Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Justyna M.

jest tu jakas staraczka o tej porze?

Polecane posty

Moje Drogie życzę Wam zdrowia, radości, wytrwałości w osiąganiu celów tych dużych i tych małych oraz pięknych marzeń i ich realizacji, niech rok 2012 przyniesie dobre i miłe wydarzenia w Waszym życiu i życiu Waszych Najbliższych. Surfitka - leci ta Twoja ciąża ekspresowo :D głaskanko brzuszka od e-cioci. Voltare - to TY musisz siebie sama przekonać, że warto dać Anię do przedszkola. Ze swojej perspektywy wiem, że warto było wysłać 2,5-latka. Michał się zwyczajnie z nami nudził, rozpierała go energia i tylko broił ;)Teraz to dziecko nie do poznania. Nauczył się współżyć w grupie, zaczyna powoli mówić. Aczkolwiek do Ani to mu jeszcze baaardzo daleko. Też się martwiłam, że będzie chorował póki co nie narzekam. Poszedł od października i w tym czasie po tygodniu chodzenia miał zapalenie krtani (tydzień w domu) oraz dwa razy jelitówka (po 3 dni w domu). W sumie wychodzi tak, że w każdym miesiącu coś mu się przytrafia ale są dzieci gorzej chorujące. Słyszę w rozmowach rodziców słyszę, że są dzieci, które po miesiącu leczenia przychodzą na 1 dzień i znowu są chore. Tego nie przewidzisz, niestety nie da się przekonać inaczej jak wysłać dziecko do przedszkola. Mój kuzyn właśnie od stycznia wypisał swoją córkę z przedszkola bo aby poszła po chorobie ze 2 dniu, zaraz już znowu była chora. Michaś o 1 dnia chodzi na 8 godzin i potrafi się awanturować, że nie chce do domu i za wcześnie przyszłam, to zależy do dziecka. Zresztą to czasami my rodzice bardziej przeżywamy wysłanie dziecka do przedszkola niż one same. A z wypowiedzi Pań w przedszkolu wiem, że więcej mają problemów z 4-5 latkami, które do pójścia do przedszkola były jedynie z mamą, babcią lub nianią niż takim wysłanymi wcześniej. Ja na Twoim miejscu wysalałabym Anię, babcia jest w domu gdyby się okazało, że Ania choruje lub źle znosi przedszkole zawsze może wrócić pod skrzydła babci. Jednak nie ma co się martwić na zapas, będzie co ma być. Michał już od wakacji nie bardzo chciała mi spać, więc go nie maltretowałam, po prostu szedł spać o 20 co nie ukrywam było mi na rękę. Mogłam porobić swoje rzeczy. Gdy spał w dzień to do 22 nie dal się zagonić do łóżka. Mam nadzieję, że się pozostałe e-koleżanki odezwą do nas w Nowym Roku :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagoda - właśnie takie kopniaki motywujące do działania są mi potrzebne, bo do września jeszcze pełnych 8 miesięcy (mogę liczyć na przedszkole dopiero od września), a ja już zaczynam "przeżywać". Ja doskonale wiem, że pozostawienie małej jeszcze na rok w domu to byłoby zatrzymanie jej na pewnym etapie rozwoju. Może nie takie dosłowne "zatrzymanie", ale nie oszukujmy się - ilu piosenek ja jej mogę nauczyć, ile wierszyków, ile różnych zabaw? Poza tym ona lgnie do dzieci, więc moje towarzystwo to jednak nie towarzystwo rówieśników. A powiedz mi jak u Was wygląda sprawa pomocy dzieciom w przedszkolu przez Panie w ubieraniu, jedzeniu itp? Ja mam nadzieję że do września Anuśka te wszystkie czynności opanuje w nico lepszym stopniu niż w tej chwili, bo teraz z jedzeniem to jak zawieje: chce to poradzi sobie i z zupą i drugim daniem, ale zwykle nie chce - wówczas "dziękuję", wstaje i odchodzi od stołu (mój błąd - tłumaczyłam jej, ze jak jest najedzona i powie "dziękuję" to nikt jej wciskał na siłę jedzenia nie będzie. Ona teraz tego nadużywa, bo podziobie trochę i już dziękuje). Jadalny bez mrugnięcia okiem jest bezapelacyjnie rosół i makaron (niekoniecznie w rosole:P) i na tym koniec. A z ubieraniem kiepsko, bo poza butami i majtkami - kicha. No i nie widzę jej póki co ubierającej się samodzielnie (kurtka, czapka) na podwórko w przedszkolu. Pewnie, że jakoś ponaciąga wszystko na siebie, ale nie pozapina ani nie pozawiązuje niczego na pewno. Pewnie przesadzam z tymi wątpliwościami, ale muszę się przynajmniej orientować czego gdzie od takich maluchów wymagają. Za to gaduła z niej straszna - śmiejemy się, że wyobraźnia pracuje jej na przyśpieszonych obrotach - nawija na okrągło - czasem niezbyt wyraźnie i wówczas robię za tłumacza, ale nadaje jak radio godzinami do lalek, do siebie, do nas - śpiewa i tańczy rzucając do nas w międzyczasie jedynie zdawkowe: "bij bawo". Czasem nie wiem za co te brawa mają być, ale ona jest dumna jak paw jak się jej klaszcze:P No - a dzisiaj nasze dziecko opanowało nowe słowo: laptop. Wcześniej nazywała laptopa wszystkimi możliwymi do wymyślenia nazwami, dzisiaj warunkiem puszczenia bajki na laptopie było powtórzenie tego słowa i małpiszon bardzo szybko zaczął powtarzać. Potem przed zaśnięciem słyszałam jedynie z łóżka ciche: laaaap-tooop i tak w kółko:D Piszcie coś - bo jakieś takie puste te wieczory jak nie ma żadnych wieści od Was, nie ma co poczytać, ani z czego się pośmiać;) Zmykam jakiś fil obejrzeć, a Wam już życzę dobrej nocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Voltare, ja sie podpisze pod slowami Jagody odnosnie przedzkola. W domu dziecko nauczysz..ale ono samo inaczej do tego podchodzi. W przedszkolu, w grupie nauczy sie "zyc" w gronie rowiesnikow, ogromna ilosc zabaw edukacyjnych i zajec sprawia ze dzieciaki chlona wiedze jak gabki, do tego dyscyplina ( Nina w przedszkolu spi - a domu odkad skonczyla 2 lata bylo, ze jest dzien i w dzien sie przeciez nie spi), w grupie dzieci tez lepiej jedza. Nie wiem jak w danym przedszkolu, ale u mnie nie ma problemu z pomoca przy