Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Zegnam sie juz z BIESIADA__________DOBRANOC!! Pozdrawiam kochane drzewka_________JARZEBINKE,GRABKA,WIAZKA i BABCIE DRYPCIE!!!🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZIEN DOBRY 🖐️ BIESIADO!👄 Poczytalam wasze wspanialosci przy porannej kawce, dziekuje! JODELKO! Golabek puka w Twoje okienko! .D 🌻🌻.... DAR.... 🌻🌻 Dzień taki szczęśliwy. Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie. Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium. Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć. Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć. Co przydarzyło się złego, zapomniałem. Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem. Nie czułem w ciele żadnego bólu. Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle. Czeslaw Milosz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Witam i pozdrawiam biesiade:classic_cool: 🌻Jarzebinko, DZIEN DOBRY! 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻 Ale sobie poczytalam! Super czytanko.Dziekuje🌻 Ostatnio rozczytuje sie w de Mello. Zostawie jedna z jego madrosci... 🌻Przetrwanie Uczeń codziennie zadawał wciąż to samo pytanie: - Jak mogę znaleźć Boga? I codziennie otrzymywał wciąż tę samą tajemniczą odpowiedź: Poprzez pragnienie. - Ależ, czy nie pragnę Boga z całego mego serca? Dlaczego więc dotychczas Go nie znalazłem? Pewnego dnia Mistrz kąpał się ze swoim uczniem w rzece. Chwycił go za głowę i tak długo trzymał pod wodą, że w końcu biedak zaczął szamotać się rozpaczliwie, by się uwolnić. Następnego dnia Mistrz sam zaczął rozmowę. - Dlaczego tak się rzucałeś, kiedy trzymałem cię pod wodą? - Dlatego, że rozpaczliwie szukałem powietrza. - Kiedy otrzymasz łaskę szukania Boga tak jak wczoraj szukałeś powietrza - będzie to znak, że Go znalazłeś. de Mello 🌻Wypatruje Jodelki i Wiazka🌻 🖐️🌻👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Odnaleźć radość Przechodząc zwykłą na skróty drogą widziałam radość... Przemykała między drzewami w parku zwiewnie śpiewnie bezszelestnie... Cichy szum wierzb płaczących jej towarzyszył, zapach kwiatów na klombach rozkwitłych gorących pachnących... I woda cieknąca w malutkiej rzeczce, zieleń gałęzi sięgających wody. A radość ubrana w tęczę i róże czerwone żółte i wonne... To miejsce jest tak bardzo blisko, wystarczy tylko ręką sięgnąć zwinną... Lecz radość spłoszona wzrokiem znikła pomiędzy drzewami pochyłymi. Szum gałęzi zamilkł na chwilę, wszystko ucichło, nawet śpiew słowików. Na chwilę jakby poszarzało niebo. Byłam tam sama, ciebie tam nie było. A radość na dłużej oglądać nie godzi się samotnie.... DANA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Jarzebinko,nie ma Cie? Posylam Ci ten wierszyk i juz biegne do swoich zajec.Pozdrawiam🖐️ \"W moim ogrodzie złoty ptak Śpiewa piękną pieśń Na wielkiej tęczy śpią motyle Kwiaty śmieją się Jeśli szukasz swych marzeń tu na pewno znajdziesz je Dobre słowa i wróżki co spełniają wszystkie Twoje prośby\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam biesiade Grabiku juz jestem!!! 