Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość 25 mies do....

PORÓD Katowice - prywatny szpital Łubinowa 3???

Polecane posty

Gość Agnieszka.M
O znalazłam te informacje o lekarzu z Zabrza http://uwaga.tvn.pl/8379,news,1,doktor_smierc_przestanie_pracowac,reportaz.html http://uwaga.tvn.pl/8309,news,1,doktor_smierc_z_zabrza,reportaz.html Myślałam, że teraz już "nie pomagają" w taki sposób przychodzić dzieciom na świat. A już tym bardziej nie spodziewałam się tego po Łubinowej. Jak dziecko musi przyjść szybko na świat, to się robi cc. No chyba, że kobieta się upiera, żeby rodzić naturalnie. Nitra, czy ktoś cię pytał o zdanie, czy się na to zgadzasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nitra Dzięki za szczegółowy i pomocny opis.No faktycznie rodziłaś na ostatni moment.Dobrze że tak się wszystko potoczyło. A powiedz robili Twojej córeczce to usg bioderek? No i jak tam z żółtaczka? Rozumiem,że obyło się bez komplikacji? Duzo zdrówka Wam zyczę:* I dla Wszystkich Zdrowych i Wesołyuch Świąt!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magart
Ja nie wierze w nic co jest w uwadze. Niestety, ale przekonała się pare lat temu jak wygląda robienie przez nich reportazy. Nikomu nie zycze takich doswiadczen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nitro, cudownie że już po wszystkim. Powiało grozą, mam nadzieję, że z maleństwem wszystko w porządku. Znowu pojawiło się to wypychanie dzieciątka z brzucha, którego się już nie stosuje, bo jest dość niebezpieczne. Zrobili mu chociaż badania i zaszczepili? Ciężko się człowiekowi na duszy robi, kiedy słucha/czyta o takim zostawianiu nowej mamy samej sobie. Że sporo porodów, to rozumiem, położne były zajęte. Ale przecież panie od noworodków nie biorą udziału w samym porodzie, prawda? Czy o czymś nie wiem? Zatem one powinny Ci służyć pomocą w tych pierwszych godzinach, dniach. W każdym razie mocno trzymam kciuki za Ciebie i młodego człowieka :* Wero NIKO, od lat jestem pacjentką byłego ordynatora położnictwa w Bogucicach (chodzę na NFZ). "Pod nim" pracowali lekarze z Łubinowej :) I to dzięki niemu jestem teraz w ciąży. Wysyłał mnie najpierw na badania do CSK na Ligocie (3 pobyty, w tym jeden na eksperymentalnym programie dla kobiet z bardzo zaawansowanym zespołem policystycznych jajników, gdzie przez 2 tygodnie dostawałam w brzuch zastrzyki z gonadotropinami kosmkowymi, co zakończyło się jajnikami o wielkości 7x8 cm i późniejszą torbielą 5x5 cm, na szczęście wszystko wróciło do normy) oraz na Łubinową na laparoskopowy zabieg skaryfikacji jajników, który okazał się niezbędny. Po 4 miesiącach praca jajników się uregulowała (miałam z tym problemy od 19-tego roku życia) i zaszłam w ciążę :) Warto było :) Teraz prowadzenie ciąży wspomaga doktor Koza (od 29-go tygodnia), który zna całą historię i nie było mowy o jakichś problemach. Przynajmniej na razie. Bo i ciąża rozwija się pomyślnie (odpukać w niemalowane). Zresztą gdyby coś na Łubinowej poszło nie tak, to pojadę na Raciborską, już się tym oswoiłam. Chciałabym rodzic w klinice ze względu na doświadczone i ludzkie położne, to przecież podstawa, ale jeżeli się nie uda, to trudno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nitra
