Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Witaj BIESIADO🖐️ Przekazuje pozdrowienia od GRABKA🖐️ Przed chwila zakonczylysmy nasza rozmowe,,,, JARZEBINKO,CIERPLIWA LESZCZYNKO,WIAZKU,JARZEBINKO2____macham do WAS🖐️ No i,,,,polecial moj post,,, ___ nie mam ochoty na tworzenie kolejnego,,,:D Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po każdym dniu trzeba postawić kropkę, odwrócić kartę i zaczynać na nowo.🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JODELKO! 👄....... jeeeestem! i czekam na Ciebie! Dziekuje za pozdrawienia od Grabka, mysle, ze do nas dolaczy :D Pozdrawiam i 👄 Pozdrawiam cala Biesiade! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO____________masz pytanie na skype!Wazne!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO____________pokonalysmy dzisiaj tysiace mil.Udalo sie. Tutaj nie zdradzamy zadnego szczegolu! Mamy inne mozliwosci___prawda? Kolorowych snow! DOBRANOC!!🖐️ PS.Pozdrowienia dla GRABKA zostawilam na GG. Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kto był najszczęśliwszy Jakie piękne róże! - powiedział promyk słońca. - Każdy pączek zakwitnie i będzie taki sam piękny. To są moje dzieci, mój pocałunek tchnął w nie życie! - To moje dzieci - powiedziała rosa. - Wykarmiłam je mymi łzami. - Wydaje mi się, że to ja jestem ich matką - powiedział różany krzak. - Wy jesteście tylko chrzestnymi rodzicami, ofiarowaliście im podarunki w miarę waszych możności i dobrej woli. - Moje najpiękniejsze różane dzieci - powiedzieli wszycy troje i życzyli każdemu kwiatkowi wiele szczęścia, lecz tylko jedna róża mogła być najszczęśliwsza, a jedna musiała być tą najmniej szczęśliwą; ale która? - Dowiem się - powiedział wiatr. - Pędzę daleko dookoła, przeciskam się przez najmniejszą szparę, wiem, co się dzieje w domu i na dworze. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ogrodu przyszło dwóch młodzieńców, jeden był malarzem, a drugi poetą; każdy z nich zerwał jedną piękną różę. Malarz wymalował na płótnie kwitnącą różę tak, że zdawać się mogło, iż odbija się w lustrze. - W ten sposób będzie żyła wiele setek lat, podczas gdy miliony i znowu miliony róż zwiędną i umrą - powiedziała róża - przypadło mi największe szczęście. Poeta obejrzał swą różę, napisał o niej wiersz, całe misterium; wszystko, co wyczytał z każdego różanego płatka: Księga obrazów miłości. Był to nieśmiertelny poemat. - Stałam się nieśmiertelna - powiedziała róża - jestem najszczęśliwsza. Ale pośród wspaniałych róż była jedna, zakryta prawie całkiem przez inne róże; na skutek przypadku czy też szczęśliwego zbiegu okoliczności miała wadę, siedziała krzywo na łodydze i listki były po dwóch stronach rozłożone niesymetrycznie, a nawet w środku samego kwiatu wyrastał mały, skarłowaciały, zielony listek, zdarza się to czasem różom. - Biedne dziecko - powiedział wiatr i pocałował w policzek właśnie tę różę. Róża myślała, że to pozdrowienie, hołd; było jej przyjemnie, że wygląda inaczej niż inne róże, a ponieważ z jej wnętrza wyrastał mały zielony listek, uważała to za pewne wyróżnienie. Usiadł na niej motylek i ucałował jej płatki, uważała go za konkurenta, ale pozwoliła mu odlecieć. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Potem zjawił się duży konik polny; usiadł on wprawdzie na innej róży i pocierał sobie skrzydełka łapkami, u koników polnych jest to dowód zakochania; róża na której siedział, nie rozumiała tego, ale za to zrozumiała go róża z odznaką, z zielonym, skarlałym listkiem wyrastającym z jej środka, gdyż na nią patrzył konik polny oczami, które mówiły: - Mógłbym cię zjeść z czystej miłości, a bardziej już chyba nie można kochać, niż gdy jedna istota pochłania drugą! - Ale róża nie chciała, by ją zjadł konik polny. W gwiaździstą, jasną noc śpiewał słowik. - To tylko dla mnie - mówiła róża z wadą czy też z wyróżnieniem. - Dlaczego to mam być we wszystkim uprzywilejowana wobec moich sióstr? Dlaczego to otrzymałam ten znak, który mnie czyni najszczęśliwszą? Do ogrodu przyszło dwóch panów palących cygara; rozmawiali o różach i o tytoniu: podobno róże nie znoszą zapachu tytoniu, zmieniają barwę, stają się zielone, chcieli to wypróbować. Woleli nie zrywać najpiękniejszych róż, wybrali więc tę z wadą. - Cóż za nowe wyróżnienie - powiedziała róża. - Jestem niezmiernie szczęśliwa! Najszczęśliwsza! cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I pozieleniała pod wpływem dumy