Gość dom9 Napisano Kwiecień 16, 2011 witam wszystkich czytam waszych historii i naprawdę współczuje mój mąż miał 29 lat zmarł 7 tygodni temu chorował na nietypowego raka rok czasu, byliśmy wyjątkowym małżeństwem znajomi mówili że z nami jest coś nie tak nigdy się nie kłóciliśmy rozmawialiśmy godzinami, jak zachorował nasza córeczka miała 8 miesięcy wyjechaliśmy do męża bez znajomości języka bez rodziny bo leczył się za granicą . było czasami ciężko ale mimo tego bólu w sercu nigdy ani ja ani on nie poddaliśmy . Płakaliśmy wspólnie 2 lub 3 razy przez ten czas choroby nigdy mi nie pozwalał, powtarzał że siłe dostaję dzięki naszemu uśmiechowi. Byłam przy nim pogodna radosna tak jak nasza córeczka łapaliśmy każdą chwilę spędzoną razem bylam codziennie w szpitalu jak odważyłam sie po 2 miesiącach jechać autobusem potem szlam z niunia około 20 minut i byliśmy razem. przez ten rok czasu bylismy nierozłaczni mąż był naprawdę moja druga połówka jabłka był idealny. był jeden dzien gdzie wiedzielismy diagnozę to był czas na rozmowę o śmierci jak wszystko ma wyglądać jak ma być ubrany i jakie ma życzenia była to strasznie trudna rozmowa prosił abym to spisała na kartce i on podpisał aby nikt mi się nie wtrącał jak umrze. Powiedzieliśmy sobie wszystko mąż w noc przed śmiercią już nie mógł wytrzymać z bólu powiedział do mnie kochanie musisz mnie juz puścić już naprawdę nie mogę i ja sie zgodziłam. i tu mam żal do siebie żę moze jakbym się nie zgodziła. zmarł rano w moich ramionach ścisnąl mnie za ręke i poleciala mu łza. jak chcial ja wszystko zrobiłam ogoliłam go umyłam ubrałam sama mi tylko pozwalał na opieke nad sobą . po smierci było dziwnie czulam jego obecność zapach smierci obiecal że będzie z e mną do moich urodzin bo za 6 dni mialam urodziny wieczorem w urodziny już tego nie czułam. teraz jestem w dziwnym stanie nie potrafię płakać i złoszczę się jak to ktoś robi gdy patrzy na mnie. Czuje na pewno gniew , gniew na Boga. może jednak lepiej jak sie powie wszystko pożegna ale nie da sie przygotować wydaje mi się że ja nadal czekam jak wejdzie do pokoju nie dopuszczam mysli że nie wróci nawet chodząc na cmentarz rozmawiam i śmieje się do niego czuje że jest z nami cały czas Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
krhr2010 0 Napisano Kwiecień 17, 2011 Witam serdecznie... Kochani jak wiosna wpływa na Was? Mnie tak cholernie dobija!! Wszyscy w około się cieszą, a ja nie mogę powstrzymać łez... Tęsknota nie zna granic... Pozdrowionka Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dom9 Napisano Kwiecień 19, 2011 witam a jednak święta uświadamiają mi że go nie ma nasza córeczka na pewno by poszła z koszyczkiem z tatusiem jestem w kiepskim stanie zaczęłam płakać i to nie dobrze, bo nie mogę sobie na to pozwolić, bo gdy plącze nie mogę w miarę normalnie funkcjonować mieszkam sama z córeczką więc muszę być dla niej. muszę ten czas jakoś przebrnąć. dziś minęło 9 tygodni, tęsknię strasznie że aż boli. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ksdnsjanfkjl Napisano Kwiecień 19, 2011 bardzo Wam wszystkim współczuję... To strasznie smutne... aż w gardle ściska i łzy same do oczu się cisną... Moja koleżanka z pracy straciła męża i została sama z dwójką małych dzieci. Nie potrafiła o wypadku powiedzieć córce (mała jest w 2 kl. podstawówki) i wywiozła ja do znajomych żeby móc przygotowac się do rozmowy... Było przed dniem ojca i malutka czekała na tatę z kwiatkiem i laurką - nie miała pojęcia, że jego od 2 dni nie ma wśród żywych... Kuzynka mojej przyjaciółki wróciła z wakacji - pracowała jako nauczycielka. Pierwszy dzień w pracy a jej oko zaczyna puchnąć. Zwolniła się do lekarza. Za dwa dni leżała na onkologii z okiem powiększonym do rozmiarów drugirj głowy... Przerzuty... Mąż robi co może - ściąga czarodziejów i cudowne eliksiry z USA... Nic nie pomaga... Anita odeszła w ciągu dcwóch miesięcy odkąd dowiedziała się o chorobie. To już dwa lata a jej mąż wciąż jest wrakiem i dziećmi zajmuje się babcia, bo on nie jest w stanie zapewnić im takiej opieki jaką potrzebują... Nie zawsze więc tragedia dotyka tylko silnych... Wiem jedno - trzeba być silnym - dla dzieci, dla siebie... Źle jest rozpamiętywać, myśleć co byłoby gdyby... lepiej w pierwszym okresie nie oglądac zdjęć... Takie wspomnienia bolą zbyt mocno... Wiem, że to trudne ale trzeba wspominac tylko dobre spędzone wspólnie chwile, zabawne sytuacje. Nie wolno rozpamiętywac wypadku i traumatycznego zdarzenia. Jestem pracownikiem socjalnym - często widzę ludzkie tragedie. Pamiętajcie - człowiek jest przegrany kiedy się podda. Świat pomimo tego co sie stało, kręci się - drań nie zatrzymał się ani na chwilę a my musimy za nim nadążać... Trzeba na nowo odnaleźć sens życia, postawić sobie nowe cele... Znajoma po stracie męża (zginął na budowie) postanowiła spełnić ich wspólne marzenie... Wybudowała dom - pieniądze miała z odszkodowania (jej mąż pracował w wielkiej fińskiej firmie budowlanej) - powiedziała kiedyś, że mąż spełnił to ich marzenie i to była ostatnia rzecz jaką zrobił dla niej oraz córeczki... ten dom to dar anioła... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
krhr2010 0 Napisano Kwiecień 26, 2011 Do Niuniek Jak sobie radzisz, nie odzywasz się- mam nadzieję, że jeszcze jesteś wśród nas... Jak powrót do pracy? U mnie katastrofa! Wszystko oddałabym aby być z ukochanym:* Każdego dnia przekonuje się jak nie ma sensu życie bez niego... ahhhh czemu to się tak szybko skończyło? Oszaleje... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
smuti111 0 Napisano Kwiecień 27, 2011 Moi drodzy, bardzo Wam wszystkim współczuję i brak mi słów na to żeby Was jakoś pocieszyć. Jeśli mogę choć odrobinę pomóc i ulżyć cierpieniom to polecam przeczytać książkę Tomasza Kempis" O naśladowaniu Chrystusa". Z góry zapowiadam, że to nie jest książka wyłącznie dla wierzących w Boga, a jeśli i tacy są wśród Was(choć niewierzącym też może rozwieje wątpliwości) wpiszcie w google- Czas rozstania.Żałoba- to materiały informacyjne Zgromadzenia Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych. Ja też jestem pogrążona w żałobie i po przeczytaniu książki i tego tekstu jest mi łatwiej zrozumieć pewne kwestie, odrobinę mi ulżyło.Mam nadzieję że i Wam pomogę. Trzymajcie się Kochani. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiagie 0 Napisano Kwiecień 27, 2011 kochane, współczuję i trzymam za was bardzo mocno kciuki... :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Anikas 0 Napisano Kwiecień 28, 2011 Czytam to forum i chcę coś powiedzieć. Proszę tylko po mnie nie jechać, bardzo Wam współczuję, serce się kraja czytając Wasze posty. Chcę tylko napisać, że czytałam książkę "Wędrówkę dusz" Newtona. To człowiek, który przeprowadzał hipnozy (lekarz) i opisał badane przypadki w książce. Mianowicie po wielu latach badań stwierdził, że człowiek ma