wero NIKA nie traktuje tego jako traumatyczne przezycie, widziałam że polozna robiła wszystko co w jej mocy żeby sie dobrze skończyło, gdyby nie ona to nie wiem jak by było ale odwaliła kawał dobrej roboty, mówiła kiedy przec, kiedy oddychać itd. ja byłam dzisiaj w łubinowej po zaswiadczenie o odbytym tam porodzie do becikowego i powiedzieli mi w sekretariacie ze nie ma doktora ś bo wyleciał na kilka dni ale że ona ma jego pieczatke więc podbije. co do wypychania to jak najbardziej sprawdzone bo tak jak pisałam sama tego doświadczyłam na szczęscie wszystko dobre co sie dobrze kończy Agnieszka.M nie nikt mnie nie pytał czy sie zgadzam, zreszta ja już zaczęłam zjeźdźać w pewnym momencie z wyczerpania więc miałam mętne oczy i zero kontaktu x-ray girl mojej małej nie robili usg bioderek a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, robili tylko słuch, żółtaczkę, pobierali krew z pięty i szczepili na gruxlice i wirusowe zapalenie wątroby typu b

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NItra, Ja mam jeszcze dwa pytania , czy w trakcie porodu można coś jeść ( mam na mysli czekoladę lub biszkopty)? Jaką szczepionką na wzb był zaszczepiony maluch ( i czy wiesz kiedy dokładnie był szczepiony tzn jak szybko po porodzie?) ? czy jest to engerix? czy kupowaliście szczepionkę ? pozdrawiam serdecznie życzę szybkiego powrotu do sił i zdrówka dla dzidziusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, przypomniałam sobie to, o czym wcześniej zapomniałam (starość nie radość ;)). Laboratorium Fryda. Fakt że mają taniej, ale ile nieciekawych rzeczy się na ich temat naczytałam (stanowczo za dużo siedzę w internecie), to moje. Chodziły pogłoski, że pracują tam ludzie prosto po studiach, bez doświadczenia i harują jak woły po kilkanaście godzin. Efektem tego miały być nie zawsze wiarygodne wyniki. Nie wiem, jak jest naprawdę, wiem jednak, że część specjalistów nie honoruje wyników tego laboratorium. Nie mnie wnikać z jakich powodów. Na Łubinowej nie robią żadnych problemów. Jednak dla swojego zdrowia psychicznego i lepszego samopoczucia (schizy ciążowe to teraz moja specjalność :p) robiłam badania w Diagnostyce (drogo :(), a teraz zamierzam przenieść się do dużo tańszych i renomowanych Ślaskich Laboratoriów Analitycznych na Żelaznej. A propos schiz. Też tak miałyście? I trymestr - żeby tylko utrzymać ciąże. Sprawdzanie za każdym razem wkładki higienicznej i zawartości toalety na obecność krwi czy plamień. II trymestr - rany, robimy badania, bo przecież mogłam się czymś zarazić, coś się mogło przyplątać. Oprócz comiesięcznej morfologii i badania moczu szła druga toksoplazmoza, listeria (bo objawy by się zgadzały), żelazo, wapń (bo przecież dziecko pochłania go w zastraszających ilościach, a stomatolog grzmiał, żeby uzupełniać dwa razy ponad normę, bo inaczej psują się zęby), przeciwciała HBs i antygen (chociaż szczepienia na WZWB miałam 2 lata wstecz), odczyn Coombsa (chociaż mamy z mężem Rh+, ale położna wspomniała, że wypadałoby zrobić), TSH (bo z tarczycą w ciąży różnie bywa), glukoza na czczo, bakteriologiczne badania z wymazu, bo pH się chwilowo podniosło, cytologię,. itd A badań piersi żaden z lekarzy (przewinęło się ich 3 w ciąży) nie chciał mi zrobić. Bo przecież teraz wszystko się zmienia i takie badania nie mają sensu (:O) Cóż, niepokojącą wypukłością w rejonie węzła chłonnego pod pachą pomartwię się po porodzie :p III trymestr - ruchy dziecka. Matko Boska! Ależ on się rusza! Może się oplątał pępowiną, teraz się dusi i dlatego tak wierzga nóżkami?!? Dlaczego on się nie rusza??? Czyżby już po??? *pac w głowę* Swoją drogą polecam bardzo fajnie napisaną i zilustrowaną książkę Kaz Cook pt.: "Ciężarówką przez 9 miesięcy". Rzeczowo i z ogromnym humorem opisane perypetie autorki w jej pierwszej ciąży oraz mnóstwo odpowiedzi na dręczące pytanie, wyjaśnionych zrozumiałym językiem problemów i ciekawych porad. Szkoda że tak późno wpadła w moje ręce. Ale się rozpisałam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magart
