Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość S M U T N A

ROZWÓD???

Polecane posty

Gość hmm hmm
możesz go zmienić jak najbardziej, ale nie krzykiem,awanturami, płaczem i prośbami tylko działaniem. Jak będzie miał wszystkie brudne ubrania to w końcu coś z tym zacznie robić. Tylko musisz byc konsekwentna w działaniu. To tak jak z dzieckiem. 3-letnie dziecko też nie zrozumie tego co będziesz do niego mówić. Zrozumie dopiero gdy zauważy że nie reagujesz na każdy jego płacz, na każdy krzyk, że nie dajesz sobą manipulować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
do hmm hmm ta metoda tez nie dziala,juz tak robilam ze nie sprzatalam,nie pralam,nie gotowalam i bylo jeszcze gozej,jeszcze bardziej stawal okoniem a przy najblizszej klotni wytykal mi to ze nic nie robie i ze jestem zla zona i matka. faktycznie postanowilam wzucic na luz i sie tak juz nie przejmowac,nie chce byc ciagle zestresowana,mam nadzieje ze mi sie to uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaDuzaMii
Ech, smutna, niestety, ludzie bardzo rzadko sie zmieniaja. Mysle, ze mozesz mu dac szanse, ale nie dawaj ich niskonczenie wiele bo szkoda zycia. Jesli nie pomaga czy w obowiazkach - mysle, ze niestety nie zacznie,wiekszosc mezczyzn ma w glowkach zakodowane ze to rola zony, nie wiedziec czemu. Co do zarobkow - kolejna sprawa, najprosciej byloby zeby on przejal czesc obowiazkow, skoro zarabia 3 razy mniej wiekszy pozytek z twojej pracy niz z jego - ale nie sadze, zeby On byl w stanie to zrozumiec. Musisz podejsc do sprawy stanowczo - albo on zacznie cos zmieniac labo ty odchodzisz. Glowa do gory, na pewno bedzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm hmm
niech sobie więc gada ze jesteś złą matką i żoną. Ty po prostu zacznij myśleć o sobie. o swoim odpoczynku i relaksie. Nie jest to wprawdzie gwarancja naprawy zwiazku. Może przynieśc tez skutek odwrotny jesli Twój mąz po prostu szuka powodu do rozstania. Tez tak może być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
hejka,dzieki za wasze wypowiedzi,jest w nich duzo racji,naprawde bardzo mi to pomoglo ze tu napisalam i wyciagnelam jakies wnioski.postaram sie jakos zmienic,wzucic na luz i mniej sie przejmowac bo to nie tedy droga,pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje ci ze...
masz takiego faceta w domu...i zycze wytrwalosci bo ci jest potrzebna i to bardzo!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm ale shit

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanow sie co bedzie dalej! Jaki to ma wplyw na Twoje dziecko! Poczytaj jak sie obarcza malucha takimi traumatycznymi przezyciami i jak to wplywa na osobowosc i przyszle zycie. Dlaczego o tym nie pomyslisz i twkisz w tym. Rozwod? Moze separacja, alimenty, poradnia malzenska. Ale na pewno nie mozna siedziec z zalozonymi rekami. co do obowiazkow w domu to zawsze mozesz to zmienic, wyjsc z dzieckiem na spacer, pojecha do rodziny. Niech facet radzi sobie sam. Zaslonic sie choroba, zmeczeniem. Dzialan i pomyslo jest mnowstwo. Tylko trzeba jasno postawic sobie cel. A mianowicie wychowanie swojego faceta dla Jego dobra. Czy dziecku tez pozwalasz na wszystko, na krzyczenie na siebie, itp. Najtrudniej zachowac jest spokoj. To sie tego naucz. Sa nerwosole i inne rzeczy. Trzeba nad soboa panowac. Albo pomysl o sobie i przedewszystkim dziecku, ktore moze miec dobre relacje z Ojcem w roznych sytuacjach ale nie musi ogladac ciaglych awantur.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
