Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość paulina_88

o tabletkach i nie tylko

Polecane posty

hmm ja mialam latwiej...poprostu wyszlam za maz....a Tobie co poradzic???kurcze nie wiem.... trudna sprawa...chyba poprostu powiedz...ze postanowilas zamieszkac z Marcinem...chyba nie da sie uniknac awantury..ale moze w koncu zaakceptuja to ze jestes juz dorosla i ze chcesz miec wlasna rodzine...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej kobietki, ojj bliżej słońca rzeczywiście znalazłaś się w niekomfortowej sytuacji ale ja bym chyba nie sprzątała tego pokoju, ewentualnie zabrała swoje rzeczy, skoro zabraniają ci w nim być, to zabraniają tym samym w nim sprzątać ;), zamiast nastrajać się pogodnie do świąt to ty się bidulko jeszcze denerwujesz :( i to takimi durnymi sytuacjami, ehh życie no to po zdradzie prawdziwych imion namnożyło nam się Kasieniek :), hehe ja mam siostrę rodzoną też Kasię kasienkaaa wierzę ci że rodzice potrafią niepotrzebnie wpieprzać się w nasze związki, niby pod pozorem \"dla naszego dobra\", ale w rzeczywistości tylko szkodzą... u mnie mama czasami potrafi z czymś wyskoczyć nie cierpię z nią gadać na jakiekolwiek tematy dotyczące moje związku z moim marcinem, to nasze sprawy i rodzice nie powinni ingerować w nasze życie, jeśli byśmy tego chciały same byśmy o to poprosiły, mój marcin też by chciał w nadchodzącym roku (nie mówię,że już na początku) ze mną zamieszkać, a ja mam mnóstwo myśli dotyczących mojej przyszłości w głowie, ehh ten 2008 będzie dla mnie przełomowym rokiem...czas zacząć poważnie myśleć o życiu, ale o tych moich rozterkach może innym razem...tak czy inaczej kasienkaa (wybacz jeśli przekręcam literki w nicku ;) jeśli macie możliwości to próbujcie się wyprowadzić i iść na swoje :) łatwiej się żyje samemu sobie niż z rodzicami pod jednym dachem, chociaż to jak wiadomo nasi rodzice, których oczywiście kochamy :) deggialka jestem pewna,że zabieg twojego taty się powiedzie i szybko wróci do zdrowia :) a co u ciebie mill? pewnie córeczki zabawiasz? albo obiadek gotujesz? ja też dziś za gospodynię robię i muszę na obiad coś upichcić :) pozdrawiam was kobietki trzymaj ta się ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasiennkaa zawsze się zastanawiałam jak by to u mnie było jak bym miała im powiedzieć,że się wyprowadzam, ojj ... ale rzeczywiście bliżej słońca ma rację jeśli czujesz się gotowa, jeśli naprawdę bardzo chcesz wyprowadzić się od rodziców, to musisz im to powiedzieć, może warto ich powoli przyzwyczajać do tego faktu? czasami coś tam napomknąć,że macie takie plany, które staracie się szybko realizować ? i tak będziesz musiała im to powiedzieć, być może awantura będzie nieunikniona, ale nie możesz z tego względu \"bo krzyczą\" dalej z nimi zostać...skoro marcin to twoja przyszłość nie mogą stanąć ci na drodze w realizacji twojego życiowego planu, który na dodatek zapewni ci szczęście, spokój, bezpieczeństwo i miłość u boku mężczyzny, którego kochasz... wydaje mi się,że z czasem to zrozumieją, przecież liczy się szczęście ich córki, nie mogą niszczyć ci życia tylko dlatego,że coś im sie nie podoba...poza tym to że masz 21 lat wcale nie gra roli, jeśłi ma się udać to się uda bez względu na wiek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rzeczywiscie mam w tym pokoju troche rzeczy...bo kurcze w naszym malym juz nic sie nie miesci..szafa normalnie upchana od gory do dolu!!!musialam cos wyniesc...a mamy strasznie malutki pokoj..niecale 8m2 wiec nie da sie wszystkiego tu upchnac...zajmuje u niej jedna szafke i rowerek Oliwi tam stoi i nic wiecej aha i kwiatki na oknie...pokoj robi mi za suszarnie....zawsze pranie tam wieszam... nie wiem sama..z mezem musze pogadac... co gotujesz na obiadek???kurcze ja jeszcze nie ruszylam z obiadem..okna dzis myje..jedno juz jeszcze w kuchni..... ale tak sobie powiedzialam ze jak tesc przyjedzie to mu sie poskarze..a co sie bede szczypac...mam z nim dobry kontakt..trakuje mnie lepiej niz swoja corke... to co maci dzis na obiad??