Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość *samotna*

Singielki mieszkajace same, jak spedzacie wieczory?

Polecane posty

heheheh Gosia - nie słyszałaś o antykoncepcji??? orezerwatywa po to żebys małych marcheweczek nie poczęła :D:D:D Kwiatek - Gosia wyrobiła??? ja właśnie taką Gosię znam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zostanę mama małych marcheweczek :D Ciekawe, czy urodzę na sztuki czy kilogramy ;) Te wielkie marchewy to na nawozach sztucznych wyhodowane. Z takimi nie sypiam :P Chyba. Bo w sumie nie wiem... Może jeszcze sie dowiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I nie wolno Wam od dzis jadać marchewek!! Nie pozwolę swego potomstwa spożywać!!! :P Czy sypiam również z ogórkami? Bo kabaczka chyba mogę wykluczyć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D Myślę że Carramba by Ci powiedziała.... ona wie najlepiej czym singielki się zabawiaja :D:D:D:: hehehhe hihiihi ;) ale jeśli ogórek to ten z tych dłuższych nie taki gruntowy hehehhehe co tam jeszcze?? ....może świeczka!!! ;) hihihii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Henryk ma 95 lat i mieszka w domu starców. Każdego wieczoru, po kolacji Henryk wychodził do ogrodu, siadał na swoim ulubionym fotelu i wspominał swoje życie. Pewnego wieczoru, 87-letnia Stefania spotkała go w ogrodzie. Przysiadła się i zaczęli rozmawiać. Po krótkiej konwersacji Henryk zwraca się do Stefanii z pytaniem: - Wiesz o czym już całkiem zapomniałem? - O czym? - O seksie. - Ty stary pierniku! Nie stanałby ci nawet gdybys miał przyłożony pistolet do głowy! - Wiem ale było by miło gdyby ktoś potrzymał go chociaż w ręce. I Stefania zgodziła się. Rozpięła Henrykowi rozporek i wzięła jego pomarszczonego fi**ka do ręki. Od tego czas co wieczór spotykali się w ogrodzie. Jednak pewnego dnia Stefania nie zastała Henryka w umówionym miejscu. Zaniepokojona (wszak w tym wieku o wypadek łatwo) poczęła go szukać. Znalazła Henryka w najdalszym kacie ogrodu a jego fi**ka trzymała w ręku 89-letnia Zofia. Stefania nie wytrzymała i krzyknęła ze łzami w oczach: - Ty rozpustniku! Co takiego ma ta lafirynda czego ja nie mam?! - Parkinsona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętnik słomianego wdowca. Zostałem sam. Żona wyjechała na tydzień. Całkiem przyjemna odmiana. Myślę, że razem z psem miło spędzimy te dni. Poniedziałek DOKŁADNIE zaplanowałem rozkład zajęć. Wiem, o której będę wstawał, ile czasu poświęcę na poranną toaletę i śniadanie. Policzyłem, ile zajmie mi zmywanie, sprzątanie, wyprowadzanie psa, zakupy i gotowanie. Jestem miło zaskoczony, że mimo wszystko zostaje mi mnóstwo wolnego czasu. Nie wiem, dlaczego prowadzenie domu jest dla kobiet takim problemem, skoro można tak szybko się z tym uporać. Wystarczy odpowiednio zorganizować sobie pracę. Na kolację zafundowałem sobie i psu po steku. Żeby stworzyć miły nastrój, ładnie nakryłem do stołu. Ustawiłem wazon z różami i zapaliłem świecę. Pies na przystawkę dostał pasztet z kaczki, potem główne danie udekorowane warzywami, a na deser ciasteczka. Ja popijam wino i palę dobre cygaro. Dawno nie czułem się tak dobrze. Wtorek MUSZĘ jeszcze raz przemyśleć rozkład dnia. Zdaje się, że wymaga kilku drobnych poprawek. Wyjaśniłem psu, że nie codziennie jest święto, dlatego nie może się spodziewać, że zawsze będzie jadł przystawki i inne dania z trzech różnych misek, które ja muszę myć. Przy śniadaniu zauważyłem, że picie soku ze świeżych pomarańczy ma jedną zasadniczą wadę. Za każdym razem trzeba potem myć wyciskarkę. Jak rozwiązać ten problem? Trzeba przygotować sok na dwa dni - wtedy wyciskarkę myje się dwa razy rzadziej. Odkrycie dnia: parówki można odgrzewać w zupie. W ten sposób ma się jeden garnek mniej do zmywania. Na pewno nie będę codziennie biegał z odkurzaczem tak jak chciała żona. Raz na dwa dni to aż nadto. Muszę tylko pamiętać, żeby zdejmować buty, a psu wycierać łapy. Poza tym czuję się świetnie. Środa MAM wrażenie, że