Co do Śląskieg Laboratorium Analitycznego to ja mam mieszane uczucia. Ale to może tylko czynnik ludzki w tym jednym oddziale. Krzywą cukrową nie chcieli mi zrobić wg skierowania lekarza. Najpierw nie chcieli mi podać 75g glukozy (mimo zlecenie), pozniej uparly sie zeby kluc mnie po godzinie i po dwoch (mimo tego, ze lekarz drukowanymi im napisal, ze chce pomiar tylko po dwoch godzinach). Ostatnio poszlam po wyniki morfologii to zostalam nastraszona, ze mam plytek dramatycznie malo i ze musza powtorzyc pomiar. Stres...wiadomo. Okazalo sie, ze musialy wczesniej zle pobrac material (to nawet rozumiem, ze sie zdarza). Powtorzylam badanie we Frydzie i wyszly na następny dzień w miare podobne (ciut lepsze). Ale też słyszałam, że u nich badania są wątpliwej jakości (od ludzi z branzy diagnostycznej). Ceny są tak różne, że nie pokusiłabym się o ocenę, które z nich jest tańsze. Na razie z najlepszą obsługą spotkałam się w Diagnostyce. Ale Diagnostyka rzeczywiscie jest chyba drozsza od Frydy i ŚLA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nitra
tkankula niestety nie mozna jeść tylko pic mozna ale po porodzie przez dwie godzinki tez nie wolno pić, ale zapewniam cię w czasie trwania porodu nawet nie przjdzie ci do głowy jesc, dopiero jak opadna emocje to poczujesz głód nie wiem jaka to była szczepionka, ale dwie godzinki po porodzie jest szczepione dziecko, szczepionki nie kupowalismy szpital ja zapewnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magart, nawet mnie nie strasz z tymi ŚLA. Przez lata robiliśmy tam badania okresowe, za które płacił pracodawca i nie było problemów. Ale jednak klient indywidualny to insza inszość, fakt. Nie uśmiechała by mi się myśl, że musiałabym w Diagnostyce powtarzac np.: cytomegalię za 100,00 zł w dwóch klasach, kiedy już zapłaciłam za to 60,00 zl w ŚLA. W krzywej cukrowej standardowo klują po 1 i po 2 godzinach. Może pielęgniarka myślała, że któreś z Was się pomyliło. Choć ona nie od tego wszak jest. W sumie dwa kucia na dwie godziny to i tak dobrze. Na Ligocie miałam kłucie co pół godziny :p Ale z tym złym pobraniem materiału to już przegięcie :/ Moje spotkania trzeciego stopnia z Łubinową też znaczą się sinusoidalnie. Zabieg laparoskopowy na ginekologii przeprowadzono bardzo sprawnie. Znaczy nie było powikłań, szewki szerokości 0,5 cm i przede wszystkim skutek odpowiedni jest Co się działo w trakcie, nie wiem - całkowita narkoza. Wcześniej miałam wywiad z anestezjologiem i badanie, co zapisuję na duży plus. Potem miła pielęgniarka zaprowadziła mnie do pokoju, kazała się przebrać w ichnią koszulę i na salę marsz. Na szczęście dostałam głupiego jasia w tabletce (nazwa na użytek własny ;)), bo inaczej bardzo bym się zdenerwowała. Młodziutka dziewczynka usiłowała rozkraczonej na fotelu zabiegowym kobiecie (ja we własnej osobie) założyć wenflon. Nauczona doświadczeniem po tomografii komputerowej mózgu z kontrastem zasugerowałam zgięcie lewej ręki. Ale dziewczątko uparło się na nadgarstek prawej. Po kilku próbach (dzięki Ci panie za tę tabletkę), stwierdziła, że żyły mam dobre, ale "krótkie", zatem należy zaatakować... dłoń :p I znowu kilka prób, i znowu ten sam efekt. Na moją usilniejszą już prośbę o próbę na przegubie lewej ręki usłyszałam, że z tamtej strony nie mogą, bo aparatura jest tylko po prawej :O Tymczasem dwie pielęgniarki, z wyglądu doświadczone kobiety, stały obok i omawiały sprawy prezentów komunijnych (to był maj ubiegłego roku). Wreszcie któraś z nich się