Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Piotr_kraków

----Nieznośna żona - POMOCY !! co robić - istna hrabianka----

Polecane posty

Jestem :) miałem kłopoty z komputerem jestem raczej dostępny tylko w pracy bo w domu nie mam dostępu do sieci :( dziękuję za mądre uwagi wczoraj trochę poskromiłem ukochaną i kita jej trochę opadła - jak na razie jest grzeczna zobaczymy co będzie dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie krol
Witam wszystkich Wlasnie znalazlem ten topik... czytam, czytam i widze, jak bardzo problemy Piotrka pasuja do moich, moze nie calkowicie, ale odzwierciedlaja sytuacje, ktora panuje w moim zwiazku. Widze, ze nie jestem jedyna osoba, ktora ozenila sie z krolewna. Z jedna roznica...... Ona ma corke, jedynaczke, mozecie sobie wyobrazic, ze jablko nie spada daleko od jabloni.... Innym slowem.... mam dwie krolewny w domu. Niedawno „uderzylem tzw. piescia w stol“ i zaczalem walczyc oswoje w domu, ale nie wiem czy wystarczy mi sil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piort odezwij sie
jak poskromiłeś ukochaną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"nie krol\" - słuchaj pozostaje mi - życzyć Tobie powodzenia . Chyba , że opiszesz swoje problemy z \"królewną\" (całkiem możliwe , że podobne doświadczenia pomogą nam wzmocnić nasze siły) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hhehhe - trudno w kilku zdaniach określić jak to zrobiłem - chyba zacząłem walczyć \"tą samą bronią\" . Jak widzę jest to najwyrażniej skuteczne . Ale jest to trudna walka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie krol
Moj problem w zwiazku polega na tym, ze nie rozumiem zachowania mojej zony. Staram sie naprawde aby byl usmiech w naszym zwiazku, wywiazuje sie z obowiazkow, przynosze naprawde niezla kase do domu, staram sie byc podpora w trudnych sytuacjach i pomagam w rozwiazywaniu problemow, drobnych i duzych. Ale.... Moze podam kilka przykladow: Pracuje od 7:00 do 17:00, w domu jestem o 17:30 bo odbieram jeszcze dziecko ze szkoly. Slowa mojej zony? Ty pracujesz tak dlugo, dlaczego nie pracujesz krocej jak inni. Hm... Nikt z moich znajomych nie pracuje krocej! Mysle, ze to normalny czas pracy, a moze sie myle? Zona prosi mnie o zalatwienie czegos w urzedzie. Jade tam, sprawe zalatwiam i mysle ze jest ok, ale..... Zona mowi: Mogles to lepiej zalatwic! Hm... brak mi tutaj slow Jej corka moze wszystko. Gdy ma zly humor to pyskuje, do matki i do mnie, zdarzylo sie, ze rzucila jedzeniem na podloge, bo nie bedzie jadla ryby, jak cos przeskrobie, to tlumaczy sie klamstwem. Ale... sprobuj zwrocic jej uwage, to matka staje sie jej adwokatem i przy dziecku zaczyna ze mna klotnie i mowi mi ze nie mam jej sie czepiac. A w nagrode jada do sklepu i corka wraca z nowym czasopismem, albo zabawka, dobre nie? Ostatnie miesiace czuje sie jak automat, brak mi usmiechu, tym bardziej ze mam przypuszczenia, ze zona mowi mi tylko to co chcialbym uslyszec. Dotyczy to telefonatow, spotkan itp. A ja czuje, ze cos jest nie tak. Probowalem walczyc jej bronia i zwracalem jej uwage na kazda drobnostke, wywolalo to placz i nerwowke na maxa, troche sie zmienila, ale po 2 tygodniach znow sie zaczelo, uslyszalem np. pytanie: Dlaczego potrafie sie smiac w pracy do innych, gdy miedzy nami jest klotnia? Hm.... O ile wiem, gdy ona rozmawia z kims innym to smieje sie bardzo serdecznie o tej osoby... Jak to zmienic? Nie chce i nie bede jej kelnerem albo parobkiem w naszym zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie pomysleliscie ze moze Wasi najblizsi cierpia na jakas dysfunkcje psychiczna, zaburzenie osobowosci? Na przyklad borderline ktore charakteryzuje sie zmiennoscia nastrojow, nastawienia, agresja, wsluchaniem w siebie (odpornoscia na argumenty, czesto rzeczowe) i wlasne racje, egocentryzmem przy jednoczesnym obwinianiu innych o w/w i czesto tez wulgarnoscia. Moze warto sie temu przyjrzec z tej strony? Albo... zastanowic sie nad soba jesli partner wykazywal takie symptomy wczesniej. Dlaczego z nim, z nia jestem? Co mnie zaprogramowalo na taki zwiazek, na to ze dopuscilem-lam do \"wychodzenia sobie na glowe\"? Moze wydaje sie Wam to troche oderwane od tematu ale zareczam ze nie jest. Po prostu kolejna opcja do przemyslenia. A o bpd mozna poczytac na stronie www.szybkanauka.net/bpd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"nie krol\" - opisałeś w kilkunastu zdaniach swoje codzienne życie - z tekstu , który przeczytałem wiele wynika . U mnie w związku chyba nie jest , aż tak źle jak u Ciebie - ale reasumując można wnioskoać , że chyba nadgorliwość robi odwrotne efekty od oczekiwanych. Zastanawiam się jak by to było - gdyby tacy jak my od początku byli \"luzakami\" i mniej przykładali się \"w codziennym życiu\" \"aardvark\" zaraz poczytam na tej stronie opis , którego link napisałaś. Kiedyś czytałem o \"DOMIN\" czyli dominacja jednej osoby w związku nad drugim - to jest dopiero temat :) !!!!!!! polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisze troche \"tendencyjnie\" bo moj maz jest borderline i troche z tego o czym Wy piszecie znalazlam w jego zachowaniu. Choc jest to oczywiscie wydanie indywidualne w wypadku kazdego z naszych partnerow, jednakze schemat, podloze - jest takie samo. Walcze z jego zaburzeniem od kilku lat. Bylo bardzo zle ale jest poprawa - glownie dlatego ze dysfunkcja \"zanika\" z wiekiem (objawy lagodnieja). Nie twierdze ze kazda hetera czy macho sa bpd - ale zawsze warto sprawdzic. Rzecz nazwana wywoluje spokoj bo nareszcie mozemy okreslic co jest przyczyna zachowan ktore nas bola i ktore sa \"nie w porzadku\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie krol
aardvark/Piotr_krakow dzieki za szybka reakcje Te przyklady, ktore podalem, to tylko odrobinka tego wszystkiego. "egocentryzm przy jednoczesnym obwinianiu innych o w/w i czesto tez wulgarnoscia" Swietnie trafione, dokladnie tak to u nas w zwiazku jest. Moja zona odbiega szybko od tematu podczas dyskusji i skupia sie na szukaniu winnego, a gdy stawiam jej czola, to wyzywa mnie od debili, ze mam sie isc leczyc itp. Nie przyczynia sie do rozwiazania problemu, najwieksza sile kladzie na obwinieniu. Zdazalo sie juz, ze obrywalo mi sie za slowa i czyny innych. Dziekuje za informacje, zaraz sobie poczytam i wroce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie krol - słuchaj spodkałem się kiedyś z opinią mądrej osoby , która mówiła - że z takimi osobami trzeba postępować równie dziwnie jakie one są . Mam na myśli efekt gdy - żona będzie Cię obwiniała nie daj się sprowokować tylko \"przytakuj jej jaka to ona jest mądra i jak dobrze mówi :) \" i śmiej się wtedy z tego . Nie będzie miała wtedy powodu by na Ciebie coś mówić \"w końcu przyznajesz jej rację\" a \"wątroba jej wybuchnie\" ze złości , że Cię to bardzo bawi - heheheh :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie krol
Piotr_kraków / ten pomysl to jeden z mozliwosci. Owszem, przyznalem jej juz do swietego spokoju kilkanascie razy racje,ale... takie zachowanie pociaga za soba nastepujace sprawy: 1. ona dzwoni do kolezanek, do matki i opowiada jaki to ja jestem niedobry, ze musze sie leczyc, ze przyznaje jej racje a i tak robie swoje itp. 2. przy nastepnej, najdrobniejszej dyskusji ona podbudowuje swoje wypowiedzi wlasnie tym, ze ostatnio przyznalem jej racje ;) hehe niezle co? 3. po tym jak "przyznaje jej racje" padaja nastepujace zdania: - jak my mamy funkcjonowac? - jak sie nie zmienisz i nie bedziesz zauwazal takich spraw (np. bo uzylem w zdaniu liczby mnogiej a nie pojedynczej, ale to dluzsza historia) to oswiadczam ci, ze moja cierpliwosc sie konczy i odejde Wlasnie przeczytalem kilka artykulow na temat tego borderline i gdybym nie mial silnego charakteru to bym sie chyba zalamal. To co sie w naszym zwiazku dzieje, opisane jest jako raczej mieszanka kilku syndromow. Potwierdzaja sie takie objawy jak: zmiennosc nastroju, zmeczenie wieczorem, skrajnosc uczuc (biale-czarne) , lek przed samotnoscia, lek przed choroba (zaznaczam, ze moja zona zjada tabletki jak inni ludzie cukierki) jej corka jest faszerowana ciagle tabletkami, od vitaminy B poprzez picie cieplej wody z miopdem nad ranem, az do tabletek, ktorych dzialanie wogole nie jest znane, ale ostatnio zabralem ze stolu okolo 10 opakowan)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"nie krol \" - nie wiem co Ci doradzić bo sam w ułamkowym stoponiu w porównaniu do Ciebie mam problemy. Myślę , że znajdą się tu osoby co coś doradzą . To forum jest otwarte więc - możesz i Ty z niego korzystać w celu rozwiązania Twojego problemu. Życzę cierpliwości pokarzę się tu potem lub jutro . Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudny problem - jak rowniez zdaje sobie sprawe jak ciezki do opisania. Bo trzeba by bylo nagrac te Wasze przepychanki slowne, klotnie, argumenty - zeby miec pelny obraz. Zeby niczego nie uronic. Zeby byc wiarygodnym. Przede wszystkim przed samym soba. Ze to nie ja jestem przyczyna, nie ja jestem winien/winna temu wszystkiemu (bo po takiej dawce atrakcji jestesmy w stanie nawet siebie obwiniac i szukac w sobie odpowiedzi na pytanie: dlaczego) i ze z naszym partnerem cos nie tak. Potrzebujemy - bardziej dla samych siebie - potwierdzenia tego co powyzej napisalam. Siedze w temacie od wielu lat i mozna powiedziec ze sie w nim zasiedzialam. Przyczyna pierwotna okazalo sie (teraz pewnie troche nie na temat bedzie) to iz jestem DDD (dorosle dziecko dysfunkcji) i dlatego wybieram dysfunkcyjnych partnerow (to nie pierwszy moj zwiazek w ktorym dzieja sie dziwne rzeczy, w ktorym partner zachowuje sie toksycznie). Gdy dowiedzialam sie o tym co mezowi dolega - odetchnelam z ulga. Znalam juz wroga. I uwierzcie mi - ze to nie takie proste zaczac z nim walczyc bo to nie tak jak piszecie - uzyc tej samej broni, tez tak krytykowac, oskarzac... W przypadku bpd takie metody (i wogole wiekszosc sprawdzonych metod w \"trudnych zwiazkach\") jest bezskuteczna jesli nie szkodliwa nawet. Nie macie czasem wrazenia ze stapacie po lodzie, chodzicie jak kolo jajka - zeby tylko czegos nie powiedziec co mogloby wywolac efekt domina... Ze wlasciwie jestescie w ciaglym stanie czuwania z wlaczonym autocenzorem. Dla swietego spokoju. I w glebi duszy liczycie ze cos sie \"samo zmieni bo samo sie zaczelo\"... I to ze czlowiekowi niezaburzonemu mozna wytlumaczyc i wezmie sobie do serca - a zaburzony niczego do wiadomosci nie przyjmuje, a nawet traktuje jako atak na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie byly tez podejrzenia ze maz cierpi na schizofrenie prosta - i nie sa one do konca wyjasnione. Napisze cos wiecej wkrotce - na razie musze wyjsc. Trzymajcie sie wszyscy - dziewczyny i chlopaki! Jakos sobie razem tutaj poradzimy, prawda? I zawsze jakos to razem razniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie krol
Narazie czytam dalej wszystko co jest opublikowane na temat borderline. Mozna sie duzo dowiedziec. W stosunku do zony zmienilem postepowanie przed tygodniem, po kolejnej awanturze o nic i prowadzeniu dowodow, kto jest winny. Oznajmilem jej, ze: nie mam ochoty i nie bede z nia dyskutowac o problemach, ktore nie zasluguja na uwage. Oznajmilem, ze moja otwarta dlon jest wyciagnieta w jej kierunku i od niej zalezy czy ja wezmie czy nie. Powiedzialem, ze moje serce mowi TAK, ale rozsadek mowi juz NIE. Mam silny charakter i nie poddam sie jej grozb, ze mnie opusci, albo jak powiedziala, ze" mi zrobi mi swinstwo" (zdrada?) Narazie poskutkowalo, ale intuicja mowi mi, ze tegoroczne Swieta Bozego Narodzenia beda zimne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się , że Topik nie umiera ale wręcz odwrotnie rozwija się i służy wszystkim . Mam nadzieję , że może dołączą do nas inni , którzy dorzucą coś od siebie - ( choćby jedno zdanie ) . Pozdrawiam i zapraszam serdecznie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wprawdzie ja nie mam takich problemów w związku, więc nie czuję sie w żaden sposób \"specjalistką\" w temacie, ale może napiszę parę słów po prostu ... jako kobietka :) Bardzo ciekawą kwestie poruszyła aardvark, myślę, ze wiele wnosi do tematu i moze dużo wyjaśnić, zwłaszcza jeżeli chodzi o nie króla nie wiem jak wy, ale ja wielokrotnie już spotkałam sie z sytuacjami, że właśnie dobrzy mężczyźni (w szerokim tego słowa znaczeniu) często mają takie problemy z kobietami - nie wiem czy to jest zasadą czy nie,jednak jednego jestem pewna: nieststy kobietę jest bardzo łatwo \"zepsuć\". Oczywiście nie zrzucam winy na facetów - trudno ich zresztą winić za to, ze sa wspaniałymi mężami, partnerami, po prostu przykre jest to, że naprawdę jest bardzo, ale to bardzo niewiele mądrych kobiet, które potrafią docenić tę dobroć - większość z nas niestety po prostu ją wykorzystuje w myśl odwiecznej zasady \"daj palec, a weźmie całą rękę\". Nie mówię, że mężczyzna powinen być tyranem, złośnikiem, itp. - po prostu są typy kobiet, z którymi trzeba postępować \"bardziej twardo\", stanowczo, pozwolić, żeby to ona zabiegała o pewne rzeczy w zwiazku, pozwolić sobie na błędy ( nawet świadomie), czasami może na pewną obojętność ... dlatego wydaje mi się, ze Potr ... kombinuje w dobrą stronę :) to taka moja luźna refleksja - po prostu jeszcze jeden głos w temacie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie krol
Mala megi/ napewno w tym cos jest, daj palec a bedzie chciala cala reke, dlatego bardzo na to zwracam uwage, aby nie biegac przy niej w kolo jak malpka cyrkowa. Oczywiscie bylem swiadom tego, ze zarzuci mi obojetnosc, brak okazywania uczuc i ze sie zmienilem na gorsze, ze nie zajmuje sie corka jak kiedys. Mam ale zamiar wytrwac w tej postawie, wszystko jedno jaki bedzie tego rezultat dla naszego zwiazku. Apropos jej corki, to ona jest ila tylko dla tych i wtedy, gdy jest jej dobrze i czuje prezencik albo pochwale. Jej oblicze zmienia sie ale diametralnie, gdy powie jej sie, aby posprzatala w swoim pokoju, bo od 2 tygodni leza brudne ciuchy na podlodze. Obie jej babcie zauwazyly ten problem, ale mamusia preferuje spokojne rozmowy z corka, ktore wlasciwie nic pozytywnego nie przynosza. Corka wydziera sie na nia kiedy chce i jak chce, a slowa "przepraszam" wogole nie zna. Swietnie potrafi grac poszkodowana w szkole, albo ze ja boli brzuszek, a matka szybciutko biegnie na pomoc. Przypominam sobie jak raz wyszla z lazienki dla gosci i oznajmila, ze recznik smierdzi. Na prosbe matki aby przyniosla poprostu nowy, odpowiedziala ze nie wie gdzie sa i nie przyniesie. Bron Boze powiedzialbym cos wtedy do niej, to jej matka zrobilaby z tego dyskusje na caly wieczor. Znow slyszalbym ze czepiam sie niej, ze to ja jestem winnym temu, ze corka mnie juz tak nie lubi jak kiedys. czasami nie mam na to ochoty, naprawde....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie krol ---> to bardzo trudna sytuacja i właściwie, juz drugi temat by sie z tego wyłonił - przecież tworzycie rodzinę, mieszkacie razem, wspólnie przezywacie te sytuacje, wziąłeś na siebie te odpowiedzialność, jaka jest wychowanie dziecka, więc powineneś miec prawo wychowywać ją również zgdnie ze swoimi zasadami. To przykre, ale cokolwiek byś nie robił, to zawsze bedzie jakaś forma wychowywania (obojetność to tez forma wychowywania, tyle, ze zła) - to nie jest tak, że jak sie wycofasz, będziesz stał potulnie z boku to nie przykładasz ręki do tego - wiem, ze najprościej jest mówić, doradzać i że już tracisz zapał, ale naprawdę powineneś wyegzekwować sobie to prawo no cóż, może troszkę zbaczamy z tematu, ale u ciebie to się jednak bardzo zazębia, jedno wynika z drugiego ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie krol
Dziekuje, musze ulozyc sobie jakis plan na to wywalczenie rownego prawa w tym zwiazku i prawa wychowania, bezwzglednie na czy to sie moeje zonie podoba czy nie. Narazie uciekam do domu, bede jutro, czesc wszystkim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dee 40
Witam, poczytałam trochę temat. U mnie taki problem występuje u rodziców. Z wiekiem niestety jest coraz gorzej. Sama nie wiem jak mój tato wytrzymuje to wszystko. Ja też przez te zachowania byłam kłębkiem nerwów. W poszukiwaniu pomocy znalazlam stronę o borderline, Tam znalazlam opis zachowania mojej mamy ......in out. Tylko co z tego , co można zrobić. Mama ma 65lat i o lekarzu nie chce słyszeć. Stawiajcie już granice bo potem będzie za późno.Tato tego nie robił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czasami sie zastanawiam, skąd ludzie biorą tyle siły, skąd tyle energii do walki (w pozytywnym znaczemu), do ratowania czegoś, co wciąż przelatuje im przez palce ... Podziwiam ich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie krol - zachowanie corki Twojej zony (nie piszesz ile ma lat) mozna porownac do niegdysiejszego zachowania mojego meza ktory byl po 40-ce. Ona po prostu Wami manipuluje. Wymusza takie zachowania jakie jej sa na reke a robi histerie jesli zwroci sie jej uwage (slusznie zreszta). Wyobraz sobie teraz mezczyzne 40-letniego zachowujacego sie w taki sam sposob. Dochodzilo do tego ze jak poprosilam grzecznie zeby sciszyl telewizor to wylaczal go i rzucal pilotem o ziemie. Nie dalo sie mu NIC powiedziec byl tak drazliwy. Zwrocenie NAPRAWDE grzecznie (bo zawsze jesli o cos prosze to uprzejmie, nic nie kosztuje) uwagi owocowalo eskalacja oskarzen co to ja nie zrobilam wtedy czy wtedy, co moje dzieci zrobily, co moi znajomi/przyjaciele itp itd z pustego pudelka po masle pozostawionego w lodowce czy syfu na stole kuchennym zrobilo sie polowanie na czarownice w ktorym za te czarownice robilam ja. Najgorsze jednak nastapilo gdy po wypadku bylam unieruchomiona na wozku - nie dosc ze co dzien awantury (nie umial sobie poradzic z tym ze nagle ja nie moge wielu rzeczy zrobic), oskarzanie mnie o to ze zrobilam