Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

no slonko ty masz przechlapane z tym rozwodem to chyba najgorsza rzecz ale coz co nie zabije to wzmocni ja wczoraj spojrzalem na zdjecie jej pierwszy raz od ponad miesiaca i wiesz juz mi lza nie poleciala juz nie byla ta najpiekniejsza ogolnie zaczynam dostrzegac wady juz nie cierpie fakt ze wciaz cos czuje ale nie cierpie . Nie chce nikogo na razie a jesli juz to nie na sile . Godze sie z tym spie normalnie nawet za dlugo wiec wszystko przechodzi. I wydaje mi sie ze latwiej i szybciej choc tak to nie wyglada przejdzie osobie pozuconej . We mnie zostanie to ze zdradzila to jak sie zachowala a w niej ? co ona mi zarzuci? jak ochlonie nic tylko bedzie porownywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama nie wiem, czy powinno się brac ślub czy nie. Bo później rozwód (no nie zawsze oczywiscie) czyli najgorsza rzecz jaka moze cie spotkac. Obojętnie czy jest zgoda z dwóch stron, czy nie. Chyba sie zapadne pod ziemię. Ślubu zawsze chciałam, a jak sie ziściło to schrzaniłam sprawę. Ale moze tak miało byc, nie wiem. Wiadomo, że na siłe nic sie nie uda, ale przyjdzie moment, ze jakaś panna zawróci ci znowu w głowie i bedziesz szczęśliwy, że to z nia jestes a nie z ex. A twoja ex, jeśli będzie cierpiała to na pewno w taki sposób jak piszesz. I na pewno będzie porównywała, żałowała i chciała wrócic to tego co było. Takie życie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciekkk
Hej! no mozna powiedziec ze mi sie udalo jej to wytlumaczyc i jestesmy juz blisko zeby znowu byc razem.Miala straszne opory raz sie przytulila a raz sie ocowala odemnie ale widze po niej ze chyba sa doze sanse na powrot.Tylko problem jest taki z tego co zrozumialem ze w tej chwili nie czuje do mnie tego co dawniej i ciezko jej jest zblizyc sie do mnie ale mysle ze postaram sie przywrocic jej uczucia.Ale 2 problem mnie bardziej martwi poniewaz przez ten czas co bylismy osobno czyli 2 miechy bardzo zrzyla sie z kolezankami ze stodiow i ciagle gdzies jest imprezy zakupy jezdzi na nocki do kolezanki ktora wynajmuje mieszkanie i bawia sie.Mowi ze teraz czuje ze zyje i to jest prawdziwe zycie.Mysle ze dlatego bo nigdy wczesniej tego nierobila byla grzeczna i spokojna dziewczyna teraz sie zmienila i powiedziala mi ze niezrezygnuje z tego zycia zebym niemial pretensji dlatego boje sie ze bede w jej zyciu na 2 miejscu ze niebedzie dla mnie miala czasu.co robic ?? zastanawiam sie czy dam rade sie z tym pogodzic czy jest wogule sens ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poprostu baw sie z nia ale nie po to by ja kontrolowac badz jej przyjacielem no i oczywiscie chlopakiem . Spytaj czy mozesz z nia isc itp . przeciez mozecie razem imprezowac .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maciekkk
o to chodzi ze wlasnie nie bo ona najwiecej bawi sie w tygodniu a ja pracuje mam czas wieczorami ale wczesnie wstaje takze nie do puzna ale chcialbym sie chociaz 2 godz 3-4 razy w tygodniu z nia widziec a ona powiedziala ze w tygodniu niema zabardzo czasu.wsumie to wogule sie zastanawiam czy jestem jej potrzebny ?? widze ze jejt jej dobrze i jest szczesliwa i jakos niepasuje teraz do jej zycia.Moze sie myle ale sam niewiem.Mysle caly czas czy nieodpuscic i dac jej sie wyszalec samej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maciekkk Wydaje mi się, że powinieneś dać jej możliwość poznania tego nowego życia. Nie możesz absolutnie jej tego zabronić, ani stawiać warunków, bo wtedy na pewno sie odwróci. Moja znajoma rozstała się z chłopakiem jak poszła na studia. Tam poszalała (bez zdrady itp.), zobaczyła, że bez niego nie może żyć i wrócili do siebie. Teraz są małzeństwem i jest ok. Więc bądź cierpliwy.Pokaż że ci zależy, ale nie próbuj jej zmieniać. Pytaj jak na imprezach, ciesz się razem z nią. Chyba, że to nie na twoje siły, to po prostu odpuść, rozstańcie się, a może wtedy ona się obudzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BEDAWOMEN
