Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kobieta z tłumu

Za szybko życie mija...

Polecane posty

Gość pikok
A dałeś jesj do zrozumienia teraz że wiesz o tym co robi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vivewersa----> to nie moja wina......chyba , że winą nazywasz to , że miała zbyt dobrze....... miała wszystko co tylko chciała. Nie jestem jakiś bogaczem ale na większość , prawie na wszystko, stać mnie było.Markowe ciuchy, kosmetyki, perfumy itp..... miała wszystko o czym co poniektóre kobiety mogłyby pomarzyć........ miłość, sex...wszystko. pikok---> nie nie dałem.......jestem ciekawy do czego jest dolna.... jak nisko jest w stanie upaść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najbardziej mnie dziwi jedno: jak jest jej tak dobrze z tym innym . To czemu nie pójdzie sobie do niego.....???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vivewersa
faceci zawsze tak mówią, "nie moja wina", ale czegoś musiało jej w związku brakować, że szukała na zewnątrz. Mam rację? U mnie jest sytuacja odwrotna. Jestem z kims od 2 lat. Jest cudnie. Nie bylo go ze mna killka m-cy (kontrakt). Cos musialo byc na boku. Nie moge sie dowiedziec. ALe nie daje mi to spokoju. I chcialabym to wiedziec i nie. Czy to moja wina? Czy rozłaki? czy sie kiedys dowiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście , że nie była to moja wina......... miała wszystko. Ale jak widać ktoś inny jej się spodobał..... A czego mogła szukać na zewnątrz....... innego ptaka. Zapytaj jego..... popatrz prosto w oczy i zadaj to pytanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vivewersa
boję się zapytać wprost, zresztą wiem, żę nie odpowie, zbędzie mnie żartem. Nie sądzę, żę szukała "innego ptaka" ;) he he he

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czego mogła innego szukać????? Jak ja byłem jej pierwszym a ona moją pierwszą???? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vivewersa
przepraszam za szybko piszę, dlatego tyle "ę" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vivewersa
no nie wiem, własnie wtedy powinno być jednak dobrze, dwie osoby swietnie sie znaja, przyjaznia sie, cos do siebie czuja, rozumieja sie bez slow. A dziecko? Wczesnie po slubie je mieliscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteśmy 11 lat \"małżeństwem\" a córkę poczęła 7 lat temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vivewersa
mam nadzieje, ze sie Wam jednak ulozy. Dziecko to wielki skarb. Moze cos do zony dotrze. Kurcze tak to wlasnie bywa. Ja sie czasami hamuje, zeby nie mówic mu ile dla mnie znaczy. Mysle, ze on jednak wie. On to taki powazny typ. Nie rozpieszcza mnie. A Ty ? Rozpieszczasz swoja zone? Moze jej tego wlasnie brak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gizmoz>>> nie zgubiło. Kiedys było pieknie przecież. To ten obecny czas daje Ci znac o sobie, że jest żle. Czy Ona wie, że Ty wiesz ? Może najwyższa pora na podjęcie decyzji, na kolejny krok w waszym związku. wiem, że łatwo mówić. Ale czy warto się męczyć, jeśli tak o Niej myslisz ? Jeju...ale się smutno zrobiło...A gdzie nasz optymizm \"młodzieńczy\" ? hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vivewersa---może właśnie przez to , że była tak rozpieszczana...??? Nie wiem tego. Ale kiedyś nadejdzie taki dzień, jak będziemy się \"kochać\" to