napisalas to tak jak bysmy byli jakas rodzina patologiczna a do tego to jeszcze daleka droga... dziecko na nasze klotnie naprawde zadko patrzy bo staramy sie tego nie robic przy nim i wlasnie tylko ze wzgledu na dziecko mozemy sie pohamowac... dziekuje za rady,napewno masz tez sporo racji.tak jak juz pisalam wczesniej postanowie to wszystko zmienic na leprze. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokraka intelektualna
oj smutna paskudna sprawa jak nic się nie znieni to Ty za 10 lat bzykasz karzdego kto ci wpadnie w oko . a on chla codziennie ... ty się stawiasz on się stawia , on się stawia Ty się stawiasz ... oboje prubujecie zwrócic uwagę na to czego oczekujecie od związku ... i ciągła rywalizacja o dominacje ... czarno to widzę sama do niczego nie dojdziesz nawet w tej chwili on powinien stać obok .... facet słucha tylko siebie lub uznanego autorytetu a i to z kłopotami dotezeć do niego może tylko argument i nic więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo sie mylisz. Dziecko nauczyc sie braku milosci od was. Dziecko patrzy, obserwuje. Potem traktuje wasza rodzine jako wzor na swoje przyszle zycie w sensie dawania i otrzymywania uczuc, budowania relacji miedzy soba a partnerem. Tego co chcesz ukryc nie da sie ukryc a trauma z braku uczuc bedzie. Ale Ty wiesz lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
jaka trauma? nie przesadzaj. owszem mamy problemy ale nie nazywaj tego trauma bo to za "wielkie "slowo.moje dziecko jak malo ktore umie kochac i bardzo dobrze wie co to znaczy bo go tego uczymy,mimo ze jest miedzy nami jak jest dziecka w to nie mieszamy.ma czesciej mowione"kocham cie" niz ci sie kiedy kolwiek przysnilo,wierz mi.jak malo ktore jest bardzo otwarte na innych i lubi okazywac milosc i mowic slowo"kocham" dlatego ze ma tego pod dostatkiem i wie co to znaczy.to jest nasza zasluga bo wiem ze takie wychowanie zaowocuje na przyszlosc.kiedy zapytasz moje dziecko co to znaczy okazywac uczucie bardzo dobrze ci to wyjasni i pokaze przytulajac cie,calujac,glaszczac i mowic kocham cie bardzo bardzo...ono zyje w swiecie do ktorego nie ma dostepu nasza zlosc i nie rozumie tego co sie dzieje,a gdy juz zacznie mam nadzieje ze nasz spor zostanie do tej pory zazegnany.jedno jest pewne-najwazniejsze jest dobro dziecka,i tego sie oboje trzymamy i nie zapominamy o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
wiec nie rob z nas jakiejs cholernej patologicznej rodziny,gdzie sa wiecznie awantury,pijanstwo,bijatyki,imprezy czy jeszcze cos gorszego,bo wlasnie tam dzieci przezywaja traume. chcialam sie poradzic co zrobic zeby bylo lepiej w moim malzenstwie a ty robisz z nas degeneratow.nigdy nie napisalam ze dziecko cierpi z naszego powodu bo nigdy tak nie bylo i nie dalismy mu tego odczuc i nie pisz mi ze dziecko wie lepiej i czuje co sie dzieje bo w tym przypadku tak nie jest,dla nas dobro dziecka jest najwazniejsze i tylko dla niego potrafimy dojsc do porozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaśkowicka
Powiem tak; wszystko to przeszłam co Ty. Problem polega na tym, że mężczyźni bardzo późno dorastają do małżeństwa. Mój mąż dorastał 14 lat. Najważniejsze jednak to zacząć odkręcać spiralę domowych kłótni. Tu funkcjonuje pewien mechanizm i póki się tego nie zrozumie, będzie się brnąć w dalsze konflikty. Zasada pierwsza: nie obwiniać się wzajemnie. Nikt nie będzie czuł się partnerem mając w domu wiecznie niezadowoloną cierpiętnicę. Zasada druga: rób tylko tyle ile musisz. Nic się nie stanie jak nie zmyjesz garów czy nie wyprasujesz mu koszuli. Kwaśniewski prezydent mógł to robić i nikt nie uważa go za pantoflarza, to i Twój mąż też może. Robimy często błąd dając z siebie bardzo wiele i jesteśmy zdziwione, czemu facet tego nie docenia. Nie docenia, bo nie rozumie. To co Ty mu dajesz, to niekoniecznie to na co on czeka. Czy Ty się zastanawiasz, czy jak Twój mąż zabiera samochód na przegląd gwarancyjny - to się dla Ciebie poświęca? raczej traktujesz to jak coś oczywistego. Zasada trzecia: małymi krokami dziel się obowiązkami. Jeżeli Ty zawsze musisz pamiętać o zapłaceniu rachunków i zawsze z tym zdążasz - to on w życiu nic nie zrobi, by takie obowiązki wziąć na siebie. Nie dlatego, że taki wredny i egoistyczny. Poprostu nie przyjdzie mu to do głowy. Zasada czwarta: buduj kawałek swojego życia poza domem np. raz w tygodniu Ty masz wieczór z koleżankami lub jakiś kurs i on musi w tym wtedy zająć sie dzieckiem. Kłótnią nic nie zdziałasz, tylko się bardziej oddalicie od siebie. A rozwód ? Życie nie jest z górki tylko pod górkę i z powodu zapętlenia się w konflikty nie warto się rozwodzić. Wydaje mi się, że wcale tego nie chcecie, bo co to da ? Raczej daj szansę mężowi dorosnąć i pamiętaj, że u facetów to proces długotrwały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaśkowicka
Aha, i nie daj się wciągać w poczucie winy, że jesteś zła matka, czy żona. To steoretypowy schemat socjotechniki, którym faceci szafują. Nie zrobisz raz obiadu i zaraz argument: jesteś zła żona. Nie wykąpiesz raz dziecka i kolejny argument: zła matka. Spokojnie i bez nerwów zrób sobie listę wszystkich obowiązków, które wykonujesz i na taką gadkę ciepliwie odpowiedz: jako żona (matka) robię: tu katalog. Nie pozwolę sobie wmawiać, że z powodu nie zrobienia Y nie liczy się 1000 x Y, X, Z robione stale przeze mnie stale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
swieta racja!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobnie smutna
jaśkowicka - masz rację jestem z mężem od 12 lat i uczciwie przyznaję się,że go sobie nie wychowałam :) :( Wszystko na mojej głowie w imię jego pracy. Ja: dwójka dzieci, praca, kuchnia, łazienka, sprzątanie, podawanie, usługiwanie, sex i siedzenie cicho, żeby go nie wprowadzić w zly nastrój, bo przez dwa tygodnie cisza w domu. On: praca, fotel, pilot, sex. No i pretensje zawsze dobrze ukierunkowane w najczulsze miejsca, tam gdzie najbardziej zaboli. Ma to opanowane do perfekcji. Na razie to jeszcze przeczekam, ale jedna córka widzi coraz więcej. Wiem,że patrzy na mnie i oczekuje: buntu, reakcji, postawienia się. Nie mogę dać sobą pomiatać, bo nie chcę, żeby taki obraz chorej rodziny moje dzieci wyniosły z domu. Tylko, że mam dwa wyjścia. Albo codzienne awantury ( lub milczenie), albo odejście. Które lepsze? Bo naprawdę już wiem, że nic się u nas nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaśkowicka
Sądzę, że to duże uproszczenie, że nic się nie zmieni. Myślę, że zawsze można trochę zmienić swoje życie, przynajmniej na tyle by było bardziej znośne. Wcale wszystko nie kręci się wokół dwóch metod: awantury lub rozwód. Można i trzeba walczyć o szacunek dla samej siebie, choć metody walki powinny być raczej pokojowe. Małymi krokami można wiele osiągnąć. Ja zaczęłam naukę języka, przychodzi pani na konwersatoria raz do mnie do domu, raz do koleżanki. Uczymy się obie, więc jest i okazja do babskiego pogadania. Poodnawiałam kontakty ze znajomymi ze szkoły średniej i teraz mój mąż jest o mnie zazdrosny. Zaczął traktować mnie jak partnerkę, choć przychodzi mu to z trudem. Ale zmieniłam się także ja, bo mam kawałek swojego życia, znajomych w których towarzystwie się świetnie czuję i dobrze bawię. Świat przestał się kręcić wokół domu i męża. Przestałam się bać humorów małżonka i on to w końcu zauważył. I jest mocno zdezorientowany całą tą sytuacją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sie