🖐️ Jarzebinko 🖐️ Jodelko🖐️ Wierzbo🖐️ i inne drzewka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adam Ziemianin - Dla wszystkich starczy miłości Dobrze się idzie krajem nieba polnego i krajem wiosennego lasu Wtedy słyszysz jak storczyki krzyczą wniebogłosy: Kochaj - tylko kochaj dla wszystkich starczy miłości Mnie nie trzeba dwa razy powtarzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bruno Ferrero - Powiedz to pierwszy On był mężczyzną potężnym, o donośnym głosie i szorstkim sposobie bycie. Zaś ona - kobietą łagodną i delikatną. Pobrali się. On dbał, by niczego jej nie brakowało, a ona zajmowała się domem i dziećmi. Później dzieci dorosły, pozakładały własne rodziny i odeszły. Historia, jakich wiele. Lecz kiedy wszystkie dzieci były już urządzone, kobieta straciła swój zwykły uśmiech, stawała się coraz bardziej wątła i blada. Nie mogła już jeść i w krótkim czasie przestała podnosić się z łóżka. Zmartwiony mąż umieścił ją w szpitalu. Lecz chociaż u jej wezgłowia zbierali się najlepsi lekarze i specjaliści, żadnemu z nich nie udało się określić, na co zachorowała kobieta. Potrząsali tylko głowami. Ostatni lekarz poprosił na stronę męża i rzekł: - Ośmieliłbym się powiedzieć, że po prostu... pańska żona nie chce już dłużej żyć... Mężczyzna w milczeniu usiadł przy łóżku żony i ujął ją za rękę. Była to mała, drobna rączka, która zupełnie ginęła w potężnej dłoni mężczyzny. Potem rzekł zdecydowanie swym donośnym głosem:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Ty nie umrzesz! - Dlaczego? - zapytała kobieta lekko wzdychając. - Ponieważ ja cię potrzebuję! - To dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś? Od tej chwili stan zdrowia kobiety zaczął się szybko poprawiać. Dzisiaj czuje się doskonale. A lekarze i znani specjaliści nadal zadają sobie pytanie, jaka choroba ją dotknęła i cóż za wspaniałe lekarstwo uzdrowiło ją w tak krótkim czasie. Nigdy nie czekaj do jutra, by powiedzieć komuś, że go kochasz. Uczyń to dzisiaj. Nie myśl: "Moja mama, moje dzieci, moja żona lub mąż doskonale o tym wiedzą". Miłość to życie. Istnieje kraina umarłych i kraina żywych. Tym, co je różni, jest miłość.❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM BIESIADE🖐️ MOJE KOCHANE DRZEWKA🖐️ JARZEBINKO___________❤️Ty moje! Sprawilas mi wieeeeelka radosc.Tak,,,tak bylam w Twojej GALERII i usmiechalam sie do kazdej buziuni.Dziekuje stokrotnie❤️ Jest to prawdziwa uczta dla moich oczek i dla serca!!!! Nie zalowalas mi tej radosci.!!!!!!!! KOCHANA PRZYJACIOLKO MOJA____jak CIEBIE NIE UWIELBIAC! Nie tylko uwielbiam,,,,ale kocham cala soba___jak tylko moze kochac oddana przyjaciolka. Moje serce jest przy WAS_____a w nim radosc i lzy! Kochane moje!!! GRABKU_____jak milo CIECIE ujrzec na BIESIADZIE wczesniej niz zwykle.Piekna madrosc de Mello.Radosc rozpiera mnie,ze tak zarazilam CIEBIE moim ulubionym Mello.Wiersze piekne!!!! Dziekuje kochana za TWOJE serdecznosci!!!