Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość oliwka 23

LISTOPAD 2008

Polecane posty

Ja mogę urodzić do 6 grudnia, bo wtedy będę miała ciążę przenoszoną o 2 tyg. ale nie uśmiecha mi się nie być w formie na święta, bo wtedy każdy będzie chciał małego zobaczyć i przy okazji świąt dalsza rodzina moja i męża na pewno będzie wpadała z wizytą. A nie uśmiecha mi się chodzić jeszcze z tą oponką zamiast brzucha i ledwie siedzieć na dupsku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no anabelko mi też sie nie uśmecha rodzic na 10 dni przed świętami, zwłaszcza ze na święta jedziemy do mojej mamy - 250 km autkiem. więc nie wiem jak bym dała radę taka obolała jechać. mam nadzieję ze ten mój syneczek się zlituje nad mamunią i wyjdzie w odpowiednim czasie. ale moze jeszcze nie w tym tygodniu, bo w sobote jesteśmy umówieni u cioci R na knedle z truskawkami, a mam na nie taką ochotę że hoho :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agatka Ty tu nie wybrzydzaj, bo jak maly usłyszy, że wolisz zobaczyć knedle niż jego, to wcale wyjść nie będzie chciał :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mala agatko a ty z poznania z jakiej czesci pochodzisz??bo ja mieszkam w miescie zaraz za poznaniem jak bys na puszczykowo jechala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewelka patrz jak to jest, że właściwie tylko my przeterminowane...:( wszystkie jakoś o czasie lub przed a...... widocznie tak musi być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
e tam niech wie że mamusia inne rzeczy poza nim też lubi :P ja kiedys na piątkowie mieszkałam, teraz na podolanach (zaraz poznań sie kończy i suchy las zaczyna, przy drodze na oborniki). a przez puszczykowo przejeżdżam jak do babci jadę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny Na początek gratuluję wszystkim nowym Mamusiom Dziewczyny w dwupaku chciałabym pocieszyc.. moim zdaniem poród naturalny jest lepszy od cesarki (mowię o samopoczuciu po wszystkim), nacięcie nie boli ( w momencie jak je robią),a po paru dniach siadałam bez problemu... poza tym po 10 dniach byłam w pełnej formie..więc nie bójcie się, że na święta będziecie obolałe, z oponkami na brzuszku... ja byłam w szoku jak szybko doszłam do siebie.. Powodzenia.. i życzę wszystkim szybciutkich porodów.. ja swoj porod przyspieszylam intensywnymi spacerami po schodach-codziennie po około 40 min przez kilka dni - i skurcze regularne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do dziewczyn po terminie to trochę was jest, ale nie wszystkie się odzywają. czy ktoś wie co sie z Joasiella dzieje, bo termin na 1 miała to już na 100% jest mamusią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jokasta musimy sie jakos trzymac widocznie ktos musi byc zdrowo po terminie z nasej tabelki...ahhh nie dobre sie robi agatko to zapraszam na kawe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiula ja ciągle biegam po schodach na dół do kuchni albo, żeby wyjść się przewietrzyć do ogrodu, ale nic z tego :( jakos na mnie nie działa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczynki;) ja tylko na chwilkę, żeby się przywitac;) tak więc 🖐️ melduję, że tak jak pisała Wam moja droga Milla, 12.11.2008 o godzinie 23.55 przyszła na świat Zosieńka;) od soboty jesteśmy juz razem w domku... na początku dziękuję Wam wszystkim za trzymanie kciuków i gratulacje... jesteście kochane.... Happymama i Green Gable- dla Was szczególnie ❤️ o porodzie w skrócie tylko powiem, ze miałam trudny poród. A właściwie pierwsze 6 godzin! tyle trwało doprowadzenie mnie do rozwarcia na 3 cm. W 4 godzinie podawania oksytocyny błagałam o cesarkę! Błagałam mojego męża, żeby mi to załatwił! ale jakos wytrzymałam... powiem szczerze- nie wiem jak! jak juz miałam 3 cm rozwarcia- dostałam znieczulenie i wtedy juz było cudownie;) mój ukochany, wspaniały mąż, wspaniała położna, strasznie smieszny lekarz anestezjolog i ja podskakująca na piłce;) wyglądało to strasznie śmiesznie... juz wtedy było ok. Była noc, więc nie było juz duzo porodów...lekarze byli prawie cały czas na naszej sali, bo było śmiesznie;) w pewnym momencie musiałam bardzo mocno się koncentrować na oddychaniu, ponieważ Zosia miała bardzo niskie tętno. Wtedy lekarze powiedzieli, ze jak tętno się nie ureguluje, to będzie cc. Wtedy ja- jak ta wariatka błagałam, ze ja nie chcę cesarki! Mocno się skoncentrowałam i tetno się wyrównało. Zresztą po tym, jak dostałam znieczulenie- moj organizm chyba sie rozluznił i dlasze rozwarcie postępowało szybciej. POwiem tak- bóle parte były niczym w porównaniu do tych bolesnych skurczy przed znieczuleniem! Mój mąż bardzo mi pomagał- fizycznie i psychicznie. Jak juz bylo widać glówkę, to błagał mnie, zebym pozwoliła mu zajrzec. Umowa wczesniej była taka, ze on nie zagląda tam, gdzie nie powinien. Ale powiem Wam szczerze, ze tak mnie prosił, więc oczywiście się zgodziłam... BYł taki szczęśliwy... zmobilizował mnie tym, ze juz widzi główkę i po następnym skurczu Zosia była juz na moim brzuchu! Płakaliśmy oboje ze szczęścia! To było coś niesamowitego! Teraz jak o tym myślę, to mam łzy w oczach.... jest juz z nami moja Kropelka Szczęścia... jest taka malutka i krucha... pobyt w szpitalu był niezły, chociaz mała w nocy nie dawała mi spać, bo płakała. NAd ranem w sobotę zadzwoniłam do męża, zeby przyjechał, bo widziałam małą podwójnie ze zmęczenia i było mi słabo. Bałam się, że mogę zrobic cos sobie i na dodatek jej... a nie chciałam jej oddawać na sale noworodków, bo nie chciałam,zeby mi ją dokarmiali... oczywiście moje sutki były na początku wręcz zmasakrowane, bo moja kochana córeczka, to typowy przedstawiciel naszego gatunku! prawdziwy ssak! cycuś to najlepszy przyjaciel i pocieszyciel! od wczoraj mamy nawał pokarmu i kapusta ratuje nam życie... tak samo jak zimny prysznic na piersi... teraz juz tylko je i spi... no i płacze przy zmianie pieluchy, nie cierpi sie rozbierać.... no i nienawidzi nawilżanych chusteczek, więc za kazdym razem myjemy pupę wodą;) dziadkowie są zakochani we wnusi;) teraz moj mąz ma 2 tyg urlopu, więc jest z nami... cieszymy się każdą chwilą;) powiem Wam tylko jeszcze, ze po powrocie do domu ze szpitala w sobotę w domu czekał na nas wielki bukiet kwiatów i prezenty dla mnie i dla Zosi- od dumnego Taty. Moja dziewzynka dostała barnsoletkę z miejscem na grawer, a ja kolczyki. Nie spodziewałam się tego pomoim mężu... zaskoczył mnie niesamowicie. Zresztą cały czas mi dziękuje, ze mu urodziłam taką śliczną i zdrową córeczkę;) od dziadków- moich rodziców Zosia dostała pięknego aniołka stróża;) Dziewczyny, które jeszcze nie rodziły: nie bójcie się porodu! nawet wywołanego! boli- to prawda! i to bardzo! ale o tym bólu się zapomina zaraz po tym, jak zobaczy się Maluszka;) przed porodem- najedzcie się dobrze, bo poród jest strasznie wyczerpujący i potrzeba wiele siły... ja w tym bólu kilka razy myslałam, ze zemdleję. Zjadłam przed porodem tylko musli z jogurtem i pozniej 15 godzin rodziłam dzidziusia... zosię urodziłam w nocy i zjadłam nastepny posiłek dopiero rano:( polecam podkłady takie do przewijania dzidziusia, zeby sobie je pozniej kłaść na łóżko. W razie krwawienia- nie ma skrępowania i nie trzeba nikogo prosic o zmianę przesiceradła. no i ostatnia sprawa- odpoczywajcie póki możecie! będzie Wam potrzebna siła;) za chwilę postaram sie dorzucic kilka zdjęc na pocztę;) zaległości wczytaniu obiecuję nadrobic wkrótce;) pozdrawiam Was serdecznie;) wszystkim nowym mamom gratuluję i życzę wszystkiego najlepszego;) dla Was wszystkich 🌼 🌼 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuję ewelko :) jak będę kiedyś na dłużej w poznaniu to na pewno skorzystam :D anabelko dokładnie w tym sam ym momencie o dziewczynach z początku tabelki, ktore sie nie odzywają pomyślałyśmy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myszka prawie się popłakałam jak przeczytałam to, że Twój mąż był przy Tobie i nawet chciał TAM zajrzeć w takim momencie. Na pewno jest bardzo kochany :) i