zapytam : Tak on tobie robi, a może inaczej. Powiedz mi jak ? Na razie nie mam zamiaru jej mówić , że wiem. Życie toczy się tak jak toczyło się wcześniej..... ale z pewnymi zmianami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fim>> to się tyczy dwóch stron ;) Dajemy z siebie wszystko...ale przeciwnie jest odbierane. Gizmoz>> czego szukała. Może właśnie za dużo dałes z siebie. Może właśnie za łatwo Jej przychoziło wszystko. Ale nie nam oceniac tak naprawde Jej zachowanie. Nie ma prawa się bronić, a najłatwiej jest lzyc po kimś, kto nieobecny. Nie możemy obiektywnie stwierdzić jak jest. W koncu w tym związku są dwie osoby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gracja...🌻...wszystko dozowlone...nawet to podczytywanie ;) Każdemu wg uznania. Nie wiedziałam tylko, że temat dość kontrowersyjny i smutny zacznie sie na topiku ;). Ale poczekajmy...zobaczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kOCIAL
witam ja tez sobie posiedze i poczytam. Mi także zycie szybko mija zbyt szybko. Odkąd skończyłam 18 lat nie wiem kiedy mijaja dni miesiace i lata a mineło ich już 10 od tamtego czasu. Mam męża nie mam dzieci i zycie robi sie dla mnie monotonne. ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie rozumiesz....... pewnych kwestii!!!! T^o ona się szmaci nie ja...... ja cały czas jestem przy niej , przy dziecku... a co ona wyrabia??? Mówi , że idzie z koleżankami \"do baru: a w tym czasie rżnie się z tym FAGASEM!!!! Ze mną jest coś nie tak ?????!!!!!!! Wraca do domu jakby nigdy nic i jeszcze opowiada co się działo na mieście.I tak jest już prawie 3 lata. Na drugi dzień potrafi ze mną iść do łóżka. Czasem mam ochotę jak tak wraca z \"baru\" wziąć patelnię i taj jej przypierdolić by sie nie podniosła.... I nie pisz o niej z wielkiej litery bo na to nie zasługuje.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o zdradach to ja nie chce czytac :( znam to z autopsji. i powiem ze ilu ludzi tyle powodow. mnie tam szybko mija zycie, bo dni sa podobne :) czlowiek pracuje, uczy sie, stara sie zyc....az pewneg dnia sie budzi jak ja i co widzi??? nic nie widzi :) marnosc zycia i jego kruchosc :) i dostaje speeda,zaczyna brac zycie garsciami i co z tego ma?? bol i wyrzuty sumienia,zadreczanie sie. wiec siada na dupie i zaczyna zmieniac zycie. napierw mozolnie siebie i wlasne przyzwyczajenia,pozniej inne rzeczy a co stanie to sie okaze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgdfsss
Topik miał być chyba o czymś innym jak o zdradach :o a Ty gizmoz (fajny nick nawiasem mowiac) jak cię żona zdradza to po prostu ją zostaw, poszukaj sobie innej ktora CIE ZDRADZAC NIE BEDZIE. ludzie, przeciez to takie proste! po co tkwic w chorym zwiazku. szkoda czasu. apropos czasu to chyba o tym jest ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozważania o czasie
