Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Rekin_Gustaw

Poszukiwania małżonki.

Polecane posty

Psełdonimku, po prostu muszę się wpisać na Twoim topiku :D Powodzenia :p i mówię to szczerze :D Twój Szarlatan na moście :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _mara
no i jak poszukiwania ? bo kandydatek jakoś mało ...czy tylko mi się tak wydaje ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak mi się eh powiedziało.. dziwny ten dzień jakiś, nawet się niezorientowałam że już tak późno jest..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciekawe czemu sie 2 razy "ehło" i to o różnych godzinach.. ja sobie chyba hasło zmienie.. bo jakieś dziwactwa się wyczyniają..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzycie óczóciowe
Nijak, ona30. Nie jest łatwo znaleźć małżonkę dzisiaj. Już chyba kobiety niemal zapomniały, co oznacza pojęcie małżonki. Teraz się mówi o partnerkach. A ja poszukuję żony, nie partnerki. Kobiety także nie oczekują od mężczyzny, żeby był u ich boku mężem. NIe chcą mężów. Chcą partnerów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzycie óczóciowe
Bo widzisz, p. Justynaaaa, kiedy ja jestem osobnikiem nie działającym logicznie. Im bardziej parzy, tym głębiej i wytrwalej pakuję łapę w ogień. Z uśmiechem na twarzy. I co z tego, że będą kłopoty? Nie posiadanie zakochanej małżonki to także jakieś kłopoty. Jeśli nie rzeczywiste, to wymyślone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzycie óczóciowe
Przypominam od dawna, Ryba, ale tyle to daje, co tłuczenie łbem o beton. Gdyby zliczyć wydatkowaną przeze mnie na to przypominanie-tłuczenie energię, z całą łatwością szłoby nią skruszyć w drobny mak ośmiometrowe ściany schroni Adolfa Hitlera w Wolfschanze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale wiesz, (to) forum jest dość specyficzne. I leniwe. (hmm, w zasadzie to \"specyfika\" większości obecnego, zwłaszcza młodego społeczeństwa - lenistwo) I trzeba przypominać wciąż od nowa. Nieustająca edukacja. Ale wiesz, może warto? A nuż znajdzie się pojętna uczennica? Której dotychczasowe \"studia\" jednak nie odpowiadają? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justynaaaa, to może zdefiniuj najpierw pojęcie \"partnerki\" i \"niewolnicy\". :-P :-P :-P Już wiele razy pytałam, co oznacza dla różnych osób słowo \"partner\" (Pseudonimie, Ciebie też pytałam, ale nigdy nie uzyskałam odpowiedzi ;-) ), bo wielu o nie kruszy kopie, ale nikt tego nigdy nie zdefiniował. A może wszyscy używają po prostu różnych słów, mając na myśli to samo? Ha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzycie óczóciowe
Mylisz się. Mężczyzna, którzy poślubia kobietę, biorąc ją sobie za żonę, nigdy nawet nie pomyśli, żeby ją w jakikowliek zniewolić, p. Justynaaaa. Że w życiu wypada inaczej, cóż, a iluż facetów wie, co oznacza kochać kobietę-żonę? Nie po to się mężczyzna wiąże z kobietą-żoną, żeby ją w czymkolwiek sobie poddawać. On bierze sobie kobietę za żonę, żeby ją uszczęśliwić, a nie zrobić z jej życia koszmar. Pamiętaj, p. Justynaaaa, chwałą mężczyzny jest szczęście jego kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzycie óczóciowe
Nie tylko "to" forum, Ryba, jest leniwe i specyficzne. Człowiek jest z natury leniwy i specyficzny. Znacznie bardziej skłonny do bicia się w cudzą pierść, celem zapewnienia sobie cwanego wytłumaczenia własnych błędów i niedoskonałości. Najlepiej i najprościej zwalić na drugiego. Grunt, to spokojny własny sen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm, z tego wynika, że jestem dramatycznie niedzisiejsza. :-0 Pobicie kogośw jego pierś za własne błędy oraz \"zwalenie\" na niego odpowiedzialności za moje niepowodzenia w żadne sposób nie gwarantuje mi spokojnego snu. Wręcz przeciwnie. :-0 Ale nadal migacie się niczym lampki choinkowe, ale żadne z Was nie odpowiedziało, co rozumie pod pojęciem \"partnerki\". ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na dobry początek: \"partnerstwo\" nie oznacza równorzędności we wszystkim\". Wcale nie oznacza, że trzeba ręka w rękę prać pieluchy, gotować obiad i skręcać meble tudzież malować płot. :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzycie óczóciowe
