Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość eliska27

Jak można wybaczyć zdrade???

Polecane posty

Gość ubububu
zdradzil mnie raz. na temat swoich przezyc seksualnych z kimkolwiek nie czuje potrzeby spowiadania sie na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ubububu
powiedz, powiedz, przeciez jestes anonimowa. Ciekawi mnie jak to w "praktyce" wyglada, a on jej robil minetkę, a ona jemu loda? opowiedzieliscie sobie szczegoly? zamknij oczyi pomysl jak on inna piescil, co jej do ucha szeptal, jak ja calowal, dotykal, piescil, jak ona sie wila, jeczala, jak on jej mowil "cuuudownie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ubububu
widzisz..jedno nas rozni - mimo ze jestem anonimowa, szanuje ludzi, rowniez tutaj - w przeciwienstwie do ciebie. zalosne jest wylewanie wlasnych frustracji na anonimowym forum - boooo - bo nikt mnie nie zna, wiec moge pokazac, jaka/jaki jestem zalosna/zalosny. wiele kwestii w zyciu powinno cie czlowieczku ciekawic - o wielu masz pojecie...hmmm...a nie, nie masz pojecia :) jestes perfekcyjnym wyimaginowanym tworem (tworkiem) wlasnej wyobrazni i stac cie tylko na to, co tu pokazujesz - gratuluje i wspolczuje. ps. tak, znam szczegoly, obejrzalam film, sama takze nakrecilam i pokazalam ukochanemu, to nasza ulubiona pozycja w domowej filmotece, ogladamy w swieta cala rodzina, chcesz? - podesle ci poczta, tez zobaczysz. daj adres. ps2. rozmawiac moge z ludzmi na poziomie - jakimkolwiek. z toba jak widac niestety nie. proponuje isc na bardziej odwiedzany topik - tu masz jakos niewielki poklask i publike - ale szukaj szukaj, moze znajdziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Z 2006 powiadasz...no, to tam szczera prawada musi być i w 100% aktualne dane i twierdzenia. A może ty i tobie podobne po prostu skupiacie sie tylko na tym co ulatwia wam trwanie w tej calej ułudzie, fikcji, samooszukiwaniu się, hę ?\" Czy próbuję znaleźć wytłumaczenie? Tak próbuję, chcę zrozumieć dlaczego zdarza sie w zwiazku coś takiego jak zdrada. W długoletnim związku gdzie wkrada się rutyna, codzienność, a wokół wiele chętnych kobiet nie trudno o zdradę. Czy żyję w fikcji? Moze tak ale czy każdy z nas nie żyje w fikcji wasnych myśli, wyobrażeń, marzeń czy pragnień inny człowiek moze to uważać za fakt co inny za fikcję. Sypiał z tamta i ze mną, ale w końcu wybrał mnie jednak. Więc widac moje soczki, ciało czy nasz seks jednak był lepszy. Czy to nie najlepszy fakt!!!! Islamisto przez ciebie ta dyskusja naprawde nie ma najmniejszego sensu. Ja nie próbuję nikogo przekonac do swoich racji. Każdy zyje jak uważa. Chciałam przedstawić swój punkt widzenia na ten temat, masz prawo się z tym niezgadzać, ale wyzwiska i bijąca z twoich postów nienawiść wynika jak sadzę z jakiegoś problemu który masz. Nie zamierzam nikogo naprawiać, ani zmieniać. Kończę moje bycie na tym topiku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ubububu