i tytoniu. Inna róża na poły jeszcze w pąku, może najładniejsza z całego krzewu, dostała się na główne miejsce w artystycznie związanym bukiecie ogrodnika; zabrano ją do domu młodego, możnego pana i pojechała z nim razem karetą; tkwiła pomiędzy innymi kwiatami i piękną zielenią jako najpiękniejsza; dostała się tam, gdzie było uroczyście i radośnie. Panowie i panie siedzieli w blasku tysięcy lamp, muzyka grała, sala teatralna zalana była światłem, a kiedy pośród burzliwych okrzyków oklaskiwana młoda tancerka ukazała się na scenie, do jej nóg spadł cały deszcz kwiatów, bukiet obok bukietu. Upadł także bukiet, w którym tkwiła cudowna róża jak drogocenny kamień; czuła ona w całej pełni niesłychane szczęście, zaszczyt, blask, który ją otoczył; dotknęła ziemi i zaczęła tańczyć, podskakiwać, przeskakiwała deski i padając odłączyła się od łodygi. Nie doszła do rąk tej, której składano hołdy, potoczyła się za kulisy, gdzie wziął ją chłopak maszynista, zobaczył, jaka była piękna i jak cudownie pachniała, chociaż nie miała łodygi. Wsadził ją do kieszeni i kiedy wieczorem wrócił do domu, włożył ją do kieliszka od wódki, gdzie całą noc przeleżała w wodzie. Wczesnym rankiem postawiono ją przed starą babką, która bezsilnie siedziała w fotelu. Babka spojrzała na piękną, złamaną różę i ucieszyła się jej zapachem. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie stoisz na stole u bogatej, wytwornej panny, tylko u ubogiej, starej kobiety, ale tutaj jesteś jak cały różany krzew; jakże jesteś piękna! I staruszka patrzyła z dziecięcą radością na kwiat, , myślała pewnie o dawno minionych latach świeżej młodości. - W szybie była dziura - powiedział wiatr - mogłem się tam z łatwością dostać - widziałem błyszczące młodością oczy staruszki i ułamaną, piękną różę w kieliszku od wódki. Najszczęśliwszą ze wszystkich róż. Wiem o tym. Mogę to o niej powiedzieć. Każda róża z krzewu w ogrodzie miała swoją historię. Każda myślała, że jest właśnie najszczęśliwsza, a wiara uszczęśliwia. Ale ostatnia róża na krzaku myślała, że jednak jej szczęście przewyższa inne. - Ja przeżyłam wszystkie. Jestem ostatnia, jedyna, najukochańsze dziecko matki. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja jestem matką ich wszystkich - powiedział krzak różany. - Ja! - powiedział promień słońca. - I ja! - powiedział wiatr i pogoda. - Każdy ma w tym jakąś swoją cząstkę - powiedział wiatr. - I każdy otrzyma swoją cząstkę. - To mówiąc wiatr rozwiał różane płatki po żywopłocie, gdzie lśniły krople rosy i świeciły promienie słońca. - To jest moja cząstka - powiedział wiatr. - Widziałem dzieje każdej róży i opowiem je teraz po całym świecie. Powiedz mi teraz ty, która z róż była najszczęśliwsza? Musisz to powiedzieć, bo ja już się dosyć naopowiadałem. Andersen H.Ch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien Dobry 🖐️ BIESIADO! Nowy tydzien i juz niedlugo koniec lutego, nie wiem jak Wam .......ale mnie ten czas ucieka za szybko:D Zostawiam Wam do poczytania opowiadanie, mysle, ze Was nie zanudze! 👄 ..........................WARIATKA................................................ Bardzo dziwnie wygląda świat, obserwowany przez człowieka, który właśnie się obudził. Taka perspektywa wydaje się nie mieć jasnych barw, tylko szarą pustkę, poza tym ta pustka jest rozmazana - bo zaspane źrenice widzą nieostro. Właśnie taki obraz rzeczywistości ujrzał Marek, zaraz po tym jak otworzył oczy i spojrzał przez okno. Wszystko wydawało się być jeszcze bardziej bezbarwne i monotonne przez deszcz, który padał bez końca. Jednak najtrudniejsza do zwalczenia nie była szarość świata, ale ta, jaką Marek odczuwał w we wnętrzu swojego serca. Ten smutek był nie do przezwyciężenia . Marek myślał, że będzie szczęśliwy - zdał maturę na samych piątkach, był pewien, że dostanie się na wymarzone studia, już miał plany na wakacje, ale nagle dowiedział się o decyzji Łucji. Dziewczyna, którą pokochał w pierwszej klasie liceum. Kobieta, dla której był gotowy zrobić wszystko poczuła w swoim sercu coś, co nie pozwalało jej być z nim dłużej. Utrata pierwszej miłości była dla Marka źródłem nieskończonego cierpienia. Wszystko dla niego straciło sens. Kiedy się ubierał, nagle zadzwonił telefon. To była Kasia, jego koleżanka z liceum. Zaprosiła go na spotkanie ich byłej klasy IV d, w pubie ,,Dublińczycy”. Marek nie miał ochoty tam iść, ale jej nie odmówił. Kiedy chłopak szedł ulicą ptaki śpiewały cicho i dźwięcznie. Wydawało mu się, że każda kropla deszczu jest jedną nutą w ptasich pieśniach. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W pubie było duszno. W powietrzu czuć było papierosowy dym i aromat wina. Przy stoliku, w lewym rogu lokalu siedziała Kasia i Ania. - Dzwoniłaś do Marka? - zaczęła rozmowę Ania. - Tak - odpowiedziała cicho Kasia . - I jak on się czuje? - Nie miał zbyt wesołego głosu. - A powiedział, że przyjdzie? - Tak - To dobrze, bo byłam pewna, że ci odmówi. - Wyobrażasz sobie co on teraz czuje? - Tak, jestem w stanie sobie to wyobrazić - Kasię nieco zdenerwowało pytanie Ani. - Marek to wspaniały chłopak. Ja już nawet nie mówię o jego wyglądzie. Ale jakie on ma serce! Być pokochanym przez tak dobre i ciepłe serce to największe szczęście, jakie może spotkać kobietę w ciągu jej całego życia. - Ale Łucja nie zasługiwała na to szczęście. - skwitowała wypowiedź koleżanki Kasia - Wariatka! Jak można tak postąpić?! Cały czas mówiła mu o tym jak bardzo go kocha, jak bardzo jej z nim dobrze. Planowali razem przyszłość. On był z nią taki szczęśliwy ona tak po prostu, po 4 latach znajomości uznała, że woli sobie zrujnować życie niż być z nim. - Pewnie ona tak długo nie wytrzyma. Ale jak się zdecyduje wrócić do Marka to już będzie za późno. - podsumowała Kasia. - Czy myślisz, że on jeszcze kiedykolwiek kogoś pokocha? - Wydaje mi się, że będzie mu bardzo trudno. W końcu jak się ma tak wielkie serce, to i rany na tym sercu są bardziej dotkliwe niż na innych. Do pubu weszły Joasia z Jadwigą i Piotrek z Szymonem. - A tu jesteście! Nasze klasowe papużki nierozłączki! - krzyknęła Joasia. - A Marek przyjdzie? - zapytała. - Tak. Kasia po niego zadzwoniła. - odpowiedziała Ania. - I nie odmówił jej? - zapytał Szymon. - Nie. Po godzinie klasa IV d była już prawie w komplecie. Brakowało tylko Marka i Łucji. Na tym spotkaniu każdy zachowywał się inaczej. Jedni siedzieli zamyśleni, wlepiając oczy w kolorowe kieliszki, pełne wina, niektórzy śledzili ruch popiołu, opadającego z papierosów do popielniczki. Inni rozmawiali żywiołowo - w końcu nie widzieli się od trzech miesięcy. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marek stał na deszczu. Niezwykłą radość sprawiało mu wpatrywanie się w srebrne krople, które opadały na jego ramiona, włosy, nos. Z daleka widział zielony napis: Pub ,,Dublińczycy”. Wahał się, czy tam wejść. Bał się, że w momencie, gdy znów zobaczy swoją klasę mogą odżyć wspomnienia. Jego myśli zapragną wrócić do czasów, kiedy Łucja była przy nim. Wtedy spacerowali przytuleni, po sennych parkach. Wtedy nawet taki dzień jak ten wydawał się być pogodnym, bo miłość dziewczyny była barwna jak słońce. A teraz co? Teraz deszcz jest tylko deszczem, mgła mgłą, senne parki nudnymi miejscami, a serce .... serce wydaje się być nieżywe. Nawet jeśli bije to tylko po to, żeby organizm mógł łapczywie łykać chłodne powietrze. Marek zrobił krok do przodu. Najpierw jeden, potem następne. Wszedł do środka. Kiedy znalazł swoją klasę w kącie lokalu wszyscy zamilkli. - No nareszcie jesteś! - przerwała ciszę Kasia. - Siadaj. Tam obok Szymona zajęliśmy ci miejsce. - Co u ciebie słychać? Dostałeś się na studia? - kontynuowała rozmowę Kasia. - Dopiero czekam na wyniki - egzaminy skończyły mi się pod koniec lipca, ale wydaje mi się, że przyjmą mnie na I rok. - Nie ma co ci się wydawać. Na pewno się dostaniesz! - krzyknął Szymon, podając Markowi szklankę z piwem.. - Nie. dzięki. - odmówił. - A wiecie co? Jak szłam na spotkanie z wami to zobaczyłam po drodze panią Brzozowską. - zmieniła temat Jadwiga. - No co ty! - zdziwiła się Kasia. - I co? Pogadałaś z nią? - zapytał Szymon i przełknął kolejną porcję złocistego napoju. - No zamieniłam kilka słów. Pytała czy wszyscy dostali się na studia. No i mówiłam jej też o moich planach na wakacje. - A powiedziałaś jej o tym naszym dzisiejszym zlocie? - zapytała Joasia. - No tak. - Hm, jeszcze gotowa do nas dołączyć! Hahahaha - zaśmiał się Piotrek. - Oj, to by było straszne! Nasza wychowawczyni, z nami w pubie!