No i mam powtórke z rozrywki po miesiącu milczenia kntaktów tylko w sprawie synka moj Ex znowu pisze smsy interesuje sie co u mnie słychac wczoraj troche zle sie poczułam wiec polozyłam sie na chwile i zasnełam dzwonił i pytał czemu spie o tej godzinie wygladał na zainteresowanego co u mnie . Nie wiem co mam o tym myślec czuje ze to pewnie tylko chwilowe sama juz nie wiem.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedzcie mi jak Go odzyskać....od zerwania minęło już 3 tyg. on już pewnie zaczyna życie na nowo, a ja jestem w tyle i czekam na telefon który już nigdy nie zadzwoni.Proszę Was pomóżcie mi jakoś:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mignonneeee
jak kocha sam wie gdzie droga do ciebie co napisac ułatwieniem sa swieta uroczystosci to az sprzyja odnowie kontakwo do exow wiedział jak pisac, dzownic, spotykac sie do obych bab tez tez wiedział jak ponazc majke i inne dziwki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mignonneeee
a jakos ma chęć do innych bab? tez sie musi natrudzic by je poznac a dały mu tyle co ty? nie wiec niech sie facet zastanowi co robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalimela
czytam Wasze wpisy ... i tak sobie myślę, że i ja chcialabym napisać ... wyżalić się, a może zwierzyć ... dostać radę ... Byłam jakiś czas temu (jakiś czas- ponad 3 lata) z pewnym mężczyzną, ale się rozstaliśmy. Ciężko wytłumaczyć powód naszego rozstania... zaczeliśmy w pewnym momencie przypominać rodzeństwo, a nie parę ... nie było między nami tego co być powinno... dochodziło do bardzo nieprzyjemnych sytuacji. Jakiś czas po naszym rozstaniu poznałam fantastycznego faceta. Znów czułam sie jak 100% kobieta. Znów byłam piękna, doceniona ... ktoś mnie pokochał ... wydawało mi sie, ze pokochał mnie właśnie za to jaka jestem, a nie za to jaką chciał mnie widzieć, że nie zakochał sie w wyidealizowanej mnie ale we mnie prawdziwej... rozumiecie, prawda? Wszystko było fantastycznie, aż do pewnego momentu, który nazwaliśmuy umownie "błędem w komunikacji" ... czułam sie ciągle zakochana, ale zaczelo mi brakować jego adoracji ... on czuł się wiecznie osaczony, nawet gdy nie widywaliśmy się przez dwa tygodnie... nie mogliśmy sie dogadac w tej kwestii. Do tego zaczęły dochodzić inne problemy ... jest strasznym lekkoduchem, dla niego pieniądze nie mają większej wartości-może ich nie być. A ja, tak zwyczajnie chciałabym od czasu do czasu gdzieś wyjść, coś zobaczyć.... Zaakceptowałam taki stan rzeczy... przeciez nie pokochałam go za dobra materialne, a za zupełnie inne rzeczy, czy tez cechy. Przestałam sie umawiać ze znajomymi, bo wiedziałam, ze będzie mu przykro, bo nie stać go na pewne wyjścia. Gdy wychodziłam, robiłam to razem z nim ... Zależało mi na tym, by było między nami dobrze i by ograniczyć niepotrzebne spięcia ... ....Niestety, ciagle mieliśmy problem z "błedem w komunikacji"... Dopatrywałam sie winy w sobie ... przecież potrafie być bardzo absorbującą osobą .... może