Czesc Agafia Z przykroscia musze przyznac, ze i ja sie usuwam. A szkoda. Myslalam, ze to bedzie konstruktywna rozmowa. I ja zgadzam sie z tym, ze kazdy z nas ma prawo do wlasnych pogladow i punktu widzenia, ale mieszanie z blotem jest dla mnie wyrazem wylacznie nienawisci i wlasnych kompleksow - nie chce mi sie wierzyc, ze normalny czlowiek jest w stanie tak gnoic innego bez przyczyny. I tylko refleksja - ogarnia mnie coraz wiekszy smutek, zagladam na rozne topiki na forum i widze, jak jedni drugich gnoją, obrazaja, wyzywaja - i jesli jest to 15 letni chlopiec, to chociaz wiek go tlumaczy. Ale co tlumaczy doroslych ludzi? Chyba jedynie to, ze wydaje im sie, ze anonimowosc upowaznia ich do wylewania frustracji i wlasnego zalu - w formie agresji. Udajac kogos kim nie sa, idealizujac siebie, wydaje im sie, ze sa od kogokolwiek lepsi - dzieki obnizeniu cudzej wartosci fikcyjnie podnosi im sie wlasna. Mimo, ze to forum, ze anonimowosc, nie zdarzyl mi sie ani jeden post pisany z nienawisci, ani jeden w ktorym kogos obrazilam, stłamsiłam za to, ze zyje, mysli inaczej, niz ja. coz, widac za bardzo tu nie pasuje... I stracilam juz ochote na tlumaczenie, dlaczego, z jakiego powodu, itd itp. Jestem szczesliwa, zdrade od lat mam za soba, biore slub, kocham i jestem kochana, niczego wiecej mi nie trzeba, nauczylam sie wiele, i pozbylam sie wielu zludzen - ktore wy - frustraci wciaz macie w swoich malych glowkach. A Tobie Agafio, z calego serca zycze, zeby to co zle, zostalo za Wami, zeby wszystko sie ulozylo i zebys byla szczerze szczesliwa Kobietą. WIelkie uściski!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika.
a ja jestem na etapie wybaczania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i jak Ci z tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ubububu
wspominanie o pieszczotach jakimi obdarzyl inna, a ty innego nie jest obrazaniem ani ponizaniem, to twoje zachowanie i jego bylo ponizeniem uczuc innej osoby.Bo ten/ta z kim zdradziliscie to tez czlowiek i tez ma uczucia. W sumie to ciekawe wyprobowac dwie i jedna wybrac bo lepsza, ale nic nie wiadomo kiedys moze sie trafi jeszcze lepsza, bo tak to juz jest,ze zdrada wciaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do do ubububu
a ciebie wciagnela?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ubububu
prawde mowiac niepotrzebnie cokolwiek tlumaczysz - to co pisalam o chamstwie dotyczylo raczej szanownego pana islamisty, ktoremu sloma z butow wystaje. i zamierzam ignorowac tego typu wypowiedzi - nie chce mi sie klocic z kims z kim rozmawiac sie nie da. natomiast w kwestii tego, co ty piszesz - snujesz teorie i odpowiadasz na pytania ktore sam/a stawiasz, a nie zwracasz uwagi na subtelny akcent - nie znasz historii, sytuacji, okolicznosci - czepiasz sie brzytwy piszac o uczuciach tych z ktorymi zdradzilismy - smiem sadzic, ze na temat ich uczuc i stosunku do calej sprawy wiem nieco wiecej niz ty, wiec moze zanim zajmiesz stanowisko, wysil sie i dowiedz, czy przypadkiem nie snujesz wnioskow wg czegos co jest wytworem twojej wyobrazni. Jesli natomiast wydaje ci sie ze zdrada mnie wciagnela, badz jego - coz, polecam wrocic kilka stron wczesniej do moich wypowiedzi - powiedzialam wiele na ten temat, zdawalo mi sie, ze napisalam wyraznie ze zupelnie nie podobalo mi sie to co zrobilam, jemu takze, ze oboje tego zalowalismy i ze nauczylismy sie wiecej, niz bysmy chcieli, napisalam takze, ze kocham go bardzo, on kocha mnie i umielismy sobie wybaczyc - wiec wyjasnij mi prosze, jaki masz cel w swoich wypowiedziach? z ktorej z moich wypowiedzi wniosek o tym, ze mnie to wciagnelo? robisz jednoosobowa nagonke na jedna ofiare swoich wymyslow? znalazlas/es gdzies w moich wypowiedziach teksty gloryfikujace zdrade? napisalam gdzies ze to swietny fun i polecam kazdemu? napisalam, ze uwazam ze to zajebista sprawa i nie rozumiem czemu spoleczenstwo jest temu przeciwne? wybacz, ale naprawde tok twojego rozumowania jest dosc ograniczony, nie czytasz tego co ja napisalam, ale naskakujesz - dospiewujac sobie samodzielnie 'niby-moje' idealy. i nie, nie poczulam sie przez ciebie obrazona, czuje sie tylko troche jakbym mowila do sciany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mozna wybaczyc zdrady