Kusi mnie, by powtórzyć historię o wielkim uczniu, który udał się do Boga i poprosił, by Ów nauczył go prawdy. Biedny Bóg rzekł: "Przyjacielu mój, dziś jest tak gorąco, proszę cię, przynieś mi szklankę wody". Uczeń wyszedł i zapukał do drzwi pierwszego napotkanego domu. Otworzyła mu je piękna młoda kobieta. Uczeń zakochał się w niej, wkrótce ożenił się z nią, mieli kilkanaścioro dzieci. Ale oto pewnego dnia zaczął padać deszcz. Padał nieprzerwanie. Wezbrały strumienie, ulice zostały zalane, a domy porwane przez wodę. Uczeń i jego żona wzięli dzieci na plecy, a gdy woda zaczęła ich zalewać, uczeń zawołał: "Panie, proszę cię, ocal mnie!" Pan odrzekł wówczas: "A gdzie jest ta szklanka wody, o którą cię prosiłem?" Jest to trafna opowieść, gdyż większość z nas myśli w kategoriach czasu. Człowiek żyje w czasie. Wymyślanie przyszłości stało się jego ulubioną zabawą w ucieczkę. Sądzimy, że w miarę upływu czasu mogą się w nas dokonać zmiany, że stopniowo da się w nas zaprowadzić porządek – krok za krokiem i dzień po dniu. Ale czas nie przynosi ładu ani pokoju. Musimy więc przestać myśleć w kategoriach stopniowości. Znaczy to, że dla pragnącego pokoju nie ma jutra. Musimy zaprowadzić ład natychmiast. Gdy pojawia się rzeczywiste niebezpieczeństwo, czas znika. Następuje natychmiastowe działanie. Ale my nie dostrzegamy niebezpieczeństwa wielu naszych problemów i dlatego wynajdujemy czas jako środek ich przezwyciężenia. Czas nas oszukuje, gdyż nie czyni nic, by nam pomóc w przeprowadzeniu zmiany w nas samych. Czas jest ruchem podzielonym przez człowieka na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, a człowiek, dopóki go dzieli, dopóty pozostaje zawsze w konflikcie. Czy uczenie się jest sprawą czasu? Pomimo upływu wielu tysięcy lat nie nauczyliśmy się, że istnieje lepszy sposób życia niż nienawiść i wzajemne zabijanie. Jeśli mamy zmienić to życie, z którego zrobiliśmy coś tak monstrualnego i bezsensownego, to zrozumienie problemu czasu ma wielkie znaczenie. Po pierwsze, należy zrozumieć fakt, że możemy patrzeć na czas tylko z tą świeżością i niewinnością umysłu, którą już mieliśmy. Tak gnębią nas i wprawiają w zamieszanie liczne nasze problemy, że zgubiliśmy się w tym zamieszaniu. Cóż robi człowiek, który zgubił się w lesie? Co czyni przede wszystkim? Zatrzymuje się. Zatrzymuje się i rozgląda dokoła. Ale my, im bardziej jesteśmy zakłopotani i zagubieni w życiu, tym szybciej gonimy w koło, szukając, pytając, żądając i żebrząc. Toteż pierwszą rzeczą, którą bym zaproponował, jest zatrzymanie się. Gdy zatrzymamy się wewnętrznie, psychicznie, umysł nasz stanie się bardzo spokojny, bardzo jasny. I wtedy będziemy mogli spojrzeć na kwestię czasu. Problemy istnieją tylko w czasie, to znaczy wtedy, gdy mamy do czynienia z jakimś zagadnieniem w sposób niezupełny. To niezupełne zetknięcie się z nim stwarza problem. Gdy stawiamy czoło jakiejś trudności życiowej w sposób częściowy, fragmentaryczny, lub staramy się uciec od niej, czyli walczymy z nią poprzez niepoświęcanie jej uwagi, wówczas stwarzamy sobie problem. A problem trwa tak długo, jak długo nie poświęcamy mu pełnej uwagi i jak długo spodziewamy się, że "pewnego dnia" rozwiążemy go. Czy wiemy, czym jest czas? Nie czas na zegarku, nie czas chronologiczny, lecz czas psychologiczny? Jest to przerwa pomiędzy pojęciem a działaniem. Oczywiście pojęcie służy osłanianiu samego siebie. Jest to wyobrażenie własnego bezpieczeństwa. Działanie jest zawsze natychmiastowe. Nie należy ono ani do przeszłości, ani do przyszłości. Czyn zawsze ma miejsce w teraźniejszości. Ale działanie jest tak niebezpieczne, tak niepewne, że przystosowujemy się do wyobrażenia, które – jak mamy nadzieję – zapewni nam pewne bezpieczeństwo. Przyjrzyjmy się temu w nas samych. Mamy pewne pojęcie o tym, co jest dobre, a co złe, czym jestem ja, czym jest społeczeństwo, i zgodnie z tym wyobrażeniem czy koncepcją działamy. Działanie w zgodzie z pojęciem odbywa się przez przybliżanie się do niego i stąd rodzi się zawsze konflikt. Pojęcie, przerwa i działanie. W przerwie znajduje się pole czasu. Przerwa jest w swej istocie myślą. Gdy myślimy, że jutro będziemy szczęśliwi, wtedy wyobrażamy sobie, jak osiągamy pewien rezultat w czasie. Myśl na podłożu obserwacji, pragnienia i ciągłości tego pragnienia, które jest podtrzymywane przez inną myśl, powiada: "Jutro będę szczęśliwa. Jutro osiągnę powodzenie. Jutro świat będzie piękny". Tak to myśl stwarza tę przerwę, która jest czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hgdfsss----> a co z córką????? Łatwo mówić odejdź. Ale Ty nie masz dziecka....... i takiego czegoś nie przeżyłeś/aś ......... a poza tym nie jestem już jakiejkolwiek zaufać.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozważania o czasie
Teraz pytamy, czy możemy zatrzymać czas? Czy możemy żyć w takiej pełni, aby dla myśli nie było jutra, o którym by myślała? Bo czas to smutek. To znaczy, że wczoraj lub przed tysiącem wczorajszych dni kochałeś czy miałeś przyjaciela, który odszedł. Pamięć o tym trwa w tobie. Wspominasz różne przyjemne i nieprzyjemne chwile, oglądasz się wstecz, pragniesz, masz nadzieję, żałujesz. I w ten sposób, wałkując to wciąż na nowo, myśl rodzi smutek i nadaje czasowi ciągłość. Dopóki istnieje ten przedział czasu zrodzony przez myśl, dopóty musi istnieć smutek, musi istnieć ciągłość lęku. Toteż narzuca się pytanie, czy można zlikwidować ten przedział? Jeśli mówicie: "Czy to się kiedykolwiek skończy?", to jest to już pojęciem, już chcecie coś osiągnąć. Dlatego macie znowu przerwę na myślenie. Znowu jesteście schwytani. Zajmijmy się teraz sprawą śmierci. Dla większości ludzi jest wielkim problemem. Wiemy, że śmierć towarzyszy nam każdego dnia. Czy można spojrzeć jej w oczy w sposób tak całkowity, żeby w ogóle nie robić z niej problemu? Aby w ten sposób stawić jej czoło, trzeba odrzucić wszelkie wierzenia, nadzieje i wszelki lęk. W przeciwnym razie zetkniemy się z nią z już gotowym wnioskiem, wyobrażeniem i obmyślonym niepokojem, a tym samym, zetkniemy się z nią w czasie. Czas to przedział pomiędzy obserwatorem a przedmiotem obserwowanym. Oznacza to, że obserwator, czyli ty, obawiasz się spojrzeć w oczy temu, co nazywa się śmiercią. Nie wiesz, co to znaczy. Wierzysz w reinkarnację, zmartwychwstanie, w coś zwanego duszą, atmanem, istotą duchową, która nie zna czasu i którą obdarzasz różnymi imionami. Ale czy sam stwierdziłeś, że dusza istnieje? Czy też jest to pojęcie przekazane? Czy istnieje coś trwałego, ciągłego, co jest poza myślą? Jeżeli myśl może o tym myśleć, to znajduje się to w obrębie pola myśli, i dlatego nie może być trwałe. W polu myśli nie istnieje nic trwałego. Odkrycie, że nie ma nic trwałego, ma ogromne znaczenie, gdyż tylko wtedy umysł jest wolny, tylko wtedy można obserwować. Wynika z tego wielka radość. Nie można się lękać nieznanego, bo nie wiecie, czy nieznane istnieje. Wobec tego nie ma się czego lękać. Śmierć jest słowem, a to właśnie słowo, wyobrażenie, z którego wyrasta myśl, stwarza strach. Tak więc albo uzasadniacie rozumowo swój strach przed śmiercią i zgłaszacie swój sprzeciw wobec tego, co nieuniknione, albo wynajdujecie niezliczone wierzenia mające chronić was od strachu przed śmiercią. Dlatego istnieje luka pomiędzy wami i rzeczą, której się lękacie. W tej przerwie czasowo-przestrzennej musi istnieć konflikt, który oznacza lęk, niepokój i rozczulanie się nad sobą. Myśl, która rodzi lęk przed śmiercią, mówi: "Odsuń to, unikaj tego, trzymaj się od tego jak najdalej, nie myśl o tym". Ale wy myślicie o tym. Gdy mówicie: "Nie chcę o tym myśleć", już myślicie, jak uniknąć tej myśli. Boicie się śmierci, bo odsuwacie ją od siebie. Oddzieliliśmy życie od umierania. Przedział między życiem i umieraniem jest strachem. Ten przedział, ten czas, stworzony został przez strach. Życie jest naszą codzienną udręką, codzienną obelgą, smutkiem i zamętem. Tylko czasem otwiera się okno na zaczarowane morza. Nazywamy to życiem i lękamy się umrzeć, choć jest to koniec niedoli. Wolimy raczej lgnąć do tego, co znane, niż spojrzeć w oczy nieznanemu. Znane to nasz dom, meble, rodzina, własny charakter, praca, wiedza, sława, nasza samotność, nasi bogowie. To małe istnienie kręcące się nieustannie w kółko zgodnie z ograniczonym schematem zgorzkniałej egzystencji. Mniemamy, że życie jest zawsze teraz, a umieranie czeka nas w odległym czasie. Nigdy jednak nie podaliśmy w wątpliwość, czy ta walka o codzienne życie jest w ogóle życiem. Chcemy poznać prawdę o reinkarnacji, pragniemy dowodów istnienia duszy po śmierci, nasłuchujemy, co mówią jasnowidzący i jakie są wyniki badań psychologicznych. Ale nigdy nie pytamy, jak należy żyć, żyć codziennie z radością, z zachwytem, pięknie. Zaakceptowaliśmy życie takim, jakim jest, z całą jego udręką i rozpaczą, przyzwyczailiśmy się do niego i myślimy o śmierci jako o rzeczy, której należy starannie unikać. Ale śmierć jest niezwykle podobna do życia, gdy wiemy, jak należy żyć. Nie można żyć, nie umierając. Nie można żyć, jeśli w każdej minucie nie umieracie psychicznie. Nie jest to tylko rozumowym paradoksem. By żyć całkowicie, by żyć w pełni każdego dnia, jak gdyby każdy dzień miał w sobie nowy czar, trzeba umierać dla wszystkiego, co wczorajsze, bowiem w przeciwnym razie żyje się mechanicznie, a zmechanizowany umysł nie może nigdy poznać, czym jest miłość lub czym jest wolność. Większość z nas boi się umrzeć, bo nie wie, co to znaczy żyć. Nie wiemy, jak należy żyć, i dlatego nie wiemy, jak należy umierać. Dopóki boimy się życia, dopóty będziemy się bać śmierci. Człowiek, który nie boi się życia, nie boi się też poczucia niezabezpieczenia, bowiem rozumie, że psychicznie, z wewnętrznego punktu widzenia, bezpieczeństwo nie istnieje. A gdy nie ma poczucia bezpieczeństwa i jest tylko nie mający końca ruch, wtedy życie i śmierć są tym samym. Człowiek, który żyje bez konfliktu, który żyje w pięknie i miłości, nie lęka się śmierci, bo kochać to umierać. Jeśli umieracie dla wszystkiego, co znacie, włączając w to swą rodzinę, pamięć, wszystko, co odczuwaliście, wtedy śmierć okazuje się oczyszczającym i zarazem odmładzającym procesem. Wtedy śmierć rodzi nieskazitelność. A tylko nieskazitelni są żarliwi, nie zaś ludzie, którzy wierzą lub chcą odkryć, co dzieje się po śmierci. Aby odkryć teraz, co się dzieje, gdy umieracie, musicie umrzeć. To nie żart. Musicie umrzeć, nie fizycznie, lecz psychicznie, wewnętrznie, umrzeć dla rzeczy, które pokochaliście i dla rzeczy, które napawają was goryczą. Jeśli