❤️ WIAZKU,moje skarbki___wzruszylas mnie ta swoja opowiescia. Pieeeeekne!! ❤️Tak,coz warte jest zycie bez milosci? Kochac i byc kochanym____________to jest najwazniejsze szczescie kazdego czlowieka. Milosc dodaje skrzydel_____i chce sie zyc!!! Rozgladam sie ,,,,,,moze nasza JARZEBINKA 2 ukryla sie wsrod naszych drzewek? JARZEBINKO 2__________zapraszamy CIEBIE do nas❤️ Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WIAZKU______________wrzeszcze na caly "regulator" !!!!!!!! Kochaj - tylko kochaj dla wszystkich starczy miłości Takie to proste!! Tylko kochaj,,,,nic wiecej ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam w zanadrzu smutne,ale piekne opowiadanie.Za chwile go przytocze.Kobieta u kresu sil,,,,zyje w bezndziei na jutro,,,zgasla jej radosc____________ale dostaje "swiatelko,"by podjac decyzje. Wazna decyzje w trosce o juto,nie tylko dla siebie,,,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tam gdzie kończy się nadzieja./1/ autor: Zbigniew Żbikowski Nie trać nadziei bo nie jesteś sam. Ja, twój Bóg jestem z tobą. Nie jesteś w stanie sobie nawet wyobrazić jak potężne procesy powołałem do życia w twojej intencji. Tam, gdzie kończy się nadzieja ,zaczyna się śmierć! – krzyknęła do swojego pijanego męża Elżbieta! - Ja już nie mam nadziei! Straciłam ją już dawno temu. Już nie wierzę w nic. Kiedyś polegałam na tobie. Wierzyłam, ze będę miała dobre życie. Kochałam Cię. Chcę odejść stąd. Nie chcę już żyć. Mam dosyć tego ciągłego użerania się z tobą i proszenia cię o to, byś zechciał mi łaskawie dać pieniądze na jedzenie dla dzieci. Wszystko trwonisz na tą wódę!!! - Cicho kobieto – burknął pod nosem Dariusz. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2/ Nie będę już cicho. Zrozum, że ja naprawdę mam dość tego odrażającego odoru z Twoich ust. Mam dosyć słuchania od innych o tym, że mnie zdradzasz. Mam dosyć tego ciągłego proszenia się ciebie o pieniądze. Zobacz , zarabiasz prawie dwa tysiące złotych. Wyjaśnij mi proszę, dlaczego dziś dostaliśmy pismo ze spółdzielni o zapłatę zaległego czynszu? – podsunęła mu pisemne ponaglenie z administracji. - Nie kochany! Nie mówimy o jednomiesięcznej zaległości. To może się zdarzyć każdemu. To bym zrozumiała. Mamy nieopłacony czynsz za 5 miesięcy. A Ty mi mówisz, że płacisz wszystko w terminie. Teraz to ja już rozumiem dlaczego nigdy nie mogłeś mi pokazać książeczki. A to zapomniałeś z radiowozu, a to znowu zostawiłeś w pracy... Wszystko to tylko po to, by ukryć przede mną prawdę. - Cicho kobieto! – powiedział przez zęby. - Już tobie powiedziałam, że nie będę cicho. Skończyło się. Ja chcę, byśmy się rozstali. Nie wiem co będzie dalej, ale wiem, że nie może być tak, jak jest teraz. - No, a jak jest teraz kobieto?!! – wrzasnął zniecierpliwiony. - Darek – powiedziała do niego czule – popatrz na nas. Popatrz na siebie. Od urodzenia Kornelki ty ciągle schodzisz do piwnicy i tam pociągasz to swoje wińsko. Tyle razy ciebie prosiłam, byś się opamiętał. Byś przestał pić. Ty mówiłeś mi, że się zmienisz, że zrobisz to dla mnie jeśli tylko dam ci jeszcze jedną szansę. Tą ostatnią. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3/ Popatrzyła na męża z politowaniem i powiedziała: - Czy ty wiesz chociaż ile razy dawałam ci te ostatnie szanse na poprawę. Ile razy godziłam się na to, by tobie przebaczyć, bo prosiła mnie o to Twoja mama. Obiecała mi, że z tobą porozmawia, że otworzy tobie oczy... Dzięki niej miałeś zrozumieć co możesz stracić. Czy zrozumiałeś? Nie!!! Tak naprawdę to przekręciłeś kota ogonem... Naopowiadałeś jej na mnie jakieś niestworzone historie. Powiedziałeś jej o tym, że ja cię zdradzałam. Na