bewitched 0 Napisano Wrzesień 10, 2009 mój dziadziu właśnie na niego(raka płuc zmarł) dzisiaj w nocy ;( wykryli mu ze dwa tyg temu i już były przerzuty;( przed wakacjami przestał chodzić lekarze byli pewni ,że to miażdżyca kończyn dolnych i zwyrodnienie stawów jak zrobili szczegółowe badania było już za późno;( dziadek miał 82 lata i ciągle kurzył jak smok jeszcze 2- 3 lata temu 3 paczki papierochów jak mocne męskie nie cierpiał jarzyn ,zawsze tłuste mięcho mimo tego zawsze raczej szczupły i raczej miał dobre zdrowie;( nie szanowanie się przez całe życie w końcu wyszło Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa123 Napisano Wrzesień 10, 2009 bewitched bardzo ci wspólczuje , bardzo szybko od rozpoznania to draństwo odbiera nam ukochane osoby!!!!!!!!! Mój mąż odszedł niecałe trzy miesiące od tej okrutnej diagnozy i to w wieku 50 lat. Więc dziadziuś twój dożył i tak ładnego wieku, chociaż Ci powiem że dla osó które zostają i tracą swoich najbliższych to choć by mieli po103 lata to dlanas zawszw bedzie za wcześnie i nie ten czas!!!!!!!! Pozdrawiam Cię kochana i łącze się z Tobą w bółu. 15 Sierpnia minie trzy miesiące jak odszedł mój CUDOWNY MĄŻ!!!!!!!!!!!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jkljkl Napisano Wrzesień 10, 2009 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość paulina832 Napisano Wrzesień 10, 2009 Mój tata zmarł na raka płuc/ wcześniej nie chorował na gruzlicę/ w wieku 64 lat. Na usunięcie płuca było za pózno, rak zrobił przerzuty najpierw do kości potem do krwi i na końcu do mózgu. Męczył się strasznie, problem z oddychaniem, prak tchu.... Żył od momentu wykrycia raka 1,5 roku...Czyli dośc długo... I tak jak poprzedniczka wcześniej napisała: grunt to wsparcie rodziny Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Hayah Napisano Wrzesień 10, 2009 Pietia, moj tatek tez wpada w depresje bo nie ma nawet polowy tej sily co mial wczesniej. Mam nadzieje, ze im to przejdzie... Moze to normalne, moze z Twoim tata dzieje sie to samo co z moim... Pewnie to u nich w glowach siedzi, wpakowali tyle sil w walke ze teraz im ich brak. Ojej... Nie wiem... pisz prosze jak bedziesz cos wiedzial. Trzymam za Was kciuki!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa123 Napisano Wrzesień 11, 2009 15 Sierpnia minie miesiąc jak odszedł mój CUDOWNY MĄŻ!!!!!!!!!!!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa123 Napisano Wrzesień 11, 2009 Pietia, ile stracił na wadze twoj tatuś ?, to bardzo istotne a także czy miał coś robione po wykryciu? zabieg, talkowanie radio czy chemie itp? czy tylko objawowo lekarz rodzinny? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pietia Napisano Wrzesień 12, 2009 Larysa 123 U ojca po operacji stwierdzono, że nie ma potrzeby robienia żadnej chemii, ani innych zabiegów, ojciec jest cały czas pod opieką chirurga onkologa. od operacji minęło już 7 miesięcy, najbardziej mnie zastanawia czemu bolą go nogi, żaden lekarz nie zwraca na to uwagi. chociaż ojciec mówi, że już dawno przed operacja bolały go nogi. Także jestem w kropce. Naprawdę nie wiem co mu dolega. Zrobimy badania na te nogi. Ojciec jest bardzo wychudzony, chodzi normalnie ale bardzo szybko się męczy. Gorące pozdrowienia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Hayah Napisano Wrzesień 12, 2009 Pietia Hej ale jak Twoj tata nie dostal chemii to rak byl bardzo maly prawda? Nie ma czegos takiego jak kompletne badania organizmu? JAk Wasz lekarz nie chce dac skierowania to moze poszukac innego. sama nie wiem. Pietia a moze poprosic lekarza o skierowanie na PET? TAk na wszelki wypadek, zeby wykluczyc najgorsze? Przepraszam, ze podsuwam takie pomysly, najlepiej by bylo moc zapomniec o tym szystkim... wiem ze sie martwicie i nie wiem jak pomoc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa123 Napisano Wrzesień 13, 2009 Ja głupia żyję ciągle tym 15 sierpnia i tak pisze ,a to 15 września minie miesiąć jak straciłam swojego najukochanszego męża i przyjaciela!!!!!!!!!!!!!!!!!!> Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa123 Napisano Wrzesień 13, 2009 DO PIETIA!!!!!!!!! Jeżeli twój tatuś bardzo jest wychudzony (to domyślam się że także oprucz choroby niema apetytu)tak było w przypoadku mojego męża i to bardzo żle rokuje/ niestety. Podawaj mu MEGALIA to jest na apetyt( drogie ,ale można dostać także za darmo od dobrego lekarza w specjalistycznej klinice a pożniej to już we własnym zakresie) ja kupowałam NUTRI DRIK i MEDI CARE a także podawałam sok NONI i OLEJ LNIANY , mam nadzieje że twó tatuś jest w lepszej kondycji niż był moj mąż . To go wzmocni napewno. A co chodzi o nogi to poproś albo wymuś na lekarzu prześwietlenie tzw. PET( w skrocie) ponieważ to mogą być przezuty do kości a lekarze są róni i lekceważą ja to przerobiłam . Powiem Ci na moim przykładzie że mąż przez te niecałe trzy miesiąće od wykrycia miał zabieg ręki przez zapalenie żył i miał zapalenie żył w nodze ( zator) to też jak sie dowwiedziałam skutki min tej choroby , chociaż może nie tylko. Trzymam kciuki i pozdrawiwm nie poddawajcie sie nadzieja umiera ostatnia! Jak masz pytania to pisz. Napisz jeszcze czy tatuś ma problemy z wyproznianiem sie i czy zazywa jakies leki przeciwbolowe? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pietia Napisano Wrzesień 14, 2009 Larysa 123 Ojciec nie zażywa żadnych leków przeciwbólowych i nie ma problemów z wypróżnianiem. Spróbujemy zrobić coś z tymi nogami. A z innej beczki, dzisiaj byłem z ojcem w sądzie, gdyż zus odmówił mu prawa do wcześniejszej emerytury. Sprawa została odroczona do listopada, ciągnie się od lutego, a pani sędzia lub sędzina miała niezły ubaw z człowieka, który źle się czuje i ma problemy z głośnym mówieniem. Mam nadzieję, że pojawimy się razem na następnej rozprawie i wygramy sprawę. Tak to już jest że biednemu zawsze wiatr wieje w oczy. Pozdrawiam i do usłyszenia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mexicana22 0 Napisano Wrzesień 14, 2009 ja mam megalie jak ktos potrzebuje Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasha1982 0 Napisano Wrzesień 14, 2009 moja mamusia odeszła miesiąc i 3 dni temu.ostatnio śni mi się żywa i zdrowa..nadal nie wierzę, że już nigdy z nią nie porozmawiam, nie przytulę, nie powiem kocham... jej choroba bardzo nas do siebie zbliżyła.. tak tesknie ;(( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Hayah Napisano Wrzesień 15, 2009 Pietia, tak to juz u nas jest, mam znajomego, ktory ma zaawansowanego raka tarczycy, prosil o okresowe zwolnenie z pracy i zasilek ale powiedzieli mu, ze po co zwolnienie oresowe skoro nie rokuje na to by mial kiedykolwiek do tej pracy wrocic. Pytanie z innej beczki, czy Twoj tata ma brode? Pytam bo pamietam z pierwszej wizyty u Rzymana pana z pania i ten pan jakos tak pasuje mi do opisu Twojego taty. Siedzielismy w poczekalni. My sie wtedy bardzo balismy tej operacji i ten czlowiek opowiadal o swojej, ze mu w Gdansku usuneli jeden plat, byl szczuply i po tej operacji dosc slaby. Pozdrawiam Was cieplo Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Amant Wszech Czasów 0 Napisano Wrzesień 15, 2009 "busku dzis jestem sama serce mi peka Jak mam przezyc kolejny dzien bez niego bez nadzieji ze cos jaszcze moge dla niego zrobic to walka o mojego meza dodawala mi sil by zyc a teraz zostala tylko pustka NIGDY NIE UFAJCIE LEKARZA SAMI MUSICIE POSIADAC