Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość Anielica_25
Oczywiście na oddziale wewnętrzym, na którym mama się znalazła ostatnio też lepiej nie było... Powalające teksty lekarza typu: To już ostatnie stadium życia pani mamy" "Powinna pani pomyśleć o HOSPICJUM - mogę od zaraz załatwić miejsce dla pani mamy" /to tylko szczegół że to 50km od domu/ a jak usłyszałam : "w najlepszym wypadku to rak uszkodzi tętnicę główną i dojdzie do wylewu, będzie dużo krwi, ale przynajmniej pani mama nie bedzie długo cierpiała" /muślałąm że padnę na środku holu - bo przecież cała rozmowa toczyła się tuż przed rejestracją, pośród pielęgniarek, pacjentów.... A ja stałam, słuchałam jego bezdusznej wypowiedzi i zalewałąm się łzami/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natie7534
do becia1965 droga beciu powiedz mi co ja mam zrobic żeby to wytrzymac nie mam sił jestem słaba psychicznie chyba:( mama wyszła dzisiaj ze szpitala jest w tragicznym stanie cały czas płacze i jęczy tak strasznie ja boli dzwoniłam do hospicjum domowego jutro jade wszystko załatwic nie wiem jak moge jej jeszcze pomóc ona umiera a mi serce pęka boże święty dlaczego tak jest dlaczego:( przepraszam że sie wypłakuję ale nie daje sobie z tym rady nie wiem co robic:( mama ma już chyba wszędzie przerzyty do mózgu kręgosłupa miednicy nie ma wogóle sił o domu musielismy ją wnosic a najgorsze jest to że ona tak bardzo chce życ tak bardzo nie chce umierac:( jak ona umrze ja te umre moje serce pęknie:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do natie 7535 Kochana nawet nie wiesz jak bardzo Cie rozumiem i jestem myslami z Tobą ! Nie wiem jak w Twoim mieście działa Hospicjum , ale w Poznaniu zadzwonilam i pielegniarka była za godzinę a formalności załatwiałam nastepnego dnia.Musisz mamie pomóc bólowo , musi odchodzić w godnych warunkach , nie może tak strasznie cierpieć!!!!Zadziałaj prosze i dzwoń do rodzinnej niech wystawi dla Mamy skierowanie do Hospicjum Domowego i spróbuj załatwić z nimi przez telefon.Powiedz ,że nie mozesz zostawic Mamy samej w domu i nie zostawiaj!!!!!!!!!!!! Mama potrzebuje tz.motylka przez który bedzie miała podawane leki p/ bólowe.Nie bój sie słowa Morfina pomaga na ból i dusznośc.Zobaczysz jak Pielegniarka i lekarz zaopiekuja sie Mmą , poczujesz że nie jesteś sama.Działaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do natie 7535 Nic nie piszesz o rodzine, rodzeństwu ,poproś ich o pomoc.zapytaj kiedy moga czuwać przy mamie , zrób grafik żeby Mama nie była nigdy sama.Mój Tatuś chciał być taki meski i samodzielny i w nocy pocichutku wstawał mimo zakazu ( w dzień prowadzilismy tate do toalety bo był bez sił) Zawsze Jego wyjscie z łóżka kończyło się UPADKIEM.Tatus połamał sobie żebra i dodatkowo cierpiał , miał podejrzenie o odmę.Dlatego poprosilam Tatę o zgode na pampersy tak było bezpiecznej i nie tracił juz sił na pokonanie drogi do toalety.Teraz Mama twoja potrzebuje ulgi w cierpieniu i bliskosci najbliższych.Przytulaj i trzymaj Mame za rekę i mów Jej jak bardzo Ja kochasz.Tyle tylko Ci pozostało .Kupiłas te drinki z apteki ? Pamietaj o materacu p/odleżynowym.W Hospicjum poproś o psychologa dla Mamy i Ciebie (przyda Ci się , przygotuje Was na najgorsze)Acha zapytaj o koncentrator tlenowy dla Mamy pomoze w dusznosciach.Masuj Mamie stopy (receptory) ,łydki to popraw krazenie .Moze śpij z Mamulką będzie sie czuła bezpieczniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa
Beciu, czytam Twoje posty i w imieniu Wszystkich dziękuję Ci, jesteś ogromnym wsparciem dla forumowiczów:) Twoje podejście do choroby jest bardzo dojrzałe, podziwiam Cię za oddanie, wiem jak jest ciężko opiekować się ukochaną osobą i zachować przy tym trzeźwość umysłu, Tato dzieki Tobie przeszedł przez to piekło z godnością i odszedł wśród kochających go ludzi. Ja miałam o tyle trudniej, że Tato miał tylko mnie i moją siostrę. Był zbyt dumny, pewnie też skrępowany, dlatego do końca sam sobie ze wszystkim radził, nawet w dniu śmierci nie pozwolił sobie założyć pampersa, mimo, że nie maił już prawie tętna i lekarz z hospicjum nie pozwolił mu iść do ubikacji...myślę, że gdyby miał przy sobie żonę, to krępowałby się mniej... Jeśli chodzi o hospicjum, to ja mieszkam w gliwicach, tutaj opieka hospicyjna jest bardzo dobra i jeśli mogę Wam coś poradzić, to nie bójcie się zwracać tam z prośbą o pomoc, zaoszczędzicie bliskim naprawdę wiele cierpienia. Ja bardzo żałuję, że tak późno skorzystałam z pomocy...tato by tak nie cierpiał... Do czegoś Wam się Kochani przyznam...tato zmarł równo rok temu, ja miesiąc wcześniej wyszłam za mąż, wzięłam ślub kościelny. Emocje już opadły, wypłakałam swoje, ale zawiodłam się sama nie wiem na czym...dziś uważam się za osobę nie wierzącą... i chyba już nie uwierzę, nigdy nie należałam do osób, które od Boga oczekiwały wiele...chciałam tylko jednego...nie dostałam tego...nie wymodliłam...więc teraz już niczego od Niego nie chcę... Oczywiście nie piszę tego, by Was zniechęcić, wiara jest na pewno ogromnym wsparciem, pozwala więcej rzeczy przyjąć, zaakceptować...Tak się rozpisałam, wybaczcie mi tą szczerość, mało komu o tym mówię...może stąd ta wylewność... Pozdrawiam Was wszystkich i Każdego z osobna :)) Myślami jestem z Wami :***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do asi 630 Asiu mój śp.Tatulek był bardzo słaby i obciążony wieloma innymi chorobami dlatego każde naświetlanie powodowało u Niego osłabienie.Był niepełnosprawny i z ledwoscią człapał z karetki do kabiny gdzie był naswietlany.Jak wstawał z stołu naświetlań zataczał sie i płakał.Po nnaswietlaniach trzeba talkować klatke piersiową Alantanem ( zeby nie doszło do poparzeń skóry)Wszystko zależy ile zlecą naswietlań jak 5 to są tz.paliatywne ( dla psychiki chorego , ze cos sie robi)Mój tatus miał ich 30 o 30 za duzo!!!!!!!!!!!!!!!! Gdybym wiedziała , że nie pomogą...Po naświetlaniach chory traci apetyt, smak jest senny , apatyczny... Powiem Tobie na pocieszenie ,że byli mezczyzni w sile wieku i dobrze znosili naswietlania.Nie znam jednak efektów leczenia.Szpital H.Cegielski nie cieszy sie dobra opinią a radioterapia jest tam od niedawna.Nie chcę ich oceniać.Najlepszy sprzet jednak mają na Garbarach.Tylko proszę nie zgadzaj sie na pobyt w Ludwikowie.Przeczytaj moje wczesniejsze wpisy.Zrób wszystko co w Twojej mocy.