Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

okokokokokokoko

Dwie kreski na teście- SIERPIEŃ 2008

Polecane posty

Ja te zjak już nie mogłam wychodziłam z pokoju że by mi reka nie uciekła, takie testowanie granic wytrzymałości psychicznej jak ja w zyciu nie uderzyłam nawet swojego psa , chociaż jej się nalezało. A jak w nocy ssała butle, to w wyobrażni widziałam małego diabła który mnie chce zniszczyć, takie jakieś dziwadła.ale to chyba już była wysoka temperatura...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny jak ja Was rozumiem.. moja sunia na początku jakby bala sie malej, coz, ten wielki placz..uciejala pod lozko, bala sie.Mozliwe ze bala sie ze dzieko placze bo ona cos mu zrobila..taki to kochany wrazliwy piesek.. ja jedna zostawiam je razem w pokoju, wiec ze nic nie zrobi malej, wpajamy jej milosc od dzieka od poczatku. Jak jeszcze w szitalu lezalam to bdrude pieuchy moja mama jej nosila aby do zapachu przyzwyczaic. a teraz jak ja pytamy: gdzie jest dzidzia? zaprowadz do dzidzi.. to nas prowadzi ;) kochany mądry pieseczek..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie jakie ja mialam okropne mysli.. i ta nawetjak lezalam na porodowce a ona obok mnie w lozeczku.. kurcze naprawde myslalam ze jestem jedyna..balam sie ze mnie Bozia pokaze..powaznie. moze nie powinnam wam tego pisac ale..zona mojego kuzyna ostatnio poronila, kila dni temu sie o tym dowiedzialam. Ukrywala fakt ze staraja sie o dziecko, nie mowila ze sie leczy nawet swoim rodzicom.. do czego zmierzam: nigdy nie lubilam jej męza - mojego kuzyna, zawsze sie wywyzszal ze ma dwa domy, kilka dzialek, jest super milionerem itp..zawsze po wizycie u nich czulam sie gorsza, biedna, majaca pecha w zyciu. Dawal mi to odczuc na maxa. w koncu zerwalismy kontakt. kurde wiecie co? ja PRZEZ MOMENT pomyslalam ze widocznie nie mozna w zyciu miec wszystkego, ze jak maja jedno to nie mogą miec drugiego, poczulam sie lepsza bo mam dziecko ;((((((( DLACZEGO to poczulam? kurde okropnie sie tego wstydze..jak mam sobie to wytlumaczyc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholera nie jestem osoba zazdrosną, ale to moze jego sposob bycia jest taki ze odpycha ludzi i nie ma przyjaciol? sama nie wiem.. tylko DLACZEGO ja im nie wspolczułam?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurde no bo nigdy
tego nie doświadczyłaś i nie wiesz jaki to ból.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doswiadczylam innego cierpienia.. jak badzo chcialam ulozyc sobie zycie, jak moje koezaki i kuzynki po kolei braly slub, rodzily dzieci a ja? nawet nie mialam z kim isc na ich wesele! wiec nie piszcie mi ze nie wiem co o znaczy bol i frustracja jak chce sie cos ale nie mozna tego kupic! a moj kuzyn i jego zona przez kilka lat swego malzenstwa mowili ze nie chca dzieci, ze wola sie dorabiac, pracowac itp. jakby przynajmnie POWIEDZIELI ze maja taki problem, zwierzyli sie, pewnie byloby inaczej. a teraz co? nie maja znajomych, przyjaciol, nawet rodzina sie od nich odsunela, bo tak sie odizoliwali i wyalienowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze nie powinnam wam tego pisac, ale stwierdzilam ze MUSZE wyrzucic dzis z siebie te zle, nagromadzone emocje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Generalnie wydaje mi się ,że ciąża i poród zmienia bardzo psychikę człowiek staje się bardziej obojetny na innych, ale to całkiem logiczne, ja po porodzie odczuwałam totalną euforię, a deprecha u mnie objawia się ciągłym strachem o dziecko, co wykańcza mnie psychicznie bo nawet jak wyjdę z domu to bardzo bolą i leci mi mleko, jak tylko zaplacze to boję się że go coś boli albo jest chory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