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochane podjelam juz decyzje i napewno jej nie zmienie w styczniu wynosimy sie na swoje...ta decyzja jest nieodwracalna...mozna powiedziec ze zostana postawieni przed faktem dokonanym...ale jest ten problem ze moja matka nie tolerowala zadnego mojego chlopaka jaki by nie byl no chyba ze tak jak moj byly przynosilby dla nich alkohol o pil z nimi to wtedy bylby super, ale to jest chore...mam poparcie w babci i cioci ktore beda mieszkac blisko nas. ostatnio byly swiadkami awantury u nas w domu i od tametj pory babcia non stop matrwi sie o nas...ale czasem marzy mi sie radosc i poparcie moich rodzicow, ale co tam trzeba zaczac zyc na walasnz rachunek megulitta widze ze moze przy dobrej passie obie w 2008 roku odmienimy swoje zycie...hehehe bedzei to przelomowy rok i bede trzymac za ciebie kciuki i za siebie przy okazji hhhhee masz racje rodzicow trzeba izolowac od swojego zwiazku bo moze nawet sami ni wiedza ile moga zrobic krzywd swoja ingerencja narazie uciekam bo liteki mi sie przestawily i tam gdzie jest normalnie y jest z a gdzei mam z wzskakuje mi y i nie moge normalniepisac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to chyba dobrze podjeta decyzja....gratulacje....i zycze Wam duzo dobrego.. dla nas rok 2008 tez bedzie pelen zmian...obaw...i radosci..jesli dobrze pojdzie to juz na wiosne...bedzie powolutku stawal nasz domek....NASZ WLASNY DOMEK!!!! plnuje pojscie do pracy....z jednej strony sie boje przyszlego roku..ale z drugiej pragne go tak bardzo jak tylko mozna pragnac... mam nadzieje ze nam wszytskim sie uda...ze wszystkie bedziemy zadowolone... i tak sobie kiedys myslalam ze jak juz sie tak super zaprzyjaznimy...pasowaloby nam sie kiedys spotkac....bede miala wlasny dom wiec bede mogla was przyjac...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm 2008 rok szykuję się pełen zmian i obaw...kto by pomyślał, że spotkam takie dziewczyny jak wy, z którymi mogę porozmawiac o tęsknocie za facetem, o antykoncepcji, czy o zmianach w życiu...niedługo pożagnamy się ze starym rokiem i każda z nas rozpocznie nowy etap życia...mam nadzieje, że już teraz zawsze będzie tylko do przodu a nawet jak u którejś bedzie okres pod górke to zawsze u boku ukochanego mężczyzny... już nie mogę się doczekac tej wyprowadzki...w końcu będę miała u boku ukochanego i nikt mi nie bedzie prawił morałow czy krytykował...i w końcu bede mogła normalnie wychowywać swoje dziecko...teraz wiem, że zacznie się szczęśliwy okres w moim życiu...ale wam tu przynudzam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co??? jak tak czytam co piszecie, to wam baaaardzo zazdroszcze :( macie cudwonie... wszystkie wlasciwie albo juz mieszkacie z facetami albo w 2008 nastapi ta wielka zmiana :D ja tez tak chce!!!! my niby dopiero za rok tak zamieszkamy mooooze... wiec pewnie za dwa... powiem wam, ze tez nie wiem jak bym to oznajmila ojcu :D troche by byl zaskoczony pewnie :) ahaa!! i zdecydowanie zgadzam sie z waszym zdaniem, ze rodzice nie powinni za duzow wiedziec :) niestety kazdy rodzic sie potem wtraca...a tesciowe to juz w ogole :p Blizej slonca--> mama Piotra tez jest dosc dziwna- moze nie tak jak Twoja tesciowa, ale mam wrazenie, ze nie do konca mnie lubi i tak jakos ciagle mi sie wydaje, ze mnie porownuje do poprzedniej dziewczyny synka :p ale co mi tam ona!! najwazniejsze, ze dogadujemy sie z naszymi facetami :) kurcze chwilke mnie nie bylo, a tu juz tyle postow :D blizej slonca- to byloby boskie gdybysmy sie kiedys spotkaly :D wyobrazacie sobie jaki bylby halas ?? :D:D:D:D ejj ile nas jest?? blizej slonca, megulitta, mill, kressska, kasiennnka (przepraszam czuje ze cos poprzestawialam) i ja czyli cudowna 6 :D:D:D mam