prowadzenie domu zajmuje jednak więcej czasu, niż przypuszczałem. Będę musiał zrewidować swoją strategię. I tak: przyniosłem z baru kilka gotowych dań - w ten sposób nie stracę w kuchni aż tyle czasu. Przygotowanie posiłku nigdy nie powinno trwać dłużej niż jedzenie. Kolejny problem to słanie łóżka. Najpierw trzeba się z niego wygrzebać, potem wywietrzyć sypialnię, a na końcu jeszcze równo ułożyć pościel - zawracanie głowy. Nie uważam, żeby codzienne słanie łóżka było konieczne, zwłaszcza, że i tak wieczorem człowiek musi się do niego położyć. W sumie wydaje się, że jest to czynność zupełnie pozbawiona sensu. Zrezygnowałem też z przygotowywania osobnych posiłków dla psa i kupiłem gotowe jedzenie w puszkach. Pies trochę się krzywił, ale cóż... Skoro ja mogę się obyć bez domowych obiadków, on też nie powinien grymasić. Czwartek KONIEC z wyciskaniem soku z pomarańczy! To nie do wiary, że z tym niewinnie wyglądającym owocem jest aż tyle zachodu. Kupię sobie gotowy sok w butelkach. Odkrycie dnia: udało mi się przespać noc i wysunąć się z łóżka prawie nie naruszając pościeli. Rano musiałem tylko wygładzić narzutę. Oczywiście jest to kwestia wprawy i w czasie snu nie można się za często przewracać z boku na bok. Trochę bolą mnie plecy, ale gorący prysznic powinien pomóc. Zrezygnowałem z codziennego golenia, bo to zwykła strata czasu. Zyskałem przez to cenne minuty, których moja żona nigdy nie traci, bo nie ma zarostu. Kolejne odkrycie: nie ma sensu za każdym razem jeść z czystego talerza. Ciągłe zmywanie zaczyna mi działać na nerwy. Pies też może jeść z jednej miski... w końcu to tylko zwierzę. UWAGA: doszedłem do wniosku, że odkurzać trzeba najwyżej raz w tygodniu. Parówki na obiad i na kolację. Piątek KONIEC z sokiem pomarańczowym! Za dużo dźwigania. Odkryłem następującą rzecz: rano parówki smakują całkiem nieźle, po południu gorzej, a wieczorem w ogóle. Poza tym, jeśli żywić się nimi dłużej niż przez dwa dni z rzędu, mogą wywoływać lekkie mdłości. Pies dostał suchą karmę. Jest równie pożywna, a miska nie jest popaćkana. Z kolei ja zacząłem jeść zupę prosto z garnka. Smakuje tak samo, a nie trzeba brudzić talerza ani chochli. Teraz już nie czuję się tak, jakbym był automatyczną zmywarką do naczyń. Przestałem wycierać podłogę w kuchni. Ta czynność irytowała mnie tak samo jak słanie łóżka. UWAGA: Żegnajcie puszki!!! Nie będę brudził sobie otwieracza. Sobota Po co wieczorem zdejmować ubranie, skoro rano znów trzeba je włożyć? Zamiast marnować czas, lepiej trochę dłużej poleżeć. Przy okazji można zrezygnować z kołdry i odpadnie kłopot z jej porannym układaniem. Pies nakruszył na podłogę. Zbeształem go. Powiedziałem, że nie jestem jego służącym. Dziwne - nagle zdałem sobie sprawę, że moja żona też tak czasem do mnie mówi. Powinienem dziś się ogolić, ale jakoś nie mam ochoty. Nerwy mam napięte jak postronki. Na śniadanie zjem tylko to, co nie wymaga rozpakowywania, otwierania, krojenia, smarowania, gotowania ani mieszania. Wszystkie te czynności doprowadzają mnie do rozpaczy. Plan na dziś: obiad zjem prosto z torebki, nachylony nad zlewem. Żadnych talerzy, sztućców, obrusów i innych głupot. Trochę bolą mnie dziąsła. Pewnie jem za mało owoców, ale nie chce mi się ich taszczyć ze sklepu. Może to początek szkorbutu? Po południu zadzwoniła żona i spytała, czy umyłem okna i zrobiłem pranie. Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Powiedziałem jej, że nie mam czasu na takie rzeczy. Jest pewien problem z wanną. Odpływ zatkał się makaronem. Ale niespecjalnie się martwię. I tak przestałem się kąpać. UWAGA: jem teraz razem z psem, prosto z lodówki. Musimy się spieszyć, żeby zbyt długo nie trzymać jej otwartej. Niedziela OGLĄDALIŚMY z psem telewizję z łóżka. Na ekranie różni ludzie zajadali przeróżne smakołyki, a my tylko z zazdrością przełykaliśmy ślinkę. Obaj jesteśmy osłabieni i drażliwi. Rano zjedliśmy coś z psiej miski, ale żadnemu z nas to nie smakowało. Naprawdę powinienem się