postaram sie wam przyblizyc dlaczego tak nie lubie mego kuzyna. nawet jak on sie chajtal i przyszedl mnie zaprosic na slub i mowie mu ze nie wie czy przyjsc bo nie mam z kim, a on na to: \"Przyjdz sama mam kupe kolegow co beda sami\" no i poszlam..i juz w kosciele sie okazalo ze sa same pary! potem jak z nim tanczylam i rozmawialam i pytam sie czemu mi nie powiedzial ze nikogo wolnego tu nie bedzie to on na to : \"ech no bo jakbym ci powiedzial ze kazdy bedzie z kims to bys nie przyszla..\"i sie smieje ze swojej kurwa wspanialomyslnosci. dodam ze na moje wesele nie przyszli. i jak tu lubic takich ludzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurde no---> a czego ty im tak naprawde zazdrościsz? bo samo z siebie to na pewno nie jest, jak by nic nie było to nie zaprzatałabyś sobie nimi głowy. a tak cos cie zrzera. co to takiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurde no czy z ciebie
przypadkiem nie jest taka materialistka, że ty im tych domow, dzialek na ktore zapracowali zazdrościsz? I moze jest tak, że oni nic nie mówili że chcą mieć dziecko, bo nie chcieli zeby inni to komentowali. To jest ich zycie, ich plany, ich tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malir a wiesz jakie ja miałam schizy? Jak trzymałam małego na rękach to tak mocno,bo miałam stracha, że go zaraz przypadkiem upuszczę. Nie wiem skąd to się wzięło. Chyba z 2 miesiące tak miałam. Teraz się z tego śmiejemy z Mężem. On mówi, że jeszcze trochę to bym go na czworaka przenosiła z pokoju do pokoju, albo jak Lwica swoje małe- w pysku he he :) :)U mnie w ten sposób objawiał się strach. Dziękuję Bogu za to, że nie przeżywam tego wszystkiego jeszcze raz, że z Majką jest całkiem inaczej..... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomarańczko a ty myslisz ze dom czy samochod to powod do zazdrosci? bo ja nie , i watpie zeby dla kurde no był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurde no---.od tego jest właśnie forum,żeby uwolnić się przynajmniej po części od negatywnych emocji. Pliszka---.ja cię podziwiam ,że dajesz radę.Rozumiem cię ,ze musi ci być ciężko samej na obczyźnie,ale masz dziecko i to się liczy.A rozumiem cię dlatego ,że jak też nie mam i nie miałam żadnej pomocy ze strony rodziny.A nieraz samej ciężko z 3 dzieci z mężem pracującym codziennie po 12 godzin.Na dodatek za 3 tyg ma iść do wojska jak nic nie załatwimy bo dostał już bilet.A ja wracam za niedługo do pracy ,a Misia idzie do żłoba.Jak pójdzie to zostanę ze wszystkim sama. Ja też mam nieraz takie myśli szczególnie jak mała sie drze ,Syn prosi mnie żeby mu sprawdzić lekcje,a corka pyta czy nie polepię z nią z plasteliny,do tego dzwoni domofon,zupa kipi i listonosz puka do drzwi.A takich sytuacji naprawdę mam niemało.Dziś bylam na ślubowaniu córki na starszaka,bo jest w zerówce w przedszkolu,chciałam porobić jej zdjęcia to misia zaczęła wyć(obie babcie nie pracują ale nawet mowy nie ma żeby przyjechały).To wstałam,trzymam ją w tym tłumie ludzi jedną ręką a druga usiłuję robić zdjęcia.Wyje jeszcze bardziej ludzie zaczynają się oglądać,ja nie chcę wyjść bo starszej będzie przykro bo ma rolę.Daję jej na stojąco cyca,dalej ja trzymam i robię zdjęcia,ona wypluwa cyca bo jej za bardzo leci ja stoję z biustem na wierzchu,płaczącym dzieckiem i aparatem w ręku i nie mam nawet jak się zakryć.A mleko tak się leje,że pryska ludzi dookoła.A w dupie mam przynajmniej sie luźniej koło mnie zrobiło.Jak mówiłam babci,że muszę iść z synem do lekarza bo ma gorączkę to myslicie,że mi zaproponowała że mi do niej przyjedzie na godzinę?Pomimo że sie bałam że się na chorej stronie zarazi czymś to musiałąm ją wlec ze sobą.A dziś odprowadziłam córkę o 8 do przedszkola wróciłam do domu i na 9 musiałam z powrotem iść na pasowanie ,potem szybko zakipy i obiad,o 15 z powrotem do przedszkola po Emilie na 15.30 mam lekarza sportowego z synem a na 17 ortodontę.Mój mąż wraca dopiero o 18.30.Padam na pysk wieczorem.Dodam że mieszkam na 4 piętrze.Wszyscy mówią że dobrze sobie radzę.A co mam robić?Siąść i płakać? Co do jedzenia to jem już wszystko i karmię piersią.Często chodzę do chińskiej bo bardzo lubię to jedyne o co proszę to żeby mi grzybów nie dawali i biorę lagodniejsze sosy.A po za tym no limits. magdulka---.no zawody sumo;-)dwie zawodniczki już są.Moja waży 7500g.hahaha Ale się opisałam lecę prasować i wieszać to co uprałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karusia jak wyobraziłam sobie Ciebie na tym ślubowaniu z cycem na wierzchu z tryskającym mlekiem to aż parsknęłam śmiechem :D Dzielna z Ciebie kobieta!Naprawdę sporo masz na głowie a jak widać dobrze sobie radzisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karusia : 1. to jest właśnie to: siąść i płakać? nigdy w życiu...:) 2. cycki na wieszchu na pasowaniu starszaków, padłam ze śmiechu:)))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale narobiłam swoim gadaniem. Ale lepiej mi, że nie jestem sama. Ja dzisiaj jeszcze gorzej niż kilka dni temu :(. Ja nie mam tak jak wy, że złoszczę się na Mikołaja, jak płacze. Ja wtedy obwiniam siebie, że to moja wina, że nie potrafię mu pomóc. Zawsze obwiniałam za wszystko siebie. Wtedy mam najgorsze myśli. Jeszcze do tego dochodzi coś, czego się strasznie wstydze a chodzi o przeświadczenie, że jestem utrzymanką, że jakby męża zabrakło to wyląduję pod mostem :(. Niby to co robie jest coś warte, ponoć, pomagam mężowi w pracy. Pracowałam, dorabiałam. Ale tak mam wrażenie, że nie mam nic, że to wszystko przeze mnie bo nie pomyślałam. Wiem, że tak by nie było, bo poradziłabym sobie, ale jakieś takie hmmm sprzeczne to wszystko. Jestem beznadziejna. Do tego też czuję ten strach o dziecko. Wypatruje, obserwuje czy nic mu nie jest. Tylko u mnie to nie jest takie, że mu za zimno, czy takie drobiazgi a raczej z powodu, że o różnych chorobach się naczytałam naoglądałam to pod tym względem :(. Ostatnio panikowałam, że drżała mu czasami rączka. Okazało się, że wszystko jest ok. Ale się bała. Boję się, że coś mu się stanie, że źle go odłożyłam, albo że przeze mnie będzie miał jakieś urazy itd. Czasem zastanawiam się po co to wszystko. :( Już kiedyś to czułam, już kiedyś miałam podobnie. A teraz jest jeszcze gorzej, bo mam małego człowieka pod swoją opieką, który jest zależny ode mnie. Nie wiem już co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karusia, podziwiam Cię, bo ja mam tylko Emilkę i nie wyrabiam... Dziewczyny to chyba normalne z tymi negatywnymi emocjami, ja też czasem mam dość, zostawiam małą w łóżeczku jak wrzeszczy i wychodzę bo boję się że coś jej zrobię, a czasem z nerwów płaczę razem z nią... A co do zwierzątek to mam 2 koty, i jak byłam w ciąży to wkoło wszyscy (poza moją mamą która też ma koty) mówili żebym się ich pozbyła, bo mogą udusic dziecko, podrapać itp, że jak to dziecko i koty można mieć w domu, a teraz mała śpi w łóżeczku a w jej nogach jedna z kotek...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też mam kota i psa amstaffa...gdzieś mam co ludzie gadają no na tym ślubowaniu zrobiłam porno-show teraz właśnie myślę że każdy to nagrywał na dodatek był pan z Kroniki Krakowskiej(program regionalny) bo kręcił właśnie to pasowanie to jakiegoś reportażu.Kurcze,mam nadzieję że nie będę w roli głównej.Teraz o tym pomyślałam.:-)ale jaja Ale tak naprawdę to ręce mi odpadały,miałam zamier rzucić tym aparatem i z tamtąd wyjść ale nie mogłabym tak postąpić bo moja starsza córa miesiąc się uczyła roli(miała dużą) i chciała żebym była z niej dumna.No i byłam,a to ,że z cycem na wierzchu to już inna historia... Takie sytuacje są wpisane w scenariusz bycia Matką:-) Dobra lecę teraz po nią do przedszkola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny jak bosko ze jest internet i ze jest to forum (okoo :-)), fajnie że jesteście takie normalne i szczere kazdy czuje złe emocje i tylko od niego zależy czy zamienia sie w nieustającą frustrację czy je pokona, pokonanie tych emocji nie powoduje, ze człowiek czuje się od razu szczęśliwy, ale krok po kroku sytuacja się stabilizuje a wtedy mozna odnaleźć siebie. Fajnie że mozna sie wam wygadac bo jak próbuję mówic coś koleżankom albo w rodzinie to ciagle słysze e tam przesadzasz ja to dopiero miałam kiepską sytuację..., a to nie o to chodzi, chodzi oto żeby posłuchali, żeby ktos do cholery powiedział świetnie dajesz sobie rade zamiast źle robisz to źle robisz tamto. Wierze że człowieka w życiu spotykaja tylko takie problemy z którymi może sobie poradzić tak czy inaczej. Grunt to zdawać sobie sprawę ze swoich emocji i znaleźć dla nich ujście. Oko-> studiujesz urodziłaś dziecko, jak skończysz studia maluch będzie podchowany i będziesz mogła spokojnie poszukac pracy, to nigdy nie ucieknie, a w mąłżeństwie jest różnie, czasem kobieta pracuje na dom bo ma lepsze perspektywy w danym momencie i co mąż/partner jest wtedy utrzymankiem??? Ważne jest to że budujecie coś razem. Ostatnio wydaje mi się że żyjemy z mężem troche obok siebie. Rozpazkudziłam go tym że bardzo duzo uwagi poświecałam jego potrzebom a teraz go gonię do roboty nie wiem czy to wytrzyma :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karusia-> można wyciągnąć wniosek że dobra matka ma zawsze cyc na wierzchu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malir u nas też było tak, że ja wnosiłam do związku więcej niż on, potem zmieniło się. Potem starałam się pomagać mu w pracy, dorabiać itd. Ale to już nie tak dużo. Ja wiem, że nie powinnam tak na to patrzeć. Nikt nikogo nie rozlicza. Bo w sumie każda z nas, która nawet jest na urlopie macierzyńskim mogłaby tak powiedzieć. Ale chodzi o to, ze czasem czuje się paskudnie, bezużytecznie, jak darmozjad. Zaczęłam się tak czuć pod koniec ciąży, kiedy, nawey z wiązaniem butów miałam problemy :(. A potem jak urodziłam, to byłam wyczerpana, zmęczona, w szoku, że tak to wyglądało. Do tego problemy związane z karmieniem, mieszanymi uczuciami itd. Miałam dni, że robiułam wszystko żeby zasnął bo miałam dosyć. A potm wyrzuuty sumienia. Niesamowicie dobiło mnie udawanie, że jrest ok. A zaczęłam udawać, bo słyszałam to co ty, to nie problerm, nie przejmuj się, itd. Koleżanki, hmmm żyją inaczej niż ja. Ja wybrałam takie życie, one inne. Niektórych rzeczy nie zrozumieją, więc im tym nie zawracam głowy bo i po co. Z drugiej strpony jest tak, że one uważają, że skoro urodziłam dziecko to tylko o nim chce rozmawiać, wykluczajac mnie z innych rozmów. Lub non stop pytajac o to samo. Też się niev dziwię bo już mam dość słuchania tych co mają dzieci, tych w realu, o kupach, siuśkach, ulewaniu, cieknącym z cycach mleku. Owszem można coś pogadać ale nie cały czas. Co to wraz z wydaniem dziecka na świat one przestają być sobą, zaopominają o zaiteresowanmiach o sobie? A nagle stają się nagle wszystko wiedzącymi na temat dzieci, matkami doskonałymi. Ehhh, Karusia jestem ci wdzięczna, że nie należysz do tego typu matek. Dlatego cieszę się z tego, że jesteście tutaj. Bo czuję się zrozumiana. I mimo, że czasem właczają się pomarańcze i nieraz było mi przykro, to nadal tu zaglądam. Malir, życzę zeby mąż wytrzymał. Nie daj się,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oko-> niby jestem starsza od Ciebie, a wśród moich koleżanek jestem jedyną mężatką i jako jedyna mam dziecko, mam tylko jedną serdeczną przyjaciółkę, ale dużo starszą, która więcej rozumie, dla reszty przestałam istnieć bo co na drinka nie skoczę, a tak wogóle to o kupach to one nie rozmawiają :-( robią kariery, mają coraz to nowych facetów - wyzwolone singielki, już jako mężatka byłam mniej atrakcyjna, ale że lubię imprezować, cos tm robie w życiu to byłam do zniesienia. Ostatnio była mnie koeżanka nową BM-ką wracała od kosmetyczki i z zakupów, wpadła zobaczyć synka, synek płacze, ja oczy na zapałki w dresie szczęśliwa że chociaż udało mi się wziaść prysznic i nie jestem cała w mleku, no i pyta się mnie czy warto mieć dzieci i co tu cholera powiedzieć, że tak bo jestem najszczęśliwsza pod słońcem skoro taknaprawdę jestem zmęczona głodna i zła bo nie mogę nawet chwili z nią pogadać bo synek marudzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie wyszłam na pustą materialistkę, ale cuż lubię się po prostu bawić swoją pracę, zarabianie i wydawanie, lubię ładnie wyglądać, podróżować, chodzić na siłownię, gotować, jeść to na co mam ochotę np. krwistego steka, pić kawę, mieć ochotę na seks wieczorem, a po mimo tego, że to wszystko poszło w odstawkę to synek i tak chorował, ja często nie rozumiem dlaczego płacze, fakt nie dzieje się żadna tragedia, ale brakuje mi wolności. Kocham synka i jest dla mnie ogromną radością, ale trudnosię mi sie w tym znaleźć, doszło do tego, że zazdroszcze meżowi że chodzi do pracy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej babeczki nawet nie wiecie jak się cieszę, że wyplynął temat porodów, depresji i takich tam innych cudów... właśnie puściłam beksę jak poczytałam ostatnie trzy strony nieczęsto teraz piszę, bo czuję, ze nie mam o czym... jak poczytałam oko- to jakbym siebie czytała..... a może to jest w łaśnie ten czas żeby Wam wreszcie napisac o moim porodzie, wyrzucic to z siebie???? podsumować, pokreślić i odciąć grubą krechą?????? może spróbuję po kilku bieganiach na ktg byłam też 20. 08.2008 i na koniec odnotował się jakiś skurcz. Moj lekarz stwierdził, ze właśnie się trochę zluzowało i maja wolne miejsca więc proponuje mi wywołanie. Oczywiście sie ucieszylam termin miałm na 23 więc przyspieszenie nieweilkie o 15 byłam juz z moim P. na sali porodowej Lekarz powiedział, że sałoży mi do szyjki macicy jakiś żel pryspieszający rozwarcie i skurcze i że przez 2 godziny nie będę mogła wstwać i że będę caly czas pod ktg zgodziłam się oczywiście - przestraszona ale szczęsliwa jak cholera, ze to już nareszcie.... Po 10 minutach od zaaplikowania mi tego żelu zaczęło się moje małe piekło Dodam Wam jeszcze, że panicnie bałam się cesarki i miałam porobione wszystkie badania ( mam problemy ze wzrokiem) pod kątem porodu naturalnego i byłam na niego nastawiona w 100% ni z gruchy ni z pietruchy dostałam takich skurczy, ze lekarz zaczął sie dziwić, ze tak na mnie podziałało i ze za mocne mam te skurcze i będzie mi je trudno wytrzymać wkięc mi coś tam podawali na zmniejszenie bolu, proponowali równiez zewnatrz oponowe ale tego też się panicznie bałam i powiedziałam, ze wytrzymam. Fakt miałam swietne położne wszystkim rodzącym życzę takich super położnych no i był mój kochany po 2 godzinach wicia się na wyrku mogłam wstać - w ruch poszły pilka, worek sako, prysznic i wszystko co było w pobliżu ale nie przynosiło to ulgi. zaczęłp się zyganie , rwanie do kibelka ( mimo lewatywy) i tak w koło. chwilami zastanawiałam sie czy na kibel sadzac pupę czy tam zwracać najlepiej było mi jak na czworaka popierdzielałam po sali niestety w pierwszych 2 godzinach mój synek jeszcze w środku zaczął \"zwalniać\" czyli tracił tętno - dlatego co chwila ladowałam na wyrku pod ktg od 19.30 juz mi nie pozwalali wstawać, tylko leżałam pod ktg. z bólu chwilmi traciłam świadomość i miałam wrażenie, że skurcze nie maja końca i przerw. od 20 na sali byl juz cały cczas lekarz. na początku zastanawiałam się dlaczego ale wreszcie dotarło do mnie, że pozwalają mi leżeć tylko na lewym boku iże są chwile kiedy serduszko mojego synka bije bardzo powoli ok 21.30 pytałam lekarza czy do pólnocy sie wyrobię, powiedział że tak bo włśnie w tych męczarniach doszłam do 7 cm i że teraz będzie z górki.... i chwile później prawie przestałam słyszeć serduszko mojego Ivo na sali zrobiło sie jakoś sztywno, lekarz gdzies dzwonił połozne szeptały a po 5 min był umnie anastezjolog z dokumentami do podpisania chodziło oczywiscie o cc sparalizowana bólem a jeszcze bardziej strachem coś tam nabazgrałam prawą ręką a lewą miałm juz pod kroplówka pożegnałam sie z P. po zastrzyku w kręgosłup zbyt długo nie zwlekano z nacieciem mi brzucha..... na szczęście personel medyczny na jaki trafiłam to fachowcy o 21.55 urodził sie Ivo który właśnie się budzi, więc do niego lecę oko----- napiszę Co coś później cholera rozbeczałam się, ale chyba mi lżej buzilki kobitki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm Uśpiłam mojego skarba. Malir, doskonale cię rozumie. Ja jakoś poradziłam sobie z problemem kąpieli, malowania się itd. Też lubię dobrze wyglądać jak każda kobieta. Ale też chodzę zła, bo głodna, Ja też lubię wychodzic do ludzi i dzięki za taką możliwość, bo bym zwariowała. A tak mam chwilę. Ale też już nie mogę spędzać czasu na tym co lubię. Uwielbiam godzinami gotować. Ale teraz się nie da. Cieszę się jak mam czas, żeby zrobić zapiekankę, albo ugotowąć jakąś zupę. No ale mały urośnie w końcu czas się znajdzie. Ehhh pocieszam się tym, że z czasem będzie coraz łatwiej, bo dzieci będą coraz większe, nie będą już tak płakać z niewiadomego nam powodu, zaczną rozumieć, z czasem rozmawiać z nami. I to mnie podtrzymuje, bo wiem, że ten czas minie. I będziemy mogły chociaż trochę wrócić do swoich zwyczajów. Brombaboma :D Ja durna też. Dobrze, że mamy to już za sobą, a dzieciaczki całe i zdrowe. Wiem, coś o skurczach, które są nagłe, od razu co chwilę, bolesne aż chce się wymiotować. U mnie też się lekarz dziwił co tak szybko. Byli pewni, że będe rodziła w środku nocy, albo w ogóle następnego dnia. Skurcze były te kilka godzin cały czas, miałam wrażenie, że nie ma przerwy. Gdyby trwało to dłużej, to nie wiadomo jakby się potoczyło. Bo mały był bardzo wymęczony. Powiem ci, że pierwszy raz w życiu błagałam, żeby to się skończyło. Byłam w tej lepszej sytuacji od ciebie, że trwało to krócej. Ale nie wiem czy bym dała radę tak długo. Podziwiam cię dziewczyno, naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
synek chyba zrozumiał, że mama musi sie wygadac i zasnął moim zdaniem poród to również nic cudownego chodzenie na czworaka w kusej koszulince nie jest niczym romantycznym ani wzniosłym Wiem ,że gdyby nie CC mój syn urodziłby sie martwy. Był cztery razy owininięty w pępowinę - t rym dwa razy wokół szyjki. to dodatkowy powód panicznego leku przed kolejną ciążą i porodem. Strach, że 9 długich miesięcy może skończyć się tragedią. na szczęście powoli zapominam o tym ajk to było - jednak świadomie nie zdecyduję sie na drugie dziecko... oczko - ----- piszesz, że czujesz się gorsza, inna. być może trochę otuchy doda Ci fakt, że jak również nie karmię piersią. Również się starałam ale nie udało się i już nie chce się zastanawiac czy to coś nie tak w mojej głowie, czy to poporodowa anemia, która miałam??? Nieistotne. Karmię butlą już od dawna. Chrzcin też nie robię. i bardzo a to bardzo tęsknie za "normalnym życiem". Za wyjsciem na basen, plotkami z psiapsiółką, ksiązkami, robieniem tego na co nie mam juz czasu. I wśród znajomych też przyklejam sobie na twarz uśmiech w amerykańskim stylu i mówię, że jest spoko i wiesz co Ci powiem?????? Będe tak mówić, bo im cześciej tak mówię to częściej tak myślę. W moim i tak zwariowanym życiu wszystko wywróciło sie do góry nogami. Nie byłam na to gotowa.... Większość z Was dziewczyny planowało dziecko. Ja nigdy nie czułam sie na nie gotowa choć jestem starsza od większości z Was (tzw. stara dupa). Ivo zaskoczył mnie zupełnie tymi dwoma kreskami na tescie bo wszelkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że to nie ma prawa nastapić - a jednak. Teraz -tak samo jak Ty oczko - jestem tą sama dziewczyną co przed ciążą i porodem tylko z inną perspektywą - szerszą. I mimo, iż nie mówię, że nie wyobrażam sobie życia bez mojego syna (bo sobie wyobrażam) to wiem, że mogłabym to życie za niego oddać. I to jest chyba największy cud, jakiego doświadczamy... dobra spadam bo Was zamęczę przepraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×