- podsumowała Jadwiga. - Marek? - zapytała cicho Kasia. - Słucham. - A ty masz jakieś plany na wakacje? - Na razie nie, ale myślę o tym, żeby pojechać do Kołobrzegu. - Sam pojedziesz? - Nie. Wezmę z sobą moje wspomnienia. Kasia popadła w nagłe zamyślenie - nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Po chwili milczenia zdecydowała się powiedzieć Markowi co myśli o tej sytuacji: - Marek, ja naprawdę nie wiem jak z tobą rozmawiać. Ta cała sytuacja jest taka dziwna. Młodzi ludzie często podejmują decyzje pod wpływem impulsu, pod naciskiem dziwnych emocji i zagubienia, w którym się znajdują. Po jakimś czasie okazuje się, że droga, którą wybrali nie jest taka łatwa i cudowna, jak im się wcześniej wydawało i wtedy rezygnują ze wszystkiego i wracają do punktu wyjścia. - Łucja jest pewna swojej decyzji. - To jakieś wariactwo! Przecież ona jest młoda. Całe życie przed nią! Jak można woleć ukrycie się przed światem, od wolności w prawdziwym życiu? - Kasia krzyknęła tak głośno, że reszta klasy zamilkła i zaczęła z uwagą słuchać jej dialogu z Markiem. - Ona myśli, że tam jest jej prawdziwe życie. - Jak ty możesz jej bronić?! Po tym co ci zrobiła. - Kasia była coraz bardziej zdenerwowana. - Ja ją ciągle .... Zresztą o czym my tu wszyscy mówimy! Po co w ogóle zaczęłaś ten temat?! Co was obchodzi decyzja Łucji? Niech sobie będzie w waszych oczach wariatką, niech ja będę w waszych oczach biednym, cierpiących, porzuconym kochasiem, ale dajcie nam obojgu święty spokój! Mam was dość! Nie potrzebuję waszej głupiej litości! - kiedy krzyczał oczy wielu gości pubu zwróciły się w stronę stolików, które zajmowała klasa IV d, a Kasia czuła jak bardzo rani ją odpowiedź Marka. Po chwili Marek wyszedł z lokalu, trzaskając drzwiami. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powietrze pachniało latem. Marek wciągał je łapczywie, idąc pospiesznie ulicą. Skręcił w boczną uliczkę - wiedział, że ktoś z klasy wybiegł za nim z lokalu. Deszcz przestał padać. Zamiast lasu parasoli widać było las ludzi, których poprawa pogody zachęciła do wyjścia na spacer. Marek czuł złość tak ogromną, że miał ochotę coś zniszczyć, jakoś wyładować emocje. W końcu jednak uspokoił się. W jego sercu nareszcie pojawiła się gotowość na to, by na zawsze pożegnać się z Łucją. Nie obchodziła go etykieta - nie miał zamiaru stukać w furtkę, by mu ją otworzono, wolał to zrobić sam. Wszedł do niewielkiego ogrodu. Żółte i białe róże pachniały tak pięknie, że motyle aż kłóciły się o to, który z nich pierwszy usiądzie na ich płatkach. Z wysokich sosen dobiegał niezwykły śpiew ptaków. Otworzył drzwi. Zobaczył niewielką, ponurą, ciemną salę, na środku której znajdował się mały drewniany stolik, krzesła i szyba, na której umieszczono drewnianą kratę. - Jak pan się tutaj dostał?? Tutaj nie wolno wchodzić bez zastukania w furtkę! - dobiegł go nagle zaniepokojony głos zza szyby. - Przepraszam. Szukam Łucji Zakrzewskiej. - powiedział nieśmiało. - Zaraz ją zawołam. Proszę usiąść. Marek usiadł przy stoliku. Pomyślał o tym, że znowu ją zobaczy. Po kilkumiesięcznej rozłące znów będzie mógł ujrzeć dziewczynę, którą kocha. Przypomniał sobie nagle jak nie mógł się jej doczekać, kiedy umawiali się w parku. Przychodził zawsze wcześniej, a Łucja nie spóźniała się, ale była zwykle dokładnie na czas. Kiedy wreszcie się pojawiała chwytał ja za rękę i całował na powitanie. Ale teraz już tak nie będzie. Teraz Łucja się zmieniła, jest całkiem inna. Nie będzie mógł nawet dotknąć jej dłoni – w końcu nie dzieli ich tylko szyba i krata, ale też wybór, jakiego dziewczyna dokonała. - Witaj - usłyszał nagle znajomy głos. - Nie spodziewałam się, że tu kiedykolwiek przyjdziesz. - Witaj Łucjo. Ja po prostu chciałem się z tobą pożegnać. Poczułem się na to gotowy. - powiedział spokojnie Marek. - Ale ja nie chcę żebyś się ze mną żegnał. - Przecież sama się ze mną już dawno pożegnałaś! - głos chłopca podniósł się gwałtownie. - Ty nic nie rozumiesz. Ja nigdzie nie odeszłam. Zawsze będę przy tobie. Będę koło ciebie kiedy pójdziesz na studia, będę gdy założysz rodzinę, będę gdy będziesz radosny i gdy poczujesz smutek. Pamiętasz? Kiedyś opowiadałeś mi o swoich wakacjach w Kołobrzegu i tak bardzo chciałeś żebyśmy tam w tym roku pojechali razem. Jeśli tam się wybierzesz to też t będę przy tobie. - Nie, Łucjo, ciebie przy mnie nie będzie. Nie ma cię przy mnie odkąd przestałaś mnie kochać. - Ale ja cię ciągle kocham! Ja teraz kocham cały świat - każdego człowieka, każde życie, każde stworzenie. - Ja nie chcę żebyś mnie kochała tak jak kochasz cały świat. Chcę być przez ciebie kochany taką twoją dziewczęcą miłością, taką, która powodowała, że między nami nie było żadnych granic, że mogliśmy cieszyć się każda chwilą spędzaną razem. Wtedy