Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kaasia27

praca w sądzie

Polecane posty

Gość gość
"Przeczytałam wypowiedzi. Boże, jakie to przykre, niby wykształceni ludzie pracują w Sądzie, ale co się z nimi dzieje". x Nie wiem czy tacy wykształceni. Nowi pracownicy muszą mieć licencjat - więc skąd wiesz, czy nie wypowiadają się głównie osoby ze średnim? POZA TYM każdy ma prawo pisać co chce, po to właśnie jest forum, a to co piszą jest prawdą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadza się, wykształcenie i zajmowane stanowisko nie jest jednoznaczne z kulturą. Znam sędziów, podkreślających swoje wykształcenie a uwielbiających poniżanie sekretarzy sądowych. A to już jest brak kultury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To chyba zależy od tego na jakich ludzi się trafi, ja akurat trafiłam na bardzo fajne kobiety w sekretariacie i sędziów, nigdy nie mieli uwag do mojej pracy ale z tego co się orientuję aby pracować w Sądzie trzeba mieć obecnie minimum licencjat, niektóre moje znajome straciły pracę bo nie chciały podjąć studiów albo po prostu nie były w stanie ich skończyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wszystko zależy od kierownika. On dba a przynajmniej powinien o atmosferę w pracy. Plotki, obgadywanie, robienie sobie na złość - w moim wydziale to norma. I niby wszyscy uważają się za dobrych ludzi. Rzygam już tymi intrygami. " U mnie jest jak wyżej. Do tego wyżywanie się na pracownikach, kiedy kierownik ma gorszy dzień. Czyli co dzień. Oczywiście nie na wszystkich pracownikach :] I również pracuję w krakowskim sądzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"niektóre moje znajome straciły pracę bo nie chciały podjąć studiów albo po prostu nie były w stanie ich skończyć" x w szoku jestem, że zwolnili, myślałam, że tylko tak grożą, serio SZOK. Te co nie chciały - pewnie myślały, że nie będzie konsekwencji, bezrobocie jest duże zawsze ktoś przyjdzie na ich miejsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro ustawa nakazywała wyksztalcenie wyższe to skoro go nie uzupełniły to nie mogły pracować. Tyle, że ten czas na uzupełnienie wyksztalcenia nie minął, a w zeszłym roku znieśli wymóg wyksztalcenia wyższego. Czytajcie ustawy, które Was dotyczą, a nie oczy wielkie robicie ze zdziwienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tzn. chyba nie minął, u mnie w sekretariacie pracują panie, które są w trakcie studiów, a na pewno teraz nie ma wymogu wyksztalcenia wyższego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była pracownica SR
Czytajcie ustawy, które Was dotyczą, a nie oczy wielkie robicie ze zdziwienia. -- jak ktoś ma wyższe to nie musi czytać, a przede wszystkim wiedzieć... A zdziwienie jest dlatego, że gdzieś w kraju z powodu braku wykształcenia kogoś zwolnili. Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od kiedy wykształcenie zwalnia od czytania, zwłaszcza w sadzie? Znam ta robotę od podszewki, pracowałam na różnych stanowiskach i akurat czytanie i pisanie to podstawa. Jeżeli ktoś wykonuje pracę i nie zna przepisów odnoszących się do niego to z całym szacunkiem, ale gdzie lub za co zdobył to swoje wykształcenie? Placzecie, że mało płacą, a znacie widełki Was obowiązujące, zdziwiłbyście się jak są wysokie do tego moga dojść dodatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
05.03.14 [zgłoś do usunięcia] gość "niektóre moje znajome straciły pracę bo nie chciały podjąć studiów albo po prostu nie były w stanie ich skończyć" x w szoku jestem, że zwolnili, myślałam, że tylko tak grożą, serio SZOK. Te co nie chciały - pewnie myślały, że nie będzie konsekwencji, bezrobocie jest duże zawsze ktoś przyjdzie na ich miejsce. Ja też jestem w Szoku, że zwolnili bo były to moje dobre koleżanki a teraz jedna pracuje w sklepie w Anglii po 15 latach pracy w Sądzie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale pierdoły wypisujecie, jakie studia? Kto kogo zwolnił za ich nieskończenie? Ferment siejecie , weźmy się lepiej do pracy rodacy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ustawa o wyższym wykształceniu została zniesiona. Pracownicy którzy obecnie pracują nie muszą uzupełniać wykształcenia, nowo przyjęci - tylko po studiach. Ustawa była bez sensu. Ja skończyłam studia w trakcie pracy, wywaliłam mnóstwo kasy i nawet 10 zł podwyżki nie dostałam. Koleżanki