jak kocha naprawde to nie zdradza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość można wybaczyć zdradę
kocham i kochany jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt jeszcze nie wybaczył
zdrady , a ty nie pierdol ze ci wybaczono :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak nikt jak ktos wybaczyl
:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to ci dopiero
Cóż...droga ubububu czy jak ci tam...wiesz co cie wyprowadza z równowagi ? PRAWDA. Osoby, które uważają twoje zachowanie za naganne bo zdradziłaś jak i te, które uważają, że zdrady nie można wybaczyć jak się ma honor i godność, tak naprawdę mówią to co ty sama też myślisz (także o sobie) tylko próbujesz w sobie zagłuszyć. Tak jest prawda. Przywoływanie obrazków jak to on był z inną po prostu cie obrusza bo to dla takiej osoby jak ty jest cholernie traumatyczne. I wolałabyś o tym nie myśleć. A myśleć trzeba bo taka jest prawda i nic jej nie zmieni, nikt tego nie cofnie. Zresztą twoja sytuacja jest zupełnie inna od osób, które same były wierne a zostały zdradzone. I choćbyś nie wiem jak sobie wmawiała to jednak co innego zdradzić i zostać zdradzonym (rachunek = 0 w sensie psychologicznym) a co innego tylko zostać zdradzonym. Twoja sytuacja jest zupełnie inna od sytuacji np. agafii, jej było znacznie trudniej zrozumieć co się stało, znacznie trudniej pogodzić się z tym w jakiś sposób. I nie wierzę, że wybaczyłaś agafio i nie masz żalu i pretensji do tego twojego kolesia. Śmieszne wydało mi się twoje tłumaczenie, (na czyjąś uwagę, że on próbował jak to jest z inną, wie jak smakuje ta babka, dzielił z nią WASZĄ de facto intymność), że pewnie twoje "soczki" były lepsze skoro do ciebie wrócił...Myślę, że wrócił do ciebie nie dlatego, ze ma z tobą lepszy seks (widać nie był zadowolony skoro szukał gdzie indziej) ale dlatego, ze ty i to wasze dziecko to jego wyrzut sumienia, który go dopadł jak tylko zmył z siebie zapach tamtej (a może później). Wiesz, ci co zdradzają to cholerni oportuniści, chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko. On che być z tobą ale fajnie też sobie zadupczyć na boku. Nie wiem jak możesz przyjąć do swojego łożka takiego kogoś. Teraz opowiada ci dyrdymały, ze żałuje, że tylko ty...spoko. Do czasu. Ja też kiedyś byłam zdradzona. Oczywiście ten mój szmaciarz do niczego się nie przyznał, kłamał w żywe oczy. Ale niestety prawda wyszła na jaw. Też oczywiście "nie wiedział co robi bo był pijany". wiesz co zrobiłam ? Naplułam mu w pysk i dosłownie wykopałam z domu. Było mi strasznie źle, czułam się jak kawałek gówna, chciałam ze sobą skończyć. To był najgorsze wydarzenie w moi życiu ale nie wyobrażam sobie innego rozwiązania. Nie mogłabym go dotknąć więcej jestem tego pewna. Teraz ciesze się, ze zachowałam swój honor i dumę (mimo, że w moim zachowaniu też klasy nie było ale cóż..miałam prawo go tak potraktować). Moim zdaniem nic, nawet największa miłość do tej osoby, nie tłumaczy dobrowolnego wyrzeczenia się swojego honoru. U mnie zdradzający nie ma szans. I rozumiem kobiety, które mówią, że nie mogłyby wybaczyć zdrady nawet jeżeli jeszcze ich nie zdradzono. Mają po prostu hardy charakter i wiedzą, że nie da się na siłę i za wszelką cenę. Twój facet agafio będą z tamtą zamknął drzwi do wszego świata. Nie myślał wtedy ani o tobie ani o waszym dziecku. Nie istnieliście wtedy dla niego. Jak mogłaś się z tym pogodzić ? Nie pojmuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze powiedziane
też tak uważam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ubububu
a to ci dopiero czy jak ci tam...nie, nie wyprowadza mnie z rownowagi krytyka - sama krytykuje wiele pogladow dookola mnie, wyprowadza mnie z rownowagi prostactwo, zerknij na wypowiedzi islamisty - te uwazam za zbyt proste, zeby z nimi dyskutowac. Twoja wypowiedz - krytykujaca mnie jest kulturalna i z takimi opiniami mozna dyskutowac - badz nie, bynajmniej jestes czlowiekiem na okreslonym poziomie, z ktorym mozna sie zgadzac, lub nie - ale na pewno mozna po prostu rozmawiac. Widzisz, sama uwazam swoje zachowanie za naganne, i to, ze zdradzilam i to, ze zostalam zdradzona, uwierz mi, ze gdybym mogla, cofnelabym czas i nie zrobiłabym nawet ćwierć kroku w kierunku zdrady. Bardziej od tego, zaluje tylko tego, ze za rzadko mowilam zmarlemu tacie, ze Go kocham. Niczego poza tymi dwoma rzeczami w moim zyciu tak gorzko nie zaluje, a ani jednej ani drugiej cofnac nie mozna. Nie pochwalam zdrady, nie wybielam siebie, znam wage swojego bledu, znam cene, ktora za to zaplacilam lepiej, niz ktokolwiek inny. nie napisalam nawet pol slowa o tym, ze stalo sie dobrze i ze jestem niewinna, ze on jest niewinny. Zagluszalam mysli o tym na poczatku, bo nie umialam sobie z nimi poradzic. Dzis nie musze nic zagluszac, minelo kilka lat i uwierz mi, ze juz mnie to nie boli, mozesz pisac o tym ze nie mam godnosci, mozesz nazwac mnie dziwka, mozesz wypisywac o tym, jak kochal sie z inna, wdajac sie w szczegoly - to, co ze zdrada zwiazane jest juz za mna. Przywolywalam wszystkie obrazy do znudzenia, katujac sama siebie, po to, zeby to wszystko przetrawic, nie uciekalam od mysli o tym, nie uciekalam od pytan, nie uciekalam od rozmow. Wiedzialam, ze albo uciekne, albo stawie temu czolo. Na brak godnosci odpowiem Ci prosto - nie znasz mnie, poza kilkoma zdaniami, ktore sama napisalam, nie wiesz o mnie nic. I nie czuje potrzeby zeby tlumaczyc i sie bronic. W sumie nie dziwie sie Waszym atakom, zanim sie tego wszystkiego nauczylam, atakowalabym siebie tak samo, jak teraz Wy mnie. Ale zmienilo sie, wszystko sie zmienilo. I spodziewam sie odpowiedzi - jak sie kocha, to sie nie zdradza - ale dzis kocham szczerze, i nigdy nie bylam tak kochana i nie Wam oceniać, czy te uczucia są szczere, czy nie. Mozecie pisac, ze Wy nie wybaczyliscie, ze nie umieliscie, ze sie nie da - coz - mam inne zdanie na ten temat, inaczej czuje, czy Wam sie to podoba, czy tez nie. I, jesli Wam to ulzy, krytykujcie mnie - nie mam nic przeciwko - wezcie pod uwage tylko jedno - kazdy czlowiek inaczej mysli, inaczej czuje, inaczej przezywa - nie mierzcie calego swiata swoja miara. Nie twierdze, ze zdrade trzeba wybaczyc, bo tak - nie, nie trzeba. Ale - chcesz, czy nie - ja zdrade wybaczylam, mi zostala