zlitowała i pomogła zrezygnowanej już dziewczynce założyć ten nieszczęsny wenflon na zgięcie prawej ręki. Potem przyszła pani anestezjolog (ja przez cały ten czas leżałam radośnie rozłożona na fotelu) i zapodała narkozę. Cała reszta, włącznie z opieką po była naprawdę na medal. Przy wypisie pojawił się tylko jeden zgrzyt, ale na to zwróciłam uwagę dopiero w domu. Zabieg miałam w dniu przyjęcia, a wypis na drugi dzień (po szybkim obchodzie sympatycznego doktora Ślęczki). Na papierze jednak miałam 3 dni opieki szpitalnej (bo tak ponoć NFZ zwraca koszty). Po raz kolejny zgłosiłam się tam w 20-tym tygodniu ciąży na drugie prenatalne badania, na które do doktora Wieczorka posłał mnie mój lekarz prowadzący. Na pierwszym (11-13 tydzień) byłam na własną rękę na ul. Piotrowickiej. Polecam gorąco, tamtejsi lekarze i sprzęt mają papiery na wykonywanie tych badan i mają odpowiednią cierpliwość do tych z naszych maleństw, które nie wykazują nadmiernego zainteresowania pozowaniem. Koszt 250,00 zł. Taką samą cenę usłyszałam w rejestracji, kiedy umawiałam się na to badanie. Nikt nawet słowem się nie zająknął jakoby bez nagrania na płytę miało być o 50,00 zł taniej. Doktor Wieczorek poświecił mi kilka minut na zapoznanie się z sytuacją (jakieś 3) , po czym zaprosił na kozetkę. Maluszek wybitnie nie był dobrze ustosunkowany do pokazywania nam swoich części ciała, świecił tylko po oczach idealnym kręgosłupem (taaa... syndrom "moje dziecko jest najlepsze" już się we mnie rozwija ;)) i delikatnie boczkami. Pan doktor narzekał, że niewiele widać, ale to,co widać jest w porządku, zatem w porządku. Płeć? Cóż, niby można dostrzec żeńskie narządy płciowe, zatem pewnie dziewczynka (ja tam niczego nie widziałam). I tak po 7 (dokładnie, mam to na płycie) minutach zakryłam brzuch i wróciłam do domu uzbrojona w dwie kartki anglojezycznego wydruku, który kompletnie nic mi nie mówił. Na drugi dzień umówiłam się na Piotrowicką z panią doktor Włoch (wybitna specjalistka od dziecięcych serduszek, to mi powtarzał każdy lekarz, niezależnie od miejsca, w którym pracował). Swoje musieliśmy odczekać (jakieś 30-40 min), ale wyjaśniło się dlaczego. Otóż pani doktor cierpliwie czekała, aż maluszek odpowiednio się obróci, w międzyczasie opowiadając o tym, co widać (a widać było m.in.: męskie narządy). Badanie trwało 40 min., dostaliśmy zdjęcia i wydruk w języku ojczystym, znaczy bardzo przystępnie napisany. Koszt 280,00 zł. Maluch (do tej pory nie mamy koncepcji imienia) rozciąga się niemiłosiernie we wszystkie strony :) Niby fajnie, jednak od czasu do czasu mam przed oczyma sceny z filmu "Obcy - decydujące starcie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nitra gratuluje córeczki . No to się namęczyłaś faktycznie ale najważniejsze , że dobrze wszystko się skończyło . Powiem szczerze , że czytam Twoje doświadczenia ze szpitalem i nie chce mi się wierzyć , leżałam dwa dni i na nic nie mogłam narzekać , wszyscy łącznie ze studentkami byli bardzo pomocni, w pierwszą noc położna sama zaproponowała , żeby oddać małą do nich bo byłam wyczerpana , w drugą noc miałam malutką przy sobie i położna co jakiś czas zaglądała czy śpimy i czy sobie daję radę nawet przyniosła mleczko by dokarmić malutką . Fakt jedzenie nie za bardzo , ale zawsze ktoś z rodziny może donieść. Moja córcia miała badania USG bioderek i z tego co wiem to jest w drugiej dobie w karcie jest wpisane , wszystkie badania potrzebne noworodkowi są tam wykonane .