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sandlaa Dzieki za miłe słowa.Dziewczyny ja chciałabym z siebie dac wszystko, zeby Was pocieszyć ale i uświadomić co Was czeka.Może moje doswiadczenie Komus pomoże w tych trudnych chwilach. Moja rodzina jest b.głęboko wierząca i bez Boga bysmy tego wszystkiego nie przeżyli.Wiara i modlitwa dodawała nam sił i skrzydeł.Przez miesiąc nie spałam czuwając przy Tacie a stale czułam naładowane akumulatory na maksa.Chwilami miałam wrażenie ,że KTOŚ mi pomaga.Zaobserwowałam ,ze Tatuś wyciszył sie po przyjeciu Namaszczenia chorych (3 razy)i przestał sie bać śmierci , usmiechał się, był pogodzony , pogodny a wczesniej był bardzo nerwowy i wybuchowy.Mija jutro 5 miesiąc od smierci Taty a ja mam przed oczami wszystkie obrazki z czasów choroby.Musze Ci sie przyznać,że bedac na tym forum wiem ,ze nie jestem sama a mój Tatuchna nie był tym jednym jedynym , który cierpiał i musiał odejść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natie7534
becia 1965 wiesz to takie tródne bo mama moja nie pozwala sie dotykac ani nic z takich rzeczy ona cały czas jeszcze mysli że wyjdzie z tego a ja tak bardzo chciałabym ja mocno przytulic i nie puszczac ale ja wszystko boli i mówi zeby jej nie przytulac nie wiem czasem, ludzie podobno w chorobie tak reaguja ale to tak strasznie boli:( co do roziny to jesteśmy przy mamie tylko z moim tatą moi bracia mieszkaja daleko i nie maja mozliwosci byc przy mamie:( nutridrinków mama nie chce pic bo mówi że są mdłe nie wiem juz co mam jej dawac co do hospicjum to jutro wszystko będę załatwiała żeby ulżyli jej w cierpieniu psycholog był u mamy w szpitalu ale ona mówi że ją denerwuje wiec narazie nie bede jej denerwowała ale sama pójde bo naprawde czuję że niedługo zwariuję:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natie7534
becia1965 o ten tlenowy koncentrator bede musiała tez zapytac a spac niestety nie moge z mamusia gdyz nie mieszkam z nimi a nie moge byc z nia w nocy bo jestem samotna mamą 3ki dzieci wiec tym bardziej jest mi cięzko sle staram sie byc większosc dnia z nia i pomagac tacie on bardzo wiele też przechodzi jest z nia 24 godziny na dobę i kiedy jestem w swoim domu odchodze od zmysłów co się tam z nia dzieje dlatego siedze tutaj i czytam i czytam i czytam ale nie moge znalesc sobie miejsca:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do natie7535 W pewnych cięzkich momentach naszego życia , kiedy już nie mamy siły doradzam zostawić sprawy losowi albo jak Jesteś wierząca to powierz je Panu Bogu.Musisz sie wyspać i nabrać sił dla Rodziców i Twoich dzieci.Jak Hospicjum zabezpieczy Mamę bólowo i nie tylko to będziesz spokojniejsza.Zastanów się , czy Mama nie wystraszy sie słowa Hospicjum , moze powiedz ze przyjdzie lekarz i pielegniarka żeby nie musiała chodzić do przychodni i stać w kolejce.Zobaczysz otrzymasz od nich wsparcie ,życzliwość i mama będzie potraktowana jak Człowiek a nie jak worek ziemniaków (jak Ktoś pisał