wybaczona i nie zaluje takiej decyzji, nie zalowalam nawet przez minute. I polecam troche ostrozniej dobierac stwierdzenia "widać nie był zadowolony skoro szukal gdzie indziej" - nie wszystko jest biale lub czarne. Jesli chodzi o szanse na 'ponowna' zdrade - w przypadku kogos, kto juz zdradzil i kogos kto nie zdradzil - nie ma absolutnie zadnej zasady w tej kwestii, widzisz, mysle ze duzo wieksza mam blokade na zdrade, niz wiele otaczajacych mnie osob, ktore tego nie przezyly - wiem, ile mnie kosztowalo skladanie tego do kupy i jak to bolalo - oczywiscie i to nie jest zasada. 'Zdradzacze' są bardzo rozni - jedni wielokrotni, inni jednorazowi, jedni zdradzaja i odchodza, inni zdradzaja i zostaja. Generalizujesz sprawy, ktore w zyciu kazdego czlowieka ukladaja sie zupelnie inaczej - i zeby nie być gołosłowną - nie mowie juz tylko o swoim zyciu, ale o ludziach, ktorych znam, ktorzy sa dookola mnie - blizej lub dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to ci dopiero
OK, możemy przyjąć, ze masz tak grubą skórę, ze to cie nie rusza co on robił z tamtą. Pewnie dlatego, ze ty w tym czasie podobne rzeczy robiłaś z innym. Spoko. Mówię, twój przypadek jest inny. Kiedy ty rozmyślałaś o tym co robił twój koleś z inną babką mogłaś też od razu pomyśleć "kurde, święta nie jestem - też mam swoje na sumieniu". To na pewno pomaga oswoić te paskudne myśli. Ja też znam różne przypadki. W moim otoczeniu też ten "problem" występuje i to z każdym rokiem silniej (co się dzieje teraz z ludźmi do cholery ?!?!!), część związków się rozpadła ale znakomita większość "trwa" nadal. I uwierz mi, żadna ale to absolutnie ŻADNA z kobiet, które pomimo zdrady postanowiły zostać ze swoimi zdardzaczami w przypływie szczerości (zwykle po paru głębszych) nie mówi, że ich związek jest lepszy po tym co się stało. Część (a dokładnie dwie spośród moich dalekich znajomych koleżanek) kiedyś wprost wyznało mi, że bardzo im się nie podoba sytuacja, w której tkwią, że w głębi duszy nienawidzą tych swoich facetów, gardzą nimi ale..nie mają odwagi ich zostawić bo "on jest wszystkim". To jest dopiero chore, co nie ? Dlatego nie uwierzę, że można coś tak okrutnego wybaczyć w 100% kiedy samemu było się lojalnym i wiernym. Można tylko w większym lub mniejszym stopniu zagłuszać w sobie negatywne uczucia i w miarę trzeźwy osąd tego co się stało...z różnych powodów. Czasem dla "dobra dziecka", czasem dla swojej wygody. Ale godności w tym dalej nie znajduję. Ciekawe jest też, że zdradzeni faceci w znacznej większości ze swoimi niewiernymi partnerkami się rozstają. Bo to obciach być zdradzonym. A zdradzać jeszcze większy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z toba
ubububu i jej partner wlasciwie sa siebie warci, cieszy sie,ze zadne z nich nie zwiazalo sie z kims absolutnie wiernym, bo mogli by kogos zniszczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z toba
oczywiscie mialo byc "cieszy mnie"... nie wiem jak mzona uznac zwiazek po zdrdazie za lepszy, w czym lepszy... zreszta jaki on musial byc,ze po zdradzie jest lepszy? ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ubububu
nie wiem, czy mam gruba skore, ale prawda jest, ze juz mnie nie rusza. byc moze masz racje, ze gdybym sama nie popelnila tych samych bledow, postrzegalabym to zupelnie inaczej, inaczej bym reagowala - nie wykluczam. znam sporo osob, o ktorych wiem, ze zdradzily czy zostaly zdradzone - i jak pisalam wczesniej - u kazdego ukladalo sie inaczej. Ale znam tez historie w ktorych ludzie sobie wybaczali. I, zebym byla dobrze zrozumiana - podkresle raz jeszcze, ze nie kloce sie z Twoimi slowami, nie oponuje, tak samo jak Ty uwazam zdrade za zla, potepiam ja i nie widze w niej plusow - ale, inne zdanie mam na temat mozilwosci wybaczania - tylko tyle. I nie mowie o tym, ze zwiazek jest lepszy. Matko jedyna - podam nieco inny przyklad - tata zmarl kiedy mialam 16 lat, znalazlam Go w domu martwego po powrocie ze szkoly - wiele mnie to nauczylo, przezylam uczucia, o ktorych nie mialam wczesniej pojecia, dojrzalam wtedy szybko - dlugo moglabym mowic - ale czy kiedykolwiek powiem, ze moje zycie stalo sie 'dzieki' temu lepsze? NIGDY W ZYCIU. Ale kiedy juz to sie stalo, postaralam sie zyc tak, zeby przezyc, a z czasem wszystko sie ulozylo. Po zdradzie, zwiazek sie zmienil, najpierw byl totalnie kijowy i sporo czasu minelo, zanim udalo sie to poskladac, z pozniej to co zle sie uspokoilo. Zrobilo sie INACZEJ, nie napisalam LEPIEJ. Nauczylam sie, on sie nauczyl, zdalismy sobie sprawe z wielu spraw, o ktorych wczesniej nie mielismy pojecia, wyciagnelismy z nauczki wnioski i jestesmy o te wnioski madrzejsi - ale gdzie napisalam, ze ciesze sie ze zdrady, bo stalo sie miedzy nami lepiej? TE SLOWA KIERUJE DO 'zgadzam sie z toba' - BARDZO PROSZE, JESLI KOMENTUJESZ MOJE SLOWA I OCENIASZ MOJA OSOBE - WYSIL SIĘ PRZYNAJMNIEJ NA PRZECZYTANIE TEGO, CO JA PISZE, nie wkladaj mi w usta slow, ktorych nie wypowiedzialam, nie koloryzuj i nie dopowiadaj. Nie obchodzi mnie 'zgadzam sie z toba', co uwazasz na temat mojej wartosci - nie znasz mnie, a slowa, ze po zdradzie moj zwiazek jest lepszy rozumiem tak - "ciesze sie, ze zdrada nastapila, bo nie byloby tak wspaniale jak jest" - otoz nie - byloby pieknie, gdyby sie to wszystko nie zdarzylo - wiele wtedy zmienilo sie na gorsze, bylo trudno, bolalo i wiele zniszczylo - ale udalo sie nam obojgu jakos to 'przezyc', naprawic, wyjasnic sobie wzajemnie i co najwazniejsze - wiemy, co to znaczy - nie tylko w teorii, ale takze w praktyce i ta akurat wiedza jest dla mnie gwarantem, ze nikogo w zyciu nie skrzywdze w taki sposob, wierze tez, ze moj ukochany nigdy wiecej tego nie zrobi - oboje zdalismy sobie sprawe (podkreslam w praktyce) co to tak naprawde znaczy. I oczywiscie - wspaniale byloby gdyby wystarczyla nam teoria - z jakis powodow jednak stalo sie inaczej i moim celem bylo zycie po tym tak, zeby bylo dobrze i jest dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ubububu
a jak z zaufaniem między Wami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ubububu
Jestes pewna,ze twoj partner nie popelni drugi raz tego samego bledu? Akurat milosci nie da sie wykluczyc, moze sie zakochac, a wtedy nowy zwiazek bez tego obciazenia przeszloscia moze mu sie wydac zbawieniem.Jest tez taka opcja, mam nadzieje,ze jej nie sprawdzicie w praktyce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ubububu