nadzieje, ze nikogo nie pominelam??? :) strasznie fajnie mi sie z wami pisze naprawde...najfajniejsze jest to, ze kazda ma jakies tam swoje inne problemy i mozemy chociaz troche sprobowac sobie pomagac nawzajem :) kurcze ciekawe co tak naprawde ten 2008 rok przyniesie nam wszystkim :) blizej slonca co do sprawy tego pokoju- mysle, ze jednak powinnas troszke sprzatnac- tylko ze wzgledu na tescia wlasnie :) a poza tym jesli posprzatasz tylko na jego przyjazd a potem znow to olejesz to bedzie idealny manifest tego, ze masz ich wszystkich po kolei w ... nosie :D poza tesciem wlasnie :) A jak tam wasze dzieciaczki?? :) zwracam sie do wszystkich dzieciatych hehehe i jeszcze chcialam zapytac skad jestescie?? ja poznan a wy?? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasienka wcale nie przynudzasz!!!! to super, ze Ci sie wreszcie ulozy, bo z tego co mowilas narazie zycie dalo Ci niemalego kopniaka :( ... mi troche tez... ale w zupelnie innym sensie.... wiesz co?? ja wierzez, ze jak juz swoje w zyciu wycierpisz to potem musi przyjsc nagroda i juz potem jest cudownie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daj spokoj wcale nie przynudzasz.....sama wiem jak to jest moj ojciec tez byl alkoholikem ale naszczescie juz nie pije...jest chory mial zawal...wiec jak to ja mowie \"Bozia go pokarala\".. bedzie dobrze...ja to wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
degiallka każda z nas doczeka się zmian...teraz czy za rok, jakie to ma znaczenie w szczerej miłości...w końcu szczęsliwi czasu nie liczą...powiem ci, że nie wiem czy odważyłabym sie na tą wyprowadzkę gdyby nie to, że juz raz się wyprowadziłam z domu i w pazdzierniku tego roku wróciłam...ale tamto było pomyłką...naszczęscie tera spotkałam Marcina, który najpierw zdobył moją córeczkę, a potem mimo, że obiecałam sobie, że zawsze już bedę sama udało mu się zdobyc mnie...hehe moje życie jest bardzo zawiłe..ale mimo tego wszystkiego co przeszłam doczekałam się szczerej miłości i nowego życia...jak się nie mylę masz 19 lat, więc narazie korzystaj z uroków mieszkania z tatą...a zycie na własny rachunek przyjdzie samo...( oczywiście niepouczam tylko staram się pocieszyć, ale nie wiem czy mi to wychodzi hehehe) nie przejmuj sie mama Piotra...nie z nia tylko z Piotrem układasz sobie życie...a jak masz mądrego faceta to on bedzie umiał oddzielić mame od was...życzę ci z całego serca aby doceniła cie jego mama bo nie wie jaki ma skarb dla swojego syna pod nosem... ehehhe po prostu piszcie kasienka ja dla odróznienia dodaje literi...a spotkanie jakby było mozliwe to napewno byłoby super...heheh ciekawe której udało by sie przebic przez hałas spowodowany przez pozostałe :p a własnie mamusie znacie jakieś dobre sposoby na niejadka...mam problemy z córeczką, która za Chiny pańskie nie chce jeść nic poza słodyczami lub poza piciem kubusia, którego pochłania a potem nie jest głodna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
super że moge się wam wygadać...czasem nie daje rady z tym wszystkim i nie mam sie komu wygadać...ale widze, że czasem na forum można spotkac wartosciowe babki :P aha ja jestem ze Stargardu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasienka :) nie odebralam tego jako pouczania :) dzieki za pocieszenie :) ja wiem, ze jestem jeszcze mloda i nie takie rzeczy powinnam miec w glowie, ale tak mnie postrzelilo to uczucie, ze moje przekonania odmienily sie diametralnie :D kiedys powtarzalam, ze na pewno nigdy nie wezme slubu i nie bede miala dzieci- teraz jestem pewna, ze to tylko kwestia czasu :0 to niesamowite jak milosc i facet potrafi zmienic kobiete :) a co do Twojej coreczki- niejadka :D moja siostra ma ten sam problem- jej synek nie lubi jest konkretow za to za slodycze moglby sie rzucic w ogien :D hehehe moze sprobuj ja przyzwyczaic do tego, ze slodycze owszem beda codziennie, ale zawsze po obiadku jakby w nagrode :) jak ladnie zje :) nie wiem czy to na dzieci dziala :D ale jesli tylko sie czegos dowiem na moich uroczych studiach to od razu Ci powiem :D (studiuje pedagogike :) :D:D:D pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
