Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA____________witajcie🖐️ ORZECH❤️,SREBRNA AKACJA❤️,JARZEBINKA❤️ Juz 3-ci raz robie wejscie na BIESIADE i za kazdym razem ktos lub cos przeszkadza mi.,,,np.telefony.Bylam na zakupach :D JARZEBINKO_____________rozczytalam sie w tej pieknej opowiesci. To smutne,tak ni stad ni zowad zapasc sie w chorobe.Mam doswiadczenie w pracy z taka osoba.Objawy sa rozne,etapy takze. Jednak jestem pelna podziwu dla bohaterki____jej walka o zdrowie. Dziekuje za te historie.❤️ Mnie tez zdarza sie zawrocic do domu i sprawdzic,czy przypadkiem czegos nie zapomnialam wylaczyc.Za kazdym razem,,,nie mialam racji.Wszystko bylo OK.To dlaczego ubzduram sobie,ze chyba cos zostalo do zrobienia,,,, Juz wiem______ciagle sie spiesze! Nienawidze pospiechu. Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O kryształowej wodzie Trzej przyjaciele wybrali życie pustelnicze, ale potem zaczęli się zastanawiać, czy warto wieść taką egzystencję. Dwaj z nich postanowili ją przerwać; pierwszy zajął się godzeniem skłóconych ludzi, drugi - nawiedzaniem chorych. Trzeci postanowił nadal pędzić samotnie żywot eremity. Dwaj pierwsi, bardzo szybko rozczarowawszy się doświadczeniami z czynnego życia, powrócili do przyj aciela-pustelnika i opowiedzieli mu o doznanym zawodzie i rozczarowaniach. Eremita milczał chwilę, a potem nabrał wody do dzbana i namawiał przyjaciół, by przelali ją do misy, a potem w nią spojrzeli. Ponieważ woda falowała, początkowo nie ujrzeli nic. Ale kiedy się uspokoiła, wyjrzały z niej ich własne twarze, w dokładnym odbiciu. Pustelnik tak skomentował symbolikę tego wydarzenia: - Ten, co pozostaje między ludźmi, nie może, z powodu zgiełku świata, dojrzeć własnych grzechów, jeśli natomiast pozostanie na pustyni, może w końcu, dzięki poznaniu siebie samego, ujrzeć Boga. Apoftegmaty Ojców Pustyni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wreszcie spokojnie usiade na BIESIADZIE ,,,,uffff jestem wykonczona:D KOCHANE DRZEWKA_____________dla WAS!!!!! SPRAWY SERCOWE Bardziej niz jestes tego swiadom,myslisz sercem. Serce dostrzega ludzi i rzeczy. Od niego zalezy stosunek do twojego otoczenia. tego,do czego twoje serce jest przywiazane,bedziesz bronic calym rozumem i wszystkimi silami woli. Twoje serce dyktuje,dlaczego pragniesz zyc. Twoje serce decyduje o wartosciach,polityce, swiatopogladzie,o ktore pragniesz walczyc. To serce zaciemnia lub rozjasnia umysl. Jedyna miara dla serca jest jednak milosc. Jesli twoje serce pelne jest egoizmu i nieufnosci, twoj umysl nigdy nie znajdzie pokoju. Ludzie sie nie kochaja,dlatego nie potrafia sie pojednac. osiagna co najwyzej chwiejna rownowage na gruncie wzajemnej nieufnosci. Nie nalezy mowic o pokoju, jesli nie jest niczym wiecej niz wspanialymi konferencjami, ktore odbywaja sie daremnie na wulkanie, jesli nie jest niczym wiecej niz wspolnym zyciem pod wysokim napieciem w jednym domu,w jednym kraju. Pokoj i szczescie nie sa tworami umyslu, lecz sprawa serca,sprawami sercowymi. Korzenie kazdego wspolistnienia beda gnic dopoty, dopoki nie wyzdrowieje serce czlowieka. Dlatego podstawowym zadaniem kazdego czlowieka, takze twoim najwazniejszym zadaniem,jest kultura serca! ----------------------------------------------Phil Bosmans------------------