naprawdę smakowaliśmy czym jest wolność. - Ja dopiero teraz zrozumiałam czym jest wolność. - Tutaj? Ty chyba żartujesz! Czy ty nie widzisz tego, że ciebie tutaj nikt nie zauważa, nikt nie kocha, nikomu na tobie nie zależy. Jesteś tylko częścią jakiejś dziwnej filozofii. Jesteś jedną z wielu części, ale bez ciebie ta układanka też mogłaby istnieć. - Marek mówił coraz głośniej. - Przemawia przez ciebie złość. Ja widzę to, że Bogu na mnie zależy i że On mnie naprawdę kocha. On mi pokazał nowe, prawdziwe życie, nową wolność, którą mogę tylko tutaj realizować. Nawet nie jesteś sobie w stanie wyobrazić jaka tutaj jestem szczęśliwa! Każdy dzień spędzony w tym miejscu jest piękniejszy od poprzedniego, każda chwila staje się odmienna i ciekawsza - tu jest prawie tak jak w raju. Bóg wydaję się być tak blisko nas. - Pewnie ty jesteś szczęśliwa, ale w drodze do swojego nowego życia zraniłaś wielu ludzi, w tym mnie. Żegnaj Łucjo. Już więcej się nie zobaczymy - po tych słowach Marek wstał i szybkim krokiem wyszedł z sali . Łucja słyszała jak trzasnął furtką w ogrodzie. Powoli i spokojnie z oczu dziewczyny kapały łzy i opadały na jej brązowy habit, nowicjuszki sióstr karmelitanek bosych. Zycze milej lektury 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..................................ZYCIE........................................... Życie jest czymś, co zostało stworzone tylko dla nas-sami musimy przez nie przejść i sami musimy je zrozumieć. Każda osobna chwila, sekunda, ułamek sekundy , wszystko należy do naszej rzeczywistości i wszystkiemu musimy stawić czoło. Czasami wydaje się, że życie przemyka obok nas, ale ono wtedy jest najbardziej wyraźne. Paradoksalnie człowiek dopiero wtedy zaczyna rozumieć , że jakaś chwila była szczęściem, kiedy już ona się skończy. Istota ludzka w swojej dumie i naiwności nie potrafi zauważyć, że szczęście w życiu może przyjść TERAZ, W TEJ CHWILI , a nie jutro, kiedyś, nigdy. Wszystko co mamy jest bardzo ulotne, a samo życie jest ciągłym wyścigiem z czasem. 👄❤️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️ JARZEBINKO________________-zamyslilam sie ,,,, Piekne opowiadanie!Dziekuje! Wybieramy w zyciu swoja droge,,,,idziemy za glosem serca_____i wtedy zyjemy w radosci i zadowoleniu! Robimy cos dla siebie,,, Czy zawsze? KOCHANE DRZEWKA_________________pozdrawiam🖐️ Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdego dnia zaczynaj życie od nowa!!! Życie znowu wstępuje w ciebie, gdy się dziwisz, że każdego poranka pojawia się światło. Jesteś szczęśliwy, ponieważ twoje oczy widzą, twoje dłonie czują, a twoje serce bije. Jesteś jak nowo narodzony, gdy zdajesz sobie sprawę, że żyjesz. Jesteś nowym człowiekiem, gdy czystym spojrzeniem patrzysz na ludzi i sprawy, gdy potrafisz cieszyć się kwiatami na drodze swojego życia. Ten, którego nic już nie potrafi zachwycić, nigdy nie przeżyje cudu. Przyjmij, co ci ten dzień przyniesie: światło, powietrze i życie, uśmiech, płacz i zabawę. Cały cud tego dnia. PB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hihihihahahahohoho
czasem was czytam i tak wiedzialam, ze po jarzebinie wpisze sie jodla, chyba zostalyscie same hi, hi, hi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj🖐️ JODELKO!👄 a po JODELCE ..... JARZEBINA!:D :D :D 🌻🌻🌻🌻🌻 DRZEWO; KTORE UMIALO DAWAC! Było sobie drzewo, które kochało małego chłopca. Chłopiec przychodził do drzewa codziennie. Z jego liści splatał sobie wieńce na głowę i udawał leśnego króla. Wspinał się po jego pniu, huśtał się na jego gałęziach i zjadał owoce. Razem bawili się w chowanego, a kiedy chłopiec się zmęczył, zasypiał w cieniu drzewa. Chłopiec kochał drzewo...kochał je bardzo. I drzewo było szczęśliwe. Mijał czas. Chłopiec był coraz starszy i drzewo często zostawało samo. Wreszcie pewnego dnia, gdy chłopiec przyszedł, drzewo powiedziało: - Chodź chłopcze ,chodź i wspinaj się po moim pniu, huśtaj się na moich gałęziach, jedz moje owoce, baw się w moim cieniu i bądź szczęśliwy. - Jestem za duży by się bawić-powiedział chłopiec-chcę kupować sobie różne rzeczy i cieszyć się nimi. Chcę pieniędzy. Czy możesz mi je dać? - Niestety nie mam pieniędzy-powiedziało drzewo-mam tylko liście i owoce. Weź chłopcze moje owoce i sprzedaj je w mieście. Tak zdobędziesz pieniądze i będziesz szczęśliwy. Chłopiec wspiął się na drzewo, zerwał owoce i zaniósł je do miasta. I drzewo było szczęśliwe. Ale chłopiec nie wracał