deggialka nie miałam na mysli, że powinnaś mieć coś innego w glowie z racji wieku. Wręcz przeciwnie uważam, że dojrzałość nie zależy od wieku tylko od wychowania i wewnętrznej dojrzałości człowieka...bardzo się cieszę, że już w wieku 19 lat myślisz tak poważnie...ja musiałam w wieku 17 lat zacząć myslec poważnie, wtedy zaszłam w ciążę w wieku 18 lat zostałam 100 % mamusia, ale nie żałuję ani jednej sekundy z tych momentów...mam cudownego Aniołka, który pokazał mi co jest tak naprawdę ważne w życiu...nie imprezki itp. tylko szczera miłość, rodzina...itp. Hm co do Oliwki to próbowałam, ale ona ma teraz przewagę jak jej nie chcę dać słodyczy to zaczyna płakać a wtedy leci moja matka i drze sie \" Co jej znowu zrobiłaś, co chcesz??\"\" i daje jej słodycze...wiele razy rozmawiałam z nia o tym, kłóciłam się itp. ale nic nie pomogło, ona uważa, że ma rację a ja jestem głupią wyrodną matką, która żałuje dziecku słodyczy...nie wie ze te słowa mnie bola, bo jakbym mogła to dałabym jej całą tone słodyczy, ale wiem, że na tym nie wyżyje i że jej to tylko zaszkodzi...ah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz z moja tesciowa bylo podobnie...ale maz ja zaraz \"usadzil\" nakrzycz na nia...a matce powiedz zeby sie nie wtracala bo to twoje dziecko.....i to ty za nie decydujesz co i kiedy je i co robi!!!nie boj postaw sie jej!!! ja tak swojej tesciowej powiedzialam i juz nic bez pytania jej daje..z tym ze pyta meza bo ja z nia nie rozmawiam... wiem jak to jest mieszkac z tesciamu i rodzicami...nie wolno krzyknac,nie wolno zabronic bo zaraz babka z dziadkiem leci i pociesza albo zabiera jestesmy bezsilne...dopoki nie bedziemy mieszkac na swoim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej kobietki, ja też się bardzo cieszę,że was znalazłam szczerze mówiąc to mi brakowało takich przyjaciółek jakie tu znalazłam, nawet jeśli są one internetowe...o wszystkim z wami tu mogę pogadać, brakowało mi tego :), oczywiście jeszcze nie tak dawno miałam, hmm mam nadal przyjaciółkę, ale życie zrewidowało nico naszą przyjaźń, nie widzimy się często, ona od niedawna ma faceta i każdą wolną chwilę z nim spędza, nie mam jej tego za złe, bo pewnie ja jak zaczynałam swój związek robiłam tak samo, facet był ważniejszy niż przyjaciółka... tak czy inaczej cieszę się,że znalazłam was, teraz mogę o wszystkich naszych babskich sprawach tu pisać...zresztą niejednokrotnie mówiłam dla swojego marcina,że muszę znaleźć jakąś nową przyjaciółkę, żeby jemu nie zaprzątać głowy niektórymi kobiecymi sprawami ;)... no i proszę nie musiałam długo czekać i znalazłam nie jedną, a jak wyliczyła deggialka aż 5 !! bardzo się cieszę,ze mam was :) i rzeczywiście zgadzam się z kasieńką, wiek nie świadczy wcale o dojrzałości... można mieć 25-30 lat i nie być gotową na dorosłe życie, a można mieć 19 i jasno sprecyzowane pragnienia i cele :) deggialka twój piotrek znalazł odpowiednią kobietkę mimo,że jeszcze nastkę... ehh cholerka, ale ten czas szybko mija... pamiętam,że ja niedawno tyle miałam, a tu proszę już 23 lata :( deggialka ja w twoim wieku nie byłam tak odpowiedzialna, miałam więcej szczęścia niż rozumu, może paru rzeczy żałuję, ale co tam takie życie,że uczymy się na własnych błędach, tak czy inaczej kiedy poznałam marcina, to się hmm ustatkowałam :), to mój pierwszy mężczyzna, z którym jestem w stałym związku i z którym wiążę swoje plany na przyszłość, chyba w życiu w końcu przychodzi taki moment kiedy zaczynam się zastanawiać, wszystko wartościujemy i stwierdzamy,że czegoś nam brakuje,że życie, które prowadziłyśmy jest czegoś pozbawione, że to nei tak ma być...ze mną przynajmniej tak