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pyszny placek z rabarbarem -------------------------------------------------------------------------------- SKLADNIKI 2 szkl.mąki 1 łyżeczka prozku do pieczenia 1/2 szkl. cukru pudru 3/4 kostki masła 3 żółtka 1 łyzka gęstej śmietany rabarbar dżem truskawkowy 6 łyżek cukru Wykonanie: Mąka,cukier,proszek do piecz., pokrojone w kawałeczki masło dokladnie posiekać . Dodać żółtka iśmietanę. Zagnieść ciasto,zwinąćw folię i schlodzic w lodówce co najmniej przez 1 godzinke. Potem ciasto starkować (lub wylepic dno) na dużą blache.Podpiec na zlocisto. Rabarbar obrać,pokroić ,posypać cukrem i podsmażyc na patelni.Odlać powstały sok.przestudzone ciasto posmarować dżemem, na to rabarbar mozna posypać kruszonką .Piec jeszcze ok 40 min w temp. 180 st.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kruchy placek z rabarbarem - składniki 1 i 1/2 szkl. mąki 3-4 łyżki cukru pudru 125 g oziębionego masła + masło do wysmarowania formy 1 żółtko 1 szkl. cukru 75 dag rabarbaru 2 duże jabłka 2 łyżeczki startej skórki cytryny 1/2 łyżeczki cynamonu 1/2 łyżeczki imbiru. Kruchy placek z rabarbarem - sposób przygotowania Mąkę przesiać, połączyć z dwiema łyżkami cukru pudru i posiekać z masłem. Dodać żółtko, łyżkę wody i energicznie ugniatać, aż powstanie jednolita masa. Ciasto zagnieść w kulę, owinąć folią i wstawić do lodówki na 15 minut. Piekarnik nastawić na 200°C. Ciasto rozwałkować na placek o średnicy ok. 35 cm i wyłożyć nim natłuszczoną ceramiczną formę tak, żeby brzegi ciasta wystawały na zewnątrz. Na czas przygotowywania nadzienia wstawić ciasto ponownie do lodówki. Rabarbar umyć i posiekać, obrać i pokroić jabłka. Cukier w garnku zalać 1/2 szklanki wody i gotować 5 minut. Do syropu dodać rabarbar, jabłka, skórkę cytryny i dusić ok. 5 minut, aż rabarbar będzie miękki, ale nierozgotowany. Odcedzić z nadzienia nadmiar wody i ostudzić je. Wyłożyć na kruchy spód, posypać cynamonem i imbirem, założyć na nie brzegi ciasta. Piec 40 minut. Przed podaniem posypać ciasto resztą cukru pudru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KRUCHY PLACEK Z RABARBAREM Składniki: 50 dag mąki 1 kostka margaryny 2 łyżki kwaśnej śmietany 4 żółtka 4 białka 1 szklanka cukru 75 dag rabarbaru cukier do smaku Sposób przygotowania: Rabarbar umyć i obrać ze skórki, jeśli jest bardzo włóknista; rabarbaru tzw. malinowego nie obieramy. Pokrajać na kawałki i poddusić z dodatkiem cukru na marmoladę; do smaku można dodać 2—3 goździki. Zarobić szybko ciasto z podanych składników, biorąc margarynę bardzo wyziębioną, twardą. Następnie wstawić do lodówki, na ok. 1 godzinę. Wylepić dno i boki blaszki lub tortownicy częścią ciasta i wstawić do piekarnika, aby podpiekło się na biało. Wyjąć i na lekko przestudzone kłaść marmoladę rabarbarową, a na niej wałeczki utoczone z reszty ciasta, formując z nich kratkę. Wstawić do piekarnika, a w tym czasie ubić sztywną pianę z dodatkiem 1/4 szklanki cukru i pokryć nią upieczony placek. Jeszcze raz umieścić go w piekarniku lekko tylko ogrzanym, by piana zapiekła się na żółto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PLEŚNIAK tzw. TANI PLACEK Składniki: 1 kostka masła roślinnego 2 szklanki mąki 2 jajka 1 łyżeczka proszku do pieczenia 2 czubate łyżki kakao 1/2 szklanki dobrego domowego dżemu 3/4 szklanki cukru cukier puder wanilia Sposób przygotowania: Z mąki, margaryny, żółtek i szczypty soli zagnieść szybko (nie wygniatając) kruche ciasto, dodając proszek do pieczenia. Podzielić je na trzy części, do jednej z nich dodać kakao i tę część oraz jedną „białą" włożyć do lodówki. Pozostałym białym ciastem wytępić dno tortownicy, podnosząc nieco brzegi. Troszkę podpiec, posmarować dżemem, zestrugać na to na tarce jarzynowej zamrożone ciasto z kakao i wyłożyć pianę ubitą na sztywno z dodatkiem cukru. Znów dodać warstwę ciasta (białego) startego na tarce i wstawić do piekarnika na ok. 45 minut. Upieczony placek posypać cukrem pudrem wymieszanym z wanilią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym przepisie sa 2 jajka.,,,,, Ja daje 4 i wcale nie jest za duzo____zalezy mi na pianie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CIASTO ZEBRA Składniki: 5 jajek 1 1/2 szklanki cukru 3 szklanki mąki 