wogóle, bo mój biedak na pewno nie będzie chciał być przy porodzie, bo zemdleje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i podzielam opinię Kasi:) poród naturalny jest ok! ja byłam na chodzi od samego początku! tez mnie nacieli, ale niewiele;) krocze powoli się goi i nie boli bardzo;) tantum rosa jest super do podmywania! butelka z dziubkiem i jest super:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasiula aż się popłakałam :P jejku co się dzieje ciągle płacze w tych ostatnich dniach. wszystko mnie wzrusza jak ... cos mi poprzedni post nie doszedł więc jeszcze raz ewelko dzikuję za zaproszenie, jak będę dłużej w poznaniu to się umówimy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o a jednak doszedł :) i jeszcze mysza. no nie dziewczyny siedzę i ryczę jak bóbr! jakby mnie ktoś zobaczył to by pomyślał że co najmniej ktoś umarł, a ja po prostu tak sie wzruszyłam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeju ale napisalam... to ja ostatnio beczalam jak do szpitala jechalam ze sie boje i nie moglam sie powstrzymac ale w szpitalu sie uspokoilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc własnie przeczytałam posta mysz1980 i musze powiedziec że bez męża też niedała bym rady urodzić!mój poród był krótki bo trwał tylko 3.5 godz.(poczawszy od regularnych skórczy)ale najpierw rano musiałam pojechać do szpitala bo byłam juz po terminie!!o 10 położyli mnie na porodówke i podali kroplówke z oksotocyną i tak lerzałam sobie do 16!!mąż oczywiście był cały czas przy mnie!!!jak już zaczeły sie skórcze co 2.5 min.to niemiałam rozwarcia!!o 18 myślałam że umre!!a lekarze powiedzieli mi że mamnieprzesadzać bo do porodu to jeszcze dłógo bo wedłóg nich urodze o 22!!!!!błagałam o znieczulenie lecz w tym szpitalu go nierobią!!chcieliośmy zapłacic za cc lecz też niechcieli!!!musiałam tylko leżeć niedali mi żadnej piłki!!!o 18.30 poszłam do toalety!!i tam załatwiając się parłam z całej siły bo skórcze wtedy tak niebolały a były już co min!!!!po 4 porządnych parciach ledwo wróciłam do łóżka!!przed 19 przyszła połorzna i zbadała mnie i okazało się że już widać włoski małego!!!więc poparłam cztery razy i mały już był:)naszczęście niemusieli mnie nacinać!!!ale poród był naprawde ciężki!!ale jak widać do przeżycia:)!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczę, nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mówił mi, że mam leżeć. Podobno jak kobieta się nie rusza, to bardziej boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kazali mi leżeć a ja marzyłam o prysznicu bo podobno woda zabiera ból!!!mówili że o 20 przynoisą mi piłke!!naszczeście niemusieli wziełam sprawy w swoje ręce!!o 19.25 mały był już na moim brzuszku!!jedynym plusem to to że mnie nienacieli więc odrazu mogłam wszystko robić!!a w szpitalu byłam tylko dwa dni!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie. Kurczę, w szpitalu powinno być tyle piłek i wszystkiego innego, żeby dla każdego wystarczyło. Mam nadzieje, że ja nie będę musiała przechodzić przez nic takiego. Poród powinien być jak najbardziej ułatwiony, żeby kobiety nie wspominały tego jak robienie im łaski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak juz sie rozpisałysmy nt porodow to tez musze przyznac ze bez meza nie dalabym rady. caly czas siedzialam pod prysznicem, a w zasadzie kleczalam.. maz tez widzial jak mala wychodzi, choc umowa byla inna ;) Maz bardzo mi pomogl, trzymal prysznic i nacierał plecy w czasie boli krzyzowych.. a w czasie partych trzymal glowe..byl bardzo dzielny... Wybaczcie, ze pisze bez pol liter, ale mała wisi na cycu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A właśnie, co do męża przy porodzie... Wcześniej deklarowaliście to, czy dopiero w trakcie, tzn. jak zjawiłyście się w szpitalu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My dopiero mowilismy o porodzie rodzinnym na izbie przyjec..mąż musiał miec ubranie na przebranie i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×