umrzecie dla jednej ze swych przyjemności, najmniejszej lub największej, oczywiście bez przymusu, to wówczas będziecie wiedzieć, co to znaczy umierać. Umierać to mieć umysł całkowicie pusty, wolny od codziennych pragnień, przyjemności i udręk. Śmierć jest odnową, przemianą, w której myśl w ogóle nie działa, bo myśl jest stara. Gdy pojawia się śmierć, pojawia się coś całkiem nowego. Wolność od tego, co znane, jest śmiercią. I wtedy żyjecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozważania o czasie
z ksiązki: "Jiddu Krishnamurti - Wolność od znanego" :) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgdfsss
Powineneś myslec przede wszystkim o sobie nie o dziecku. dziecko jakoś to przeżyje. poza tym dziecko pewnie i tak widzi co dzieje sie w domu wiec co za roznica, czy sie rozwiedziesz ze swoją zoną czy dalej bedziesz sie z nia męczył pod jednym dachem a dziecko bedzie wszytko widziec. i nie pisz, ze nikomu juz nie zaufasz. tak sie sklada, ze są porzadne kobiety, ty akurat na taka nie trafiles, no wiec idź i szukaj dalej. a nie marnujesz sobie z tą zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam zabrać dziecko i iść sobie??????? Myślisz , że będę mógł zatrzymać córkę przy sobie. A co do tego czy coś widzi , że jest nie tak... jesteś w błędzie. Ja żyję tak jakbym o niczym nie wiedział. Tak jak było wcześniej. Podczas naszego pierwszego spotkania.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie atakuj mnie proszę, bo nie zasłużyłam sobie na to. Nie twierdzę, że jest w porządku. Nie oskarżam Ciebie. Widzę Twój ból i wiem, że cierpisz. Jednak warto się zastanowić, dlaczego wciąż się godzisz na to. Przyzwalasz na to swoim postępowaniem. Ciekawe do jakiego poziomu sam sie jeszcze znizysz, milcząc i udając jakb nic się nie działo. W końcu potem śpisz z Nią po tych eskapadach. chyba, że rzeczywiście czegoś nie dostrzegam. Bo nie umiem sie postawić w takiej sytuacji. Brniesz sam w to szambo, które Ona Ci gotuje. wspóczuję szczerze. gracja>>> dobrze, że przychodz taki moment, iż zatrzymujemy w przenośni czas. Ja również przystopowałam 3 lata temu. tak na chwilkę. I co zobaczyłam ? zycie przecieka przez palce. A ja stoje w miejscu...kolejny dzień matki polki...i pustka wokól. Ludzie goniący w pogoni za pieniądzem. A ja chcę wciąż żyć :) Radować się każdym dniem Wlno mi nie ? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gyno
kobieta z tłumu "Gyno witaj . Wsyzstkich dotyczy ten sam problem. Ale zycie sie nie zatrzyma. jedynie my możemy zwolnić " czesc :) ale wlasnie problem w tym, ze moje zycie sie zatrzymalo, a ja chce przyspieszyc ;) nie, nie chce brac udzialu w wyscigu szczurow, ale chociaz troche nadazyc za swiatem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi sie wydaje,ze to bardzo dobrze:) kobieto z tlumu :) przyszedl czas,ze wiem czego chce,co mi sie nie podoba. Juz wiem na jakie ustepstwa nie pojde. zycie przecieka przez palce chyba kazdemu tylko jedni cos z tym robia inni nie. pamietasz pewnie jak bylas dzieciek siadalas w piaskownicy i przesypywalas piasek miedzy palcami.przeciez to bardzo mile uczucie,odpreza,relaksuje,uspokaja. Wiec kto powiedzial,ze tak uciekajce zycie jest zle?? trzeba miec tylko na nie sposob i wazne aby on nie klocil sie z naszym wnetrzem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×