1 szklanka oleju 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia 2 łyżki kakao zapach tłuszcz do smarowania formy Sposób przygotowania: To ciasto najwygodniej przyrządzać mikserem, ale ostatecznie można się też posłużyć trzepaczką do piany. Ubić jajka z cukrem. Masę można chwilę podgrzać, stawiając na garnku z wrzątkiem, a wtedy szybciej będzie sztywna i biała. Dosypać do niej (gdy ostygnie) 2 1/2 szklanki mąki, olej i szklankę wody, nie przerywając miksowania. Na koniec dodać proszek do pieczenia i dowolny zapach, np. cukier wanilinowy lub trochę tzw. aromatu. Jak widać, przyrządzanie ciasta nie jest kłopotliwe i nie trwa długo. Teraz dzielimy je na dwie części. Do jednej wsypać 1/2 szklanki mąki, do drugiej - kakao, i dokładnie wymieszać. Na okrągłą blachę, o idealnie równym dnie wysmarowanym tłuszczem wlewać (zawsze dokładnie w sam środek) po łyżce ciasta na przemian: raz białego, raz ciemnego — kakaowego. Trwa to dość długo, aż obydwa rodzaje ciasta się wyczerpią. Wstawić napełnioną blachę do piecyka i piec tak długo, aż patyczek włożony do ciasta będzie po wyjęciu zupełnie suchy. Bardzo dobrze piecze się też zebra w prodiżu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SAŁATKA Z OGÓRKÓW Składniki: 500 g ogórków 1 łyżka oliwy. 1 łyżka octu winnego lub cytryny 1/2 łyżeczki cukru Szczypta papryki i pieprzu 2 łyżeczki soli Sposób przygotowania: Ogórki (ciemnozielonych można nie obierać) obrać i cienko pokroić w plasterki, posolić i odstawić na ok. 1,5 godz. Dokładnie odsączyć i włożyć do sosu przygotowanego z oliwy, octu winnego, papryki i pieprzu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GULASZ TRANSYLWAŃSKI Składniki: 1 kg wieprzowiny (od szynki lub łopatka) 1 kg kwaszonej kapusty 5 cebul Po 10 g papryki i kminku Ząbek czosnku 200 g śmietany Zielony koperek Sól Sposób przygotowania: Mięso drobno pokroić, tak samo cebulę i czosnek. Koperek posiekać. Wszystko włożyć do garnka wraz z kminkiem i dusić w litrze wody pod przykryciem ok. 30 min. Dodać kapustę, sól i paprykę, wymieszać i dusić dalej, aż kapusta będzie miękka. Przed podaniem zaprawić śmietaną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOCHANE DRZEWKA___________nastal sezon rabarbaru,w zwiazku z tym podrzucilam kilka przepisow.Brakuje mi jeszcze jednego na ciasto drozdzowe,,,, Zostawiam tez inne przepisy____byc moze skorzystacie.SMACZNEGO. Uciekam juz,,,,,Do zobaczenia🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam biesiadniczki. Razem Gdy twoje serce łka samotnie I nie wiesz czy nie pęknie z bólu Gardło ściśnięte wstęgą żalu Nie może wydać nawet jęku Na twarzy dwa błyszczące źródła Wyschnięte od nadmiaru płaczu Usta wygięte smutnym łukiem Milczą jakby zaszyte ciszą Nie chowaj dłoni za plecami Miętosząc w środku gorzkie łzy Nie chowaj oczu za zasłoną Pokrytą cieniem samotności Wyciągnij dłonie otwórz oczy Stań i posłuchaj szumu liści Lasu tych rąk co wyciągnięte Czkają aż im podasz swoją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedyś gdy przychodzi ta chwila coraz częstsza i głębsza zatapiam się w myślach ukrytych głęboko marzeniach prowadzona przez słońce wiatrem się podpieram a bosymi stopami na piasku maluję szlak nadziei mimo chłodu i wiatru drobin pisaku w ustach idę dalej przed siebie szukam końca tej drogi kiedyś dotrę do miejsca w którym bywam codziennie tylko wtedy nie myśli lecz dłonie obejmą mojego anioła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam biesiadniczki! \"Słońce o poranku\" Dariusz R. Hapoń O tak, chodź więc. Pójdziemy na taras świata, popatrzymy na wstający dzień, by później śmiejąc się, zjeść śniadanie (tosty z dżemem truskawkowym). I tak, wraz z mlekiem na stole zjawia się nadzieja, która z wczorajszym zachodem słońca dla mnie usnęła. Dziś udajemy się w podróż! O tak, zabierz mnie miłością swą gdzieś daleko stąd. Tam, gdzie zawiści i zła zapomnimy smak. I na tarasie świata popatrzymy na wstający dzień, a nasze współne marzenia o wiośnie nabiorą kształtów ciepłego kubka kakao, i naszych dzieci radosny śmiech doda nam więcej sił, niż pożywny posiłek. Spotkamy się wieczorem moja miła, (ja rozpalę w kominku), i zaśniemy grubo po północy ukojeni twoim głosem, A jutro znów zjemy wspólnie śniadanie... Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ANIOŁ" Jacek Na drodze do nikąd Spotkałem Anioła. Zapytał dokąd zmierzam? Nie potrafiłem odpowiedzieć. Przerażająca cisza. Serce wali jak młot. Strach przed nicością. Raz jeszcze zapytał dokąd zmierzam? Usta cicho wyszeptały... Zgubiłem sie w labiryncie życia. Dotykając mej duszy ciepłym spojrzeniem, Rzekł cicho... Z labiryntu, jest tylko jedno wyjście. Lecz - pamiętaj... Chcąc go opuścić..? Zrób czasami przystanek - Przystanek na modlitwę - Na modlitwę i zastanowienie się - Zastanowienie się nad labiryntem życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Dedykacja***
*** Jeden dzień - a na tęsknotę wiek; jeden gest - a już orkanów pochód; jeden krok - a otoś tylko jest w każdy czas - duch czekający w prochu Krzysztof Kamil Baczyński

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO 🖐️ Dzisiaj chyba nie \"moj\" dzien, napisalam post i wylaczyl mi sie laptop brrr, nie wiem czy cos dzieje sie z mioim \"okienkiem na swiat\", bo zdarza mi sie to czoraz czesciej! OBY NIE!! Druga sprawa, rano wyjechalam do lekarza i 24 km. jechalam prawie 2 godz. Na autostadzie miejskiej byl wypadek i drogi pozamykane stad te korki. Chyba na piechotke byloby szybciej. Ale juz wszystko ok. siedze przy kawce i witam sie z Wami!!!! 👄 :D Srebrna Akacjo 🌻 Orzech 🌻 za piekne wiersze. JODELKO 👄 dziekuje za dedykacje , za pyszne przepisy na ciasta. Juz pieklam w tym roku ciasto z rabarbarem, ale narobilas apetytu i upieke na weekend! :D GRABKU👄❤️ pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W czasie żniw, gdy rodzice i sąsiedzi byli zajęci w polu, chłopcy urządzili sobie zabawę w silosie. Skutki były tragiczne. MÓDL SIĘ ZA MNIE, TATO! Lynne Schuyler . Opowiadanie....... FALE UPAŁU MIGOTAŁY i tańczyły nad polami dojrzałego jęczmienia w kanadyjskiej prowincji Manitoba. W gorące bezwietrzne popołudnie 12 sierpnia 1997 roku Paul Hofer szedł do ogromnego garażu należącego do całej osady Willow Greek. Ten wysoki, brodaty ojciec sześciorga dzieci całe popołudnie miał spędzić na polach, by sprawdzić, gdzie można rozpocząć żniwa. Osada Willow Greek należy do wspólnoty hutterytów działającej od 460 lat sekty niemieckich anabaptystów. Jest nowoczesnym, sprawnie działającym gospodarstwem rolnym. Wspólnota uprawia ponad 2 tysiące hektarów jęczmienia, pszenicy i rzepaku. 110 członków gminy mówiących po niemiecku gwarą tyrolską wiodło proste i pracowite życie. W domach nie mieli telewizorów ani radia, posiłki spożywali we wspólnej jadalni. Każdy przyczyniał się do pomnażania dobra gminy: mężczyźni uprawiali ziemię, kobiety zajmowały się ogrodem, robiły przetwory i mroziły warzywa, przygotowywały posiłki i prały. Nastolatki pomagały obsługiwać maszyny rolnicze, starsze dzieci pilnowały młodszych, doiły krowy, kosiły trawniki. Do sąsiadów i przybyszów byli nastawieni przyjaźnie, jednak starali się być samowystarczalni. Właśnie minęła godzina 13.30. Idąc do ciężarówki, Paul zauważył przed warsztatem ślusarskim grupę rozbawionej młodzieży, a w niej syna. 10-letni Jonas był bystrym, dociekliwym piegusem ze strzechą niesfornych ciemnoblond włosów. - Chcesz pojechać ze mną w pole? - zapytał go Paul. - Zostanę tutaj - bosonogi chłopak w spodniach na szelkach i koszuli zapinanej pod szyję pokręcił