Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Tatlim

Blask Turcji...

Polecane posty

Yavrum, nie zalezy mi na tym, byscie patrzyly na sprawy moimi oczami, albo zmienily poglady, bo co mi to da? :) Kazdy ma swoje zycie, a jestesmy tu po to, by wymienic sie pogladami, spojrzeniami na dana sytuacje, a nie na przekabacanie sie nawzajem. Yavrum, mam wrazenie, ze masz troszke wypaczone zdanie na moj temat :) Ja bronie Turcje przed uogolnieniami i to wszystko. Zdziwisz sie pewnie, ze jestem zagorzala przeciwniczka zwiazkow polsko-tureckich :) Uwazam, ze nie wszystkie dziewczyny nadaja sie do takich zwiazkow, a juz na pewno nie wszyscy Turcy. Zreszta zycie (i fora) pokazuje, ze faktycznie tak jest. Nie wiem jak jest we wszystkich zwiazkach, ale z wlasnych obserwacji widze, ze dziewczynom, ktore poznaja Turka, wlacza sie nadmierna tolerancja podparta stereotypami. Spotkalam sie z pogladami typu: decydujac sie na zycie z Turkiem musze sie liczyc z biciem, siedzeniem w domu, przejsciem na islam, zaakceptowaniem jego kultury oraz stale wtracajaca sie tesciowa. I wiele dziewczyn przekonanych, ze *przecietny Turek* to macho robiacy wszystko pod dyktando matki bedzie sie zachowywal wg tego wzoru. Poznalam dziewczyne, ktora od samego poczatku swojego zwiazku ze swoim tureckim chlopakiem podczas odwiedzin u rodziny (gdzie ona byla gosciem) wyreczala matke chlopaka we wszystkim, uslugiwala wszystkim (lacznie ze swoim chlopakiem), a wiecie po co? *Aby udowodnic rodzinie i mojemu mezowi, ze Polka moze byc tak dobra jak Turczynka*. :( Tylko ja pytam - po co? Dlaczego tak wiele Polek jest przekonanych, ze szczesliwy zwiazek z Turkiem rowna sie utrata ich (naszej) narodowej, kulturowej i religijnej tozsamosci? Zwroccie uwage, ze kobiety wlasnie w takich zwiazkach sa nieszczesliwe, bo zauwazaja, ze taki zwiazek wymaga od nich ciaglych poswiecen. Zwiazki Turkow z silnymi Polkami koncza sie dwojako albo fajnym zwiazkiem, bo kobieta ma poczucie, ze ma w domu partnera zyciowego, a nie *swojego wlasciciela/ opiekuna*, lub rozstaniem, poniewaz kobieta, widzac, ze partner nie jest skory do kompromisow, a jedynie ich wymaga, konczy taki zwiazek udowadniajac swoja sile. Nikt nie potrafi powiedziec, ile te *fajne* zwiazki przetrwaja, bo w zyciu raz jest ok, raz nie. Ja mowie z perspektywy obserwacji przeszlosci przyszlosc jest niewiadoma dla obydwu stron. Ja rowniez mialam okres docierania sie z moim mezem. Kto wie, moze spodobaloby mu sie, gdybym wstawala codziennie rano, szykowala sniadanie, obiad, kolacje, sprzatala cale mieszkanie itd, a obowiazki domowe meza skladalyby sie z jedzenia co mu zrobilam + czytania gazety? :) Ja moge sie zalozyc, ze gdybym tak go nauczyla, to ciezko byloby to zmienic. Czlowiek (mezczyzna, czy kobieta) zawsze wybierze to co wygodniejsze dla niego, o ile da sie mu wybor ;) Dlatego tak wazna jest odrobina egoizmu w zwiazku. Mnie kultura turecka w wielu aspektach nie odpowiada, np. calowanie starszych osob w reke i tego nie robie. Tesciowie sie przyzwyczaili, bardziej autorytarni i konserwatywni przedstawiciele starszych pokolen patrza troche ukosem, ale kto powiedzial, ze bedzie latwo? :) Szczerze nie znosze swieta ofiarowania, nie biore udzialu w modlitwach (na poczatku spotykalam sie ze sprzeciwem ze strony tescia). Ja jednak bylam konsekwentna w swoim zachowaniu. Nie jestem Turczynka, nigdy nie bede. Jestem Polka, moim jezykiem ojczystym jest jezyk polski, religia mi blizsza katolicyzm, a swieta Bozego Narodzenia, czy Wielkanocy zawsze beda mi blizsze niz Swieto Ofiary, czy Seker Bayrami i nic i nikt tego nie zmieni. I mowie o tym wyraznie od samego poczatku mojego pobytu w Turcji wszem i wobec. Kultura, jezyk i religia Turcji nie jest mi obca, szanuje ja, ale dla mnie oznacza to nie przestrzeganie jej zasad w 100 %, raczej ignorowanie roznych dziwadel (np. wspomnianego calowania starszyzny w reke nie neguje, ale nie przestrzegam). Nie uczestnicze w zarzynaniu wolow (podczas Swieta Ofiarowania), ale nie neguje go (choc co roku sie zapominam jak przyjdzie