zbyt wiele od niego oczekiwałam(chociaż wydaje mi sie, że akurat tego nie powinien mi zarzucać) ... może w pewnym momencie nie dostawał tyle wolnego czasu ile by potrzebował, a ja jęczałam, że tęsknie po tym jak pięć minut wcześniej sprowadził mnie do samochodu ... "Błąd w komunikacji" rósł z dnia na dzień ... robił sie coraz większy ... doszło do tego, ze moj Ukochany zaczął mi wmawiać, że powiedziałam coś, czego nie mogłam sobie przypomnieć, siłą rzeczy wypierając się tego ... zaczął mi zarzucać, ze prowadze z nim jakąś grę, ze jestem hipokrytką .... bolało, mimo to próbowałam się cały czas tłumaczyc ... sprowadzałam to wszystko do poziomu mojego roztrzepania ... Aż dziś oznajmił mi, że to koniec ... ze jego decyzja jest nieodwolalna... ze on już nie chce sie starac o ten zwiazek, bo sensu nie widzi.... I co robić? Jest mężczyzną mojego życia ... banalne, ale tak czuję ... W ciagu kilku miesięcy dał mi więcej niż mogłabym sobie wymarzyć ... i nie mówię tu o sprawach materialnych ...a le o tym czyms co bywa takie niewypowiedzialne ... wymowne staje sie tylko w ciszy. Pewnie powiecie ... daj mu spokój ... ale nie moge ... odezwał sie we mnei jakiś dziwny szał walki o niego ... odłożyłam dume na bok i poniżam sie do granic możliwości ... bo kocham ... Jak naprawić ten "bład w komunikacji" ? ... Jak Go odzyskać ... przywrócić mu wiare w nasz zwiazek ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kalimela Z tego co piszesz, to bardzo poświeciłas swoje zycie dla partnera. Poczynając od zerwania spotkań ze znajomymi, przez wyjścia tam gdzie chcesz i bycie SOBĄ. Zastanów sie czy tego chcesz w związku: zawsze robić tak by jemu było dobrze, aby go nie zranić, aby kochał. To troche nie tak. Ludzie są ze sobą i kochają sie za to jakimi są, na co dzień, a nie za wyimaginowane wyobrażenie. Mysle, że to własnie dlatego on nie wytrzymał, bo było za dużo ciebie. A z drugiej strony, to wygląda, jakby wysysał z ciebie energię. Radzę się zastanowić czy na pewno warto aż tak. Masz życ dla siebie, a nie dla kogoś. Poniżajace rzeczy to najgorsze co można zrobić w takiej chwili, to działa ale odwrotnie od zamierzonego skutku. Odpuść, daj mu zatesknić jesli naprawdę chcesz z nim być. Daj żeby cię zdobywał, a nie miał wszystko na talerzu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalimela
Słonko1017 Chyba masz rację ... ale tak bardzo sie boję, ze nie zastęskni ... ze nie wróci .... dzisiaj sie umóiliśmy na rozmowę, chociaż On juz założył, ze jego decyzja jest nieodwołalna .... co mam mu powiedzieć ? by dał nam jeszcze jedną szane ... Boże, brzmi jak kiepski film ... zadziała ?... ...chciałabym dostać gotowe zaklęcie ... zakochać go i zaczarowac na nowo ... albo przynajmniej sprawić, by wszystko było dobrze ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasiula21
czytam tak wasze opowiadania i zastanawiam sie co jest nie tak w zwiazkach?? niby jak sie z kims jest to bedzie fajnie i wogole a tu same problemy sie robia. Ja tez jestem w zwiazku i na poczatku bylo fajnie i wogole a teraz jest tak oschle. Nie wiem czemu bo nic sie nie stalo, on twierdzi ze jest ok ale nie widzielismy sie juz dwa tygodnie ( bo on jest kierowca i jezdzi w trasy). Pomozcie mi:( Co zrobic zeby bylo tak jak na poczatku, pn mam plany na przyszlosc zwiazane z nami ale co z tego jak teraz juz nie jest za ciekawie. Nie wiem jak zaczac z nim rozmowe na ten temat zeby go jeszcze bardziej nie zrazic. Wczesniej mial dwa nieudane zwiazki i moze dlatego trzyma mnie na dystans bo boi sie ze i ja go zranie ale wielokrotnie mowilam mu ze ja tak nie zrobie bo mi strasznie zalezy a kazdy jest inny. Ale jakos chyba go nie przekonuje. Co wy na to? Co byscie zrobili na moim miejscu?? Z gory dziekuje za pomoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalimela
Poszłam dziś do przyjaciółki, pogadałyśmy ...dobrze mieć przyjaciół ... dobrze móc posłuchac wersji z innej strony ... dobrze gdy mamy kogoś za sobą ... tak zwyczajnie i bezinteresownie.. poźniej mamę zaciagnęłam do fryzjera ... wszystko na polepszenie... wyszla moja kobieca próżność ... nie wiem czy polepszyło mi sie czy nie ... chyba raczej nie...ale staram sie trzymać podniesioną głowe ... Słonko i cała reszto ... Nie napisałam o jednej rzeczy ... a moze o jednej osobie ... Mój chłopak ma siostre ... która "doradza" mu we wszystkim ... w mojej sprawie też ... czasami mam wrażenie rozmawiajac najpierw z nią, a następnie z nim, ze już gdzieś to słyszałam ... Nie chce nikogo oceniać ... ale było kilka takich sytuacji, które były dla mnie bolesnym policzkiem ... dodam, ze celowym i bardzo celnym .... moje zdanie było zawsze mniej wartościowe ... zawsze ... mimo to starałam sie zapominać, nie wstrzynać awantur, ponieważ wiedziałam, ze i tak niczego nie wskóram... i co sie okazało, ze wczoraj też nabruździła ... musiała dodac swoje pięć groszy, udzielić pouczenia, przedstawić swój punkt widzenia ... i wiem, ze cokolwiek On mi dziś powie, to usłysze tak naprawdę jej słowa... ...zaraz jadę na spotkanie z Nim ... i postanowiłam, ze bede silna ... ze bede dzielna ... na tyle na ile moge być ... chociaż w środku serce mi sie łamie na milion kawałków... Kasiula ... porozmawiaj z nim ... przecież powinniście dojść do jakiegoś wspólnego wniosku ... powinniście budować związek na szczerych relacjach ... Z drugiej jednak strony zastanawiam sie ... czy jestem kompetentna osobą by doradzać ... będąc sama w gruzach ... Trzymam kciuki za Ciebie .... i za nas wszystkich ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klaczon
Cześć jezcze mieiąc temu nie wiedziałem że nawet takie fora istnieja a teraz sam siedze i czyta i płacze pomocy! Miesiąc temu moja dziewczyna MartaByła dziewczyna) stwierdziła że mnie już nie kocha. Może nie z tej strony zaczelem pisać, to było tak: poznaliśmy się 5 lat temu i przez te 5 lat byliśmy naprawde szczęsliwą parą. Marta rozkwitała przy mnie, pisała setk liścików za które mnie kocha, spedzaliśmy ze soba każdy dzień, i naprawde bardzo mocno się kochaliśmy. Czasem kłócilismy sie ale o pierdoły ale zaraz po tym godziliśmy sie i było jak dawniej, nigdy nie mieliśmy rozstań, jedynie w zeszłym roku coś sie popsuło i Marta powiedziała mi że ona nie chce tak życ, bo w nasz związek wkradła się rutyna i takie tam i to był jedyny kryzys jaki mieliśmy, jednak ja jak to faceci mają nie brałem tego pod uwagę ze coś sie psuje, bo z mojej strony nic nie widziałem. ale po rozmowie stwierdziliśmy ze bedziemy ze sobo bo warto i tak było. Kolejny wspaniały rok wakacje, święta sylwestr i pod koniec stycznia coś strzeliło Marta powiedziała mi ze nie wie czy mnie kocha, potem byliśmy jeszcze 2 wspaniałe tygodie nawet oboje zastanawialiśmy się co jej strzeliło do głowy, a potem skończyło się> wiem że nikogo nie ma, powiedziała mi że już mnie nie kocha i że nie chcee ze mną być! czy można kogoś przestać kochac po 5 latach? wiem że była szcześliwa ze mną ale czegoś zabrakło w naszym