głową. Paul się zastanowił. Jego starszy syn 11-letni Justin miał wymiatać resztki zboża z silosu. - To może pomóż Justinowi? - spytał. Paul nigdy nie pozwoliłby chłopcom wejść do silosa, gdy pracował przenośnik ziarna. Obracający się niczym wiertło przenośnik wygarniał ziarno z podłogi silosa, był przy tym bardzo niebezpieczny - mógł urwać rękę lub nogę. Wystarczy chwila nieuwagi i w ułamku sekundy łapał za ubranie lub wciągał kończynę w zwoje zgarniaka. SILOS BYŁ PUSTY, a przenośnik ziarna wyłączony, więc Paul był spokojny o bezpieczeństwo synów. Wskoczył do półciężarówki i ruszył w kierunku rozległych pól jęczmienia. Skupił się na pracy. Do braci dołączył ich 16-letni kuzyn Robert, razem wymiatali podłogę. Potem Roberta odwołano do drugiego silosa; miał wrzucać jęczmień. Bracia pobiegli za nim. Cała trójka wgramoliła się do pełnego jęczmienia silosa i brodziła w nim po kolana. Pokrzykując i śmiejąc, zabrali się żwawo do pracy szuflując ziarno do wlotu przenośnika. Przenośnik ślimakowy obracał się nad podłogą jak wiatrak, którego skrzydło też się kręci jak korkociąg. Ten ruch powodował, że jęczmień wpadał w 20-centymetrowy prostokątny wlot stalowej rury umieszczonej pod przekładnią i dalej pod podłogę do przenośnika rozładowującego. Nagle oczy Justina zabłysły. Z dachu silosu zwieszał się 15-metrowy kabel czujnika temperatury. To jest to! Chłopak skoczył do kabla i z radosnym okrzykiem przefrunął nad jęczmieniem. Następny był Jonas. Wyrwał kabel Justinowi i wahadłowym ruchem przeleciał w powietrzu uszczęśliwiony prędkością i wiatrem. Puścił kabel i wylądował z głuchym odgłosem obok pryzmy jęczmienia. Teraz Justin znów chciał przefrunąć nad zbożem. Robert śmiał się z błazeństw kuzynów, patrząc jak na zmianę przelatują nad ziarnem. Chichotał z radości. Sięgnął do kabla, by również się zabawić, ale Jonas zaprotestował. - Teraz moja kolej! Skoczył do huśtającego się kabla, ale Robert był szybszy. Niesiony siłą bezwładności Jonas ześlizgnął się stopami po gładkim ziarnie, poniosło ją na środek. Ściskając kurczowo kabel, Robert zamarł z przerażenia, bo Jonas wpadł lewą stopą do wlotu. Wirujące ostre zwoje złapały nogę i gwałtownie wciągnęły w stalową rurę pod podłogę. - O Boże! - krzyknął Robert. Wyskoczył z silosu i rzucił się do głównego wyłącznika. LEDWIE PAUL HOFER wjechał na pole jęczmienia, odezwała się jego samochodowa radiostacja. Usłyszał głos swego brata. - Paul, wracaj szybko - powiedział poważnie Raymond. Paul pędził z powrotem, przez głowę przelatywały mu przerażające myśli. Czy coś się stało w silosie? Przenośnik? Wyskoczył z ciężarówki i znalazł się wśród przerażonej gromady sąsiadów. Sprawdziły się jego najstraszniejsze obawy. - Twój syn miał wypadek - usłyszał koszmarną wiadomość. Pogotowie już wezwano. W silosie kilku mężczyzn gorączkowo odgarniało łopatami ziarno. Ojciec rzucił się do syna. Zakopany do bioder w jęczmieniu chłopiec był zaklinowany w skrzyni przekładniowej. - Trzymam się, tato. Módl się za mnie - powiedział zapłakany Jonas. Paul ukląkł i przytulił policzek do twarzy syna. Tuląc go do siebie, zaczął się modlić. ODDALONY o 13 kilometrów Laurence Klassen z ochotniczego pogotowia pracował na farmie brata. W pewnym momencie zabrzęczał przywoływacz. Klassen porozumiał się z dyspozytorem, powiedział, że wyrusza do Willow Greek i poprosił o wezwanie sanitarki z ochotnikami. Serce zamarło mu w piersi, kiedy wspiął się do silosu i zobaczył, jak trudno będzie wydostać Jonasa.' Twarz chłopca błyszczała od potu. Noga tkwiła w rurze, nie było jej widać, więc nie mógł ocenić jak głęboko się wkręciła. Klassen sprawdził tętno i serce Jonasa, ku swemu zdziwieniu stwierdził, że biją równomiernie. Podejrzewał, że zwój przenośnika zadział jak gigantyczna opaska zaciskająca naczynia krwionośne. - Nie ruszajcie go! I nie włączajcie wstecznego biegu - ostrzegł. Gdyby ucisk zmniejszył się choć odrobinę, Jonas wykrwawiłby się na ich oczach. cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