kilka wcieleń, żył już poprzednio, i sam wybiera sobie to aktualne życie. Często bardzo bolesne życie. Powodem takich wyborów jest chęć naprawienia błędów z poprzednich żyć, a także chęć nauki i doświadczenia cierpień, które czasami sprawialiśmy innym. Nie wiem jak jest naprawdę, ale może to jest jakieś wytłumaczenie, a może żadne. W tej książce jest wiele ciekawych rzeczy, np też to, że mąż czy żona to są osoby współpracujące z nami w tym życiu i spotkają się w przyszłym duchowym życiu napewno... Trochę to przypomina mi wspomnienia ludzi po śmierci klinicznej, że widzą swoich mężów, dzieci, dziadków, którzy czekają tam na nich, ale mówią że jeszcze jest za wcześnie i muszą wracać, żeby na ziemi coś dokończyć Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Anikas 0 Napisano Kwiecień 28, 2011 Newton zastanawiał się właśnie dlaczego jedni mają wszystko, pieniądze, szczęście, sławę, a inni cierpią biedę, głód itp...no i doszedł do wniosku, ze wybór tych "żyć problemowych" ma cel rozwinięcia się duchowego, ponieważ każda dusza chce dotrzeć do stwórcy i się z nią zjednoczyć.., Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Anikas 0 Napisano Kwiecień 28, 2011 z nim, przepraszam. Trzymajcie się. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam. Ale może to jest spojrzenie na problem z drugiej strony, a przede wszystkim daje nadzieję na pewne spotkanie ze swoimi towarzyszami, którzy wcześniej niż my zakończyli swoje życie ( pewnie spełniając w nim wszystko co potrzebne)... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Anikas 0 Napisano Kwiecień 28, 2011 Mnie pewien człowiek zwolnił z pracy po paru latach i czasami zastanawiam się czy ja może komuś odebrałam zarobek, pracę w poprzednim życiu...i muszę teraz przeżyć to samo co ktoś przeżył...dziwny jest ten świat. Nigdy do końca się nie dowiemy, ale są czasami takie chwile, że człowiek się zastanawia dlaczego??? właśnie ja. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kola86 0 Napisano Kwiecień 29, 2011 polecam link: http://polonistka-belfrzyca.blog.onet.pl/1,DA2010-10-23,index.html my też jesteśmy urodzone we krwi i tylko od nas zależy jak będziemy żyć, też straciłam Męża - kiedy patrzę jak uśmiecha się do mnie ze zdjęcia to wiem że chciałby żebym była szczęśliwa - walczę właśnie dla Niego bo wiem że jest przy mnie i wspiera mnie - dał mi siebie ale nie w postaci dziecka - siebie jako dobrego i czułego człowieka, dał mi miłość i to jest najważniejsze - Jego cząstka żyje we mnie - sprawił cud że kocham, że jestem tu, że się nie załamałam wiem też że chciał mnie uszczęśliwić - dlatego teraz powolutku siępodnoszęi staram się biec przez życie bo jest krótkie i mam nadzieję że na końcu tej drogi się spotkamy - dla mnie to czekanie jest wiecznością a tam wcale tak nie jest - to krótka chwila nie wiedziałam że kiedyś to powiem ale chcę żyć - żyję za nas oboje Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dom9 Napisano Maj 3, 2011 do kola 89 witam miło czytać że ktoś podobnie podchodzi do życia jak ja. kocham męża najbardziej na świecie i on mnie też i wiem że patrzy z góry i wymaga ode mnie abym zaczęła żyć i realizować nasze plany chciał abym spełniała swoje marzenia i abym zapewniła dobra przyszłość naszej 2 letniej córeczki. postanowiłam wyjść z domu i zacząć realizować nasze plany. idę na kurs niemieckiego i za rok chcę wyjechać do Niemiec na stałe. Mąż bardzo chciał abym aprobowała