Proszę bardzo, Ryba. "Partner" jest elastycznym pojęciem, określającym osobę (płeć jest zupełnie nieistotna), dla wspólnego realizowania różnorakich przedsięwzięć. Pojęcie partnerstwa zakłada domyślnie równe prawa i równe obowiązki. Chyba że umowa partnerska stanowi inaczej. W ogóle, porządna umowa, to podstawa, układu partnerskiego. Wszelkiego rodzaju nieporozumienia wynikają przede wszystkim z ułomnosci umowy. Główne cechy partnerstwa: 1. Być partnerem można przez pewien z góry ustalony okres. Może ten okres nie być ustalony z góry, jednak partner może najlegalniej w świecie umowę rozwiązać w najdogodniejszym dla siebie momencie, nie oglądając się na drugiego partnera (pozostałych partnerów). 2. Wynikające z powyższego implikacje powodują, że partnerstwo nie jest instytyucją raz na zawsze, "aż do śmierci", zatem zupełnie się nie nadaje do definowania związku pomiędzy kobietą i mężczyzną. 3. Umowa partnerska jest oparta o jakieś tam ustalenia. Partnerów obowiązuje lojalność, ale tylko w zakresie i przedmiocie opisanych wspólną umową. Zaś warunki umowy są oparte na mocno niedoskonałych przepisach - powiedzmy ogólnie - różnych przepisów prawa. 4. Niestety, skoro przepisy są kulawe i pokręcone, a ludzka natura ułomna, stąd tak wiele oszukaństwa w "partnerskiej" współpracy. Wystarczy, że trafi się "partner" mający w nosie wszelkie zasady moralne. Wystarczy, że zdarzy się cwaniak, co to bez skrupułów nabije partnera w butlę. Nie koniecznie nawet w sposób prosty łamiąc warunki umowy. Reasumując, Ryba, ludzie są skazani na siebie. Tworzą społeczeństwo, które musi funkcjonować wg pewnych zasad. Jedną z tych zasad jest zasada partnerstwa. Ale zasady te są mocno niedoskonałe, tak samo jak ludzie. "Partnerstwo" dla określania związku kobiety z mężczyzną nie powinno mieć zastosowania. Mi się zawsze wydawało, że żeby związek powstał i trwał, po prostu potrzebna jest zwykła miłość. O ile, oczywiście, miłość jest czymś, co można określić zjawiskiem "zwykłym". Oszustwo. Brak umocowania w normach moralnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzycie óczóciowe
Proszę bardzo, Ryba. "Partner" jest elastycznym pojęciem, określającym osobę (płeć jest zupełnie nieistotna), dla wspólnego realizowania różnorakich przedsięwzięć. Pojęcie partnerstwa zakłada domyślnie równe prawa i równe obowiązki. Chyba że umowa partnerska stanowi inaczej. W ogóle, porządna umowa, to podstawa, układu partnerskiego. Wszelkiego rodzaju nieporozumienia wynikają przede wszystkim z ułomnosci umowy. Główne cechy partnerstwa: 1. Być partnerem można przez pewien z góry ustalony okres. Może ten okres nie być ustalony z góry, jednak partner może najlegalniej w świecie umowę rozwiązać w najdogodniejszym dla siebie momencie, nie oglądając się na drugiego partnera (pozostałych partnerów). 2. Wynikające z powyższego implikacje powodują, że partnerstwo nie jest instytyucją raz na zawsze, "aż do śmierci", zatem zupełnie się nie nadaje do definowania związku pomiędzy kobietą i mężczyzną. 3. Umowa partnerska jest oparta o jakieś tam ustalenia. Partnerów obowiązuje lojalność, ale tylko w zakresie i przedmiocie opisanych wspólną umową. Zaś warunki umowy są oparte na mocno niedoskonałych przepisach - powiedzmy ogólnie - różnych przepisów prawa. 4. Niestety, skoro przepisy są kulawe i pokręcone, a ludzka natura ułomna, stąd tak wiele oszukaństwa w "partnerskiej" współpracy. Wystarczy, że trafi się "partner" mający w nosie wszelkie zasady moralne. Wystarczy, że zdarzy się cwaniak, co to bez skrupułów nabije partnera w butlę. Nie koniecznie nawet w sposób prosty łamiąc warunki umowy. Reasumując, Ryba, ludzie są skazani na siebie. Tworzą społeczeństwo, które musi funkcjonować wg pewnych zasad. Jedną z tych zasad jest zasada partnerstwa. Ale zasady te są mocno niedoskonałe, tak samo jak ludzie. "Partnerstwo" dla określania związku kobiety z mężczyzną nie powinno mieć zastosowania. Mi się zawsze wydawało, że żeby związek powstał i trwał, po prostu potrzebna jest zwykła miłość. O ile, oczywiście, miłość jest czymś, co można określić zjawiskiem "zwykłym".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzycie óczóciowe