RATOWNICY STWIERDZILI, że muszą wyjąć Jonasa wraz z częścią maszyny i tak przewieźć. Tylko wykwalifikowani chirurdzy mogą opanować krwotok i ewentualnie przeprowadzić amputację. A najbliższa chirurgia była w Brandon. Sto kilometrów od Willow Greek. Jednak najpierw musieli dostać się do przenośnika, który zasypała ponadpółmetrowa warstwa ziarna. Co gorsza, noga chłopca tkwiła w stalowej rurze - obudowie pod metalową podłogą zaprojektowaną tak, by wytrzymała ciężar 150 ton ziarna. Nie mieli odpowiednich narzędzi, więc wezwali oddaloną o 25 kilometrów straż pożarną z Killarney. Potem rzucili się z łopatami na stos ziarna. Słońce prażyło, w metalowym silosie temperatura podniosła się do 32°C. Powietrze zgęstniało od pyłu z jęczmienia, który wywołał ataki kaszlu. Ludzie cały czas donosili ratownikom wodę i herbatę z lodem, a dla Jonasa poduszki i koce, aby zmniejszyć ból pleców. Mężczyźni zaatakowali podłogę łomami, ale nic to nie dawało. Przyniesiono elektryczną piłę. Wgryzła się w metal z przeraźliwym jękiem, ale spowodowała duże drgania. - Przestańcie! - krzyknął Jonas. Ratownicy szukali miejsc łączenia metalowych płyt podłogi, rozginali je nożycami do blachy i szczypcami. Za każdym razem, kiedy podnosili płytę, Jonas krzyczał z bólu. Metalowa dźwignia biegów wbijała się w dolną część jego kręgosłupa. Chłopiec robił się coraz bledszy. Podtrzymywała go matka. Wezwano ją z przedszkola, w którym pracowała. Emma, która była w 9 miesiącu ciąży, głaskała synka po głowie, przyciskała mu do twarzy maskę tlenową. Z trudem powstrzymywała łzy. Musiała być dzielna, dla syna. O GODZINIE 14.30 przyjechali strażacy z Killarney ze specjalistycznym sprzętem i rozcięli dwa metry podłogi, odsłaniając stalową rurę obudowy. - Wy dacie sobie z tym radę - dowódca strażaków najtrudniejszy odcinek powierzył swojemu zastępcy i jego bratu porucznikowi. Ci dwaj - Mike i John Bellewowie - byli znani jako świetny spawacz i mechanik. Mike z zachmurzoną twarzą przyglądał się całemu urządzeniu i solidnej podłodze. Przekładnia, walec nad i pod podłogą stanowiły całość. Nie jest dobrze - pomyślał. Nie mogli w żaden sposób stwierdzić, jak głęboko tkwi noga chłopca. Jedno złe cięcie i Jonas może się wykrwawić na śmierć. Jak mamy rozmontować to urządzenie, nie robiąc krzywdy chłopcu? Mike zajął się górnym przenośnikiem, a John dolnym. Przenośnik nad podłogą trzeba było odłączyć od przekładni. Gdy Mike raz niechcący ją trącił, Jonas tylko jęknął z bólu. Dzielny chłopak - pomyślał Mike. Wstrzymując oddech, mocował się ze śrubami, których nie odkręcano od wielu lat. Z ulgą oddychał, gdy udawało mu się którąś poruszyć, a Jonas nie reagował. Powiedziano im, że do ambulansu zmieści się tylko 2,5 metra, więc John odmierzył i zaznaczył miejsce cięcia. Potem palnikiem acetylenowym ciął stalową rurę obudowy dolnego przenośnika. W silosie było nie do wytrzymania. Przenikliwy dźwięk cięcia metalu mieszał się ze szczękiem łopat, chrzęstem ziarna i uderzeniami młotów. Hałaśliwy wiatrak wysysał pył. Podłoga trzęsła się i grzechotała. Wszędzie wirował deszcz iskier. Żeby się porozumieć, mężczyźni często musieli przerywać swoją pracę. Z KILLARNEY przyjechali lekarze i pielęgniarki. Podłączyli Jonasa do kroplówki i podawali mu takie dawki morfiny, by uśmierzyć ból, ale nie wyłączyć świadomości. Nim bracia Bellewowie zdemontowali urządzenie, minęła godzina. Coraz bledszy Jonas osunął się na kolana matki. Emma trzymała chłopca ponad 2 godziny. Aby trochę jej ulżyć, teściowa objęła oboje. Mike powoli i ostrożnie odłączył