jakiej podstawie? Dziś o­na mnie obwinia za twój upadek. Ileż to przykrych słów usłyszałam z jej ust pod swoim adresem. Dariusz zerwał się na równe nogi i chwiejnym krokiem wyszedł z pokoju, Wychodząc chwycił drzwi i trzasnął nimi tak, że umocowana w nich szyba rozleciała się na drobne kawałki. Ubrał się i wyszedł z mieszkania. Oczywiście zamknięcie drzwi odbyło się w taki sposób, że tynk odleciał od ściany. Elżbieta rozpłakała się. Skryła twarz w dłoniach i szlochając mówiła: - Boże, powiedz mi za co Ty mnie tak doświadczasz? Co ja Ci zrobiłam? Oczywiście nikt nie odpowiedział na jej pytanie. - Czy Ty w ogóle istniejesz? Gdybyś istniał, to wiedziałbyś, że jest mi źle. Gdybyś istniał to byś mi pomógł. Ale Ty mi nie pomagasz... Dlaczego tak jest!? cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4/ - Ty wiesz, jak bardzo kochałam swojego męża. A o­n mi się odpłacił zdradą, obelgą i... Ileż to razy widziałam jak... – żachnęła się z ogromnym bólem - ... jak obmacywał inne kobiety na imprezach, na których byliśmy przecież razem. Bo przecież nigdy nie było go przy mnie na takich zabawach. Zostawiał mnie samą... Inni to widzieli i wyrażali swoje zdziwienie, że Darek tak mnie traktował. Tak długo nie chciałam wierzyć w to, co widziały moje oczy. Tak bardzo go kochałam i ufałam mu. Jak tylko był w pobliżu mnie to musiałam się do niego tulić, głaskać go i dotykać. Pragnęłam być przy nim... Tyle niespełnionych marzeń przepadło wraz z chwilą, gdy z całą siłą odepchnął mnie i rzucił na ścianę. Zwymyślał, obrzucił najgorszymi inwektywami. Czy wiesz Boże, że ja się go boję? Ty Ojcze wiesz doskonale jaka jest prawda. Dlaczego więc mnie karzesz? Elżbieta czuła się osamotniona w swoim cierpieniu. Jedyną bliską osobą, która ją z całego serca popierała była jej starsza córka. Ta dwunastoletnia dziewczynka potrafiła już sama ocenić wagę zdarzeń, których była świadkiem. Kiedyś Magdusia powiedziała do niej: - Mamo, czy wiesz, co powiedział dziś ksiądz na lekcji religii? - Nie wiem... Powiesz mi? - Zapytałam go o to, dlaczego Bóg nie wysłuchuje moich modlitw. - Jakich modlitw nie wysłuchał Bóg? O co się modlisz córeczko? cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5/ - Kiedyś chciałam, by Bóg sprawił, żebyście ty i tatuś nadal byli razem. I Bóg mnie nie wysłuchał. Zrobił wręcz odwrotnie, bo tatuś zrobił się jeszcze gorszy, niż przed moją prośbą. Krzyczy na Ciebie, popycha i mówi do ciebie brzydkie wyrazy... Dlatego teraz proszę Boga, by tata odszedł od nas, by nas zostawił w spokoju. - I o tym powiedziałaś księdzu na lekcjach? - Tak. - I co powiedział ksiądz? - Powiedział, że Bóg zawsze wysłuchuje naszych modlitw. - I co o tym myślisz? Zadowoliła ciebie taka odpowiedź? - Nie, i powiedziałam o tym księdzu. A o­n mi powiedział, że Bóg w swej nieskończonej mądrości kieruje się wielką miłością do wszystkich istot na świecie. Powiedział mi, że dlatego nam w danej chwili może się wydawać, że Bóg nas nie wysłuchał, lub że zrobił coś zgoła innego niż to o co go prosiliśmy w modlitwie. Ale gdy poczekamy do ostatecznego rozwiązania, to się okaże, że Bóg spełnił nasze prośby najlepiej jak to było możliwe. - Wiesz co jeszcze powiedział? - Mów kochanie – spojrzała czule na swoją malutką mądralę. - Że najlepiej przetrwać trudne chwile pogrążając się w ufności do Boga. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6/ Tak jak to zrobił Pan Jezus wisząc na krzyżu. Więc ja obiecałam sobie, że mu zaufam – że zaufam Bogu tak... tak mocno. Najmocniej jak umiem. I pomyślałam sobie, że skoro ufam Bogu, to mogę spokojnie mu zawierzyć, ze o­n zna rozwiązania mojego problemu i że znajdzie sposób, by mi dopomóc. A skoro Bóg je zna, to znaczy, że o­ne już są w jego kieszeni... Wystarczy, że sięgnie w odpowiednim czasie po nie i już. Dlatego postanowiłam, że nie będę Boga prosić, ale będę mu dziękować, za to co już mam... Ksiądz powiedział jeszcze, że Bóg zna nasze modlitwy i prośby zanim je pomyślimy. Magda mówiąc te słowa była pełna jakiegoś wewnętrznego blasku. Jej twarz się rozpromieniła a oczy błyszczały. - Żeby to było takie proste – pomyślała Elżbieta. - Ty jesteś już taka mądrótka – powiedziała do córki i przytuliła ją mocno ściskając. Poczuła, jak łzy wzruszenia napływają jej do oczu. - Oj, bo mnie wyciśniesz! – powiedziała ze śmiechem dziewczynka. Roześmiały się obydwie. Tak rzadko się ostatnio śmieje. A przecież Elżbieta od zawsze postrzegana była jako osoba o wesołym usposobieniu. Wielokrotnie słyszała od przyjaciół i znajomych, że najpierw widać jej wielki uśmiech, a potem dopiero ją. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7/ Teraz, po tej kolejnej scysji, Elżbieta wiedziała już, że nie chce być ze swoim mężem. Miłość odeszła, przestała istnieć. Lecz jak ma sobie poradzić ze swoją tęsknotą za szczęśliwym życiem? Mąż okazał się niezdolny do tego, by dać jej rękojmię zaufania, na której mogłaby się oprzeć przy budowie przyszłości swojej i swojej rodziny. Dzisiaj, gdy zaczęła się go szczerze bać to zrozumiała, że wspólne życie nie jest możliwe. - Ileż razy można przejść do porządku dziennego nad groźbami, że któregoś dnia ktoś mnie zabije? – powiedziała do siebie. Postanowiła, że sama też pójdzie do tego księdza, katechety swojej córki, by usłyszeć... Może o­n powie jej coś takiego, co pomoże jej przetrwać. Zajrzała do tornistra Magdy i odszukała plan lekcji swojej córki. Religia będzie w czwartek o jedenastej. W wyznaczonym dniu stanęła pod drzwiami klasy, w której odbywały się zajęcia z religii. Gdy zadzwonił dzwonek dzieci wybiegły na korytarz. Hałas był nieznośny. - Jak Ci nauczyciele to znoszą? – pomyślała. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8/ Gdy zajrzała do klasy, zobaczyła szpakowatego mężczyznę w średnim wieku otoczonego gromadką roześmianych i wesołych dzieci. Widać było, że dzieci naturalnie lgną do tego człowieka w sutannie. - Niech ksiądz powie, dlaczego Adam i Ewa popełnili grzech pierworodny? - Pismo święte mówi, że nie posłuchali Pana Boga i dlatego Pan Bóg wygnał ich z raju. - Ale przecież dzięki temu mogliśmy się urodzić prawda? - Tak Jacku. To prawda – pogłaskał chłopca po głowie. - Czy to znaczy, że nie było by nas, gdyby Adam i Ewa wtedy nie zgrzeszyli? - To trudne pytanie, ale bardzo dobre. Myślę, że powinieneś je zadać Panu Bogu i poczekać na jego odpowiedź. Jesteś bardzo mądry. Pewnie zostaniesz filozofem, co? W tym momencie zauważył stojącą w