bardzo długo...i drzewo było smutne. Aż pewnego dnia chłopiec wrócił. Drzewo zadrżało z radości i powiedziało: - Chodź chłopcze. Wspinaj się po moim pniu, huśtaj się na moich gałęziach i bądź szczęśliwy - Jestem zbyt zajęty, by łazić po drzewach - powiedział chłopiec - potrzebuję domu, by mnie chronił przed zimnem. Chcę mieć żonę i dzieci, dlatego potrzebuję domu. Czy możesz dać mi dom? - Nie mam domu - powiedziało drzewo - moim domem jest las. Ale możesz ściąć moje gałęzie i zbudować dom wtedy będziesz szczęśliwy. Chłopiec ściął gałęzie i poszedł budować swój dom. I drzewo było szczęśliwe. Ale chłopiec długo nie wracał, a gdy wreszcie wrócił, drzewo było tak szczęśliwe, że ze wzruszenia nie mogło wydobyć głosu - Chodź chłopcze - wyszeptało - chodź i baw się. - Jestem za stary i zbyt smutny by się bawić - odpowiedział chłopiec - Chcę mieć łódź, żeby stąd odpłynąć gdzieś daleko. Czy możesz dać mi łódź? - Zetnij mój pień i z niego zrób sobie łódź - powiedziało drzewo - Wtedy będziesz mógł odpłynąć daleko i będziesz szczęśliwy. Chłopiec ściął pień drzewa, zrobił z niego łódź i odpłynął daleko. I drzewo było szczęśliwe... Jednak niezupełnie. Upłynęło wiele czasu zanim chłopiec wrócił. - Niestety chłopcze - powiedziało drzewo - Nie zostało mi już nic, do ofiarowania - nie mam już owoców - Mam za słabe zęby żeby jeść owoce - odpowiedział chłopiec. - Nie mam już gałęzi - powiedziało drzewo - Nie będziesz miał się na czym huśtać. - Jestem za stary żeby się huśtać na gałęziach - odpowiedział chłopiec. - Nie mam już pnia - powiedziało drzewo - Nie będziesz miał się po czym wspinać. - Jestem zbyt zmęczony żeby wspinać się po pniu - odpowiedział chłopiec. - Szkoda - westchnęło drzewo - Pragnę ci coś ofiarować, ale nie mam już nic. Niestety... jestem tylko starym pniakiem. - Nie trzeba mi wiele - powiedział chłopiec - Szukam tylko spokojnego miejsca by usiąść i odpocząć. - Skoro tak - powiedziało drzewo prostując się na ile mogło - Stary pień doskonale nadaje się do tego, by na nim usiąść i odpocząć. Chodź chłopcze . Usiądź i odpocznij. I chłopiec tak zrobił. I drzewo było szczęśliwe. Pozdrawiam Was moje Drzewka ! 🖐️👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj JARZEBINKO!🖐️ Biegne na BIESIADE+++++ by wpisac sie po TOBIE! hihihi:D Mialam zamiar skomentowac pomaranczowa____ale po co? U mnie znow nastalo straszne zimno,snieg juz w drodze,,, Niestety,tak malo mam czasu na nasze biesiadowanie! Jestem zabiegana,,,,ufffffffff Pozdrawiam NASZE DRZEWKA,ktore nas tylko czytaja ze wzgledu na brak czasu.Poczekamy na WAS____mamy czas,,,, Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zatrzymasz się wreszcie?!? Działo się to dawno a może nie dawno, nie jest ot istotne. Pewien Bogaty Człowiek, postanowił odebrać sobie życie, ponieważ stwierdził, że już dłużej nie może tak szybko żyć. Wiecznie tylko praca, praca, praca w domu stał się Gościem. Ale z drugiej strony nie potrafił się z tej matni wyzwolić. Ten stan spowodował, że nie widział innej możliwości jak tylko wysiąść z tego pociągu, jakim jest życie. Jak postanowił tak też szukał okazji do zrealizowania swego pomysłu. Tak się jednak złożyło, że spotkał swego Znajomego z wojska. Bardzo się ucieszył na to spotkanie. W czasie rozmowy nasz Bohater zwierzył się ze swego postanowienia. Wtedy to Znajomy z wojska zaprosił Go do siebie. Z początkowymi oporami, ale jednak nasz Bogaty Człowiek zdecydował się z Znajomym udać do jego domu. Było dla Niego wielkim zaskoczeniem, że ów Znajomy to Zakonnik a Domem jego jest Klasztor. Wtedy przypomniał sobie, że już dawno nie był w Kościele, już dawno się nie modli bo zawsze mówił nie mam czasu. Zakonnik zaprowadził Bogatego Człowieka do celi powiedział mu, że może być tu tak długo jak zechce i aby swe postanowienie jeszcze raz przemyślał. Bogaty Człowiek spytał się czy może wykonać jeszcze parę telefonów do swoich firm na co Zakonnik mu odparł: Przecież chcesz się zabić to po co się jeszcze martwisz o firmę zostaw to. I odszedł. Bogaty Człowiek usiadł na łóżku w swojej celi i zaczął wzrokiem wodzić po skromnym wystroju. I rozmyślał. Rozmyślał o życiu, o czasie, o Rodzinie, o Przyjaciołach, o Śmierci, o Bogu, o Radości, o Szczęściu, o Miłości, o... Minęły cztery tygodnie Ubogi Człowiek, ale Radosny przychodzi do Zakonnika i mówi Mu: dziękuję Ci, żeś mnie tu przyprowadził to był piękny czas. Czas zatrzymania, czas, w którym