wczesniej)Zyczę Ci tego z całego serca. Czytając Twoje wiadomości widzę ,ze masz trudniej , bo Mama Twoja wypiera chorobe i nie chce litosci i opieki.Poczekaj czas zrobi swoje , dotrze do Mamy świadomości jak bedzie sie pogarszać (przepraszam za słowo)Nie pamietam czy Twoja Mama ma przerzuty do mózgu? (troszke sie pogubiłam) Jezeli tak to Jej zachowanie bedzie odbiegać od normy i musicie je przyjać i wybaczyć.Napisz sobie na karteczce jakie masz pytania i watpliwosci bo jak przyjdzie lekarka możesz z emocji zapomnieć o rzeczach ważnych.Zadbaj o siebie , może wezmiesz sobie ziolowe leki na uspokojenie np.Persen lub na depresje Deprim.Ja musiałam siegnąc po cos silniejszego i brałam Afobam .Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani. Mojej mamusi nie ma już 3 miesiące i 13 dni. na poczatku odczułam rodzaj ulgi, bo skończyły się jej cierpienia i moja codzienna rutyna w opiece. cały czas wydawało mi się, że doprowadzi ta opieka do szczęśliwego finału, jednak patrząc na pogarszający się z dnia na dzień stan mamy nie widziałam tak naprawdę co się dzieje. to trochę jak gdy na studiach schudłam 20 kg. moje współlokatorki nie widziały zmian, ale sąsiedzi w moim miasteczku gdy wracałam mówili mi o pozytywnych zmianach. tak samo tu - tylko na odwrót. nic mnie tak nie przeraża jak ta wigilia. chciałabym ją przespać. obudzić się - nawet choćby w pierwszy dzień świąt, byleby nie musieć przechodzić tego dnia. nikt mi rok temu nie powiedział, że to ostatnie takie świeta. mieszkałam sama z mamą i ostatnie święta były NASTĘPNYMI Z KOLEI SKOMERCJALIZOWANYMI świętami. nie wiedziałam, że ostatni raz w życiu jem tak pysznego karpia, zupę rybną i jedyne w swoim rodzaju makiełki. że odkładane na KIEDYŚ nauczenie się przyrządzania tych potraw już nigdy się nie spełni.. chcę stąd uciec.. ale nie ma gdzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam jeszcze troszke wspomnień.Mój tatuchna uwielbiał ogladac seriale, czytac ulubione gazety i rozwiazywać ukochane krzyżówki.Jednak jak choroba nasilała sie Tata w pierwszej kolejności zrezygnował z ulubionych seriali , bo przesypiał wiekszość dnia.A jak przynosiłam MU codziennie ulubione gazetki to je tylko głaskał , nie Miał siły je przejrzeć nie wspomne o czytaniu.Takie momenty powodowały wielkie wzruszenie.Pewnego dnia z łzami w oczach powiedział nie kupuj mi już tych gazet , nie warto.Ja jednak nie posuchałam GO bo chciałam ,żeby czuł sie do końca jak dawniej.Na końcu czytałam Tacie gazete na głos ale nie widziałam w Jego oczach zainteresowania.Raczej wyczytac mozna było zostawcie mnie w spokoju, mama dośc tego cierpienia , pozwólcie mi odejśc. Przyznam WAM sie ,ze któregos wieczoru chyba 3 tygonie przed Taty śmiercią ratowałm Tatę z wielkiej dusznosci podając leki dozylne i podskórne plus tlen.Tata mimo pomocy tracił siły i oddech myśleliśmy , że to już koniec ale nie miałam odwagi zapalić gromnicy (a szkoda)w pewnej chwili zaczełam krzyczeć i szarpnełam Tatą uderzajac w Jego klatke piersiową.Wiecie co sie stało przywróciłam Tacie oddech ale i też PRZEDŁUŻYŁAM JEGO CIERPIENIE! Zawsze uczono mnie ratować ludzi ale teraz wiem ,że umierajacym trzeba pozwolić odejść na druga strone do lepszego życia juą BEZ BÓLU pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia630
