Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Jeśli w twych piersiach, kobieto, nie bije Serce do takiej podniosłej miłości, Nie mów ty: "kocham" nikomu na ziemi! Bo ten, co z tobą połączy swą dolę, Patrząc na ciebie oczyma smutnemi, Nigdy nie powie, że żyje, I duchem wrósłszy w poziomą niewolę, Nie zrobi nic dla przyszłości! MARIA KONOPNICKA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA___________witajcie🖐️ SPOTKANIE Z LOUISE HAY 🌻🌻🌻🌻🌻 Po operacji postarajcie się o łagodną i przyjemną muzykę, która nadawana byłaby możliwie najdłużej, i wypowiadajcie swoje afirmacje, na przykład: „Zdrowieję szybko, spokojnie i doskonale\". Mówcie sobie: „Każdego dnia czuję się coraz lepiej\". Jeśli możecie, przygotujcie sobie nagranie serii pozytywnych afir¬macji na taśmie magnetofonowej. Weźcie ze sobą magnetofon do szpitala i słuchajcie często tych taśm podczas rekonwalescencji. Zwróćcie uwagę na odczucia, nie na ból. Wyobraźcie sobie miłość płynącą z waszego serca, przez ramiona, do dłoni. Umieśćcie dłonie na tej części ciała, która ma wyzdrowieć, i powiedzcie jej: „Kocham cię i pomagam ci w powrocie do zdrowia\". cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻 OPUCHLIZNA CIAŁA symbolizuje zastój i stagnację w przeżywaniu emocji. Tworzymy sytuacje, w których otrzymujemy „rany", i trzymamy się kurczowo tych emocji. Puchnięcie często jest wyrazem powstrzymywanych łez, uczucia przygwożdżenia i usidlenia lub oskarżenia innych za własne ograniczenia. Odrzućcie przeszłość. Pozwólcie jej odpłynąć. Odzyskajcie swoją moc. Przestańcie rozmyślać nad tym, czego nie chcecie. Użyjcie swojego umysłu do tworzenia tego, czego naprawdę chcecie. Dajcie się ponieść nurtowi życia. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻 GUZY to fałszywe narośla. Ostryga, gdy dostanie się do jej muszli małe ziarenko piasku, chroniąc siebie, wytwarza wokół niego twardą i błyszczącą skorupkę. Nazywamy to perłą i uważamy ją za piękną. My natomiast, mając starą urazę, nie pozwalamy jej zabliźnić się, wciąż ją rozdrapujemy, a w jakiś czas potem pojawia się guz. Nazywam to oglądaniem starego filmu. Jestem przekonana, iż przyczyna, dla której kobiety mają tak dużo guzów na macicy, to nic innego jak przyjmowanie urazów emocjonalnych, uderzeń w ich kobiecość i pielęgnowanie tego. Ja nazywam to syndromem: „On wyrządził mi wiele złego". Jeśli jakiś nasz związek się rozpadł, nie oznacza to jeszcze, że coś jest z nami nie w porządku, ani nie ma wpływu na naszą samoocenę. Nie o to chodzi, co się dzieje, lecz o to, jak my reagujemy na te wydarzenia. Jesteśmy w stu procentach odpowiedzialni za wszystko, co nas w życiu spotyka. Jakie przekonania o sobie musicie zmienić, by móc przyciągnąć więcej ludzkiej życzliwości? cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻 W bezkresie życia, w którym jestem, wszystko jest doskonale, calkowite i pełne. Uznaję swoje cialo za dobrego przyjaciela. Każda komórka mojego ciala wyposażona jest w Boską inteligencję. Słucham tego, co mi ona mówi, i wiem, że jej rada jest dla mnie ważna. Jestem zawsze bezpieczny, chroniony i prowadzony przez Boską Opatrzność. Wybieram zdrowie i wodność. Wszystko jest dobre w moim świecie. Louise Hay

