Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Emika

Czy są wśród Was kobietki, które chcą zostać mamami cz. VII - SZCZĘSLIWA

Polecane posty

Asiu - też od wczoraj zadaję sobie to pytanie :( dlaczego ????????:-o nie mogę pojąć, zrozumieć, nie mogę uwierzyć w słowa, ktore przeczytałam, po prostu nie mogę :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko-dla Ciebie moc wiary i nadziei, szczegolnie teraz przesyłam....................................................................... ...................................................................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko ❤️ ❤️ ❤️ ... Nie wiem dlaczego tak się dzieje, dlaczego los tak okrutnie cię doświadcza :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelka, strasznie mi przykro, to jest okrutne. Musi ci być strasznie ciężko, jakbyś chciala pogadać kiedyś to jestem do dyspozycji, zreszta wszystkie tu jesteśmy z tobą. Ja nadal bedę trzymać za ciebie kciuki nawet jak już nie będziesz na forum a maila mojego znasz jakby co. Trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć Kochane! jednak jestem :-) dziękuję Wam za wszystkie tak bardzo ciepłe słowa...widać taki był plan...zbyt idealnie wszystko się układało...i musiało się widać coś takiedo okropnego zdażyć,,, dochodzę do siebie, nie wiem czy chcecie, abym Wam napisała jak to wszystko wyglądało...bardzo pomogła mi dziewczyna, ktróa leżała obok mnie w szpitalu. On straciła pierwsze dziecko - poroniła. Kolejna ciąża, po invitro - bliźniaki, ale jeden poronił sie ponieważ miala krwiaki. Teraz walczy o drugą dziecinkę, bo krwiak ciągle rośnie. Bardzo mocno trzymam za nią kciuki! Miała w sobie tyle siły i ta siła pomogła i mi... ja nie zrezygnuję z dzieci, o nie ! tego co doświadczyłam nie da się zapomnieć, ale z tego powodu nie mogę też przekreślić przyszłości. Mam nadzieję, że mój stan się ustabilizuje, bo teraz na to czekam i wszystko wróci do normy. Jeśli tak daję sobie conajmniej pół roku tylko dla siebie i dla mojego męża, a później znów do walki! buziaczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko kochana - jeżeli ci to pomoże to pisz. Oczywiście, ze chcemy wiedziec, no przynajmniej ja, co się stało :( jesli nie chcesz na forum, pisz na meila. Buziak ogromny dla Ciebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estellko..jestes taka silna....ja nie wiem dlaczego wlasnie tym najbardziej walczacym ,tym ktorym tak bardzo zalezy ,ktore tak czekaja ..przydarza sie cos tak smutnego i bolesnego... w takich chwilach mysle o Bogu? Gdzie jest ten miłosierny Bog??? No gdzie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę napisać, ale może niech nie czytają tego Dziewczyny w ciąży. Po co się stresować...jak wiecie 18 stycznia maiałm iść podglądać Dzieciaczki, ale 15 stycznia nad ranem poczułam "pluśnięcie" i zobaczyłam krew. Zadzwoniłam do lekarza. Na usg wykazało, że z jednego bliźniaka odpłynęłu wody płodowe. Skierowano mnie do szpitala. Walczyliśmy o życie tego bliźniaka, była szansa na to, że da się dostrzyknąć wody płodowe, pod warunkiem, że Dzidziuś sam zacznie je wytwarzać a w moim ciele nie będzie stanu zapalnego. Wód płodowych nie przybywało, stan zapalny nie rósł gwałtownie. Była szansa. Niestety w poniedziałek 21 stycznia usg wykazało, że ten nie zagrożony bliźniak nie żyje - nie biło mu serduszko, odszedł. Szanse na przeżycie bliźniaka bez wód spadły drastycznie. Jedyna szansa, to spapierowacenie obumarłego płodu, unormowanie stanu zapalnego i dostrzyknięcie wód. Niestety