zastanawiam. Skoro wszystko wiesz to po co sie zwracasz na forum? Po drugie nie masz racji jesli chodzi o dziecko. Dzieci widza wszystko! I ucza sie klamstwa i sztucznosci. Wiele problemow jest z dziecmi z takich rodzin. Potem w konsekwencji brna w zwiazko w ktorych okazuje sie uczucia, partner mowi piekne slowka, buduja na gestach a nie na prawdziwej milosci. Potem to sie rozpada. Po trzecie, masz pewien problem z soba, skoro napisalem: \"Bardzo sie mylisz. Dziecko nauczyc sie braku milosci od was. Dziecko patrzy, obserwuje. Potem traktuje wasza rodzine jako wzor na swoje przyszle zycie w sensie dawania i otrzymywania uczuc, budowania relacji miedzy soba a partnerem. Tego co chcesz ukryc nie da sie ukryc a trauma z braku uczuc bedzie. Ale Ty wiesz lepiej\" a Ty piszesz: \"wiec nie rob z nas jakiejs cholernej patologicznej rodziny,gdzie sa wiecznie awantury,pijanstwo,bijatyki,imprezy czy jeszcze cos gorszego\" wszystko w porzadku z Toba? Skad bierzesz swoje wyobrazenia, piszesz o czyms o czym wogole nie pisalem? Zastanow sie nad tym bo to pokazuje ze wymyslasz rzeczy, ktorych nie bylo. pzdr Moze powiem inaczej,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiele razy spotkalem sie z osobami, ktore pochodzily z takich wlasnie rodzin. Niby wszystko bylo w tych rodzinach w porzadku ale te osoby nie potrafily okazywac uczuc, ladne slowka i gesty braly za dowody uczuc, itd. Wychowane na sztucznosci nie potrafily odroznic tego od prawdziwej milosci. Dokladnie tylko, i za o to mi chodzi. To juz lepiej chyba sie klocic naprawde niz udawac ze jest ok. Natomiast co do autorki tematu, widze ze teraz bardzo bronisz swojej rodziny a na paczatku sugerowalas rozwod. Widac u Ciebie brak zrownowazenia w tym czego chcesz. Najpierw niby sytuacja jest bardzo powazna a teraz okazuje sie ze nic takiego zlego sie nie dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też smutna
kuna111 muszę stanąć w obronie smutnej, właściwie jej życie to prawie lustrzane odbicie mojego, tylko mój po alkoholu przeciwnie wtedy dopiero zaczyna mówić jaki to niby kochający itp moje dwie córki 5 i 6 lat również nie widzą nas kłocących, i oboje dbamy o ich dobro, wspaniale okazują uczucia, właściwie to my powinniśmy uczyć się od nich takich rzeczy. to jakby dwa światy w jednym domu, smutna ma rację, nasze rodziny nie są patologiczne i nigdy nie będą a dzieci wspaniale się rozwijają. smutna-pozdrowienia ,musi się jakoś wspierać, napisałam do ciebie dziś na gg, ale niestety nis spisałam się wczoraj dobrze. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nikogo nie atakuje. Chcialem wam tylko cos uswiadomic. Wasze dzieci moga sie wspaniale rozwijac, w szkole, swoje umiejetnosci, dorastac, przezywac, miec pozytywne relacje z wami, z ojcami idywidualnie. Nie o tym jednak pisalem. Pisalem o wzorcu zwiazku, sztucznosci. To co proponunjecie jest antywzorcemc i tego sie dzieci ucza. Wam sie wydaje ze postepujac tak jak postepujecie robicie dobrze. Ok. w danej sytuacji moze i tak jest. Dziecko musi miec warunki. Jednak, jednoczesnie dzieci ucza sie falszu, maja falszywy obraz zdrowego zwiazku. To je obarcza, w taki sposob ze potem nie umieja dobrze wybrac, nie wiedza na czym budowac. Ale skoro tego nie rozumiecie, to polecam rozmowe z dobrym psychologiem. Nie mowie ze to jest jakas patologia w sensie awantur, pijanstwa ale jakas patologia spoleczna to jest skoro twkicie w zwiazkach w ktorych nie ma prawdziwej milosci miedzy parnerami. Moze nie ma powodow zeby myslec o rozstaniu ale wasze zycie polega na ciaglym cierpiniu wewnatrz, rozmowy miedzy wami na wspieraniu sie nawzajem, opisywaniu swoich