związku! staram sie ja odzyskać ale boje sie bo ona jest uparta a każdy dzień bez niej jest coraz boleśniejszy. woadłem w ogromną depresje, nawet nie myślałem że tak bardzo ją kocham. Czy mam szanse jeszcze ją odzyskać?jej mama którą bardzo cenie powiedziała mi ze jeśłi to była prawdziwa miłość to przetrwa wszystko, ja wiem i wierze ze to była prawdziwa miłośc, tak bardzo mi jej brakuje, mówi ze mnie już nie kocha ale czuje że w głębi serca nadal coś w niej jest! prosze o rade i pozrawiam wszystkie serca dla których sens życia rozpadł się jak domek z kart

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klaczon Według mnie masz dwie możliwości .. albo uparcie walczyć o nią (z mojego doświadczenia wynika że to zła taktyka) ... albo też powiedzieć to co czujesz i odejść a raczej pozwolić ... według słów ... \"Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejść. Jeśli wróci - był zawsze twój, jeśli nie - nigdy nim nie był\" przekonasz się czy dla niej to była prawdziwa miłość tak jak dla Ciebie. Ja sie dawno nie odzywałem bo pochłoneła mnie praca, a z drugiej strony już całkiem nieźle sobie radze \"bez niej\" uświadamiam sobie własnie te słowa że jeśli ona nie wraca tzn że nie kochała ... a sposób w jaki odeszła ode mnie uświadamia mi że nie była godna nosić mojego nazwiska (może to zbyt patetyczne ale tak myślę) ... już prawie normalnie funkcjonuje i ciesze się wszystkim co mnie otacza :) wiec ludzie nie bójcie się tak strasznie samotności bo ona nie jest taka straszna ... teraz już z całkowitym spokojem czekam co mi los przyniesie :) a sam postaram się o to zeby dobrze się ustawić i korzystać z życia takiego jakie jest :) WSZYSCY GŁOWA DO GÓRY nokin Jak tam mój kompanie ? też już zaczynasz żyć ? u mnie jeśli chodzi o forme fizyczną to odrobiłem tą moją straconą wagę i przytyłem jeszcze o kolejne 5 kg :) to zasługa ćwiczeń ... mam nowe znajome z którymi moge sobie porozmawiać :) czysto koleżeńsko oczywiscie ale i tak poprawia się człowiekowi nastrój :) moja jazda na łyżwach musiała sie zakończyć bo lodowisko sie roztopiło ale za to sprawiłem sobie super rower :) teraz bede szalał na górkach i błocie :) ... nowe zabawki naprawde poprawiają mi nastrój :) ... teraz nieśpiesząc się ani nie oczekując niczego od razu ... poczekam na odpowiednią \"osobę\" w moim życiu :) POZDRAWIAM CIE SERDECZNIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klaczon
Ring_Of_Fire Dzięki za te słowa. Widzisz to tak było z nami,że wszyscy zazdrościli nam szczęscia. przed chwilą gadałem z moja qmpelą i powiedziała mi że jak kiedyś na jakieś imprezie poszedłem z inną koleżanką gdzies, to ona powiedziała Marcie zeby uwazała , że ja na chwile zniknąłem z inną, a Marta odpowiedziła jej na to że bez obaw 100% zaufania, jej zrobiło się głupio bo ona ciągle ze swoim chłopakiem walczyła o zaufanie. Widzisz to mnie boli, że ufałem bezgranicznie, że wierzyłem w miłość a teraz wszystko sie rozwaliło, to ona mnie zawsze bardziej kochała, a teraz widać że chyba jednak nie. Poczekam zobacze co będzie przeżyliśmy naprawde 5 szczęśliwych lat, bez zdrady, bez jakich kolwiek większych problemów, ta koleżanka wtedy stwierdziła że "oni to naprawde są świetną parą tak sobie ufają i się kochają" widzisz tak było i wiem że zdrada nie wchodzi w grę, tylko pewnie zdudzenie , szkoda że pozwoliłem na to Dzięki za tamte słowa są naprawde mądre jesli robie błedy w pisowni to wybaczcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj ring u mnie