przekładnię. John w tym czasie zdołał odsłonić zwoje przenośnika. Sprawdził, że Mikę też jest gotów, na znak lekarza włączył palnik i przeciął przenośnik do końca. Podeszło do niego sześciu mężczyzn, przykucnęli i chwycili za odciętą cześć. - Raz, dwa, trzy, w górę! - padła komenda. Nie dali rady. Urządzenie było bardzo mocno przytwierdzone do podłogi. Palnik acetylenowy ciął więc nadal. Mężczyźni znów spróbowali. - Raz, dwa, trzy, w górę! - tym razem się udało. Sanitariusz podtrzymywał Jonasa, a mężczyźni ciężko oddychając i postękując z wysiłku wyciągali z silosu na nylonowych linach 100 kilogramowy ładunek - chłopca uwięzionego w szczątkach maszyny. Starali się bardzo, by w drodze do karetki nie huśtać "noszami". W TEN UPALNY letni wieczór przed szpitalem w Brandon atmosfera gęstniała od napięcia. Oczekujący wiedzieli, że Jonasa nie będzie można wnieść na salę operacyjną. Na podjeździe dla karetek ustawiono więc blaty z narzędziami i szafki na kółkach, kroplówki, monitory i dodatkowe źródło prądu. W ten sposób powstał mały szpital polowy. O godzinie 17.50 podjechała karetka. Ortopeda Norman Klippenstein z ulgą stwierdził, że Jonas ma prawidłowe ciśnienie krwi. Czas uciekał. Noga chłopca tkwiła w maszynie od ponad 4 godzin, nie dopływała do niej krew. Klippenstein wiedział, że szansę na uratowanie kończyny są nikłe. Doktor niepokoił się, że brudna, zakażona rana może spowodować ostrą niewydolność nerek. Pielęgniarka podłączyła chłopcu drugą kroplówkę, dostawał teraz antybiotyki i krew. Inna otuliła go flanelowymi prześcieradłami. Nic więcej nie można było zrobić przed wydostaniem go z pułapki. Wtedy do Jonasa podeszli strażacy z narzędziami. Randy Markewich kątową szlifierką ostrożnie odciął z obudowy mały "plaster" i przerwał, aby lekarze mogli zajrzeć do środka. Odciął następny kawałek, przerwa, potem następny i znów przerwa. Lekarze kilka razy wsuwali ręce w rozciętą obudowę, aby w ten sposób zbadać mięśnie i kości nogi. Wyczuli, że jest zmiażdżona. Pielęgniarki obserwowały na monitorze wykresy podstawowych czynności życiowych, przykryły chłopca kurtką strażacką i dodawały mu otuchy uściskiem ręki. Strażacy, przesuwając szlifierkę w te i z powrotem, cięli wzdłuż rury-obudowy. W wyrwę wsunęli pneumatyczne szczęki, aby rozszerzyć szczelinę w metalu. Mieli nadzieję, ze już teraz wyciągną Jonasa, zajrzeli do ciemnego środka. Sprawdziły się ich najgorsze obawy. Zobaczyli skręconą wokół zwoju przenośnika martwą poniżej kolana nogę. Nie istniał sposób, by ją stamtąd wyjąć. Paul i Emma nadjechali ciężarówką, pobiegli na podjazd. To widok nie dla was - powiedział ktoś z przyjaciół, zagradzając im drogę. Oszołomieni pozwolili się zaprowadzić do poczekalni. O godzinie 18.40, 5 godzin po wypadku, lekarze amputowali Jonasowi nogę 3 centymetry poniżej kolana. Pieć dni później chłopca przewieziono do szpitala w Winnipeg, gdzie chirurdzy plastyczni przeszczepili mu skórę i mięśnie, aby wygoić kikut. Jonas i leżał tam 3 miesiące. PRZEZ TEN CZAS Paul i Emma j każdego tygodnia jechali i3 godziny, aby odwiedzić swego syna. Czasami zastawali go cichutko popłakującego. Chłopiec nie potrafił się pogodzić z takim kalectwem. Utrata nogi to nie tylko dla dziecka autentyczna tragedia. Na jednej z pierwszych wizyt Emma podała mu niewielkie zawiniątko. Tydzień po wypadku Jonasa i urodziła Paulusa Jeremy'ego. Jonas długo trzymał w ramionach brata. Uśmiechnął się pierwszy raz od wielu dni: - Będę go nazywał P.J. - powiedział czule. Jonasa czeka jeszcze jedna ciężka próba: aby lepiej zamocować nowoczesną protezę, lekarze postanowili amputować mu nogę w stawie kolanowym. Na razie żwawy jak za dawnych czasów Jonas skacze na kulach przez meble jak o tyczce. Bez większych kłopotów dotrzymuje kroku braciom i kolegom. Rodzice Jonasa, Paul i Emma Hofer, z prawdziwą wdzięcznością myślą o ludziach, którzy niestrudzenie walczyli o uratowanie życia ich synowi. - Nie znajdujemy słów wdzięczności. Zachowali się wspaniale - mówi Paul. - Bóg nas nie opuścił tego dnia - dodaje pewnym głosem Emma. - Czuwał nad Jonasem. Koniec 🖐️ Zycze milego dnia i pozdrawiam.👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA________________witajcie🖐️ ORZECH,SREBRNA AKACJA,JARZEBINKA❤️❤️❤️ Czytajac ,,,,mialam wiele mysli,ktore przypomnialy mi wiele zaslyszanych informacji,a takze z autopsji.Wiem,jak wazne sa nawet sekundy w ratowaniu zycia.!!!!!! JARZEBINKO kochana___________ja tez mam jakies wygibasy!!Ostatnio bylam zachwycona praca programu antywirusowego____tworzy mi jakies dziwaczne bramki____a dzisiaj juz dwa razy wchodze na BIESIADE i za kazdym razem moj post szybuje w kosmos.Dlaczego? Zobaczymy,co teraz?????? Nic nie jest w stanie wysprowadzic mnie z rownowagi!!!:D Mysli pelne slonca,,,, Czy wiesz,ze Twoje szczescie w duzej mierze zalezy od tego,o czym myslisz? Czy jeszcze nigdy nie zauwazyles, ze tracisz apetyt, borykajac sie ze smutnymi myslami? Jesli bedziesz rozmyslac o nieszczesciach i ciosach losu, ktore maga Ci sie przytrafic, to nie bedziesz mogl zasnac. Oto skutki ciemnych mysli: Jestes smutny,przygnebiony,zmeczony zyciem. Nie mysl nigdy: Tak czy owak nie mam zadnej szansy. Znow zachoruje. Nic mi sie nie udaje.Juz nie moge. Jestem stary.Jestem biedny.Jestem przegrany. Jesli tak myslisz,to jak magnes przyciagasz nieszczescia i ciosy. Zatroszcz sie o mysli dobre,swieze,optymistyczne, o mysli pelne slonca. W kazdej sytuacji pamietaj o tym: \"A jednak swieci slonce\"! Mysli pelne slonca wzmocnia Twa wyrozumialosc i sile woli, czyniac Cie czlowiekiem szczesliwym. Phil Bosmans Pozdrawiam WAS bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest stara, indyjska TANTRA, która zawiera wiele ciekawych rad dotyczących naszego życia. Mój przyjaciel otworzył szufladkę w komodzie swojej żony i wyjął z niej mały pakiecik owinięty w bibułkę. To - powiedział - nie jest zwykłe zawiniątko - to jest bielizna osobista. Wyrzucił opakowanie ukrywjaące zawartość i przyjrzał się jedwanej, wykończonej koronką bieliźnie. Kupiłem to jej, kiedy pierwszy raz pojechaliśmy do Nowego Yorku 9 lat temu, nigdy jej nie założyła czekała z tym na jakąś specjalną okazje! Więc dobrze - pomyślał dzisiaj zdarzyła się ta odpowiednia okazja. Zbliżył się do łóżka i ułożył bieliznę przy jej głowie, obok innych rzeczy. Niedługo będzie ją ubierać do trumny. Po krótkiej chorobie wczoraj zmarła. Potem patrząc się w moją stronę powiedział: Każdy dzień, który przeżywasz jest ta specjalna okazja! Nasze okazje już minęły. Nie warto było zostawiać wszystkiego na potem. Te słowa zapadły mi w pamięć, mam je ciągle na myśli - one zmieniły moje życie Teraz więcej czytam a mniej sprzątam. Siadam na tarasie i rozkoszuje się urodą okolicy bez poczucia winy, że nie wypieliłem ogródka. Spędzam więcej czasu z moimi bliskimi i przyjaciółmi, a mniej pracując. Zrozumiałem, że życie to ciągłość doświadczeń, które trzeba przeżywać w radości, a nie próbować je przetrwać lub ścierpieć. Już niczego nie odkładam na potem, piję codziennie z moich antycznych , kryształowych kieliszków. Zakładam nowe ubranie na zakupy w supersamie, jeżeli tylko zdecyduję, że mam na to ochotę. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zachowuję moich najlepszych perfum na specjalne imprezy tylko używam ich codziennie, kiedy pragnę poczuć je na sobie. Zdania zaczynające się od "pewnego dnia", "kiedyś" znikają z mojego słownika. Jeżeli coś jest warte zobaczenia, usłyszenia lub przeżycia, chcę to zobaczyć, usłyszeć i przeżyć teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×