było, kiedy poznałam marcina (tzn. to on mnie wyrwał w tej sieci-necie) wiedziałam od samego początku,że chcę takiego faceta, poprostu mnie zaczarował, ujął sobą, zarzucił sieć i rzeczywiście mnie zbobył, choć nie przyszło mu to łatwo..mój stosunek do facetów przed nim był hmm jak by to ująć nic nie znaczący? nie robili na mnie wrażenia, byłam wręcz trochę feministką...wiedziałam, albo na takich trafiałam,że chodzi im tylko o sex :(, tak czy inaczej... marcin okazał się inny (chociaż kobietki czytałam ostatnio bulwersującą książkę \"życie podziemne mężczyzny\", nawet się z nim o nią pokłóciłam) i tak facet odsłaniał życie mężczyzn, demaskował ich kłamstwa i puentą między innymi było,że wszyscy faceci są tacy sami... he he może i wszyscy, ale nie nasi :) nasi są inni, jedyni i niepowtarzalni, w innym wypadku byśmy z nimi nie były, nieprawdaż? ;) a jak kobietki było z wami? miłość od pierwszego wejrzenia? czy może stopniowe rozkochiwanie się w sobie krok po kroku? a może jakieś śmieszne sytuacje z pierwszej randki? pozdrawiam kobietki, do przeczytania lecę smażyć jajecznicę i jakiś rosołek podgrzać a propos jedzenia macie jakieś swoje ulubione dania bez których nie możecie żyć, które mogłybyście jeść codziennie? cmoki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do jedzenia??to tylko i wylacznie pierogi ruskie mojej mamy!!!sa przepyszne!! a co do faceta???hmm my jak sie poznalismy bylam jeszcze w liceum...i zawsze na informatyce zamiast cos tam robic to oczywiscie na czat wchodzilam...hehe i tak poznalam jareckiego...nie chcialam sie z nim spotkac..bo to wiadomo..czat cholera wie kto to..dopiero jak mi powiedzial ze ma dziadka w moich okolicach...troszke zmieklam...ale przez 1miesiac tylko kontakt telefoniczny... potem pierwsze spotkanie...to byly swieta wielkanocne..on do mnie w lany poniedzialek przyjechal...pierwsze wrazenie...hmm nie bylam za bardzo do niego przekonana...jakos mi nie przypadl do gustu..ale mojej mamie???kurcze jakby mogla to by sie zakochala..i tak zaczelismy sie spotykac...potem mielismy przerwe....jakas glupia klotnia o cos...juz nie pamietam..po dwoch miesiacach przerwy znow postanowilismy sie zaczac spotykac...ja z ogromnym dystansem..az mi pewnego dnia powiedzial ze mnie KOCHA I ZE BEDZIE O MNIE WALCZYL...wtedy juz wiedzialam ze on juz jest moj...ze to wlasnie z nim chce byc...ze to wlasnie jego kocham....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do zapoznawania z Marcinem to napisze o tym jutro, poniewaz zaraz kończe prace i uciekam do domku do mojego Aniołka ale powiem, ze codziennie mogę jesc pierogi ruskie, noralnie niebo w gębie...już mam mała ochote na moje ukochane danie miami... zycze miłego konca dnia, do usłyszenia jutro, a kto wie może i dziś uda mi się tutaj jeszcze zajrzec...pozdrowionka 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm ja juz tutaj pisalam o moim pierwszym spotkaniu :) po prostu od razu sie pocalowalismy :D ja nie wiem jak to jest mozliwe :D z nim mi wszystko tak szybko polecialo!!! wlasciwie to nie bylo momentu rozkochiwania... zakochalam sie bardzo szybko, potem tylko kochalam coraz mocniej i tak mam do dzisiaj a widze to po tym, ze za kazdym razem jak odjezdza to placze coraz dluzej, a smutek trwa strasznie dlugo...wiecie... ja z Piotrem mialam tak, ze od samego poczatku sie swietnie rozumielismy :D mysle, ze super to moze zobrazowac pewna sytuacja :D poszlismy na pizze (ktora apropos jest moim ulubionym daniem-koniecznie hawajska!)