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maryna77 Każda kobieta w ciązy jest bardziej wyczulona na to co dzieje się z jej organizmem.Ja akurat miałam schizy w 1 i 2 trymestrze miałam 2 epizody z krwawieniem ...więc potem każda wizyta w toalecie była stresem. Wczesniej o czyms takim nie myślałam do czasu aż pojawiły sie krwawienia. Brałam tabletki na podtrzymanie i musiałam leżeć. Jeśli chodzi o badania to wykonywałam tylko te które zlecał lekarz czyli na początku Hbs,Usr,grupa krwi,glukoza -wszystko jednorazowo. A co 2 miesiące musiałam badać krew i mocz.Nic poza tym.Teraz dopiero robił mi wymaz bakteriologiczny i mykologiczny. Co wizytę miałam robione usg czyli raz w miesiącu.I mimo iż tych badań nie było wiele może wg Ciebie to ja czuję się zbadana aż nadto. Jeśli chodzi o tarczycę to akurat musiałam kontrolowac od początku ciązy co 6 tyg.gdyż od 7 lat choruję na tarczycę więc miałam świadomość tego ,że musze o nią dbać w wyjątkowy sposób. Badania prenatalne robiłam tylko te ok 23 t.c.gdyż ginekolog stwierdził,ze te akurat są najbardziej miarodajne więc go posłuchałam i nie zastanawiałam się nad tym za bardzo. Ja akurat robiłam badania prenatalne w Genomie w Rudzie Śl. Badanie trwało ok 10-15min.ale widzielismy wszystko co trzeba choć na początku synuś zasłaniał ciągle bużkę rączkami ;) Nie stresuj sie tak badaniami...lekarze maja świadomość tego kiedy zlecic dane badanie.Po co robic dodatkowo? Biegać po róznych laboratorium i się stresować który wynik jest bardziej miarodajny??? Ja akurat od początku robie u Frydy i mój lekarz póki co nie miał zastrzeżeń... Pozdrawiam, kobitko nie schizuj jeszcze troszkę i dzidziuś będzie z Toba :) bedzie dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosiek_29
Tomuś 18 kwietnia 2011 3880g i 54cm A było to tak: 18go mijała dokładnie 10doba po planowym terminie więc na 9tą stawiliśmy się na Łubinową, mimo że byliśmy pół godziny wcześniej, czekaliśmy prawie godzinkę na przyjęcie bo już dwie dziewczyny były też przyjmowane na oddział... Najpierw obowiązkowe ktg, które trwało prawie 45 minut bo mały ciągle się przekręcał i musieli go szukać... :-) więc ktg na lewym boku, na plecach i na prawym boku po kolei... Potem przyszła jakaś Pani dr, zbadała mnie stwierdziła, że ponieważ nie ma zbytnio akcji, trochę mnie rozmasuje i odklei coś tam... Lekki ból, ale do wytrzymania... Położna zabrała nas na oddział, gdzie w toalecie się przebrałam i zabrano mnie na salę przedporodową... Przyszła położna pani Kasia (świetna kobieta - położna z powołania, uwielbia swoją pracę) zabrała mnie na lewatywę i kazała narazie czekać czy pojawią się skurczę... Na sali przedporodowej były już dwie dziewczyny z silnymi skurczami i dwie oczekujące no i ja piąta... A w tym czasie na porodówce jedna już rodziła... Tak powoli czas mijał, a skurcze nie nadchodziły... Jedna dziewczyna zdążyła urodzić, przyszła ponownie pani Kasia i pytała czy coś się rusza, ale skurcze były delikatne, bardziej pobolewanie niż skurcze... Zdecydowała więc o podaniu kroplówki, przyszły studentki i podpięły wenflonik i oksytocynę i tak była godz. 14.00, kroplówka powoli się sączyła, około godz. 16 zaczęły się regularne skurcze co 3 minuty trwające około 40-60 sekund... ale niestety rozwarcie było bardzo małe i główka małego bardzo wysoko, nie chciała zejść, więc musieliśmy czekać... Około 18ej zostałam przeniesiona na salę porodową i pani Kasia powiedziała, że do 19ej musimy urodzić bo to koniec jej zmiany :-) Rozwarcie było już na jakieś 6 więc jeszcze trochę brakowało...:-( pani Kasia zdecydowała o przebiciu pęcherza i wody powoli zaczęły się sączyć wtedy skurcze zaczęły się robić częstsze a rozwarcie szybko doszło do 