co do czego...) Osobiscie nie rozumiem Polek, ktore przechodza na islam *swiadomie* i sa szczesliwe, do tego potrafia negowac sens katolickich obrzedow nie widzac bezsensu niektorych obrzedow muzulmanskich... Moze jestem w tym temacie ignorantka, a moze mam takie zdanie dlatego, ze nie mialam okazji podyskutowac na ten temat z taka muzulmanka i nie znam jej punktu widzenia. Wejdz na Polonie na gazecie tam nie zawsze opisywane sa *cudowne rodziny* - takie watki to wyjatek i tylko pokazuja, ze najczesciej osoby tak twierdzace sa nowe. Trzeba przyznac, ze wiele Polek, ktore widza, ze w tej swojej tolerancji i romantyzmie zabrnely za daleko, probuja oszukiwac same siebie (i innych) twierdzac ze wszystko jest ok, a siedzenie w domu z dzieckiem to spelnienie marzen, ewentualnie mowiac, ze w Turcji nie ma pracy. Wady meza, np. nadmierna zazdrosc, tlumaczy sie, ze mocno kocha, brak pozwolenia na jedzenie wieprzowiny, czy picia alkoholu kwituje sie *ja i tak wieprzowiny nie lubie, a bez wina da sie zyc*. Siedzenie w domu nie jest rozleniwienie sie, Yavrum. Przynajmniej w wiekszosci znanych mi przypadkow. Rozleniwienie sie sugeruje, ze dziewczyny siedzace w domu mialy jakis wybor, a czesto jest odwrotnie. Stambul to nie mapa europejskosci - europejskie sa tylko niektore czesci Stambulu i szczerze mowiac nie wiem, czego wiecej ;) Wydaje mi sie, ze Izmir jest bardziej europejski, bo to nie tam sprowadzaja sie tabunami rodziny z najbardziej zacofanych wiosek w poszukiwaniu chleba, ale nie nowoczesnosci... Stambul wyroznia sie tym, ze jest w nim WSZYSTKO (jesli chodzi o kulture, religie, mentalnosc i wyglad jego mieszkancow).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzanno, ale słaby punkt, taki praktyczny, w Twojej argumentacji stanowiłoby dziecko. Ciekawe, czy gdybyś miała dziecko, to udałoby Ci się odgrodzić je od zakusów rodziny, żeby zostało obrzezane, zostało dobrym muzułmaninem, itd., gdyby, powiedzmy, to było nie po Twojej myśli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie niclas... mój związek rozpadł się w głównej mierze wskutek całkowitej niezgodności i braku gotowości do jakichkolwiek kompromisów w kwestii wychowania dziecka i jego religii...We wszystkich innych kwestiach mogliśmy się dogadać, ale w tej jednej nie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niclas, ja mam o tyle dobrze w kwestii religii, ze obrzezanie dziecka nie stanowi dla mnie problemu (traktuje to jako zabieg higieniczny), religia dziecka jest mi obojetna, poniewaz moj stosunek do religii ogolnie taki jest (mojego meza podobnie). Moj maz ma podobnie, rozmawialismy na ten temat wiele razy i oboje podchodzimy do tego podobnie - dziecko wybierze sobie samo jak dorosnie (choc przy takim podejsciu rodzicow istnieje duze prawdopodobienstwo, ze bedzie ateista). Pisalam o tym juz wczesnej - dla mnie niemozliwym byloby stworzenie zwiazku z osoba religijna, obojetnie jaka religie by wyznawala. Uwazam, ze osoba areligijna + religijna, albo dwie religijne osoby, wyznajace dwie rozne religie nie maja szans na dogadanie sie w kwestii religii dziecka (i w ogole w kwestii podejscia do zycia z punktu widzenia religii).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale dalej twierdzę, że dziecko to jednak największa "pułapka" dla ustabilizowanego co do zakresu kompromisów związku. Bo nawet jeśli ani żona, ani mąż nie są zbyt religijni, to jest jeszcze rodzina męża i zaczynają się naciski. Zresztą, czy w Polsce jest inaczej? Ludzie nie są religijni, mieszkają ze sobą bez ślubu (jakiegokolwiek), a tu dziecko. No i wypadałoby je ochrzcić: "Mnie to zwisa, ale matka naciska, znajomi pytają. Dobra niech będzie". A tu jeszcze ksiądz pyta, "to chcecie ochrzcić dziecko, a ślubu nie macie"? Zresztą, mnie chodzi zwłaszcza o taką sytuację, że niepraktykujący muzułmanin, ponieważ pojawiło się dziecko, "a to jednak poważna sprawa", zaczyna się zmieniać, odwoływać do religii, rozbudza się pod tym względem, normy religijne przykładając już nie tylko do dziecka, ale i żony. I może być tak, że