tez wszystko wraca spie sobie normalnie troszke sie zacharowuje ale teraz juz nie po to by nie myslec tylko po to by cos osiagnac ze znajomymi ciagle jak mam czas przebywam i dobrze sie bawie jedynie czego mi brakuje to ttego ze nie lubie spac sam ale jak juz zasne to jak dziecko wszystko wraca do normy najlepsze jest to ze mi przechodzi waga ok jem ale i tak ciesze sie ze schudlem bo mi brzuszek sie pojawial i teraz dbam o to by go nie bylo ogolnie najlepsze jest to ze minelo 2 miesiace ja juz nawet nie rozmawiam o tym co bylo czasem tylko jak dola zlape a moja eks ostatnio spotkala naszych a wzasadzie moich znajomych i jedyne o czym gadala to o tym dlaczego tak a nie i naczej i jaki to ja zly nie jestem moj kolega nie wytrzymal i wyszedl . To jej jest trudniej sie pogodzic widze bo to ona dalej sie usprawiedliwia . Samotnosc zla nie jest mam zamiar teraz poszumiec troche spedzic samemu wakacje dobrze sie bawiac choc kto wie co mnie czeka jest we mmnie jeszcze gorycz i zal ale nie utrudnia mi to zyc jak wczesniej Klaczon ja ciebie i ring rozumiemy choc my mielismy my ciezej bo nam szansy nie dano walcz o nia ale nie na sile pozwol jej zatesknic za toba uswiadom jej ze taka proba byla dobra i tylko wzmocni wasza milosc moja kolezanka tez tak zrobila facetowi bo chciala by sie cos zmienilo od tej pory jest szczesliwsza jej zalezalo by sie przekonac jak on ja kocha to moze okrotne ale wzmocnilo to ich milosc i sa szczesliwsi .CZasem zwlaszcza w dlugim zwiazku nie widzimy potrzeb drugiej osoby bo rzeczywiscie wkrada sie rutyna . ja zobaczylem kazdy swoj blad i wierz mi moja ex dajac mi szanse dostala by bardzo duzo wiecej niz jej dawalem ona tym wzgardzila . Teraz zaczynam naprawde widziec ze moje zycie z nia bylo ciaglym zastanawianiem sie czego jej brakuje. Mam tylko nadzieje ze przez to co ona zrobila to bede potrafil jeszcze komus duzo zaofiarowac . Poczytaj nasze posty wczesniejsze ze stycznia przezylismy pieklo . To forum naprawde bardzo mi pomoglo i dzieki wszystkim za dobre rady . pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klaczon
Nokin Też uważam że taka próba tylko wzmocnii związek, widzisz tak naprawde to całkiem nie dawno zastanawiałem sie czy napewno ją kocham czy to tez tylko może przyzwyczajenie, analizowałem sobie wszystko, i doszedłem do wniosku że tak naprawde tylko Ona dla mnie istnieje, ale ten stan nie trwał długo bo ona zdecydowała sie rozstać co spadło na mnie jak lodówka z pierwszego piętra. Bo nigdy po niej bym sie tego nie spodziewał.Predzej zwątpił bym w moja miłośc niz w jej. No a teraz jak jej nie ma to uż w ogóle czuje że toją kocham!!! mam nadzieje że ona też zatęskni za swoim "Putusiem, Klaczonem i takie tam inne słodziaki" napisałem do eski maila aby nas umówili na randke! Nie spodziewałem się ale wczoraj dzwoni telefon: Cześć tu Maciej Narożny..." ale Ona nie odbierała telefonu bo była na zajeciach no i bedą póbowac dalej teraz siedze i czekam. Wczoraj zadwoniła też ona i powiedziała że jak chcę to możemy sie spotkać pogadać, ale ona to już najwyżej może zostać przyjaciółka- po 5 latach związku gdzie znamy się na pamięć?? wydaje mi się że jeśli czuje sie że to była wielka miłość to naprawde jeszcze bedziemy razem a ja tak czuje, wierze że nie bede musiał zwątpić w moją wiarę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wilczek_29