tam żyć wiem że to jest ogromny skok w życie ale jak teraz tego nie zrobię to potem wcale teraz mieszkam z rodzicami i jest mi bardzo wygodnie o nic się nie martwię ale co to za życie ,dni upływają a ja stoję w punkcie zero. mąż na pewno mi grozi że poddałam się a ja muszę walczyć o lepsza przyszłość dla niuni. w Niemczech mam wspaniałych przyjaciół którzy mi na początku pomogą.teraz tylko zależy wszystko od moich postępów i odwagi. pozdrawiam serdecznie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość młodamama22 Napisano Maj 3, 2011 dnia 30 grudnia 2010 roku zmarł mój 23 letni mąż na raka . Ostatnim jego życzeniem było abym wyszła ponownie za mąż ale nie wiem czy dam radę wiem że mam dopiero 22 lata i wspaniałego rocznego syna Nataniela i wiem że mam dla kogo żyć ale ciężko mi jest strasznie . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dom9 Napisano Maj 3, 2011 do młodamama22 witam czytałam tyle historii ale nie moglam znależć podobnej do mojej mój mąż też zmarł na raka 15 lutego ja jestem starsza bo mam 29 lat i nasza coreczka na 2 latka ale wiemy doskonale jak to jest gdy świadomość że jutro może ukochanego już nie być każdy jego inny odech traktowałam jako ostatni proszę cie jesli masz ochote to podaj mi meila albo numer na skypa chciała bym abyś mi pomogła przez rozmowę bo czujemy podobnie i przeżyłyśmy to samo. serdecznie pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość młodamama22 Napisano Maj 3, 2011 do dom9 proszę to mój e-mail zaneta.ol@interia.pl Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość młodamama22 Napisano Maj 3, 2011 dom9 mam nadzieje że się odezwiesz jeszcze dzisiaj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kola86 0 Napisano Maj 3, 2011 mam 24 lata i jestem wdową od kilku miesięcy byliśmy miesiąc po ślubie kiedy zginął mój Mąż mieliśmy wiele planów na przyszłość- można powiedzieć że na najbliższe 20 lat - byliśmy bardzo szczęśliwi i świata nie widzieliśmy poza sobą a stało się inaczej - nigdy w życiu bym nie pomyślała że coś takiego może się stać po tych wielu miesiącach przejść wiem jedno, że wszystkiego czego w życiu pragnął mój Mąż to to żebym była szczęśliwa - chciał dać mi wszystko co najlepsze kocham i zawsze będę kochać - nić już nie zrobię bo mam tylko piękne wspomnienia i wiem czym się kierować w życiu - dodaje mi siły do tego żebym walczy o siebie kiedyś przeczytałam: "Będę przy tobie zawsze, ale ty musisz żyć. Musisz być szczęśliwa, bo tylko wtedy ja będę wolny i szczęśliwy. Zrób to dla mnie." wiem że jest w tym coś Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
krhr2010 0 Napisano Maj 4, 2011 Do Kola 86 Witam:) Pewnie niestety ale rozumiem co przechodzisz, ja straciłam męża 2 miesiące i 2 dni po ślubie- koszmar! Nie umiem się z tym pogodzić. Niby mija pół roku a wszystko jest we mnie jakby wydarzyło się wczoraj. Życie jest niesprawiedliwe, ale o tym każdy wie co ma coś wspólnego z tematem tego forum. Pozdrowionka dla Was wszystkich:* Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ona.nieznajomaaa Napisano Maj 11, 2011 przez wasz topik, a wlasciwie dzieci temu topikowi, stalam sie zupelnie inna zona dla swojego meza.. codziennie wieczorem w lozku tule go a jak zasnie to poplakuje tak jakby ta noc miala byc ostatnia.. wpadam troche w schizy,,, tak bardzo go kocham, pare razy snilo mi sie ze umarl,, szczegolnie po czytaniu waszego topiku! w snie plakalam bardzo dlugo, pozniej po przebudzeniu.. ale na szczescie z placzu uspokajalam sie zawsze w jego ramionach... te sny byly straszne a to tylko sen, boze nie wyobrazam sobie jakby to mialo sie stac naprawde! a moze sie stac i za minute, ktos moze go potacic, moze miec atak serca, za sekunde moge zadzwonic do niego a on nie odbierze.. nie znamy dnia ani godziny. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