okazało się, że poziom stanu zapalnego w moim organiźmie drastycznie rośnie - grozi mi sepsa, a nawet .... podjęto decyzję o wywołaniu poronienia. Proszki podane we czwartek nie pomogły. Podano mi znowu w piątek i zadziałały. I to była masakra, chyba największa jaką przeżyłam. Ja po prostu musiałam urodzić moje martwe dzieci. Bóle porodowe są straszne, ale jakoś się udało. Póxniej miałam zabieg. Okazało się, że tego Dzieciaczka bez wód i tak nie dałoby sie uratować, on wogóle nie miał pęcherza płodowego. Po prostu mu pękł i wyleciał... najgorsze jest to, że nie wiadomo tak naprawdę jaka była przyczyna tej tragedii. Wykryto u mnie bakterię e.coli i byc może ona dokonała tych spustoszeń, choc lekarze nie są pewni. Za 3 tygodnie będę miała wyniki sekcji zwłok i wtedy okaże się czy nie była to wada genetyczna... masakryczny jest ten opis, ale widać życie lubi się znęcać. Miałam za dobrze, widocznie los stwierdził, że trzeba mi wrzucić kilka kłód pod nogi...ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko - 😭 to co przezyłas to jakiś koszmar :( tak bardzo mi przykro, ze nie umiem znaleźć słów:( trzymam kciuki za Ciebie, żebys nabrała siły wewnętrznej !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estellko...to takie smutne... smutne i zarazem przerazajace.... My na topiku juz drugi raz smucimy sie z tego powodu ... Po Nowym roku tez dziewczyna w 22 tyg. stracila maluszka.... tez pisala o tym jak to wygladalo. Ja nie wiem skad kobieta ma tyle sił ,aby zniesc taki bol? i to ten bol duszy chyba boli o wiele bardziej i dluzej...... Estellko....tak mocno Cie przytulam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olinku, chyba stąd ta siła, że już doznałam tego cudownego uczucia bycia w ciąży i chcę tego jeszcze raz, tylko żeby tym razem skończyło się to sukcesem! najgorsza jest ta niewiedza - bo tak naprawdę nie wiadomo dlaczego Dzieciaczki umarły i boję się, że nie dowiem się tego wcale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko - mam nadzieję, ze jednak się dowiesz i trzymam za to kciuki. Organizm ludzi jest tak skomplikowany, ze tak naprawdę nikt nie odrył jeszcze wielu jego tajemnic, ale wydaje mi sie, ze medycyna poszła na tyle daleko, ze zdiagnozuje problem i ustrzeże ciebie i inne kobiety w przyszłości. Kurcze, teraz kołacze mi się po głowie mysl, bo jakoś "gdzieś mi dzwoni", że chyba ty wczesniej walczyłaś z tą bakterią?? Dobrze pamietam??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak kiedyś miałam e.coli, ale ją wytłukłam. Później nie miałam żadnych stanów zapalnych. Zabajonku, jeśli okaże się, że dzieciaczki nie miały wad genetycznych (oby nie wykazało!) to nie dowiem się o przyczynę ich śmierci :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estellko. Wierze z calej siły ,ze sokoro juz raz sie udało to uda sie znow!! I wtedy wszystko bedzie dobrze... ale wiem tez ,ze takie przezycia nie mijaja bez echa i to zapada w ciebie jak kamien . Wiem tez ,ze tyle w nas rozpaczy na ile sami jej sobie udzielamy. Zal i smutek to naturalne ludzkie reakcje.Nie nalezy sie ich ani wstydzic ani przed nimi bronic... Skoro my ogromny zal i smutek czujemy co Wy czuc musicie???? Wierze jednak ,ze los kiedys Wam wynagrodzi . Ze tak wspaniale kobiety zostaja mamami...ze takie przezycia pozwalaja potem kochac bezgranicznie ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko - czasem lepiej nie szukac przyczyny. I tu żadna z opcji (czy były wady, czy nie - oby nie!!!!) nie umniejszy twojego bólu:( A ja nie wiem co powiedziec, zeby jakoś tchnąć w ciebie nadzieję, chyba tylko ty sama, twój maż i czas ... Ale ja wierzę w Ciebie, wierzę że będziesz cudowną mamą!