jego reakcja zawczasu jest absolutnie nie do przewidzenia, bo nic na nią nie wskazywało wcześniej (może poza tym, że pochodzi z muzułmańskiego kraju - choć tu mnie zbeszta Zuzanna, że to stereotyp to ostatnie zdanie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze mowiac to nie spotkalam pary, w ktorej tzw. muzulmanin od swieta staje sie po narodzinach dziecka nadgorliwy religijnie. Spotykalam sie za to ze sporami przed narodzinami dziecka. To byly spory typu: ona chce by dziecko bylo ochrzczone, on sie nie zgadza, on chce by dziecko bylo muzulmanine, ona sie nie zgadza. Uwazam, ze przy tego typu sporach nie ma rozwiazania, niestety. Ja sama jestem przeciwna chrzczeniu malego nic nie swiadomego dziecka (o tym tez tu pisalam), moja rodzina o tym wie. Uwazam, ze mieszkajac w Turcji dziecko wybierze dominujaca religie (w tym przypadku islam) i nie widze problemu w tym, zem oje dziecko moze byc muzulmaninem/ muzulmanka - i wydaje mi sie, ze tu problem sie rozwiazuje. Znam dwie dziewczyny, ktore maja podobnie myslacych mezow (jak moj). Traf chcial, ze obydwie maja synow :) W jednej dziecko (dosc juz duze) do dzis nie jest ochrzczone (kolezanka ma podobne podejscie do mojego) ani obrzezane (ze wzgledow czasowych), w drugiej maluch jest ochrzczony i obrzezany. Chrzest odbyl sie w Turcji. Mysle, ze tego typu religijne moga zaczac sie juz przy slubie bo jak wg Was np. pogodzic slub koscielny z muzulmanskim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niclas, odnoszac sie do Twojego pierwszego zdania, ktore przeoczylam: *dziecko to jednak największa "pułapka" dla ustabilizowanego co do zakresu kompromisów związku* Zaden religijny osobnik nie pojdzie na kompromis, gdy w gre wchodzi religia (przynajmniej ja takiego nie spotkalam), niezaleznie od religii jaka wyznaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzanno, a moje największe wątpliwości wzbudziło Twoje pierwsze zdanie: "Szczerze mowiac to nie spotkalam pary, w ktorej tzw. muzulmanin od swieta staje sie po narodzinach dziecka nadgorliwy religijnie". Mnie się wydaje, że to jest szczególnie duży i podstępny, by tak rzec, problem. Wciąż o tym wspominam - człowiek "ucywilizowany" w pewnych okolicznościach zwraca się ku temu, co my uważamy za "niecywilizowane", wraca do korzeni. Tak zrozumiałem wypowiedzi kilku dziewczyn, Salki, Yarum (może przekręcam nicki). W skrócie: "było fajnie, póki nie poszło o dziecko". Nagle facet zaczyna wysuwać na plan pierwszy swoje konserwatywne oczekiwania co do dziecka, często także co do żony (= siedź teraz w domu, no bo dziecko, a to poważna sprawa). Poza tym uważam, że problemem nie jest tylko konserwatyzm obyczajowy (podporządkowanie kobiety mężczyźnie prawie we wszystkim). Problemem jest może w jeszcze większym stopniu sam islam. Moim zdaniem, choć trudno to tak uogólniać, jest to jedna z najmniej tolerancyjnych religii, w której w dodatku doktrynalnie nie została odrzucona przemoc. Ja wiem, że są różne odłamy islamu (terrorystów, islamistów pomijam jako skrajności). W Arabii Saudyjskiej będzie to urzędowy zakaz budowy kościołów, a gdzie indziej będzie to na przykład przekonanie, że przy okazji sporu na podłożu moralno-religijnym w małżeństwie moja racja powinna być górą. Chrześcijaństwo, może i przez to, że jego wyznawcy są coraz mniej gorliwi, dopuszcza w większym stopniu kompromisy, radzi sobie w społeczeństwie multikulturowym. Islam natomiast z trudem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem zadna religia nie dopuszcza kompromisow, a problemy zaczynaja sie, gdy obydwie strony sa rownie przywiazane do religii. Poza opisanymi przeze mnie dwoma przypadkami reszta znanych mi dzieci to muzulmanie, bo tak bylo ustalone *odgornie* - jeszcze przed narodzinami dziecka. Yavrum uniknela problemu, poniewaz rozmawiala o ew. religii dziecka jeszcze zanim to pojawilo sie na swiecie, zanim w ogole zaszla w ciaze. Nie wiem, czy podobnie bylo w przypadku Salki, czy moze temat sie zaczal juz po fakcie, czyli w momencie ciazy. A to wydaje mi sie byc kluczowe, bo jak