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Istnieją dwa powody, które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń. Najczęściej po prostu uważają je za nierealne. A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują, że spełnienie marzeń staje się możliwe w chwili, gdy się tego najmniej spodziewają. Wtedy jednak budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli. — Paulo Coelho Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odżywka ALOESOWA......Do włosów suchych i zniszczonych. Przygotujmy łyżeczkę zmiksowanych liści aloesu (obranych z kolców) lub łyżkę gotowego miąższu aloesowego. Weźmy łyżkę oleju kokosowego. Powoli dodawajmy olej do miąższu aloesowego i mieszajmy aż połączą się na gładką masę. Nakładajmy maseczkę na włosy. Trzymajmy pół godziny do dwóch godzin. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Zatrzymaj mą młodość David Kossoff Boże, przyszła mi do głowy pewna myśl - masz dla mnie chwilkę? Myślę o starości... Jakby mi było jeszcze mało, że lata same mijają... Zatem, Boże, proszę, bym przynajmniej czuł się młodo. Pozwól mi cieszyć się, cieszyć. Nawet jeśli muszę nosić okulary i chodzić przygarbiony, rano wstawać obolały i uważać na to, co jem, nawet jeśli ręce mi się trzęsą i chodzę powoli, nie mogę złapać oddechu, nie będę narzekać. Ani słówkiem. Może z Twoją pomocą, drogi Przyjacielu, w tym antycznym posągu zamieszka Młody Duch... Czy to możliwe, Boże? Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodzinna miłość Matka Teresa z Kalkuty Naprawdę powinniśmy wszyscy zrozumieć, że miłość rozpoczyna się od rodziny. Każdego dnia coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, że w naszych czasach największe dramaty mają swoją przyczynę właśnie w rodzinie. Coraz bardziej brakuje nam czasu na spoglądanie sobie w twarz, na przekazywanie sobie pozdrowień, na dzielenie się ze sobą chwilami radości, a jeszcze bardziej na to, by móc ofiarować to, czego najbardziej potrzebują od nas nasze dzieci, to czego mąż oczekuje od żony a żona od męża. I tak, z każdym dniem należymy coraz mniej do naszych rodzin a nasze wzajemne relacje są coraz bardziej ograniczone. A teraz osobista refleksja. Niedawno przyjechała tu z wizytą pewna liczna grupa amerykańskich profesorów. Zapytano mnie: - Proszę powiedzieć coś, co może się okazać pożyteczne. Powiedziałam im: - Uśmiechajcie się do siebie wzajemnie. Wydaje mi się, że powiedziałam to z nadmierną powagą. Jeden z profesorów zapytał mnie: - Czy jestem zamężna? Odpowiedziałam mu: - Tak, uśmiechanie się do Jezusa jest czasami bardzo trudne; ponieważ dociera do osoby, która bardzo wymaga. Wydaje mi się, że miłość rozpoczyna się właśnie tutaj: w rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA______________witajcie🖐️ SPOTKANIE Z LOUISE HAY 🌻🌻🌻🌻🌻 ...zastanówcie się, czy znajdujecie jakiś związek pomiędzy chorobami, które mieliście lub na które cierpicie obecnie, a ich prawdopodobnymi przyczynami, jakie w tej liście wymieniam... Oto sposób korzystania z tej listy, w wypadku gdy cierpicie na jakieś dolegliwości fizyczne: 1. Sprawdzenie przyczyny psychicznej. Przemyślcie, czy to was dotyczy. Jeśli nie, siądźcie spokojnie i spytajcie siebie: „Jakie moje myśli mogły to spowodować?\" 2. Powtórzcie sobie: „Chcę wyrzucić z mojej świadomości wzorzec, który spowodował ten stan\". 3. Powtarzajcie sobie wielokrotnie nowy wzorzec myślowy. 4. Nastawcie się myślowo, że rozpoczęliście już proces uzdrawiania. Ilekroć pomyślicie o danej dolegliwości, powtórzcie te kroki. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻❤️ 1.Problem: Addisona choroba 2.Prawdopodobna przyczyna: Silne \"niedozywienie\" emocjonalne,zlosc na siebie. 3.Nowy wzorzec myslowy: Z miloscia troszcze sie o swoje cialo,umysl i uczucia. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻❤️ 1.ALERGIE 2.Na kogo jestes uczulona/y? Wypieranie sie wlasnej mocy. 3.Swiat jest bezpieczny i przyjazny.Jestem bezpieczna. Jestem w zgodzie z zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do poczytania... Dominik Połoński - niezwykle zdolny młody wiolonczelista, uwielbiany przez publiczność, zachorował na nowotwór. Lekarze nie dawali mu szans, ale on się nie poddał. Czuł w sobie pasję, wolę życia tak silną, że pokonał chorobę. I koncertuje, choć jego lewa ręka nadal jest niesprawna. Leje deszcz. Do pijalni czekolady w łódzkiej Manufakturze wchodzi, lekko powłócząc lewą nogą, wysoki młody mężczyzna. Prawą ręką składa parasol i rozgląda się po sali. Teraz poznaję - to Dominik Połoński. Na powitanie długo patrzy w oczy. Przenikliwie, aż cierpnie skóra, a potem otacza mnie ramieniem. Chwilę stoimy w milczeniu. - Do 27. roku życia był pan dzieckiem szczęścia. Osiągnął pan to, o czym marzą muzycy na całym świecie. Przed panem była wspaniała kariera i nagle wszystko się skończyło. Choroba. Operacja. Druga, trzecia, czwarta, a potem wyrok... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie kończę zdania, a on wtrąca: - Dziś też jestem dzieckiem szczęścia. Paradoksalnie choroba to moje wybawienie. Przed nią byłem tylko wiolonczelistą, a teraz jestem też pedagogiem, przyjacielem. Mam narzeczoną Natalię, obroniłem doktorat, myślę o pisaniu. Przed rakiem rozwijałem się jednokierunkowo, miałem jasno wytyczoną drogę: kariera solisty. Teraz jest inaczej. Dostrzegam więcej, smakuję życie - wyznaje z uśmiechem. - Jest przypowieść o tym, jak Chrystus podcina winne krzewy, żeby były mocniejsze. Mnie też trzeba było uformować, żebym mógł wydać lepszy owoc! Lepszy? Czyli jaki? Dominik wygrywał międzynarodowe konkursy wiolonczelowe, był członkiem Polskiej Orkiestry Festiwalowej Krystiana Zimmermana, laureatem Paszportu "Polityki", miał stypendium jednej z najlepszych uczelni muzycznych Escuela Superior de Mu´sica Reina Sofia w Madrycie. I kalendarz koncertów zapełniony na pół roku. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- I co z tego? Kolekcjonowałbym statuetki, ciągle bym się doskonalił... A teraz przekraczam granice tego, co niemożliwe. Wytyczam nowe szlaki. Wygrałem z rakiem. Chodzę. Zagrałem koncert na wiolonczeli na prawą rękę, który skomponowała dla mnie Olga Hans. To się jeszcze nie zdarzyło w historii muzyki. To jest dopiero krok naprzód! Czy bym go zrobił, gdyby nie choroba? Dominik już jako student przełamywał stereotypy. Ciągle szukał nowych kierunków interpretacji. Daleki od konformizmu, niepokorny do tego stopnia, że prof. Stanisław Firlej, u którego studiował w Akademii Muzycznej, mówił czasem: "To już przekracza dopuszczalne ramy!"- po czym wychodził z sali ćwiczeń. - Bo artysta powinien płynąć pod prąd. Jeśli ktoś się boi, niech się nie bierze za sztukę - mówi Dominik. Ma talent, który dostrzegli najwybitniejsi wiolonczeliści na świecie. Nieżyjący już Mścisław Rostropowicz i Natalia Szachowska. - Ona jest wyjątkowa. Studenci czekają po kilka tygodni, by usłyszeć choć uwagę. Miałem szczęście, że mnie dostrzegła i udzielała lekcji. Na pewno wywarła wpływ na mój rozwój - wspomina Dominik. Ale nie tylko ona, wcześniej była Małgorzata Ślęzak, nauczycielka w katowickim liceum muzycznym. Rozwinęła w nim wyobraźnię muzyczną. Choć Dominik miał wiolonczelę od 7. roku życia, do grania się nie przykładał. Do podstawowej szkoły muzycznej ledwo się dostał. - Na przesłuchaniu pani zagrała akord, a ja rozpoznałem 14 ptaszków, czyli dźwięków. Inne dzieci były lepsze, ale tylko ja chciałem grać na wiolonczeli. Dlatego mnie przyjęli - opowiada. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skąd się wzięło zainteresowanie akurat tym instrumentem? Rodzice nie są muzykami, jedynie pradziadek ze strony ojca był klawesynistą. - Już jako dziecko słuchałem muzycznych bajek, potem symfonii Beethovena. Mama pracowała w biurze organizacji koncertów Filharmonii Śląskiej. Miałem 5 lat, kiedy zabrała mnie na koncert. Natychmiast pobiegłem do wiolonczelistów. Usiadłem obok i machałem nogami, co dekoncentrowało muzyków. Ale przez lata ćwiczenie na wiolonczeli było dla mnie jak odrabianie pańszczyzny. Urywałem się "na haby" (kradzież zza płotu), na rower, piłkę - wspomina Dominik. Kiedy miał 11 lat, rodzice się rozwiedli i jego świat się rozpadł. Dominik zamknął się w skorupie własnych uczuć. Nieśmiały, wycofany, niepewny siebie. Ale w wakacje 1991 r. pojechał na kurs dla młodych wiolonczelistów do Łańcuta. - Usłyszałem przygotowującego się do koncertu Tomka Strahla (znakomity polski wiolonczelista, przyp. red.), z którym przyjaźnię się do dziś. Próbował sona- tę Johannesa Brahmsa. Całym sercem pokochałem ten utwór. Dotarło wtedy do mnie, że można tak pięknie grać i dostarczać tylu wzruszeń. Postanowiłem, że ja też tak muszę. Codziennie rano wychodził z domu z wiolonczelą, okrążał budynek szkoły i zamiast na lekcje, wchodził z boku, tam, gdzie były sale ćwiczeń. I do wieczora pracował. - Moja miłość do muzyki wybuchła tak nagle, że nie mogłem sobie z nią poradzić. Ta pasja nigdy nie wygasła, to ona daje mi siłę - mówi. Gra na wiolonczeli dała introwertykowi, którym był wówczas, możliwość wyrażania głęboko skrywanych emocji. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Tuż przed chorobą grałem koncerty, na które bilety wykupione były na dwa, trzy tygodnie wcześniej. Ludzie stali wszędzie, płakali, śmiali się ze wzruszenia. Ja również. To były intymne spotkania, choć w olbrzymich salach koncertowych. Za pomocą dźwięków tworzyłem w sobie świat i przekazywałem na zewnątrz. Uwielbiam koncerty. Publiczność się inspiruje moimi uczuciami, ja jej uczuciami. Tworzymy wspólne dzieło. Wychodząc na scenę, mam plan tego dzieła, np. wiem, że wejdziemy do ogrodu, znam jego kształt i kolory. Ale nie wiem, w którym rogu tego ogrodu koncert zakończę, o wschodzie czy zachodzie słońca, przy różach czy przy tuli- panach. To zawsze jest element inspiracji i improwizacji - wyznaje. 15 maja 2004 r. miał zainaugurować festiwal w Łańcucie, jednak tydzień wcześniej w nocy dostał ataku epilepsji. Tomografia wykazała guza mózgu średnicy 6 cm, o drugim stopniu złośliwości. Natychmiastowa operacja, potem druga, bo wywiązały się powikłania. Radio- i chemioterapię skończył w styczniu 2005 r. i dał koncert w Filharmonii Białostockiej. Ale w lutym przeszedł trzecią operację odrodzonego guza. Nie wracał do zdrowia, miał zawroty głowy, tracił czucie, chodził o kulach. Okazało się, że to nowy, większy jeszcze nowotwór. Usunięto go podczas czwartej operacji, wycinając jedną czwartą mózgu. Dominik doznał paraliżu lewej strony ciała. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Po każdej operacji ból nie do wytrzymania. Gryzłem wargi i ręce, żeby go nie czuć. Męczyły mnie koszmary. W dzieciństwie prześladował mnie obraz piekła Hieronima Boscha, teraz otwierałem oczy i widziałem pełzające po ścianach boschowskie upiory - cicho wyznaje Dominik. Ostatni nowotwór, o którym dowiedział się w listopadzie 2006 r., był nieoperowalny, na pniu mózgu. Lekarze stwierdzili, że ma 3 tygodnie życia. - Nie bałem się śmierci, to chwila. Trudniej jest żyć, walczyć. Czułem gniew do lekarzy. Jakie mają prawo odbierać mi nadzieję? Czy są Bogiem? Czułem w sobie niesamowitą energię. Jej źródło było w muzyce. Przecież każde uczucie potrafiłem przetworzyć na dźwięk wiolonczeli. Będę walczył! Nie jestem w przedsionku śmierci, tylko w przedsionku życia. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominik dużo czytał o metodzie wizualizacji i postanowił ją zastosować. Ale ból nie ustępował. Przypomniał sobie wtedy o terapeucie Martinie Buschu ze Schwarzwaldu. Pojechał do niego, choć poruszał się już na wózku. - Martin spytał o moje wizualizacje. Odpowiedziałem, że "rozbijam" nowotwór. Wtedy uświadomił mi, że niszczenie nic nie zmieni. Jeśli ciągle o czymś myślimy, to się do tego zbliżamy. Trzeba się skupiać na pragnieniach. Czyli w moim wypadku nie na niszczeniu, lecz na tworzeniu nowych komórek w mózgu. Busch tłumaczył, że najważniejsze jest, żeby system immunologiczny zaczął działać prawidłowo. Wtedy będzie sobie radził z wyłapywaniem i niszczeniem komórek nowotworowych. - Rozpocząłem nowe wizualizacje. Po jakimś czasie zrobiono badania i okazało się, że nie mam guza. To był cud! Przekonałem się, ile może zdziałać wiara i jak potężną moc ma podświadomość. Całe nasze życie kreowane jest przez podświadomość. Może nam służyć, jeśli potrafimy się z nią skontaktować. Mnie się udało! Dlatego żyję! - Dominik podnosi głos. - Na ostatnim rentgenie widać, że pooperacyjna czeluść w moim mózgu się wypełnia. Są tam już nowe komórki. Dlatego mogę chodzić i w części ruszać ręką. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominik wciąż jeździ do Schwarzwaldu do Martina Buscha. W Polsce nie ma takich terapeutów. - Rehabilitacja u mnie nie ma sensu. Martin, zamiast niej, proponuje kreację - tworzenie nowych połączeń nerwowych. Nie odtwarzanie, ale budowanie innych schematów działania. To bardzo wyczerpujące - dodaje. Właśnie u Buscha zaczął chodzić bez laski, jeździć na trzykołowym rowerze. Może teraz uda się uruchomić jego lewą rękę? Dominik denerwuje się, kiedy poruszam ten temat. - Ja o niej nie myślę, bo uświadomiłem sobie, że dopóki będę pragnął mieć ją sprawną, nie będę szczęśliwy. Nie jest mi potrzebna. Oczywiście będzie łatwiej, jeśli będę mógł lewą ręką się ubierać. Zasuwanie suwaka wymaga prawdziwej wirtuozerii, ale bez tej ręki uczę, gram. Nie chciałbym być tym człowiekiem co kiedyś, z kompleksami wynikającymi z mojego nieświadomego rozwoju. Przez katastrofę narodziłem się na nowo. Musiałem spaść z wysoka, żeby zacząć się wspinać, ale już na zupełnie inny szczyt. Kiedyś rozmawiałem z Kristianem Zimmermanem i on mi radził: "Spójrz na to tak: może gdybym nie został pianistą, byłbym szczęśliwszy?" Obruszyłem się, bo przecież jest jednym z najlepszych solistów na świecie. A on na to: "Oczywiście, jestem zadowolony, ale ty masz szansę - możesz sprawdzić, czy robiąc coś innego, jesteś równie szczęśliwy lub szczęśliwszy". Teraz widzę, że miał rację. Kto wie, czym jeszcze się zajmę w życiu... - dodaje. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Studio Koncertowym Polskiego Radia publiczność stoi, klaszcze i płacze. Muzycy Polskiej Orkiestry Radiowej też. Dominik Połoński ze statuetką Fryderyka w dłoni ze wzruszenia nie może wydobyć głosu. - To mój pierwszy koncert po czterech latach. Pierwszy raz publicznie wziąłem wiolonczelę do ręki. Musiałem wykreować się na nowo. Nie wiedziałem, jak zareaguje publiczność. Czy mnie zaakceptuje? Czy zrozumie nowe środki wyrazu? Okazało się, że wielu z tych, którzy byli na moich koncertach, teraz płakało. Potem usłyszałem, że nigdy jeszcze nie przeżyli takich intensywnych muzycznych doznań. Wychodząc na scenę pierwszy raz, poczułem, że pękł za mną cień kaleki, cień człowieka, który był sparaliżowany. Małgorzata Szamocka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przemysław Mańka
Skradnij mnie szeptem Szepnij a stanę się majem o każdej porze roku kwitnąc dla ciebie wszystkimi zapachami dotyku i będę rósł w tych oczach codziennie rodząc uśmiech na wiosennym niebie by kraść cię pocałunkami spójrz kiedy noc pozwala grać spokojnie świerszczom muzykę rozpalającą całą miłość na niebie by dryfujący szum morza uniósł księżyc na splecione ciała z bluszczowym uczuciem a my staniemy się przypływem namiętnych słów dotyków i drgań serc witając rozpalonymi oczami kolejny wschód słońca P.Mańka (nie Maniek) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! --Bóg