... podali pizze na talerzykach obok sztucce :) ja nigdy nie jem pizzy sztuccami, bo strasznie sie przy tym mecze!! :D wiem to niekulturalne, ale wygoda ponad wszystko :p no ale poszlam z facetem, wiec mysle sobie- nie bede mu robic wstydu :D wiec chwytam te sztucce :D i widze, ze on mnie caly czas obserwuje i sztywno siega po swoje sztucce :D po jednym kawalku powiedzialam: chromole to!! :D wybacz, ale ja jem pizze zawsze rekoma :D a on na to: jeeezuuu jak bosko!! wlasnie sie strasznie meczylem z tymi sztuccami :D takich sytuacji mielismy pelno - kiedy wychodzilo, ze jestemy tacy sami hehehe :D nawet ta sama rzepka nam kiedys na w-fach wyskoczyla heheheh :D sorry jesli nudze, ale jak sobie przypomne stare czasy to mi sie wlacza gawedziarz :D w kazdym razie Piotr urzekl mnie doslownie od pierwszej sekudny kiedy go zobaczylam - chociaz wcale nie stwierdzilam, ze jest zabojczo przystojny :) hehe potem sie dowiedzialam, ze wypsikal sie tego dnia perfumami z feromonami :D nie wiem moze to ich sprawka :D:D:D a swoja droga niezly z niego cwaniaczek!! :D opowiadajcie o swoich historiach bo to niesamowicie ciekawe!! strasznie fajnie mi sie czytalo o historii blizej slonca :D niesamowite co ten internet z ludzmi robi hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eh historie.. panie drogie ja przez rok jak juz pisałam byłam z związku na odległość.. odległość 600 km. a widywaliśmy się regularnie co drugi weekend.. na trzy dni całe. mozna jak się chce.. potem w wakacje święta itd po tygodniu, dwa tygodnie. wszyscy mówili na poczatku ze nic z tego.. ze sie nie uda ze jestem za młoda itd.. ha. z pomocą skypea kamery interentowej bezpłatnych numerów w orange i duzej, duzej ilości biletów PKP się udało... jestesmy razem sobie w jednym miescie. on przeprowadził się dla mnie do warszawy... :) a poznalismy się w mojej szkole na MUNie.. MUn to taka specjalnośc klas z matura międyznarodowa - symulacja obrad ONZ... ja byłam przewodniczącą komisji do spraw rozbrojenia, a on był w moje komisji.. na poczatku nie zapamiętałam jak ona ma naimię.. nie chciałam mu dać telefonu jak dowiedziałam się ze mieszka na drugim koncu polski.. ale był cholera uparty. :) ja jestem w szkole rok do przodu a on rok do tyłu więc mimo 3 lat róznicy mamy trylko rok róznicy akademickiej między sobą.. i dlatego w ogóle się spotkaliśmy. wyjechał następnego dnia po tym jak go poznałam i wrócił za tydzień.. i jest dalej. i mieszka tutaj. a jak pójde na studia bedziemy juz mieszkali razem.. czyli wychodzi tez ze w 2008 roku :) eh fajny to rok bedzie kobietki kochane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kressska od dzis jestes moja idolka!!!!!! :D 600 km... nas dzili 350 :) i wiesz jak napisalas o tych skype\'ach i darmowych minutach w orange :D to pomyslalam o jednym: zapomniala powiedziec o smsach za grosz hahahahaha :D bo my mamy za grosz :D wiesz... jesli kiedys bym zwatpila przez ta odleglosc... to od razu przypomne sobie, ze kressska z forum dala rade, wiexc ja tez dam! kurcze widujemy sie dokladnmie tak jak wy sie widywaliscie- raz na dwa tygodnie... a teraz w swieta bedzie u mnie tydzien... niesamowite- wiecie ja naprwade nie bylam swiadoma, ze tak wiele par istnieje w taki sam sposob jak ja z Piotrem :) wiecie co kobietki??!! ciesze sie, ze was \"mam\" :) teraz to ja juz nie wiem jak to jest nie napisac do was hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uch deggialka :) smsy za grosz... mówię ci dasz rade! naprawdę do tego trzeba tylko troszkę samozaparcia i takiej wiary ze się uda.. i mnóstwo zaufania i jeszcze więćej miłości... wiesz bywało cięzko czasami naprawdę oboje płakaliśmy na tej kamerce, ale.. ale się udało... :)najdłuzej nie widzieliśmy się 4 tygodnie (jego matury). tęsknota co pewnie wiesz doskonale jest ogromna ale potem, potem to juz pamięta się tylko to co najlepsze :) trzytmam kciuki za ciebie i za Piotra.. uda się zobaczysz. to wcale nie takie niewykonalne.. :) duzo rozmaiwajce, piszcie jeszcze więcej, opowiadajcie sobie co robicie codziennie... tak było u nas. no i strasznie miło ze bierzesz mnie z ataki przykłąd... i mnóstwo jest takich par. więcej niz się spodziewamy obie :) trzymaj sie dieggialko kochana i wy dziewczyny wszystkie, mill i megulitta i bliżej słońca