10 i mogliśmy zacząć rodzić... W sumie ostatnia faza trwała 30 minut i o 19.15 mały Tomuś był z nami na świecie... Obyło się oczywiście bez nacięcia, pani Kasia to święta kobieta, jak wyszła już główka, kazała mi przestać przeć i musiała delikatnie przekręcić małego bo był ułożony poprzecznie... dzięki temu mimo drugiego porodu stare szycie nie pękło i czułam się świetnie... Co do Łubinowej opieka super!!! Polecam!!! Co chwilę ktoś wchodzi na salę pyta jak się czujemy, czy wszystko ok... Jedzenie dobre, mi smakowało i w zupełności wystarczyło... Mąż dowoził tylko wodę... Spędziłam w szpitalu aż 4 doby bo w 3 kiedy mieliśmy wyjść mały dostał żółtaczki.... Teraz już ok... Jesteśmy w domku i cieszymy się soba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nitra gratuluję dzidziusia i życzę Wam już tylko pozytywnych przeżyć i dużo, dużo zdrówka... Ja leżałam w tamten weekend kiedy Ty rodziłaś z kolką nerkową na łubinowej i słyszałam, że było zatrzęsienie rodzących na porodówce, ruch jak w Rzymie... Nawet nie wiem czy nie byłyśmy przyjmowane w podobnym czasie bo ja też koło 19-20 tam trafiłam... Ja przez te 2 dni jak tam byłam nie mogłam na nic narzekać, chociaż zgodzę się z Wami, że porcje jedzenia nie są za wielkie... Jeśli chodzi o wypychanie dziecka z brzucha to jest już to niepraktykowane, lecz w sytuacjach gdy występuje zagrożenie dla dziecka i trzeba szybko ukończyć poród (wykonanie cc w takiej sytuacji też zajmuje trochę czasu) czasami lekarz podejmuje decyzję o wykonaniu takiego zabiegu... Dobrze Nitra że wszystko się dobrze w Waszym przypadku skończyło... Pozdrawiam Was Dziewczynki i życzę spokojnej nocy... Ja czekam dalej na skurcze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosiek gratulacje dla Ciebie i Tomusia... Dużo, dużo zdrówka dla Was, cieszę się że wszystko poszło sprawnie i bez problemów... Zastanawiałam się jak tam u Was... Fajnie się czyta takie opisy porodów, wydaje się że to takie łatwe i przyjemne :) Ja czekam dalej na moje maleństwo... Pozdrawiamy Cię z moją Zosią bardzo serdecznie...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magart
Gosiek_29 Serdecznie gratuluje! Ja również dziękuję za Twój opis porodu. Naprawde podnosi na duchu i pozwala wierzyc, ze wszystko bedzie ok:) Życzę Wam Dziewczyny spokojnych, leniwych, rodzinnych Świąt i smacznego śniadanka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosiek_29 i Nitra- i moje wieelkie gratulacje:) Ale będziecie mieć piękne święta już z maluchami pozdrawiam Was wszystkie i życzę pięknych Świąt w gronie najbliższych buziaki:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gratulacje Gosiek ;* fajnie, że masz już to za sobą;) wesołych i spokojnych dziewczynki;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosiu, gratulacje najserdeczniejsze. Teraz dużo sił, zdrowia i radości z maleństwa :) X-ray girl :) ja sobie doskonale zdaję sprawę, że sporo przesady tkwi w tym, co robię, że wyolbrzymiam reakcje. Lekarz tylko puka się w głowę, kiedy przynoszę mu kolejne, robione na własną rękę badania. W sumie przed ciążą byłam dość rozsądną kobietą :) Problem polega na tym, że po tylu latach starań ta ciąża jest dla mnie wciąż jakąś abstrakcją, nie mogę uwierzyć we własne szczęście i sprawdzam wszystko jak najdokładniej (co zahacza o paranoję ;)). Niby wszystko jest w porządku, ale niepokój nas nie odstępuje. W chwilach w miarę normalnego myślenia śmieję się sama z siebie i próbuję zgadnąć, którą część ciała młody człowiek akurat raczył na mnie wypiąć ;), ponieważ na każdym usg mały cwaniak przyjmuje inną