odkryłem, że jestem Człowiekiem ale, że nie zawsze potrafiłem zachować się jak Człowiek. Był to czas, który pozwolił mi zrozumieć, że nie wszystko zależy ode mnie i nie ja o wszystkim decyduję. Czas, w który zrozumiałem, że jedno, o co w życiu chodzi to MIŁOŚĆ. A ja o tym zapomniałem i to zapomnienie kosztowałoby mnie Wieczne Zapomnienie. A czy Ty nie myślisz się zatrzymać i na nowo zobaczyć, że najważniejsza jest MIŁOŚĆ. BÓG JEST MIŁOŚCIĄ! Autor nieznany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochać to wejść do drugiego, jeśli otwiera tobie bramy swego tajemniczego ogrodu, po drugiej stronie okrężnych dróg, kwiatów i owoców zrywanych na skarpie, Tam, gdzie zadziwiony potrafisz wyksztusić: to \"ty\", moje kochanie, ty jesteś moją jedyną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochać to chcieć ze wszystkich sił dobra drugiej osoby nawet z pominięciem siebie, to czynić wszystko, by ona wzrastała i rozwijała się Stając się z każdym dniem człowiekiem jakim być powinna a nie takim, jakiego chciałbyś ukształtować według swoich marzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Witam i pozdrawiam biesiade🌻 🌻Jodelko🌻 i Jarzebinko🌻,podoba mi sie wasze poczucie humoru. Jestem z Wami.Czytam kazdego dnia wasze ciekawe opowiadania.Buziaki👄 Cierpliwa leszczynko🌻 Wiazku🌻 Jarzebinka2🌻 🌻Zanim sie z wami pozegnam,zostawiam wiersz\"Nie krytykuj mnie\" 🌻„Nie krytykuj mnie” Niech Twe usta milcza i tylko niech serce slucha, co moja dusza szepcze Ci do ucha. Tak niewiele od zycia chcialam, lecz jeszcze mniej od niego otrzymalam. I nawet to niewiele mi dane, zostalo zebem czasu rozszarpane. Nicosc, marnosc i wieczne zmeczenie, jedyne co mam to czyste sumienie. Klopoty jak wilki ze wszystkich stron mnie otaczaja, warcza, szczerza kly, zebami szczekaja. Zmartwienia, ból i wieczna zmarzlina, ile me serce jeszcze wytrzyma.? Wiec blagam, nie krytykuj mnie z chwil tych kilka, kiedy to ja zamieniam sie w wilka. I chodz przez chwilke poczuje sie „Pania tego swiata” a potem znów zostanie tylko zwykla Agata.. Zimna kobieta 🖐️🌻👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM 🖐️ BIESIADO! 👄 GRABKU ! dziekuje za poezje 🌻 WIAZKU! ❤️] Cierpliwa LESZCZYNKO❤️ JARZEBINKO2 ❤️ JODELKO! ❤️ ja juz jestem a Ty? wpadaj bo sie pomarancze beda denerwowac :D Zostawiam Wam male opowiadanie! 🌻 ...............................P RZ Y J A C I O L K I........................... Były tak różne od siebie, że doskonale się uzupełniały. Łączyło je jedno-uwielbiały horrory. Z tych słabych, typowych można było się pośmiać, na tych ,,wysokiej klasy” przeżyć znajomy ucisk w gardle (zupełnie jak podczas jazdy na karuzeli). Można by powiedzieć, że wokół siebie tworzyły atmosferę strachu, smutku i tajemniczości - te ich czarne ubrania z szerokimi rękawami, powłóczyste spódnice, rozpuszczone włosy odgradzały je od reszty rzeczywistości. One żyły sobą nawzajem, inni postrzegali je jako upiorne zjawy, zwracające na siebie uwagę w tłumie kolorowej rzeczywistości. Któregoś dnia postanowiły napisać scenariusz do własnego horroru. Czekały na ten wieczór, by stworzyć odpowiednią atmosferę. Najważniejszym czynnikiem miała być mgła. Wreszcie nadszedł marzec. Wieczór był jak mleko, a powietrze ciężkie i gęste. Zrezygnowały z użycia kamery. Doszły do wniosku, że skupienie się na niepowtarzalności chwili będzie bardziej ekscytujące. Pozostało tylko pytanie, która z nich będzie ofiarą, a która twórcą strachu. Oczywiście każda chciała straszyć, a czas mijał... Chłopcy szli ulicą, wyśmiewając nowopoznanych w pubie ludzi. Nagle we mgle mignęły dwie znajome postacie. - Ej ,to chyba te wariatki z naszej klasy! - Są zbyt czarne by zgubić się we mgle - Pewnie biegną do klubu anonimowych wampirów! Stali tak przez chwilę, ale one zniknęły im z oczu. Godzinę później pożegnali się i każdy z kolegów poszedł w swoją stronę. Mgła jednak utrudniała im powrót do domu. Łukasz śpieszył się i szedł tak jakby mgły nie było. Zdawał sobie jednak sprawę, że może się zgubić. Nagle poczuł, że ktoś za nim idzie. - Marek to ty? Cisza wzbudziła w nim niepokój. - Stary nie wygłupiaj się. Ty też zgubiłeś drogę? Poczuł ulgę, gdy zobaczył ją przed sobą. - A to ty. Czemu się nie odzywasz? Wystraszyłem się. Ale ona nic nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się tylko dziwnie. Łukasz nie wiedział co powiedzieć. Zastanawiał się tylko, gdzie podziała się jej przyjaciółka. W