wspomnialam, nie znam liberalnego Turka, ktory, brzydko mowiac, olewa religie, lez staje sie ona priorytetem w momencie pojawienia sie dziecka. Pamietam, ze Salka ochrzcila dziecko w tajemnicy przed partnerem, a wiec bez jego zgody. Nie wiem tylko czy wczesniej ta zgoda istniala (a moze przegapilam ktorys wpis). Jesli chodzi o siedzenie w domu, gdy pojawia sie dziecko - tu znowu nie wiem, czy chodzi o to, by dziecko podroslo do momentu, gdy bedzie wystarczajaco duze, by isc do przedszkola (a mama do pracy), czy o to, by opiekowala sie dzieckiem dopoki to sie nie usamodzielni (wyfrunie z domu)? No i nie znam punktu widzenia partnera, gdy planowali dziecko (a wiec zanim Salka zaszla w ciaze).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcialam tylko doprecyzowac - mowiac, ze nie znam liberalnego Turka, ktory *olewa* religie, natomiast staje sie ona priorytetem w momencie narodzin dziecka, chodzilo mi o Turka, ktory reprezentuje taki poglad w momencie w ogole rozmowy o dziecku i jego religii. Znam na codzien olewajacych swoje religie zarowno Turkow, jak i chrzescijanki (mowie o zwiazkach mieszanych), natomiast gdy pojawia sie temat dziecka oboje staja sie nieustepliwi, jesli chodzi o jego (dziecka) religie - i tego zjawiska nie rozumiem. Powtarzam - u Yavrum sytuacja nie zmienila sie po narodzinach dziecka, poniewaz rozmawiali o tym, gdy dziecko bylo tylko i wylacznie hipoteza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzanno Mój ex był właśnie takim liberalnym Turkiem, jakiego, jak twierdzisz, nie spotkałaś. Ogólnie to był naprawdę liberalny facet, np. nigdy nie gderał na temat mojego ubioru, mogłam za przeproszeniem chodzić z pupa na wierzchu, jeśli miałabym ochotę, w bikini siedzieć nawet u rodziców na wizycie; nie modlił się, nie chodził do meczetu, ale jeśli przychodziło do tematu dziecka to się "zacinał". To była dla niego kwestia honorowa. Co do tematu islamu jako religii "niereformowalnej" to sama nie wiem czy masz niclas rację. Z jedne strony islam "modernizuje" się, ale rzekłabym lokalnie, np. w Tr wydano fatwę uprawniającą żony do "oddawania" bijącemu mężowi i to podwójnie! Tak więc bita zona może się "odwdzięczyć" mężowi i to zgodnie z nakazami religii! Arabia Saudyjska to ekstremum pod każdym względem. Islam w Tr, czy krajach Maghrebu jest dużo bardziej liberalny. Z drugiej strony kiedy chciałam pójść do kościoła w dużym mieście nad Morzem Czarnym to i ja i mój ex czuliśmy się w jego okolicach nieswojo... Pomijam fakt, że kościół był zamknięty oprócz 1 czy 2 mszy w tyg., to w jego okolicach wzbudzaliśmy jakieś niezdrowe zainteresowanie...Kiedyś zamordowano tak księdza. (religijni fanatycy nie śpią)... Może łatwo być katolikiem w Istambule, ale w innych miastach już jakby trudniej... (Swoją droga mój ex nie miał nic przeciwko, aby pójść ze mną do kościoła ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yavrum, nie zrozumialas mnie, mimo, ze staralam sie wyjasnic pojecie tego liberalnego Turka 2 razy: Piszesz: (...) Mój ex był właśnie takim liberalnym Turkiem, jakiego, jak twierdzisz, nie spotkałaś. (...) ale jeśli przychodziło do tematu dziecka to się "zacinał". To była dla niego kwestia honorowa. (...) Ale to bylo kwestia homoru, gdy pojawil sie w ogole temat dziecka, bez jego (ze tak to nazwe) *materialnej formy* prawda? Mnie caly czas wlasnie o to chodzi :) Uwazam, ze czlowiek (muzulmanin/ chrzescijanin) potrafi okreslic sie (pod wzgledem religii dziecka, bo o tym mowa) juz w trakcie rozmowy o dziecku, a nie dopiero po jego narodzinach. Powtorze po raz trzeci - nie spotkalam liberalnego Turka, ktory w trakcie rozmowy o religii dziecka jest gotowy ustapic, a zmienia mu sie dopiero po jego narodzinach. Twoj byly chlopak do takich sie nie zalicza - okreslil sie juz w trakcie rozmowy o dziecku. On z kolei nalezy do grupy, o ktorej rowniez wspomnialam - do liberalnych Turkow, ktorzy slyszac o dziecku staja sie nieustepliwi w kwestii jego religii. Wspomnialam, ze takich znam :) Chrzescijanki reprezentujace podobne poglady rowniez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kochankaaa ksiedza