pozycję :p Bardzo Ci współczuję tych przeżyć z pierwszych 6-ciu miesięcy. Coś się dzieje, a Ty możesz tylko bezradnie czekać na lekach. Co do usg prenatalnego (nieinwazyjna, pierwsza metoda), to w moim wieku oba badania były bardzo wskazane. Po 35-tym roku życia są one realizowane na NFZ, bo ryzyko wystąpienia zespołu Downa (sprawdzane w 11-13 tyg.) czy innych nieprawidłowości (20 tyg) jest dużo większe. Ja się jeszcze na te bezpłatne badania nie załapałam, ale było już blisko. Na szczęście wyniki były na tyle dobre, że nie było potrzeby przeprowadzania tych inwazyjnych, typu amniopunkcja. Czas wykonywania tego usg zależy własnie od współpracy maleństwa. Na pierwszym maluch zachowywał się jak zawodowy model. Co się z panią doktor uśmiałyśmy, to nasze :) Aha, wiarygodność wyników jest jednak dość ważna w tym wszystkim. Albo mam prawidłowe wartości hemoglobiny, albo mam anemię i muszę zacząć brać suplementy żelaza, które jeszcze bardziej utrudnią życie moim nowym przyjaciołom - żylakom odbytu ;) Albo mam paciorkowca, albo nie. A i pomyłki własnie tego rzędu się zdarzały, niestety :( Na szkołę rodzenia, a właściwie na takie spotkania z położną chodzę do przychodni w Bogucicach. Bardzo troskliwa i zaangażowana pani Marta będzie później mnie odwiedzać, także myślę, że dobrze trafiłam. Kroi się 7-8 bezpłatnych zajęć. Przy okazji wychodzi, ze każda położna i każdy lekarz maja inne zapatrywania na niektóre rzeczy. Pomimo schiz zaczęłam przygotowania do wizyty w szpitalu i powitania młodego człowieka. Na razie spokojnie: podkłady, podpaski poporodowe, majtki siateczkowe, koszule rozpinane, trochę ciuszków dla maleństwa, chusteczki nawilżane i proszek do prania. Oglądam wózki i łóżeczka, laktatory. Jeszcze przyplątał mi się jakiś stan zapalny gardła. Właściwie przywlókł go mój luby, a ja lojalnie się przyłączyłam :( Jak na złość jedyny miejscowy antybiotyk, który kobiety w ciąży mogły bez przeszkód stosować - Bioparox, został własnie wycofany z rynku :p Oczywiście nie ma na razie zamiennika :/ Nic, dość tego narzekania na dzisiaj, jakieś prasowanko by się zrobiło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosiek gratuluje synusia i życzę zdrówka . A jak mały się ma ? Daje Ci troszkę odetchnąć ? Bo Nasza Tośka ma charakterek :) jak mamusia . A w nocy co 3 godzinki się budzi i niestety kolki :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosiek_29
kwietniowa No narazie z małym się docieramy straszny z niego łakomczuch i na noc muszę go dokarmiać butelką bo inaczej budzi się co godzinkę nawet... na szczęście kolki nie ma... a ogólnie jest spokojny i narazie dużo śpi :-) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maryna77 No ja też najmłodsza kózka nie jestem ;) mam 32 lata to moja pierwsza ciąża.lekarze nie dawali mi szans ,że w nią w ogóle zajdę...ale udało się do tego chora tarczyca.Też ciąża jest dla mnie pasmem zmartwień. 2 razy myslałam,że ją straciłam...staram się jednak mysleć pozytywnie.Mam nadzieję,że mój maluszek bedzie zdrowy bo niczego innego nie pragnę. Wszystkim dziewczynom składam najserdeczniejsze zyczenia z okazji Świąt Wielkiej Nocy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkim już rozpakowanym i jeszcze oczekującym Mamusiom zdrowych i radosnych świąt i szybkiego szczęśliwego rozwiązania oraz pociechy i radości ze swoich kruszynek :) Pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nitra