jedzeniu i ubieraniu, jedynie zdarza sie np. ze pani nie ubierze sweterka pod kurtke..ale wychodza na krotko w zimie wiec jakos tam da sie przezyc. A ilosc piosenek, wierszykow jakie zna? Ja na pewno tyle nie znam :P Do tego moj 3,5 latek umie sie podpisac, przeczyta kilka wyrazow, liczy do 10 sama, do 20 z moja pomoca, zna dni tygodnia, alfabet i wiele innych rzeczy ktore ja w jej wieku na pewno nie znalam. I wszystko to przez zabawe w przedszkolu. W moim przypadku oczywiscie doszla kwestia jezyka, Nina calkiem fajnie radzi sobie po angielsku i sporo rozumie po rosyjsku. :P Wierszyk na przedstawieniu swiatecznym mowila wlasnie po rosyjsku ;) Oczywicie ze sa pewne gorsze strony posylania dziecka do przedszkola - choroby...ale to ze poslesz Anie jako 4-latka nie koniecznie znaczy, ze nie bedzie wtedy chorowac. A po drugie dziecko zlapie pewne moze niezadane przez ciebie zachowania od innych dzieci - Nina przechodzila np. faze plucia ..na szczescie trwalo to bardzo krotko. Ale tego tez nie unikniesz, bo przeciez nie zamkniesz swojego skarba w zlotej klatce ;) Co do swiat to Nince w tym roku Mikolaj przyniosl zestaw do leczenia zwierzat - lekarski juz miala wczesniej. Do tego stolik do rysowania, kredki, farbki i flamastry zmywalne i kilka innych drobiazgow, jakies puzle itp.. No i dopakowalam ubrania i troche slodyczy. Bylo tych paczek sporo, wiec rozpakowywala a potem nie wiedziala, co wziac do reki ;) Jagody oj leci, leci...sama nie wiem kiedy to zlecialo, zaraz polowka i juz z gorki :) A jak u Ciebie w tej kwesti? Jakies plany? Dobrej nocki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Surfitka - u nas faza plucia też była, chociaż mała do przedszkola nie chodziła. Najlepiej pluło się na lustro u babci, bo sięgało do samej podłogi, a poza tym babcia wręczała naszej córci szmatkę i nasze dziecko mogło sobie "ponarzekać" ile to ona ma roboty:P Tak czy inaczej mała do przedszkola pójdzie bez dwóch zdań. Trochę pewnie poprzeżywam, ale nie ona pierwsza i nie ostatnia - niech się uczy życia;) Tylko, że w Polsce jakaś ustawa zabrania nauczania dzieci w przedszkolu czytania i pisania, co jest moim zdaniem nieporozumieniem. Nie jestem zwolenniczką przymuszania takich maluchów do nauki w tym wieku, ale im mniejsze dziecko, tym wiadomo szybciej łapie. Ania umie na dzień dzisiejszy napisać: A (jak Ania), O (jak Ola), i (jak Iza) i T (jak tata). W drugą stronę to nie działa, tzn. jak coś sama napisze i zapytam jaką literkę napisała to nie wie, ale jak proszę ją np. o napisanie T jak tata - to napisze. Ale ona sama przybiega do mnie z kartką i wrzeszczy: "pisaj mi!" i trzeba jej pisać - cokolwiek, dopóki jest choć trochę wolnego miejsca na papierze:P A co do prezentów gwiazdkowych - myśmy poupychali Ani prezenty trochę pod naszą choinkę, trochę u babci, trochę u wujka - tak, żeby nie dostała nagle małpiego rozumu, że ma TYYYYLE wszystkiego i nie wie czym się najpierw zająć;) Gdzie poszła, tam coś znalazła - a na koniec stwierdziła, że ona "Kota (kocha) tego Momołaja:P Zguby wszystkie gdzie jesteście?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to mój jeszcze fazy plucia nie przechodził ????? natomiast przerabialiśmy gryzienie ;) Surfitka - starania żyją swoim życiem, może Nowy Rok będzie łaskawszy. Voltare - Michaś jak szedł do przedszkola był zupełnie niezaradny w kwestii ubierania. Nikt nie robił problemu i dziecko nigdy gołe nie chodzi. Zaczyna się rozbierać ale póki co radzi sobie z dołem natomiast do ubierania to jeszcze trochę nam daleko. W związku z tym ubieram mu rajstopy i na to spodnie dresowe żeby było mniej zamieszania. Spodnie zostają w szatni a w rajstopkach biega w sali (wiem, wiem wygląda jak sierotka ;)) Apropos ubierania to wyszłam na wyrodną matkę. Przeczytam na początku grudnia ogłoszenie żeby ubierać dzieci stosownie do pogody bo będą wychodziły na spacery. Ok, moje dziecko jest ubrane odpowiednio więc to mnie nie dotyczy :P Przychodzę po młodego a na jego półce w szatni leży bluzeczka, którą ma w plecaku na zmianę w razie W. Pooglądałam, czysta a że się spieszyłam nie wnikałam co ona tu robi, zamiast spokojnie leżeć w plecaku. Na wszelki wypadek zabrałam do prania. Sytuacja powtórzyła się kolejnego dnia, pytam więc panie o co chodzi, czy może przebierały młodego. Na co pani z przejęciem, że oni wychodzą na dwór a Michaś ma na sobie tylko t-shirt i bluzkę z długim rękawem też taką t-shertową więc one mu drugą zakładały żeby mu było cieplej :D:D Normalnie mnie powaliły na kolana. Bo dzieci to bluzy jeszcze pod kurtkami noszą a młody taki nieubrany :P:P:P Faktycznie porozglądałam się po szatni a tam nie dość że dodatkowe bluzy to jeszcze spodnie od kombinezonu - a na dworze wówczas było max 0 C Ech... trzeba czytać ogłoszenia ze zrozumieniem bo to jednak do mnie było :D:D Wyjaśniłam paniom, żeby mu nic dodatkowego nie zakładały bo jemu na pewno nie jest zimno. Natomiast panie bardzo chwalą patent golfika zamiast szalika http://img08.allegroimg.pl/photos/oryginal/19/78/22/22/1978222292 zobaczyły to u młodego pierwszy raz i rozpowszechniają wśród rodziców. Z szalikiem jest problem a takie cudo to dziecko samo założy. Generalnie garderobę przed wysłaniem dziecka do przedszkola warto zweryfikować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i zdechlo co? ;) Widac, ze prawie nikt oprocz naszej trojki tu nie zaglada. Szkoda :( Jagody, nie widzialam takiego golfa jeszcze. Niezly pomysl. Widzialam dla doroslych kominy, znow weszly w mode..ale mi teraz tak goraco wszedzie ze nawet nie mysle o kupnie ;) Voltare, ja tez mysle ze sluszna decyzja z tym przedszkolem. Do wrzesnia jeszcze duzo czasu, Ania wydorosleje i bedzie super. A teraz musicie ja pozytywnie do tego nastawiac, tak by sama chciala isc i zeby nie mogla sie doczekac :) My pomalu wychodzimy z przeziebienia. Uff..ciekawe kiedy nastepne :o Telesforka, jak Amelka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) Surfitka - A ja ciekawa jestem, czy faktycznie nikt tutaj nie zagląda, czy też po prostu dziewczyny chcą się w jakiś sposób odciąć od przeszłości. Mają swoje szczęścia i nie chcą wracać do tego co było. Nie wierzę w brak czasu - zwłaszcza teraz, kiedy te nasze szczęścia już troszkę odrosły i częściej potrafią same zająć się sobą. Surfitka - Ania póki co chce iść do "peczekola":P bo tam jest dużo dzieci i ona tam będzie szaleć - ręce opadają jak się takie coś słyszy z ust 2,5 latki:D Wiecie co - jakieś 2-3 miesiące temu moja mama zabrała nasze dziecko do sklepu z artykułami dziecięcymi. Ania ma w domu lalkę bobasa - taka nieduża, niepozorna, ale dość charakterystyczna - dostała ją w ubiegłym roku na imieniny i odtąd lalka ta jest dla niej wszystkim - wszędzie z nami jeździ, śpi, chodzi na spacery, a nawet do sklepu i Kościoła:P W sklepie tym wtedy zobaczyła identyczną, tylko w innym ubranku. No i zaczął się cyrk - przez blisko tydzień o niczym innym nie mówiła, tylko, że ta lala w sklepie płacze i czeka na nią i chce do niej do domku. Potem niby zapomniała. A wczoraj pojechałyśmy tam do tego sklepu znowu - jakieś wyprzedaże się rozpoczęły, więc zaopatrzyłyśmy się w jakieś ciuchy takie już bliżej wiosny. No ale wracając do tej lali - była tam jeszcze a Ania wyobraźcie sobie chyba jednak o niej cały czas pamiętała. Przeleciała przez calutki sklep, złapała pudełko z lalką i drze się pełną parą: "Mama patrz on czekał na Anie tutaj" (On, bo ta poprzednia ma chłopięce imię:P), "Mama on płacze" "Źle jemu tutaj" "On chce mieszkać z Anią" i skakała jak opętana piszcząc z radości, że go znalazła. Wiecie co - nigdy tego wcześniej nie robiłam, ale wczoraj pierwszy raz się złamałam - udawałam, że cieszę się razem z nią, że jej dzidziuś czekał tak długo i że ona go znalazła. Wróciłyśmy do domu z obiema lalkami (ta poprzednia oczywiście w sklepie też z nami była:P). Od wczoraj obie nazywają się tak samo, obie nosi przy sobie, z obiema spała i dzisiaj od rana tak samo. Ciekawe jak to długo potrwa. Tamta "stara" jest na topie od lipca, ciekawe jak będzie teraz. Właśnie przed chwilą (tak, tak - nie śpi - wyspała się o dziwo w dzień od 16 do 19:30, więc nocka nasza:P) przyleciała : "Mama jemu było źle "w tym sklepu", bo on nie miał tam pola (parasola)" :D, "Mama on płakał "w sklepu", bo jego tam nikt nie kotał (kochał)" :P No cyrk - bawi mnie do łez jak z takim przejęciem do tego wszystkiego podchodzi. Jagoda - a jeżeli chodzi o taki golf, to my jak byliśmy z bratem mali to takie mieliśmy - mama nam zrobiła na drutach;) Oj długo w nich chodziliśmy! Drugim hitem były wówczas czapki "kominiarki":P Z golfem. Też mieliśmy takie robione - takie ładne, bo mama ma dryg do takich rzeczy, tylko teraz mniej czasu ma na to. Były ładniejsze od sklepowych bo mama jakimiś ładnymi wzorami je robiła i ładnie powykańczane. Szkoda, że nie mam żadnego zdjęcia w takim stroju:P Idę kłaść spać naszego wywrotowca (Znowu: "mama jemu tam zimno było na pewno w tym sklepu, on jest teraz "dowolony") :P:D Dobrej nocy! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór:) Wiecie co - ja się poddaję. Ręce opadają - od początku roku żadna "zguba" nawet nie zajrzała na topik? Nie wierzę! To może i ja sobie poczekam i zacznę się tutaj udzielać za następne 80-100 wpisów, no chyba, że Surfitka wcześniej urodzi, albo pojawi się jakiś następny topikowy bobas. Heh, a tyle było tutaj szafowania słowem "przyjaźń":P Nie gniewajcie się za to, że przyszłam tutaj dzisiaj gorzkie żale uskuteczniać, ale jakoś mi tak przykro się zrobiło, bo ja się zwykle przywiązuję do ludzi, rzeczy, miejsc... A potem mi to czasami bokiem wychodzi:P tak jak teraz - zaglądam tutaj po kilka razy dziennie, a tu pustka:( Poza Surfitką, Jagodą i być może Omegą wszystkie babole się wypięły:P:P:P Heh, a takie miałam postanowienie noworoczne i nadzieję, że uda się ten topik podnieść. Pozdrowienia i do usłyszenia za jakiś czas! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejki kobietki! Voltare-nie watp:)-mnie nie bylo bo moja Mala znowu nam chorowala-w Wigile bylismy z nia na pogotowiu bo byla tak zawalona flegma ze wrecz nie mogla oddychac.Zaczelo sie od poniedzialku przed Swietami-goraczka do 40 st,do lekarza-ta powiedziala ze to wirusowe wiec tylko zbijac goraczke-Amelka wymiotowala po doustnych srodkach a zaczela miec biegunke po czopkach-wiec lek kazala nam jechac na pogotowie-tam w sumie nam niewiele pomogli dali srodek przeciwgoraczkowy w zastrzyku no ale jakos przeszlo na dwa dni a w sobote w Wigilie znowu pojawila sie goraczka+ kaszel,+katar+ ta flegma_wiec znowu na pogotowie bo jej lekarki przeciez nie bylo juz.Lekarz stwierdzil zapalenie ucha-dal antybiotyk na ktory Mala nie idzie-stwierdzil ze to najbardziej popularny antybiotyk i pomoze.Nie pomogl-dopiero w poniedzialek dodzwonilam sie do lekarki i ta zmienila antybiotyk ktory zaczal jakos dzialac-tyle ze tak gorzki ze Amelka go wymiotowala az wpadlysmy na sposob zeby go jej podawac w minim,alnych ilosciach na przemian z