Witam, Przeczytałam wszystkie posty i mam nadzieję, że ktoś mółby również mnie coś doradzić. Moja historia utraconej miłości jest podobna do wielu: po 7 latach związku, w tym ponad dwóch małżeństwa, mój cudowny mąż, moje szczęście, moja jedyna miłość oświadczył mi, że od dwóch miesięcy spotyka się z koleżanką z pracy i chce rozwodu. Chciałam śmierci, przestałam jeść, pić, prawie nie spałam, paliłam po dwie paczki papierosów dziennie. Po 3 tygodniach dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Pierwszej ciąży. To dało mi siłę do życia, ale nie zmieniło jego decyzji. Wyjechał, jeśli się odzywał, to tylko po to, by sprowokować kłótnię, nie miałam z jego strony żadnego wsparcia. To musiało się tak skończyć: mimo wszystkch starań, zmiany stylu życia, pomocy psychologa w zeszłym tygodniu straciłam nasze dziecko. Teraz on jest przy mnie, pilnuje, bym "doszła do siebie", bym nie zrobiła sobie żadnej krzywdy, ale nie daje mi żadnej szansy, nie skończył tamtego. Wiem, że wyrządził mi wiele zła przez te ostatnie 3 miesiące, wiem, że moja miłość jest beznadziejna, że po tym wszystkim powinnam przestać go kochać, ale nie potrafię. Przez 7 lat był wspaniałym, kochającym, odpowiedzialnym człowiekiem. Co go tak odmieniło? Ona? Czy dla tych kilku miesięcy warto było przekreślać siedem lat? Nasze dziecko? Wszystkie słowa i gesty miłości? Czy naprawdę tak ją kocha, skoro od kilku dni co rano uprawia ze mną seks i wcale nie muszę go do tego prowokować czy namawiać? A jeśli nie jest to miłość, po co to ciągnie? Czy ktoś może mi coś doradzić? Jak mam odzyskać miłośc mojego męża? Czy któryś mężczyzna mógłby sie wypowiedziec na ten temat? A może któraś kobieta była w podobnej sytuacji? Tylko nie piszcie, proszę, że potrzeba czasu, by zapomnieć - jeśli po tych trzech miesiącach, po śmierci naszego dziecka nie przestałam go kochać, czas tu juz raczej niczego nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klaczon
Nie wiem co na to powiedzieć. Dlaczego ludzie kochaja się obiecują a potem wszystko się pieprzy? Uczucia to chyba najbardziej skomplikowana rzecz na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klaczon
Przykro mi z powodu twojej tragedi. Pamietaj że są ludzie na tym świecie, z którymi zawsze możesz pogadać. Poznasz teraz swoich prawdziwych przyjaciół wierz mi, wszystko się ułoży trzeba wierzyć, tylko wiara czyni cudda, czasem wątpie w to co teraz napisałem ale nadal wierze, a to kwiatek dla Ciebie @>--;----

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wilczek_29
Dziękuję, Klaczon. Przyjaciół mi teraz naprawdę potrzeba, problem w tym, że rok temu przeprowadziliśmy się 300 kilometrów... Cała rodzina, przyjaciele, wszystkie bliskie osoby zostały tam. Jestem teraz sama, znajomych z pracy nie mogę nazwać przyjaciółmi, chociaż wiem, że mi współczują. Wsparcie na telefon to nie to samo, co bycie obok... Niestety, wszyscy pracują i rozumiem, że moja przyjaciółka nie może przyjechać na dłużej niż dwa dni. Tylko że nie mam już siły borykać się z tym wszystkim sama i dlatego zaczęłam szukać takiego miejsca, jak to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klaczon
Wsiądź w samochód, w pociąg, w autobus objętnie i jedź na pare dni do nich! Wiem po sobie że kontakt z najbliżyszymi daje dużo! nie siedź w domu co wiem ze jest ciężko tak gdzieś wyjsć, może zakupy? kino? bierz urlop i jedź na wcześniejsze święta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wilczek_29