drzwiach klasy Elżbietę. Uśmiechnął się do niej i skinieniem głowy wskazał na dzieci, chcąc się wytłumaczyć przed nią, że najpierw musi uporać się z tą rozszczebiotaną gawiedzią. Rozłożył ręce i zaczął to stadko owieczek bożych zaganiać w stronę wyjścia. Gdy wreszcie udało mu się wyprowadzić wszystkie dzieci z klasy, podszedł do Elżbiety wyciągnął do niej rękę i najnormalniej w świecie uścisnął jej dłoń. Elżbieta zawsze czuła się zakłopotana w kontaktach z osobami duchownymi. W tym przypadku jednak szybko się przekonała, że ma do czynienia z człowiekiem, który nie zamierza za wszelką cenę zachować barier wynikających ze swojej pozycji społecznej. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9/ - Mam na imię Krzysztof. W czym mogę pani pomóc? – powiedział do niej z uśmiechem. - Widzi ksiądz, ja przychodzę w nietypowej sprawie do księdza – Elżbieta nerwowo rozglądała się po klasie, co nie uszło uwadze duchownego. - O co chodzi? – zapytał. - Nie jest mi łatwo... Nie wiem od czego zacząć? - Najlepiej od początku – powiedział i uśmiechając się wskazał jej miejsce w uczniowskiej ławce. Usiadł obok. - Proszę się nie krępować. Jeżeli tylko potrafię pomóc to z przyjemnością to uczynię. Mamy troszkę czasu, bo właściwie skończyłem zajęcia, a ta klasa nie będzie używana. Możemy tu rozmawiać. Elżbieta spojrzała w oczy tego mężczyzny. Zauważyła w nich jakąś niewysłowioną dobroć. o­n położył swoją dłoń na jej dłoni i patrząc jej w oczy skinął głową na zachętę. Chwilę milczeli. - Moja córka uczęszcza do księdza na lekcje religii... Magda z piątej c... - Tak, wiem. Spotkaliśmy się przecież na kilku zebraniach z rodzicami, czyż nie? - Tak, to prawda. - Jestem zagubiona, bo świat wali mi się na głowę – powiedziała. - Domyślam się, że wiem o czym pani chce powiedzieć. Pamiętam rozmowę z Magdą... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiersz na dzisiaj,,,,:D CZLOWIEKU,LUBIE CIE,,,,, Nie mozesz zyc bez ludzi,ktorzy cie lubia, ludzi,ktorzy od czasu do czasu sami z siebie daja ci do zrozumienia: Czlowieku,lubie cie. Ma to duze znaczenie w malzenstwie. Jest koniecznoscia zyciowa dla dziecka. Zrodlem szczescia dla starego czlowieka. Czastka zdrowia dla chorego czlowieka. Cicha pociecha dla czlowieka samotnego. Nie chodzi tu o drobne upominki. Prezenty moga byc wykorzystane takze do tego, by ludzie zapomnieli,ze nie ma juz milosci. Prawdziwa milosc znajdzie tysiace drog do serca blizniego. Drog,na ktorych rozdajesz siebie za darmo. Nie mozesz zyc bez ludzi,ktorzy cie lubia. Sprawdz,czy moze w twoim otoczeniu, w poblizu ciebie,nie marzna ludzie, ktorzy nie moga zyc bez twej milosci. Trzymasz w rekach czastke ich szczescia. Gdy stoisz nad grobem ukochanego czlowieka, najbardziej wlasnie bola nie okazane dowody milosci,zapomniane uczynki. Jedyna pociecha,ktora siega daleko poza granice smierci, jest milosc i poczucie bezpieczenstwa, ktore dajesz innym. Jedyne,o co wlasciwie chodzi,to: kochac i byc szczesliwym. Phil Bosmans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10/ Elżbieta popatrzyła na księdza i skinęła głową na znak, że chodzi właśnie o sprawy rodzinne. o­n kontynuował: - ... kiedy powiedziała mi, że modli się o to, by jej tata... by pani