KOCHANKA KSIĘDZA ROMANS MŁODA DZIEWCZYNA I KSIĄDZ PÓŹNIEJ AFERA JEGO ZABIERAJĄ A ONA NO WŁAŚNIE ZOBACZCIE SAMI OTO JEJ FILMIKI Z JEJ I JEGO ZDJĘCIAMI http://www.youtube.com/watch?v=VuUZHOqc31c http://www.youtube.com/watch?v=wxOcUGfdI7k http://www.youtube.com/watch?v=0BSbUw_2XAY http://www.youtube.com/watch?v=Jqgiq8VLxc8 http://www.youtube.com/watch?v=Wr0SfeE7RR0 RESZTA FILMÓW JEŚLI WPISZECIE KOCHAM KSIĘDZA POJAWI SIĘ NA YOUTUBE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, niezupełnie Zuza, bo najpierw twierdził, że to nie ma w ogóle znaczenia...zaczęło mieć znaczenie, kiedy powiedziałam tak. Stąd moje rozczarowanie. Jakbym to wiedziała wcześniej to bym w to nie wchodziła.. Najbardziej dotknęło mnie nawet nie to, że to dziecko miałoby być muzułmaninem, ale że traktuje się mnie jak idiotkę, która łatwo da się zmanipulować i w obliczu białej sukni i lśniącego pierścionka zaręczynowego pójdzie na najbardziej idiotyczne ustępstwa.. I nadal będę twierdzić, że wielu Turków mówi nam po prostu to, co chciałybyśmy usłyszeć. Poza tym kobieta dla niektórych Turków to taka istotka, która trzeba się opiekować, finansować i za która można decydować jakby miała tylko trochę większy móżdżek niż dziecko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A gdybys wiedziala, ze rodzina zechce urzadzic Ci mieszkanie po swojemu, bez pytania Cie o zdanie, to bys w to wchodzila? Na pewno nie. Sukces nie polega na przewidzeniu problemow, bo nie da sie przewidziec wszystkiego (nawet w zwiazku z osoba tej samej narodowosci), tylko na rozsadnym ich rozwiazywaniu, gdy sie pojawia, a nie chowaniu glowy w piasek i udawaniu, ze wszystko jest ok, albo ze jest zle, ale tak byc widocznie musi *bo to Turek*...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość manolya
Ja jestem z turkiem juz 3 lata (pol roku po slubie) i zdecydowalismy, ze wybor religii pozostawimy dziecku. nie wiem jak to bedzie w praktyce, prawdopodobnie bedziemy obchodzic swieta chrzescijanskie i muzulmanskie (jak do tej pory), ale nie mamy z tym problemu. I nie wiem dlaczego wszyscy tak przejmuja sie kwestia religii skoro w praktyce to jedna wielka banka mydlana. wiekszosc moich przyjaciol z polski nawet nie chodzi do kosciola wiec nie rozumiem dlaczego to stanowi taki problem? prawdopodobnie przywiazanie kulturowe i nic wiecej. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, czy ktoś może mi powiedzieć jak zrobić zupę z manti, bo mam już gotowe kupione manti, tylko muszę je ugotować, a moja teściowa robi zupę z manti razem z przetartą słodką papryką (zwaną salca, też mam gotową w słoiku). Czy ktoś może mi pomoże? :) pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salka12222
Witajcie ponownie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salka12222
Ciekawa jestem Zuziu, jak tam u Ciebie sytuacja po roku prawie :) Mam nadzieję, że nic się nie zmieniło i nadal jesteście szczęśliwi tak jak byliście i będziecie :) Zusiu jedna kwestia, którą poruszyłaś, trochę mnie zastanawia. Piszesz, że wybór religii pozostawiasz dziecku, obrzezanie to też dla Ciebie nie problem, bo nie przywiązujesz wagi do religii, ale jednak wcześniej pisałaś, że bliższe są Ci Święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc, niż te islamskie, tak więc, czy pewna jesteś, że nie przywiązujesz wagi do swojej religii? Czy troszkę sobie nie przeczysz? :) Pozdrawiam serdecznie, może znowu wywoła się jakaś dyskusja, bo dawno nas tu nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salka12222
Manolya, chciałabym się odnieść do Twojego zdania na temat religii. Religia jest przecież częścią przywiązania kulturowego (tak to bodajże ujęłaś). I może dla obojga partnerów religia nie będzie miała znaczenia, ale jednak oboje wywodzą się z dwóch różnych kultur i religii. I to już na wstępie może być ten problem. Kolejny problem (same problemy wynajduję :) jest w tym, że te dwie osoby, albo pójdą na kompromisy (tak jak w Waszym przypadku) obchodzicie wszystkie święta, albo i nie i właśnie tutaj jest pies pogrzebany. Trudno jest wydaje mi się katoliczce (mniej lub bardziej wierzącej), aby pogodzić się z tym, że nie będzie miała swoich świąt, albo muzułmaninowi, że zapomni o tym, czym jest bayram. Jeśli dojdą do porozumienia to ok, ale jeśli nie? Będą konflikty, albo jeśli nie konflikty to tęsknota za tym, która też boli. Nawet jeśli będziemy obchodzić te wszystkie święta wspólnie, to partnerka nie poczuje atmosfery świąt partnera i odwrotnie. A zatem to jest cegiełka do "rozłażenia" się więzów małżeńskich, partnerskich. Może i faktycznie problem jest wyolbrzymiony, ale w końcu jest to część naszego życia. Chyba trochę za chaotycznie napisałam, za co przepraszam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Salka, Bardzo milo znow Cie slyszec (a raczej czytac) :) Co u Ciebie? U nas wszystko gra, dalej jestem w Stambule, dalej z tym samym mezem :D Nie udzielam sie, bo nie bylo powodu :) Co do swiat BN i Wielkanocy, z drugiej strony mojej obojetnosci do religii (w ogole i mojego dziecka choc ja wciaz bezdzietna): ja nie obchodze swiat w wymiarze religijnym, ale kulturowym. Choinka, swieczki, nawet *Last Christmas* zespolu Wham przypominaja mi Polske i dziecinstwo i chyba po prostu probuje sobie jakos nadrobic to czego juz nie ma. W tym roku mialam Wigilie z samymi Turkami :) Mi bardziej chodzi o odtworzenie atmosfery jaka panuje u nas podczas swiat. Nie jestem w stanie odtworzyc atmosfery na ulicach, ale juz w domu mam na to wplyw :) Chocbym nie wiem jak sie starala to nie bedzie to to samo co w Polsce, ale namiastka czegos naszego tez mnie zadowala :) Wielkanocy w ogole nie obchodze, bo i u nas w domu jakos nigdy nie bylo wielkiego swietowania. Boze Narodzenie to Boze Narodzenie :) Jak dla mnie swiat muzulmanskich w ogole mogloby nie byc (juz w szczegolnosci swieta ofiary), ale coz trzeba sie dostosowac do realiow. Teraz pytanie do Ciebie. W poscie do Manolyi napisalas: *Nawet jeśli będziemy obchodzić te wszystkie święta wspólnie, to partnerka nie poczuje atmosfery świąt partnera i odwrotnie. A zatem to jest cegiełka do "rozłażenia" się więzów małżeńskich, partnerskich. Może i faktycznie problem jest wyolbrzymiony, ale w końcu jest to część naszego życia.* Wydaje mi sie, ze do *rozlazenia sie* dochodzi wtedy, gdy partnerzy nie sa w stanie (lub nie chca) akceptowac swoich swiat nawzajem. W momencie, gdy oboje uczestnicza (chocby tylko po czesci) w swietach swoich partnerow, poznaja obca kulture, to jest wlasnie cegielka, ktora buduje, a nie dzieli :) Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje, ze niedlugo sie tu znow zobaczymy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Queen of Kingston, u nas swieta (BN) obchodzimy normalnie. Tyle, ze bez modlitw, czy spiewania koled. Wielkanocy w Turcji nie obchodzilam ani razu. Najczesciej ja po prostu przegapiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzanno, a co pieczesz na Święta Wielkanocne: Mazurki? Babkę drożdżową? Czy są jakieś składniki, których Ci zdecydowanie brakuje, o ile nie przywieziesz ich z Polski? I jeszcze jedno pytanie, od dawna Cię chciałem o to zapytać. Czy są jakieś dobre wina tureckie? Czy w ogóle rozwija się w Turcji winiarstwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Niclas. Milo znow Cie widziec :) Nie obchodze swiat Wielkanocnych w ogole, choc co roku obiecuje zaczac :D Jakos nie ma nigdy tej atmosfery swiatecznej, nie to co na Boze Narodzenie. Jesli mialabym jednak obchodzic Wielkanoc to na pewno bylyby nasze potrawy, tak jak robie na Boze Narodzenie. Ze skladnikow, ktore przywoze z Polski (na Boze Narodzenie) to przyprawa do piernika. Kapuste sama kisze, bo tutejsza nie nadaje sie do gotowania, a nie ma sensu ciagnac torebek z Polski. Z bialym serem np. na sernik trzeba troche sie naszukac, poza tym nie ma tu gotowych mas makowych :( Co do win z Polski zawsze przywoze przyprawy do grzancow (ostatnio przywiozlam kilka swietnych przypraw do grzanca o roznych smakach). Osobiscie z alkoholi najbardziej lubie wino, a zimy