Tak zrobię, jak tylko będę w troche lepszym stanie. Po tym, co stało się w zeszłym tygodniu, wejście na drugie piętro sprawia mi poważny problem, co dopiero siedmiogodzinna podróż z dwiema przesiadkami... Mój mąż deklaruje chęć "przyjaźni":" Może pójdziemy do kina, może będziemy się czasem spotykać, lubię z tobą rozmawiać, jesteś wciąż bliską mi osobą" i tak dalej... Ale ja nie potrafię być dla niego tylko przyjaciółką, wydawało mi się zresztą, że poza tym, że byliśmy razem, byliśmy też prawdziwymi przyjaciółmi, a tutaj się okazuje, że mój przyjaciel mnie oszukał i zdradził. Próbuje mnie niby wspierać (trochę późno), ale to żadna przyjemność patrzeć, jak wynajduje preteksty, by wyrwać się choć na chwilę i spotkać z nią, słuchać, jak o północy przychodzą kolejne SMS-y od niej... Ta jego "przyjaźń" trąci mi raczej litościa lub niepewnością, czy naprawdę chce zerwać wszystko. Może jemu się wydaję, że najlepiej mieć nas obie? Kochankę do uczuć, a żonę do łóżka, trochę paradoks, zwykle jest na odwrót, ale jemu najwyraźniej taki układ by odpowiadał. Miałby podwładną nie tylko w pracy, ale i w życiu osobistym, bo partnerstwo najwyraźniej juz mu się nie podoba, ona zachwycałaby się nim bezgranicznie, tak jak teraz, podziwiałaby swojego wspaniałego szefa, szczebiotała słodkie słówka, a on czasem spotkałby sie ze mną dla seksu i normalnej rozmowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wilczek 🌼- rozumiem, co przeżywasz... bardzo dobrze rozumiem. Ale nie trać nadziei, Twój mąż może teraz przezywa chwile zauroczenia, fascynacją inna kobietą, ale raczej to nie jest miłość, skoro jest przy Tobie nadal i to nawet tak blisko. My kobiety nigdy nie rozgryziemy psychiki facetów, nigdy nie poznamy motywacji ich dziwnego zachowania. To co się stało u Ciebie, to jest bardzo swieże- 3 miesiące to bardzo krótko aby jednoznacznie stwierdzić, że on ją kocha. A jesli się tak zachowuje, tzn ze nie. Dla niego to odskocznia, inność, adrenalina... Przeczekaj ten moment, zadbaj o siebie, idź do kina, kup sobie coś ładnego, idź z koleznką na spoacer czy do kawiarni i nie mysl tylko o nim. To Ci dużo pomoże- a jesli bedziesz sie zadreczać zniszczysz samą siebie. Faceci to w większości egoiści i jak poczytasz sobie inne tematy na forum, to sama się przekonasz, że z reguły wracaja do swoich żon. Gdy już sie wyszumią, nacieszą innoscią, to zauważają że te panie wcale nie sa takie wspaniałe, jak sobie wyobrażali. Daj troche sobie czasu i przede wszsytkim mysl o sobie... Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wilczek_29
Miriamka, dziękuje za słowa otuchy, jeśli to nie miłość, jak mógł być z nią, kiedy dowiedział się, że będziemy mieli dziecko? To chyba był dobry moment na zastanowienie się, co do niej czuje. Jak może byc z nią teraz, kiedy widzi, co przeżywam po śmierci naszego maleństwa? Przecież on tez je stracił i chyba zdaje sobie sprawę z tego, że to za jego i jej sprawą tak się stało. A mimo tego jest z kobietą, która ma na rękach krew naszego dziecka i jeszcze tłumaczy, że to nie jej wina, że jeśli ktoś tu zawinił, to tylko on. Ale ona wiedziała,że jest żonaty, powiedział jej, że jestem w ciąży i MUSIAŁA zdawać sobie spprawę z tego, jak może to się skończyć, jeśli zamiast być w tym czasie przy mnie i przynajmniej mi trochę pomóc, będzie wyjeżdżał z nią spędzać romantyczne chwile. Teraz też powinna domyślać się, co przeżywam, rzekomo jest kobietą, a żąda od niego czasu dla siebie dzień po tym, jak wyszłam ze szpitala. Jeśli to mu nie wystarczyło do przemyśleń, musi być przekonany, że chce być z nią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×