umyć, ogolić, uczesać, zrobić psu jeść, wyjść z nim na spacer, pozmywać, posprzątać, pójść po zakupy, ale po prostu nie mogę wykrzesać z siebie dość sił. Mam problemy z utrzymaniem równowagi, zaczyna szwankować wzrok. Pies zupełnie przestał merdać ogonem. Pchani resztką instynktu samozachowawczego, wyczołgujemy się z łóżka i idziemy do restauracji, gdzie przez ponad godzinę jemy różne pyszności. Korzystamy z wielu talerzy, bo przecież nie musimy ich myć. Później lądujemy w hotelu. Pokój jest wysprzątany, czysty i przytulny. Wreszcie znalazłem sposób na zmorę tych okropnych domowych obowiązków. Ciekawe, czy kiedykolwiek przyszło to do głowy mojej żonie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam porannie i kawowo, :-)) a wzwiązku z tym ze wczoraj było do wygrania w totka ponad 13 milionów cos wam napiszę: Mąż pyta żony : jakbym wygrał w totolotka, to , co byś zrobiła? -A wygrałeś ? - Tak. No, to zabrałabym połowę i odeszła od ciebie. Mąż - to masz te 8 zł i wypier...... :-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tymi marchewkami naprawde dobre a propo: wchodzi na sniadaniu siostra porzełozona zakonu i oznajmia głosno: - dzis na obiad bedzie marchewka - wszytskie siostry uradowane krzyczą hhhuuuuurrrrrrrraaaaaaaaa - a przełozona na to: spokój siostry bo będzie pokrojona :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się, że już piątek :D I wciąż nie wiem jak ma wyglądać mój jutrzejszy dzień..... Oczywiście, że odwiedze cmentarze ....ale...hmm nie wiem czy z W. czy z mamą? Niby już się zdecydowałam....NIBY... bo dalej się waham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wyjeżdzam do Poznania, tam leżą rodzice mojej połłowy, w ubiegła sobote byłem pod Lublinem gdzie leżą moi rodzice, smutny to dzień jutrzejszy ale w podpisie masz to co masz i tego sie trzymajmy mój podpis tez o czyms swiadczy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok Biała :-), Kiedys Bohdan Łazuka spiewał " Ty z Lublina ja z Lublina jaka tego jest przyczyna..." My mozemy sobie zaspiewac "Ty z Warszawy ja z Warszawy, więc ruszajmy do zabawy... ": -))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka! alescie naplodzily, chcialam poczytac was do porannej kawy, ale zostalam wezwana do szefa. no i spedzilam tam 2 godziny na probie rozpracowania projektu ktory bede prowadzila wspolpracujac z innymi... masakrator na maxa :O normalnie pelny odjazd... nawet mi nie dali sie kawy napic i jak wrocilam musialam nowa sobie zrobic bo poprzednia zrobila sie z porannej na mrozona:( kurka, dobrze ze dzisiaj piatek i ze jutro nie moga mi powiedziec, ze mam przyjsc do pracy...:( gos-- czekam z utesknieniem na @ od Ciebie:) zostawiam kawusie goraca i pachnaca dla chetnych:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eee to mial byc chyba
topik dla singielek? a tu co widze to juz macie swoje polowy itp itp,chyba sens tego topiku sie zatracil:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem singielką :P Obecnie żyjącą w związku z marchewką ;) Ale ponieważ niedługo zrobię z niej surówke - będę samotna. Sippuś... Śniło mi się, że jeździłam windą i ona wciąż sie psuła. Tzn. nie zatrzymywała na określonych pietrach tylko jechała i jechała, i jechała... Co mnie czeka?:) No w każdym razie dziś do windy nie wsiadam ;) Miłego dnia 🌼 Idę świętować. Okazja smutna, ale trunki i słodycze wyśmienite ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eee to mial byc chyba - nie dość że nie tylko singielki się udzielają...to do tego nie wszyscy na topiku są kobietami!!! :) nie odchodzę, bo singielki mnie nie wyganiają....a jak bywalczyniom nie przeszkadzam, to czym mam się przejmować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biala, to był tylko przyklad,:-) ale jak mi napiszesz w @ skąd jestes to cos wymysle :-) a propo mojego tez tu pobytu, to jak zostane poproszony abym opuścił ten topik, to uczynie to :-((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×