mąż dał wam spokój. To smutne. Ale stanowi to dowód czegoś, czego świadkiem są Państwa dzieci. Jakże często bywa w życiu tak, że nasze otoczenie nie zdaje sobie sprawy z tego, że jesteśmy ofiarami przemocy domowej. Na pozór przykładna rodzina jest nękana przez brutalne znęcanie się nad bliskimi. Cisza trwa tak długo, jak długo wstyd ofiar jest silniejszy od bólu wyrządzanego przez oprawcę. Mogę tylko domyślać się tego, co się dzieje w pani życiu. Dobrze się jednak dzieje, że zaczęła Pani poszukiwać dróg wyjścia z tej sytuacji. Z pewnością zwykłe milczenie nie rozwiązuje problemu. - No tak, ale co mam zrobić w tej sytuacji, proszę księdza? - Przede wszystkim proszę nie tracić nadziei bo nie jest Pani sama. Bóg jest z Panią. Nie jest Pani w stanie sobie nawet wyobrazić jak potężne procesy powołał o­n do życia w Pani intencji. Czy widziała Pani gwiazdy na niebie? Czy wie Pani, że Słońce jest tylko malutką kropeczką we wszechświecie? A wszystko to zostało powołane do życia w konkretnym celu. Malutki, najmniejszy atom i najmniejsza część materii go tworzącej są Jemu znane. Bóg pamięta o wszystkim i wszystko rozumie. U niego nie ma miejsca na przypadek. Choć my tego nie jesteśmy w stanie pojąć, to „Boska Księga Żywota” jest już zapisana od początku do końca. - Jak to możliwe? Czy to oznacza, że wszystko jest już zapisane i my nie mamy wpływu na nasze losy? A gdzie nasza wolna wola, którą ponoć Bóg nas obdarzył? – zapytała Elżbieta. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11/ - Wiem, że trudno te dwie sprawy ze sobą pogodzić, pani Elżbieto. Nam może się to nie udać... Ale to co nie jest wykonalne dla człowieka, dla Stwórcy może być niczym przysłowiowa bułka z masłem. Kiedyś miałem ten sam dylemat. Było tak do czasu, gdy nie zagrałem w szachy z komputerem. Zastanowiło mnie, że komputer potrafił zareagować na każdy mój ruch. Zdałem sobie sprawę, że na dysku komputera są zapisane wszystkie możliwe operacje i dlatego maszyna była zdolna do reakcji adekwatnych dla moich wyborów. Może podobnie jest ze wspomnianą „Boską Księgą Żywota”? Ja dla swoich potrzeb przyjąłem, że tak jest. Dlatego potrafię zaufać Bogu w to, że o­n ma odpowiedź na moje wołanie. Ufam mu bezgranicznie, bo wierzę, że o­n mnie kocha i dlatego z pewnością działa dla mojego dobra i dąży do tego najkrótszą i najlepszą drogą. Tak naprawdę to ja nawet to wiem. Doświadczam tego w każdym momencie swojego życia. Ale nawet, gdyby miało być tak, że moje dobro nie ma tu żadnego znaczenia, to wierzę w Boski Plan. I jestem wdzięczny Panu, że powołał mnie do uczestnictwa w jego realizacji. Wierzę w absolutną mądrość stwórcy i dlatego mogę śmiało przyjąć, że plan ten jest absolutnie mądry i dobry. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12/ Odpowiedź na moje prośby przychodziła zawsze. Często była o­na bardzo zaskakująca. Przychodziła w niespodziewany sposób i z nieprzewidywalnej strony. Naprawdę jest tak, że są na tym świecie rzeczy, które się nawet filozofom nie śniły, pani Elżbieto. Proszę się zastanowić nad tym, co powiedziałem. Najcenniejsze są pani własne wnioski, które uzyskać może pani jedynie w drodze własnego doświadczenia. Elżbieta wysłuchała uważnie tego co powiedział