nie poszły na studia, nadal pracują i będą pracować(chyba że same zrezygnują). Nasza wiedza jest taka sama jak moja po studiach a jej bez. Do pracy w Sądzie potrzebna jest praktyka, a nie teoria z wykładów z auli. Dla nas jako wydziału najcenniejszy jest pracownik, który wie jak wyglądają akta, potrafi rozpisać termin, protokołować na sali a nie koniecznie ma mgr przed nazwiskiem. A atmosfera , która jest najważniejsza zależy od nas samych, chociaż jeśli człowiek ma 400 akt na ręcznych to czasami wysiada i nawet najspokojniejszy człowiek świata :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy podpisywałyście Koleżanki i Koledzy pismo, że nie dostaniemy nic, ani podwyżki, ani premii ( a były 2 razy) i niczego mamy nie żądać, bo dla sekretarzy sądowych nie ma pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak jest w apelacji poznańskiej, zabrać wszystko co możliwe, żądać wiele i nic w zamian, chodzi o kwestie finansowe. U nas dla sędziów i kuratorów też były pieniądze, dla nas nic i nic nie będzie. Solidarność jest bezsilna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już nie narzekajmy tak bardzo na zarobki, ja po 16 latach pracy w sądzie mam na rękę 2.500 zł. pytam to mało? Młodzi od razu chcieliby tyle samo, niech trochę przepracują do jasnej chol....y,chcieliby od razu wszystko: plazmę, mazdę itp. Tylko my chcemy dobrze żyć, a inne panie z Biedronek też mają dzieci, rodziny, im przykrócić a nam dodać?o nie , nie, trochę miłosierdzia, przecież jesteśmy katolikami-prawdziwymi katolikami jak widać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lata wyrwane z życiorysu
Już dawno nie wypowiadałam się w Internecie.... Kilka lat temu dostałam pracę w Sądzie. Myślałam, że chwyciłam Boga za nogi. Dziś jestem wrakiem człowieka. Znerwicowanym, schorowanym, nie chce mi się żyć. Wstałam od biurka, wyszłam i nigdy nie wrócę. Wszyscy mówią "wariatka, porzuciła pracę w takich trudnych czasach, przecież to takie fantastyczne zajęcie." Nie mam szans na inną pracę, nie chce mi się szukać następnej, po co? W każdej pracy staram się jak mogę, uwijam jak mrówka, rezygnuję z wyjścia do toalety, żeby tylko nadążyć za innymi. Nagroda? Nienawiść z każdej strony, wbijanie szpilek, kompletny brak wsparcia z góry, z dołu, z boku. Dla tej pracy ustawiłam i poświęciłam wiele. Zaczęłam studia, mimo, że mam już swój wiek. Ślęczałam do 22-iej nad aktami. Chodziłam na salę nieraz przez cały tydzień. Kiedy zaprotestowałam, że nie daję rady odczułam co znaczy "niechęć" kierownika. Sędziów miałam ok., dobrze mi się z nimi współpracowało, z jednymi lepiej, z innymi gorzej, ale dawałam radę. Horror był w sekretariacie, wieczne szybciej, szybciej, szybciej. Jak to się ładnie nazywa "odporność na pracę pod presją czasu". Tylko jest taki mały haczyk: presja czasu nie dotyczy świętych krów kierownika, a przeważnie jest to połowa zatrudnionych w danym wydziale. Druga połowa na nich zapieprza. Sprzeciwisz się to cię zjedzą żywcem. Mam uzasadnione podejrzenia, że osoby wypowiadające się w superlatywach o pracy w Sądzie są po prostu z tej grupy "chronionej". W tej pracy jest gorzej niż w wojsku, przed kierownikiem cały czas stoisz na baczność. Kiedy prosiłam o urlop czułam się tak jakbym dostawała akt łaski. Jeśli szłam na zwolnienie, po powrocie byłam wrogiem nr 1. W końcu zaczęłam odbijać pałeczkę i również za to znienawidziłam siebie. Pracownik sądowy to taka k...a sądowa, żeby przetrwać musi stać się tak samo podłym jak inni. Do tego hipokryzja wylewająca się ponad klawiatury: "ja jestem super, ty jesteś be, ja pracuję, ty nic nie robisz, ja mam dużo pracy, ty nie masz wcale". Mój post jest właśnie w takim stylu, jak to świadczy o mnie? Nie wyobrażam sobie, żebym mogła kiedykolwiek wrócić do tego zawodu, a kochałam tą pracę. Miałam świadomość, że za każdymi sądowymi aktami stoją ludzie ze swoimi problemami, które próbują rozwiązać w ten właśnie sposób. Niestety nadeszły czasy, że wynagradzana jest nie pracowitość, a olewanie, plotki, kawusie, papieroski i przytakiwanie kierownikowi. Jestem bezrobotna z plamą w papierach (porzucenie pracy), ledwie wstaję z łóżka, ze studiami kompletnie nieprzydatnymi, bez perspektyw na pracę, ułożenie sobie prywatnego życia, bo wszystko postawiłam na tą właśnie kartę. Zaraz się zaczną dobre rady jak to trzeba umieć oddzielić życie