieć to co to bedzię znaczyć dla ciebie dla twojego dziecka? a twoja dziecko jest juz duże więc on będzie to odczuwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ona.
Też czasami mam takie myśli, że za mało kocham córkę (7 m-cy). Czasami nie mogę znieść jak płaczę a ja jestem zmęczona po pracy. Czasami tak mnie rozgniewa, że krzyknę, a potem się zastanawiam, po co krzyczę. Przecież ona nie jest winna, nie rozumie, że mnie denerwuje jak nie da się ubrać, kopie, płacze. Potem jak słodko śpi to myślę: jaka ze mnie wyrodna matka, jak możne się denerwować na takiego aniołka. I co mam zrobić jak czasem widzę jak jej "rogi rosną" i nie mogę znieść marudzenia. Jakoś nie umiem być taką idealną matką, która z czułością tuli swoje wrzeszczące i marudzące kolejną godzinę dziecko. Jak była w ciąży to myślałam : ja będę wzorem, ideałem, nie krzyknę, nie zdenerwuję się, zawsze będę spokojna, będę chodzącą miłością i dobrocią. Teraz widzę, że nie umiem i nie wiem, co mam z tym zrobić. Nie chcę krzywdzić córki. Ze mną chyba coś nie w porządku. Kocham ją bardzo, ale czasem już nie daję rady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O jeny, no wiadomo że dziecko = kłopot. Zaprzeczy chyba tylko hipokryta. Nie wyglądasz mi na złą matkę, autorko. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emiiilka
a nie masz rodzicow zeby im malucha podrzucic??? alobo kolezanki ktora by sie chetnie nim zajela??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ja
Myslę, że problem leży w tym, że nie masz własnego życia. Kiedy ostatni raz umówiłaś się z koleżanką? Pewnie dawno temu. Myslę, że powinnaś podzielic sie obowiązkami ze swoim partnere. Jak wrocisz po kilku godzinnach z zakupów czy od fryzjera (sama), to inaczej spojrzysz na swoje dziecko. Czy pracujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to jest z miłością
Emilka, pewnie, ze chciałabym ratować, nie jestem przecież beduszna, ale czasem sobie myslę, że jakby go w ogóle nie było to dopiero miałabym zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym, dwulatek to już powinien umieć bawić się sam przez jakiś czas (oczywiście w obecności opiekuna) i dać się zabrać do sklepu i nie narobić przy tym kłopotów.. Może należy jakieś kroki poczynić w tym kierunku? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emiiilka
no wiadomo ze dziecko w pewnym sensie ogranicza ....ale mozesz przeciez zapisac je do zlobka:) i bedziesz miala ful wolnego czasu dla siebie a opiekunki w zlobku napewno swietnie sie nim zajma:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
He.. No to myślę, że opiekunka jest jedynym wyjściem - bo się jeszcze bardziej zniechęcisz. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to jest z miłością
Wiedziałam, że zaczniecie z tym, ze nie mam włsnego zycia i w ogóle, że mam oddać dziecko babci i inne takie tam... ale ja nie potrafię, nie chcę żeby ktoś inny zajmował sie moim dzieckiem. Z drugiej strony ile bym dała żeby ktoś mnie w tym wyręczył, ale nie mam śmiałości prosic schorowanych rodziców a nikt inny jakos nie kwapi się z pomocą. Zresztą pewnie i tak bym się nie zgodziła bo skoro mi sprawia problem zajęcie się własnym dzieckiem to innym tym bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"czasem sobie myslę, że jakby go w ogóle nie było to dopiero miałabym zycie\" Nie jesteś jedyna, która ma takie myśli, zapewniam. Ja nie mam dziecka, ale gdybym miała, zwłaszcza teraz w młodym wieku, na pewno bym nie myślała inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to jest z miłością
a kto mi da na tę opiekunkę albo żłobek? Takie kroki czyni się gdy idzie się do pracy a nie po to żeby mieć wolny czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mądra Polka po szkodzie
trzeba było się zabezpieczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×