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:( siedze przed kompem i oczy zalewają mi sie same łzami :(:(:(:(:(:( Estelko wiem, że żadne słowa Ci nie pomogą, zresztą nawet nie wiem co napisać......mam nadzieje, że czas CI pomoże sobie to wszystko poukladać, nie trać wiary, bądź silna.....ściskam CIę mocno kochana i życzę wszystkiego naj naj najlepszego.....jest mi cholernie smutno, że tak się stało :(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:( Panie Boże chroń kobiety przed takimi tragediami..... Zabajonku dzięki za pamięć, moze później napisze co u mnie.....jakos nadal nie mogę uwierzyć w to co napisała Estelka :(:(:(:(:(:( Dziękuje za pamięć i zdjątka Waszych pociech - pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko nie wiem co mam napisac!!!!!KUZWA DLACZEGO TO SIę STAłO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Przytulam Cię bardzoooo mocno trzymaj się Kochana.... miałam coś jeszcze napisac i zapomniałam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelka, ja wiedzialam, że ty się nie poddasz dlatego napisałam,że nawet jak tu nie będziesz pisać i tak trzymam za ciebie kciuki. wiesz nawet gdyby to była jakaś wada genetyczna to nie znaczy, że może się powtórzyć, przecież na początku ciąży jest dużo poronień z powodu wad genetycznych właśnie a przy kolejnym dziecku jest już dobrze. Trzeba wierzyć, że u ciebie właśnie tak będzie. Jesteś silna i to oczywiste, że będziesz walczyć dalej mimo, że życie was tak doświadcza strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko - trzymaj się kochana!!! Nie mogę w to uwierzyć !!! Ryczę .... Tak mi przykro :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co u mnie..... Jesteśmy po poważnej rozmowie, doszliśmy do wniosku że musimy dać sobie czas (nie zrozumcie mnie źle, nie chcemy definitywnych rozwiązań, mój mąż powiedział ze nie chce nawet myśleć o rozwodzie, ale nie wie co dalej....) ja zresztą też nie wiem, nie mam pomysłu, nie wiem co będzie. Tarcia między nami było ostatnimi czas zbyt często i nie można tego tak zostawić, nie można tak żyć, tak się męczyć. Jest mi cieżko (Jemu tez), ale oboje jakoś tak przygaśliśmy, nie chce nam się walczyć o to by było dobrze, nie umiemy chyba też podjąć poważnej definitywnej decyzji. Teraz tylko nie wiem czy ta nieumiejętność bierze się z nadzieii ze może jedna coś się uda....czy bojaźni przed dyrastyczną zmianą. Jest jeden plu tej sytuacji, potrafimy od jakiegoś czasu rozmawiać (nie koniecznie o naszych sprawach) jak dawno dawno temu, jak dobrzy znajomi, kumple... Mam dużo pracy i nauki, tym się zajęłam, a w wolnych chwilach myśle gdzie i kiedy mogliśmy się tak zagubić...oddalić...zniszczyć to coś między nami... Chciałabym być szczęsliwa i czuć się bezpiecznie, chciałabym żeby On też tak czuł, ale nie wiem czy uda nam się razem to jeszcze osiągnąć... Dziękuje Wam za wsparcie dziewczyny, cieszę zawsze Waszym nawet maleńkim szczęściem i smutno mi z powodu Waszych smutków i tragedi. Zabajonku piękne te fotki Oleńki z roczku śliczna z niej dziewczynka, gratuluje rodzicom i dziękuje za pamięć. Dziewczyny pozdrawiam Was, odezwe się do Was za jakiś czas, może z lepszymi wieściami... Estelko kochana, jeszcze raz trzymaj się, zyczę Ci duuuużoooooo siły - przytulam CIę mocno pozdrowienia i buzuaczki dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estellko kochana dla ciebie moslialam sie odezwac , i powiedziec ci , ze bardzo mi przykro. Nie moge w zaden sposob porownywac sie do ciebie bo to nierealne. ale kochana walcz , a sie uda. Bosz lzy mi sie cisna do oczu , i poczulam sie teraz jak wtedy jak sie dowiedzialam , ze moja kruszynka nie zyje. Tym bardziej , ze nasze zaplodnienia byly w tygodniowej roznicy. Buziaczki .NAPEWNO CI SIE UDA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam skowroneczki moja🌻 musiałam chwilkę ochłonąć i pomyśleć....to straszne co dotyka każdą z nas, jedne mniej , drugą bardziej, to dla nas wszystkich szkoła życia, ale nie doszukujmy się czyjejś w tym winy, po prostu Bozia ma pewne plany wobec nas i trzeba się z tym godzić, im szybciej nam to przyjdzie tym mocniejsi będziemy, łatwiej będzie pokonywać te przeciwności losu... Estelko👄 kochana, wszystkie wiemy jak cierpisz i mocno Cię wspieramy, daj sobie czasu kochana, a wszystko się poukłada, trudno nam pisać o współczuciu i emocjach bo trzeba to przeżyć żeby wiedzieć jaki to ból, ale wyobrażam sobie to i mocno wierzę tym bardziej że los się odwróci i będzie łaskawy dla każdej z nas👄 jestem dumna jednocześnie z Ciebie, bo silna z Ciebie osóbka i bardzo cieszę się że jesteś tu nadal z nami 👄 jakbyś chciała sie spotkać - tak w realu to daj znać, szybciutko rzucę wszystko i Cię przytulę👄 miłego dnia, słoneczko świeci za oknem niech i zaświeci u Was, najbardziej w serduszkach👄 🌻🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Emiczko, a kiedy podchodzisz do invitro? przepraszam, ale trochę jestem zakręcona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie!!! Jestem w takim szoku, że nie wiem co napisać. Gdzie jest Boże ta sprawiedliwość!!!! Estellko - Kochana jest mi naprawdę przykro i Ci bardzo współczuję i nie wiem co Ci napisać. Jesteś bardzo silna i odważna. Chociaż wiem, że żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego co czuję. Jestem przerażona tym co musiałaś przeżyć. Nie wiem co więcej pisać, bo żadne słowa nie ukoją Twojego bólu. Trzymaj się mocno i dbaj o siebie. Całuję gorąco i mocno ściskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak życie jest trudne, ale w sumie najważniejsze, że mam wokół osoby, które mnie wspierają i pomagają mi to Wszystko przejść. Dziękuję Wam. Ogromnym wsparciem jest mój mąż, którego po prostu kocham nad życie. On tez potrzebował wsparcia w tych koszmarnych chwilach, a wszyscy skupiali się na mnie...Ale jest silny! i ja też będę! i sie nie poddamy, będziemy walczyć o szczęśliwą dzieciatą rodzinkę!!! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko👄 jeśli wszystko dobrze się ułoży to może jeszcze w marcu-kwienietniu rozpocznę przygotowanka w postaci antyków, kto wie, ale póki co cicho- sza nie skupiam sie zupełnie na tym... czekam na powrót mojego gina z 3-miesięcznego szkolenia naukowego (ma być w marcu podobno).....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko BRAWOOOOOOOOO!!!!!!!! życzę Wam wszystkiego dobrego:):):):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sobie postanowiłam po wyjściu ze szpitala, że nie będę skupiała się na przyszłej ciąży, że to czas tylko dla mnie. Ale nie da się!!! jeśli wszystko unormuje się hormonalnie i psychicznie, nie będzie powikłań i lekarz nie będzie widział przeciwskazań, to za pół roku próbujemy icsi jeszcze raz. Ale jak się znów uda, to od razu po potwierdzeniu bijącego serduszka (Boże dopomóż) idę na zwolnienie lekarskie i się byczę do woli. Będzie dobrze, trzeba w to wierzyć i już!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×