Ryba, Ty jesteś mocno niedzisiejsza. Pisałem Ci to niejednokrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzycie óczóciowe
Zależy, p. Justynaaaa. Ja miałbym obawy, co do zachowania "partnera" życiowego. Zdecydowanie bardziej na miejscu byłoby określenie "towarzysz (towarzyszka) życia", jakkolwiek słowo "towarzysz" z wiadomych powodów histroycznych wywołuje w moim sercu pewne mdłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, no czyli mam przynajmniej już pewną jasność. Handlowo i prawnie faktycznie \"partnerstwo\" oznacza także dla mnie to, co opisałeś. W przypadku związku między ludźmi, z tym także i przede wszystkim małżeństwa, \"partnerstwo\" to dla mnie nic innego tylko (znów źle zabrzmi :-0 ) \"współudział\". Współtworzenie, współodpowiedzialność, współpraca. Słowem, współmiłość. I w tym sensie małżonkowie powinni być \"partnerami\". Tylko i aż w takim. No, towarzysz/ka to też dobre określenie. Wdzięczne. Jeśli się powróci do jego pierwotnego znaczenia. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzycie óczóciowe
Owszem, p. Justynaaaa. To bardzo piękne, niestety, żadko już używane słowo. Oblubieniec i oblubienica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzycie óczóciowe
Ryba, ale po co komplikować rzeczy oczywiste. Czy człowiek, który kocha inną osobę, może choć przez chwilę pragnąć czegoś innego, jak jego dobra i szczęścia? Podobnie jest zresztą przyjaźnią. Czy jeśli mężczyzna kocha swoją kobietę, odmówi jej czegokolwiek, co przyczynia się do jej szczęścia? Przecież przez to nie stanie się bardziej niemęski. Otwrotnie, jego męskość będzie wzrastać. Jest oczywistą sprawą, że żadna ze stron w związku nie powinna w żaden sposób dominować i wykorzystwać drugiej strony. Ale, skoro mówię "kocham cię", to o żadnym "niepartnerstwie" nie może być mowy. Osoba przeze mnie kochana ma prawo całkowicie mi zaufać i zawierzyć. W miłości nie ma miejsca na nieufność i podejrzliwość. Koło się zamyka, Ryba. Wracamy do pojęcia miłości. Ty akurat dobrze wiesz, co mam na myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czy jest miejsce na wyczerpanie i zmęczenie? I co, jeśli kochana osoba nie jest w stanie nas podnieść, mimo najszczerszych chęci, z uwagi na własne ułomności? Z tym pytaniem Was pozostawiam, udając się na spotkanie z uciążliwymi panami. PS. Cieszę się, JB. Naprawdę. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e-saszka
Krótko, p. Justynaaaa: dla mnie określenie "partnerstwo" w odniesieniu do związku pomiędzy kobietą i mężczyzną jest nieporozumieniem. Dlatego zwalczam jak mogę jego stosowanie, ponieważ niczego nie wyjaśnia, wręcz odwrotnie, zaciemnia i komplikuje sprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e-saszka
Jest miejsce na wszystko, Ryba. Na zmęczenie, na zniechęcenie, na chorobę a nawet upadki. Człowiek nie jest aniołem. Dlatego się go kocha, pomimo tego, że nim nie jest. Jest więc miejsce na wszystko. Ale najważniejsze jest to, iż kochanie drugiego człowieka (kobiety), ale takie prawdziwe kochania, daje kochającemu ogromne pokłady szczęścia. Tylko jakoś tak ludzie nie chcą sobie tego uświadamiać, nastawieni na "miłość biorącą". JŻ - ja także. Bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e-saszka
:-) Nie jest to idealizowanie, p. Justynaaaa, ale szukanie istoty, albo lepiej powiedziawszy, właściwej natury zjawiska. Wyznaje sobie miłość dwoje ludzi. Czy jeśli powiesz Twojemu mężczyźnie: "kocham cię", wyobrażasz siebie, w sytuacji zdrady? Nie sądzę. Piszesz o ułomnościach i ludzkich przywarach. One są w nas. Przypomnij sobie: Piotr zapewniał Jezusa o swojej bezprzykładnej wierności a w parę godzin później publicznie wyparł się z nim jakiejkolwiek znajomości. Czy Jezus przez to przestał go kochać? Z ludzka się sprawie przypatrując możemy powiedzieć "miał". Piotr pod wpływem strachu zerwał "umowę parnerską". Z tego też punktu widzenia Jezus miał pełne prawo, żeby poczuć wobec niego, naajdelikatniej mówiąc - odrazę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×