Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dzidka24

czy wy też żyjecie w związku z rozwiedzionym mężczyzną?

Polecane posty

Gość pinkyy
amen!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a głupia jesteś że hej
o starym facecie, który ma 39 lat mówisz chłopka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość te coca cola
wynocha na wichrowe wzgórza wywłoki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no - odezwała się
ewa33 inteligentna inaczej. Hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny a powiedzcie czy wasz facet po rozwodzie też niechętnie mówi albo wręcz zaznacza że nie chce mieć dzieci z wami? Ja jestem z rozwiedzionym facetem od roku ja mam 25 on 35 lat. Ma pięcioletnią córeczkę do której jeździ co 2 tygodnie. DO wszystkiego się przyzwyczaiłam, bardzo się kochamy własnie finalizujemy kupno wspólnego mieszkania, ale cichosza o dzieciach naszych wspólnych czy o ślubie. Ja tylko dwa razy zapytalam o dzieci czy chce jeszcze mieć, był temat: tak, ale nie teraz i to było pól roku temu, teraz myśl o tym że dziecko mogłoby się pojawić nazywa wpadką!!! Jak myślicie to strach przed tym że ja też odejdę z dzieckiem czy co? Macie taki problem jak go rozwiązałyscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beeeeeeeeeeeeee
nie kretynko, po co im dzieci skoro juz mają, wbrew pozorom faceci mysla tylko o sobie i swojej wygodzie, anie że Ty chciałabys sie spełnic jako matka, w dodatku po co im rozlazła kwoka? to nie ma nic wspólnego z odejciem i utratą:) głupiutka jeszcze jestes ze hej ale w tym wieku jeszcze mozesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
XX25 Dziewczyny a powiedzcie czy wasz facet po rozwodzie też niechętnie mówi albo wręcz zaznacza że nie chce mieć dzieci z wami? Ja jestem z rozwiedzionym facetem od roku ja mam 25 on 35 lat. Ma pięcioletnią córeczkę do której jeździ co 2 tygodnie. DO wszystkiego się przyzwyczaiłam, bardzo się kochamy własnie finalizujemy kupno wspólnego mieszkania, ale cichosza o dzieciach naszych wspólnych czy o ślubie. Ja tylko dwa razy zapytalam o dzieci czy chce jeszcze mieć, był temat: tak, ale nie teraz i to było pól roku temu, teraz myśl o tym że dziecko mogłoby się pojawić nazywa wpadką!!! Jak myślicie to strach przed tym że ja też odejdę z dzieckiem czy co? Macie taki problem jak go rozwiązałyscie? nie, nie mamy takiego problemu mój M. lubi dzieci i powiedział kiedyś, że jakby było jeszcze jedno, to nei byłby problem ale że ja żadnych dzieci mieć nie mam zamiaru, więc tym bardziej problemu nie ma i nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heheehhehehe
tylko że Ewa 33 jest bezpłodna o czym sama kiedys pisała I ten jej facet którego wyrwała od żony i któremu pisała pozew rozwodowy , od początku wiedział o jej bezpłodności....Ewa sama kiedys o tym pisała, więc po co teraz to ściemnianie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem tez w zwiazku z rozwodnikiem i tez moja historia powieje odrobina optymizmu. Kiedy sie poznalismy sie nikt z nas ani z naszych znajomych nie podejrzewal,ze miedzy nami bedzie cos powaznego. Jestesmy od 4 lat razem w tym od prawie roku malzenstwem. Jestem z nim bardzo szczesliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owszem, żyję z takim panem
Na szczęście nie jesteśmy małżeństwem. Ponad rok trwała nasza idylla i pochrzaniło się. Oboje jesteśmy wolni, jego małżeństwa nie rozwaliłam, ze wzg. na małe dzieci mam kontakt z jego byłą zoną. Niestety, krętacz i kłamca nie zmieni się. Ja wymiękam, manele prawie spakowane, ma tydzień na zebranie swojego tyłka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxx83
Mąż ma dziecko z pierwszego związku z młodości. My staramy się już 4 lata i przez to jest mi coraz trudniej znosić to, że on to dziecko ma. Mąż mnie nie rozumie. Mówi, że powinnam się już przyzwyczaić, że on ma. A mi jest coraz trudniej, bo się martwie, że my nie mamy...frustracja i złość we mnie narasta coraz bardziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja taka ex po takim
współczuję bycia z takim rozwiedzionym na przykładzie mojego ex taki nie zmieni się i nadal jest mistrzem oszustwa zdradzał mnie, zdradza nexty (jest ich więcej) i zdradzać będzie pierwsza next była spostrzegawcza i szybko z niego zrezygnowała druga next była mniej spostrzegawcza ale jednak otworzyła oczy następne next już są równolegle z utajnionymi naiwnymi skąd wiem? on zwierza mi się pokazuje zdjęcia i opowiada, w czasie wizyt u dzieci, widocznie sądzi że zaimponuje mi i wyskamle powrót (co nie wchodzi w grę bo mam ułożone życie, konkurencja działa na niego dopingująco), ale wiecie on chciałby miec ciastko i zjeść ciastko dziwię się że kolejne nexty daja się porwać iluzji, przeciez wiedzą że to rozwiedziony a to zwykle bywa jednoznaczne Oczywiście możecie wierzyć sobie że taki rozwiedziony ma prawo do szczęścia ( waszym kosztem oczywiście, naiwne dziewczynki).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga78
Zapraszam na nowe forum dla zdradzonych, bądź obawiających się zdrady. Jest to nowe forum powstałe na wasze potrzeby http://www.spy24.eu/forum/index.php Dziękuję za zainteresowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u00wo
tak zyje,ale z kazdym dniem mam dosc.... zawsze na 1 planie sa jego sprawy,sprawy jego dzieci a ja gdzies daleko,daleko... nie polecam takiego zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxx83
To zależy od faceta. Ja jestem na pierwszym planie. Prawie od pierwszego dnia jak się poznaliśmy. Aż do dzisiaj. I staram się być dobrą dla jego dziecka. Choć wie, że nie jest mi łatwo w tej kwestii. Jest dla nieo jedna rodzina. Nie działa na dwa fronty. Czasem zabiera dziecko. Ale tylko matka je wychowuje. I jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooiiuu
xx 83--to super ze jestes na 1 planie,u mnie jest o tyle gorzej ze dzieci sa z nim i mieszkaja z nim a nie z matka,gdyby byly z nia ,bylo by mi lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxx83
Jesteś odważna. Ja na takie coś to bym nie poszła. Nie związała bym się z takim facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooiiuu
xx 83---ja kiedys ez tak mowilam sobie...jest cholernie ciezko,ale jego strasznie kocham,jest super facetem,opiekunczym,zaradnym i o wielkim sercu...ale z kazdym dniem coraz wiecej problemow i nie umiem zaakceptowac tego,ze wiecznie na 1 planie sa jego dzieci..bardzo ciezko,tym bardziej ze kazdy mi go odradza..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam, ze związek z facetem po rozwodzie mającym dziecko jest ciężki. Jest o wiele więcej przeszkód do pokonania:/ Ja po niecałym roku uświadomiłam sobie, że dla mojego (a może już nie mojego, okaże się na dniach) moje zdanie, to co czuję, czy myślę będzie miało najmniejsze znaczenie jeśli tylko będzie chodziło o jego córkę. A najwięcej do powiedzenia będzie miała jego była. Okazuje się, że panicznie boi się, że mu dziecko odbierze, więc się podporządkowuje. A ja jestem ta zła i nic nie rozumiem:/ Ciężko jest mi wyobrazić sobie życie w takim trójkącie, w którym ostatnie słowo należy do byłej żony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość C'Kalinka69
Hmm... A miało być tak pięknie...w sumie związek u mnie jest ok poza tym że mój facet rozwiódł się na papierze ale chyba nie w głowie. Swoją ex nazywa 'ta moja', jej dom 'tam u mnie' itp. itd. Ogolnie często wyraża się i zachowuje jakby dalej byli jeszcze małżeństwem. Jego rodzina w moim towarzystwie opowiada sobie historyjki ze spotkań z ich ' ulubiona była szwagierka' a ją się czuje... jak powietrze...kilka zdań i mam ochotę zniknąć bo w końcu po co mi to... Mam nadzieję tylko że nie będą jej jeszcze spraszac na imprezy rodzinne...może jestem przewrazliwiona? A może po prostu związek ze mną się dla niego i całej tej bandy nie liczy skoro wszystko dalej kręci się wokół jego ex i nikt nie wykazuje nawet odrobiny taktu w stosunku do mnie... Teraz muszę się zastanowić czy mam ochotę żyć w czyimś cieniu do końca życia...:( bo żeby jeszcze było w czyim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość C'Kalinka69
Hmm... A miało być tak pięknie...w sumie związek u mnie jest ok poza tym że mój facet rozwiódł się na papierze ale chyba nie w głowie. Swoją ex nazywa 'ta moja', jej dom 'tam u mnie' itp. itd. Ogolnie często wyraża się i zachowuje jakby dalej byli jeszcze małżeństwem. Jego rodzina w moim towarzystwie opowiada sobie historyjki ze spotkań z ich ' ulubiona była szwagierka' a ją się czuje... jak powietrze...kilka zdań i mam ochotę zniknąć bo w końcu po co mi to... Mam nadzieję tylko że nie będą jej jeszcze spraszac na imprezy rodzinne...może jestem przewrazliwiona? A może po prostu związek ze mną się dla niego i całej tej bandy nie liczy skoro wszystko dalej kręci się wokół jego ex i nikt nie wykazuje nawet odrobiny taktu w stosunku do mnie... Teraz muszę się zastanowić czy mam ochotę żyć w czyimś cieniu do końca życia...:( bo żeby jeszcze było w czyim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość C.Kalinka69
Hmm... A miało być tak pięknie...w sumie związek u mnie jest ok poza tym że mój facet rozwiódł się na papierze ale chyba nie w głowie. Swoją ex nazywa 'ta moja', jej dom 'tam u mnie' itp. itd. Ogolnie często wyraża się i zachowuje jakby dalej byli jeszcze małżeństwem. Jego rodzina w moim towarzystwie opowiada sobie historyjki ze spotkań z ich ' ulubiona była szwagierka' a ją się czuje... jak powietrze...kilka zdań i mam ochotę zniknąć bo w końcu po co mi to... Mam nadzieję tylko że nie będą jej jeszcze spraszac na imprezy rodzinne...może jestem przewrazliwiona? A może po prostu związek ze mną się dla niego i całej tej bandy nie liczy skoro wszystko dalej kręci się wokół jego ex i nikt nie wykazuje nawet odrobiny taktu w stosunku do mnie... Teraz muszę się zastanowić czy mam ochotę żyć w czyimś cieniu do końca życia...:( bo żeby jeszcze było w czyim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konkubinaodkonkubina
Ja w taki zwiazku 6 lat. Poznając sie oboje bylismy wolni. Ja z ulgą uwolnilam sie od bylego meza, on walczyl o małżeństwo. Moja corka 15 lat, jego corka 12 Jego byla poza drobnymi zlosliwosciami i jednym konkretnym wyskokiem daje na spokoj. Mam do niej obojętny stosunek. Na poczatku zwiazku żadne z nas nie myslalo o legalizacji, dieciach itp. On od poczatku oznajmil, zenie chce wiecej dzieci, bo jest kiepskim ojcem. Mnie z czasem zaczelo zalezec na stabilizacji, chcialam moc nazywac go mezem. Migał sie, wreszcie uznal, ze chce slubu Tylko wiecznie to odwlekalismy, kasa, brak czasu, dobrej chwili itp. Po 6 latach powiedzialam basta, albo to zalatwi, albo ja sie wypisuje z ukladu. Wyznaczylam termin, zaznaczylam w kalendarzu, ze 16 marca idziemy do usc zalatwic formalnosci. Przystal na to bez problemu, odpowiada mu ze nie robie fochow, podchodow tylko wale prosto z mostu. Faceci przciez nie czytaja miedzy slowami. Kwestia dziecka, na ktoe byc moze teraz