WIEDZE ONI WIEDZA ZE CZLOWIEK UMIERA I NIC SOBIE Z TEGO NIE ROBIA TO PRZEWAZNIE SA MASZYNY NIE LUDZIE opserwujcie chorego organizm daje znaki co sie dzieje np.utrata rownowagi albo zle widzenie to przezut do mozgu odrazu starajcie sie o radioterapie czas jest bardzo wazny bez tego nastepuja ataki epilepsi to nie leczy ale godnie czlowiek umiera " To jest oczywiste o tych konowałach.Tu jest o tym: http://www.wba52.fora.pl/medycyna-i-weterynaria,42/konowaly-lza,46.html .A o metodach na nowotwory mam temat: http://www.wba52.fora.pl/medycyna-i-weterynaria,42/lekarstwo-na-raka-i-inne-nowotwory,48.html .W razie problemów połączyć odnośnik:O. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Larysa123 Napisano Wrzesień 15, 2009 PIETIA Możesz złóżyć skarge na zachowanie sedzi/ego do dyrektora sądu na piśmie,jeżeli uwazasz że sedzia drwił i upokazał Twojego tate z powodu choroby i ograniczeń mowy z Tym związanych a także o zmiane sedziego za opieszałość oczywiście jeżeli ją masz uzasadnioną! pozdrawiam a tak pozatym to mam dobrego adwokata (właśnie dzisiaj di niego jade który pomogł wygrać mojemu mężowi walke z ZUS Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość moniik774 Napisano Wrzesień 17, 2009 Niestety mój tata nie żyje zmarł 24 sierpnia dziejue za modlitwe wszystkim ja bede się modlic za wszystkich waszych bliskich Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mimuszka 0 Napisano Wrzesień 17, 2009 Witam kochani!od 2 lat sledze to forum i przeraza mnie to, ze tak wiele ludzi zapada na te cholerna chorobe! Kilkanascie dni temu odszedl moj ukochany Tatus - najwiekszy wojownik jakiego znalam. Nie poddal sie do samego konca, choc zyl z tym potworem blisko 2 lata. Przeszlismy niemal wszystkie etapy tej choroby: operacja, chemioterapia i straszne oslabienie organizmu pod koniec, kiedy pozostawaly juz tylko srodki przeciwbolowe. Wszystko mozna przetrwac, ale mysle, ze bez wsparcia jakie sobie wzajemnie z rodzicami, siostra, narzeczonym dawalismy z pewnoscia byloby ciezej. Teraz pozostala ogromna pustka, ale i wspomnienia oraz swiadomosc, ze Tata jest w lepszym swiecie, skad moze nam w niewidzialny sposob pomagac... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ula1963 Napisano Wrzesień 17, 2009 WITAM WSZYSTKICH FORUMOWICZÓW I ŻYCZĘ DUZO SIŁY I WYTRWAŁOSCI W WALCE Z TYM OKROPNYM CHORÓBSKIEM.DZISIAJ MIJA RÓWNO ROK JAK ODESZŁA MOJA KOCHANA MAMA NA DROBNOKOMÓRKOWEGO RAKA PŁUC PO 8-MIESIECZNEJ WALCE Z NIM.ŚWIEĆ PANIE NAD JEJ DUSZĄ.MAMUSIU KOCHAM CIE I WIERZĘ ,ŻE TERAZ JESTEŚ W LEPSZYM ŚWIECIE,GDZIE NIE MA BÓLU I CIERPIENIA.PROSZĘ WSZYSTKICH O MODLITWĘ ZA JEJ DUSZĘ Z GÓRY DZIĘKUJĄC I OBIECUJE ,ŻE BEDĘ SIE MODLIĆ ZA WSZYSTKICH CHORYCH I TYCH CO JUZ ODESZLI. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość busku Napisano Wrzesień 20, 2009 dawno nie bylam na forum kafeteri nie radze sobie bez tabletek uspakajajacych nie jestem w stanie funkcjonowac kazdy dzien to walka by jakos minol biegam na cmentarz rozmawiam z moim kochanym mezem i pytam dlaczego nam sie nie udalo i jak mam bez nigo zyc i po co tak strasznie za nim tesknie caly czas placze ale nic nie jest mi lzej wspolczuje wszystkim Larysa123 a jak ty sobie radzisz z pustka jaka zostala po ukochanej osobie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość busku Napisano Wrzesień 20, 2009 po smierci meza nie umiem sie juz modlic czy zlosc na Pana Boga ze mi go zabral minie???????? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość busku Napisano Wrzesień 20, 2009 po smierci meza nie umiem sie juz modlic czy zlosc na Pana Boga ze mi go zabral minie???????? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia630 Napisano Wrzesień 21, 2009 MÓJ TATUŚ WŁAŚNIE DOWIEDZIAŁ SIĘ O CHOROBIE, MA 61 LAT DOPIERO I JEST MOIM NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM.STOIMY NA POCZATKU DROGI, DROGI O KTÓREJ NIC NIE WIEMY A CZYTAJĄC TO FORUM ZACZYNAM WĄTPIŚ CZY ISTNIEJE NADZIEJA. PROSZE POMÓRZCIE MI, CZY SA JAKIES INFORMACJE O KTÓRYCH POWINNISMY WIEDZIEĆ, CZY ZAGLADAJĄ TU MOZE OSOSBY KTÓRE SIĘ WYLECZYŁY LUB U KTÓRYCH W RODZINIE SĄ WYLECZONE OSOBY.CZY MOGE COS DLA TATY ZROBIĆ. NIE MAM POJECIA CO DALEJ Z NAMI BĘDZIE I CZY TATO BEDZIE WALCZYŁ.CZY STARCZY MU SIŁ?WCIĄŻ WYEWAM WIADRA ŁEZ ALE TO NA NIC BO NIE CZUJE ŻADNEJ ULGI. TAK SIE BOJĘ CO BEDZIE DALEJ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mimuszka 0 Napisano Wrzesień 21, 2009 do asia630 - wiem, co czujesz i jak bardzo cierpisz....przezywalam to samo i zadawalam podobne pytania. Kiedy dowiedzielismy sie o chorobie Taty, zastanawialam sie jak on to przezyje, jak sobie z tym poradzi i czy podejmie walke. Zerwal z nalogiem paierosianym, choc zawsze powtarzal, ze predzej umrze, niz rzuci papieroski (wypalal min. 3 paczki dziennie!) Tatus przeszedl operacje, po ktorej wszystko mialo byc w porzadku...niestety Bog mial inne plany co do Taty i jego rodziny:(Kiedy po niespelna roku okazalo sie, ze ten potwor zzera Mu watrobe i nerki chcialam zniknac z tego swiata, nie wyobrazalam sobie, jak bedziemy zyli bez Niego. Modlilam sie o troszke nadziei...dostalismy nieco czasu - Tatus poddal sie chemii, ale niestety u Nas to dranstwo nie zatrzymalo sie. Na szczescie nasz Wojteczek dzielnie to wszystko znosil, byl silnym czlowiekiem, zarowno fizycvcznie, jak i psychicznie. Trudno jest przewidziec ile czlowiek zniesie, Tata walczyl do ostatnich sil. To byla wielka batalia - pozornie przegrana, zyskal w oczach wielu ludzi ogromny szacunek i podziw...Nie martw sie o swojego tate, sam musi pogodzic sie z ta diagnoza, chociaz wsparcie bliskich jest ogromnie wazne. Musicie robic wszystko, co w waszej mocy, by mu pomagac. Licze na to, ze Twojemu tacie sie uda wyrwac temu potworowi, wszystko zalezy od tego, jaki to typ nowotworu, czy mozna go zoperowac, w jakiej kondycji jest Twoj tato.Powtarzajcie mu, ze nie moze sie poddac. Trzymam za Was kciuki! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ja2000 0 Napisano Wrzesień 21, 2009 Mój tatuś zachorował 12 maja na tą okropną chorobę. Diagnoza była rak płuc z przerzutem do mózgu. Natychmiast operacja mózgu. Badania: tomograf płuc, PET , rezonans głowy. Niestety badania wycinka z głowy wykazały gruczolakorak płuc z przerzutem do mózgu. I od tej chwili zaczęła się nasza walka z czasem ze śmiercią. PET pokazał inne ogniska chorobowe. W lipcu miał dwa naświetlania paliatywne ( pomogły na tyle, że przestała bolec głowa). Niestety rozmowa z lekarzem od radioterapii odebrała nam całą nadzieję. Okazało się , że nie ma ratunku. Wszystkie nasze działania nic nie dadzą. A ja byłam przygotowana na długą , ciężką i kosztowną walkę. Dodam , że tata nic nie wie o rokowaniach i tych okropnych przerzutach. Doszłyśmy do wniosku, że skoro nie pyta lekarzy o chorobę to znaczy , że nie chce wiedziec. Ja tylko powiedziałam mu o płucach bo myślałam, że będą jakoś leczone- załamał się wtedy, płakał. Jakoś udało mi się to wyprostowac, powiedziałam , że badania nie potwierdziły przypuszczeń lekarzy. W sierpniu miał miec dwie chemie paliatywne. Niestety lekarka chciała powiedziec prawdę tacie, nie zgodziłyśmy się w końcu tylko on ma wiarę w wyzdrowienie. Niestety choroba postępuje, traci apetyt pomimo picia megalii. Traci również siły, cały się kurczy tylko ma okropnie wielki brzuch, oraz ciągle powtarzające się biegunki. Jest pod stałą opieką neurologa, dostaje