WY BOICIE SIE TYCH ŚWIĄT, BO WASZYCH BLISKICH JUŻ NIE MA, A ICH SIE BOJĘ I NIE CHCE ZEBY PRZYSZŁY, BO BOJĘ SIĘ ŻE BĘDĄ TO OSTATNIE ŚWIĘTA Z TATUSIEM I ZDAJĄC SOBIE Z TEGO SPRAWĘ NIE IDZIE ZYĆ I CIESZYĆ SIE NIMI.ATMOSFERA WCALE NIE BĘDZIE ŚWIATECZNA, TYLKO BEDZIE PEWNIE JESZCZE WIECEJ ŁEZ NIŻ TERAZ, TATA MOZE NA WIGILIE BĘDZIE W DOMU BO PRZED SAMA WIGILIĄ BEDZIE JESZCZE CHEMIA-5, CZYLI TAK NAPRAWDE NAWET NIE WIEM CZY W OGÓLE TE ŚWIĘTA BĘDĄ, BO PRZECIEZ NIE ZNAMY DNIA ANI GODZINY. MAM TAKIE DZIWNE PRZECZUCIE ZE TO BEDĄ DLA NAS OSTATNIE ŚWIĘTA I BARDZO SIE TEGO BOJĘ!!! BECIA 1965 BARDZO DZIEKI ZA TO CO PISZESZ, MNIE TWOJE POSTY NAPAWAJA STRACHEM ZE MOZE JESZCZE I MNIE TO SPOTKAC Z TATUSIEM, ALE CZYTAJĄC MASZ POJECIE CO ZROBIĆ JAK TAK BY SIE ZDARZYŁO. DZIĘKI BARDZO. TO PRZERAŻAJACE WIEDZIEĆ JAK MOŻE BYĆ ALE I POMOCNE ZE TAK A TAK MOZE SIĘ ZDARZYĆ. CO DO WIARY JA TEŻ CORAZ MNIEJ WIERZĘ, JESTEM W FALI BUNTU I W OGÓLE, PRZESTAŁAM SIE MODLIĆ BO PAN BÓG NIE SŁUCHA I TAK TEGO CO DO NIEGO MÓWIĘ I O CO PROSZĘ, A PROSZE O NIEWIELE I NIC DLA SIEBIE, W ZASADZIE NIGDY NIE PROSIŁAM, ALE I TERAZ NIE MAM TEGO WIEC CORAZ MNIEJ WIDZĘ SENS ŻEBY TO ROBIĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Od dluzszego czasu sledze ten watek na forum i postanowilam w koncu sie przylaczyc Niedlugo swieta i co ...dla mnie i mojej rodziny nie beda tak radosne jak co roku. Moj tesc(wspanialy czlowiek) walczy z niedrobnokomorkowym rakiem pluc od 3 lat .Nie nadawal sie na operacje .Zakonczyl leczenie chemia i radioterapie w pazdzierniku2008 (nie wypadl mu ani jeden wlos a nawet przytyl)Od miesiaca zle sie czuje ,nie ma sil wstac z lozka ,wazyl 78 kg a teraz zaledwie 45 ,nie przyjmuje posilkow jedynie przez sonde ,zwraca,ma dusznosci.Tesciowa dala go na oddzial paliatywny bo sama w domu nie dawala rady.Ja z mezem mieszkamy za granica bylismy miesisac temu gdy trafil do szpitala teraz stan jego sie pogorszyl.Tak sie boje co bedzie dalej .Przyjezdzamy 10 grudnia wczesniej nie mozemy .Oby nie bylo za pozno To jest taka zaraza z ktorej zadko kto wyleczy sie .Chemia i radioterapia to tylko przedluzanie zycia ale walke z tym zadko kto wygrywa Pozdrawiam i zycze duzo WIARY!!!CUDA SIE ZDARZAJA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa
Asiu, niestety masz rację, to musi być straszne uczucie, wiedząc, że to ostatnie święta...Ja zeszłoroczne boże narodzenie spędziłam z tatą, nie był jeszcze zdiagnozowany, ale już musiał coś przeczuwać, bo powiedział mi i siostrze, że następne święta spędzimy już bez niego :((( miał rację...ja oczywiście wtedy nie potraktowałam tego serio, powiedziłam "tato co ty gadasz?" teraz z perspektywy czasu cieszę się, że nie "trafiliśmy" z chorobą na święta...bo co ja bym mu powiedziała? jak spojrzałabym mu w oczy? w pewmym momencie nie da się już mówić "będzie dobrze"... To kolejny powód tego, ze już nie wierzę...święta, radosne, rodzinne, kolorowe, magiczne...a za ścianami domów w tą magiczną noc dramaty tylu ludzi :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natie7534