bym sie zdecydowala nie poruszana w ogole. Nie chce stawiac go przed faktem dokonanym, nie chce tego planowac sama, prosic tez nie chce to decyzja ktorej musza pragnąć oboje w zwiazku. Wiele rzeczy musialam zrozumiec, pogodzic sie z nimi. Zyjemy normalnie jak kazda rodzina raz lepiej raz gorzej. Tylko mnie jest coraz bardziej zal , ze omijają mnie rzeczy tak wazne dla mnie. Kalendaz z zakreslona data wisi w kuchni, zaczynam ogladac obrączki, mysle o kiecce, jak kazda kobieta wychodzaca za maz. Tylko dlaczego coraz mniej mnie to cieszy, coraz czesciej mam uczucie, ze on pozbawia mnie pewnych rzeczy. Nie mam pierscionka, nie padl na kolana proszac o rekę. Nie jestem warta takich frazesów? Po tylu latach podpisanie papierka w usc ma mnie dostatecznie zadowolić? Mam zwyczajnie bez " pierdol" zacząc nowy etap zycia? Jedyna decyzje jaka podjął odnosnie slubu to ze mam nosić jego nazwisko, tylko na tym w tej calej sprawie mu zalezy. Zaszlismy tak daleko, ale dopiero teraz do mojej glowy docieraja mysli, by odejsc, zostawic go. Ot kobieca logika ustalic date slubu, a pozniej sie rozstac;) Ale juz gardlo mnie boli od tego wiecznego krzyku za miloscia. Sory ze was zanudzilam, ale to dobrze moc sie wygadac, anonimowo sie za siebie nie wstdze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konkubinaodkonkubina
Wlasnie leci w radiu piosenka Bruce Springsteena California. Kilka lat temu jadą autem opowiedzial mi , ze tuz po rozstaniu z zona spedzil pol nocy na lotnisku i tam musiala zaciąć sie plyta, bo ta piosenka leciala w kolko. On chcial oszalec, bo lzy cisly mu sie do oczu, a wiadomo chlopaki nie placza. Tą historie pamiętam do dzis. Nienawidzę tej piosenki! Podmienili mi faceta, tamten zostal na lotnisku, albo polecial w silna dal,bo ten obecny nigdy nie placze. Kurcze ale mam podly nastroj, burza mysli, nie moge sobie z tym poradzić. Ech... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tego co napisałaś - jeden chaos sama nie wiesz, czego chcesz, zmieniasz zdanie jaki nowy etap w życiu? jesteście w związku od paru lat i niczego nowego nie zaczynacie papier w USC zabezpiecza sprawy majątkowe na przyszłość a nie zaczyna nowy etap w życiu no i czego on Cię pozbawia? przecież wiedziałaś od początku, że to żadne romantyczne uniesienie, żadne wielkie przedstawienia zaręczynowe czy ślubne, tylko normalny, pokojny, stabilny związek zastanów się, co jest dla Ciebie ważne? fajerwerki czy stabilizacja? bo chyba się trochę pogubiłaś ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konkubinaodkonkubina
Ewo pogubiłam się totalnie. Przyznaje sie zupelnie szczerze, ze chodzi mi o zabezpieczenie pewnych spraw. Pewnie wyjde na materialistkę , ale takie sa fakty. Mieszkam w jego mieszkaniu, oboje w nie inwestujemy, musze myslec o jakims zabezpieczeniu. Nie jestem młódka mam 35 lat. I nawet jesli kierowalam sie takimi względami to powinnam byc zadowolona, ze ta sprawe zalatwilismy... Ale czuje jakis w tym wszystkim niedosyt. Chcialabym slubu, nie podpisania umowy handlowej. Fajerwerki i stabilizacja to za duzo? To jak miec ciastko i zjesc ciastko? Dlaczego ja nie zasluguje na zadne uniesienia? Moje poczucie wartosci topniej jak snieg w marcu :( Dla mnie papierek w usc ma podwojne znaczenie. Ja zacznę nazywac kogos męzem, wiele to dla mnie znaczy, po pierwszym malzenstwie nie przypuszczalam, ze jeszcze kiedys bede chciala tego doswiadczyc. Rozumiesz choc troche, bo ja ciagle probuje zrozumiec siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konkubinaodkonkubina
Najprosciej reasumując Czuje sie upokorzona calą tą sytuacja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×