końcu z chłopakami widzieli je obydwie. - Ty pewnie się też zgubiłaś. Wiesz, jeśli chcesz to możemy razem poszukać drogi. Dalej stała przed nim i milczała. Chciał pójść dalej, ale nie potrafił. Coś trzymało go w miejscu. Wtedy spojrzał w jej oczy. Miały kolor czerwony i świeciły w ciemności. Łukasz cofnął się, ale poczuł, że tuż za nim stoi druga dziewczyna. Jej oczy z kolei były jaskrawo żółte i oślepiały blaskiem. Dalej nie mógł się ruszyć. Czuł tylko ucisk w gardle i zimny dreszcz płynący po plecach. One zaczęły chodzić wokół niego i powtarzały szeptem, miarowo, coś w rodzaju zaklęcia, w nieznanym mu języku. Janusz codziennie wcześnie rano wyprowadzał na spacer psa. Był wtedy zbyt śpiący by zastanawiać się nad reakcjami zwierzęcia, ale zauważył, że pies poszedł inną drogą niż zwykle. W pewnym momencie zaczął niespodziewanie szczekać. Uspokajając psa nagle zauważył nastoletniego chłopca, który trząsł się i wił wśród sterty liści. Podszedł bliżej i słyszał jak chłopak powtarza: - Zostawcie mnie! Czego ode mnie chcecie? Ja wam przecież nie zrobiłem nic złego, nawet nigdy się z was nie nabijałem! Przestańcie, przestańcie! Nie mogę słuchać tych słów. One niszczą mnie od środka. Przestańcie to mówić, nie, nie, nie! Janusz starał się go uspokoić ale chłopak krzyczał coraz głośniej i szamotał się coraz bardziej, z jego ust toczyła się piana a wzrok był wbity w pustą przestrzeń. Policjant wolnym krokiem wszedł do gabinetu dyrekcji. Po chwili przeszedł do klasy, z której przywołano Marka i Damiana. Zdziwieni i przestraszeni chłopcy zerkali to na nauczycielkę to na policjanta. - Chodzi o waszego kolegę - Łukasza Świerkowskiego. - Co z nim? Nie przyszedł dziś do w szkoły, więc myśleliśmy, że jest chory. - Znaleziono go dzisiaj w parku w bardzo ciężkim stanie. Słyszałem, że byliście z nim wczoraj w pubie. - Tak, ale nie wracaliśmy razem, bo on się spieszył do domu. Rozstaliśmy się koło 22. - Rozstaliście na drodze do parku? - Nie, zupełnie gdzie indziej. Musiał się zgubić. Wczoraj była taka mgła, że wracaliśmy do domu ramię w ramię, żeby się trzymać razem. Czy wiadomo już co się stało Łukaszowi? - On najprawdopodobniej cierpi na padaczkę. Jej pierwszy atak nastąpił wskutek jakiegoś ogromnego wstrząsu, którego doznał tamtej nocy. Podejrzewamy, że mógł zostać napadnięty, co jednak jest mało realne, bo nie stwierdzono śladów pobicia, więc może raczej po prostu dostał paniki, gdy zgubił się we mgle. Dziewczyny przypadkiem słyszały rozmowę policjanta z uczniami. Spojrzały na siebie porozumiewawczo. Z zachwytu uniosły im się kąciki ust. Ich oczy znów były brązowe. pozdrawim i zycze milej lektury! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO!🖐️ GRABKU___________________zjawiles sie wreszcie!Witaj 🖐️ Ciesze sie,ze jestes z nami! Wiem,ze jestes bardzo zajeta,ale w wolnej chwili mozesz cos skrobnac.prosze:D JARZEBINKO___________--witaj🖐️ Biegne,zeby zajac przy TOBIE miejsce,,,,bo rzeczywiscie nie chce X zawiesc,,,,hihi:D Przeczytalam Twoje opowiadanie___________zdazylam przed czasem! UFfffff.Dziekuje! Jestem caly czas w ruchu___________wiesz dlaczego! Ruch to zdrowie,,,wiec biegam co sil. KOCHANE DRZEWKA_______________CZEKAMY WCIAZ NA WAS!!!! Pozdrawiam bardzo serdecznie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niespodziewany telefon. W potoku słów ukryta prośba o pomoc. Niewypowiedziane, ale istniejące słowa 'potrzebuję Cię'. Pełen obaw biegniesz na pomoc. Tysiące myśli przelewa Ci się przez głowę, tych najgorszych. Dobiegasz na miejsce w rekordowym tempie. Masz zadyszkę i brakuje Ci tchu. Nie dasz rady nic powiedzieć. Ale okazuje się, że wcale nie jest to potrzebne. Jesteś potrzebny Ty, po prostu Ty. Twoje ręce, Twoje ciepło, spojrzenie. Oddajesz więc siebie całego, wszystko. I znów okazuje się, że to w zupełności wystarcza. Czy to nie wspaniałe, że Ty, po prostu Ty, możesz komuś przywrócić wiarę, pomoc, pocieszyć. Panette

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęście znajduje się w Tobie. Zaczyna się na dnie twojego serca, a ty możesz je wciąż powiększać, pozostając życzliwym tam, gdzie inni bywają nieżyczliwi; pomagając tam, gdzie już nikt nie pomaga; będąc zadowolonym tam, gdzie inni tylko stawiają żądania. Ty potrafisz się uśmiechać tam, gdzie się narzeka i lamentuje, potrafisz przebaczać, gdy ludzie ci zło wyrządzają. Święto radości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×