kwietniowa ja oczywwiście nie potepiam ani nie odradzam łubinowej jesli miała bym kolejne dziecko to tez tam urodze ale tak jak mówiłam dużo zależy od zmiany na jaką trafimy, jesli chodzi o położne to cudo aler tak jak pisałam ja niestety panie od noworodków miałam dość zmęczone życiem i może dlatego tak sie działo , poza tym było bardzo dużo rodzących i tych noworodków tez było dużo więc może stwierdziły że te mamy które czuja sie dobrze mogą byc z dziećmi na noc. Ja akurat miałam na tyle komfortową sytuację że 2 godzinki po porodzie wstałam i poszłam sie wykąpac za co dostałam porządny opiernicz ze nikogo nie zawołałam a mogłam zemdleć:) a potem to już mi sie odechciało spac i spacerowałam sobie z maleństwem po korytarzu żeby nie budzić pozostałych. gosiek Jesli chodzi o jedzonko to ja nie narzekam że było złe lub dobre bo to nie jest wypoczynek nad morzem, ani sanatorium ale chodzi mi tylko i wyłącznie o porcje które były jak dla mnie malutkie pozdrawim wszystkie mamusie te rozpakowane i te nierozpakowane , może wasze maleństwa zapragną jeszcze w święta wykluć sie z jajeczka:) i powiem wam jedno- za nic w świecie nie zamieniła bym teraz chwil kied karmie mała i patrzymy sobie w oczy. Taki mały człowiek a tyle w nich mądrości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
X-ray girl, ciut młodsza koleżanko ;) mam jeszcze 8 tygodni na uspokojenie się ;) Widać ciąża obudziła we mnie kompletną panikarę. Choć dzięki hormonom szczęścia wszystkie te głupoty robię z w miarę regularnym pulsem. Ba, zaczęłam śpiewać maleństwu (bo czytam na głos od zawsze), choć bozia talentem nie obdarzyła. Wszystko byłoby w porządku, tylko że pamiętam jedynie "Balladę o czterech pancernych" i "Nim wstanie dzień" na przemian z "Wio koniku" ;) Spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy, bez bólów kręgosłupa, obrzmiałych nóg i spuchniętych twarzy. A mamom przespanych nocy. Oby nam się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maryna77 Mi pozostało 3 tygodnie a im bardziej końca tymbardziej się denerwuję...ale jakoś to będzie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwcowa_mamusia
maryna Ja mam termin na 15.06 - podobnie jak Ty i tez bedzie chłopczyk. Tylko to moja 2 ciąża i juz wiem mniej wiecej co mnie czeka. ale przy pierwszej tez tak panikowałam (2 lata temu), i tez jestem "wiekowa" 34 lata z hakiem. Pozdrawiam i życze Wszystkim Wesołych Świąt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, czerwcowa-mamo, zatem dwie wiekowe kobitki będą w połowie czerwca roznosić Łubinową. Optymistycznie zakładając, że jednak tam będę miała szansę urodzić i nie ucieknę w ostatniej chwili, stwierdzając, że może wrócę za rok ;) X-ray girl, ale skoro trzy tygodnie, to dzieciątko jest już fajnie donoszone. Płucka rozwinięte, nic tylko się szykować na ten padół łez i rozpaczy ;) Znaczy chciałam napisać na ten jakże cudowny świat :) O porodzie na razie nie myślę, może obejdą się beze mnie ;) No, pora spać, bo od jutra objazd po stęsknionych rodzinkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosiek Gratulacje :) i wszystkim mamuśką tym już się wykluły pisklaki i tym, które jeszcze czekają życzę Wesołych Świąt !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosiek_29
Dziękuję Wszystkim za Gratulacje!!! O porodzie już dawno zapomniałam, siły też nawet wróciły, chodzimy już na spacerki, narazie Tomuś w dzień śpi dużo, łóżeczko, wózek, w nocy najchętniej przy cycusiu... :-( niestety budzi się co 2-3 godzinki, podjada i śpi dalej, więc ogólnie noce troszkę męczące... Po kąpieli dokarmiamy go butelką, ale i tak w nocy lubi się poprzytulać do mamusi... Pozdrawiam Wszystkie Rozpakowane i Oczekujące i Mokrego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×