sokiem malinowym.Wlasciwie dopiero od wczoraj juz jest ok,ale to byly jedne z najgorszych swiat w moim zyciu i pomimo ze zbieralam sie zeby napisac bo mi Was brakuje to po prostu nie mialam jak.W poniedzialek mamy jeszcze jedna kontrole u lekarza a potem czeka nas wizyta u immunologa bo cos za czesto lapie -i to pomimo ze jest od listopada w domu z moja mama. Voltare-ja tez obstaje za przedszkolem,wysle Amelke jak skonczy 2.5 roku.W sumie to u niani zaczela chorowac wiec i w przedszkolu pewnie tak tez bedzie ale jak widac niania tez nie jest gwarancja.A to czego nauczy sie w przedszkolu to zupelnie inny wymiar niz w domu. Uwielbiam czytac o Waszych pociechach bo juz wyobrazam sobie co bede miala z Amelcia-ona bardzo lubi inne dzieci-w sumie na wizycie u lekarza czuje sie jak rybka w wodzie(dopoki nie trzeba wejsc do gabinetu:))bo w poczekalni toczy sie przeciez zycie towarzyskie.Mowi juz sporo slow-Makaj to Mikolaj,Mis,Mysz,Ziabka,Ziafka-zyrafka itd jak zrobi cos ladnie to sama siebie pochwali-sicnie,nasladuje mnostwo zwierzatek,jak rozklada swoje pudlo z zabawkami to wiekszosc rzeczy nazywa poprawnie albo jaki dzwiek wydaja.Aktorka nauczyla sie juz pokazywac jak placze i jak ciekna lzy:)-a ma 17 miesiecy wiec wlosy staja na glowie co bedzie dalej. Pod chonke dostala od nas taki trojkolowiec -ma z tylu bagaznik,a od cioci Myszki Micky,Mini i Goofiego-wiec teraz jezdzi cala menazeria-myszy z tylu w bagazniku,a Goofi na siedzonku z Amelka i nie daj Boze zeby kogos zabraklo:)Oj mamy z nia nieraz ubaw. Surfi-tak jak dzieczyny pisaly-szybko leci ta Twoja ciaza-juz niedlugo polowka,no ale to pewnie jak z dziecmi-cudze rosna szybciej;)Ja chcialabym drugie ale jakos kiepsko to widze,i nieraz ogarnia mnie taki smuteczek jak konczymy np uzywac jakis sprzet bo Amelka z niego wyrosla ze juz pewnnie nie bede uzywac tego czegos.No coz-pozyjemy zobaczymy.Wiecie co?Wlasnie sie zorientowalam ze zypelnie pozapominalam nazwy hormonow itp zwiazanych ze starankami-a kiedys czlowiek tym zyl. Jagody-super ze Michac tak dobrze zaadaptowal sie do przedszkola-po prostu potrzeba bylo mu rozrywki.A co do golfa-tak jak Voltare mialam taki ale sama go sobie zrobilam na drutach,a teraz mysle zeby podobny zrobic Amelce bo fakt,faktem znacznie wygodniejszy niz szalik.Co do ubierania przegrzewania,czy za lekkiego ubierania to tu mozna zobaczyc takie ciekawostki ze glowa mala-wychodzi mamusia z samochodu-cieplo ubrana,dziecko niby tez cieplo bo kurtka puchowa a nozki gole ze spodenek wystaja i glowa gola a dziecko mialo moze z 10 miesiecy a potem sie dziwia ze dzieci choruja-w sumie ekspertem nie jestem bo moja Mala tez choruje ale ubieram warstwowo a jedyna zelazna zasada to czapka na uszach-teraz zapalenie ucha miala po prostu od kataru. No popisalam troche.Mam nadzieje ze jednak bedziecie sie odzywac. Buzki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej No tak to juz jest z tymi chorobami. My teraz przeyzwamy jelitowke , biegunka goraczka..ech... Voltare, jeszcze mysle nie urodze :P A tak na serio to szkoda ze sie rozlecialo, tez nie wierze, ze nie ma sie czasu wejsc na 10 minut raz w tygodniu i kliknac pare zdan. Ale chyba o tym juz pisalam nie raz. Twoja Ania jest super, moglyby z Nina za siostry robic :P Moja tez taka pyskata - teraz juz rozwinela swoje zdolnosci komunikacyjne ;) Praktycznie codziennie cos smiesznego slysze. A co do pamieci to dranciuch pamieta rzeczy sprzed roku lub lepiej. Nic nie mozna jej oszukac, wszystko wypomni ;) Tele, fajnie ze sie odezwalas, ale nie fajne ze mala choruje. A ty kontrolujesz nadal swoja tarczyce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór:) Ech, no i jak się nie złamać:P Telesforka - dużo zdrówka dla Amelki! Bidulka mała. Ale jak już teraz przejdzie swoje, to być może na jakieś wirusy uda jej się uodpornić i w przedszkolu będzie mniej łapała. Na pewno macie nerwówkę na okrągło z tego powodu. Mnie rozwala zwykły katar u naszego dziecka, a co dopiero gorączka albo jakieś inne nietypowe objawy. Właśnie słyszę, że coś zaczyna Ani w nochalu furgotać i już mnie nerwy biorą, bo ona sobie nie da przetłumaczyć - ani nie wydmucha, ani nie pozwoli sobie zakropić - tylko ryk - zwłaszcza przy zasypianiu. Muszę się zorientować czy nie ma jakiegoś środka doustnego na katar... A co do wożenia ze sobą całego majdanu - Ania miała na rowerku koszyk z przodu - i tam mieścił się obowiązkowo jej wspomniany uprzednio bobas, misiek i jakieś kasztany albo coś innego drobnego po bokach - koszyk musiał być wypełniony po brzegi. Koszyk w rowerku się obłamał, więc nasze dziecko przesiadło się na dużą wywrotkę z przyczepą:P Teraz na przyczepie jeżdżą oba bobasy i Ania, a z przodu na siedzeniach w kabinie przeważnie lizaki, albo tabletki (tzn. jej tabletki: tik taki, albo m&m's :P ) Skład kabiny się zmienia, skład przyczepy jest stały:P Wiesz co - ja też czuję drobne ukłucia w sercu jak pakuję kolejne za małe ciuszki, jak wywalałam smoka, jak pierwszy raz mała pojechała do babci bez pieluchy, jak wywalaliśmy z pokoju jej łóżeczko... Tak szybko mija czas. Ja cały czas, co miesiąc, biję się z myślami o kolejnym bobasie, trzymam wózek i te wszystkie ubranka, ale chyba tak jak napisała jakiś czas temu aisza - staję się coraz bardziej wygodna. Najszczęśliwsza byłabym zaliczywszy wpadkę, bo sami się już chyba nie zdecydujemy. Szkoda, że od razu bliźniaki nam się nie udały... Jakoś tak się wszystko teraz fajnie układa (tfu, tfu) - mała ładnie rośnie, prawie nie choruje, sama umie się sobą zając, więc mam chwilę czasu na porządki, jakieś pichcenie, przesypia ładnie noce - takie miałam wcześniej plany w kwestii powiększania rodziny, a teraz jakoś nie umiem sobie wyobrazić, że zaczynam od nowa wstawanie po nocach, karmienie itp. nie umiem wyobrazić sobie samego porodu. Poprzednio nie myślałam o tym, marzenie o dziecku było w stanie przyćmić wszystko. A teraz nie chce mi się wojować z lekarzami - widzę podejście u nas w szpitalach do cc, do znieczulenia przy porodzie - zwyczajnie nie chcę przez to wszystko raz jeszcze przechodzić. Ech - nie zabezpieczamy się jakoś specjalnie licząc po cichu pewnie na to, że los zadecyduje za nas:P Od porodu wiem dokładnie kiedy mam owulację - nigdy wcześniej tego nie wyłapywałam, teraz czuję dokładnie te kilka godzin i staramy się "uważać":P Surfitka - no nie życzę Ci, abyś urodziła przed czasem, ale jak tak dalej będzie szło nam z pisaniem tutaj na topiku, to te 80-100 postów wypadnie akurat gdzieś tak w okolicy Twojego porodu:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Voltare - a ja myślałam, że Ty dzisiaj lewą nogą wstałaś i stąd te dąsy :P:P:P nic na siłę, aczkolwiek czasami przydałoby się niektórym uszu natrzeć Telesforka - to mieliście jazdę, współczuję. Takie mieliśmy nasze pierwsze Boże Narodzenia. tylko jeszcze szpital nas dopadł, będę to pamiętać do końca życia :( Surfitka - my od pójścia do przedszkola zaliczyliśmy 2 jelitówki, póki co ja z M nie przechodziłam tylko mały ale i tak stres był, bo to świństwo okropne. Trzymacie się dzielnie. U nas aktualnie też choróbsko. Tuż przed sylwestrem M składał prace dyplomową do obrony (tak, tak mam jeszcze studenta w domu) i słyszałam jak rozmawia z kolega przez telefon i tłumaczy, że on już teraz składa pomimo, że jest jeszcze czas bo z Michałem to nigdy nic nie wiadomo i potem może być uziemiony w domu i wykrakał 😠 W nowy rok młody zaczął kichać, ale to chyba ze 100 razy pod rząd aż biedak zaczął płakać bo nie mógł się opanować i od razu woda z nosa. Super, nie maila gorączki, nie kasłał tylko ten katar - w kolejnym dniu zrobił się zielony - takiej zieleni to ja dawno nie widziałam. Tak nam minął tydzień z tym katarem a dzisiaj popołudniu jakoś tak w przelocie go dotknęłam, dziwnie gorący, mierzę temperaturę 37,8 - pięknie. Zobaczymy co dalej z tego będzie. Bo o tym,z e po 3 dniach ja do młodego dołączyła z katarem i bólem gardła nie wspomnę :( Tak mnie złamało że poszłam do lekarza i dostałam antybiotyk. Najbardziej poszkodowany to w tym wszystkim jest oczywiście M bo ciągle słyszę, że on się rozchoruje na końcu i pozbiera od nas wszystkie wirusy i bakterie i najbardziej będzie się męczył No tak my to na wczasach jesteśmy :D faceci..... Dziewczyny sprawdźcie pocztę, Voltare załącznik to argument za tym żeby Anie bez wahania wysłać do przedszkola :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tos mnie Voltare niezle nastraszyla :P Ze znowu nocki, pieluchy itd. itp... :P Ale jakos ta chec posiadania drugiego dziecka wlasnie nie dla siebie tylko dla Ninki byla we mnie silniejsza i to mna kierowalo zeby sprobowac jeszcze raz. W sumie planowalam jeszcze jedna - dwie proby i mialam sobie dac spokoj. Bo skoro sie nie udawalo ze stymulacja to znaczylo ze tak mialo byc - nie planowalismy ani insemki ani in - vitro. Ja sobie myslalam jeszcze ewentualnie o diecie i naturalnych metodach..ale nic na sile. Chociaz bardzo chcialam zajsc ponownie w ciaze. I mimo wszystko mysle ze warto :) Jagody, duzo zdrowka dla was !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Troche mnie pocieszylyscie ze nie tylko moje dziecko tak choruje-nie to zebym sie cieszyla z chorob dzieciakow ale jakos mi sie tak razniej zrobilo.Ja od tych chorob Amelki to jestem az przewrazliwiona-Mala tylko troszke ciepla a ja juz panikuje-dobrze ze chociaz zdaje sobie z teog sprawe. Dzis w nocy jak sie obudzila o 1.30 tak nie mogla usnac chyba do 4-tej-meczyla sie bardzo-tu chciala spac a tu nie mogla zasnac.Dobrze ze niedziela to dala pospac odrobine dluzej rano. Ja chcialabym drugie ale zdaje sobie sprawe z wieku i troszke tez jest i w tym wygody ale tez niestety wzgledow materialnych-jeszcze nie pozbieralismy sie finansowo po tym jak mezowi nie placono,a tych pieniedzy wciaz nie dozyskal-teraz zarabia,ja zarabiam-splacamy dlugi a jakbym zaszla w ciaze to moj dochod by odpadl na jakis czas-ot rzeczywistosc.Zobaczymy co Bo da.Nie ma co sie martwic na zapas. Caly czas zastanawiam sie nad tym immunologiem dla Amelki-czy warto ingerowac czy tak ma chorowac-sa rozne opinie.Pewnie sie umowie na wizyte i zobaczymy co on powie. No zmykam spac.Buzki dla wszystkich obecnych i nieobecnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie moje kochane dziewczyny:):):) Jak zawsze na Waszą czwórkę można liczyć:):) Ja zaglądam codziennie, czytam i na bieżąco wiem, co się u Was dzieje. Pisuje rzadko, bo w czym ja mogę Wam teraz pomóc? A u mnie nuda... Praca, praca, praca, czasami jakiś wypad pseudoweekendowy i tyle. Jedyną zmienną jest mój wiek i rosnąca kocina:P:P:P Smutno mi, że dzieciaczki chorują, ale z drugiej strony wiem, że muszą przez to przejść. Fajnie, że są już takie duże (komunikatywne). To najfajniejszy wiek... pozdrawiam serdecznie i będę codziennie zaglądać, wierząc, że będę mogła się dowiedzieć co u Was:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) No tak myślałam, że Omega również jest z nami obecna - chociaż duchem:P Fajnie wiedzieć, że jesteś obok i trzymasz rękę na pulsie;) A propos wieku, to póki co kalendarze wprawdzie wymieniliśmy na nowe, ale co do wieku, to przecież jeszcze Ci się nie zmienił;) Telesforka - ja myślę, że skoro jest taka możliwość, to możecie porozmawiać z immunologiem. A czy skorzystacie z jego porad czy też nie to już zadecydujecie po pierwszej wizycie. Ja słyszałam o szczepionkach odpornościowych, nie wiem z czym się to je, bo się tym głębiej nie interesowałam, ale może podpytać o coś takiego? A podajesz Amelce jakieś preparaty witaminowe dodatkowo? Jakiś rok temu, jak Ania się przeziębiła, lekarka zaleciła przez całą zimą jakieś tam dodatkowe witaminy i oprócz tego jednego przeziębienia całą zimę mieliśmy spokój. W tym roku od wiosny odpuściłam sobie witaminy, ale za to Ania piła dużo soków owocowych, a one (przynajmniej tak na nich pisze) niby jakieś tam witaminy zawierają. Dopiero teraz niedawno jak się zaczęły pierwsze ochłodzenia kupiliśmy jej flachę Sanostolu i pije po łyżeczce na zmianę z sokiem malinowym - odpukać nie jest źle.Nie wiem czy dzięki temu, czy po prostu ma odporniejszy organizm. Ale też ona uodparniała się dodatkowo całe lato:P - praktycznie większość dnia urzędowała na dworze, wracała nieraz do domu brudna jak nieboskie stworzenie:P Jagoda - oj tam, oj tam - czasami człowiek ma gorszy dzień:P Co nie zmienia faktu, że czasami trochę żal tamtych pogaduch - w końcu to całkiem przyzwoity kawałek naszego życia;) Widać, że Michaś na zdjęciu zadowolony z przedszkola:D Ja już sobie wyobrażam naszego wywrotowca w przedszkolu - warianty są dwa - albo się uspokoi przy dzieciach, albo będę słuchała od pani co drugi dzień "osiągnięć" naszej córci (dzisiaj zostawiłam ją dosłownie na pół minuty samą w wannie - przychodzę, a ona kubkiem do mycia zębów wylewa wodę na podłogę: "Mama umyłam podoge, cielaj toche telaz". No powycierałabym pewnie (trochę:P) i bez jej wskazówek:P) Surfitka - ja Cię tam wcale straszyć nie chciałam, przecież Ty doskonale wiesz, z czym się wiąże opieka nad takim maluchem;) A swoją drogą ciekawa jestem strasznie, kto tam w Tobie tym razem mieszka:) Widzisz ja na dzień dzisiejszy rozważyłabym raz jeszcze świadomą decyzję o 2 bobasie tylko wówczas, gdyby mi ktoś (jakikolwiek lekarz) zagwarantował, że będę mogła sama zadecydować o CC. Po tym moim nieszczęsnym porodzie długo grzebałam w temacie. Długo nie dawało mi to spokoju. I ja nienawidzę, jak ktoś podejmuje za mnie decyzję i wpiera mi to, że to dla mojego dobra. Ja wiem, że poród naturalny to super sprawa. Pomimo komplikacji po kilku godzinach byłam na chodzie, siadałam, wstawałam i mogłam zająć się dzieckiem. Ale przecież tak niewiele brakowało, żeby doszło do tragedii. Ania była duża, urodziła się lekko niedotleniona (dzięki Bogu, że tylko lekko) bo utknęła po drodze, no i ten krwotok - tego wszystkiego mogło nie być. Można było zmniejszyć ryzyko do minimum. Dłużej bym dochodziła do siebie, ale mała byłaby bezpieczna, a u mnie mogło się skończyć zupełnie inaczej. A tymczasem niedawno byłam na cytologii i przy okazji zapytałam gina (profilaktycznie), czy gdybym zdecydowała się na 2 dziecko - to czy w grę mogło by z jego punktu widzenia wchodzić CC. Popatrzył na mnie jak na jakąś małolatę, która ma "widzimisię". I po raz kolejny (to już któryś z kolei lekarz) słyszałam, że naturalnie rodzą się dzieci ważące ponad 4,5 kilo i są zdrowe i takie tam inne bla, bla, bla na temat krwotoków poporodowych. Super teoria, szkoda tylko, że bardzo stronniczo podszedł do tej prezentacji i przekazał tylko same pozytywy,a o negatywach, o których już wiedziałam wcześniej, wspomnieć nie raczył. Odechciało mi się dalszych dyskusji - szkoda czasu. O znieczuleniu przy porodzie nawet nie wspominam - da się bez niego poród przeżyć, aczkolwiek czułabym się raźniej mając świadomość, że sama mogę o nim zadecydować. Póki co więc życzę zdrowych, ślicznych dzieciaków wszystkim tym, którzy się na nie zdecydowali i na nie czekają:) Buziaki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Omego, super, ze nadal jestes z nami :) A jak tam twoje dzieciaki? Juz nie takie dzieciaki w sumie..wiec moze w realu bedziesz babcia i bedzie rosl ktos inny niz tylko kotek ;) Voltare, ja tez sie naluchalam, naczytalam na temat porodow w Polsce i pewnie to tez wplynelo na mnie ze jednak zdecydowalam sie na chwilowy powrot do USA , ciaze i porod tutaj. Co prawda u mnie tez w pewnym sensie Ninka urodzila sie niedotleniona, ale ja wiem, ze bylam pod bardzo dobra opieka, cesarka jakby trzeba bylo pewnie bylaby w 5 minut a tego jak ja zareaguje na oksytocyne to nikt nie mial prawa wiedziec. Ale grun ze wszystko dobze sie skonczylo, jestesmy zdrowe my i nasze coreczki. To najwazniejsze !!! Nie masz zadnej gwarancji ze druga ciaza bylaby taka sama i porod tez. A co do tego kto w brzuszku siedzi to na pewno jakis figlarz, bo dzis uciekalo toto przed pomiarem tetna, co juz gin namierzyl to siuup i juz nie bylo :P Kreciola mala. Usg polowkowe mam juz 26 stycznia :) Poki co nie przybralam ani grama, a nawet jestem cos tam na minusie :) Pozdrawiam i do poklikania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejki mile panie! Dzis usiluje sie umowic na wizyte do tego immunologa-na dodatek to alergolog-w sumie juz kilka osob zwrocilo mi uwage ze byc moze Amelka ma jakas alergie i dlatego tak czesto lapie infekcje.Niestety pani ktora umawia wizyty uparla sie ze mam jej podac diagonoze a jak podawalam jej fachowa nazwe od pediatry to ona mi na to ze to jej nic nie mowi i mam jej podac powod.Jak widac matolkow nigdzie nie brakuje-jutro pojade do pediatry i tam z dziewczynami z recepcji bede dzwonic. Voltare-ja mam podobne doswiadczenia z porodem-duze dziecko,krwotok i na dodatek moje bardzo wysokie cisnienie-tyle ze jak rozmawialam z ginem to on stwierdzil ze przy kolejnej ciazy moja historia porodu bylaby sama w sobie juz wskazaniem do cc.Nie mowic o tym ze znieczulenie to tu jest na zyczenie.Ja tez nie moge narzekac na opieke-mialam super szpital i super warunki-po prostu nic nie wskazywalo na to ze dziecko jest tak duze (4.300) choc mialam robione na biezaco usg ze wzgledu na cukrzyce. Surfitka-zupelnie nie mam przeczuc co do plci twojego malenstwa-chyba nawet nie potrafilabym obstawic dobrze:)A co do tarczycy-niestety leczenie ze wzgledow finansowych bylo czasowo zawieszone ale musze znow sie wybrac do lekarza i cos z tym zrobic. Dzis jade troche pozniej do pracy to pisze teraz. Omega-jak to nie masz o czym pisac-ty taka skarbnica wiedzy.Pisz o wszystkim,ciekawostkach,kotach,wlasnych juz doroslych dzieciach itd. Pozdrowienia dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejki mile panie! Dzis usiluje sie umowic na wizyte do tego immunologa-na dodatek to alergolog-w sumie juz kilka osob zwrocilo mi uwage ze byc moze Amelka ma jakas alergie i dlatego tak czesto lapie infekcje.Niestety pani ktora umawia wizyty uparla sie ze mam jej podac diagonoze a jak podawalam jej fachowa nazwe od pediatry to ona mi na to ze to jej nic nie mowi i mam jej podac powod.Jak widac matolkow nigdzie nie brakuje-jutro pojade do pediatry i tam z dziewczynami z recepcji bede dzwonic. Voltare-ja mam podobne doswiadczenia z porodem-duze dziecko,krwotok i na dodatek moje bardzo wysokie cisnienie-tyle ze jak rozmawialam z ginem to on stwierdzil ze przy kolejnej ciazy moja historia porodu bylaby sama w sobie juz wskazaniem do cc.Nie mowic o tym ze znieczulenie to tu jest na zyczenie.Ja tez nie moge narzekac na opieke-mialam super szpital i super warunki-po prostu nic nie wskazywalo na to ze dziecko jest tak duze (4.300) choc mialam robione na biezaco usg ze wzgledu na cukrzyce. Surfitka-zupelnie nie mam przeczuc co do plci twojego malenstwa-chyba nawet nie potrafilabym obstawic dobrze:)A co do tarczycy-niestety leczenie ze wzgledow finansowych bylo czasowo zawieszone ale musze znow sie wybrac do lekarza i cos z tym zrobic. Dzis jade troche pozniej do pracy to pisze teraz. Omega-jak to nie masz o czym pisac-ty taka skarbnica wiedzy.Pisz o wszystkim,ciekawostkach,kotach,wlasnych juz doroslych dzieciach itd. Pozdrowienia dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Telesforka, nie lekcewaz tarczycy. Mysle ze leki moze ci wypisac nawet ogolny po zbadaniu TSH - a leki nie sa drogie. Ja ostatnio zaplacilam 38 dolarow za 3 miesieczny zapas. A placilam pelna kwote bo jest mniejsza niz moje doplaty z ubezpieczeniem do lekow. A niestety na tarczyce te leki trzeba brac ciagle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Surfitka - tak, ja wiem, że druga ciąża i poród mogą być całkiem inne, ale widzisz - ja się teraz zwyczajnie boję! Popatrz - u Was jest inaczej - u Telesforki byłoby wskazanie do CC, u nas nie:( Opiekę podczas samego porodu i po również miałam super, do końca życia będę wdzięczna tamtemu lekarzowi za uratowanie życia. Ale jednak obowiązują ich jakieś chore procedury i nie narażając się na konsekwencje nie mogą pewnych rzeczy przeskoczyć. Ja tego nie kapuję w ogóle! Moja bratowa po pierwszym CC miała wskazanie przy kolejnej ciąży do drugiego CC. Zresztą miała to uzgodnione od początku z lekarzem prowadzącym. A jak przyszło co do czego to wysłał ją do ordynatora (bez żadnego skierowania ani nic) i kazał się na to CC umawiać z ordynatorem. A ordynator stanął okoniem i nie chciał się zgodzić. W sumie nie wiem w jaki sposób go przekonali - czegoś tam nie chcieli popodpisywać chyba, jakichś papierów i zaczęli jakiś szum z bratem, to w końcu przyjęli ją na oddział. Chore jakieś! I widzisz - mówiąc, że są 30% szanse na powodzenie w in vitro - czujemy, że to bardzo mało. Ale jak ktoś mówi o tych samych 30% w odniesieniu do "powtórki z rozrywki" - o zagrożeniu kolejnym krwotokiem - to zbyt dużo aby zaryzykować:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Omega - sprawdź teraz? Telesfotka - Ty też nie dostałaś przynajmniej mam takie info na skrzynce. Może za długo nie wchodziłaś na konto i umarło śmiercią naturalną albo tak jest zapchane???? Ja miałam poród ekspresowy i bez problemów a i tak mam pietra, kto to wie co się może wydarzyć. Całkiem niedawno w szpitalu w którym rodziłam, rodziła też żona kolegi - o matko jakiś horror przeszła. Gdybym tam nie rodziła to pomyślałabym że tam jest istna rzeźnia :( Nie wiem o co w tym chodzi, że jedni mają szczęście a inni przechodzą w traumę. Voltare - w Twoim przypadku zostaje jeszcze prywatny poród w klinice. W B-stoku moja koleżanka płaciła niedawno za cc 1500 zł, resztę dopłacał nfz. Warunki komfortowe, dostała wyprawkę dla dziecka, personel wypił z M szampana, cud, miód i orzeszki :) Tylko w tym wszystkim wkurzające jest to, że płacisz składki i musisz sięgać do własnej kieszeni żeby ktoś potraktował cię jak człowieka. Surfitka - czyżby Twój lokator wdał się w mojego syna? Zawsze był problem ze zmierzaniem czegokolwiek, uciekał. Płeć poznałam dopiero w 28 tygodniu. Z moim M to można oszaleć :D Jak przed Nowym Rokiem składał pracę na swojej podyplomówce to się zarzekał, że już edukację zakończył a dzisiaj słyszę słodkim głosikiem: wiesz jest nowe szkolenie w ramach kapitału ludzkiego.... no i jak tu nadążyć za facetem, ech.... ale przecież mu nie zabronię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmijjjjjjjjka
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Voltare - nawet nie próbowałbym Cię wysyłać w zaawansowanej ciąży w tak daleką podroż :) Myślę, ze gdzieś bliżej Ciebie są też takie kliniki, jak przyjdzie pora to poszukasz a póki co wypada życzyć wpadki. Wczoraj w przedszkolu jedno dziecko miało urodziny, przychodzę po małego a pani mi mówi, że Michaś śpiewał sto lat jak zawodowiec :P Co prawda ja z tego zrozumiałam tylko "to lat, to lat" i dalej coś w swoim języku ale linię melodyczną trzymał do końca. Śmieszne są te dzieciaki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejki! Idiotyzmu dc-dzwonie jeszcze raz do lekarza zeby sie umowic-trafiam na ta sama panie i ta mi znow mowi o diagnozie,wiec od nowa jej tlumacze i mowie ze dziecko ma czeste infekcje-a pani mi na to ze ona uwaza ze moje dziecko potrzebuje zobaczyc lekarza od leczenia infekcji:):):):)No rozwalila mnie totalnie i poddalam sie-zadzwonilam do pediatry,opowiedzialam co i jak czym wprawilam dziewczyny w zdumienie bo jak moze ktos za biurkiem komu diagnoza lekarska sama w sobie nic nie mowi ognorowac skierowanie od innego lekarza i kierowac do zupelnie innego specjalisty.Dzis pojechalam do gabinetu i jedna z pielegniarek sama tam zadzwonila,slyszalam te sama spiewke ale tym razem dziewczyna mowi ze dr zyczy sobie aby ten wlasnie specjalista skonsultowal dziecko i czy ma podac do telefonu lekarza zeby pani raczyla umowic wizyte?Lekarka przy tym byla i sama byla zdumiona taka postawa. Wyszlam dzis z Amelka na krotki spacerek-pierwszy po chorobie,zobaczymy ja zareaguje.Nie moge trzymac jej caly czas w domu ale boje sie o nia,chcialabym zeby choc na troche odpoczela od tych chorob. Jagody-nie czepiaj sie szczegolow-znam takich co slowa bardzo wyraznie "spiewaja" a z linia melodyczna juz maja znacznie gorzej-Michas slowa opanuje a grunt ze chlopak spiewa:):) Wlasciciele domu w ktorym mieszkam(ja na parterze,oni na pietrze) najpierw remontowali u siebie wmieszkaniu a tarea remontuja piwnice,mozna oszalec-te tekturowe sciany tutaj nic nie wygluszaja i kazdy wieczor to wiercenie i pukanie.Nie ma to jak wlasny dom.No bede konczyc bo dzis padam na nos-dziecko wstalo nad ranem i juz nie chcialo spac-dopiero jak ja poturlalam sie dopracy to nasza corka laskawie zasnela-zobaczymy jak bedzie dzisiaj. Buzki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Jagoda, no wreszcie odebralam maila od Jagody - przyszedl jako spam :o Sliczny ten przedszkolaczek !!! I z tego co mama pisze bardzo zdolny ;) Ja tez wam postaram sie cos wyslac dzis. Telesforka, czasem sie trafia na takich durnych ludzi. Znajac zycie ta kobieta dlugo tam nie popracuje jak bedzie miala problem umawiac pacjentow. A spacerek Amelce na pewno nie zaszkodzi. Voltare, z tego co wiem u nas w USA pierwsza cesarka nie jest wskazaniem do kolejnej i wiele porodow drugich odbywa sie naturalnie. Z reszta z tego co wiem lekarze chca odejsc od takiej ilosci cesarek, bo w USA 30 % porodow konczy sie cc, nie przoduja co prawda, ale sa w czolowce ;) Ja mam ogromna nadzieje, ze i tym razem uda mi sie urodzic bez noza - ginek cos mowil, ze moze wogole bez szwow sie obejdzie :P Ale w takie cuda nie wierze. Nikogo nie mam zamiaru przekonywac do kolejnej ciazy. Mam nadzieje, ze uda wam sie po prostu "wpasc" tylko przestancie uwazac w te dni :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Jagoda, no wreszcie odebralam maila od Jagody - przyszedl jako spam :o Sliczny ten przedszkolaczek !!! I z tego co mama pisze bardzo zdolny ;) Ja tez wam postaram sie cos wyslac dzis. Telesforka, czasem sie trafia na takich durnych ludzi. Znajac zycie ta kobieta dlugo tam nie popracuje jak bedzie miala problem umawiac pacjentow. A spacerek Amelce na pewno nie zaszkodzi. Voltare, z tego co wiem u nas w USA pierwsza cesarka nie jest wskazaniem do kolejnej i wiele porodow drugich odbywa sie naturalnie. Z reszta z tego co wiem lekarze chca odejsc od takiej ilosci cesarek, bo w USA 30 % porodow konczy sie cc, nie przoduja co prawda, ale sa w czolowce ;) Ja mam ogromna nadzieje, ze i tym razem uda mi sie urodzic bez noza - ginek cos mowil, ze moze wogole bez szwow sie obejdzie :P Ale w takie cuda nie wierze. Nikogo nie mam zamiaru przekonywac do kolejnej ciazy. Mam nadzieje, ze uda wam sie po prostu "wpasc" tylko przestancie uwazac w te dni :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Surfitko, jak będziesz podsyłała zdjęcia - do mnie wyślij na prywatny adres (ten z nazwiskiem @post.pl). Omegowy adres umarł śmiercią naturalną. Już nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć Nineczkę:) Jagody - dziękuję za przesyłkę. Przedszkolak z Michałka jak się patrzy. I jaki on już duuuuuży:) Telesforka, Voltare - buziaki dla córeczek:) od e-babci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc! Amelka znow chora-z temperatura,gardlo czerwone,nic nie chce jesc.Juz nie wiem z czego,tak sie na nia uwaza a i tak chora.Naprawde zaczynam sie sklaniac ku idei ze jest to skutek jakiejs alergii.Nie wiem,zobacze co powie ten alergolog-immunolog.Ja mam dosc a co dopiero moja mala dziewczynka. Buzki dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×