ksiądz Krzysztof. Wyczuwała w jego głosie szczere przekonanie o tym, o czym mówił. Nigdy wcześniej nikt z nią tak nie rozmawiał. - Czy powiedział ksiądz, że moja ufność do Boga jest kluczem do rozwiązania moich problemów? - Ufność do Boga daje moc przetrwania najtrudniejszych chwil w naszym życiu. Gdy powierzyłem mu swój los, gdy to przeświadczenie wypełniło moją całą istotę, to poczułem głęboką jedność z Bogiem. Zacząłem pojmować, że jest o­n moim życiem. Najcenniejszym darem jaki mi ofiarował jest o­n sam. To samo dotyczy każdego człowieka, każdego zwierzęcia, każdej rośliny i wszelkich innych istot żyjących w świecie widzialnym i niewidzialnym. Ufność... Jakże jest o­na potrzebna rozbitkom na środku oceanu. Ufność jest źródłem nadziei, że Bóg nam dopomoże, że na horyzoncie pojawi się ląd lub, że w pobliżu przepłynie statek, który podejmie nas na pokład. Nadzieja... To życie pełne wiary w spełnienie naszych pragnień. Nadzieja to po prostu życie. Gdy tracimy nadzieję to tracimy także wolę wytężenia wszystkich sił potrzebnych nam do przetrwania trudnego okresu naszego życia. - Skoro powołał się ksiądz na przykład rozbitka to chcę zauważyć, że przecież nie wszyscy rozbitkowie zostali uratowani, choć może żywili najgorętszą ufność dla Boga i pokładali w nim nadzieję – powiedziała Elżbieta. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13/ - To prawda. Ale jestem przekonany, że mając tą nadzieję zrobili wszystko co w ich mocy, by się nie poddać, by wytrwać. Jestem przekonany, że człowiek, który pokłada nadzieję w rękach Boga otrzymuje od niego dar życia - choćby nawet je postradał w jakiejś tragicznej dla siebie sytuacji. To nie wstyd ulec, lecz źle się dzieje, gdy po prostu się poddajemy i zakładamy bezradnie ręce. Gdy ufność i nadzieja zostaną poparte czynem następuje nasze zbliżenie się do rozwiązania problemu, z którym się borykamy. Rozbitek na środku oceanu sięga po wszystko, co może mu służyć do tego, by utrzymać się na powierzchni. Jeżeli to jest człowiek ufający Bogu, to nigdy nie poświęci życia lub zdrowia innego człowieka, by ratować siebie. Tak naprawdę nie będzie dążył do pozbawienia drugiego czegokolwiek, co jest w jego posiadaniu. Raczej będzie wspierał drugiego podtrzymując go na duchu - to jest czyn. Ktoś inny, kto znajduje się w trudnej sytuacji życiowej, znajduje w sobie odwagę, by wreszcie zwrócić się o wsparcie do osób lub instytucji powołanych do niesienia pomocy. To też jest czyn zbliżający do rozwiązania. A najważniejsze moim zdaniem jest to, by nie zakopywać swoich talentów. Bóg dał talenty każdemu z nas! Pokażmy je naszym bliskim, przyjaciołom, a nawet całemu światu. - Czy mój talent – jeżeli go posiadam... Czy o­n może mi być pomocnym w rozwiązaniu moich problemów rodzinnych? - Z całym przekonaniem twierdzę, że tak. Gdy odkryje pani swoją pasję, wówczas pojawią się nowe możliwości i horyzonty, których dziś pani nie dostrzega, a dzięki którym pani życie stanie się bardziej spełnione. Spełnione życie jest źródłem szczęścia dla każdego człowieka. A szczęście... no cóż od niego zaczyna się zgodne życie rodziny i wszystkich jej członków. I tak koło się zamyka. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×