kroplówki z manitolu, dexametazon , wziewy na płuca, loperamid na biegunkę. Nie wiemy co mamy jeszcze zrobic. Patrzy na nas i pyta dlaczego jest co raz słabszy, czasami płacze jak mały bezbronny chłopiec. Jest na ciężko. Obdzwoniłyśmy prawie wszystkie kliniki niestety nikt nie może tacie pomóc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Załamana. Napisano Wrzesień 21, 2009 Do INES 2707. Wiem że minęło trochę czasu jak nie pisałam ale mam do Ciebie jedno pytanie. Jeśli jeszcze tu zaglądasz to proszę odpisz. Pisałaś że Twoja mamusia miała chemię która początkowo nie dawała efektów. Napisz proszę kiedy można spodziewać się że chemia cokolwiek działa. Dziś moja mama miała wizytę u onkologa który po zapoznaniu się z wynikami badań powiedział mojej mamie że guz jest tak duży że ciężko go będzie atakować. Rak jest nieoperacyjny więc jedyna nadzieja w chemi a ten człowiek z miejsca mówi takie słowa. Bezduszny.... Musimy walczyć wszyscy ale może mogę mojej mamie podawać jekieś witaminy może specjalna dieta lub cokolwiek co może ją wzmocnić podczas chemi. Napisz też proszę jak czuła się Twoja mama podczas leczenia czy faktyczne tak potwornie. Pozdrawiam i dziękuję z góry za odpowiedź. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość busku Napisano Wrzesień 22, 2009 do zalamana : bardzo chcialabym cie pocieszyc bo sama czekalam na to by ktos dal mi nadzieje nawet klamstwo byle bym nie musiala poznac okrutnej prawdy ale dzis potym wszystkim co pszeszlismy z moim kochanym mezem wiem ze gdybym to ja dzis byla chora na raka pluc w 4 stadium nie podjelabym leczenia chemia to trucizna ktora niszczy wszystko takze i zdrowe komurki trzeba by cudu zeby organizm sie zregenerowal a co najwazniejsze to ze jak sie nie moze juz rozwijac w plucu bo zostaje zachamowany chodzby na chwile robi przezut gdzie indziej i ten bol przy podawniu chemi jaki trzeba przejsc[ kosci bola niemilosiernie moj maz cale noce az plakal bo leki przeciw bulowe nie dzialaly ]idzie na marne a mozna by ten czas gdy jeszcze organizm jest sprawny spedzic szczesliwie bo to tylko czas sie liczy jak te ostatnie chwile zycia beda wygladaly wtedy wazniejszy jest komfort umierania jezeli moge ci poradzic zalatw skierowanie na PET by sprawdzic czy nie ma gdzie indziej ognisk rakowych bo szkoda by mame meczyc ; przy przerzutach na mozg nie rezygnuj z radioterapi ona nie wyleczy ale bardzo pomaga ;bardzo bardzo chcialabym przeczytac ze komus sie udalo .................. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aisha255 0 Napisano Wrzesień 22, 2009 do załamana.. Moja mamusia ma drobnokomórkowego raka.. poczatkowo miala taka chemie 1 dniowa dostała ja może ze 2 razy ale ni było efektów wiec dostała inna taka 3 dniowa.. jakies efekty zaczely sie pojawiac dopiero po ok 5 chemii.. mama czuje sie ogolnie dobrze.. czasem tylko jest troche slaba ale to normalne nie raz calkiem zdrowy czlowiek jest slaby a ona i tak swietnie sie trzyma jest bardzo silna.. ma straszny apetyt..ostatnio bardzo przytyła spuchła jej noga i ciezko jej sie chodzilo.. ale teraz juz jest ok... ale wszytsko zalezy od organizmu.. kazdy chemie przyjmuje inaczej.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość busku Napisano Wrzesień 22, 2009 nie dajcie sie naciagac na tzw uleczenia i lekarze i ludzie ktorzy niby sie wyleczyli a chca pieniedzy za powiedzenie jak to zrobic to naciagacze ja za zastrzyk ktory mial zapobiec przerzutom dalam 5000zl a po 1miesiacu byl przerzut do mozgu lekarka zwlekala ze zrobieniem rezonansu glowy by to nie wyszlo na jaw teraz to wiem ale wtedy rozum mi odebralo ze tego nie widzialam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach