Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Karolcia_z_problemem

Problem z samą sobą...

Polecane posty

Gość Karolcia_z_problemem

Witam. Moim problemem jest to, że kiedyś kiedy bylam młodsza rodzice strasznie mnie srzydzili i trwalo to przez jakieś 20 lat az do mojej wyprowadzki z domu. Przez cały czas kiedy mieszkałam w domu przeżywałam piekło kazdego dnia.Moi rodzice strasznie kłucili sie ze sobą co odbijało sie strasznie na mojej psychice. Zawsze bylam zdana sama na siebie, zawsze bylam do niczego i nie obchodziło ich co sie ze mną dzieje... Próbowałam różnych rzeczy od pomocy innych ludz (jak dotąd bezskutecznej) przez próbę samobujczą.... aż znalazłam kogoś kto jest najwspanialszą istotą w moim życiu. Kocham mojego mężczyznę i zrobila bym wszystko dla niego ale to wszystko co sie kiedyś zdażylo nadal mnie prześladuje i teraz odbija sie na moim związku. Nie potrafie być z nim szczera bo boję sie braku akceptacji i niezrozumienia. W skrócie mam problem z zapanowaniem nad własną psychiką i zmęczona jestem tym wszystkim a nie wiem jak sobie z tym poradzić... Sama nie dam rady!! Jest mój chlopak jest cudowny i moge polegać ale on tak naprawde nie wie co czuje bo nie zrozumie tego ktoś kto nigdy nie byl w takiej sytuacji. Potrzebuje też kogoś kto wyszedł z podobnego problemu i teraz potrafi sie cieszyć tym co ma bo ja chyba po tym wszystkim nie potrafię. Pomóżcie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karolcia potrafisz potrafisz tylko musisz w to uwierzyc ,ile masz la ,co robisz ???czy masz pasje w zyciu ,której chcesz sie poświęcić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cocoon
Mam ten sam problem.Leczyłam się u psychologa przez 2lata i choć może nie zdzialało to cudu nabrałam trochę siły i wiary,że wszystko może sie jakoś ułożyć.Moje problemy również odbijały sie na moich związkach,ale z czasem to mija i uczysz sie ufać na nowo. Warto poczekać i nie poddawać sie uczuciu beznadziejności,nie rezygnuj z czegoś co jest dla Ciebie ważne i warto byłoby poszukać pomocy u psychologa(to naprawde pomaga, to plus Twoja determinacja i napewno sie uda).Trzymam kciuki za Ciebie i innych z podobnymi problemami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolcia_z_problemem
Mam 20 lat i piekną przyszłość z moim chłopakiem. Wiem, że potrzebuje pomocy, ttylko nie wiem jak ją znaleźć?! Jak znaleźć odpowiedniego psychologa, lub kogoś kto mi pomoże?! Zastanawia mnie jak mozna zrobić coś takiego swojemu dziecku??? Wiem jedno, będę cudowną matką dla swojego dziecka i to jest jeden plus tego wszystkiego- zdaję sobie z tego sprawe. A co do pasji, hmmm.... pewnie znalazło by się kilka rzeczy które mnie interesują ale zostały w cieniu przez to wszystko co sie zdażyło w moim życiu. Jedyne o czym myśle to czy w domu jest wszystko w pożądku. I tego właśnie się boję, tego że uzależniłam się od tej sytuacji. Wiem jedno, że gdyby nie było mojego Kuby to mnie pewnie też by nie było, on daje mi chęć do życia. I dlatego chce z tego wyjść zarówno dla nieg ale przedewszystkim dla siebie!!! Macie jakiś sposób jak znaleźć swoją pasję??? Czuje, że to powinien być pierwszy krok ku wyjściu z tej sytuacji... W domu zachowuję sie normalnie, tak jakby nic sie naie stało, nikt o tym nie mówi, nikt nie wspomina... A ja mam żal, wielki żal... i boję sie że im nigdy nie wybaczę... że kiedy ich zabraknie to tak jakbym dostała nowe życie a ja tak nie chce, chciala bym im kiedyś wybaczyć i zrozumieć to wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AsiaNiebieska
Ja też w końcu wyprowadziłam się z domu, w którym byłam traktowana strasznie. Od ponad roku leczę się na depresję. Teraz jest dużo lepiej. Musisz dać sobie więcej czasu. Nie można w tydzień uporać się z czymś, co trwało latami. Pomśl, że to już było, a teraz już Ciebie nie dotyczy. My też z mężem często się kłócimy - głośno, ale nie uważam, żeby nasze spory w jakikolwiek sposób dotyczyły naszych dzieci. Jak widać sama jestem już żona i mamą, i teraz to wiem. Kłótnie nie świadczą wcale o tym, że się nie kochamy, czy naszych dzieci. Nie martw się Rodzicami-oni sobie poradzą, a Ty żyj swoim życiem i dobrym przykładem pokaż im, że można rozmawiać inaczej. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AsiaNiebieska
Może spróbuj Rodzicom powiedzieć o tym, że masz do nich żal, Oni mogą o tym nawet nie wiedzieć. Albo napisz do nich ciepły list - o tym jak bardzo ich kochasz i jak się o nich martwisz. Kiedyś napisałam do nich sms-a o tym, że bardzo ich kocham i jestem dumna, że są moimi Rodzicami. Wzruszyli się i każde z osobna mnie wyściskało i zapewniło, że oni też mnie kochają. I stał się cud - wszystko stało się piękne i proste. Spróbuj, bo na prawdę warto. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak znam te problemy na własnej skórze. Niestety przekonuje się na kazdym kroku,że jak nie uporządkuje siebie wenwętrznie po probllemach cieżkiego dzieciństwa, braku miłosci, akceptacji i pomocy ludzi wobec mnie to nie uda mi się byc szczesliwa w obecnym życiu. Na razie mi się to nie udaję - staram się ale częstro w sosunkach ludzkich wychodzi ze mnie to całe zło, żal, ból który chowam w sobie od danwa :( co tu robić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AsiaNiebieska
Otoczyć się przyjaciółmi, jeśli ich masz. Poza tym jakoś to wypłakać, wykrzyczeć i żyć dalej. To bardzo trudne. Trzeba dużo czasu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamknieta w sobie
witam wszystkich ja mam podobnie...Odkad pamietam rodzice zajeci byli praca od rana do wieczora czasem nocy w przypadku taty nikogo nie bylo ja zajmowalam sie odgrzewaniem obiadu i jedzeniem go czesto w samotnosci odprowadzalam i przyprowadzalam mlodsza siostre do domu z przedszkola...zawsze bylam inna nauczycielki mowily ze spie lub jestem wiecznie zamyslona na lekcjach rodzice interesowali sie mna dopiero jak bylo juz ze mna duzo klopotow czyli jak dzwonili ze szloy ze jestem zagrozona ...nie bylo normalnych rozmow nic z wasadzie mieszakalo sie obok nich czesto sie klucili miedzy soba byly awantury jak ja cos przeskrobalam to dostawalam niezle lanie .Jak bylam mala lubilam rysowac moj profesor od sztuki powiedzial ze mam talent ze powinni moja pasje popierac jednak jak tylko ojciec dorwal mnie ze rysuje darl moje szkice na kawaleczki i krzyczal ze mam zajac sie nauką bo z takich bazgrolow kiedys sie nie utrzymam i mam przestac zajmowac sie jakimis " gownami". W wieku 12 lat zakochalam sie w modelkach myslalam ze jak bede piekna i szczuplutka to bede cos znaczyla i ze np nikt mnie juz nie odtraci ze wreszcie bede zbierala jakies pochwaly wpadlam w anoreksje w wieku 14 lat bylam bliska wycienczenia o czym rodzice nie wiedzieli bo cagle bywali w pracy wiec moglam sie glodzic i cwiczyc dowoli jak odkryli prawdę powiedzili ze jestem chora psychicznie i robili awantury ze przezemnie maja problemy i ze sobie sama problemy wymyslam a ja tylko chcialam sie dowartosciowac chcialam byc lepsza zeby juz nikt nie wytykal mi ze jestem gorsza ...mialam nadzieje ze sama siebie uzdrowie z kompleksow a tymczasem wpadlam w chorobe. Koszmar odchudzania przerwal moj pierwszy chlopak jak mialam 17 lat zakazl mi sie odchudzac bo powtarzal ze jestem dla niego najpiekniejsza i najlepsza poczulam wreszcie ze ktos mnie akceptuje i nie wytyka mi moich bledow. Walczylam z tym dlugo ale udalo mi sie bez psychaitry wystarczyl mi tylko on i jego slowa dieki temu dzisiaj mam normalną pupę a nie zapadniete pośladki i kragle piersi w zasadzie uratowal mi zycie bo mialam mysli samobojcze. Rostalismy sie po trzech latach ale nie dlatego ze mnie zdradzil tylko poprostu nie umielismy sie porozumiec w doroslym zyciu jakos tak wyszlo on do tej poty nie ma nikogo ja zdazylam miec kilku facetow ale nadal mam go za przyjaciela i czlowieka mi niezmiernie bliskiego...Od dlugiego czasu widze ze psychicznie upadam ze czasami zbyt czesto placze czuje sie samotna i nie zrozumiana mysle ze mojenieporozumienia z rodzicami w dziecinstwie teraz odbijaja sie wielkim echem na moim doroslym zyciu i co gorsza nie radze sobie ze sobą. Moj obecny chlopak jest bardzo opiekunczy i starszy odemnie ale wiem ze nie zrozumie moich klopotow bo czasami nie umie zrozumiec mojej wrazliwej natury mowize mam za miekkie serce i jestem za wrazliwa ze ludzie to wykorzystują...myślałam nawet o terapii psychologicznej ponieważ czuje ze za jakiś czas bede przed wyborem założenia własnej rodziny i jeśli zdecyduje sie na to , to chce aby moj mąż i moje dzieci mialy ze mnie jak najwięcej pozytywnych uczuc .Chciałabym kocham moje dzieci poświęcać im wiel uwagi ksztaltowac ich pasje i rozwijac umiejetności zeby czulu ze w moich oczach zawsze byly wyjatkowe...do moich rodzicow jako tao pretensji wielkich nie mam bo wiem ze tata tez byl wychowywany jak ta czarna owca wiec skad mogl mi przekazać tyle miłości jakiej chciałam a mam zawsze byla osobą ktorej rodzice nie wtrącali sie do życia i szybko stala sie samowystarczalna w zasadzie w jej domu nie bylo jakiejś nadtkliwosci babcia pewnie staiala na to zeby pozadnie wychować swoje dzieci ale nie wiem czy myslala o psychologiczej sferze zycia przeciez jedzenie i wychowanie na ludzi ktorzy nie ćpaja i nie plaą papieroso to nie wszystko... pozdrawiam wszystkich i mam nadzieje ze ci ktorzy podobnie maja jak ja bedą w staie odnaleść szczescie:) ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Każdy z nas ...
mial i ma rożne dzieciństwo, bo różnych mial rodziców ... Rodzice, którzy powinni być równiez naszymi przewodnikami i doradcami ... ale potrafią byc ldźmi toksycznymi i wyrządzają wielkoą krzywdę własnym dzieciom ... :( Dobrze by było gdybyś wyrzuciła ze swoich wspomniń zdarzenia negatywne a myślała i pielęgnowała to co dobre ... To oczywiście nie jest proste, ale możliwe. Wspominając ciągle zdarzenia negatywne, rozpamietując o tym, analizując różne sytuacje ... wyrządzasz sobie krzywdę, tym bardziej, że kłótnie rodziców nie dotyczyły ciebie, to ich sprawa nie twoja ... to ciebie nie powinno obchodzić, bo oni są dorośli i powinni radzić sobie ze swoimi problemami ... Jeżeli nie potrafisz sobie pomóc to przecież możesz iść do terapeuty ... a tak na marginesie to powiem tobie, że zycie jest cudowne, ale potrafi również być okrutne i musimy przez rózne sytuacje życiowe przejść czy nam się to podoba czy nie, więc glowa do góry [kwiatek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×