smuti111 0 Napisano Maj 12, 2011 Ona.nieznajomaaa oszczędź szczegółow jak tulisz go w łóżku. To nie forum dla Ciebie. Nikt z nas nie życzy Ci żadnej tragedii, ciesz się tym co masz, doceniaj to i żyj najlepiej jak potrafisz, ale nie pisz tak bo nas to boli. My śnimy jak ONI ożywają a nie umierają i tęsknimy za dotykiem naszych najbliższych których już przy nas nie ma i nie będzie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kola86 0 Napisano Maj 12, 2011 do siostra111 nie bądź taka surowa dla Ona.nieznajomaaa chciała nas tylko pocieszyć - niewiele osób wie jak w takiej sytuacji to zrobić - a że chociaż próbuje to jest plus - lepsze jest to niż gdyby przeszła obok i niezauważyła tego do Ona.nieznajomaaa przytulaj męża ile możesz, pokaż mu że zależy Ci na nim -zróbcie razem coś szalonego - korzystaj z tego że masz go obok Czas na nikogo nie czeka. Zbieraj wszystkie chwile, które pozostają, ponieważ są tego warte. Dziel je z wyjątkowym człowiekiem, a one będą jeszcze bardziej wartościowe. Doceń wartość każdego momentu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kola86 0 Napisano Maj 12, 2011 Śmierć nie jest końcem wszystkiego. Przeszedłem tylko do sąsiedniego pokoju... Nadal jestem sobą... I dla siebie jesteśmy tym samym, czym byliśmy przedtem. Zatem nazywaj mnie wciąż moim imieniem, mów do mnie, jak zawsze... Nie zmieniaj tonu głosu, nie rób poważnej i smutnej miny. Śmiej się, tak jak dawniej robiliśmy to razem... Uśmiechaj się, myśl o mnie, módl się za mnie... Niech moje imię będzie wciąż wymawiane, ale tak, jak było zawsze - zwyczajnie i bez oznak zmieszania. Życie przecież oznacza to samo, co przedtem, jest tym samym, czym zawsze było... Żadna nić nie została przerwana... Dlaczego więc miałbym być nieobecny w twoich myślach tylko dlatego, że nie możesz mnie zobaczyć? Czekam na ciebie bardzo blisko... Tuż-tuż... Po drugiej stronie drogi. Dzieli nas tylko czas... Bo ja już doszedłem, a ty wciąż jeszcze idziesz... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ona.nieznajomaaa Napisano Maj 12, 2011 kola 86 dziekuje ze troszke mnie obroniłas, a Ty siostra nie bedziesz mi mowila czy to forum dla mnie czy nie. Rrzucasz sie jak wesz na grzebieniu :( Kto wie! za tydzien czy za rok roniez moze bedzie to i forum dla mnie, zycie plata nam takie niespodzianki. Jedna osoba tu piekną rzecz napisala CHSESZ ROZSMIESZYC BOGA? POWIEDZ MU O SWOICH PALANCH! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa30 Napisano Maj 12, 2011 Do ona nieznajoma Siostra111 ma szczerą racje co do tego ze te forum jest nie dla ciebie i mnie rówzniez denerwuje jak to opisujesz ze tulisz sie do meza bo ja juz od pół roku tego zrobic nie moge,słabo go kochasz jak czytasz nasze histotie i snisz jak on umiera. Mnie nawet przez mysl nie przeszło za zycia meza zeby wejsc na to forum,byłam bardzo szczesliwa i codziennie starałam sie mu to okazywac, teraz mam nadzieje ze jest naszym Aniołkiem Stróżem Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość GUSAW 400 Napisano Maj 12, 2011 pozwole sobie zacytowac:"słabo go kochasz jak czytasz nasze histotie i snisz jak on umiera". Nie wiem jak pustym trzeba byc by takie glopoty wypisywac. Rozumiem ze osoby ktorym snia sie krew, smierc bliskich pozary... marzą o tym,, tak? co pusta idiotka. przepraszam ale nie moglem sie powstrzymac. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
