Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Psełdonim

Konkurs kokietowania cd...

Polecane posty

Gość Ubi Lex....
I moje serce ściśniete okrutnie... Ten topik, pomimo iż nie pisałam zbyt dużo, był mi bliskim bratem, był mi przyjacielem. Odnajdowałam w Was spokój, dojrzałość, sympatię.i tak wiele ciepła w otwarciu na drugiego człowieka. Życzę Wam wszystkim prostych dróg przez życie:-) A jadąc nad Śniardwy, już zawsze będę myślała o "Kluczu" Żegnajcie zatem:-) Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałaś rację Rybko, powrót na topik kusi. Nie jest to jednak powód, by go skasować. Po co kasować tyle dobrych, ciepłych słów ? Wczoraj też tu byłam, przeczytałam sobie spokojnie Kronikę Olsztyńską. Sasza poświęcił swój czas, by ją tu zamieścić. Pomyślałam, wrócę tam na chwilę i było warto. Przecież jesteście tu nadal, przeczytacie, co piszę. Nie wiem tylko, czy doczekam się odzewu. Ukradli nam jedną porę roku, mnie brakuje zimy, psychicznie. Jestem zawieszona między jesienią a wiosną, nie wiem, gdzie jestem. Rybko, a gdzie jesteś Ty, w podróży ? Sasza, może znużył Cię troszkę swój własny topik, ale odpoczywałeś kilka dni, pora wracać . Ubi Lex, Limonko, zostawcie słowo lub dwa, co u Was dobrego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Melanio Mam kontuzje prawej reki, wiec pisanie zawieszam az do rozprucia gipsu :) Jeszcze mi nie powiedziano, kiedy to nastąpi. Jesli ktos ma dobre rady, jak sie myc, ubierac, rozbierac jedna (lewa) reka, to bede bardzo wdzieczna. :) Ten problem \"wyskoczyl\" dzisiaj i w tej kwestii jestem badlozielona. Aha, gips siega prawie do lokcia. Papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Limonko, przykre. Wróciłam tu coś sprawdzić, i zobaczyłam Twój wpis. Ja miałam łatwiej, jak się połamałam, to tak, że nie musiałam się przez kilka tygodni ubierać :) Leżałam sobie wygodnie na wyciągu na plecach prawie sześć tyg, a lato było stulecia :D Kuruj się , wymagasz pomocy fizycznej, przy drapaniu drutem pod gipsem też. Trzymaj się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koleżanki
Dziękujemy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koleżanki
:-) Koleżanki czują się podziękowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnięty przez gęś
Gęś jest moim ulubinym ptakiem. Zajmuje drugie miejsce po kaczce, która jest moim najbardziej ulubionym drobiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W obecnych, niespokojnych czasach, sugerowałabym powstrzymanie się od głoszenia sądów, jakoby kaczka była drobiem. Może to być odebrane co najmniej jako nadużycie semantyczne. Że o kłamstwie lustracyjnym nie wspomnę. :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnięty przez gęś
A Ty wiesz, Ryba, że pana prezydenta to ja kiedyś poznałem osobiście? Ja to pamiętam, on nie. Pan prezydent zgubił pracę magisterską mojego kolegi, żeglarza Maśnickiego? Tuż przed samą obroną. Pamiętam, że w całym dziekanacie wszyscy latali jak kot z pęcherzem, szukając tej pracy. Z p. prezydentem na czele. Już myśleliśmy pić wódkę bez obrony. Picie wódki przed ceremonią miało za to miejsce kiedyś, kiedy wspólnie z Jurewiczami czekaliśmy przed kaplicą na Wiktorówkach, na ojca Leonarda, który się gdzieś zapodział. A Jurewicze specjalinie przyjechali w Tatry, żeby dokonać ślubu. W końcu kapłan się zjawił. Pobłogosławił młodej parze a później z czystym sumieniem zasiedliśmy w przesławnej kuchni pod kaplicą i przy pomocy jednego kieliszka, po góralsku, świętowaliśmy to szczęśliwe wydarzenie. Do Roztoki wyszliśmy późno w noc, zabłądziliśmy oczywiście po ciemku. Ale kol. Maśnickiemu było to obojętne. Nie dał za siebie nieść plecaka. A tak najbardziej, to on miał ochtę zalec pod jakim smreczkiem, mimo że to się działo w połowie miesiąca października.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh, to znaczy, że już wtedy miał problemy z ginącą dokumentacją? :classic_cool: [znów nie okazuję władzy należytego szacunku... :-0 ] Dziś od rana myślę o emigracji. Islandia lub Nowa Zelandia. Jednak to drugie. I stado owiec do pasania. :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy w Nowej Zelandii kobieta ma coś do gęgania, pfu! gadania? No, do powiedzenia? Ściskam was, kochani 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnięty przez gęś
E tam, Ryba, zaoomniałaś o moich wrzosówkach? W sobotę wieczorem i zachodzie, wybrałem się na hektarową inspekcję. Udalo mi się zaniecić ognia, choć wiało strasznie z zachodu i ipiec jedną kiełbaskę. Jedząc ją, spojrzałem w kierunku Gietrzwałdu i... zdumiałem się. Na tle niemal już nocnego, granatowego nieba, wisiała cudna, złota zjawa. Oświetlona wieża Sanktuarium. Wreszcie rzucili na nią światło elektryczne :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnięty przez gęś
Nowa Zelandia nie jest zła. Nauczał mnie kiedyś angielskiego Johatan, Nowozelandczyk, który przwędrował do Alensztata za kobietą. Wcześniej zwiedził kawał świata. Ale nasze jeziora nas zachwyciły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i bardzo pięknie. A mnie wczoraj przyszło podziwiać kolejne ukryte gazowe latarnie w Warszawie. I przemykającego między nimi biało-rudego kota. Gdyby jeszcze prószył śniego, byłoby bajkowo... Jak onegdaj w Poznaniu, kiedy to prawdziwie zimowym, grudniowym popołudniem całe zaśnieżone Jeżyce spowił zapach gorącej czekolady, gotowanej w Goplanie. A lampy uliczne tonęły w delikatnej mgle, w której białe płatki tańczyły zamaszystego oberka... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnięty przez gęś
Zamiast wrzosówek można ewentualnie wypasać hajlandery. Z daleka wygląda jak bizon, więc byłaby do tego atrakcja turystyczna. Zamiast za pastucha, mogłabyś robić za Czerwonoskórego, pozorując łowy z zasadzki. Nauczę Cię robić łuk :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnięty przez gęś
Chociaż czekaj, nie ma potrzeby wyrabiania łuku. Janowicz ma na stryszku. Profesjonalny, na bloczkach, z przepięciem. Kiedyś sobie z niego strzelaliśmy. Tym łukiem idzie powstrzymać lokomotywę, a nie tylko klepnąć dziką krowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnięty przez gęś
Ja gazowe latarnie w stolcowym mieście kojarzę jedynie na Agrykoli. Są gdzieś jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnięty przez gęś
Ryba? A Ty wiesz, gdzie w okolicach Filharmonii Wedel (dawniej "22 lipca"0, ma kawiarnię fiermową? Sprzedają tam świetną czekoladę, której zapach unosi się znad tej cwanej maszyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnięty przez gęś
Zrobi się wyciąg z kory dębu i wykąpie Cię w nim. Zresztą, turystom się wmówi, że jesteś Indianinem. Siła sugestii jest ogromna. Nie połapią się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnięty przez gęś
Wiedziałem jedynie o Agrykoli. Nawet kiedyś byłem świadkiem ich zapalania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytanie... :-) Oczywiście, że wiem. Ilekroć tamtędy przechodzę, wchodzę do sklepu-kawiarni, tylko po to, żeby się \"nawąchać\". :-) Ale nie każda serwowana tam czekolada jest \"aż tak\" dobra. Ale tamtego zapachu nad wieczornym Poznaniem nic nigdy nie przebiło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Islandii wyemigrowała pod koniec lat 80. moja koleżanka. Jako żona dla Islandczyka. On miał problemy ze znalezieniem żony, a ona tu męża. Nieliczna Polonia wyszła naprzeciw ich oczekiwaniom.:))))) Zajechała, została przedstawiona, zatrudniona, po czym wydana za mąż. Potem się zakochała. W mężu :))))) I tak oto Islandczyk kocha Polkę, zupełnie nieświadomy, dlaczego jego żona nie miała szans na zamążpójście :))))))))))))))))))))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dlaczegóż nie miała szans? Ale to prawda, cała nadzieja w emigracji! :D Moja bliska koleżanka jest tego dowodem. Nie, moment, nie jedna, ale co najmniej trzy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnięty przez gęś
Pamiętam z dawnych czasów, że jek się kolejką dojeżdżało do Wrzeszcza, to w atmosferze unosił się zapach sfermetowanych kartofli :-). Ten sam zapach pamiętam z czasów wizytowanie różnych kołchoźnych gorzelenek. No, było to połączenie kartofli po sfermentowaniu i czegoś tam jeszcze... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×