Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mitrywe

mam dosyć swojego małżeństwa!

Polecane posty

Gość wiolkas.
Siadz kiedys z mezem i tak na spokojnie powiedz mu co czujesz.Powiedz mu o wszystkim co cie boli, co cie denerwuje i rani.Sluchaj tez jego argumentow.On pewnie tez bedzie mial wiele ci do zarzucenia.Rozmawiajcie spokojnie, staraj sie go sluchac.A jesli ta dyskusja nie pojdzie po twojej mysli, jesli zobaczysz ze on nawet nie chce z toba roazmawiac, nie rozumie powagi sytuacji napomknij o rozwodzie, moze to zmieni jego nastawienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fuggi
stoję w miejscu zastanawiając sie nad odejsciem myślę,żę terapia jest jedynym rozwiązaniem, slyszalam o malżenstwach , które calkowicie zmienily swoje dotychczasowe zycie, niestety to kosztuje,a my nie jesteśmy w najlepszej sytuacji finansowej, jeżeli nie macie z tym problemów namów męża, póki nie jest za póżno, bo mozna naprawde przegrac swoje malżeństwo, które bylo do uratowanie po tych kilku twoich postach mam wrażenie,że mąż jest toba znudzony, a stąd krok do zdrady(ja wlaśnie się tak czuje, bo to mój partner jest dla mnie mniej pociągający) czy istnieje jeszce ktoś kto WISI w swoim malżeństwie i kto znalazl jakies rozwiazanie???? bo narazie prowadzimy dialog, moze sie ktoś przylączy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
było juz mnóstwo takich rozmów, mowiłam mu o rozstaniu... używam argumentów nie krzyku, a bynajmniej bardzo się staram... On nie chce ze mną roznmawiacalbo mowi juz rób sobie jak chcesz najwyzej jabędę nieszczęsliwy... podobnomnie kochaa takie pierdoły jak mój ubiór sa dla niego ważniejsze niż moje uczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
być może jest znudzony... ale wolałabym juz żeby mi to powiedział niz tak zniechęcał mnie do siebie Przeciez mozna się rozstać jaknormalni ludziejesli jużnic do mnie nie czuje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
a co do terapii to mozna też znaleć bezpłatną np w poradniach małżeńskich przy parafii... jeśli taka Ci odpowiada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fuggi
dla mnie to cięzkie, bo przebywam za granicą a może na swojego za bardzo naciskasz i za bardzo sie starasz??postaraj sie go ignorowac przez dluższy okres, może wtedy sie zadziwi i bedzi chcial z toba pogadać i wyjaśnic dlaczego sie tak zachowuje,ze już nawet próbować nie chce wyjdz do koleżanek, umów sie na kawę,zrób coś co go zaskoczy, czasem to dziala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
tą metoda juz zastosowalam jakiś czas temu-bez efektu! on jakby był bez uczuc, pusty w środku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
poza tym ja nie jestem kobieta siedzącą nonstop wdomu itoteż mu przeszakadza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
kurcze dopiero to piszać widze że tu nie ma NIC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fuggi
czy deklaruje milosć do ciebie?jeżeli tak to zaszantażuj go z tą terapią,musi choć podac ci przyczynę swojego chlodu i obojętności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
dobry pomysł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
przynajmniej będę widziała na czym stoje.. a jak ty zapatrujesz sie na to co wcześniej napisałam?? co myslisz o takijego zachowaniau?? chodzi mi o to co napisałam n apoczątku??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fuggi
musze uciekac, ale chyba bedziemy w kontakcie co????? mam nadzieję ,że wkrótce napiszesz mi o konstruktywnej terapii a ja tobie rozwój wydarzeń w moim malżeństwie, choć pewno będzi tak jak zawsze5 dni wspanialych i 15 beznadziejnych pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
ja też musze kończyc!!! ale do zobaczenia na tym topiku jutro... może ktoś sie do nas przyłaczy?? Zapraszamy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fuggi
nie wiem o jaki powód ci chodzi, jeżeli o to ,że nie czujesz się kobieco-to troche niepokojące, pachnie mi znudzeniem i checią poszukiwania czegoś nowego, chociaż moze sie mylę, nie znam was na tyle,żeby oceniać.Pamietaj,że tego typu problemy(seksualne?? 0najlatwiej zlikwidowac, dobry terapeuta wystarczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fuggi
pa pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
ja czuję się kobiecco i tak tezwygladam ale mojemu mężowi to widać nie wystarcza...ciagle muszebyć taka jak on chce i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja....
kurcze dziewczyny tak czytam i czytam i przeprazsam że się spytam - to niejst pytanie żeby was atakować, potepiać czy jakoś dolować - ale jak doszło do tych waszych subów. Przecież wasi mężowie nie mogli się zmienić tak z dnia na dzień??? dal mnie to jest nie do pomyslenia. Ile czasu wyście sędzali przed slubem razem?? ja wiem że małżeństwo wiele zmienia i ludzie musza się dotrzeć. podobno slub otwiera oczy, ale nie wierze że wasi faceci zmienili sie az tak bardzo, ze przed ślubem było pięknie a teraz - ja jestem mężatka od 11 lat. Przechodzilam niejeden kryzys i niejedna kłónię. Milczenia, burze, obraxliwe słowa i wiele innych. Ale dotarliśmy się. Wiecie czego nam brakowało, dlaczego były niedomówienia?? Brak rozmów. Brak mówienia partnerowi co się czuje, czego się oczekuje, co jest nie tak, co mi nie pasuje, co bym zmieniła no i wysłuchanie drugiej srony. to pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
jasne że rozmowy sa podstawą ale do tego trzeba dwojga. Ja faktycznie przed slubem bylam krótko ze swoim mężem, i zlekcaważyłam ostrzegawcze sygnały. Ale u mnie było tak że to wsyzstko wychodziło powoli, poza tym mój mąż się naprawdę zmienił po ślubie. Przynajmniej w niektórych poważnych kwestiach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja....
mitrywe zacznij ty mówić, może na poczatku będą to monologi trudno. Ale facet chyba nie jest na tyle głu[i że nie zauważy że jest ci źle??? Możesz go nawet zamęczyć swoimi gadkami ale uważam w końcu się przełamie i podejmie kroki rozmowy chicy dlatego że zrobi ci na złóśc i zacznie się bronić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja....
wiesz co zaciśnij zęby i bądź taka jak on cię chce...sama od siebie. Ubieraj się tak żeby on nie musiał ci zwraca c uwagi. zacznij od tego - pewien kompromis - a potem cała reszta przyjdzie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
gadki przerabiam cały czas... i prawiezerowy odzew... co najwyżej że znowu prowokuje kłótnię.. a to zaciskanie zębów teraz zaczynam... tylko to czasem jest niemożliwe, w końcu pracuje w biurze gdzie obowiazują jakies normy, a on nie zawsze to rozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
poza tym robie to co on chce od ponad roku... choc mówie mu tez czesto ze mi to nie pasuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mitrywe
teraz przestanę i zobaczymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fuggi
witam do to ja-mozesz nie wierzyć, ale mój naprawde sie zmienil, przed slubem byliśmy wiele lat w zwiazku, o czym już pisalam, poza tym wyszlam za mąż z wielkiej milości i naprawde w nas wierzylam i wiele rzeczy być może nie zauwazalam latwo jest oceniac nas, jeżeli sie żyje w udanym związku.... ja mimo wszystko myśle, że wiele osób jest w podobnej sytuacji, spotykam się z tym na codzień ja na przyklad nigdy nie zgodzilabym się robić tego co chce mój mąż, to nie w moim stylu, nie daję się i nie potrafię isć na daleko idący kompromis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość docent
Dziecko to nie lekarstwo na nieudane małżeństwo, ale po tylu latach zwiazek bez niego traci sens i ludzie kłóca sie o pierdoły, na które inni po prostu nie maja czasu. Poza tym poznajecie swiat na nowo, robicie rzeczy, których nie robiliście 20 lat. To jest oczywiste, ze po tylu latach bycia razem wkrada sie nuda. Myśle,ze Wasze związki w takiej formule w jakiej sa po prostu się wypaliły. Pewnie, ze sa ludzie, którym do szcześcia nie jest potrzebne potomstwo, ale z regóły mają bardzo absorbującą pracę, pasję która zabiera im cały wolny czas. Dlatego moja rada zastanówcie sie co czujecie do partnera i czy rzeczywiście ciągnięcie tego dalej ma sens. Nie radzę podejmować pochopnych decyzji dotyczących powiększenia rodziny, bez konsultacji z partnerem, alewarto sie zastanowić czy dziecko nie jest tym brakującym ogniwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wpisuję się do grona
U mnie chyba też się wypaliło i to już dawno. Już przed ślubem (3 lata temu) czułam, że coś jest nie tak. Ślub miał wszystko zmienić. Chociaż chyba nie wierzyłam w to już wtedy do końca. Rozmawiałam z mężem spokojnie, argumentowałam, że nie interesuje się mną, krzyczałam, prosiła, ignorowałam. Nic nie pomogło. Cały czas jest podobnie. Nie interesuje go co robię, co dzieje się w moim życiu. Każdy ma swoje. Nie mamy tematów do rozmów. A jak już zaczynamy o czymś rozmawiać przeważnie kończy się kłótnią. Po rozmowie pare dni jest lepiej. A potem wszystko wraca do normy zero kontaktu. Jestem z nim dalej, bo on mówi, że bardzo mnie kocha, że taki po prostu jest, że przesadzam. Czuję jakbym rządała czegoś niemożliwego. Troski, zainteresowania. Też nie mam dzieci, on chce ale nie wiem czy to dobra decyzja. Tylko jak odejść od kogoś, który mówi, że tak mocno kocha. Może mam wygórowane potrzeby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fuggi
witam kloeżankę z ,,góry", ja tez podpisuje sie pod tym co napisalas, najgorsze jest to,że brak jakiegoś konstruktywnego rozwiazania tej sytuacji, przynajmniej na razie mam wrażenie,że wszytkie jestesmy w martwym punkcie jeżeli chodzi o dziecko-to zgadzam sie z docentem,jeżeli juz sie go ma , to zycie sie przewarosciowuje, związek nabiera sensu, a kloótnie o pierdoly nie mają znaczenia, -ale jak je miec ,skoro dziecko nie moze być lekarstwem na malżeńskie problemy i blędne kolo sie zamyka.? A wy kobietki myślicie czasmi,że dziecko wszystko odmieni,? bo ja i w tej kwesti jestem rozczarowana, ale bardzo go pragnę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmmmmmm
zastanawiam sie na ile klótnie malżeńskie sa normalne, i kiedy taką normalnościa przestaja być ,...........bo każdy sie klóci, a jedni uwazaja swoje malzenstwo za udane, inni natomiast nie , po czym poznac że związek się wypalil i należy odejść.........??? czy są ludzie którym się udalo coś naprawić czy to tylko strata czasu?? jateż nie wiem czy ratować malzeństwo , moze mi ktoś odpowie na to pytanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmmmmmm...kłotnie małzenskie są potrzebne...wtedy atmosfera sie oczyszcza...zawyczaj nawet jak sa łzy potem jest lepiej....a czy ratowac małzenstwo to zalezy czy kochasz faceta z ktorym jestes....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×