przezyc, przezywaniu ale w rezultacie do niczego to nie prowadzi, nic sie nie zmienia, dalej tkwicie w tej samej sytuacji i dalej bedziecie twkic bo nic nie zrobicie, bo nie dostrzegacie niczego w tym co pisze. Samych rozwiazan jest wiele. Dostrzeganie i cenienie siebie, poczucie wlasnej wartosci, itd. mnostwo, wnostwo dzialan, zdarzen. I nie mowcie bzdur ze dziecko nie dostrzega braku szacunku miedzy wami, do was, waszych lez, braku uczuc. Bo to jest nieprawda, nie chcecie tego dopuscic do swiadomosc bo to zmienia wasz wenwnetrzny obraz, to czego bronicie za wszelka cene, ze wasza rodzian jest udana, ze skoro nic nie wychodzi na zewnatrz to jest ok. Ale to jest najwiekszy BLAD! Ale zamiast sie zamykac, nalezy wyjsc do ludzi, nie ukrywac swoich przezyc. Rozwiazywac sytuacje a nie godzic sie na jakies sztuczne twory w ramach dla wychowania dzieci. W pewnym etapie, jest to potrzebne, zapewnienie bytu, ale z drugiej strony wasze dzieci naucza sie nieco inaczej o zyciu, niz sobie tego zyczycie. Jest duza szansa ze jesli trafia na kogos nieodpowieniego powiela wasze schematy i nic z tym nie zrobia podobnie jak wy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
do kuna---> "Natomiast co do autorki tematu, widze ze teraz bardzo bronisz swojej rodziny a na paczatku sugerowalas rozwod. Widac u Ciebie brak zrownowazenia w tym czego chcesz. Najpierw niby sytuacja jest bardzo powazna a teraz okazuje sie ze nic takiego zlego sie nie dzieje" zawsze bede ja bronic bez wzgledu na wszystko ,gdyby tak nie bylo to bym ja olala i sie bez zastanowienia rozwiodla a skoro prosze o porade to znaczy ze chce aby bylo lepiej,prawda?owszem sytuacja byla powazna ale teraz jest coraz lepiej,a co ty bys chcial,ze mimo iz jest lepiej nadal mam sie uzalac? i pisac to czego juz nie ma tylko dlatego ze wczesniej tak bylo?skoro sie to zmienilo to chyba powinnam sie cieszyc,prawda?a nie siedziec to ze lzami ktorych juz nie ma. "Nie mowie ze to jest jakas patologia w sensie awantur, pijanstwa ale jakas patologia spoleczna to jest skoro twkicie w zwiazkach w ktorych nie ma prawdziwej milosci miedzy parnerami" a czy ja kiedykolwiek napisalam ze nie ma miedzy nami uczucia?wprost przeciwnie,pisalam ze wlasnie jest i dlatego nie potrafimy sie rozstac,poczytaj dokladnie a dopiero pisz... "dalej tkwicie w tej samej sytuacji i dalej bedziecie twkic bo nic nie zrobicie, bo nie dostrzegacie niczego w tym co pisze." a skad wiesz ze dalej w tym tkwimy? jestes tego pewien,a moze jest juz wszystko ok?jak bys uwaznie czytal co pisalam to bys wiedzial ze kryzys jest zazegnany... "I nie mowcie bzdur ze dziecko nie dostrzega braku szacunku miedzy wami, do was, waszych lez, braku uczuc" i znowu o tym braku milosci...,moje dziecko nie widzi moich lez ,a co do tego braku szacunku to nie do konca prawda,jak bys uwaznie czytal to co pisalam wczesniej (powtarzam juz sie:D) to bys wiedzial ze sytuacja z brakiem szacunku zdazyla sie raz i to nie przy dziecku.. takie bzdury pleciesz jakby to bylo wogole nie o mojej rodzinie,wybacz ale nie wiesz jak jest naprawde i takich wywodow nie mozna wyprowadzac na podstawie kilku postow i nie masz pojecia jak jest w rzeczywistosci wiec z twoich rad nie skorzystam. i generalnie to ja tylko chcialam sie poradzic o to jak postepowac z moim mezem,co robic aby sie zmienil na leprze i zeby bylo dobrze w naszym zwiazku bo dziecko jest daleko od tego,nie pisalam ze dziecko cierpi bo tak nie jest,nawet pisalam ze dziecko ma bardzo dobry kontakt z ojcem i bardzo go kocha,on je rowniez. nie wypowiadaj sie na temat ktorego do konca nie zrozumiales

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×