to celowo (co przypominalo mi matke ktora oskarzala mnie ze chce ja zlosliwie wykonczyc i na dodatek mam w tym wspolnikow ktorym daje znaki wygladajac przez okno albo wracajac inna droga ze szkoly), wyzywanie sie slowne na moich dzieciach, trzaskanie drzwiami, rzucanie przedmiotami, kopanie mebli, straszenie w samochodzie ze roztrzaska nas o mur... I krzyk, krzyk, krzyk z byle powodu. Nawet jak o cos poprosilam bo sama nie moglam tego zrobic - zanim mi pomogl bylo tyle wypominania i narzekania ze on pracuje i jeszcze musi sie mna zajmowac. Jesli znajdziemy sie w sytuacji ze kogos potrzebujemy i otrzymamy taka \"pomoc\" - to zostaje nam na zawsze uraz. To mialo miejsce w okresie najwiekszego (jak dotad pamietam) nasilenia choroby i naprawde sama sie sobie dziwie ze przetrwalam to jakos. Niestety - ten okres przyniosl utrate szacunku i zaufania - i tylko dlatego jestesmy razem ze powod byl w chorobie, czyms niezaleznym od niego. Choc nadal nie moge na meza liczyc jako na wsparcie, jestem filarem tego domu, tej rodziny i czuje sie czasami jak Atlas. Tylko pytam wtedy siebie: czy ktos mnie prosil o to co sama na siebie wzielam? Wiec nie mam pretensji do nikogo. Jestem w trakcie terapii wspoluzaleznienia i DDD. Zrozumienie siebie wiele mi pomoglo. Moj maz byl jak dr Jekyll i Mr Hyde. W sekundzie mogl zmienic sie z jednego w drugiego, bez powodu, bez dania racji - probowalam znalezc przyczyne ale jej po prostu nie bylo. To co przed sekunda wywolalo jego radosc moglo za chwile wywolac jego wscieklosc. Byly tez proby uszkodzenia ciala ale wtedy myslalam: niech cie szlag trafi bedziemy mieli spokoj. Potrafil przedzwonic na sekstelefony i jakies gry dwie tygodniowki - a gdy mu zwrocilam uwage to oczywiscie zrobil awanture. Dodam jeszcze ze bylam w obcym miejscu, zaczynalam od nowa i nigdy nie mialam w nim wsparcia. Zaszlam daleko ale wylacznie o wlasnych silach. Maz nigdy nie wierzyl ze mi sie uda. Wybaczcie, troche sie rozpisalam. wrocily wspomnienia sprzed kilku lat. Moze to dobrze ze pamietam, to takie swego rodzaju memento... I gdyby nie to wszystko nigdy bym nie zrozumiala ze od najwczesniejszych lat bylam skazana na niewlasciwe zwiazki jako dziecko z dysfunkcyjnej rodziny. Czyli - jakas pozytywna strona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dee40
Nie król ja od zjadania leków na :wątrbę , na żołądek, przeciw zawałowych, witamin....itd, itd uwolniłam się dopiero we własnym domu. Ale dzieci swoje muszę bronić przed "leczeniem" babci. A świąt się boję co roku.....nigdy nie wiem jakie będą. aardvark czy my się nie spotkałyśmy na forum borderline:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech. Piotruś, Piotruś.... Widzisz też tak miałem.... W moim przypadku nic nie pomagało. Ani prośby, ani straszenie, ani nawet to, że po jakimś czasie tak mi to zaczęło przeszkadzać, że po prostu wyprowadziłem się z domu. Miałem jej tak serdecznie dość, że rozwiodłem się na jej warunkach aby tylko dała mi spokój.. Myślisz, że coś się zmieniło?? Człowieku.. Wpakowałeś się z babą na minę tak samo jak ja. Jedyne chyba wyj ście jest drastyczne mocno, ale z takim typem nie da się inaczej. Tylko odstrzelić. Potrafia zatruć życie czy jesterś z nią czy już nie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dyskusja coraz ciekawsza - fajnie , że na TOPIKU zjawiają się ludzie co mogą podzielić się reflekcjami . Dziękuję wszystkim za dotychczasowe wypowiedzi . Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość refleksjami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×