bez grzanca sobie nie wyobrazam, choc tutaj ciezko go dostac. Nie jestem jednak wytrawnym smakoszem, bo przyczepilam sie do jednego wytrawnego o interesujacej nazwie *Cumartesi* (*sobota*) :D Ale moj absolutny faworyt to Sofia biala polwytrawna, ktorej tu niestety nie ma :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale to wino "Sobota" jest, rozumiem, tureckie. A poza tym można w Turcji kupić wina z całego świata? Bułgarskich powinno być trochę, myślę, no chyba, że nie. Na przykład w Polsce bardzo trudno kupić markowe wina węgierskie, bo ponoć Węgrzy za drogo sobie za nie liczą i importerom nie opłaca się ich sprowadzać. Tak, że są paradoksy, nazwijmy to, przygraniczno-sąsiedzkie na tym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niclas, niestety w Turcji nie ma mojej ulubionej Sofii :( Widzialam kilka znanych marek, ale mozna je znalezc jedynie w supermarketach. Ogolnie import alkoholi do Turcji jest bardzo trudny. Kolezanka probowala sil w tym biznesie i szybko zrezygnowala z powodu bardzo zlozonych procedur zwiazanych z clem. Podobno Turcy utrudniajac zycie importerom alkoholi wspieraja w ten sposob producentow lokalnych. 3 lata temu widzialam w jednym z supermarketow grzanca. To byl jedyny raz. Od tamtego czasu szukam mojego zimowego rozgrzewacza bezskutecznie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość międzynarodowa
Witam (: Korzystając z tego, że jestem na wakacjach w Polsce pomyślałam, że poczytam co nieco o stosunku Polek do Turcji i Turków. Mam na myśli stosunek ludzi, którzy poznali ten kraj i naród, a nie takich, którzy kierują się milionami stereotypów, które mało mają wspólnego z rzeczywistością. Czytam i czytam, jeszcze nie dotarłam nawet do połowy, ale pomyślałam, że podzielę się garstką moich doświadczeń. A moja historia zaczęła się już dobre kilka lat temu. Korzystając z tego, że mając 17 lat odezwała się do mnie chrzestna, z która dotąd nie miałam wcale kontaktu. Jako prezent dostałam od niej wyjazd dla mnie i przyjaciółki - właśnie do Turcji. Nie podam miasta, bo mimo wszystko chcę pozostać anonimowa, mogę powiedzieć tylko tyle, że było to typowo turystyczne miasteczko, ale większa część turystów pochodziła z innych obszarów Turcji. Byłyśmy zachwycone krajem, głównie klimatem i morzem, bo była to nasza pierwsza podróż za granicę. Już pierwszego wieczoru spotkałyśmy się z dużym zainteresowaniem, bo, choć urodą nie grzeszę, europejki nie były jeszcze aż tak powszechnym zjawiskiem, tym bardziej nastolatki. Ale, mając na uwadze wiele przestróg, których nasłuchałyśmy się w Polsce, lekceważyłyśmy większość zalotów. Do czasu. Przyjaciółka bardzo szybko dała się oczarować przystojnemu Turkowi, który komplementami owijał sobie ją wokół palca :) Tak więc, kiedy ona urządzała sobie długie spacery po plaży, ja zostałam w zasadzie sama. I tak, kiedy wracałam któregoś wieczoru do hotelu, przy jednej z restauracji (coś na kształt naszych fastfoodów na powietrzu, tyle, że bardziej elegancka) napotkałam palącego Turka, który jak tylko mnie zobaczył, zaczął nawijać jak najęty po turecku, po czym niemal zaciągnął mnie do środka, posadził przy jednym ze stolików i zaraz poleciał po jakiś napój. Wrócił z napojem i bratem, który znał angielski (; Szybko zaczęli strzelać tekstami, jak rasowi podrywacze, więc tylko śmiałam się i nawiązał się dłuższy dialog. Potem porozmawialiśmy jeszcze trochę, aż w końcu zostałam zaproszona na spacer, po 24, albowiem wtedy mój kelner kończył pracę. Oczarowana nie tylko jego urodą, ale i gadką (a raczej gadką brata, który wszystko tłumaczył), zgodziłam się. Jego angielski był tragiczny, ale spędziliśmy uroczy wieczór na plaży, który zakończył się pocałunkiem. Resztę pierwszego pobytu w Turcji spędziłam na romantycznych spacerach i rozmowach w restauracji, więc w sumie wróciłam do Polski bledsza niż wyjechałam! Nadszedł czas pożegnania, on obiecywał, ja nie wierzyłam, bo z reguły jestem realistką, ale wyjechałam z łzami w oczach. Przez rok wciąż myślałam i nie umiałam wyrzucić go z pamięci. Mieliśmy