Proszę powiedzcie mi jak mam zniesc tą straszna niepewnosc moja kochana mama idzie we wtorek na chemie-lekarz powiedział że albo jej pomoże albo ja zabije że może jej nie przeżyc!:( jak zniesc ta niepewnosc bezradnosc chce mi się krzyczec z rozpaczy modklę się aby jej pomogła ta chemia żeby mi jej nie zabierał jeszcze bóg to takie straszne:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do natie 7534 witaj co załatwiłaś w Hospicjum ? Jak mama Twoja czuje się dzisiaj? dostała leki p/bólowe? Współczuję Tobie z całego serca , po tym co powiedział Ci lekarz pewnie masz dylemat jaką podjąc decyzję? Nie wolno mi się wtrącać w Twoje sprawy ale z serca doradzam ci porozmawiaj z Tatą albo i też mamą niech zdecydują o chemii.Wybacz , ale mama jak jest świadoma ma prawo zdecydować , żebyś miała czyste sumienie.życzę polepszenia dla Mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bismarck
Witam was bardzo serdecznie. Ja też walczę o życie swojego taty,ma drobnokomórkowego raka płuc, odmę płuc z przerzutami do wątroby i do trzustki. W lipcu tego roku był operowany z powodu guza mózgu(oponiak). Opiekujemy się nim jak możemy przyjezdza do nas hospicjum, Jest bardzo słaby z 80kg zjechał na 40kg ciągle śpi apetyt ma dobry przyjał tylko dwie chemie(gemzar) więcej nie dostanie już ponieważ jest za słaby bardzo mu spuchły stopy,jak próbuje wstać to sie przewraca nie potrafi utrzymac sie sam na nogach. Dostaje przeciwbólowy (tramal). Pije dużo odżywek Diasip, Megalie tez dostaje ale na niego chyba nie działa,sok z Noni też pije od dwóch msc i nic jest coraz gorzej,nie mam już siły,ale się nie poddaje. Chociaż wiem że koniec jest blisko,ale jak ja dalej będe bez niego żyć,świeta się zblizają lekarze twierdzą że tato ich nie do żyje.Najgorsze jest to że on wciaż mówi że nie chce umierać, bo ma wnuki dzieci których bardzo kocha. Cały czas walczy próbuje wstawac o własnych siłach czasami mu się udaje walczy dzielnie z bólem, potrafi mi mówic 10 razy dziennie jak bardzo mnie kocha ja tez bardzo go kocham,chcę żeby zył .Walczcie o swoich bliskich mój tato dziennie wypija 6 szklanek soków które sama robię.Pozdrawiam was bardzo mocno,lekarze i tak są zdziwieni że tata tyle czasu żyje z tymi cholernymi chorobami i sam wstaje do ubikacji,sam zrobi sobie nawet coś do picia on chce się czuć potrzebny.Jak on odejdzie to ja sobie chyba nie poradzę. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może napiszę cos dziwnego
podejdźcie do tego spokojnie. Wiem, że to trudne ale nadmierne myslenie o tej chorobie powoduje tylko smutek i większy żal. Nie wiecie jaki rezultat da leczenie. Po co wybiegać tak daleko w przyszłość jak zaraz , za chwilkę można umrzeć na coś zupełnie innego. Poświęćcie ten czas na dobry kontakt z chora osobą, a reszta i tak nadejdzie w nieznanej dla nas kolejności. Lepiej niech chora osoba widzi nasza radosną twarz bo wtedy i ona będzie w lepszym nastroju. Życzę Wam dużo siły i wiary w lepsze jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do asia 630 Asiu Tata Twój żyje i ciesz sie Nim.Tak zorganizuj Swieta żeby były najpiękniejsze , niech Tata je zapamięta.Wzruszenie będzie to nie unikniome ale będziecie w komplecie, razem.Na ostatnią wigilię zaprosiłam rodziców i rodzenstwo ,żeby Tata miał wszystkich koło siebie.Załuję ,że nie pozwoliliśmy Tatusiowi przemawiać z opłatkiem , chcieliśmy zaoszczędzić MU wzruszenia.Był śmich i łzy.Wychodziliśmy do kuchni , żeby się wypłakać.Tata chciał się z nami pożegnać , a my nie daliśmy MU szansy.A teraz GO nie będzie w święta , pójdziemy na cmentarz z choinką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natie7534
becia1965 mama pojęła decyzje że idzie na chemie ma cały czas nadzieję że jej pomoże choc wie że może jej nie wytrzymac:( hospicjum załatwiłam jutro przyjedzie do mamy lekarz i zadecyduje co i jak mama bierze leki przeciwbólowe w nocy w miare spała jak byłam przy niej dzisiaj też spała a ja cały czas patrzałam na nią:( rozmawiała z nami i mówiła że jeszcze troche pożyje jak ja bym chciała żeby tak było kurcze nie potrafie sobie z tym poradzic:( mówiła że chciałaby sobie pójsc gdzieś na spacer wyjsc do miasta kurcze dlaczego to jest takie trudne :( a najgorsza jest ta niepewnosc co będzie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do natie 7534 Ucieszyła mnie dzisiejsza twoja wiadomść.Powiało nadzieją i fajnie.Widać,że mama twoja chce zyć ma duża sił życia to jej bardzo pomoże.Dopóki mama sie nie podda chorobie będzie żyła i niech tak będzie.Nastawienie do choroby to połowa sukcesu.Napisz potem kilka słów po wizycie hospicjum.Pozdrawiam serdecznie i czekam na dobre wiadomości.Trzymaj sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natie7534
becia1965 było dzisiaj hospicjum lekarz bardzo miły i konkretny doradził coa mamy robic i przepisał dodatkowe leki mama jenak nie idzie na chemi we wtorek jest zbyt słaba sama mówi że nie da rady że nie przetrwa tej chemii i chce ja przełożyc mama ma ogromną chęc zycia ale czy sama chęc wystarczy?:( jest taka słaba coraz bardziej cierpi z powodu bólu prawie nic nie chce jesc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do natie 7534 Cieszę się,że Jesteś zadowolona z Hospicjum ,zobaczysz tam pracują same anioły.Oczekując na następną chemię , poświęć ten czas na wzmocnienie mamy .Może Nutridrinki,sok z marchwi,buraka i jabłka (własnej roboty)Mój tata pił na apetyt i na wzmocnienie sok z Noni (w aptece kosztuje 40 zł) bardzo Mu smakowało tak bardzo wierzył w jego moc.Wiara czyni cuda! A na apetyt jest syrop Megace ale tylko na receptę.Widzisz los zdecydował ,żeby poczekać z chemią widocznie Pan Bóg czuwa nad Twoja Mamą.Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do natie 7534 Zapomniałam napisac , żebyś wzięła numer komórki od pielegniarki jak przyjdzie do MAMY.Będziesz czuła sie bezpieczniej przez całą dobę jak będziesz miała wątpliwości to mozesz dzwonić o każdej porze dnia.Mam koleżanki pracujace w Hospicjum domowym i wiem ,że tak można.Zyczę siły .Zazdroszczę Ci ,ze masz sie KIM opiekować .Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam!!! Przeczytałam forum i jestem wstrząśnięta. Myślałam że tylko w mojej rodzinie jest tak pechowo. Moja mama 6 lat temu na badaniach kontrolnych dowiedziała się ze ma raka płuc (nigdy nie paliła) to był szok ! Zrobili jej operacje i okazało się że przez kilka lat (3 lata) był spokój wszyscy byliśmy szcześliwi. A tu nagle niespodzianka okazało się że są przerzuty do kości , jakiś zespół żyły, i najgorsze w zeszłym roku przeżuty do mózgu. To straszne bo mama cały czas walczy choć jest warzywkiem leży w domu pod tlenem, ja jestem daleko mamą zajmują sie moje 2 siostry i czasami jest mi przykro jak słysze że mama ma wieczne pretensje do nich a one spędzają przy jej łóżku 24 godz na dobę. Prawie nie je mało pije a jeśli dostanie kolejną dawke kroplówek stan się polepsza na tyle żeby majaczyła i obmawiała moje siostry. Czasami zastanawiam się ile moze to trwać i czy taki stan można nazwać życiem(bo co to za życie). Najsmutniejsze jest to ze miesiąc temu zabrano do szpitala mojego ojca ( niby dostał udaru) I co się okazało?! Ma przerzuty raka do mózgu, o ironio raka płuc. W czwartek miał operacje wycięto mu guza w głowie, a w poniedziałek dostał zawału serca.Po prostu jakieś fatum. Na szczeście w szpitalu szybko zaragowano i już jest ok. (jeśli taką sytuacje można nazwać ok) dodatkowo wykryto u niego chorobę wieńcową. Szczerze mówiąc już nawet nie mam siły płakać. I zastanawiam się tylko co jeszcze może się wydarzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adala
To niesamowite jak nasze mamy walcza o zycie...Prawda jest taka,ze wczesniej czy pozniej walke przegraja Tak jak moja mama...Ale ciesze sie,ze do ostatniej chwili miala nadzieje Nie poddala sie Przegrala fizycznie,psychicznie wygrala i jest dla mnie przykladem,ze nigdy nie mozna przestac wierzyc Sa osoby wybrane i jak to ona mowila"nigdy nie wiadomo,kiedy jego swieczka zgasnie" Caly czas podnosilam ja na duchu,przekonywalam,ze wyjdzie z tego Ona naprawde w to wierzyla....Dzien przed smiercia powiedziala mi,ze snil jej sie jej pogrzeb Bylo tak duzo ludzi,kwiatow..."Za chwile dodala,ze bedzie dlugo zyla skoro to jej sie snilo...Niestety tak sie nie stalo Ja sluchalam siebie i pewnie inni mogliby mi cos zarzucic,ja nie mam nic do zarzucenia sobie...Chyba najwazniejsze jest po prostu byc... Duzo Wiary i modlitwy(to tez pomaga) Trzymajcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzoaska
Moja Mama odeszła w środę - 25 listopada. Byłam przy niej do końca. Nie wyobrażam sobie piękniejszego pożegnania.... Mogłam ją trzymać za rękę a kiedy serce przestało bić jeszcze mogłam z nią chwilę posiedzieć, przytulić, "pogadać".... Udało mi się jeszcze powiedzieć: "Kocham cię" jak była tego świadoma... Ale prawda jest taka, że zabiła ją chemia. Jej organizm jej absolutnie nie tolerował... od wykrycia raka minęło 3 miesiące.... BARDZO szybko odeszła, za szybko.... Ale jedyną dla mnie pociechą jest to, że nie cierpi... odeszła w miarę spokojnie i bez cierpienia.... Trzymam kciuki za waszych Bliskich....J.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×