na poczatku bylo = zeru. i trudno bylo mi sobie wyobrazic, zebym mogla zaufac. Mieszkalismy daleko od siebie - 400km, nie umialam sobie wyobrazic, zebym wierzyla w to, ze idzie gdzies z kolegami. Wiec jak podjelismy decyzje, ze chcemy byc razem, zamieszkalismy razem i razem pracowalismy nad odbudowaniem relacji - zaufania takze. Obydwoje bardzo sie staralismy. I jak mowilam - minelo sporo czasu, dzis ani On ani ja nie mamy klopotow z zaufaniem. A dla mnie kluczem jest wlasnie to, ze wiem, ze On mnie kocha i wiem, ze widzial co sie wtedy ze mna dzialo - wiem, ze nie chcialby chociazby mi (nie mowie juz - nam) zrobic tego drugi raz - tak samo ja - nie wyobrazam sobie zeby moc Go zranic drugi raz. A jesli sie zakocha - coz, jest taka opcja w kazdym zwiazku - jesli pokocha inną, a mnie już nie - to już nie będzie miało sensu bycie razem. Bez względu na zdradę lub jej brak - nie chcialabym trwac w zwiazku w ktorym nie jestem kochana, w ktorym kocha inną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość realnie az do bolu
dajcie sobie moi mili spokoj z ogladaniem , Mody na sukces. Zdrada jest zdrada, i robienie z klapacza stare rozklejonego buta nie przystoi powaznemu czlowiekowi. Jesli ktos ma nature kuurewskiego alfonsa to zdradzal bedzie bo to juz taka natura i szluss

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ubububu
zatem jestem niepowazna, mam nature kurewskiego alfonsa - nie bede dyskutowac, bo jakoś nie warto. jednak nie zdradzam. otworz szerzej oczka, moze dostrzeżesz, że poza Twoim widzimisie istnieje świat dookoła ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość realnie az do bolu
mila ububu nie mam nic do ciebie, ani do nikogo. Mowie tylko jak sie przysiegalo na slubie to powazny czlowiek tego przestrzega. Jestem tyle lat po slubie, ze juz nie wiem ile, ale nigdy bym nie zdradzil zony chocby okazja byla taka ze guzyki od rozporka same sie otwieraja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ubububu
hmm, polemizowalabym jednak - to na moj temat i pod moim wpisem piszesz o naturze kurewskiego alfonsa - trudno rozumiec to inaczej. od dwoch chyba dni rozmowa toczy sie z moim udzialem i wszystkie ataki nie sa skierowane bezimiennie - ot, w zdradzaczy - ale we mnie, odebralam wiec twoje slowa tak, jak odebralam. Slub przede mna, mam 27 lat, slub biore za kilka miesiecy, przysiegi malzenskiej lamac w zaden sposob nie zamierzam - nawet nie dlatego ze jest przysiega, ale dlatego, ze nie zamierzam wiecej łamać zasad. I zeby nie bylo watpliwosci - nie uwazam, zeby brak slubu do czegos upowaznial (mowiac do czegos, mam na mysli skoki w bok, nieuczciwosc, brak szacunku). Drugorzedna sprawa jest przysiega sama w sobie, pierwszorzedna szacunek do czlowieka - ze slubem lub bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to ci dopiero
Zamierzasz brać ślub z facetem, który cię zdradził ???!!! No to gratulacje. Ale cóż...życzę duuuuuużo szczęścia zatem. Widzisz moja droga, są ludzie, którzy nie muszą uczyć się na swoich błędach. Wystarczy, że uczą się na cudzych. Ty musiałaś pójść z innym żeby pojąć, że zdrada jest beee...inni są na tyle inteligentni, że nie muszą wszystkiego na sobie testować. I zrozum kobito - jeżeli ktoś mówi, że nie pojmuje jak można wybaczyć zdradę bo mu się to po prostu w głowie nie mieści to tak jest ! I insynuowanie, że gówno wie bo tego nie doświadczył jest bezprzedmiotowe. Po co to robisz ? Żeby sobie poprawić humor ? W pewnym momencie tej dyskusji pozwoliłaś sobie na uwagę (typową zresztą dla ludzi będących w takiej sytuacji jak ty), że dzięki temu, że doświadczyłaś zdrady JESTEŚ MĄDRZEJSZA ŻYCIOWO !!! Straszne. Nie zazdroszczę ci