nie żąda od nas sukcesu w każdej dziedzinie, lecz wierności. Jakkolwiek piękna będzie nasza praca, nie przywiązujmy się do niej. Bądźmy gotowi zrezygnować z niej w każdej chwili, nie tracąc pokoju ducha. --Jestem świadoma, że jesteśmy maleńką kroplą w wielkim oceanie nędzy i cierpienia, ale jeżeli nie byłoby tej kropli, to ludzkie cierpienie i nędza byłyby jeszcze większe... MATKA TERESA Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Człowiek przede wszystkim Nazin Hikmet Nie żyj na tej ziemi jak ktoś obcy, jak turysta na łonie natury. Żyj na tym świecie jak w domu Ojca: ufaj ziarnu, ziemi, morzu, lecz przede wszystkim zaufaj człowiekowi. Kochaj chmury, maszyny, książki, lecz przede wszystkim kochaj człowieka. Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia, lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka. Raduj się dobrami za ziemi ciesz sie cieniem i światłem, raduj się każdą porą roku, lecz przede wszystkim raduj sie tym, że jest człowiek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moc czynu Pierre Guilbert Jeżeli wierzysz, że uśmiech silniejszy jest niż broń, Jeżeli wierzysz w moc otwartej dłoni, Jeżeli wierzysz, że to, co ludzi jednoczy ważniejsze jest od tego, co ich dzieli, Jeżeli wierzysz, że odmienność jest bogactwem, a nie zagrożeniem, Jeżeli umiesz patrzyć na drugiego z odrobiną miłości, Jeżeli przedkładasz nadzieję nad podejrzliwość... Jeżeli sądzisz, że to raczej do ciebie należy pierwszy krok, Jeżeli spojrzenie dziecka potrafi jeszcze rozbroić twoje serce, Jeżeli umiesz cieszyć się radością twego sąsiada, Jeżeli niesprawiedliwość godząca w innych budzi twój sprzeciw, Jeżeli obcokrajowiec to dla ciebie brat, który jest ci dany, Jeżeli z miłości umiesz poświęcić innym trochę czasu, Jeżeli umiesz przyjąć czyjąś przysługę, Jeżeli dzielisz się chlebem i potrafisz dodać doń okruchu twego serca, Jeżeli wierzysz, że przebaczenie ma większą moc aniżeli zemsta. Jeżeli umiesz cieszyć się radością i szczęściem innych, Jeżeli możesz wysłuchać nieszczęśnika, który zabiera ci czas i obdarzyć go uśmiechem, Jeżeli potrafisz przyjąć krytykę, wykorzystać ją, a nie szukać obrony siebie, Jeżeli szanujesz poglądy innych... Jeżeli dla ciebie drugi jest przede wszystkim bratem, Jeżeli gniew jest dla ciebie słabością, a nie oznaką siły, Jeżeli wolisz ponieść szkodę, aniżeli kogoś skrzywdzić, Jeżeli nie zgadzasz się, by po tobie był potop, Jeżeli stajesz po stronie biednych i uciśnionych, nie uważając się za bohatera, Jeżeli wierzysz, że w dyskusji jedynie miłość ma głos. Jeżeli wierzysz, że pokój jest możliwy ... wtedy nadejdzie pokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los. Bowiem każdego dnia wraz z dobrodziejstwami słońca Bóg obdarza nas chwilą, która jest w stanie zmienić to wszystko, co jest przyczyną naszych nieszczęść. I każdego dnia udajemy, że nie dostrzegamy tej chwili, że ona wcale nie istnieje. Wmawiamy sobie z uporem, że dzień dzisiejszy podobny jest do wczorajszego i do tego, co ma dopiero nadejść. Ale człowiek uważny na dzień, w którym żyje, bez trudu odkrywa magiczną chwilę. Może być ona ukryta w tej porannej porze, kiedy przekręcamy klucz w zamku, w przestrzeni ciszy, która zapada po wieczerzy, w tysiącach i jednej rzeczy, które wydaja się nam takie same. Ten moment istnieje naprawdę, to chwila, w której spływa na nas cała siła gwiazd i pozwala nam czynić cuda. Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. Magiczna chwila dnia pomaga nam dokonywać zmian, sprawia, iż ruszamy na poszukiwanie naszych marzeń. I choć przyjdzie nam cierpieć, choć pojawią się trudności, to wszystko jest jednak ulotne i nie pozostawi po sobie śladu, a z czasem będziemy mogli spojrzeć wstecz z dumą i wiarą w nas samych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biada temu, kto nie podjął ryzyka. Co prawda nie zazna nigdy smaku rozczarowań i utraconych złudzeń, nie będzie cierpiał jak ci, którzy pragną spełnić swoje marzenia, ale kiedy spojrzy za siebie – bowiem zawsze dogania nas przeszłość – usłyszy głos własnego sumienia: „A co uczyniłeś z cudami, którymi Pan Bóg obsiał dni twoje? Co uczyniłeś z talentem, który powierzył ci Mistrz? Zakopałeś te dary głęboko w ziemi, gdyż bałeś się je utracić. I teraz została ci jedynie pewność, że zmarnowałeś własne życie.” Biada temu, kto usłyszy te słowa. Bo uwierzył w cuda, dopiero gdy magiczne chwile życia odeszły na zawsze. Paulo Coelho Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę ! Nasze dzieci na nas patrzą Pino Pellegrino Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy mówimy o wodzie, a pijemy wino. Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy mówimy, że wielbimy pokój, a potem się o bzdurę kłócimy z sąsiadem. Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy mówimy, że kochamy ich matkę, a potem wrzeszczymy na nią, bo nie smakuje mi kotlet. Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy mówimy o ochronie środowiska, a potem rzucamy na ziemię papierosa. Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy w niedzielę idziemy do kościoła, a wracając kłócimy się o jakiś drobiazg. Nasze dzieci na nas patrzą, kiedy mówimy, że w życiu ważna jest tylko miłość, a potem patrzą na seks i pieniądze. Nie zapominajmy o milczącym spojrzeniu naszych dzieci i o ich cichym sądzie, który nas może ocalić od wielu nikczemności. Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wzbij się wysoko Autor nieznany Gdy ktoś obedrze nas z piór sensu życia... połamie skrzydła wolności i radości... czujemy się jakby wszyscy odeszli... jakbyśmy zostali sami... pośrodku mroku i ciszy... wśród własnych krzyków i łez... lecz nie zapominajmy o tym co nadal mamy... o ludziach co nadal nas kochają... potrzebują... o miejscach wciąż na nas czekających... i o tym ile jeszcze pięknych rzeczy się wydarzy... ile lotów wśród błękitów i promieni słońca... Więc każdego ranka spróbujmy choć na chwilkę unieść się w górę... oderwać się od ziemi i zatopić w wolności... Gdy skrzydła nas wciąż bolą... nie bójmy się poprosić o pomoc... jeśli będziemy czegoś naprawdę pragnąć... osiągniemy to wcześniej niż się spodziewaliśmy... A więc odkurzmy nasze szydła z pyłów bolesnych wspomnień... nabierzmy wiatru nadziei... poczujmy ciepło promyka wiary i wzbijmy się wysoko... wysoko w błękicie zatopmy nasze ręce... otulmy chmury marzeń... i z podniesioną głową lećmy ku słońcu... naszemu największemu marzeniu... ...nawet gdy oznacza ono tyle co dla Ikara...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doskonały przez cierpienia Poems of Dawn Bóg nigdy nie zesłałby ci ciemności, gdyby wiedział, że światłość będzie ci służyć. Lecz nie lgnąłbyś do Jego Opiekuńczej dłoni gdyby twa droga zawsze jasna była. Nie dbałbyś, by kroczyć wiarą, gdybyś zawsze mógł chodzić widzeniem. Prawda to, że On zsyła ci wiele udręk, napawa twe serce smutkiem i na biedną, strudzoną twą głowę nakłada koronę cierniową On wie, jak niewielu w ogóle osiągnęłoby Niebo gdyby ból nie przywiódł ich tam. Tak więc zsyła ci oślepiającą ciemność i piec ognisty siedmiokroć rozgrzany Jedyna to droga, wierz mi, byś pozostał u jego stóp. Łatwo bowiem zbłądzić, gdy życie staje się gładkie i przyjemne. Dlatego wtul swoją dłoń w Jego Ojcowską dłoń i śpiewaj po drodze, jeśli możesz. Twa pieśń pocieszy może kogoś, czyja odwaga opada Jeśli zadrżą ci usta przy pieśni, tym więcej będzie Bóg cię miłował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×