prywatne od zawodowego, jak to świetnie jest w innych sądach, więc problem tkwi we mnie. Wiem, że nie ja pierwsza i ostatnia tak zrobiłam, wiem, że lepiej odejść niż się wykończyć, ale ja nadal nie mogę jednego zrozumieć: przecież to jest SĄD, gdzie sprawiedliwość, gdzie równość i działania zgodne z prawem? Nie chcę wam opowiadać tych wszystkich koszmarnych historii, które miały miejsce podczas mojego zatrudnienia. Tego już nawet nie można nazwać mobbingiem. Zaczynam sobie wmawiać, że to moja wina, że jestem złym pracownikiem, że nie powinnam w ogóle zajmować miejsca pracy tym lepszym pracownikom - takie są skutki pracy w Sądzie. Z pewnością polecicie terapię, psychiatrę, piguły na depresję. Dziękuję, może dam radę, jak nie... nie będę przewidywać co będzie dalej. Ile razy można zaczynać od początku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lata wyrwane z życiorysu odczuwam to wszystko tak jak Ty, więc nie jesteś sama. Z tym, że ja jeszcze siedzę w tym burdelu. Właśnie ostatnio to do mnie dotarło, że mimo, iż racjonalnie patrząc nie mam swojej pracy nic do zarzucenia, to czuję się jak człowiek gorszej kategorii, na którego żadna inna dobra praca nie czeka. To chyba te psychiczne skutki mobbingu. Nie wiem sama co dalej robić, bo że roku dłużej tu nie wytrzymam to pewne. Podział pracy w sądzie jest skandaliczny. Zarobki niektórych absolutnie nieadekwatne do obowiązków. Szans na rozwój zero. Szacunku jako dla człowieka zero.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pod latarnią najciemniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 lat pracy i "na rękę" 1740 zł. Stres i nerwica w ramach premii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pracowałam prawie 5 lat, u mnie podobnie...zap*****l. Ci co z kierownikiem dobrze żyją mają ok, ja nie szukałam koleżanek i przyjaciół w pracy, dla mnie liczyło się tylko to, by się wyrobić z pracą. I to okazało się zgubne, bo nikomu na takiej osobie nie zależy i można się takiej pozbyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oki, ale w sądzie nie pracuje sama kiero, i jej przyd.....y, jest prezes i inni, prawda jest taka, że wszyscy wszystkich się boją , a trzeba kogoś z jajcami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w sądzie chyba pracują ludzie, ale jacy.........uuuuuuuuu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę jest źle. Atmosfera, wymagania, traktowanie przez sędziów, prezesów jest złe, często poniżające i dziwią się, że pragniemy, domagamy się podwyżki wynagrodzenia, aby żyć z godnością, aby być dumnym, że jest się pracownikiem sądu, ministerstwa sprawiedliwości. Jest ciężko i źle, atmosfera i to aby utrzymać rodzonię z tak niskich pensji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie da się ukryć, że przed sędziami i sekretarzami jest wysoki mur, a poniżanie,o nie, no gdzie tam, sędziowie poniżają sekretarzy,protokolantów? aż nie chce się wierzyć,w takiej instytucji jak sąd? Nie, nie wierzę, przecież to ludzie z bardzo wysokim wykształceniem, kulturze osobistej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pod latarnią najciemniej... pracowałam na zlecenie, a pracę wykonywałam tak jak panie starsze sekretarze, w sumie to można było to podciągnąć pod ustalenie stosunku pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i gdybyś taką sprawę założyła o ustalenie stosunku pracy, to byś wygrała, ale co z tego? zwykle ludzie pracujący w sądzie na stażach czy zleceniach liczą na zatrudnienie na umowę, gdyby założyli sądowi sprawę w sądzie pracy, to juz by nie mieli na co liczyć w przyszłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja juz wysiadlam. Poszlam do psychiatry i od 3 tygodni jestem na zwolnieniu. Nie wroce chocbym miala porzucic prace. To koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"no i gdybyś taką sprawę założyła o ustalenie stosunku pracy, to byś wygrała, ale co z tego?" x nic nie zrobiłam, znalazłam pracę i odeszłam praktycznie w ciągu tygodnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja juz wysiadlam. Poszlam do psychiatry i od 3 tygodni jestem na zwolnieniu. Nie wroce chocbym miala porzucic prace. To koniec x ja odeszłam i się cieszę, bo u mnie kierowniczka to była PIG.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co znaczy PIG ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×