tej mądrości. Zresztą Agnieszka Osiecka napisała kiedyś coś takiego " nie daj mi boże, broń boże skosztować tak zwanej życiowej mądrości". Coś w tym jest... A przykład z martwym ojcem, którego znalazłaś po powrocie do domu to już naprawdę przegięcie. My tu rozmawiamy o relacjach międzyludzkich, o postępowaniu na które ma wpływ dana osoba a nie o kwestiach letalnych, ostatecznych. Nie widzę związku pomiędzy zdradą a śmiercią. Jakoś nie przekonuje mnie twoja deklaracja, ze teraz już wiesz i że będziesz składać przysięgę, której na pewno dotrzymasz. Czy przed dopuszczeniem się zdrady zakładałaś, że kiedyś może to nastąpić ? Pewnie też nie. A co będzie jak ci znowu facet wyjedzie 400 km. od domu ? Ja bym w przysięgi wiarołomcy nie wierzyła i nie chciałabym też ich słuchać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ubububu
az chcialoby sie napisac jedynie - czytaj ze zrozumieniem...ale - tak, zamierzam brac slub z facetem ktorego kocham i ktory mnie kocha. dziekuje za sarkazm. 1. swietnie, ze jestes bezblednym czlowiekiem, ze nigdy nie popelniasz zadnych bledow, ze nie zdarzylo Ci sie podjac zlej decyzji - pozostaje pogratulowac, choc jakos nie jestes wiarygodna/y (i nie tylko o bledach w zwiazkach mowie) 2. jesli ktos mowi, ze nie umie wybaczyc - napisalam po wielokroc - rozumiem roznice w charakterach, umyslach, postrzeganiu - napisalam wyraznie (jak widac, niedostatecznie wyraznie) - ROZUMIEM, ZE KTOS MOZE NIE UMIEC WYBACZYC ZDRADY. Sa jednak na ziemi tacy, ktorzy umieja. 3. W ktorym miejscu insynuuowalam, ze jestem lepsza? Napisalam, ze nauczylam sie czegos, z czego nie zdawalam sobie do konca sprawy wczesniej i o te doswiadczenia jestem bogatsza - przykro mi, ze tego nie akceptujesz - nie moj problem. 4. Nie porownalam Taty do zdrady - az zal sie robi, jak czytam Twoja interpretacje...szczerze zal. Dwie skrajnie rozne i nieporownywalne sytuacje, obie jednak bolaly i obie nauczyly mnie wiecej, niz chcialam sie nauczyc. To, co mialam do powiedzenia w tej kwestii (jak widac, kolejny problem z rozumieniem) to to, ze wiele sytuacji uczy - zlych sytuacji, ktorych sobie nie zyczymy, a ktore w naszym zyciu sa - raz bez naszej woli, raz z naszej winy - roznie. 5. Twoje przekonanie do moich slow jest mi najmniej w zyciu potrzebne - zeby nie powiedziec absolutnie zbedne. Nie szukam poklasku i nie szukam potwierdzania moich decyzji przez ludzi na forum - znam swoja droge i wiem co ze soba robic, a czego nie robic. A facet nie raz i nie dwa wyjezdzal do domu, o tym takze pisalam - nie mam klopotu z zaufaniem. (kolejny raz nie dostrzeglas/es tego, co napisalam). A co wiem? wiem ze kocham, ze jestem kochana, wiem co zrobilam zle i wiem ze takich samych bledow nie popelnie. A Tobie i wszystkim tym, ktorzy z taka latwoscia oceniaja takich jak ja, Agafia, wszystkim, ktorym wydaje sie, ze ich doswiadczenie, wiedza siegnely zenitu - troche pokory w stosunku do zycia, nie raz moze Wam zycie napisac inny scenariusz, niz sobie zyczycie - i tu ponownie nie mowie wylacznie o zdradzie - chociaz takze. Nie musisz wierzyc w przysiegi 'wiarołomcy', nikt Cie do tego nie namawia. Trudno Ci zaakceptowac inny, niz Twoj punkt widzenia? I jeszcze tylko jedno pytanie - zdarzylo Ci sie kiedykolwiek wybaczyc komukolwiek cokolwiek - co bylo dla Ciebie wazne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×