i kasienkaa... :) a ja chora leze w łózku ot co. a nie mogę byc chora. dlatego nałykałam sie hotremów strepsilsów i czekam az przejdzie.. jutro wizyta u gin i nowe recepty.. a wczw sesja writing CPE.. a w pt przychodzi do mnie mój man kochany.. a w sobote ostatni już CPE egzamin i idziemy na impreze potem.. a w niedziele na koncert harlem gospel choir (prezent od niego na mikołajki,..) same widzicie ze nie mgoe byc chora no :( stanowczo sobie zabraniam. apsik. dobranoc... odsypiam chorobę. co z tymi prezentami dla naszych facetów na swięta? czekam na pomysły (oprócz pendrivea:) :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojjj kressska kuruj sie, bo faktycznie doslownie nie masz prawa teraz chorowac :D heh rozmawiamy z Piotrem bardzo duzo... wlasciwie caly czas mamy kontakt, dokladnie wiem co kiedy robi itd... jak nie rozmawiamy to caly czas sa smsy :) doslownie nie rozstaje sie z komorka :) kurcze wlasnie dzisiaj byla u mnie moja starsza siostra :D i pytala co robimy z piotrem w sylwestra- powiedzialam, ze w domu soiedzimy- a ze tata bedzie mial jutro ten zabieg- to w sylwestra tez siedzi w domu, bo nie bedzie mogl tanczyc (heh on zawsze ze swoja kobitka na balety chodzil) :) wiec moja kochana siostra chyba sie nade mna zlituje i da mi klucze do swojego mieszkanka na sylwestra :D (bo ona wychodzi gdzies z mezem) :D kuuurcze to by bylo idealne!! ale nie zapeszam, bo jeszcze nic konkretnego nie powiedziala :D kressska- zdrowiej! wszystkie goraco pozdrawiam i ide lyknac tableteczke :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A więc co do mojej przygody z Marcinem...hmm szczerze to to wszystko wyszło jakoś głupio... A więc zanim poznałam Marcina, byłam z chłopakiem o imieniu Daniel, planowaliśmy ślub w grudniu tego roku, szukaliśmy wspólnego mieszkania...wiadomo wszystkie moje marzenia miały sie spełnić...ale w ciągu jednego dnia wszystko legło w gruzach, a był to dzień kiedy Daniel pił z kolegą..zrobiłam mu awanturę, a on mnie uderzył i powiedział, że wpakuje mnie w druga ciążę i już zawsze z nim będę...uciekłam, zerwałam z nim...wtedy obiecałam sobie, że więcej z nikim się nie zwiążę, że zawsze będę sama...potem moja kuzynka się zaręczyła i poprosiła mnie abym została jej świadkową...oczywiście zgodziłam się...postanowili z przyszłym szwagrem zapoznać mnie ze świadkiem, którym ma być własnie Marcin...długo broniłam sie przed nim...od razu zwróciłam na niego uwagę...i moja maleńka też od razu mu zaufała, co mnie bardzo zdziwiło ponieważ jest ona raczej nie ufna, a szczególnie wobec nowo poznanych facetów...ale do niego lgneła, bawiła się znim...na spacerach nie zauważała mamusi, był tylko Babuś ( tak na niego wołają i ona zresztą też)...i powiem szczerze, że nawet nie wiem kiedy wciagnełam sie w tą znajomość...oboje chcieliśmy być razem, było przytulenie czy buziak, ale długo udawaliśmy, ze to tylko przygoda, aż w końcu Marcin zapytał mnie czy będę na niego czekała, ja zapytałam czy napewno tego chce i od tamtego dnia jesteśmy razem...a moja córeczka widząc nas razem uśmiechneła się i usiadła mi na kolanach a z Marcinem oglądali cos na komórce... Z pytaniem czy będę na niego czekała, chodziło o ten jego wyjazd do Niemiec... długo był on odkładany, wszystko zalezało od ojca Marcina, i jak na złość musiał jechać w dniu moich urodzin, a jeszcze wtedy byłam po awanturze z rodzicami...oboje byliśmy jeszcze bardziej zasmuceni jego wyjazdem...ja ponieważ akurat wtedy potrzebowałam jego wsparcia...przytuelnia....a on że te wszystkie sytuacje wydarzyły sie wtedy jak on musi jechać i nie może mi pomóc...teraz dzieli nas 800 km. ale łączą nas darmowe smsy i jego telefony...naszczęście zostało już tylko 11 dni i będę mogła sie do niego przytulić i poczuć bezpiecznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kressska szybciutko wracaj do zdrowia teraz czeka cię aktywny okres w życiu...ja jak teraz byłam przeziębiona piłam herbatkę z miodem i jestem już zdrowa...może i tobie pomoże 🌼 wygrzewaj sie...a i jeszcze dobre jest ciepłe mleko z miodem... degialka Kochana wiem co czujesz...niby taka rozmowa przez komórke jest motywuąca..w końcu oczekuje sie, ale ja osobiście po każdym telefonie Marcina mam doła, bo jak słysze jego głos, to mam ochotę się do niego przytulić...ale moja mała ma takiego ogromnego misia i chyba będę musiala zacząć się do niego przytulać choc to nie to samo..ale damy rade w ko}cu mamz dla kogo bzc wytrwale... wiecie ciesze sie ze bede mieszkac z marcinem, ale przeraza mnie to ze on bedzei jezdzil do tych niemiec...boje sie tej tesknoty...tego ze bedzie mi ciezko samej wieczorami w naszym pokoju...wiem ze bede miala kuzynke ale to nie to samo...mimo to nadal bede tesknic i bede sama..ah jakie to jest trudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
degialka wcale nie nudzisz ciekawe jest to co piszesz, a powiem ci, ze sama sobie zamowiłam dwa rodzaje perfum z feromonami i bede studiowac na moim hehehe wiem cwana bestia ze mnie...ale jak oni maja swoje sztuczki to czemu my nie mozemy też pokombinować...🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkie forumowiczki !!! Okropnie Was wczoraj zanidbałam, ale miałam mnóstwo spraw do załatwienia, a korzystając z okazji, że dzieci z babcią skoczyłam jeszcze do fryzjera :-) Ale mam tyły !!! kreska zbieraj się, powiem Ci szczerze, że mnie od piątku trzymało aż wczoraj poszłam do lekarza i przepisał antybiotyk, bo nic nie pomagało i mam zapalenie krtani. Od wczoraj go biorę i dziś widzę wyraźną poprawę. kasiennkaaa naprawdę podziwiam Cię, nie wiem ile w życiu przeszłaś ale mogę się tylko domyślać, że niemało. Trzymam kciuki żeby Ci się wszystko udało:-) Wiem co to tęsknota za ukochanym, bo sama tęskniłam jak mąż musiał wyjechać, ale powiem Ci że później kochaliśmy się jeszcze bardziej, czsami takie rozłąki umocniają związek, a wierzę, że łączy Was coś szczególnego. Buziaki dla maluszka !!! bliżej słońca ja jestem za, musimy się kiedyś spotkać, a ten pokój bym posprzątała za względu na teścia - jak go lubisz i jest ok to będzie mu przykro jak wróci i będzie bałagan. Ja sama mam też problemy z teściami, bo należę do osób które nie lubią jak się im mówi co mają robić, a teściowie bardzo chcieli ingerować w nasze życie - ale ja się nie dałam, z resztą to jest temat rzeka nie będę Was zanudzać. Teraz jest w miarę - raz lepiej raz gorzej, ale da się wytrzymać. deggialka fajnie jest mieć starszą siostrę, wszystkim zazdrościłam jak mieli siostry mnie przypadli w udziale dwaj bracia, ale mnie rolowali jak byłam mała, bo byłam najmłodsza. Ale teraz mam w nich wsparcie i cieszę się,że ich mam :-) Mam nadzieję, że pobędziecie sobie troszkę sam na sam. Napisz jak tata jak będzie już po wszystkim. megulitta ja też się cieszę, że Was znalazłam. Już pisałam,że ja swojego ukachanego poznałam jeszcze w liceum, okłamałam mamę, że jadę do koleżanki pod namiot, a my pojechałyśmy na dyskotekę - ale okropna jestem, później musiałam się grubo tłumaczyć przed mamą, a teraz jej mówię \"widzisz jakiego fajnego zięcia Ci znalazłam?\". Teraz się z tego śmieje, cieszę się,że Go spotkałam:-):-) A teraz mam pytanko z jakich miast jesteście , gdzie mieszkacie w jakim rejonie Polski ? Ja jestem z Krakowa, po ślubie przeprowadziłam się do domu pod Krakowem, ale to tylko 20km. Spadam, bo mała już się nudzi :-) Pa Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem z lublina....hmm do Ciebie mill wcale nie jest taj daleko....4godz,jazdy samochodem...przy dobrej drodze oczywiscie... a mam takie pytanko... jak to u Was jest?jak idziecie przepisywac sobie tabletki anty,czy lekarz za kazdym razem bada??? bo kurcze chyba musze zmienc lekarza...ale najpierw mi odpowiedzcie...dzieki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×