smuti111 0 Napisano Maj 13, 2011 UUUps...chyba przeze mnie zaczynamy się tu kłócić, a nie o to mi chodziło .Ona.nieznajomaaa nie naskakuję na Ciebie i w żadnym wypadku nie chciałam tu nikogo urazić, ale jakoś tak mi się źle na sercu zrobiło jak przeczytałam to co napisałaś, w każdym razie mnie to na pewno nie pocieszyło, wręcz przeciwnie. No ale może każdy inaczej przeżywa tragedie, a zupełnie inaczej ktoś kto nie przeżył czegoś tak strasznego. Wcześniej, kiedy mąż żył nie byłam przecież obojętna na cierpienie innych i też bardzo współczułam, ale nie wiedziałam jakie słowa w takich sytuacjach są pocieszeniem, jakie słowa mogą zaboleć, urazić i czego ludzie od nas oczekują. Teraz wiem i dlatego tak zareagowałam. A pisząc, że to forum nie dla Ciebie nie miałam na myśli, że nie możesz tu wchodzić, bo ja tak chcę, tylko żebyś oszczędziła sobie myślenia o takich rzeczach. Sama napisałaś, że się schizujesz. Może właśnie po to te wszystkie złe rzeczy się dzieją żeby inni wyciągnęli jakieś wnioski i żyli lepiej. Tak więc przepraszam, że tak namieszałam, piszemy tu po to żeby się wspierać, więc niech tak zostanie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość RUSIA 999 Napisano Maj 13, 2011 Powiem tak - to forum jest dla wszystkich więc ONA NIEZNAJOMA w tym ma absolutną racje ale ... z drugiej strony, dziewczyny wylewją przed sobą swoje smutki, cierpienie, piszą jak tęsknią za męzami, za bliskimi i , ze jest im w tym źle . Dlatego nie dziw się , e zareagowały jak ty zaczynasz pisac , ze jest ci niewiadomo jak dobrze z męzem itd. Pomysl , ze im bardzo tego brakuje i nie mają tego . Nie musisz się im chwalić jak ci jest dobrze , bo one tego nie potrzebują. Ja nie straciłam nikogo bliskiego , ale na samą myśl jest mi cholernie smutno i zbieram się do płaczu. To co dopiero wy przeżywacie. Trzymam bardzo mocno kciuki abyście sobie ułożyły życie i aby wasz ból, wasze cierpienie zmalało. Nie myślcie ciągle o tym kogo, czego nie ma. Zastanówcie się nad przyszłością. nad swoim życiem. Ponieważ toczy się dalej a was jeszcze nie raz może spotkać szczęscie. Pozdrawiam ;* Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość oliwki Napisano Maj 13, 2011 ja mam 22 lata. 2 miesiace temu straciłam męża,tk bardzo za nim tesknie.... zostałam sama z 4 letnim synkiem ktory bardzo mnie wspiera. ale czasem nie daje rady... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kola86 0 Napisano Maj 16, 2011 oliwki może mogę jakoś pomóc??? żadna z nas nie zasłużyła na taki los, ale musimy wstać i walczyć o siebie - mąż żadnej z nas nie chciałby abyśmy cierpiały pamiętam jak kilka miesięcy temu śmiałam się sarkastycznie i pytałam czy życie może toczyć się dalej? myślałam że moje się skończyło - patrzyłam jak życie toczy się dalej jakby nic się nie stało moje oczy są odzwierciedleniem Jego, myśli moje i serce też - cokolwiek w życiu się stanie to zawsze będę pamiętać Jego uśmiech i blask w oczach - tak bardzo kochał życie i mnie - chciał żebym była szczęśliwa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach