Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

okokokokokokoko

Dwie kreski na teście- SIERPIEŃ 2008

Polecane posty

Magdulka czytam Was na bieżąco.. dzień w dzień.. :) U nas powiedzmy, że wszystko ok. Bartuś rośnie, jest zdrowy i pogodny. Minuty w miejscu nie usiedzi, wszędzie go pełno.. ubranie pieluchy stanowi nie lada wyzwanie :) W niedzielę wyprawialiśmy roczek. Tort zamówiłam gotowy. A wyglądał tak: http://majanaboxing.blox.pl/2008/02/Tort-Krowa.html Bartuś jakoś nie był szczególnie zainteresowany :) Odnośnie alergii.. to jak wiecie od urodzenia było podejrzenie nietolerancji laktozy i skazy białkowej.. oj ilu ja lekarzy odwiedziłam. Ostatecznie skończyło się na Nutramigenie, diecie bezmlecznej i lekach .. i tak przez kilka miesięcy. Aż mały od czasu do czasu miewał duszności (byłam przerażona) postanowiłam się wybrać do innego lekarza, w innym mieście ponieważ u nas nie było terminów.. prywatnie musialabym czekac 2 tygodnie :/ I ten lekarz, jako jedyny stwierdzil ze to wg niego nie jest żadna alergia pokarmowa.. raczej obstawia inne czynniki jak sierść, kurz. Duszności i wysypki najczęściej pojawiały się po powrocie do domu z obcego domu. Zaproponował bym zrobiła prowokację mleczną. Oj bałam się jak cholera, nosiłam się z zamiarem chyba z tydzień.. i faktycznie NIC! Dziś Bartuś pije Bebiko, je jogurty, twarożki, jajka i mnóstwo innych rzeczy. Nawet nie wiecie jak się cieszę! Koniec z lekami które podawałam mu w zasadzie bez sensu, po których wyglądał jak naćpany. Generalnie ten lekarz stwierdził że b. często trafiają do niego pacjenci od naszych lekarzy w podobnych sytuacjach. Na odpierdziel stawiają diagnozy, a każdą wysypkę najwygodniej im nazwać skazą białkową :/ Ja natomiast nadal walczę z zębami. Mam już za sobą jedno dłutowanie ósemki, w czwartek czeka mnie kolejne.. już mi się ręce pocą na samą myśl :) W piątek, i w przyszlym tygodniu mam rozmowę o pracę.. zobaczymy. Jeśli nic z tego nie wyjdzie to zakładam własną działalność gospodarczą, bo wegetacja w domu mnie dobija.. nie znoszę rutyny. Kilka dni temu dostałam propozycję pracy, na pół etatu tak jak chciałam - ale jak się okazało że na umowę zlecenie, w godzinach 14-18 lub 15-19 i za 500 zł to podziękowałam uprzejmie. Poza tym jestem na etapie sprzedaży mieszkania. Ciągle ktoś wydzwania, przyłazi, albo umawia się i nie przyłazi a ja tylko sprzątam i sprzątam.. a Bartuś na nowo rozwala i brudzi :) Wlaśnie mąż wrócił z pracy.. później moze się jeszcze odezwę :) Sorki za składnię, ale Bartuś wisi mi na nodze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AniaŚląsk
iiii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć. Mój dół się pogłębia, wszystko mnie wkurza i w ogóle jestem na nie :(. Tragedia, już nie wiem co ze sobą zrobić. Normalnie siąść i płakać. Miki chyba wyczuł nastrój, bo spał od 11:40 do prawie 17. Nie wiem co mu się dzisiaj stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dora wyczytałam właśnie o Twoim bajzlu w chałupie.. uwierz mam to samo :D od rana do nocy sprzątam i nie widać.. dziada z babą tylko brak :) i na dodatek zmywarka mi nawaliła. Tylko strzelić sobie w łeb. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to też dzisiaj powiedziałam, że tylko brakuje żeby się za przeproszeniem zerżnąć na środek i wiecie co moje dziecie zrobiło. No nie zgadniecie... Normalnie aż mi się płakać chce. Od rana do wieczora. Nawet czasem mi Mikiego szkoda, bo biega biedny za mną a ja ze szmatą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to też dzisiaj powiedziałam, że tylko brakuje żeby się za przeproszeniem zerżnąć na środek i wiecie co moje dziecie zrobiło. No nie zgadniecie... Normalnie aż mi się płakać chce. Od rana do wieczora. Nawet czasem mi Mikiego szkoda, bo biega biedny za mną a ja ze szmatą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj mój to codziennie rżnie i sika na podłogę :D Zaczyna na nocniku a później kończy na panelach.. ale ja się z tego śmieję. Na początku mnie to irytowało, ale zmieniłam nastawienie żeby nie oszaleć :) Skończyłam też z perfekcjonizmem w utrzymaniu czystości. Własnie z tego powodu że było mi żal Bartka. Uwieszał się na nodze, jęczał, marudził.. a ja szału dostawałam bo nie wiedziałam co robić. Sprzątam, tzn. ogarniam wieczorami jak mały śpi, a w ciągu dnia robię ścieżki coby zębów nie powypijać, potykając się o klamoty. Raz, lub dwa razy w tygodniu gdy mąż ma więcej czasu konkretniej sprzątam.. ale nie powiem żeby ten syfek mi odpowiadał. W każdym razie skończyłam już z prasowaniem, potrafiłam co drugi dzien po 2 godziny wieczorami siedziec przy żelazku. Aktualnie wszystko upchnęłam do szafy i popijam wino :D Tylko Ci ludzie co przychodzą oglądać mieszkanie... ehhh... masakra. Wstaję o 5 żeby posprzątać, jak Bartuś jeszcze śpi, bo przy nim nawet się nie biorę. Ledwie lustro przetrę i już wymazane, kuchenkę wypoleruję i zaraz nosy poodbijane, podłogę umyję.. to zaraz bułką nakruszone, na jedną kupę zabawki poukładam to z innej już porozpindalane, rozwieszam pranie na balkonie to mały chwyta ciuchy i poleruje nimi podłogę lub wskakuje na balkon i pcha głowę w szczeble.. Może nie podniosę Cię Dora na duchu, ale wierz mi .. nie tylko Ty tkwisz w tym gównie :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurna czy u wszystkich jest tak samo :D. Ja mam to samo co ty. Już zloże w kuchni, a ten dziub już rozwala słoiki, wyciąga foremki z szuflad, by za chwilę ściągać kurki z kuchenki, kończąc na przycięciu palców w szafce na której się uwiesił. Potem sprzątamy znowu razem, ale jego np bawi wyrzucanie tego co ja ułożę :D. Do sikania itd to też podchodzę na luzie, ale dzisiaj już hmmmmm powiedziałam i tak się stało :D. Duży pokój jest to samo. Nie można ogarnąć, bo zaraz Mikołaj je drugie śniadanie, albo znajdzie bułkę do wysuszenia w kuchni i rozkruszy po całym domu :D. A jego pokój masakra, wyciąga pieluchy, ciuchy, skarpetki, buty. W naszej sypialni ścielę łóżko a Miki sprawdza co jest pod prześcieradłem :D. To nie chodzi o podnoszenie na duchu :D. Ale dzięki bo martwiłam się że to tylko u nas tak jest. Ogólnie dzisiaj mnie to jakoś wkurzyło i do tego pożarłam się z małżonkiem. Ciuchów również już nie prasuje, bo bym nic innego nie robiła. Mikołaj brudzi ubrania w tempie błykawicy. Uczy się jeść sam, co mu nie smakuje to wyciąga rozmamlane z buzi i wyciera w ubrania, swoje, nasze. Pije a raczej usiłuje sam z kubka, kończy się wylaniem na siebie, bo nie trafia. Ogólnie trawa, ziemia i wszystko inne na ubraniu. Także już się nie wysilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałam dodać, że dzisiaj Bartek grzebał w szafce w kuchni, chwycił konserwę która spadła mu na nogę. Na palcu i paznokciu zrobił się krwiak, patrzeć tylko aż pazur zejdzie.. Oszaleć można. A o wyciąganiu gaci i skarpet z szuflad zapomniałam napisać.. o odrywaniu listew podłogowych też, o podnoszeniu petów z ziemi też, o pchaniu pazurów do kurków od kuchenki też, a i o tym że o gotowaniu obiadów już dawno zapomniałam też. Ogólnie podziwiam babki które ogarniają ten cały kołchoz :D Ja tam chyba nie wystartuje w konkursie miss matka polka.. w mojej kuchni królują mrożonki, gotowe dania ze słoików i telepizza.. a to wyklucza mnie na starcie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no akurat ja gotuje, ale wtedy Miki wrzeszczy w kojcu, śpi, albo dostaje garnek i miesza przez jakieś 3 minuty, a potem idzie szukać lepszej rozrywki. Jak już wszyscy dookoła spróbowali jego ekstra zupy, to po co się nudzić :D. Ale jeszcze dochodzi jedzenie ziemii w ogródku, razem z trawą. Psucie wszystkich kwiatków, niszczenie książek, bo tak ładnie się rwą, rzucanie czym popadnie, zaglądanie pod łóżka, włażenie pod fotel, gorzej bo wsteczny nie działa. Zbieranie okruszków i w najlepszym wypadku podawanie ich mi, po czym bije sobie brawo :). Chyba że wsuwa jakiś, to wtedy siedzi cicho. Próby wsadzania czegoś do kontaktu, to ograniczyłam, bo go pilnuje i mam zaślepki. I wiele innych rzeczy. Ogólnie zawbawki najlepsze są do rzucania, a bawi się spinaczami, butelkami plastikowymi, ukochana zabawka to krem z Avonu do opoalania, otwieranie i zamykanie. A kąpiel odbywa się ostatnio na stojąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siniaki, rozcięcia, guzy, zadrapania są na porządku dziennym. Dzisiaj rozciął sobie wargę, niegroźnie, zdziwił się smakiem w buzi i tym, że ma palce ubabrane na czerwono. Nawet płaczu nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Normalnie jak bym czytała biografię mojego syna.. ten sam typ :D Nie no przepraszam Miki to chociaż w wózku siedzi a szanowny Bartosz raczy posadzić swe 4 litery zaledwie na kilka minut po czym drze się w niebogłosy. Efekt jest taki, że wracamy do domu z zakupów w ten sposób: wózek obładowany, ja dodatkowo z torbą pod pachą, paczką papieru klozetowego w zębach, torebką okręconą o szyję i wyginającym się syneczkiem we wszystkie strony świata. Już nie wspomnę ile razy wózek wypierdzielił mi sie na betonie, włącznie z zakupami.. a ja nie wiedząc co robić.. czy błagać przechodniów o pomoc, czy zbierać toboły i siebie z ziemi, czy przywiązać syneczka na sznureczku do drzewka i śmignąć w samotności do domu.. wracałam z łzami w oczach do domu, rękami do ziemi, kręgosłupem który czułam w dupie rzucając epitetami pod nosem :D a ten i tak nie raczył się ulitować nad sfrustrowaną matką i wreszcie posadzić dupala w wózku.. :D To ponarzekałam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i żeby to tylko się darł, to bym olała gada.. ale tak sie nauczył wyginać w wózku, stawiać mostki i inne pozycje kamasutry że pasy zaciskają mu się na szyi. Zzuwa się na sam dół, i okręca w bok po czym wstaje. Pasy wrzynają mu się w gardło i chcąc nie chcąc jestem zmuszona go wyjąć bo inaczej wolę nie myśleć.. a jak ignoruję to on tak coraz mocniej.. aż matka wymięka i mały terrorysta tryiumfuje swoje kolejne zwycięstwo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to widzę że też źióleczko. Pisz pisz, od razu mi lepiej. Chociaż u nas ze spacerami też jest różnie, bo trzeba siedzieć w miejscu. Jak jedziemy to jeszcze nie ma takiej tragedii, chociaż coś mu się nie podoba ostatnio. To jak wejdziemy gdzieś to jest krzyk, płacz, wyginanie się, próbuje się wyślizgnąć z wózka. Można zapomnieć o większych zakupach, bo chce od razu coś do ręki wziąć, coś dotknąć, a tu go matka niedobra przypieła pasami. To samo jest w aucie, na nic mata tiny love z kierownicą i bajerami, skoro trzeb siedzieć. Krzyk, wrzask, płacz. Chyba że śpi, albo zajada coś :D. Do ludzi wstyd pójść, bo wszystko zrzuca, mimo żę uczymy go że nie wolno, mimo że się mówi do niego itd. A poza tym jak trzeba siedzieć to jest dramat, bo on akurat chciałby pochodzić po krześle, kanapie, po podłodze, pociągnąć za ogon kota, albo zerwać ulubione korale babci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hahaha :D. No Miki się drze aż się robi purpurowy, zaczyna się ślinić na potęge, kapie mu z buzi (oczywiście łez nie ma). po czym jak już się uspokaja, to robi takie siorbanie i tak wzdryga się :D. Ja miałam to samo, chyba charakterek po mamusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka z 2
uwielbiam Was czytac! Jestescie WSPANIALE!!! Ja dzis wygrzebywalam z gardla malej kawalek naklejki ze swinka ktora wyglada jak suszarka do wlosow i udalo mi sie uratowac dywan przed KULECZKA ktora bawila sie moja coreczka, a okazala sie nia kupka. Fajnie poczytac i wiedziec co mnie czeka. Dziewczyny jaki tort moze jesc roczne dziecie?? Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magdulka :) dzięki za życzenia dla małej :) ja tak jak dwie kreseczki czytam dzień w dzień tylko nie pisze :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dwie kreseczki ---> uśmiałam się do łez, syna masz w dechę ... !!!!! LOVE!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Plisza kochana pisz częściej :). Tęsknie :D. dziewczynka, czytaj, chociaż ja ci powiem, że na początku się przejmowałam strasznie, teraz patrzę tylko żeby mu się krzywda nie stała :D. A kupą to się tu już niektóre dzieciaki bawiły :D. Ja Mikołajowi dałam tort, który robiłam sama. Kremówka ubita na sztywno z cukrem, do tego borówka amerykańska. I tym przekłądałam biszkopt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobra babole no to ja to ogarniam w sumie.. może nie tak w pełni ale mam posprzatane odkurzone i wyprasowane ALE mój dzieć nie robi połowy tego co wasze.. wiec ide palic świece do kościoła niech tak zostanie...ja tez na etapie rozsyłania cv wszedzie... jaoś idzie 21 wrzesnia zlatuje do polszy na dłużej , to może kawa albo coś ?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to chyba już do tego przywykłam dlatego się nie załamuję. Od początku był wymagającym dzieckiem. Nie miałam chwili dla siebie. Mało spał w dzień, niczym nie potrafił się zająć, ciągle domagał się zainteresowania, nie znosił wózka, samochodu, leżaczka. Pamiętam, że nawet gdy miał 2-3 miesiące to miałam problem z wygospodarowaniem chwili dla siebie. W sumie uważam, że teraz jest o niebo lepiej w porównaniu do tego co było. Potrafimy się komunikować już na inne sposoby.. nie tylko płaczem. Czymś się zajmie, chociaz na 6 minut co dla mnie to i tak zbawienie. Mogę się wykąpać a on stoi przy wannie, idziemy na spacer to biegam za nim jak szalona.. ale i tak jest git.. bo wcześniej był tylko ryk. Pamiętam jak Jula była zszokowana gdy Filip zaczął się zmieniać, w sumie się nie dziwię skoro wcześniej nie miała z nim problemów.. a ja tak jak już pisałam.. przywykłam do tego, i cieszę się z kazdego sukcesu, nawet najmniejszego.. kazdej wolnej minuty w ciągu dnia. Oczywiście zrezygnowałam z wielu rzeczy, nie spotykam się z koleżankami które działały na mnie destrukcyjnie udzielając rad i wychwalając się jakie to one mają wspaniale i grzeczne dzieci , bo ja wg nich to mam przekichane. Utrzymuję kontakty tylko z życzliwymi ludźmi, którzy nie komentują, rozumieć nie musza, litować ani pomagać też. Chociaż nie powiem, szlag mnie czasami trafia jak widzę że koleżanki córa siedzi w spokoju i bawi się zabawkami a ta pije kawe i pitoli a ja biegam z kawą po pokoju i myśli skupić nie mogę na wątku .. no ale cóż :) Generalnie unikam wszystkiego co dołujące, destrukcyjne, toksyczne.. selekcja znajomych to dobry krok, odrobina zdrowego egoizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczko ja nawet jak nie pisze to jestem fanką ... ale macie kochane przejebane , że tak powiem, u mnie to by już była nerwica i prochy... bo ja nerwus jestem straszny. no a gdzie Julka??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka z 2
okooko ja nadal strasznie sie przejmuje, kazdym guzem skaleczeniem upadkiem czy rozbita waga. Moze jestem juz za stara na dzieci ;-) Jesli znajdziesz chwilke kiedys, moglabys podac mi ten przepis? Z gory dziekuje. Ja jestem antytalent do pieczenia, gotowania i chyba do wszystkiego co sie dotyczy obowiazkow domowych. Zelazko straszy , za to odkurzacza juz nawet nie chowam. Wlasciwie to tak jak u Was :-) dwie_kreseczki ja rowniez usmialam sie do lez... ehh zycie. Powiem Wam, ze to nigdy nie mija ( troski, klopoty i zmartwienia) moja pierwsza corka to nastolatka z krwi i kosci z tymi to dopiero jest jazda wow. Kosmetyki, ubrania w stylu im mniej tym lepiej, tapety na pysku im wiecej tym lepiej , alkohol, sex i kradzierze. Policja , sasiedzi ktorym obrzucili dom jajkami itp.. W domu nie lepiej, spia i mieszkaja w syfie. Szafa to podloga a rodzic to wrogowie nr 1 , az szkoda pisac ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tu się produkuję a wy żeście w międzyczasie tyle nadrukowały :D plisza -- wiem wiem, śmieszne ale tragiczne :D w sumie moja mama skomentowała - "nic gorszego w życiu nie mogło Cię spotkać jak kopia samej siebie" :) dziewczynka z 2 -- czytaj czytaj kobito, chyba że Twoje dziecie będzie przysłowiowym aniołkiem.. ja niestety nie wiem co to znaczy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spoko dwie krechy w końcu wyrośnie, fakt znajomi mówią, że moje też jest hiper power ale ja po prostu na jej wiekszość zachcianek nei reaguje, na wiszenie na nodze i jeki i mostki jak zapinam do jedzenia , ot w dupie mam niech się powigina jak skończy to wracam jak się kąpie dzieć siedzi i rozpyla mi kosmetyki wszędzie albo włazi do wanny. ale generalnie spokojniejsza . nie pcha do buzi wszystkiego i raczej na siebe uważa... jesli tak można powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka z 2
dwie_kreseczki nie sadze aby byla aniolkiem chodz buzke ma jak aniolek :-) zlosnik maly i tak slodko marszczy nosek jak jest zla. U Nas zaczelo sie raczkowanie wiec jest wszedzie i szybka jak torpeda. Najlepsze zabawki to te glupie rzeczy , ktore mama zaraz zabiera. W wozku jeszcze jest ok , jak narazie siedzi i zaczepia wszystkich w kolo. Super piszesz i super sie Ciebie Was czyta !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczynka 2 --> ponoć jak szaleje młode to poxniej spokojniejsze bedzie , jak sobie pomyśle jak ja dawałam w dupe w wieku nastoletnim to mi się słabo robi . a jk moja mi takie numery bedzie wyczyniać to nie wiem klatke kupie albo co ????? Widzisz dwie kreseczki---> co w rodzinie to nie zginie :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
plisza to Ty sie kobito ciesz że Twoja Michalina nie tworzy tego wszystkiego co nasze oszołomy.. a jak mnie gówniarz na stare lata odda do DPS-u to chyba zatłukę, Bóg mi świadkiem :D :D idę na dymka.. wino się kończy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaaaaaaaa teraz doczytałam!!!! moja macierz mi też tak dopchała. ja jednak się martwię o ten nastoletni okres...ehhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×