telefony i czasem dzwoniliśmy, ale to nie było nic znaczącego. Przez rok dawałam korepetycje, opiekowałam się dziećmi i odkładałam każdy grosz. I tak, dokładnie rok po pierwszym spotkaniu, moją przyjaciółkę i mnie odbierał z lotniska właśnie On. Tym razem posługiwał się płynnym angielskim, tak jak obiecywał rok wcześniej. Miał przed sobą ostatni rok studiów = medycynę, ja miałam iść do ostatniej klasy liceum. Jak się okazało pracował u swojego ojca w wakacje. Po dwóch tygodniach wiedziałam, że to już coś, zostałam miesiąc mieszkając w jednym z hoteli jego ojca zupełnie za darmo (i nie, wbrew temu, co czasem sugerują mi ludzie - nie płaciłam w naturze.). Po powrocie rozmawialiśmy cały czas = internet, telefony, listy. Rok później, wbrew wszystkim, z odrobiną grosza w portfelu, wyrzeknięta przez rodziców wyjechałam studiować stomatologię w Turcji. Spotykaliśmy się bardzo często, on zaczynał pracę w szpitalu, ja studiowałam. Jego rodzina, głównie za sprawą sześciu braci, z którymi mam doskonały kontakt od samego początku, zaakceptowała mnie bardzo szybko, jego rodzicom imponowało to, że nie imam się od pracy, że uczę się, dorabiam (choć on pomagał mi finansowo, bo rodzice niemal wcale), a do tego szanuję ich religię. Nie byli i nie są konserwatywnymi muzułmanami, ale religia jest dla nich ważna, dla niego też. Szanowali jednak to, że jestem chrześcijanka i nigdy im to nie przeszkadzało. Kłócimy się jak normalna para, czasem nawet ostro darliśmy koty, ale rzadko miało to coś wspólnego z religią czy poglądami. Chodziłam i chodzę ubrana jak chcę, a uwielbiam kobiecy ubiór, nigdy mu to nie przeszkadzało, irytują go tylko głupie komentarze i spojrzenia innych Turków. Szybko opanowałam język w stopniu komunikatywnym, bo przebywałam z niemal samymi Turkami. On nauczył się porządnie angielskiego, wciąż pracuje nad polskim. Bajkowo nie było ani przez moment, dziadkowie niemal wyrzekli się mnie jako wnuczki, do tej pory słyszę komentarze dotyczące "brudasów" i nieraz mam świeczki w oczach z tego powodu. Zaręczyliśmy się. Mieszkamy razem, ale postanowiliśmy, że ślub weźmiemy dopiero za rok, jak już skończę studia. W tym roku drugi raz zabrałam go ze sobą do Polski, mieszkamy u moich rodziców, nie do końca zaakceptowali oni mój wybór, ale jest lepiej niż parę lat temu. Ogólnie spotkaliśmy w Polsce głównie niechęć i sceptycyzm. I tutaj chcę zawrzeć mój apel - ludzie, proszę, nie oceniajcie wszystkich na podstawie stereotypów, pierwszego wrażenia, czy tego, co ludzie gadają. Jestem z Turkiem. Jestem szczęśliwa, ufam mu, wierzę, że nam się uda. Ani przez moment On nie pozwala mi zapomnieć, że mnie kocha i dla niego jestem wszystkim (: Jedynym powodem do smutku jest moja rodzina i wszyscy Polacy, którzy nie potrafią zaakceptować inności. Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Claudia.
Cześć dziewczyny : ) hmm widzę tematy o Pięknej Turcji :) hmm.. mam takie pytanie ( ale proszę bez jakich kolwiek zbędnych uwag, ) Mam 18 lat ;) I poznalam na czacie Turka z Bursy . Jest 8 lat starszy, Bardzo przystojny ( ale to nie ważne ) nie wiem czy jest to możliwe ale Zakochałam się w nim i to po uszy nie ma minuty żebym o nim nie myślała .. Jakieś 3 tygodnie temu pokłóciliśmy się poszło o jakąś błachostke .. powiedzial mi ze jest na mnie zly .. po dwóch dniach odezwał się i przeprosił ( to było dla mnie zaskoczeniem w dobrym sensie ) jak już się pogodziliśmy powiedział mi że się zakochał we mnie i że nie mógl tak poprostu przestać pisać.. To są tylko rozmowy przez internet .. niestety nie mogę jechac do niego ponieważ pracuję w wakacje a po za wakacjami się uczę.. on narazie tez nie może. Dopiero za dwa lata się spotkamy .. A więc powiedzcie mi czy to ma sens ? czy on wytrzyma ? ( pytam czy on wytrzyma ponieważ ja na pewno wytrzymam te 2 lata ale nie mam pewności co do niego ) Może jestem naiwna Może nie .. nie wiem.. Ale na prawde darzę go wielkim uczuciem.. Boję się że go strace a wtedy nie wiem co będzie. Dziewczyny Pomóżcie ; ))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×